Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Calliste
Awatar użytkownika
Posty: 12
Rejestracja: 21 kwie 2013, o 01:21
Miano: Katherine Sanders
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Postać główna: Hawk
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 4.000

Calliste

23 kwie 2013, o 16:41


Miano: Katherine Sanders, "Calliste".
Wiek: 21 listopada 2159r, 27 lat.
Rasa: Człowiek.
Płeć: Kobieta.
Specjalizacja: Szturmowiec.
Przynależność: Wcześniej Przymierze, aktualnie społeczność galaktyczna.
Zawód: Najemnik, łowca nagród.

Aparycja: Calliste nie jest osobą wyróżniającą się szczególnie z tłumu. Poza swoim stosunkowo wysokim, jak na kobiece standardy, wzrostem (175 cm) nie ma raczej nic, co przyciągałoby uwagę. Chudą twarz okalają średniej długości włosy koloru brąz, zazwyczaj upięte w kucyk/kok, gdyż rozpuszczone dziewczynie przeszkadzają. Niemal identycznego koloru są jej oczy. Pomimo hiszpańskich korzeni jej matki, kobieta nie odziedziczyła po niej urody charakterystycznej dla krajów śródziemnomorskich, tak więc nawet to nie przeczy jej przeciętności.
W kwestii ubioru także nie ma co szukać żadnych ekscesów. Nie zwykła ubierać się elegancko ani w żaden inny sposób, który mógłby w jakimś stopniu być dla niej niewygodny bądź krępować. Ceni sobie swobodę ruchów, toteż wszelkie obcisłe bluzki czy sukienki podkreślające kobiece kształty raczej nie znajdują sobie miejsca w jej szafie. Być może sprawa miałaby się inaczej gdyby Sanders w jakimkolwiek stopniu zabiegała o uwagę mężczyzn, lecz jest jej to kompletnie obojętne, a więc łatwo dostrzegalne.

Osobowość: Wbrew pozorom, Kate nie jest "zmienna jak pogoda" jak wiele innych kobiet, których charakteru nie da się opisać w kilku zdaniach. U niej jest wręcz przeciwnie - jest dość przewidywalna i prosta do opisania. Przede wszystkim należy zaznaczyć, że nie posiada kręgosłupa moralnego - nie obchodzi ją to, czy robi dobrze, czy źle. To, co jest dla niej ważne, to to, czy dzięki temu będzie w stanie osiągnąć wymierzony cel.
Skrupulatna, dokładna, uparta i zdecydowana, gotowa jest posunąć się do najgorszych rzeczy by wykonać powierzone jej zadanie przy tym nawet nie zadając sobie trudu by pomyśleć, czy to co robi jest właściwe. Jednocześnie jest osobą, której praktycznie nie jest się w stanie złamać - w wojsku gdy otrzymała rozkaz, by zachować powierzone jej informacje dla siebie, nie wyjawiłaby ich nawet gdyby groziło jej to utratą życia.
Oprócz tego jest osobą temperamentną - bardzo łatwo jest ją wyprowadzić z równowagi. Często gdy jest zdenerwowana to zaczyna mówić po hiszpańsku, kompletnie zapominając o tym, że rozmówca może nie rozumieć o co jej chodzi.

Historia:
Sanders przyszła na świat 21 listopada 2159 roku na planecie Antaria, w warunkach dalece odbiegających od tych jakie były uznawane za wystarczające, lecz nic było w tym dziwnego - Antaria była planetą o skrajnie niskich temperaturach i została skreślona z listy obiektów nadających się do skolonizowania. Niemniej, posiadane przez nią złoża, ukryte głęboko pod ziemią, przyciągały wielkie korporacje poszukujące zdesperowanych i szukających zarobku robotników. Takimi właśnie okazali się Isabella i Erica - młode małżeństwo bez grosza przy duszy. Antaria była dla nich szansą, nawet, jeżeli wymagała wiele. Obydwoje znaleźli tam swoje zatrudnienie - Eric, jak większa część reszty mężczyzn, w kopalni, natomiast jego młoda małżonka na stołówce. Jedyne co posiadali to małe, przysługujące im mieszkanie.
Chcąc spłacić długi, jakich narobił sobie ojciec Katherine, a po ślubie jakie ciążyły na obojgu rodziców, musieli ciężko harować, więc o czymś takim jak zwolnienie zdrowotne czy macierzyńskie nie było nawet mowy. Firma, dla której pracowali, nie uznawała takich "przywilejów" dla robotników. Albo byłeś zdolny do pracy, albo i nie. Tak więc dziewczyna przyszła na świat w krainie, w której dla dorosłych niekiedy wyzwaniem było utrzymanie się przy życiu, ze względu na warunki atmosferyczne oraz ciężką, fizyczną pracę, do jakich byli zmuszani by otrzymać wynagrodzenie.
Cztery lata po tym, jak szczegóły dotyczące działalności oraz sposobu funkcjonowania kopalni prowadzonych przez ów firmę wyszły na jaw, ta natychmiast została zamknięta. Władze nie interesowały to, że wypłacała swoim robotnikom wynagrodzenie - marne jak marne, ale wypłacała. Było ono marnym powodem do szczęścia po tych godzinach niewolniczej pracy. Niemniej, całej trójce udało się przeżyć piekło i spłacić większość długów, w jakie wplątał ich ojciec Sanders. Wszyscy przeprowadzili się do małego mieszkania na Veto.

Sama dziewczyna niewiele tam zdążyła pomieszkać, gdyż niedługo później odkryto u niej potencjał biotyczny. Jej rodzice podejrzewali, że to przez miejsce zamieszkania jak i pracę jej matki w czasie ciąży, na Asterii, dziewczyna mogła mieć kontakt z pierwiastkiem zero. Tak czy siak, została posłana do Akademii Grissoma, dzięki czemu mogła mieć, zdaniem jej rodziny, zagwarantowane lepsze warunki życia niż z nimi, w małym i ciasnym mieszkaniu w kolonii. Dziewczyna, pomimo nieznajomości języka, jakim posługiwała się większość osób na stacji, szybko się odnalazła, choć miewała kilka problemów, wynikających zarówno z posiadania talentu do biotyki, jak i wybuchowości. Łatwo traciła kontrolę nad tym co robi, w związku z czym przez jedną z instruktorek została uznana za potencjalne zagrożenie dla innych dzieci. Pomimo tego, powodziło jej się całkiem nieźle, zważywszy na to, że z natury była skryta i wolała trzymać się na uboczu, sama, niż bawić z resztą.
Tak jak znaczna część innych nastolatków, postanowiła zaciągnąć się do Przymierza gdy nadarzyła się taka okazja. Tam szło jej naprawdę nieźle - była niczym żołnierz idealny, który nie zadaje pytań, nie sprzeciwia się, nie kwestionuje rozkazów tylko je wykonuje. Stąd szło jej "jak po maśle" jeżeli chodził o wspinanie się po szczeblach kariery. Punktem zwrotnym w niej okazała się misja, którą ona miała poprowadzić. Z pozoru dość prosta do zrobienia - dostać się do budynku, przechwycić dane, podłożyć ładunki, uciec i oglądać fajerwerki z bezpiecznej odległości. Niestety pod koniec wyraźnie się ona skomplikowała, gdyż w momencie, gdy jej oddział miał podkładać ładunki pod filary utrzymujące całą konstrukcję w całości, oddział usłyszał krzyki uwięzionych piętro wyżej cywilów, o których teoretycznie nie miało być mowy. Pamiętała tę misję bardzo dokładnie.

- Sanders. - słysząc, jak podwładny zwraca się do niej po nazwisku, jak do kumpla, od razu poczuła, jak krew w jej żyłach zaczyna wrzeć. Owszem, byli przyjaciółmi - nawet dobrymi. Ale to, co odbywa się w kantynie, jest zgoła inne od tego co mają na misji. Teraz ona była dowódcą, on żołnierzem pod nią służącym. - Nie możemy ich tam tak zostawić! Tam są ludzie!
Mężczyzna stanął naprzeciw Calliste z wyraźną determinacją na twarzy. Zmrużyła oczy, od razu pokazując, że to, co do niego mówi, jej się wyraźnie nie podoba.
- To nie cel naszej misji, Adams - warknęła, a jej ręka powoli zawędrowała w kierunku kabury, w której ukryty był Predator.
- Co z tego? Nie możemy ich przecież zabić - żachnął się, postępując o krok naprzód w jej kierunku. - Możemy najpierw ich wypuścić a później wysadzić ten przeklęty budynek.
- Nie takie są rozkazy - odrzuciła z naciskiem. Jej twarz objął chłodny wyraz, a ona sama nie spuszczała wzroku z mężczyzny stojącego przed nim.
- Kurwa, Sanders! To są ludzie. Cywile. Czym oni ci zawinili? Tu nie powinno być w ogóle dyskusji na ten temat. I tak nic nie widzieli, możemy ich wypuścić incognito...
- Adams, wiesz jakie masz rozkazy i uwolnienie tych ludzi do nich nie należy.
- Sanders!
W tej samej chwili kobieta gwałtownym ruchem wyciągnęła pistolet z kabury i wycelowała go prosto w środek jego czoła, przy tym wyglądając na niewzruszoną.
- Mam prawo strzelić uznając cię za niebezpiecznego do dalszego powodzenia tej misji - wycedziła, nie spuszczając oczu z żołnierza. - Wybór należy do ciebie - dodała po chwili, oczekując reakcji z jego strony.
- Nie możemy zostawić tych... - huk wystrzału przerwał Adamsowi jego wypowiedź. Chwilę potem mężczyzna padł martwy na ziemię, otrzymawszy strzał prosto w środek czaszki.
- Podłożyć ładunki - rzuciła niemalże obojętnym tonem Sanders do zszokowanej reszty oddziału. Odwróciła się tyłem od poległego mężczyzny, chowając pistolet z powrotem do kabury.
- Ruchy - dodała z naciskiem, przenosząc swój wzrok w stronę pozostałych.


Niedługo po tym dowiedziała się, że dowództwu nie spodobał się sposób, w jaki poradziła sobie z nieposłusznym członkiem oddziału. Została poinformowana, że to był "ostatni raz, kiedy w jej ręce zostali powierzeni inni ludzie". Niemniej, jej zachowanie przyciągnęło sekcję "Czarnych" - linii B w Przymierzu, której samo istnienie było trzymane w tajemnicy. Sprawdzili czy kobieta się nada dość podstępnie, gdyż początkowo po powrocie z misji powstała wielka afera odnośnie śmierci sierżanta Adamsa, w wyniku której miała zostać w stosowny sposób ukarana za zabójstwo członka własnego oddziału. Stąd też zwrócili się do niej ludzie z ofertą pomocy w tej sprawie. Warunkiem było oczywiście to, by była z nimi całkowicie szczera, a co za tym idzie - powiedziała wszystko o przebiegu misji. Miała do wyboru sąd lub to. Wybrała sąd.

I tak trafiła do sekcji "B". Operacji, które formalnie nigdy się nie wydarzyły. Dla niej była to służba jak każda inna - z tym, że zamiast ratowania, najczęściej trafiały się sabotaże, morderstwa, zamachy i inne nieczyste zagrywki. Nie widziała jednak wielkiej różnicy ani specjalnie jej ten fakt nie przeszkadzał - służba to służba. Rozkazy to rozkazy. I dzięki takiemu podejściu była wręcz idealną "Czarną". I pobyła nią dość długo, ostatecznie kończąc służbę będąc na przedostatnim stopniu, jako B3. A dlaczego ją skończyła?
Było to dość do przewidzenia. "Czarni" mieli ten luksus, że nie musieli zdawać raportów. Wszystko co działo się na misjach było ścisłą tajemnicą, nawet w kręgach Przymierza, stąd wiele osób łatwo dawało się przekupić i "sprzedawało" innym firmom informacje na temat tego, czego dowiedzieli się na misjach. Łatwy sposób na duży zarobek. Niestety tak samo zachował się jej dowódca podczas jednej z misji. I właśnie to on skończył z kulą w czaszce, a ona poza wojskiem.

Wyjechała, a raczej zniknęła. Powróciła do "domu", o ile tak można to nazwać - przyjechała do żyjącej już samotnie matki na Ziemi. Jak się dowiedziała, ojciec nie żył od ponad roku. Początkowo Sanders miała matce za złe, że ta jej nie powiedziała, lecz ostatecznie z nią została na te kilka miesięcy, próbując jakoś żyć pomimo praktycznie zerowych środków na koncie.
Wszystko zmieniło się gdy Isabelle opowiedziała jej jak naprawdę zginął ojciec Katherine. Zadłużony (ponownie), postanowił załatwić kwestie finansowe i... ukraść pieniądze od dość wpływowej osoby. Nie dokonał tego sam, bo odwiedzając Tuchankę poznał równie inteligentnego co on sam kroganina, który pomógł mu w całym przekręcie. I tak Eric znalazł i ukrył bunkier gdzieś poza zasięgiem promieni słońca, na radioaktywnej ojczyźnie krogan. W nim schował pieniądze i powoli przygotowywał się do "zapuszkowania" tam siebie jak i swojej żony. Jak mówił, "aż sprawa przycichnie". Jak się okazało, nie zdążył się tam schować. Pieniądze zostały, a obydwie kobiety klepały biedę, stąd Calliste łatwo wpadła na pomysł odnalezienia ów bunkra. Miało to być proste dzięki kroganinowi z klanu Weyrloc, który brał udział w przekręcie i pomógł Ericowi znaleźć, i ukryć idealne na to miejsce.
Jak się jednak okazało, kroganin również został zamordowany. Mogła się tylko domyślać, czy przez te same osoby czy też co innego. Pomimo tego, mając strzępy danych uzyskanych od matki jak i bezpośrednio od osobników z klanu Weyrloc, którzy słyszeli o tym przekręcie, postanowiła odnaleźć ów miejsce w nadziei, że to załatwi raz na zawsze jej problemy finansowe. I tak od już kilku miesięcy błąka się po Tuchance, przystosowując do panujących na powierzchni planety warunków i udoskonalając tak potrzebną w tym miejscu umiejętność przetrwania. Wciąż przez krogan mogłaby być uznana za dziecko, które nie ma wielkiej szansy, lecz i tak poczyniła wielkie postępy. W jej opinii nie warto walczyć z Tuchanką, gdyż jest się z góry na przegranej pozycji - trzeba nauczyć się żyć według jej zasad. I tak właśnie żyje, nie mając stałego miejsca zamieszkania na tej radioaktywnej pustyni, za to posiadając cel - trudny do zrealizowania, ale w końcu po coś trzeba żyć.

Ekwipunek: M-23 Katana, naramienniki Rady Serrice, rękawice Ariake Technologies (ze względu na fakt, iż postać nie będzie miała jak w przyszłości wyrwać się z Tuchanki i zakupić jakiegokolwiek ekwipunku, za przyzwoleniem innego admina dostaje te rzeczy na start po odjęciu kwoty z konta).
Środek transportu: Obecnie brak własnego środka transportu. Zazwyczaj używa promów.
Dodatkowe informacje:
- jej pierwszym językiem jest hiszpański
- tylko raz znalazła się na Ziemi. Nie była zresztą tym wielce podekscytowana - pomimo tego, iż jest to ojczysta planeta ludzi, uważa ją za miejsce jak każde inne.
- często w jej wypowiedziach przeplata się jej pierwszy język z angielskim.
- posiada tatuaż na ramieniu. Jest nim średniej wielkości, czarna pantera, trzymająca w pysku kartkę papieru, na której widnieje napis "Blacks" wykaligrafowaną czcionką.
- brała udział w projekcie N7 i, będąc w tych służbach specjalnych, osiągnęła stopień N4. Po tym została zwerbowana do linii B, w której skończyła na stopniu B3 (zważywszy na to, iż maksymalna liczba stopni to 4, nie jest to taki zły wynik).
- w walce czy codziennym życiu, które, na planecie takiej jak Tuchanka, niewiele różni się od tego pierwszego, nie obchodzą ją kwestie moralne. Stawia na przetrwanie, podejmując takie wybory, by wyjść na nich możliwie jak najlepiej, a przy tym spróbować sprawić, by przeciwnik nie miał już tyle szczęścia co ona.
- jak spora część najemników, zaczęła w tym "zawodzie" z dość prostego powodu, jakim był kompletny brak środków do życia. Jest więc zdeterminowana i przyjmie każde zlecenie, jakie może przynieść jej zyski.
CAUSE SHOTGUN BULLETS ARE BAD FOR YOUR HEALTH
ObrazekObrazek
THEME OUTFIT

Wróć do „Baza danych”