Blondynka zarumieniła się nieco, kiedy usta Rodrigueza dotknęły jej dłoni i odchrząknęła niepewnie. Albo nie była stałą bywalczynią takich miejsc, albo rzadko miała do czynienia z ludźmi takimi jak Diego, co było mało prawdopodobne biorąc pod uwagę jej wygląd.
-
Olena Prykhodko - przedstawiła się również. -
Kimiko? Jesteś córką głównego architekta? - spytała ze zdziwieniem, nie do końca wiedząc na które z nich patrzeć. Nie mogła się w końcu zdecydować, więc sięgnęła po kieliszek, by zakręcić nim i poprzyglądać się przez chwilę powierzchni alkoholu. Wyglądała, jakby chciała spytać dlaczego usiedli akurat przy niej, ale całkiem skutecznie się przed tym powstrzymywała. Co by nie mówić, zarówno Rodriguez, jak i Kimiko byli dość ważnymi personami. Rozpoznawalnymi. -
Nie powiedziałaś. Gratuluję otwarcia. Jest naprawdę... naprawdę pięknie. Co prawda lęk wysokości nie bardzo pozwala mi wyjść na balkon, ale przez okna też można podziwiać - zaśmiała się perliście i uniosła wreszcie na Diega spojrzenie ciemnogranatowych oczu. Czy to były soczewki, czy jakaś modyfikacja, to i tak wyglądały dość niezwykle. -
Skąd to pytanie, ma pan jakąś propozycję? - spytała niewinnie, na co w odpowiedzi Yoshiyuki parsknęła śmiechem.
-
Och, ma na pewno - skomentowała to ze szczerym rozbawieniem i rozparła się wygodnie na krześle, odrzucając ciemne włosy do tyłu.
Kelner pojawił się kilka sekund po pstryknięciu, by przyjąć zamówienie i chwilę później na stole między nimi stało już czerwone wino, z obiecującym rocznikiem 1988 na etykiecie. Zanim jednak Diego zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, pod obrusem, po jego łydce powędrowała w górę kobieca kostka. Szybki rzut oka po towarzyszkach nie odpowiedział na żadne z pytań, jakie pojawiły się w jego głowie, bo ani jedna, ani druga nie patrzyła na niego.
Mrugnięcie, którym asari próbowała dać Kiru do zrozumienia by nie spaliła jej przykrywki, było mało subtelne i prawdopodobnie nawet niekonieczne, ale nie miało to znaczenia. Whitacre zbyt mocno zaabsorbowany był córką, która teraz stała obok niego i kręciła się wokół własnej osi, podziwiając falujący materiał sukienki.
-
Jestem właścicielem prywatnych zakładów karnych na kilku ludzkich koloniach - odparł na pytanie Faerie i złapał Mię za rękę, kiedy obroty ją przerosły i zatoczyła się niebezpiecznie w miejscu.
-
Tata ma swoje więzienia, w których trzyma złych ludzi - poprawiła go dziewczynka, uśmiechając się z dumą. Paul przewrócił tylko oczami.
-
Tak, właśnie. I bankowość, naprawdę? Przyznam że... nie spodziewałem się. Tak samo jak tego, że się znacie - jego spojrzenie już z nieco większą odwagą padło na Kiru. -
A... hmm... pan został tutaj zaproszony oficjalnie, czy komuś towarzyszy?
-
To jest dziewczyna, tato - znów poprawiła go Mia, ponownie wywołując przeraźliwą bladość na jego twarzy. -
Kelner pobrudził jej sukienkę, dlatego jest w pancerzu.
-
O... oczywiście. Przepraszam. No przecież, gdzie moje oczy - odchrząknął. -
Tak czy inaczej ponawiam pytanie.
Trudno było skupić się na rozmowie, kiedy przez środek parkietu zamaszyście przeszedł Yoshiyuki, kierując się w stronę balkonu. Ciężko było go też nie zauważyć, gdyż podczas swojego spaceru dobitnie klął w swym rodzimym języku. Kelner przechodzący przez szklane drzwi tylko odsunął się w panice, pozwalając mu przejść... i więcej Kiru nie była w stanie dojrzeć. Nie z miejsca, w którym siedziała.
Baines oparł się o barierkę i wydmuchnął dym w bok, by jego zapach nie uraził Iris, choć sama przecież paliła.
-
Na dolnych piętrach są centra handlowe. Jeszcze zamknięte co prawda, ale jestem przekonany, że dla przedstawicielki ludzkości w Radzie Cytadeli właściciele byliby w stanie otworzyć wszystkie. To nie strój byłby problemem.
Stuknął palcem w papierosa, po czym podążył wzrokiem za spadającym w chmury popiołem. Zupełnie nie przejmował się podstawioną popielniczką.
-
Mini zoo, tak - zaśmiał się krótko, co zabrzmiało bardziej jak kaszlnięcie. -
Przyznam że też nie jest jeszcze do końca... uzupełnione. Na razie można tam obejrzeć okazy tutejszej fauny, trochę zwierząt z Ziemi i Thessii, ale wszystko przed na...
Zamilkł nagle, gdy na pomost wparował Yoshiyuki i definitywnie zmierzał w ich kierunku, ze wściekłością płonącą w oczach. Ale Baines nie przejął się - zanim Atsushi dopadł do niego, ten zdążył dogasić na spokojnie papierosa i wyprostować się w oczekiwaniu. Japończyk był od niego o pół głowy niższy, wyglądał więc niezbyt groźnie, ale Iris widziała, że William kuleje i na pewno był też starszy.
-
Nikt cię tu nie zapraszał, chipatama - Fel mogła tylko zgadywać, że to określenie nie należało do najbardziej miłych. -
Masz minutę, żeby opuścić Empyreusa samodzielnie, albo wezwę ochronę.
Baines uśmiechnął się tylko.
-
Którą ochronę?
To pytanie zawisło w ciszy i powoli dotarło do architekta, sprawiając, że zatrzymał się w połowie drogi i rozejrzał wokół siebie. Faktycznie, na balkonie powinny się znajdować co najmniej dwie osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Nie było nikogo. Poza jakąś asari, która też pojawiła się na tarasie, ale zupełnie nie przejmując się ich obecnością, byli tam sami.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDedlajn: niedziela, godz. 24:00
Kolejność dowolna.
Iris, brakuje Ci omni-ostrza w KS, czy nie masz wcale?
Faerie, nie do końca wiem jakim mistrzostwem jest "dupka", więc proszę o doprecyzowanie ;p
Kiru, Ty mistrzostwa nie masz, wpisz pls.