Mężczyzna nagrać miał sporo. Dziesiątki, jeśli nie setki. Prowadził videologa dość skrupulatnie, choć w niektórych miejscach pojawiały się kilkudniowe dziury. Niektóre materiały miały po pięć, dziesięć minut - inne po dwie godziny.
Rozmawiał w nich o wielu rzeczach. W krótkim czasie turianin zdążył zauważyć, że mężczyzna głównie mówił o swojej pracy jako geologa, o swojej rodzinie na Ziemi, z którą często mógł porozmawiać poprzez terminal, jak i o własnych odczuciach na różne tematy - zarówno miejsca, w którym się znajdował, jak i zarządu, Girbacha i polityki.
Jedno z nagrań od razu przyciągnęło uwagę Viyo, gdy wertował żmudnie wielką bibliotekę.
W międzyczasie, Diana wciąż lekko podejrzliwie wpatrywała się w Tori, ale wypuściła powietrze z ust, sprawiając wrażenie odrobinę mniejszej niż chwilę wcześniej. Z oporem skinęła głową, po dłuższej chwili milczenia.Video zapis #2
Mech LOKI
Identyfikator: 471
Rozpoznano: Alec Armiger
Zapis wykonano 2 miesiące, piętnaście dni, piętnaście godzin i trzydzieści dwie minuty temu.
Ustawiono czas: ziemski.
[Laboratorium pogrążone jest w półmroku. Lampy awaryjne co jakiś czas stają się jedynymi źródłami światła. W tle słyszalny jest huk wiatru. Przed kamerą, oparty łokciem o stół, siedzi biały jak ściana Alec Armiger. W dłoni trzyma szklankę z jakimś przeźroczystym napojem, na jego szczęce widoczny jest kilkudniowy zarost. Nie wygląda na tego opanowanego, dojrzałego mężczyznę, który na innych materiałach wspomina swoje dokonania oraz rodzinę.
- Poważna decyzja to zawsze chirurgia sumienia - odezwał się po krótkiej chwili, głosem ochrypłym, niskim. Oczy miał przekrwione. - Diana nie ma pojęcia o tym, co dzieje się z Evelyn. Zgodziłem się to przed nią ukrywać, ale ta planeta wpływa na nią zbyt źle. Dziś zaatakowała Fuji'ego. Drasnęła go kuchennym nożem.
Westchnął głośno, przeciągle, jakby wypowiadane każdego kolejnego słowa wywoływało w nim fizyczny ból.
- To przestaje być tylko mój wybór, gdy zaczyna być zagrożeniem dla innych. Wiem, że boi się skończyć jak Walter. Biedny starzec, wywieźli go z jego stacji niedawno.
Umilkł, odkładając szklankę obok i ukrywając twarz w dłoniach. Nim nagranie się urwało, zakląl głośno i gwałtownym ruchem przeciął powietrze dłonią, tym samym wyłączając nagrywanie.]
- Oczywiście, że badaliśmy. Ale nie wiemy o nich zbyt wiele - mruknęłą, poprawiając się nieco w miejscu, siedząc wciąż na swoim łóżku. - Girbach miał sprowadzić kogoś do sprawdzenia tego, wykonania pomiarów. My się na tym nie znamy zbyt dobrze. Ale po co, skoro burz można unikać, a zatrudnienie specjalisty spoza dziedziny, którą zajmuje się ośrodek, jest kosztem niepotrzebnym.
Prychnęła nieco, tym samym potwierdzając, że nie zgadza się ze stanowiskiem mężczyzny.
- Wiemy, że pojawiły się, przynajmniej w tej postaci, dość niedawno. W skali wieku planetarnego. Wydają się być połączone bezpośrednio z uderzeniem akceleratora i tym wielkim kanionem. Jakby jakakolwiek walka się tutaj odbywała wcześniej, w jakiś sposób wpłynęła na środowisko planety. Może wstrząs dotarł aż do jej jądra. Ciężko powiedzieć. Burze wydają się być połączone z polem magnetycznym planety, przez co siada nam zawsze cała komunikacja, gdy główny front odcina nas od ośrodków.
Zerknęla na Accthana, marszcząc brwi. Jego pytanie musiało sprawić, że przypomniała sobie, czemu na wszystkich się wydarła, ale nie do końca skłoniło ją do szczerych wyznań. Skrzywiła się lekko, patrząc dalej na turianina, gdy mówiła Tori.
- Nie wiem, dlaczego nie działa. Siedziałam tu kiedyś nad jedną z sond. Udało mi się ją aktywować, ale któryś z jej systemów oszalał, zaczęła latać i obijać się o ściany. A była w połowie rozebrana, walnęła też mnie. Ostrą krawędzią - uśmiechnęła się krzywo, mało przyjemnie - pewnie w połowie nie tak źle jak musiała się czuć w momencie takiego uderzenia.
- Myślałam nad burzami. W ośrodku był taki starzec. Walter miał na imię. On też oszalał. Pierdolił o najróżniejszych rzeczach, wszystko bez sensu. Ale w tym też o burzach - westchnęła. - Tylko burz mamy sporo. Gdy zniknęła... ostatnia ekipa, nawet jeszcze nie uderzyło w stację. Burza była w oddali, nie było huraganowego wiatru, nie było niczego.
Wyświetl wiadomość pozafabularną