Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Deriet Kent "Maska"

24 sie 2012, o 13:34


Miano: Deriet Kent Maska
Wiek: Data urodzenia, 25 lat.
Rasa: Drell
Płeć: Mężczyzna
Specjalizacja: Szpieg
Przynależność: Błękitne Słońca.
Zawód: Szpieg na usługach Błękitnych Słońc

Aparycja: Deriet jest wysokim na 187 cm Drellem o zielonym odcieniu skóry. Jak typowy przedstawiciel nie ma włosów na głowie a twarz przypomina gada z wielkimi czarnymi jak dno morza oczami. Sylwetka lekko umięśniona a chód spokojny, podczas biegu jednak jest zwinny i zręczny niczym kot. Jego twarz zazwyczaj wyraża spokój i opanowanie. Na czole duża ukośna blizna po rozcięciu.
Osobowość: Deriet jest spokojnym i opanowanym młodzieńcem, a raczej nosi taka maskę. Potrafi znieść obelgę bez mrugnięcia okiem i nawet dać się pobić by potem pójść niezauważony za swoją ofiarą pod jego dom i przez długie godziny przygotowywać plan jak zabić owego człowieka lub wykraść mu jakieś dokumenty. Deriet ma nerwy ze stali, nigdy nie waha się zabić a gdy to robi to ciągle ze spokojnym wyrazem twarzy. od małego uczył się przybierać maski i uznaje że jest w tym mistrzem, zawsze jest pewny że nikt nie odczyta z jego twarzy prawdziwych zamairów. Dla niego najważniejsze jest powodzenie misji. Jeśli się uda wykonać bez ofiar, w porządku , gdy ktoś wejdzie tam gdzie nie powinien i go przyłapie, nie ma oporów przed zabiciem. Jest bardzo ostrożny i cierpliwy, potrafi nawet zbierać o swoim celu informacje przez kilka dni zapamiętując jego zwyczaje, włamując się do niego do domu i sprawdzając znajomych oraz sąsiadów. Wszystko po to by przygotować dane o swojej misji a naturalna umiejętność Drellów do zapamiętywania wszystkiego tylko mu pomaga. Nie zabija bez potrzeby skupiając się zazwyczaj na swojej misji. Jest szpiegiem do niego należy zbieranie informacji lecz zabijać tez potrafi. W normalnym życiu jest spokojny i uśmiecha się często, większość czasu jednak przybiera maskę obojętności i spokoju. Mało kto może poznać co zamierza po obserwacji.

Historia: Urodził się na planecie Hanarów jak większość Drelli. Od małego był uczony o szacunku wobec tych którzy wybawili ich lud. Deriet jednak od zawsze uważał że Hanarzy wykorzystują jego lud za bardzo. Oczywiście nie wszystkich ale od małego nie mógł się pogodzić z zostaniem sługą jednego z nich. Oczywiście rodzice powtarzali wiele razy ze to honor i zaszczyt im służyć ale on nie podzielał tego zdania. Chciał jednak by rodzina była z niego dumna więc od małego przybrał swoja pierwszą maskę. Oficjalnie zatem popierał wszystko co wpajali mu rodzice, tak jak reszta Drelli był zachwycony gdy ktoś z rodziny dostał się na służbę do któregoś z wyżej postawionych Hanarów lecz to wszystko było kłamstwem. Był jednak cierpliwy, przez wiele lat czekał przyczajony by w końcu móc wyrwać się z tego świata, nie być nikomu nic winien, samemu decydować o swym losie.
Gdy osiągnął wiek 20 lat miał już zebraną małą sumkę pieniędzy odłożoną na odlot z tego "niewolniczego" miejsca. Jednak bez świadomie jego właśni rodzice pokrzyżowali mu plany oddając go na usługi jednego z wyżej postawionej rasy "panów". Chłopak mógłby odmówić ale nie chciał smucić rodziny ani narażać całego jego rodu na dyshonor.
Tak więc przez kolejne dwa lata usługiwał Hanarowi o imieniu Krexolit a za każdym razem gdy otrzymywał od niego polecenia uśmiechał się i przytakiwał mimo iż w duszy przez cały czas czuł się jakby Krexolit pluł mu w twarz a to nie było miłe uczucie. Przez te lata wypracował sobie miano jednego z lepszych sług w domu pana i ten przydzielał mu nawet ważniejsze zlecenia.
Chłopak myślał że nigdy już się nie wyzwoli, zawsze kiedy chciał przypominał sobie uśmiech rodziców i ich dumę gdy poszedł pracować jako sługa i odrzucał ten pomysł. Niedawno jednak jego pracodawca dał mu zlecenie dzięki któremu Drell pomyślał że może jego uwolnienie jest bliskie. Krex kazał mu wraz z innym sługą Makloriuszem polecieć na Korlus i odebrać tam pewną paczkę, nie musieli wiedzieć co w niej jest, podał tylko współrzędne i miano tego kto przekaże przesyłkę a nazywał się "Cieniem". Słowo pana było dla sług rozkazem a więc oboje wsiedli w niewielki statek kosmiczny przydzielony im przez Hanara i wznieśli się do Przekaźnika Masy i ruszyli w podróż ku celowi swojej misji. Po jakimś czasie wylecieli z przekaźnika Masy i ich oczom ukazała się planeta do której zdążali.
Nie zdążyli przelecieć nawet dziesięciu minut gdy ich statkiem szarpnęło a radar wykrył dwie jednostki szybko zbliżające się do nich. Nie dość że były coraz bliżej to jeszcze zasypywały ich ogniem. Statek Drelli nie był wyposażony w żadne działka, był to statek transportowy. Deriet wyjrzał przez wizjer i zobaczył znaki Krwawej Hordy na skrzydłach obu statków. Najwyraźniej albo Krwawa horda chciała ich zestrzelić dla zabawy albo wiedziała o ich misji. Ostatkiem sił pociągnęli statek wgłąb atmosfery ale pościg nie odpuszczał i po chwili zniszczył im silniki. Statek stracił napęd i zaczął opadać coraz szybciej w dół, przeleciał przez atmosferę i zbliżał się niebezpiecznie ku ziemi. Upadek statku był bolesny, mimo iż przypiął się pasami to szarpnęło nim niemiłosiernie po czym dostał w głowę czymś ostrym i zalewając się krwią stracił przytomność.
Obudził się nie wiedząc gdzie jest a pierwsze co dojrzał do leży pod metalową kopułą na łóżku. Dotknął głowy i okazało się że jest obandażowana. Rozejrzał się po pokoju ale nie mógł nigdzie znaleźć swojego ziomka. Miejsce wyglądało jak szpital polowy, kilka pustych łóżek, stolików, a w przeciwnym rogu pełno metalowych skrzyń. Niedaleko na blacie leżało kilka zestawów medycznych i narzędzi do operacji. Dotykając swojej głowy zorientował się że pewnie na nm zostały użyte te narzędzia.
Chłopak zmienił pozycję z lezącej na siedzącą a wtedy wszedł do pokoju jakiś człowiek w fartuchu. Widząc że Drell się obudził to podbiegł do niego i kazał mu leżeć. Odpowiedział też na wszystkie pytania i okazało się że znajduje się w siedzibie Błękitnych Słońc. Znaleźli go we wraku statku w stanie o krok od śmierci. Ten który nadzorował przeszukiwanie statku kazał zanieść go do lecznicy , jako że chciał wiedzieć czemu Krwawa Horda zainteresowała się jego statkiem. Dodatkowo dodał że jego towarzysz zmarł podczas lądowania przebity kawałkiem metalu który odpadł podczas katastrofy. po udzieleniu tych informacji wyszedł a po paru godzinach pojawił się Turianin który przedstawił się jako dowódca Vaskez i to on znalazł młodzieńca na statku i jeśli nie chce zginać w męczarniach to teraz mu powie co go łączyło z Krwawą Hordą. Deriet bez skrupułów opowiedział mu o przesyłce od rzekomego Cienia którą mieli tu odebrać, a Turianin bardzo się tym zainteresował. Pokiwał tylko głową i powiedział ze jak wydobrzeje to może opuścić ich bazę albo dołączyć do nich bo nawet jak odejdzie to jego statek nie nadaje się obecnie do użytku.
Deriet nie potrzebował czasu do namysłu, jego towarzysz nie żył, jego rzekomy Pan nie miał jak się z nim połączyć, rodzina także, niedługo na pewno wszyscy będą myśleli że nie żyje, zginał w służbie Hanara a wtedy jego rodzice nie stracą honoru. Taki układ pasował Derietowi, był wolny. Przystał na propozycję Vaskeza a ten wprowadził go w życie Słońc. Teraz tu był jego dom. W niedługim czasie okazało się że chłopak ma niezwykły talent zlewania się z otoczeniem oraz nie wyróżniania się z tłumu więc zamiast na szkolenie bojowe został skierowany na ćwiczenia szpiegowskie. Tam Deriet przez 3 lata nauczył się skradać, pozostawać niewidzialnym, hakować konsole dostępu i komputery oraz zabijać niezauważonym. Ćwiczył też codziennie i w końcu stał się bardzo zręczny i szybki, umie się wspinać, czołgać wentylacją, obchodzić z różnym sprzętem takim jak noktowizor, lina z hakiem czy sprzęt hakerski, największy jednak talent miał do pokazywania innego charakteru niż miał naprawdę i nikt nigdy nie wiedział czy to co pokazuje ruchami i mimiką twarzy to prawda czy nie. Z broni to nauczyli go strzelać tylko ze snajperki oraz zabijać z zaskoczenia nożami. Szybko mu nadali przezwisko "Maska". Naprawiono też jego statek, a raczej przebudowano całkowicie, dodano mu lepsze tarcze, nowy silnik i kilka działek po czym wytatuowali na jego skrzydłach znak Błękitnych Słońc.
Ekwipunek: M-92 Modliszka.
Środek transportu: Małą korweta o nazwie "Przyczajony" i znakami Błękitnego słońca. Posiada dość dobry system maskujący oraz kilka lekkich działek.Statek nie nadaje się do zaciekłych walk w powietrzu a raczej do szybkiej ucieczki w razie niebezpieczeństwa.
Dodatkowe informacje: - jego rodzina myśli że nie żyje
- Wysportowany
- Dobry w bezkontaktowej walce, cień jest jego sprzymierzeńcem
- Talent do krycia się
- Potrafi hackować komputery (oczywiście nie każde)
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme

Wróć do „Baza danych”