W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Hawking Eta -> Century] Klendagon

5 mar 2017, o 11:45

Viyo przedarcie się przez zabezpieczenia nie sprawiło zbyt wielkiego kłopotu. Zabezpieczenia nie były banalne, lecz ciężko było też porównać ich do wojskowych kodów w terminalach. Wkrótce zasoby, którym dysponował Alec Arbiter, pojawiły się przed jego oczami.
Mężczyzna nagrać miał sporo. Dziesiątki, jeśli nie setki. Prowadził videologa dość skrupulatnie, choć w niektórych miejscach pojawiały się kilkudniowe dziury. Niektóre materiały miały po pięć, dziesięć minut - inne po dwie godziny.
Rozmawiał w nich o wielu rzeczach. W krótkim czasie turianin zdążył zauważyć, że mężczyzna głównie mówił o swojej pracy jako geologa, o swojej rodzinie na Ziemi, z którą często mógł porozmawiać poprzez terminal, jak i o własnych odczuciach na różne tematy - zarówno miejsca, w którym się znajdował, jak i zarządu, Girbacha i polityki.
Jedno z nagrań od razu przyciągnęło uwagę Viyo, gdy wertował żmudnie wielką bibliotekę.
Video zapis #2
Mech LOKI

Identyfikator: 471
Rozpoznano: Alec Armiger
Zapis wykonano 2 miesiące, piętnaście dni, piętnaście godzin i trzydzieści dwie minuty temu.
Ustawiono czas: ziemski.

[Laboratorium pogrążone jest w półmroku. Lampy awaryjne co jakiś czas stają się jedynymi źródłami światła. W tle słyszalny jest huk wiatru. Przed kamerą, oparty łokciem o stół, siedzi biały jak ściana Alec Armiger. W dłoni trzyma szklankę z jakimś przeźroczystym napojem, na jego szczęce widoczny jest kilkudniowy zarost. Nie wygląda na tego opanowanego, dojrzałego mężczyznę, który na innych materiałach wspomina swoje dokonania oraz rodzinę.
- Poważna decyzja to zawsze chirurgia sumienia - odezwał się po krótkiej chwili, głosem ochrypłym, niskim. Oczy miał przekrwione. - Diana nie ma pojęcia o tym, co dzieje się z Evelyn. Zgodziłem się to przed nią ukrywać, ale ta planeta wpływa na nią zbyt źle. Dziś zaatakowała Fuji'ego. Drasnęła go kuchennym nożem.
Westchnął głośno, przeciągle, jakby wypowiadane każdego kolejnego słowa wywoływało w nim fizyczny ból.
- To przestaje być tylko mój wybór, gdy zaczyna być zagrożeniem dla innych. Wiem, że boi się skończyć jak Walter. Biedny starzec, wywieźli go z jego stacji niedawno.
Umilkł, odkładając szklankę obok i ukrywając twarz w dłoniach. Nim nagranie się urwało, zakląl głośno i gwałtownym ruchem przeciął powietrze dłonią, tym samym wyłączając nagrywanie.]
W międzyczasie, Diana wciąż lekko podejrzliwie wpatrywała się w Tori, ale wypuściła powietrze z ust, sprawiając wrażenie odrobinę mniejszej niż chwilę wcześniej. Z oporem skinęła głową, po dłuższej chwili milczenia.
- Oczywiście, że badaliśmy. Ale nie wiemy o nich zbyt wiele - mruknęłą, poprawiając się nieco w miejscu, siedząc wciąż na swoim łóżku. - Girbach miał sprowadzić kogoś do sprawdzenia tego, wykonania pomiarów. My się na tym nie znamy zbyt dobrze. Ale po co, skoro burz można unikać, a zatrudnienie specjalisty spoza dziedziny, którą zajmuje się ośrodek, jest kosztem niepotrzebnym.
Prychnęła nieco, tym samym potwierdzając, że nie zgadza się ze stanowiskiem mężczyzny.
- Wiemy, że pojawiły się, przynajmniej w tej postaci, dość niedawno. W skali wieku planetarnego. Wydają się być połączone bezpośrednio z uderzeniem akceleratora i tym wielkim kanionem. Jakby jakakolwiek walka się tutaj odbywała wcześniej, w jakiś sposób wpłynęła na środowisko planety. Może wstrząs dotarł aż do jej jądra. Ciężko powiedzieć. Burze wydają się być połączone z polem magnetycznym planety, przez co siada nam zawsze cała komunikacja, gdy główny front odcina nas od ośrodków.
Zerknęla na Accthana, marszcząc brwi. Jego pytanie musiało sprawić, że przypomniała sobie, czemu na wszystkich się wydarła, ale nie do końca skłoniło ją do szczerych wyznań. Skrzywiła się lekko, patrząc dalej na turianina, gdy mówiła Tori.
- Nie wiem, dlaczego nie działa. Siedziałam tu kiedyś nad jedną z sond. Udało mi się ją aktywować, ale któryś z jej systemów oszalał, zaczęła latać i obijać się o ściany. A była w połowie rozebrana, walnęła też mnie. Ostrą krawędzią - uśmiechnęła się krzywo, mało przyjemnie - pewnie w połowie nie tak źle jak musiała się czuć w momencie takiego uderzenia.
- Myślałam nad burzami. W ośrodku był taki starzec. Walter miał na imię. On też oszalał. Pierdolił o najróżniejszych rzeczach, wszystko bez sensu. Ale w tym też o burzach - westchnęła. - Tylko burz mamy sporo. Gdy zniknęła... ostatnia ekipa, nawet jeszcze nie uderzyło w stację. Burza była w oddali, nie było huraganowego wiatru, nie było niczego.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

9 mar 2017, o 11:16

Turianin wciąż z miną niechęci i niepewności podszedł z powrotem do drzwi. Po raz kolejny oparł się o nie tak jak na początku, kiedy tu wszedł. Zdecydowanie gdyby drzwi były osobą zaczęłyby na niego kląć. Opierając się barkiem i blokując mechanizm, Actthan słuchał uważnie rozmowy. Spoglądał raz na Dianę, później na Tori. Nie wiedział, czy chce coś teraz mówić. Starał się przemyśleć doładniej te burze.
Jak już się dowiedział, miały one związek z uderzeniem akceleratora. Bardzo możliwe, że wstrząs towarzyszący nagłemu tworzeinu kanionu wzburzył delikatną strukturę jądra, tym samym zaburzając pole magnetyczne. To by wyjaśniało, dlaczego podczas burz pada cała komunikacja. Choć gdyby tak było, wszelkie rozbłyski na gwieździe w tym układzie niszczyłyby elektronikę i wszelkie życie. Nie spaliłyby wszystkiego do postaci popiołu, ale zdecydowanie planeta mogła przez to wyglądać jak teraz. Tony piasku i w zasadzie nic innego. Chyba, że planeta od zawsze miała słabe pole magnetyczne i zawsze tak wyglądała, ale wtedy zaburzenie go mogłoby mieć o wiele gorsze skutki. Musiało być coś wyjątkowego w tych burzach skoro wyłączały komunikację. Może powierzchnia została w jakiś sposób naładowana przez element zero, ale czy to w ogóle było możliwe? Niby tak, przecież asari na swojej planecie mają tego pod dostatkiem, praktycznie wszędzie można wykryć ezero. Może to miało jakiś wpływ? Choć raczej byłoby wyczuwalne, nawet dla tak mało obeznanego z biotyką turianina jak Antian.
Zastanowił go Walter o którym wspomniała Diana, nie przypominał sobie, aby był na liście zaginionych. Może on był w stanie rzucić trochę światła na całą tą sprawę.
- Co się stało z tym całym Walterem? Żyje? Możemy się z nim skontaktować? Chciałbym usłyszeć o czym mówił. Może to nie jest tak bez sensu jak się wydaje.
Miał 100% pewności, no 99%, że to co według Diany jest bez sensu, może mieć bardzo dużo sensu.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 213
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

9 mar 2017, o 21:26

Szedł przez tą przeklętą stację już dłuższą chwilę, w dłoni trzymając kilka stron wydruku i mamrocząc coś pod nosem. Gdyby był pilotem, pewnie by więcej rozumiał z tych niezrozumiałych przekazów, ci przecież powinni się na tym znać. Mijając jedne z drzwi, usłyszał rozmowę, Diana coś mówiła, a później jeszcze ktoś. Dla niego to było dość. Najpierw delikatnie zapukał, a później od tak wpakował się do środka, przerywając bardzo ważną rozmowę.
- Przetłumaczycie mi to na zrozumiały? To podobno dane meteorologiczne i inne takie.
Oznajmił i wepchną plik papierów w dłonie pierwszej z brzegu osoby. Nie uważał się za geniusza naukowego czy jakoś tak, był tylko żołnierzem i tego starał się trzymać jak tylko mógł. Mogli go wyśmiać i wyzwać od debili, ale prawda jest taka, że z niego naprawdę dobry żołnierz, zwyczajnie nie zna się na tym co jest spoza jego dziedziny. Tak jak neurochirurg nie będzie się znał na budowie myśliwca.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

12 mar 2017, o 19:05

Zadziwiające było to, że Diana nie wybuchła. Tori spodziewała się z jej strony wszystkiego - krzyku, złości, ataku i zwymyślania asari od głupich i niedouczonych tchórzy, czy nawet ostentacyjnego ucięcia pytań i wyjścia z pomieszczenia, ale nie tego, że Diana spotulnieje i zacznie odpowiadać na pytania. Widać było, że nie przychodzi jej to z łatwością i najchętniej by milczała. W głowie Tori po raz kolejny zakiełkowała myśl, że ich towarzystwo ludzka kobieta traktuje bardziej jak zło konieczne - wolałaby działać sama, a skoro już przydzielono jej "wsparcie", to niech to "wsparcie" zajmie się sobą i da jej święty spokój. Ale tym razem było inaczej. Diana udzielała odpowiedzi, dzieliła się informacjami. I ujawniała nowe fakty, choć robiła to w typowy dla siebie sposób - odpowiadając ujawniała fakty, które dla Tori były kolejnymi zagadkami, jak gdyby wymagając od pozostałych, że będą wiedzieć, o czym ona mówi.
Wspomniany Walter zainteresował Tori. Może to jego "bezsensowne pierdolenie" jednak niosło ze sobą choćby szczątkowe przypuszczenia i domysły? Nim jednak otworzyła usta i zdążyła zapytać, odezwał się Acttchan i ku zdziwieniu asari zadał niemal identyczne pytanie, które chciała zadać ona sama. Zmarszczyła lekko brwi i spojrzała na niego przenikliwym spojrzeniem. Czytał w myślach?
Zmarszczone brwi asari już wkrótce pomknęły jednak w górę na widok wchodzącej do pomieszczenia osoby. Nim Diana zdążyła odpowiedzieć napytanie Ja'antiana, za plecami turianina zmaterializował się Brown, najwyraźniej czymś wzburzony, wetknął stojącemu w progu Acttchnowi do ręki jakieś papiery i przerwał rozmowę trójki osób, zmieniając temat. Dane meteorologiczne? Czyżby burza się już zaczęła? - w pierwszej chwili nie wiedziała o czym człowiek mówi. Ale to był właśnie cały Carlos. Bezceremonialnie wpakował się do pokoju nie zważając na toczącą się rozmowę i z miejsca zaczął się zachowywać tak, jakby był tu pierwszą gwiazdą i nic oprócz niego i jego problemów się nie liczyło. "A podłogi pozmywać nie chciał. A graty które wyciągnęłam z szafek wciąż leżą na łóżku, mimo, że prosiłam żeby je wyniósł" - pomyślała i przewróciła oczami.
Wspomnienie rzeczy leżących na łóżku zelektryzowało Tori. Spojrzała na równo poukładane kupki ubrań - ubrania Diany wciąż tam leżały, wraz z pozostałymi stosikami ubrań i rzeczy osobistych. Nagła myśl sprawiła, że asari strzeliła oczami w kierunku Diany, potem w kierunku Browna i Acttchana w wejściu i wsunęła dłonie w tylne kieszenie jeansów, zaciskając lewą dłoń na spoczywającym w kieszeni dysku.
- Inne takie? - odezwała się przesadnie głośno, z częściowo udawaną złością. Częściowo, bo złość na Browna znów zaczęła wracać. Już była szansa na rozmowę z Dianą, na ustalenie jakichś faktów, na wyciągnięcie od niej jakichś informacji, a ten burak znów wpada jak bomba i wszystko psuje. - Czyli jakie? Nie widzisz, że tu się rozmawia? Czy może fakt, że szanowny pan Brown nie uczestniczył w rozmowie oznacza, że nie jest ona ważna? - W trakcie przemowy ruszyła powoli w kierunku łóżka założonego rzeczami z szafek, ustawiając się przy nim tak, by odgradzało ją od Diany. Wyjęła dłonie z kieszeni, ukrywając w lewej dysk Diany. - Prosiłam wcześniej o pomoc w sprzątaniu i wyniesienie tych gratów do technicznego. Ale to oczywiście było ponad możliwości pana Browna - z rozmachem klepnęła dłonią w rzeczy na łóżku, niby przypadkiem trafiając w rzeczy Diany. Kilka sztuk ubrań i kilka drobiazgów wylądowało na ziemi, więc sarknęła, schyliła się po nie i pozbierała, po czym nie zajmując się już ich układaniem, rzuciła wszystko byle-jak na łóżko. Razem z trzymanym dotychczas w dłoni dyskiem, który wylądował w kotłowaninie ubrań i drobiazgów.
Mimo podniecenia swoim pomysłem i jego realizacją, czując i niemal słysząc łomotanie własnego serca, rzuciła ku Brownowi ostre spojrzenie.
- Dzięki za pomoc - zakończyła z przekąsem.
I co teraz?
Szybkim krokiem pokonała dystans dzielący ją od "jej" szafki i szarpnięciem otworzyła drzwiczki. Leżąca na górnej półce Falanga zakołysała się, więc bez namysłu chwyciła ją w dłoń. Bez zastanowienia. Nawet nie wiedziała po co jej pistolet, ale przynajmniej trzymając coś będzie mogła ukryć drżenie rąk. W drugą dłoń chwyciła spięty plastikowym uchwytem sześciopak piwa, które znalazła wcześniej w jednej z szafek, kolanem zatrzasnęła w szafkę i zdecydowanym krokiem ruszyła do wyjścia. Zatrzymała się przed blokującymi jej drogę turianinem i człowiekiem, patrząc na nich z wyrzutem.
- Przepraszam! - warknęła i zanim mężczyźni zdążyli się rozstąpić, wepchnęła się między nich, wychodząc z pokoju.
Tym samym zdecydowanym krokiem ruszyła w kierunku mesy. Otworzyła drzwi, rzuciła pistolet i piwo na najbliższy stolik, po czym opadła na krzesełko, wypuszczając głośno powietrze.
- Udało się - szepnęła - Dysk oddany. Przy odrobinie szczęścia Diana uzna, że nośnik wypadł z kieszeni i że cały czas leżał z resztą rzeczy... Athame, Pani losu, bogini światłą i ciemności, dziękuję ci za tą szansę...
Pokręciła głową, sięgnęła po puszkę piwa i otworzyła ją, po czym wzięła głęboki łyk. No tak. Tylko jeszcze będę musiała przeprosić Browna za mój wybuch...
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

12 mar 2017, o 22:44

Ech, jak zwykle mało inteli... znaczy typowy żołnierz, chciałem napisać, - Carlos, musiał wejść z butami w najmniej odpowiednim momencie. Diana o dziwo zaczęła mówić, z widoczną niechęcią, ale jednak. Tak czy owak, Actthan sięgnął po wydruki przyniesione przez mężczyznę. Szybko przewertował kartki szukając jakiś słów kluczy, które mówiłyby o czym tak dokładniej są te dokumenty. Miał trochę o tym podczas zajęć z pilotażu. Bardzo przydatne dane, jeżeli chce się latać czym-bądź, ale po co one Brownowi? Choć z drugiej strony takie bzdety zawsze przydatne.
- Przyjrzę się dokładniej później. - skwitował "prezent" od Carlosa. Jego ton głosu wyrażał bezkompromisowość, jeżeli człowiekowi to się nie podobało, to równie dobrze może sam to czytać, albo próbować torturować pilota - tylko kto jest na tyle głupi? Może i pilot nie był najwyższy, ani najsilniejszy, ale jak na turianina przystało, potrafił dużo znieść.
Nagły wybuch złości asari odwrócił uwagę Ja'antiana od dokumentacji meteorologicznej. Bez problemu wyczuł gniew w głosie Tori, nie było to niczym trudnym. Bez jakiejkolwiek refleksji na twarzy przyglądał się niebieskoskórej, jak zgrabnie przemieszcza się w stronę stosów ubrań.
- Doktor Te'erio proszę o zachowanie spokoju, przynajmniej szczątków.
Wiedział, że w ten sposób jej nie uspokoi, słowa teraz na nic się nie zdadzą. Można tylko było patrzeć i czekać na to co zrobi dalej. Kiedy strąciła ubrania, Actthan spojrzał na Dianę z bezradnym i pytającym wzrokiem. Przestąpił z nogi na nogę, nie wiedząc co ma teraz zrobić. Ponownie zaczął śledzić wzrokiem asari. Nic nie mówił kiedy chwyciła za pistolet i z sześciopakiem ruszyła w jego stronę. Nie zdążył się nawet odsunąć, kiedy przechodziła. Zahaczyła go dość mocno barkiem - dziwnie mocno, jak na płeć piękną. Pomimo to nie wypuścił z rąk papierów.
Sam poszedł w stronę swojego łóżka, gdzie zostawił dane meteorologiczne. Położył je, a właściwie rzucił, w okolice poduszki, starając się, aby żadne kartki nie spadły na ziemię, jeżeli tak się jednak stało, szybko je podniósł. Słuchał, w przypadku, gdyby ktoś mówił.
- Idę... znaczy, sprawdzę co z... a zresztą... - machnął rękoma na znak odrzucenia aktualnej myśli. Nie potrafił wyartykułować tego co chciał teraz zrobić, było mu obojętne czy ktokolwiek zrozumie.
Szybkim krokiem wyszedł z pomieszczenia. Nie wiedział, gdzie dokładnie ma się udać, dlatego wsłuchał się, czy cokolwiek uda mu się usłyszeć. Maszyneria stacji, filtry powietrza i cichy syk zamykanych drzwi, a po nim stłumiony huk upadającego pistoletu i piwa. Znając już mniej więcej gdzie jest Tori, udał się w tamtą stronę.
Drzwi od mesy rozsunęły się i chwilę później ukazał się w nich turianin. Wszedł akurat, kiedy niebieskoskóra sięgała po puszkę. Zaśmiał się cicho pod nosem, co mogła usłyszeć, i pokręcił głową.
- Wie pani o tym, że picie w samotności jest pierwszą oznaką alkoholizmu? - uśmiechnął się, kiedy na niego spojrzała. Podszedł do stolika przy którym siedziała i sam chwycił kolejną puszkę. - Kim bym był gdybym z kogoś tak ważnego, jak pani, robił zwykłego, niekoniecznie anonimowego, alkoholika? - Puszka syknęła. Actthan zajął miejsce naprzeciwko asari, po czym wziął drobny łyk na spróbowanie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

13 mar 2017, o 00:23

Tori odwróciła głowę ku rozsuwającym się drzwiom i spojrzała na Acttchana. No tak. Powinna przeprosić Carlosa, ale i turianina także. W końcu również był świadkiem tej szopki. Nie odezwała się jednak pozwalając Ja'antianowi mówić. Gdy poczęstował się puszką piwa uśmiechnęła się lekko.
- Ja? Ważna? Mam wrażenie, że jestem najmniej pasującą tu osobą - pociągnęła znów prosto z puszki. - Zatem z pewnością można mnie spisać na straty i pozwolić, bym pogrążyła się w alkoholizmie. Ale proszę się nie krępować poruczniku. Może pan dołączyć. W razie czego urządzimy sobie małe, terapeutyczne spotkanie grupy wsparcia.
Była zmęczona. Z jednej strony najchętniej położyłaby się, przykryła kocem po sam czubek głowy i zasnęła, z drugiej zaś z jakąś chorą niecierpliwością oczekiwała burzy, ciekawa co się wówczas stanie.
- Poruczniku... - opuściła głowę i ściszyła nieco głos. - Przepraszam za ten mój wybuch przed chwilą. Nie wiem co mnie opętało. Boję się tego, co się z nami może stać. I ta niepewność... Dobija mnie. W sumie to chyba powinnam wszystkich przeprosić. - dodała po chwili.
- Zwykle się tak nie zachowuję. Zarówno mój ojciec, jak i później moja babka, każde na swój sposób wpajali mi powściągliwość i dyscyplinę. Ale chyba jestem po prostu inna. Albo za młoda by to stosować w praktyce. Próbuję i staram się,
lecz... nie zawsze mi się udaje.

Sięgnęła po Falangę i chwyciła ją w dłoń.
- Myśli pan, że będziemy musieli się bronić? Przed tym... czymś? - zmrużyła oko i wyciągnęła ramię, mierząc do mikrofalówki wbudowanej w szafki na ścianie, po czym opuściła broń. - Bo ze mnie raczej żołnierz nie jest. Jeszcze. Ani doświadczenia, ani rutyny, ani dyscypliny. A z tej Falangi strzelałam jedynie kilka razy, na strzelnicy. Kupiłam ją zaledwie parę dni temu. Na Thessii, podczas szkolenia wojskowego używałam Akolity, ale to trochę inna filozofia broni krótkiej. Kadet Te'eria, czyli mięso armatnie. - odłożyła znów pistolet na stół i dopiła zawartość swojej puszki.
Chłodny płyn popłynął przełykiem do żołądka a Tori stwierdziła, że tego chyba jej brakowało. Dawno nie piła nawet słabego alkoholu, dlatego efekt działania zawartości tej puszki zaczynała już delikatnie odczuwać. Tylko nie sponiewieraj się jak podczas przepustki w Aramali - pomyślała do siebie samej - Tutaj co prawda nie ma tatuażystów, ale też się to różnie może skończyć...
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

15 mar 2017, o 00:11

Powodzenie Tori
<50
0

Spostrzegawczość Ja'antiana i Carlosa
<40
<20 (bo stoi dalej)
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

15 mar 2017, o 00:30

Przeszukiwania Viyo okazywały się zarówno owocne, jak i dość nudne. Materiałów było sporo, a w sobie miały najróżniejsze treści. Od zwykłych, dziennych sprawozdań dotyczących godziny wstania, ostatniego posiłku i rutynowego patrolu po stacji jak i wokół, aż po wyniki badań oraz bliższe sercu mężczyzny nagrania. Armiger wydawał się być podekscytowany swoją pracą, choć w miarę, jak upływały kolejne minuty w terminalu, widać było po nim narastające zmęczenie.
Co prawda ciężko było szukać oznak postępującego szaleństwa, ale Klendagon odciskał swoje piętno na psychice i ciele geologa. W jednym z nagrań, turianin odnalazł Aleca zdezorientowanego. Data sięgała wcześniej niż przeprogramowanie przez Evelyn mecha, jak i incydent z nią związany. Wydawał się być zagubiony, nim pod koniec pięciominutowego materiału przyznał, że nie pamięta, co działo się poprzedniej burzy i podejrzewa, że musiał całą ją przespać, bo minęła niemal w kilka sekund - a przynajmniej tak mu się wydawało. Nie wiedział, jak znalazł się w laboratorium ani co stało się po tym, gdy wyszedł z centrum komunikacyjnego, skąd odbierał najnowsze dane meteorologiczne i przesyłał raport nim padnie komunikacja z centrum badawczym.
Reszta nagrań była obszerna - posiadała kilka fragmentów, które wychwycił turianin, na których mężczyzna zachowywał się specyficznie, lecz po nagraniu porucznikowi ciężko było określić, co konkretnie mogło Armigerowi dolegać, i czy było to cokolwiek więcej niż zmęczenie.
W tym czasie, Vesser obserwowała asari, choć nie tak podejrzliwie jak wcześniej.
- Myślę, że Girbach mógłby to załatwić. Ja nie mam do niego dostępu - odrzekła, gdy w rozmowie pojawiło się pytanie dotyczące Waltera.
Jej brwi natychmiast się zmrużyły, gdy do środka wparował Carlos - głównie dlatego, że zrobił to nagle, wcisnął jakieś dane do ręki Ja'antiana, a później sytuacja eskalowała zupełnie.
- Te'eria - warknęła, podnosząc się z łóżka, gdy jej rzeczy padły na ziemię, strącone w nagłym ataku szału, który przejawiała asari. - Uspokój się, do cholery - dodała, a jej słowa brzmiały niemal jak rozkaz, co do którego wydania nie miała przecież autoryzacji.
Odsunęła kobietę od swoich ubrań i sama zaczęła je składać z powrotem, ostrożnie zbierając wszystko i powoli sprawdzając, czy wszystko tam jest. Odwrócona była tyłem do Tori, ale nie było po niej widać, by czegokolwiek się domyśliła.
Po chwili zniknęła, a wraz z nią porucznik, udający się do mesy by uspokoić lekarkę. Vasser stała przy swojej szafce, zbita z tropu, przez dłuższą chwilę wpatrując się w Carlosa.
- Czego dotyczyły te dane? Może jestem w stanie ci pomóc - odezwała się znacznie łagodniej, jakby nagły wybuch Tori sprawił, że jej własna irytacja skierowana do Carlosa minęła. - Czego chcesz się dowiedzieć o burzach?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 213
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

15 mar 2017, o 01:02

Carlos był jedną z mniej ogarniających co się dzieje osób w obiekcie. Dopóki nie trzeba było tego zorientowania się przekładać na względy taktyczne lub na strzelania, było spoko. Inną tak samo zorientowaną, może nawet mniej, osobą była Diana. Obydwoje nie wiedzieli nic o tym co dowiedziała się reszta wesołej gromadki. Mimo wcześniejszego konfliktu, brodacz jakoś bardziej ufał tej kobiecie niż kosmitom, pewnie stare nawyki.
- To podobno dane meteorologiczne czy jakieś takie inne związane z pogodą i burzami pyłowymi. Tylko problem w tym, że ja chuja rozumiem. Kosmici za to nie są bardzo pomocni. Ty coś z tego rozumiesz?
Odparł, wręczając Dianie papiery. Jakby go ktoś pytał o najlepszą taktykę walki w ciasnych przestrzeniach, albo na wyspach, chętnie by zreferował i przedstawił przykłady, a później jeszcze przećwiczył wszystko. Tak samo gdyby go ktoś pytał o różnice między dwoma gatunkami muzyki z jego kręgu zainteresowań. Ale kiedy dostaje dane naukowe, jest idiotą. Równie dobrze mógł by próbować wracać do swojej ex.
Jeśli Diana mu wyjaśniła wszystko, pewnie zabrał się za jakieś drobiazgi, typu przegląd broni, albo spanie ze słuchawkami na uszach. Dla odmiany coś elektronicznego... MUZYKA
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

15 mar 2017, o 18:47

Czas to zabawny konstrukt.
Szybko okazało się, że przejrzenie nagrań Armigera było zadaniem zbyt monotonnym i zbyt długim. Vex oglądał odblokowane vidy, z początku przesłuchując je wszystkie po kolei, ale ostatecznie decydując się tylko na pobieżną analizę. Jego palec co chwilę przesuwał się po holograficznym ekranie omni-klucza, przewijając filmy o kilka, kilkanaście sekund; normalnie nie miałby nic przeciwko posłuchaniu co Armitger sądził o polityce ośrodka, w jakim świetle widział Girbacha, co uważał za złe, a co dobre… Ale czas jak zwykle był zasobem ograniczonym. Każda z tych informacji mogła mieć znaczenie, każda mogła zawierać drobny krok w przód, ale nie chciał poświęcić na to całego dnia. I tak miał wrażenie, że za bardzo parł do przodu, że zafiksował się na czymś co mogło być bez znaczenia.
Przyłapał się na tym, że jego myśli uciekły na chwilę w dal i że bezmyślnie dalej przesuwa nagranie, patrząc, ale nie widząc. Wcisnął „STOP” i potarł oczy zmęczone intensywnym wpatrywaniem się w niewyraźny ekran. Rękawice pancerza leżały na blacie obok niego, odłożone tam kilka minut wcześniej. Może powinien się chociaż przebrać? Zrobić parę minut przerwy? Pięć minut odpoczynku w chwili obecnej wydawało się być czymś naturalnym, czymś co nie zrobiłoby żadnej różnicy.
Z tym, że on wiedział, że ta różnica istnieje.
Że czasami nie tylko pięć minut potrafi zrobić różnicę, a nawet krótkie pięć sekund. Czas, w którym wszystko może ulec zmianie, w którym życie jednej osoby może się zakończyć, w którym wszystko może trafić szlag.
Czas mierzony długością hotelowego korytarza.
Opuścił dłonie od twarzy i poruszył głową na boki, próbując rozluźnić zastojałe mięśnie. Gdy nacisnął "ODTWARZAJ", nagranie ponownie ruszyło do przodu.
*** Kiedy ostatni vid dobiegł końca, porucznik wyłączył aplikację do odtwarzania i odgiął się na fotelu, wbijając oczy w sufit. Czy był mądrzejszy o nową wiedzę? Trochę. Czy miało to znaczenie? Nie był pewien. Przejrzane nagrania zawierały historię wpływu planety na tutejszych pracowników, będącą świadectwem tego, że ogromne zmęczenie geologów i zachodzące w nich zmiany nie były tylko wyolbrzymioną opowieścią. I że częściowo miał rację, podejrzewając, że burze mają coś z tym wspólnego.
Zamknął oczy i uniósł ręce, pocierając powoli palcami skronie.
Pierwsze co przychodziło do głowy, to zaburzenia magnetyczne. Podczas rozmów i nagrań wielokrotnie padało określenie, że w trakcie trwania burzy pada cały sprzęt i komunikacja, a sonda, którą rozbroił z Ja'antianem była tego potwierdzeniem. Jednak jeżeli założyliby, że planeta ma spierdolone pole magnetyczne w sposób szkodliwy dla funkcjonowania ludzkiego - i nieludzkiego - mózgu, a burze z jakiegoś powodu to nasilały, to czy ktoś nie wpadłby na to wcześniej? W ośrodku Kobo były tuziny naukowców mądrzejszych od niego, na pewno ktoś by coś zauważył.
Chyba, że Girbach i rada to tuszowali.
"To nie paranoja, jeżeli naprawdę chcą cię dopaść".
Otworzył oczy i wbił spojrzenie w biały sufit, wpatrując się w szczeliny między płytkami. Magnetyczna burza nie wyjaśniała jednak w pełni zniknięcia geologów. I innych niewiadomych. Patrząc po nagraniach, które zdobyli, Klendagon działał na wszystkich - na Armigera, na Evelyn, na Maenisa, na wspomnianego Waltera...
Pochylił się z powrotem do przodu, by zrzucić sobie niektóre nagrania na swoje omni. Kilka pierwszych, kilka ostatnich. To o Evelyn i zaatakowaniu Fuji'ego. Po wszystkim wyłączył terminal i podniósł się z fotela, przeciągając się aż strzeliły mu kości. Najwyższa pora było się przebrać. I wziąć prysznic. I zjeść. I może odpocząć przed nadchodzącą burzą.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

15 mar 2017, o 23:51

Actthan oparł się na blacie stolika przy którym siedzieli. Prawa ręka leżała swobodnie, trzymając puszkę piwa. Lewą ręką natomiast podtrzymał głowę, lekko dotykając żuwaczki kciukiem. Patrzył się asari prostu w oczy. Starał się mieć miły wyraz twarzy, choć wiedział, że grymas, przechodzący przez jego usta, mógł wyglądać dziwnie nawet dla przedstawicieli jego rasy, nie mówiąc już o innych gatunkach, które miały zupełnie odmienną mimikę. Miał nadzieję, że wyolbrzymia i faktycznie udało mu się wyglądać miło.
- Bardzo ważna - powiedział z naciskiem - lekarz, nawet świeżo po studiach, jest niezastąpiony.
"Podstawowa pierwsza pomoc na froncie, może tylko przedłużyć agonię" pomyślał. Nie chciał mówić tego na głos, uważał, że może tym trochę przestraszyć niebieskoskórą.
Pociągnął kolejny łyk z puszki, tym razem większy od poprzedniego. Goryczka napoju rozlała się leniwie po gardle, po czym zaczęła spływać w trzewia turianina. Alkohol powoli rozluźniał spięte mięśnie pilota, dając my uczucie całkowitego spokoju. Nie zastanawiał się nad tym co było, ani nad tym co się za raz wydarzy. Liczyła się dla niego tylko ta chwila.
Kiedy Tori zwróciła się do niego, przestał się skupiać na miłym uczuciu i zaczął słuchać co kobieta mówi dalej. Przechylił delikatnie głowę w lewą stronę - mnie nie trzeba przepraszać - powiedział łagodnym głosem, kiedy Te'eria zaczęła go przepraszać za drobny incydent, zwykły wybuch gniewu, coś naturalnego.
Dobrego fragmentu historii "młodej" doktor. Westchnął głośno, po czym dodał w myślach "nie każdy jest idealny".
Kolejna dawka płynu przepadła w żołądku Antiana. Zamyślił się nad chwilę nad postawionym piaskiem. Czy faktycznie było coś do czego będą strzelać?
- Szczerze nie wiem. - Zrobił krótką przerwę, po czym kontynuował. - Mam dziwne, że wcześniej siebie wzajemnie nie zastrzelimy - widocznie sposępniał. Po mimo, że cały zespół był my dość obcy i jeszcze się ze wszystkimi nie zaprzyjaźnił, martwił się, że ktoś mógł zginąć.
- Kadet Te'eria, czyli lekarz - dał duży nacisk na ostatnie słowo. Chciał w ten sposób zauważyć, że na pewno asari nie będzie w pierwszej linii. Była zbyt cena zbyt ważna, żeby ją tak narażać.

wysłane przy pomocy omni-klucza ALE-L21
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

16 mar 2017, o 10:59

- Myślę, że nasze terapeutyczne spotkanie grupy wsparcia możemy spokojnie uznać za zakońcone, chyba, że pani chce coś jeszcze dodać?
Spokojnie pił zawarotść puszki, którą się wcześinej poczęstował, czekając na odpowiedź asari. Co chwilę zmieniał rękę, w której trzymał piwo i tym samym rękę, którą podtrzymywał głowę. Zdążył zapomnieć o wszystkim co się działo wcześniej, nie martwił się już. Z całkowitym spokojem podchodził do wszystiego o czym myślał. Sytuacja z mechem, spięcie w swerze dowodzenia. Może nie minęło bardzo dużo czasu od tamtych chwil, ale zdecydowananie ochłonął po nich i opanował emocje z nimi związane. Oczywiście nie było to w takim stopniu jak po dwóch latach, ale prawie kilka dni. Nie był pewien czy dobrze zrobił idąc za kobietą. Carlos mógł się zirytować, a Diana została porzucona w trakcie rozmowy, może nie koniecznie dla niej przyjemnej, ale zawsze była to rozmowa. Dzięki rozmowie da się rozwiązać wiele sporów, wiele konfliktów. Podczas rozmowy można poznać drugą osobę,na tym akurat mu najbardziej zależłom, żeby poznać Dianę, zrozumieć ją.
Po wypiciu swojego piwa, zgniutł puszkę w ręce i wyrzucił ją do śmietnika. Przeliczył szybko wszystkich, było ich pięcoro, a puszek sześć, czyli ktoś dostanie drugą, ewentualnie taka jedna obiegowo-integracyjna, choć do tego lepiej coś mocniejszego. Szczerze powiedziawszy, wcześniej nie wiedział, że w ogóle coś mają. Wzruszył tylko ramionami i chwycił sześciopak, a raczej czteropak, i stojąc nad niebieskoskórą, powiedział.
- Wracamy?
Jeżeli przytaknęła, lub zgodziła się w inny sposób, ruszył w stronę sypialni, oczywiście najpierw ją przepuszczając przez drzwi. Jeżeli jednak chciała coś jeszcze dodać, coś powiedzieć, usiadł.
Po powrocie do kwater odłożył pozostałą część piwa na łóżko ze stertą rzeczy, a przynajmniej w miejsce gdzie była ta sterta. Zauważył, że prawdopodobnie Carlos przekazał wydruki Dianie. Dlatego podszedł do niej i zaproponował, że się tym zajmie. Resztę czasu spędził na czytaniu danych meteorologicznych, sam, lub z kobietą. Samemu robiłby to na swoim łóżku, wygodnie leżąc i przewracając kartka po kartce. Jeżeli jednak Diana nie odpuściła przysiadł się, bez pytania, i chciał wspólnie wszystko przetłumaczyć, na zrozumiały dla innych. W drugim wypadku zagadywał trochę ludzką kobietę, odbiegając całkowicie od tematu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

17 mar 2017, o 09:24

Obserwowała turianina gdy mówił, a później, gdy co jakiś czas zmieniał rękę, na której opierał brodę, jakby się nie mógł zdecydować w której pozycji jest mu wygodniej. Przez pewien czas bawiła się pustą puszką po piwie, zastanawiała się nawet czy nie otworzyć następnego - chęć sponiewierania się i odcięcia od emocji towarzyszącej jej od przylotu na Klendagon i od przyjazdu na stację przejściową była dość silna, jednak postanowiła się powstrzymać. Jeszcze nie teraz. Nie wiadomo było co się stanie gdy przyjdzie burza, a wówczas trzeźwość umysłu mogła się okazać konieczna. Co to tej trzeźwości... czuła się zmęczona. Mimo to ciekawił ją Ja'antian - dotychczas raczej małomówny i też stawiający się na uboczu, podobnie jak ona. Chciała dowiedzieć się o nim więcej, wypytać go o szczegóły z jego przeszłości, o tym co robi gdy nie siedzi na zapomnianej przez boginię planecie, lecz nim zebrała się by zadać jakieś pytanie, porucznik zaproponował powrót.
Westchnęła tylko lekko i postanowiła, że tak łatwo nie odpuści i któregoś dnia jeszcze będzie musiała pociągnąć go za język. Teraz jednak skinęła twierdząco głową, podniosła się z krzesła zabierając pistolet ale zostawiając pozostałe puszki na stole i - przepuszczana w drzwiach przez turianina - ruszyła z powrotem do kwater.
Weszła do środka bez słowa, z pistoletem w dłoni. Udawała, że nie zwraca uwagi na Browna i Dianę pochylonych nad papierami, podeszła wprost do swojego łóżka i usiadła na nim, broń chowając pod poduszkę. Uśmiechnęła się przelotnie do Ja'antiana, zzuła buty i walcząc chwilę z opiętymi jeansami, ściągnęła je i schowała do szafki. Postanowiła spróbować się zdrzemnąć - na ile będzie to możliwe w jednym pomieszczeniu z rozmawiającymi współlokatorami. Chwyciła za T-shirt, ale zawahała się przed jego zdjęciem - pod spodem nie miała nic więcej, a choć sama nie czuła się zbytnio skrępowana swoją nagością uznała, że pozostałym niekoniecznie musi taki obrót rzeczy odpowiadać. Zdecydowała się zatem zostawić koszulkę i wślizgnęła się bez słowa pod kołdrę.
Łóżko było nieco za miękkie jak na gust Tori, ale nie przejmowała się tym. Ułożyła się na boku, wtuliła głowę w poduszkę i naciągnęła kołdrę na oczy. Chciała jak najszybciej zasnąć, by ta odrobina czasu która pozostała do burzy pozwoliła jej się zregenerować.
- Athame - szepnęła cicho słowa modlitwy - Pani Życia i Losu, polecam się Twej opiece. Niech promień światła Twej łaski dotknie mego serca i zagości w nim radością i spokojem. Z ufnością i pokorą przyjmę wszelkie wyzwania, które przede mną postawisz i wypełnię je wybierając drogę, którą mi wskażesz...
Zamknęła oczy i czekała aż sen nadejdzie.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

20 mar 2017, o 10:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Nadejście burzy: 1 godzina 30 minut 46 sekund
Każdy spędzał czas w inny sposób. Diana wstała z miejsca, sięgając po dane, które przekazał jej Carlos. Zmarszczyła brwi, po czym kazała mu usiąść obok. Jak się okazało, sama nie była w tej dziedzinie wyspecjalizowana, ale rozumiała dużo. A to, co rozumiała, mogła mu przekazać.
Więc przez pół godziny siedzieli razem, podczas gdy Vesser tłumaczyła mu te podstawy, które znała. Gdy nadszedł Ja'antian, zaproponowała wspólne odcyfrowanie danych.
Burze na Klendagonie były jedną, wielką niewiadomą. Miały wpływ na pole magnetyczne planety, lecz nie stwierdzono ich bezpośredniego wpływu na ludzką psychikę podczas rutynowych badań pre-kolonizacyjnych, gdzie sprawdzano przydatność i wpływ planety na ciała nowych jej mieszkańców.
Nie było żadnego wzoru. Burze nadciągały w losowych momentach, przez co miesiące zajęło naukowcom wypracowanie pewnych schematów, dzięki którym mogliby tworzyć sensowne prognozy ich nadejścia. A i tak ów schematy nie działały zawsze. W tym wypadku miała nadciągnąć burza o średniej sile we własnej, Klendagońskiej skali. Przygotowanie do niej wymagało całego szeregu działań - te akurat znała. Miała wprowadzać je w życie za niedługo.
Dane opisywały zjawiska metereologiczne zachodzące na Klendagonie. Choć planeta wydawała się być dość spokojnym, pustynnym miejscem, to dość często w całej swojej historii doświadczała kataklizmów, które niekiedy zmieniały cały jej klimat. Ostatni taki miał miejsce w prehistorii, zbyt nieistotnej, by miała mieć rzeczywisty wpływ na obecne zaginięcia.
Jakiś czas później, Vesser opuściła kajuty załogi, kierując się do centrum komunikacyjnego by porozmawiać z ośrodkiem i zdać ostatni raport przed burzą. To, co faktycznie zwróciło uwagę wszystkich pozostałych, nie było wynikiem jej działań, lecz zautomatyzowanych protokołów obowiązujących w stacji. W pewnym momencie światła w kajutach się przyciemniły - nieznacząco, lecz zauważalnie. Na ścianach, oraz podłodze, rozświetliły się lampki alarmowe, sugerujące drogę ewakuacji.
To jednak nie mogło zbudzić śpiącej Tori. Zrobił to wiatr. Ciche, smutne zawodzenie, przypominające wycie budzącej się ze snu bestii. Za podniesionymi osłonami, ukazującymi widok na zewnątrz, piasek tańczył nieznane choreografie tak, jak grał mu nadchodzący huragan.
Vesser stała w centrum komunikacyjnym. Jej ubrania się zmieniły - miała na sobie spodnie, w których kieszeni Tori odnalazła wcześniej dysk. Jeżeli nie wszyscy zdecydowali się ją odnaleźć, gdy pierwsze oznaki zmieniającej się pogody się pojawiły, jej głos odezwał się w komunikatorach.
- Za niedługo uszczelnię stacje. Przyjdźcie do centrum komunikacyjnego w wolnej chwili.
Na miejscu dostrzegli wielkie okno, na którym wyświetlane były hologramy. Największy z nich pokazywał mapkę terenu - z nimi jako malutką kropką, obok której widniały inne. Stacje, większe lub mniejsze. A nawet cały, duży ośrodek. Cały obszar zagospodarowany przez firmę miał wkrótce zostać przykryty przez ogromną, czerwoną plamę nadciągającej burzy0.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

20 mar 2017, o 20:53

Wspólne przekopywanie się przez tony papierów zajęło dużo czasu, Actthan nie spodziewał się, że będzie tego, aż tyle. Choć przez styczność z tego typu dokumentacją na co dzień nie przyprawiło go to o ból głowy, co często się zdarzało, przy czymś co robił pierwszy raz, lub od dawna. Czasem są, rzeczy totalnie zbędne, o których się nie pamięta, lub których nie da się zapamiętać. Dla ludzi zdecydowanie czymś takim mogą być staro-cerkiewno-słowiańskie końcówki fleksyjne, choć turianin , gdyby się tego uczył, też by ich nie zapamiętał. Dziedzina taka jak meteorologia była dla niego wręcz przyjemna, bo coś o niej wiedział - musiał wiedzieć. Liczba wydruków malała, wiedza rosła, a czas nieubłaganie mijał.
Po zakończeniu tłumaczenia na zrozumiały, wstał i poszedł do swojego łóżka. Usłyszał za sobą jak Diana również się podnosi i idzie w stronę drzwi, jak wcześniej powiedziała - idzie się skontaktować z Girbachem. Nie chciał jej w tym przeszkadzać, więc postanowił pójść w ślady Tori i położyć się spać. Kiedy tylko ściągnął spodnie i stał w bokserkach, w pomieszczeniu pociemniało. Migające lampki ostrzegawcze wesoło migały na ścianach i podłodze swoim czerwonym światłem. "Ech, kurwa... dobra później się wyśpię." załamał się trochę, że w momencie najlepszym na porządną drzemkę, dzieje się coś takiego. Sprawnie zaciągnął spodnie z powrotem, po czym, z wyraźnie wymalowaną dezaprobatą na twarzy, poszedł do ludzkiej kobiety.
Kiedy wszedł do centrum komunikacyjnego, w głośniku jego komunikatora zabrzmiał głos Diany.
- Już - powiedział jeszcze w progu.
Szczerze powiedziawszy, chciał ustalić procedury, ale aktualnie był pochłonięty oglądaniem mapy. Wzór jaki układał się z różnych stacji był interesujący, cała przypadkowość była na prawdę piękna. Widział, że umiejscowienie dokładnie w tym miejscu, miało jakiś cel, bo na przykład tam coś jest do zbadania, albo tam tylko można coś zbudować. Przypadkowość oznaczała w tym wypadku to, że stacje nie tworzyły równej siatki, tylko zbiór punktów, niczym gwiazdy na nieboskłonie. Zanim wszystkiemu dokładnie się poprzyglądał, cała reszta się zebrała. Żeby nikomu nie przeszkadzać, oparł się o ścianę. Lewą stopę położył płasko na podłodze, a prawą przytknął do ściany. Splótł ręce na klatce piersiowej i czekał na moment kiedy kobieta zacznie mówić.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

20 mar 2017, o 23:29

Kiedy Vex wrócił do kwater po szybkim posiłku w mesie, Tori spała w najlepsze, a reszta dywagowała lub kończyła dywagować nad czymś co wyglądało na pozyskane dane meteorologiczne. Turianin nie przerywał im, tylko bez słowa rzucił na swoje łóżko rękawice i w ciszy zaczął ściągać z siebie pancerz, w końcu uwalniając się z ciężkich płyt. Chwilę później, uzbrojony w czyste ubranie, zniknął na kilkanaście minut w łazience, biorąc przykład z reszty drużyny.
Prysznic spłukał z niego część zmęczenia po długotrwałym wpatrywaniu się w ekran terminalu, a szum wody w uszach pomógł zebrać nieco myśli. Gdy kwadrans później opuścił łazienkę, przecierając chitynowe płytki na karku wilgotnym ręcznikiem, nieco przejaśniło mu się w głowie - na tyle, by przez chwilę zacząć ponownie rozważać powrót do poszukiwań. Na szczęście tylko przez chwilę. Miejsce kombinezonu zastąpiły ciemne spodnie i szary t-shirt, którego krótkie rękawy odkrywały minimalistyczny tatuaż varrena wygrawerowany na pancerzyku pokrywającym jego prawe przedramię, wypełniony farbą pod kolor barw na twarzy. Na pasku swobodnie wisiał przypięty generator tarcz.
Łóżko skrzypnęło pod nim cicho, gdy usiadł na materacu i podsunął pod plecy poduszkę. Jego wzrok padł na Dianę, wciąż opowiadającą coś Ja’antianowi i Carlosowi; nie widać było po niej wściekłości ani dezaprobaty, więc asari najwyraźniej skutecznie odłożyła na miejsce skradziony wcześniej dysk, nim udała się na zasłużony sen sprawiedliwej. Błądził przez chwilę spojrzeniem po twarzy kobiety, pogrążony we własnych rozmyślaniach. W końcu jednak przymknął oczy, przez kilka minut jednym uchem wsłuchując się w rozmowę trójki...
Zawodzenie wiatru wybudziło go z niespokojnej drzemki równie skutecznie co śpiącą Tori. Kiedy otworzył oczy i przyzwyczaił się do przyciemnionych świateł, jego wzrok padł na piasek tańczący za oknem i tam na chwilę pozostał. Zapowiedź Klendagońskiej burzy, niemożliwa do przeoczenia. Jego myśli z trudem wracały do rzeczywistości, zakotwiczając się w niej na dobre, dopiero gdy usłyszał w swoim komunikatorze głos Vesser. To zmusiło go do ruszenia się z materaca.
Dotarcie do centrum komunikacyjnego zajęło tylko chwilę. W środku zastał już Ja'anatiana, czekającego pod jedną ze ścian. Sam zbliżył się do monitorów i stanął w swobodnym, lekkim rozkroku, zaplatając dłonie za plecami i spoglądając na monitor pokazujący nadejście burzy.
- Nie wygląda to zbyt ciekawie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

21 mar 2017, o 22:55

Wycie wiatru wsączało się w sen Tori, wybudzając ją powoli. Wybudzenie przypominało wynurzanie się z kleistej mazi. Sen czepiał się umysłu i powiek namawiając do błogiego wypoczynku, jednak niepokojące hałasy atakujące jej uszy mąciły ten spokój i wprowadzały niepokój i poczucie zagrożenia. Tori otworzyła oczy w pierwszej chwili nie pamiętając gdzie się znajduje. Pamięć wróciła, gdy asari podniosła głowę i dostrzegła postać turianina siedzącego na sąsiednim łóżku. Odrzuciła kołdrę i usiadła, wpatrując się w wirujący za oknem piach i wsłuchując się w chwilami słabnące, a po chwili znów narastające zawodzenie wiatru, doskonale słyszalne mimo grubych, metalowych ścian bazy. Przez chwilę poczuła irracjonalną chęć by ubrać pancerz i wyjść na chwilę przed główną śluzę, by zobaczyć na własne oczy jak wygląda początek klendagońskiej burzy, ale nim zdążyła sama przed sobą przyznać jak głupi był to pomysł, jej omni-klucz odezwał się głosem Diany.
Kątem oka dostrzegła jak siedzący na łóżku Vex wstaje i rusza w kierunku drzwi i uśmiechnęła się lekko. Zaproszenie do przyjścia "w wolnej chwili" w wykonaniu Vesser zabrzmiało prawie jak rozkaz. Tori przetarła zaspane oczy, przeciągnęła się i podniosła się z łóżka, wyciągnęła z szafki legginsy i wciągnęła je na siebie, przy okazji zaplątując się w jedną z nogawek. Zrobiła kilka chwiejnych podskoków na jednej nodze starając się wcisnąć drugą nogę w oporną nogawkę. W pewnym momencie niemal całkowicie straciła równowagę i ostatnim, rozpaczliwym szarpnięciem wyswobodziła stopę z oplątującej ją materii, stając pewnie na obu nogach. Sapnęła, usiadła na łóżku, wciągnęła nogawki legginsów i wsunęła tenisówki, po czym potruchtała do łazienki by pozbyć się wypitego przed snem piwa. Chwilę później maszerowała już korytarzem w kierunku centrum komunikacyjnego, wsłuchana w jęk burzy.
Gdy drzwi otworzyły się przed nią, dostrzegła zgromadzone osoby i mapę reprezentującą nadciągający obszar burzy i punkty mogące być albo jakimiś ważnymi punktami orientacyjnymi albo stacjami Kobe. Nie myślała nawet, że jest ich aż tyle w okolicy. Zakładała jakoś podświadomie, że oprócz głównego ośrodka, w którym wylądowali po przybyciu na planetę, jedyną stacją w okolicy jest ta, w której właśnie się znajdowali. Ale jeśli to faktycznie były stacje... Tori oceniła przedstawioną na mapie odległość między ich stacją a główną bazą i porównała ją z wielkością zbliżającego się frontu burzowego.
- Na boginię - odezwała się - Jest ogromna... Jeśli już teraz tak hałasuje, to co będzie gdy już do nas dotrze?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 213
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

23 mar 2017, o 01:36

Rozmowa na temat pogody była ciekawa, ale w efekcie jakoś zmęczyła Carlosa. Kiedy miał chwilę wolnego, poszedł spać. Na chwilę, zgodnie z frontową zasadą śpij kiedy możesz. To było cudowne kilkanaście minut spokoju, a może godzin? Zaraz (jak miał wrażenie) odezwało się wezwanie od Diany. Zebrał swoje zwłoki z koi i czochrając włosy, poszedł do centrum dowodzenia na zebranie.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

24 mar 2017, o 15:37

Spostrzegawczość:
Ja'antian, Carlos <50
0

No ripperino panowie, ripperino.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

24 mar 2017, o 15:53

Nadejście burzy: 1 godzina 5 minut 25 sekund Wyświetl wiadomość pozafabularną Burza nie ustawała - ciężko było się zresztą tego spodziewać. Dopiero miała nadejść, a jednak huk wokół nich sprawiał nieco inne wrażenie. Jakby znaleźli się już w oku cyklonu, w najgorszym, co miało ich spotkać - a teraz miało być tylko lepiej.
Tylko, że nie było.
Gdy wszyscy dotarli na miejsce, Diana wreszcie oderwała spojrzenie od terminali, wzdychając lekko. Przesunęła wzrokiem po wszystkich, po czym zerknęła jeszcze raz na pulpit, na którym estymowane nadejście burzy odliczało minuty.
- Witam na Klendagonie - parsknęła śmiechem, obracając się tyłem do terminali, dłonie opierając na ich metalowej powierzchni. Za nią, za oknem, przed którym stała, drobiny piasku unosiły się na wietrze. - Zgodnie z poleceniem Girbacha, mam was wdrożyć we wszystkie procedury przygotowania przed burzą. Więc mi pomożecie.
Uniosła omni-klucz, łącząc się z wszystkimi pozostałymi. Nie musiała się długo zastanawiać - musiała przygotować to wcześniej.
Przez pierwsze dziesięć minut głównie mówiła. O wszystkich niebezpieczeństwach, które niosła ze sobą burza, jeżeli ich stacja byłaby na to nieprzygotowania. O wyładowaniach atmosferycznych i huraganowym wietrze. O psującej się maszynerii, o braku kontaktu ze światem. Dopiero później przydzieliła im zadania.
Carlosowi i Ja'antianowi, których wdrożyła wcześniej, poleciła stanąć przed konsolą obok - wyjaśniła, na co zwracać uwagę przy obserwacji niektórych systemów stacji, które w różny sposób reagowały na zmieniające się warunki meteorologiczne. Zadanie było dość proste, choć stresujące - w razie, gdyby któreś wskaźniki przekroczyły normę więcej niż dwukrotnie, mieli zawołać zajętą czymś innym Vesser.
Vex i Tori za to wysłani zostali na obchód - stacja nie była duża. Skanując omni-kluczem powierzchnie jej ścian, uszczelniali okna, zamykali metalowe zasuwy, odgradzając się od krajobrazu pustynnego. Sprawdzali, czy przypadkiem gdzieś nie znajdują się słabsze elementy konstrukcyjne, być może dziury czekające na otworzenie się, przewody trzymające na samej modlitwie.
Wszystko udało im się skończyć w przeciągu 30 minut. To właśnie gdy turianin wyprostował się, sprawdzając wraz z asari ostatni kąt pomieszczenia technicznego, na konsolach przed dwójką mężczyzn w centrum komunikacyjnym wykwitnęła purpura.
Wątle trzymająca się dachu, mała antena już sekundy wcześniej zaczynała dawać niepokojące znaki - ale wszystkie odczyty pozostawały w normie. To przez okno mogliby to dostrzec, lecz obserwacja innych, krytycznych systemów skutecznie odwróciła ich uwagę. Wystarczyła chwila, by, na ich oczach, mała, metalowa tuba oderwała się z hukiem i do połowy zagrzebała w piasku, poza zasięgiem ich wzroku.
To, co natychmiast dostrzegli, to ogromny, czerwony napis "BRAK POŁĄCZENIA" nad danymi meteorologicznymi.
- Cholera jasna - warknęła Vesser, przełączając pośpiesznie okna na terminalu. Zacisnęła zęby w złości, uruchamiając z kolei omni-klucz, operując na obu tych urządzeniach jednocześnie. - Wzmacniacz sygnału poszedł się walić. Wraz z setką obwodów - przeniosła jedno okno z błyszczącego na pomarańczowo klucza na terminal przed nimi. Ukazywał wnętrze stacji z podświetlonym, czerwonym elementem u sufitu.
- Musimy go wyciągnąć z tego piasku. Burza go zagrzebie, może po niej wylądować kilka kilometrów dalej - westchnęła, uruchamiając kolejny skan. Zlokalizowała brakujący element - może pięć, sześć metrów od wejścia. - Nie poleciał daleko. I mamy od cholery czasu, chociaż tyle - mruknęła z odrobiną ulgi, wracając uwagą do uszkodzonych paneli wewnątrz stacji. - To trzeba załatać - dodała cicho, pod nosem praktycznie. Miejsce, z którego wyrwany został wzmacniacz, teraz określane było przez systemy jako słabość strukturalna.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”