W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

[Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

15 sie 2014, o 21:15

Uciski, liczenie, oddechy… Hearrow nie wiedział już, który raz powtarzają tą samą czynność. Powoli opadał z sił, bolały go ramiona i jedyne, co go napędzało w tym wszystkim to złość. Złość na siebie, na Satori, złość na Irene, na cienia i na Olivię.
- Nie umieraj do cholery jasnej! – krzyczał, gdy Irene wdmuchiwała powietrze do płuc pani doktor. I nagle usłyszał kaszel…
Promienny uśmiech wykwitł mu na twarzy od ucha do ucha i… zaczął się śmiać. Chorąży najzwyczajniej w świecie usiadł na ziemi i śmiał się jak oszalały. Udało Ci się, uratowałeś czyjeś życie, brawo Hearrow, brawo… Tajemniczy głosik w jego głowie szalał ze szczęścia, a Marshall siedział.
- Spokojnie. Wróciłaś, jesteś z nami. – jeśli nawet wcześniej był na nią zły za wszystkie słowa, jakie mu powiedziała, to teraz zapomniał o tym wszystkim. Takie momenty jak te zwykle scalały ludzkie więzi i nie inaczej było tym razem. – Możesz siedzieć sobie do woli.
Chorąży oddychał ciężko. Spojrzał na Irene i widząc jej stan coś gdzieś w środku nakazało mu postąpić tak, a nie inaczej. Zbliżył się do Francuzki obejmując ją ramieniem.
- Dobrze ci poszło. Nie dałbym rady bez ciebie. – tyle mógł jej zaoferować, aby poprawić jej stan. Było w tym dużo prawdy, przez co miał nadzieję, że Irene nabierze pewności siebie przed kolejnym marszem. Bo to jeszcze nie był koniec.
- Odpocznij. – zwrócił się do Olivii. – Mogę Cię znieść po drabinie, tylko musisz się mnie mocno trzymać. Zrobimy to tak, jak uczyli mnie w armii.
Tak samo, tylko tyle mógł zaoferować pani doktor, skoro już raz ją przywrócili z tamtego świata, za nic nie chciał by ta cała akcja poszła na marne.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

15 sie 2014, o 22:16

Obejmujące ją znienacka ramię chorążego sprawiło, że lekko drgnęła i uniosła na niego niepewne spojrzenie. To, co powiedział, było miłe, chociaż Irene nie sądziła, że ma to wiele wspólnego z prawdą. Widziała przecież na vidach, że reanimację da się przeprowadzić samodzielnie. Ale mimo wszystko, nie mogła nie przyznać, że poczuła się trochę lepiej - czy to przez słowa, czy przez ciepło jego ramienia stanowiące wreszcie jakieś oparcie, czy może przez to, że dla odmiany wydawał się nie potępiać jej za nic. Skinęła w końcu głową i odwróciła ją w stronę Olivii.
- Nie dziękuj nam, tylko jemu - powiedziała cicho, ruchem głowy wskazując Marshalla. - Gdyby nie wiedział, co robić...
Nie dokończyła, zostawiając resztę zdania w domyśle. Lekko przygryzając wargę, po raz kolejny poczuła smak krwi, starła ją więc grzbietem dłoni. Nie sądziła, żeby udało się jej w ten sposób wyczyścić twarz dokładnie, ale przynajmniej poczuła się z tym lepiej.
Siedziała tak przez dłuższą chwilę, uspokajając oddech i bicie serca. Olivia żyła, żyli wszyscy troje, więc teraz znów... byle do Mwasy. Miała nadzieję, że to już niedaleko i że nie napotkają po drodze niczego w stylu tego cienia, który leżał teraz koło nich i tworzył śliczną plamę krwi. Spojrzała na niego na moment, ale dopóki Olivia nie była w stanie się ruszyć, Irene nie chciała i nie miała po co go nawet dotykać.
- Tak bardzo chcę już stąd wyjść - westchnęła, odkręcając pastę białkową i podając ją z powrotem pani doktor, czyniąc z tego średnio delikatną sugestię. - Myślicie, że daleko jeszcze? Do Mwasy... i dalej? Powinnaś trafić do jakiegoś szpitala, tak mi się wydaje... - Zamilkła na moment, by w końcu westchnąć. - Jak ja się w to wszystko wkopałam...

Kiedy w końcu Olivia czuła się na tyle dobrze, by ruszyć się z miejsca, Irene westchnęła znów i podniosła się, opuszczając pocieszające ramię chorążego. Trzeba było się wziąć w garść. Włączając z powrotem latarkę, opieprzyła w myślach samą siebie za słabość i podeszła do trupa. Czubkiem buta przewróciła go na plecy i przykucnęła obok, by go przeszukać. Mógł mieć coś, co jeszcze im się przyda. Nie myślała nawet o zabieraniu ostrza, które teraz leżało u jej stóp. Prawdopodobnie żadne z nich nie potrafiłoby się nim posługiwać. Zebrała całą resztę, którą uznała za przydatną, przypięła sobie swoją strzelbę do pleców i zarzuciła torbę na ramię.
- Pomóc wam jakoś? - spytała, bo nie wiedziała jak Arrow wyobrażał sobie zejście po drabinie z Olivią na rękach, na plecach, czy co on tam wymyślił.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

16 sie 2014, o 15:39

- Daj spokój. Siedzimy w tym razem prawda? – powiedział nie zdejmując ramienia z Francuzki, w ogóle jakby zapominając, że wciąż je tam trzyma. Pozycja ta wydawała mu się całkiem naturalna. Fakt, był jednak faktem, Marshall troszeczkę lepiej ogarnął całą sytuację niż Irene, ale to wcale nie oznaczało, że miał zamiar jakoś się tym szczycić. Nie jest taki i nigdy taki nie był. Dla niego podstawą było działanie w kooperacji i tego zawsze się trzymał.
- Nie mam chusteczki. – uśmiechnął się do Francuzki, gdy ta próbowała zetrzeć resztki krwi z ust. – Zresztą do twarzy ci w czerwieni.
Sam nie wiedział skąd ten nagły przypływ humoru i pozytywnego podejścia. Może dlatego, że udało im się uratować Olivię, a może dlatego, że załatwili ów Cień? Kto wie… Mimo wszystko nie należało teraz popadać w paranoję i powracać do poprzedniego stanu wszechogarniającego strachu. Chociaż biorąc pod uwagę to, co przed chwilą przeżyli, o takie podejście było bardzo ciężko. Toteż przede wszystkim nie należało tracić czujności.
- Ja też. – powiedział przytakując Irene. – Jak najszybciej. Z tego, co pamiętam to stąd miało być już niedaleko.
Gdy Irene przestała stanowić wsparcie dla jego ramienia, on sam wstał podchodząc do Olivii, aby sprawdzić czy z kobietą wszystko w porządku.
- Jak się czujesz? – zapytał o ile po powrocie z tamtego świata w ogóle można było się dobrze czuć. Niemniej nie wiedział w zasadzie jakie inne pytanie mógłby zadać pani doktor. Marshall zdjął pancerz i ściągnął resztkę czegoś, co wcześniej było jego koszulką. Rozerwał ją w taki sposób by tworzyła podłużne skrawki, które następnie związał ze sobą mocno. Dwa razy sprawdził czy któryś z węzłów przypadkiem nie będzie chciał się poluzować.
- Dobra. Chyba wytrzyma. – powiedział naciągając w ten sposób coś, co miało imitować swojego rodzaju linę. – Przewiążemy się tym na wypadek, gdybyś straciła siły do trzymania się mnie. Tak przynajmniej będę wiedział, co się z tobą dzieje.
Starał się mieć przy tym bardzo przekonującą minę i za nic w świecie nie chciał się martwić schodząc na dół po drabinie, czy Olivia nagle od niej nie odpadnie. W ten sposób przynajmniej miał względnie sytuację pod kontrolą.
- Nie przyjmuję do wiadomości żadnego sprzeciwu. – uniósł brwi na panią doktor, gdyby ta chciała się bronić przed tego typu sposobami na schodzenie w dół. Jeśli na dole poczuje się lepiej pozwoli jej iść, chociaż wolałby w zasadzie ją nieść. Tak byłoby szybciej i bezpieczniej.
- Chyba damy sobie radę. - odpowiedział zakładając pancerz z powrotem i zaczął schodzić na dół. Cóż, Olivia nawet nie była jakimś strasznie niewygodnym ciężarem. Jego mięśnie spokojnie powinny to wytrzymać. O ile nie jest na dół zbyt daleko.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

16 sie 2014, o 17:28

Szansa na znalezienie omniżelu: 50
0
Ilość 2
Szansa na znalezienie mediżelu: 50
1
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

17 sie 2014, o 14:43

Przytaknęła. Owszem, miała świadomość tego, że im dłużej tkwią w miejscu, tym większa staje się szansa wytropienia ich przez Satori, która chętnie zgotowałaby im jeszcze jakieś niespodzianki, jednakże w obliczu zaistniałej sytuacji oraz tego, że śmierć dosłownie spojrzała jej w twarz, pani doktor nie mogła sobie odmówić przyjemności, jaką dawało chwile pozostanie już coraz pewniejszej pozycji siedzącej. Nienawidziła być dla grupy bezużyteczna, dlatego też wolała chwilowo odpuścić i nabrać sił. Lichych, bo lichych, ale jednak jakiś. Zmysły zaczynały się uspokajać, już tak gorączkowo nie wyszukiwały kolejnych uszczerbków na zdrowiu. Ale też nie byłaby sobą, gdyby nie zapuściła skanowania swojego stanu zdrowia przez program na swoim omni-kluczu, kiedy tamci nie patrzyli.
Pomimo ogólnego rozchwiania, Olivia zauważyła jak Irene wyraźnie gryzą jakieś myśli.
- Wtedy na pewno sama dałabyś sobie radę.
Weszła jaj w słowo z wyraźną pewnością swojej racji. Być może Francuzka nie była tak... ułożona oraz w sytuacjach stresowych panikowała, nie mniej gdyby wzięła się w garść, na pewno znalazłaby podpowiedź w swoich instynktach. Nie powinna sobie wmawiać, że już na wstępie byłaby stracona.
Chcąc nie chcąc, musiała w końcu wmusić w siebie niebo pasty. Połowa teraz, połowa później. Niedokończoną tubkę wrzuciła do torby. A kiedy podniosła wzrok, dostrzegła nad sobą Marshalla.
- Bywało gorzej. Ale przynajmniej świat przestał się kołysać.
Kiedy ten zaczął coś kombinować, w pierwszej chwili mu nie przerywała, posyłając tylko Irene pytające spojrzenie.
- Tylko nie próbuj mnie ciągnąć. Umiem chodzić.
Skwitowała być może z przekąsem, ale posłuchała chorążego i kiedy już wstała, przyzwyczajając przez chwilę swój organizm na nowo do tej pozycji, po chwili zaczęła się obwiązywać skrawkiem materiału. Dała się przenieść na rękach tylko w dół, dalej już chcąc iść samą. Widząc minę Marshalla, podniosła tylko ręce w obronnym geście. Nie chciała się klócić, może faktycznie będzie lepiej, jeśli przez ten niepewny odcinek ją przeniesie? Oczywiście przez całą drogę po drabinie trzymała się go tak, aby wadzić mężczyźnie jak najmniej. Prawdę powiedziawszy od Olivii zapewne cięższa była jej torba.
- Nie pamiętam kiedy ostatnio ktoś mnie nosił na rękach.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

17 sie 2014, o 21:47

Sprawdźmy wasze szczęście ;p
Rzut na wystąpienie jakichkolwiek trudności przy schodzeniu. Zakładamy, że szanse wynoszą 50.
0
Bad luck ^^
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

18 sie 2014, o 11:08

Mimo wszystkich problemów jakich przysporzył im Cień łupy jakie udało się zabrać Irene z ciała powalonego wroga mogły okazać się bardziej niż zadowalające. Jako pierwszy rzucił jej się w oczy przyczepiony do nadgarstka domorosłego ninji omniklucz Nexus z modyfikacją bojową omni-kama z wariantem kinetycznym. Zachęcona sukcesem Irene przeszukała niemal niewidoczne kieszenie w kombinezonie wroga wydobywając z nich dwie tubki z omniżelem oraz znacznie cenniejszy łup; wzmacniacz mocy przeznaczony do zainstalowania w pistolecie maszynowym. Ostatnią ofiarą kieszonkowca z przypadku okazał się generator tarcz Niezłomny przyczepiony do pancerza Cienia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Jak przystało na prawdziwego dżentelmena Marshall był pierwszym, którego stopy dotknęły szczebla drabiny. Metal pod jego nogami był nieco śliski, ale nie na tyle by, przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności, wykluczyć bezpieczną wędrówkę w dół. Obecnie wony od spidemanów-zombie szyb, może z powodu braku wewnętrznego oświetlenia, może strachu towarzyszącego całej trójce, zdawał się ciągnąć w nieskończoność a wypełniająca jego dno ciemność niemal adawała się poruszać. Gdy porucznik i uczepiona go Olivia opuścili się na tyle by można było mówić o zachowaniu bezpiecznej odległości między dwoma grupami przyszła kolej Irene. Trudno było określić czy zadziałały tu wrodzona niezdarość czy stres wywołany wcześniejszą reanimacją, jednak gdy tylko stopa kobiety dotknęła piętego szczebla drabiny ześlizgnęła się gwałtownie uderzając boleśnie golenią o metal. Gdyby Irene miała słabsze serce takie wydarzenie mogłaby przypłacić zawłem serca, ale nie dało się ukryć, że w trakcie tej misji jej udziałem stały się o wiele bardziej traumatyczne przeżycia niż zwykłe poślizgnięcie. Uspokoiwszy oddech, nadal kurczowo trzymając się drabiny, znalazła oparcie i powoli podążyła śladem porucznika.

W mniej więcej połowie wysokości szybu okoliczności zmusły porucznika do gwałtownego przerwania wędrówki. Z pękniętej rury wydobywał się strumień pary skierowany idealnie na fragment drabiny jakieś dwa metry pod nim. W obecnej pozycji nie był w stanie określić rodzaju, ani tmperatury, substancji wydobywającej się rury, ale chwilowa obserwacja pozwoliła mu na wyciągnięcie następujących wniosków; para wydobywała się w cyklach trwających ok. minuty z dziesięciosekundową przerwą.
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

18 sie 2014, o 13:30

- Irene proszę… Nie spadnij mi na głowę. – ciężko było określić czy chorąży żartuje czy też z powagą wyraża swoje obawy. Zresztą wszelkie emocje już się zacierały pomiędzy kolejnymi wypowiadanymi zdaniami. Był tylko strach i czujność.
Schodził w dół w skupieniu i pewnym krokiem, albo raczej chwytem. Od czasu do czasu oświetlając sobie drogę latarką. Olivia była na tyle lekka i nie krępowała mu ruchów, że mógł spokojnie trzymać się jedną ręką podłużnej belki od drabiny. Oczywiście tylko w momencie oświetlania szybu. Schodzili powoli w dół coraz głębiej i głębiej…
Z początku Hearrow liczył szczeble w głowie, ale około setnego już przestał nie widząc w tym żadnego sensu. Może po prostu chciał czymś zająć umysł, a może w zasadzie tylko dziwną bezmyślność.
- Wygodnie? – zagadał Arrow do Olivii, aby nie iść w kompletnej ciszy, która wżerała mu się do mózgu sprawiając, że byle szmer doprowadzał go do szału. Nie chciał zwariować całkiem, nie teraz, kiedy byli już tak blisko Mwasy i opuszczenia tej przeklętej bazy. O dziwo nie czuł żadnego zmęczenia, które wcześniej opanowywało go z każdą chwilą. Pewnie spowodowane było to tym zastrzykiem adrenaliny podczas reanimacji pani doktor. Cóż, jednak były tego jakieś pozytywne strony.
- Irene? Wszystko w porządku? – rzucił gdzieś w górę sprawdzając jak schodzenie idzie Francuzce. Pewnie w innym momencie, innej sytuacji byłby całkiem zadowolony z takiego widoku, jednak teraz nie było się wcale czym cieszyć. Tak bardzo chciał usłyszeć, że nie ma się czym martwić, że wszystko jest w porządku… Najgorsze myśli i przypuszczenia rozrywały jego wyobraźnię od środka. Spadająca z jego pleców Olivia, spadająca na nich Irene, oberwanie się drabiny. Musiał odgonić natrętne myśli, zanim coś nie daj boże wykracze.
Po chwili Arrow usłyszał charakterystyczny dźwięk ulatniającego się gazu. Zatrzymał się na chwilę dając przy okazji znać Irene, żeby też przystanęła. Poświecił latarką z omni-klucza. Tak jak mu się wydawało, zaraz pod nim z pękniętej rury uwalniała się para o niewiadomym pochodzeniu i temperaturze. Trwał tak chwilę analizując, jakie mają możliwości teraz, kiedy po chwili strumień przestał syczeć. Chorąży zmarszczył brwi przyglądając się kilka sekund rurze, która po chwili znów wypluła z siebie z sykiem powietrze. Wreszcie zorientował się, na czym rzecz polega i dojrzał w tym dla nich szansę. Przecież nie mógł ryzykować, jeśli nie wiedział, z czym ma do czynienia. Zszedł jeszcze parę szczebli niżej tak, aby znaleźć się nad samym strumieniem owej pary.
- Irene, słuchaj teraz uważnie co ci powiem. – ten ton głosu, którym się posługiwał, od kiedy wyszli, a właściwie wybiegli z parku, nawet jego przyprawiał o dreszcze. Przypominał mu głos jego własnego dowódcy, a teraz on tak samo zwracał się do Francuzki. Jakby co najmniej była żołnierzem. Cóż, może po tym wszystkim zaprosi ją na kawę, aby wynagrodzić ten niemiły akcent. – Pod nami jest pęknięta rura, z której wydobywa się jakaś para. Ciężko stwierdzić, co to jest, ale nie będę ryzykował, że komuś z nas może się coś stać. Między kolejnymi wybuchami jest około dziesięć sekund przerwy. Musisz szybko wtedy przejść, rozumiesz?
Mógł kazać zrobić to tak samo jak on, ale nie chciał potem, poniżej jej łapać, zwłaszcza z Olivią na plecach. Wystarczyło, żeby w miarę sprawnie zejdzie niżej i wszystko powinno być w porządku.
- Gotowa? – zapytał uczepionej Olivii. – Dawno tego nie robiłem, a już na pewno nie z kobietą na plecach.
Odczekał aż para przestanie się ulatniać, ułożył stopy opierając je o belki po obu stronach szczebli i poluzował uchwyt zjeżdżając tym sposobem poniżej pękniętej rury, po czym z powrotem mocniej chwycił drabinę, aby się zatrzymać. Teraz pozostało jedynie liczyć na to, że Irene pójdzie równie sprawnie.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

18 sie 2014, o 17:19

Irene z wyraźnym zainteresowaniem przyjrzała się omni-kluczowi, zdjętemu z nadgarstka Cienia. Po chwili zastanowienia wrzuciła go do swojej torby, bo o ile wyglądał na dużo lepszy od tego, którego używała aktualnie, to nie miała czasu na ustawianie go po swojemu. Przynajmniej nie teraz. Zresztą nie wiedziała w jakim stopniu może być zainfekowany przez Satori - wolała profilaktycznie przeprowadzić twardy reset po dotarciu w bardziej cywilizowane miejsce.
Kiedy znalazła całą resztę sprzętu, dłuższą chwilę milczała, niepewnie mrużąc oczy. W każdej innej sytuacji zgarnęłaby wszystko, nie zastanawiając się nawet czy wypada. Zapewne też nie przyznałaby się zupełnie do jakiegokolwiek znaleziska, bo po co? Żeby się nasłuchać pretensji, "umowa była inna"? "Mieliśmy się dzielić po równo"? Nie, szybko nauczyła się jak działa "dzielenie się po równo", kiedy ktoś do łupu przypada pierwszy. Westchnęła i lekko odwróciła głowę, kątem oka zerkając na Marshalla, który usiłował przymocować sobie Olivię do pleców. Jesteście w tym razem, Irene, powstrzymaj się od swoich kleptomańskich zapędów, skarciła się w myślach i wstała.
- Trzymaj - podała generator mężczyźnie, a wzmacniacz mocy wsunęła do torby Olivii. - Może wam się to przydać... i przynajmniej to coś - ruchem głowy wskazała trupa - nie okaże się całkiem bezużyteczne.
Tubki z omni-żelem też wrzuciła do swojej torby, bardziej z przyzwyczajenia, niż w skutku przemyślanej decyzji. Jeśli okaże się potrzebny, nie zamierzała go przecież przed nikim ukrywać.

Gdy chorąży i pani doktor schodzili coraz niżej w szybie, Irene przyglądała się im z korytarza. W końcu zdecydowała, że odległość jest wystarczająca i chwyciła się drabiny, by ostrożnie zacząć schodzić w dół. Najwyraźniej niewystarczająco ostrożnie... Ból, który przeszedł po kościach całej jej nogi, koncentrując się w piszczeli, sprawił, że niemal puściła szczebel. Jęknęła cicho i jedną ręką potarła bolesne miejsce, zastanawiając się kiedy to stała się taką pierdołą.
- Tak, w porządku - wychrypiała, próbując rozmasować nogę. Musiała przecież iść dalej. - Nie martw się, nie spadnę na was. Właśnie próbowałam, ale nie wyszło - parsknęła śmiechem i zacisnąwszy zęby, ruszyła dalej. Ból sprawiał, że nie myślała o tym, jak długo jej ręce wytrzymają ten monotonny, powtarzalny wysiłek. Z każdym krokiem lewej nogi czuła, jak promieniuje w górę i w dół. Największym jej zmartwieniem nagle stał się siniak i zajęcie się tą myślą pozwoliło jej nie zastanawiać się, ile jeszcze. Dopiero, kiedy dwójka pod nią zatrzymała się w miejscu, spojrzała na nich... i na parę, buchającą na drabinę trochę niżej. Wysłuchała polecenia chorążego, patrząc na niego z góry i skinęła głową, z lekkim przerażeniem obserwując później jego zjazd.
- Tak nie umiem - mruknęła do siebie, gdy para pojawiła się z powrotem i zasłoniła jej widok towarzyszy. - Mam zbiec po drabinie, tak? - niepewnie ustawiła nogę szczebel niżej, starając się nie myśleć o bólu. Może się uda, tylko będzie musiała się naprawdę bardzo postarać po raz kolejny nie zjechać. Nie chciała oberwać znów w nogę, tym razem drugą, albo - co gorsza - w tę samą. Fakt, że Arrow dał sobie radę z Olivią na plecach, trochę ją pocieszał.
- Zrób mi tam miejsce, nie chcę ci zejść na głowę - zawołała jeszcze przez chmurę pary i kiedy w końcu dysza wyłączyła się, Irene najszybciej jak potrafiła podążyła śladem pozostałej dwójki, kurczowo trzymając się rękami każdego szczebla, w razie gdyby poślizgnęła się po raz kolejny.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

19 sie 2014, o 10:17

Rzut na to czy Irene zdąży uciec zanim włączy się para:
Z powodu tego, że zachowuje szczególną ostrożność podczas schodzenia jej szanse wynoszą 40.
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

20 sie 2014, o 21:36

Wywołana lękiem przed poślizgnięciem ostrożność Irene niemal przyniosła opłakane skutki. Ledwie jej głowa znalazła się poza zasięgiem pary z rury buchnął obłok tak gorący, że nawet z tej odległości czuła nieprzyjemne pieczenie wywołane podrażnieniem skóry głowy. Starając się nie myśleć co stałoby się z jej twarzą gdyby spóźniłaby się choć o sekundę, Irene powoli ruszyła w dół starając się dogonić Marsahlla i Olivię. Chociaż utrata urody na pewno byłaby poważnym problemem to na pewno nie takim jak konieczność zajęcia się poważnie poparzoną osobę w ich sytuacji.
Ponowne zaciśniecie rąk na wilgotnym metalu, zwłaszcza gdy było się obciążonym balastem, okazało się o wiele trudniejsze niż Marshall mógł przypuszczać. W rezultacie jego zjazd zakończył się kilka metrów niżej niż planował jednak miało to swoje dobre strony. Jakieś cztery metry pod nogami mógł zobaczyć wylot rury i fragment podłogi niższego poziomu. Niestety znajdował się zbyt wysoko by móc dostrzec jakiekolwiek szczegóły jednak brak jakichkolwiek śladów sług Satori dawał nadzieję.
Chorąży ostrożnie zszedł w dół cały czas nasłuchując zbliżającego się potencjalnego zagrożenia, jednak do chwili kiedy wreszcie stanął na głównym korytarzu z wyraźna tablicą z napisem G-6 nic się nie wydarzyło. Tuż pod znakiem informacyjnym umieszczono strzałkę wskazującą w prawo z białymi literkami; Centrum komunikacji.Po obu stronach korytarza widać było kolejne pary drzwi opatrzone tabliczkami oraz czarnymi skanerami biometrycznymi. Było wysoce prawdopodobne, że większość lub nawet wszystkie drzwi posiadają zabezpieczania przed intruzami a także to, że ktoś z trójki bohaterów z przypadku być może zdołałaby je otworzyć. Problemem pozostawał jedynie drobny fakt niewiedzy na temat tego kto, lub co może czaić się w środku.
Znacznie atrakcyjniejszym znaleziskiem był automat z przekąskami stojący trzy metry od wylotu rury. Szyba urządzenia została rozbita otwierając swobodny dostęp do zgromadzonych w środku dóbr.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

20 sie 2014, o 22:34

Skryła głowę w ramionach, chcąc odsunąć ją jeszcze dalej od pary. Wolała nie zastanawiać się, co by się wydarzyło, gdyby nie zdążyła, czuła jak gorąco zrobiło się tuż nad nią. Zeszła kilka szczebli w dół i dopiero wtedy odważyła się rozluźnić nieco chwyt, w końcu zorientowała się, że kurczowe zaciskanie dłoni na każdym szczeblu nic nie da. Spojrzała na pozostałą dwójkę.
- W porządku? - byli niżej, niż się spodziewała, ale dogonienie ich nie powinno stanowić problemu - w końcu w przeciwieństwie do Marshalla, Irene nie miała dodatkowego, 50-kilowego obciążenia wiszącego na plecach.

Wreszcie zeskoczyła na podłogę korytarza za chorążym i od razu rozejrzała się po ścianach.
- Olivia, kamery? Jak jakieś zobaczysz, to rozwalaj... jeśli to nie jest za duży wysiłek - dodała po namyśle. Nie wiedziała, w jakim stanie jest biotyczka. Wyglądała całkiem nieźle, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze przed chwilą nawet nie biło jej serce.
Wtedy wzrok Irene padł na automat z przekąskami. W żołądku poczuła rozpaczliwe ssanie. W końcu nie jadła nic od dobrych dziesięciu godzin, a może i dłużej... Dopadła do niego i wyciągnęła ze środka paczkę chrupek, które były jej doskonale znajome. Ułamek sekundy później już kilka z nich znajdowało się w jej żołądku i wyglądało na to, że zaraz znajdą się tam następne.
- Zapomniałam, że jestem głodna - mruknęła między kęsami. Machnęła lekko opakowaniem, pokazując je Marshallowi, który zapewne zajmował się odpinaniem Olivii lub przekonywaniem jej, że powinna zostać tam gdzie jest. W sumie nie do końca ją to interesowało, nic nie było ważniejsze w tym momencie od znajomego smaku i błogiego uczucia zapełnianego żołądka. - Kiedyś jadłam je przez tydzień, nie mieliśmy nic innego, wtedy tak bardzo je znienawidzi...łam... - zaczęła, ale przerwała, kiedy zorientowała się, że to, co mówi, może doprowadzić do zadawania niepotrzebnych pytań. Faktycznie, zdarzyło się tak, że transport który ukradli okazał się skrzyniami po brzegi wypełnionymi paczkami takimi, jak ta, którą trzymała w ręku. O dziwo, w pewnym momencie stał się bardzo przydatny - nie zawsze wszystko szło tak, jak powinno. Teraz smak przywracał wspomnienia, wbrew pozorom na dzień dzisiejszy całkiem przyjemne.

Kiedy zaspokoiła pierwszy głód, otrzepała dłonie i nawiązała połączenie z Mwasą.
- Profesorze, jesteśmy na poziomie G-6, wyszliśmy z szybu. Póki co korytarz wygląda na bezpieczny. Mieliśmy trochę przejść po drodze. Proszę nas pokierować do siebie.
Nie owijała w bawełnę, poza wyjściem z bazy nie chciała już niczego więcej. W międzyczasie zgarnęła kilka batoników z automatu i wrzuciła je do torby. Nie zmarnują się.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

21 sie 2014, o 09:44

Pozostało się cieszyć, że pomimo wszystko w końcu jednak się zatrzymał bez większego problemu. Chociaż lekkie szarpnięcie dało mu się we znaki lekkim bólem ramion.
- Przepraszam. – jęknął do Olivii. Gdzieś w górze usłyszał pytanie Irene: - Tak, widzę koniec, to niedaleko.
Po chwili już był na dole odwiązując od siebie Olivię. Cóż, jeśli tak bardzo chciała iść sama przecież jej nie zabroni, ale będzie miał oko na panią doktor. Rozejrzał się po korytarzu oczekując na atak z każdej strony, jednak nic takiego na szczęście nie nastąpiło. Było cicho i przyjemnie spokojnie. Arrow ledwo dojrzał rozbity automat, kiedy Irene już do niego dopadła pałaszując paczkę chipsów. Pewnie uznałby ten widok za uroczy, jednak nagle gdzieś w środku głowy usłyszał te krzyki, które zostawili za drzwiami parku. Odwrócił od niej wzrok i poszedł sprawdzić korytarz, a przechodząc nasłuchiwał czy zza drzwi nie dobiegają żadne dźwięki. Wszystko było pozamykane i chorąży uznał to za całkiem dobry znak. Miał tylko nadzieję, że do Mwasy nie będzie dalej niż chwila.
W końcu i on podszedł do automatu i wyjął z niego batonik i napój energetyzujący. Był zmęczony i dopiero teraz od dłuższego czasu to odczuł. Chyba w zasadzie był bardziej zmęczony niż głodny, bo ledwo ugryzł dwa razy batonik i stracił nim zainteresowanie. Za to napój już wypił do końca w kilku łykach. Spojrzał przelotnie na Francuzkę, która zdecydowała się podzielić swoimi wspomnieniami o chrupkach i westchnął. Przeczesał ręką włosy, które jeszcze nie do końca zdążyły wyschnąć od momentu ich zmoczenia. Bark od czasu do czasu jeszcze go pobolewał, ale nie na tyle by sprawiało to jakiś wielki dyskomfort. Wiedział w zasadzie, że jedyne, co mu zostanie po tej przygodzie to te połyskujące na srebrno blizny.
- Jestem zmęczony, chce mi się spać i mam dość tego wszystkiego. – mruknął pod nosem opierając się o ścianę. Kontakt z Mwasą uznał za dobry pomysł, w końcu warto było się dowiedzieć, w którą stronę i jak daleko mają teraz zmierzać.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

21 sie 2014, o 14:15

Szło dość gładko. Przynajmniej do pewnego momentu. Nawet przez myśl nie przeszło pani doktor, aby narzekać, wszak chorąży niósł ją na rękach. Wyszłaby na prawdziwą jędzę, na dodatek niewdzięczną jędze, gdyby jeszcze zaczęła skarżyć się na niewygodę. Uspokoiła więc wszelkie obawy Marshalla przeczącym kręceniem głowy - nic się nie dzieje, oboje dają radę.
Odruchowo osłoniła twarz ręką przed gorącym buchem z rury. Marshall miał dobry pomysł, nie zamierzała go negować.
- Uważaj na siebie!
Rzuciła tylko do Irene. Jakoś tak odruchowo jej dłonie mocniej wczepiły się w materiał górnego odzienia mężczyzny, kiedy ten sam szykował się do skoku.
- Tylko się nie poślizgnij a będzie dobrze...
Nie zamierzała patrzeć na to, jak skacze w obawie o własną reakcje. Schowała twarz w jego ramionach, modląc się w duchu, aby ta cała wędrówka w dół skończyła się dla niej w jednym kawałku. Chyba po raz pierwszy odkąd znaleźli się na tej stacji, ktoś ją wysłuchał. Kilka siniaków bądź zadrapań to i tak nic w porównaniu z tym, jak mogli skończyć.
- Nie, nie. Wszystko w porządku. Jesteś cały, prawda?
Zagadała do chorążego a już po chwili mogła stać na własnych nogach. Była to naprawdę miła odmiana. Skierowała się od razu w stronę automatu, po drodze rozglądając się za kamerami. O ile takowe były i sama pani doktor dałaby im rade, potraktowałaby je biotyczną wiązanką oraz roztrzaskała o ścianę. Ostrożności nigdy za wiele. Porwała jakiś batonik, uciszając swój wewnętrzny sprzeciw odnośnie substancji chemicznych niekorzystnych dla zdrowia, skóry i przede wszystkim uzębienia. Nie chciała wkrótce znosić nieprzyjemnego ssania w żołądku, zaspokoiła więc swój pierwszy głód a kilka czekoladek oraz napojów wrzuciła do torby, tak aby jej ciężar nie okazał się być zbyt wielkim wyzwaniem dla wątłej Olivii.
Kiedy Irene zajęła się kontaktem z profesorem, miała w końcu okazje przyjrzeć się twarzy kobiety. Chyba się nie popatrzyła? W szybie nic nie mówiła, ale równie dobrze mogła nie chcieć ich martwić.
- Nie pogardziłabym wygodnym łóżkiem... Albo jeszcze lepiej wielką wanną z ciepłą wodą.
Przytaknęła, słysząc rozmarzony głos Marshalla.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

22 sie 2014, o 20:31

0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

22 sie 2014, o 21:49

- Zanim się spotkamy musicie zrobić jeszcze jedną rzecz – z komunikatora Irene odezwał się znajomy głos Mwasy – Niedaleko waszej pozycji znajduje się centrum komunikacji. Prześlę wam zaszyfrowaną wiadomość z prośbą o natychmiastową ewakuację, którą wyślecie do floty Przymierza na orbicie. Niestety nie mogę tego zrobić z mojego gabinetu -wyjaśnił - Nadajnik powinien działać w trybie awaryjnym więc nie powinniście mieć problemów z jego użyciem. Pomieszczenie, w którym się znajduje jest oznaczone i raczej go nie przeoczycie.
Marshallowi, Olivii i Irene nie pozostało tak naprawdę nic innego jak podążyć za instrukcjami profesora. Mogli mieć tylko nadzieję, że w drodze do wspomnianego przez ich przewodnika centrum komunikacji nie napadnie na nich horda cyberzombi Satori.

Podążając korytarzem wskazanym przez zauważoną wcześniej strzałkę cały czas nasłuchiwali odgłosów sygnalizujących pojawienie się przeciwników , jednak po chwili zaczęli odbierać coś co w pierwszej chwili wzięli za halucynacje wywołane stresem i zmęczeniem; muzykę.
W miarę jak zbliżali się do źródła dźwięku utwór stawał się coraz lepiej rozpoznawalny.

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=KnrLIar-1zU[/youtube]

Smuga światła wypadająca zza lekko uchylonych drzwi natychmiast przyciągała uwagę przemierzającej korytarz trójki. Grająca z pełną głośnością muzyka zdradzała, że źródło dźwięku musi znajdować się w środku. Sprawdzenie otwartego gabinetu na pewno było kuszącą perspektywą i w jak wielu podobnych przypadkach ciekawość wygrała z rozsądkiem. Marshall wyciągnął swojego windykatora i ostrożnie pchnął drzwi końcem lufy przygotowany na atak jednego z tworów Satori. Mimo, że nic takiego nie nastąpiło to widok jaki zastali okazał się nie mniej makabryczny.

Mężczyzna, prawdopodobnie jeden z dyrektorów administracyjnych, wisiał pod sufitem na pasku od spodni mocno zaciskającym się na jego szyi. Twarz trupa zastygła w wyraźnie najczystszego przerażenia. Zupełnie jakby to co zobaczył przekonało go, że jakikolwiek opór nie ma sensu a jedynym wyjściem jakie mu pozostało jest śmierć. Prawdopodobnie jako wysokiej klasy urzędnik w pilnie strzeżonej placówce nie nosił przy sobie broni więc gdy wszystko się spieprzyło pozostało mu tylko jedno wyjście.
Z aktywnego omniklucza na jego nadgarstku płynęła słyszana przez grupę muzyka. Pod nogami wisielca Marshall mógł dostrzec fotografię przedstawiającą rodzinę z dwójką dzieci. Choć rysy twarzy zmarłego były trudne do rozpoznania to zdjęcie prawdopodobnie przedstawiało jego rodzinę.
Rozglądając się po gabinecie chorąży mógł dostrzec leżący na biurku nierozpakowany nawet liofilizowany posiłkiem oraz stojącą obok niego filiżanką z dawno wystygłą kawą. Widoczna w rogu biurka puszka sugerowała, że była to bardzo droga i poszukiwana odmiana używki; kopi luwak. Na krawędzi blatu,dosłownie milimetry od granicy za którą spadnie na ziemię, stała na wpół opróżniona butelka trzydziestoletniej whiskey.
Nie ulegało wątpliwości, że trup za życia nie narzekał na brak pieniędzy.
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

22 sie 2014, o 22:29

Arrow uważnie wysłuchał, co profesor im przekazał i wcale nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Jeszcze jedna rzecz do załatwienia, jeszcze jedno ryzyko, jakie należy podjąć. Westchnął podnosząc się z ziemi.
- Gotowe? – spojrzał na obie kobiety przekręcając głowę i strzelając kręgami szyi. Chwycił torbę Olivii nawet nie zwracając uwagę na ewentualne protesty, po czym przewiesił ją sobie przez ramię. Skoro chciała iść sama niech chociaż nie będzie niepotrzebnie obciążona. - Ja to poniosę.
Szedł powoli przed siebie w kierunku gdzie miało znajdować się owe centrum komunikacji. No tak, któż w sumie inny miał ich stąd odebrać jak nie jego ukochane Przymierze. To samo, któro na własne życzenie zafundowało swojemu chorążemu taką cudowną wycieczkę. Po chwili zwolnił zastanawiać się czy mu się nie wydaje i czy przypadkiem się nie przesłyszał.
- Cii. – powiedział unosząc do góry rękę z wyprostowanym palcem wskazującym. – Słyszycie to?
Po chwili ruszył w kierunku, z którego ten interesujący dźwięk dobiegał i dostrzegł uchylone drzwi do gabinetu, skąd padała właśnie smuga światła. Coś wewnątrz mówiło mu żeby tam nie iść, nie otwierać drzwi, minąć je i nie wchodzić do środka. Co gdyby jednak za nimi coś było i rzuciłoby się na nich od tyłu. Nie mógł ryzykować. Podszedł do drzwi trącając je Windykatorem i gotów na niespodziewany, nagły atak.
Na szczęście tym razem, nic nie chciało ich rozszarpać sprawdzając z ciekawości jak wyglądają ich wnętrzności. Niemniej jednak widok wiszącego pod sufitem ciała nie zachęcał do jakichkolwiek pozytywnych myśli. Arrow wskoczył na biurko i szybkim ruchem omni-ostrza odciął nieszczęśnika, a ciało ułożył na ziemi. Stąd przynajmniej tak bardzo nie straszyło i przy okazji udało mu się wyłączyć tą przeklętą muzykę. Podniósł zdjęcie i przyjrzał mu się przez chwilę, po czym pokręcił głową.
- Powiesił się? Sam? Żona i dwójka dzieci. Coś mi tu strasznie nie pasuje. Czemu posunęli się aż tak daleko? – miał na myśli całą sytuację, w której się znaleźli. Przez czyjeś ambicje, marzenia czy plany. Ktokolwiek uważał to wszystko za genialny pomysł teraz powinien się przejść po tej placówce. Dopiero teraz chorąży przyjrzał się twarzy urzędnika, przekręcając przy tym lekko głowę i krzywiąc się. – Czemu ma taki wyraz twarzy?
Podniósł się rozglądając po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś przydatnego, ale nie chciał tu dłużej zostawać. Ciągle popychała go myśl - jak najszybciej do Mwasy, jak najszybciej do wyjścia.
- Jak chcecie się rozejrzeć to proszę bardzo. Tylko szybko. – powiedział odwracając się i stając przy drzwiach, tak na wszelki wypadek gdyby coś im groziło od strony wejścia do gabinetu.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

23 sie 2014, o 11:39

- Flota Przymierza na orbicie...? - powtórzyła z przekąsem, kiedy Mwasa skończył swój wywód. - I do tej pory nie zauważyli, że ze stacją dzieje się coś złego? Ile to już godzin?
Puściła to pytanie w przestrzeń, właściwie nie oczekując odpowiedzi. Zawsze wydawało się jej, że flota powinna meldować się stacji, albo odwrotnie, ale prawdę mówiąc nie znała się na tym i mogła być w błędzie. Być może działa to inaczej, niż sobie wyobrażała.

Kiedy w końcu ruszyli z miejsca, szła za chorążym starając się poruszać cicho jak kot. Dość już miała skutków swojej nieostrożności. Nie było to łatwe, utykała bowiem lekko - stłuczona piszczel nadal bolała i to dość porządnie. W innej sytuacji zapewne narzekałaby niemiłosiernie, ale teraz nie mogła... Z zaciśniętymi zębami więc szła przed siebie, czekając aż ból minie.
And my heart beats so that I can hardly speak...
Potrząsnęła głową i odrzuciła dziwne wspomnienie... ze swojego wesela? Długa biała suknia i złote światła sali balowej? Skąd się ono wzięło w jej głowie, nie miała pojęcia. Zaczynam wariować?
When we're out together dancing cheek to cheek...
Muzyka zdawała się odbijać od ścian korytarza i trafiała do uszu Irene z dziwnym pogłosem, pogłosem który sprawiał, że po jej plecach przeszedł dreszcz. Zatkała uszy. Była blisko zwinięcia się w kulkę w pod ścianą i przeczekania ewidentnego ataku szaleństwa, gdy odezwał się Arrow. Więc on też to słyszy. Pokiwała rozpaczliwie głową i opuściła ręce. Odetchnęła z ulgą. No tak, ciężko było jej tak po prostu od razu uznać, że w którymś z pomieszczeń może grać muzyka. Bardziej naturalnym wyjaśnieniem wydawało się to, że siada jej psychika. To zdecydowanie nie był jej dzień i prawdopodobnie będzie musiała połowę swoich marnych oszczędności przeznaczyć na terapię, jeśli w ogóle uda im się stąd wydostać. Idąc w stronę źródła dźwięku, zastanawiała się jakim cudem w ogóle dotrwali do tego momentu...

Całe szczęście, że chorąży zdecydował się odciąć nieszczęśnika od jego liny. Widok wiszącego mężczyzny przy płynącej z omni-klucza radosnej piosence był chyba najbardziej traumatycznym widokiem ze wszystkich do tej pory. Irene świszcząco wypuściła powietrze z płuc. Gdy muzyka ucichła, cisza która nagle zapadła była błogosławieństwem, ale Francuzka nadal nie była w stanie ruszyć się z miejsca. Spojrzała tylko na twarz trupa, kiedy Marshall o niej wspomniał, ale szybko odwróciła wzrok.
- Ja mam taki mniej-więcej cały czas - odparła cicho, szybko, zanim załamie się jej głos. - Idźmy już stąd.
Po chwili jednak poddała się sugestii mężczyzny i weszła do środka. Poprawiła butelkę z alkoholem, żeby nie spadła z biurka i rozejrzała się w poszukiwaniu może kolejnej karty z czipem, takiej, jak znalazła w gabinecie ordynatora, a może kolejnego sejfu... Nie miała siły ani nastroju na dokładne przeszukiwanie każdej z szuflad czy innych szafek. Na końcu kucnęła tylko przy omni-kluczu samobójcy i pilnując, żeby przypadkiem nie uruchomić z powrotem piosenki, podpięła się do niego w poszukiwaniu przepustek i, już z przyzwyczajenia, kredytów. Zrobiła to szybko i wstała, by znaleźć się jak najdalej od zwłok. Oparła się o drzwi obok chorążego, czekając aż Olivia też skończy, cokolwiek robiła i utkwiła wzrok w mroku korytarza.
- Zwariuję tu - rzuciła, głosem kompletnie wyzutym z emocji. Była gotowa, by iść dalej. Zamrugała kilka razy, czując ciężar powiek. Miała nadzieję, że już niedługo.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

24 sie 2014, o 16:59

- Czy to normalne, że Przymierze przez tyle godzin jest na orbicie i nic więcej nie robi?
Zagadała do Mashalla, kiedy ten sięgał po jej torbę. I co miała zrobić? Zgodziła się, aby to on niósł, ale najpierw musiał chorąży wysłuchać krótkiego pouczenia jak należy się obchodzić z cennymi i niezwykle delikatnymi próbkami, które znajdowały się w fiolkach w środku torby. Bo rośliny, wbrew pozoru, naprawdę czują.
Przeklinając w duchu opieszałość żołnierzy Przymierza, szła dalej. Lepiej, aby czym prędzej nadali sygnał i modlili się, aby Satori nie dotarła do nich przed wsparciem z zewnątrz. Na próżno jednak było wierzyć, że właśnie tak to się wszystko skończy.
Muzyka, stara i dobra nuta, zaczęła przebijać się zarówno przez ciszę, jak i myśli pani doktor. Z każdym kolejnym krokiem stawała się ona coraz bardziej wyraźniejsza, aż w końcu dość głośno niosła się echem. Olivia spojrzała na pozostała dwójkę. Coś tutaj było nie tak. Marshall wyrwał do przodu, aż ciężko było jej za nim nadążyć. Widok za drzwiami przyjęła z kamiennym wyrazem twarzy, a dokładniej z czystym profesjonalizmem. Oczywiście, że emocje w pani doktor drgnęły, gdyż nie była syntetykiem, nie mniej starała się je trzymać na wodzy, gdyż inaczej nie dotarłaby tak daleko. Zbliżyła się do dyndającego na sznurze mężczyzny i sięgnęła po kuchenny nóż, który wciąż miała przy sobie. Odcięła linę, pozwalając, aby trup opadł na ziemię. Pani doktor odpięła jego plakietkę, którą zamierzała schować w torbie wraz z wcześniej zebranymi nieśmiertelnikami. Ktoś na pewno chciałby wiedzieć, co się stało z kimś dla niego bliskim... Jako że nikt inny się nie kwapił, Olivia przeszukała ciało. Wszelkie przedmioty prywatne zamierzała zabrać, w tym zdjęcie, aby również oddać rodzinie.
- Dlaczego? Pewnie dlatego, że nie chciał skończyć z papką w głowie, kiedy dobrałaby by się do niej Satori. Albo ktoś z jej sług.
Rzuciła jeszcze okiem na podłogę oraz najbliższe otoczenie. O ile nic nie przykuło jej uwagi, bardzo chętnie opuściła to pomieszczenie.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

25 sie 2014, o 13:04

Szansa na znalezienie kredytów w omni wisielca: 50

0

1

Wróć do „Galaktyka”