Wyświetl wiadomość pozafabularnąCarlos, poza tym, co się dzieje, to jest jeszcze kwestia skomunikowania się z Girbachem i rozmowy z nim, choćby po to, by poinformować go o postępie prac. Poza tym zawsze mogłeś iść do kwater, żeby zająć swoją pryczę i może pomyszkować?
Carlos
Carlos słyszał wymianę zdań za pomocą komunikatora, której dokonała Alana z Vexem. Wywołała ona jednak dwójkę turian, a tylko jedno z nich odpowiedziało - być może warto byłoby zainteresować się losem milczącego Accthana, który, jak oznajmił wcześniej, w chwili niemocy ludzkiego najemnika, planował aktywować systemy podtrzymywania życia w pozostałej części ośrodka?
Ja'antian
Plan turianina z pewnością był dobry - LOKI nie okazał się jednak być marionetką w kwestiach wagowych. Prawdopodobnie ważył wciąż mniej niż w pełni opancerzony turianin, lecz przewidział, lub też zareagował odpowiednio wcześnie, widząc ruch Accthana. Odsunął się w żwawym odskoku, z chrzęstem tarcia metalu.
W tak małej odległości, turianin wręcz widział przed własnymi oczami lufę wycelowanego w niego pistoletu. Ciężko było nie zamknąć oczu, gdy mózg wbrew sobie przygotowywał się na nieuchronną ciemność, zapominając na ułamek sekundy o tarczach, które rozbłysły niebieską eksplozją, odbijającą się od tęczówek Ja'antiana, gdy ugodził nie pocisk.
Mech zaczął się cofać, chcąc zwiększyć dystans pomiędzy sobą a przeciwnikiem. Szedł tyłem, wzdłuż ściany, która była naprzeciwległa do wejścia - mógł zniknąć za rogiem, chowając się za pulpitem sterującym, który mógł służyć za osłonę. Tak prawdopodobnie się stanie, jeżeli Ja'antian mu nie przeszkodzi.
Mech był jednakowoż dość wolny. Turianin w każdej chwili mógł zwyczajnie wybiec, przyjmując na tarcze kolejne kilka strzałów, zamknąć drzwi i wezwać pomoc - lub teraz skryć się za jednym z urządzeń i wywołać innych przez komunikator.
Alana i Tori
Po krótkiej chwili pracy programu diagnostycznemu, które uruchomiło się pomimo zwątpienia w umiejętności turianki przez nią samą i wezwania pozostałych przez komunikator, Alana otrzymała rezultat. Nie mówił on zbyt wiele, lecz zarazem przekazywał podstawową naturę tego problemu. Potwierdzał, iż dane pamięci są zwyczajnie zablokowane, a próba dostania się do nich wymaga takich pokładów pamięci, których urządzenie nie posiada. Ta niemożliwa moc obliczeniowa wymagana przez prosty proces mogła być skutkiem dość przypadkowej awarii, lecz ciężko było w to uwierzyć. Wyglądało to na dzieło ludzkie, lub też osobnika innej rasy - z pewnością intencjonalne działanie istoty organicznej.
Gdy całość centrum medycznego została już przywołana do swojego oryginalnego stanu porządku, wraz z ułożonymi stanowiskami pracy dla obu kobiet, Alana i Tori mogły przenieść się gdzie indziej. Mesa i kwatery załogantów były przystosowane do życia, systemy podtrzymywania w nich działały - a to, które z pozostałych pomieszczeń zdołał Accthan uruchomić, pozostawało zagadką tak długo, jak któraś z nich go nie spyta, lub sprawdzi na własnej skórze.
Vex
Brwi kobiety uniosły się wysoko do góry, co dało się dostrzec przez ciemną szybkę jej hełmu, blokującą część dostającego się do środka światła, dbając o to, by nic nie raziło ją w oczy.
-
Dziwne - skomentowała zwyczaje turiańskie oraz to, jak postrzegane były osoby bez tatuażu. Gdy wspomniał, że pasowałaby ze swoim, stała do niego odwrócona, lecz dostrzegł lekki uśmiech, który pojawił się na jej twarzy.
Rozejrzała się dookoła, gdy sprawdzał sondę. Krajobraz pustynny dawał specyficzne wrażenie, gdy stało się pośrodku tego pejzażu. Z jednej strony wysokie, jasne góry blokowały jakikolwiek obraz, wydając się znacznie bliższymi niż były na prawdę, z drugiej ziemia była płaska, i widać było wszystko na przestrzeni kilometrów. To właśnie tam sięgała wzrokiem Vesser, usiłując dostrzec coś, co mogło umknąć jej na wszystkich jej poprzednich wyprawach.
-
Nie w wojsku, jeśli o to ci chodzi - wzruszyła ramionami, nie zaszczycając go spojrzeniem, zbyt zafrasowana widocznym w oddali, Klendagońskim słońcem. -
Spędziłam za to dość czasu w Terminusie żeby nauczyć się tego i owego.
Podparła dłońmi boki.
-
Widziałam ten błąd, ale nie wiem, co go spowodowało. Pojawił się jeszcze zanim... - urwała, zerkając tylko na chwilę na sondę, nim wróciła do obserwacji terenu. -
Zanim ostatnia ekipa zniknęła. Dzień albo dwa wcześniej, nie pamiętam.
Pociągnęła nosem - suche powietrze mierziło nozdrza, nawet filtrowane przez wielorakie systemy podtrzymywania życia umieszczone w ich hełmie.
-
To też? - mruknęła niezadowolona, ale po krótkiej chwili odsunęła się, otwierając ponownie większe wejście od środka pojazdu i umożliwiając wprowadzenie do środka sondy, która dla niej musiała być tylko kupką bezużytecznego złomu. -
Wracajmy już - zarządziła, gdy urządzenie znalazło się na miejscu.
Droga powrotna miała zająć im podobną ilość czasu co wcześniej, znów dając możliwość rozmowy.
-
Odkąd mnie zatrudnił - odparła obojętnie. -
Pracuję tu dłużej niż większość osób.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDedlajn do czwartku, do północy. A ja będę pisać szybciej, przysięgam. <3