W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Mgławica Orła => System Imir

5 lut 2014, o 17:02

Obrazek Imir jest średnym systemem z czterema planetami i pasem asteroid, a zarazem pierwszym z Trawersu Attykańskiego połączonym bezpośrednio z Mgławicą Węża i Cytadelą. Jest też systemem głównym w Mgławicy Orła, posiadając przekaźnik masy oraz stację paliwową.
Spośród czterech planet tylko Korlus nadaje się do zamieszkania, choć zyskał sobie już opinię "Złomowiska" i jest pod panowaniem gangów, zaś cały system często nawiedzają piraci i wszelkiego rodzaju szumowiny, przez co pojawianie się tam statków cywilnych bez eskorty jest wielce ryzykowne.
=====================================
Ajia Paran

Przelot do przekaźnika masy po opuszczeniu Cytadeli wystawił twoje nerwy na próbę. Dotarcie do punktu skoku zajęło wam dobre siedem godzin, podczas których zagłębiona w panelach i komputerach sprawdzałaś czy czasem coś się nie posypie. Szczęśliwie dla was nic takiego się nie wydarzyło, zaś przeskok do Systemu Imir odbył się bez problemów. Cokolwiek można było powiedzieć o "Old Lady" to jednak bez uszczerbku przetrwała tą próbę, zaś twój poprzednik musiał odwalić kawał roboty przy naprawach systemów skoro ciągle wszystko działało. I co było dobre - klimatyzacja działała sprawnie, zatem mogłaś się zadowolić lepszym powietrzem dla siebie.
- Dotarliśmy do Mgławicy Orła, czas dotarcia do pasa asteroid zajmie nam około osiemnaście godzin z szybkością spacerową. Dość czasu na posiłek i sen moje panie. - odezwał się w interkomie głos waszego pilota Jamesa. Cóż zatem, miałaś czas i okazję dla swoich celów. Ale czy naprawdę?

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Maszynownia, która była twoim królestwem, była średniej wielkości pomieszczeniem na planie koła. Główny panel sterujący znajdował się na środku, trzy dodatkowe odpowiadające inne systemy na górnej części maszynowni, do której prowadziły klasyczne stalowe schodki z poręczą. Po górnej części poruszałaś się po stalowej kładce, również zabezpieczonej przed upadkiem na dół. Światło padało zarówno z lamp umieszczonych w kilku miejsca na podłodze jak i na ścianach i suficie, choć na chwilę obecną paliła się tylko co trzecia. Nie dawało to może pełnego obrazu terenu, ale wystarczyło na twoje potrzeby. Mogłaś się domyślać, że w latach świetności tą część statku obsługiwały przynajmniej trzy osoby, ale najwidoczniej cięcia budżetowe ograniczyły tą liczbę.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

8 lut 2014, o 00:06

Wbiegając do maszynowni, Ajia potknęła się o wystający próg. Wykonawszy coś na kształt przewrotu w powietrzu, przewinęła się przez balustradę i wyrżnęła o blachę składającą się na podłogę. Jęcząc z bólu i przeklinając istotę która wymyśliła progi, zgięła się w pół, próbując złagodzić odczucia napływające z obitego o poręcz brzucha. Dziękując Amonkirze, że nikt nie był świadkiem pokazu tak skrajnej niezdarności, oraz że jakimś cudem przeżyła, powoli usiadła i walcząc z zawrotami głowy rozejrzała się wkoło. Znajdowała się w dosyć sporym w jej skali pomieszczeniu. Prawie całą jego powierzchnię zajmował dosyć spory reaktor fuzyjny starej generacji. Bogowie, jak coś takiego w ogóle chciało jeszcze działać? Zamiast nowoczesnych holopaneli mieli stare szklane ekrany dotykowe. Drellka czułaby się prawie jak w jakimś muzeum techniki, gdyby to wszystko faktycznie nie działało i za godzinę nie miało lecieć w przez przekaźnik. Choć wszystko znajdowało się w całkiem dobrym stanie, to nawet przez iskierki wywołane bólem, Ajia mogła dostrzec ślady użytkowania. Charakterystycznie migoczące światło rozchodziło się od lamp zamontowanych... w sumie na każdej płaszczyźnie. Widać było, że do kompleksowej obsługi statku potrzeba było co najmniej trzech mechaników. Cóż czekała ją robota, a dalsze jęczenie i zwlekanie nie zdawało się przybliżać do jej końca. Czując jak ból w obitych miejscach opada do sensownej formy, drellka podniosła się z podłogi i lekko utykając ruszyła w stronę głównej konsoli. Oparłszy się ciężko, postarała się oddalić od siebie ból w posiniaczonych miejscach, po czym zabrała się do roboty. Przemykając palcami po kolejnych symbolach, powoli zaczynała rozumieć o co tu biega. Choć pozornie przestarzały, interfejs posiadał całkiem sporo opcji, zaś jego rdzeń po drobnych modyfikacjach otwierał całkiem szerokie pole na modyfikacje. Nie widząc na razie szczególnych oporów materii nieożywionej, Ajia podłączyła swój omniklucz do całej maszynerii i nie spuszczając wzroku z ekranu zaczęła grzebać w interesujących ją plikach. Ledwo muskając dwuwymiarową klawiaturę, wprowadzała kolejne linie komend, jednocześnie modyfikując część parametrów i sprawdzając ich konfiguracje z powiązanymi odnośnikami. Najpierw zmieniła temperaturę otoczenia i wilgotność powietrza, oszczędzając kapkę energii z systemów klimatyzacji. Przekierowawszy nadwyżkę do układu chłodzenia, zajęła się przeciążoną siecią oświetleniową. Wyłączywszy część świateł i zmniejszywszy napięcie na sieci pozbyła się irytującego migotania, choć niestety wywołało to spięcia na pomocniczym reaktorze. W lekkiej panice przekierowała nadwyżki na systemy napędowe, jednak było to rozwiązanie krótkotrwałe. Próbując nie dopuścić do trwałych uszkodzeń, gorączkowo szukała punktu, który mógłby pochłonąć to cholerstwo. Przekierowując zasilanie na systemy mniej wrażliwe na przeciążenie, wiedziała że w ostateczności nadal pozostanie z pokaźną nadwyżką. W dodatku nie za bardzo miała jak usunąć swoje dodatki, nie uziemiając jednocześnie statku. Próbując ostatniej deski ratunku, zaczęła zmniejszać taktowanie rdzenia, jednocześnie zwiększając efektywność chłodzenia. Nie zwracając uwagi na zimny pot, zalewający jej czoło, wpatrywała się w migające na czerwono wskaźniki. Gdy cholery po chwili zaczęły opadać, wchodząc w bezpieczniejsze zakresy, Ajia prawie nie pisnęła z ulgi. Powoli wracając na normalny poziom aktywności, poczuła jak do odizolowanego do tej pory adrenaliną mózgu zaczynają docierać informacje... a przede wszystkim ból z przegryzionej wargi. Przeklinając w myślach, splunęła na bok zabarwioną na różowo plwociną. Próbując nie wykrzywić twarzy w cierpiętniczym grymasie, wróciła do kontroli nad systemami statku. Teraz w sumie wszystko było już na swoim miejscu, a lekko suche, prawie pustynne powietrze napływało do jej płuc i wywołując delikatne wrażenie odprężenia. Choć lot nadal wymagał od niej skupienia, było to raczej zajęcie rutynowe, prawie tak samo odruchowe jak wypełnianie akt. W takich sytuacjach umysł drellki zaczynał dryfować, po części nadal wykonując powierzone mu zadanie, w trakcie gdy bardziej emocjonalna część jej jaźni płynęła wśród wspomnień. Jej wyobraźni jawiły się one niczym okruchy światła, rozrzucone w pustce. Gdy jednak zbliżała się do któregoś, mogła dostrzec nici doświadczeń i wypadków, łączących je ze sobą, niczym gigantyczną sieć. Można by to porównać do labiryntu, w którym żaden korytarzy nie prowadzi do wyjścia, a jedynie do kolejnego pokoju, wypełnionego pyłem i dawno porzuconymi obiektami. Niektórzy spośród jej pobratymców potrafili kontrolować wędrówkę pomiędzy kolejnymi okruchami, jednak nie Ajia. Ona mogła tylko bezwładnie obserwować cały proces. W sumie nie było tak źle, w porównaniu do jej matki; o ile młoda drellka potrafiła chociaż odróżnić wspomnienia od rzeczywistości, o tyle jej rodzicielka już nie. Czasem nie było to groźne, jednak przeważnie kończyło się próbą samobójczą Sennetty i kolejną wizytą w psychiatryku. Dopiero po latach, Ajia zrozumiała co mogło aż do tego stopnia przerażać jej rodzicielkę; nie mogąc odróżnić snu od jawy, całe życie musiało być dla niej jednym wielkim koszmarem. W końcu obie dzieliły skłonność do instynktownego babrania się w największym gównie jakie zafundowało im życie. A jeśli już o tym mowa, postrzeganie otoczenia przez Ajię zaczęło się powoli zmieniać.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Choć nadal czuła jak pisze coś na szklanej klawiaturze, jej węch porażała już mieszanina metalicznych, przesiąkniętych strachem odorów. Zamrugawszy, pozbyła się z nich wrażenia jakby ktoś je posypał piaskiem, po czym spróbowała się rozejrzeć po otoczeniu. Znajdowała się w jakimś szybie... zewsząd otaczała ją zimna blacha, a za sobą miała tylko pustkę. Nie za bardzo znając powód, zaczęła się powoli przesuwać do przodu. Po chwili zatrzymała się przy niewielkim przewężeniu, zakończony prymitywną kratą. Nie mogąc się poruszyć, zaczęła panikować. Szarpiąc się, próbowała uwolnić się z potrzasku. Prawie czując jak ściany zaczynając się naciskać, na jej wątłe ciało, a pozostawiony z tyłu mrok coraz bardziej się przybliża, zdwoiła swoje wysiłki. Prawie jęknęła, czując ulgę, gdy jeden z guzików jej mundury wystrzelił do tyłu, uwalniając ja z potrzasku. Wręcz wystrzeliwszy w wyniku ostatniego szarpnięcia, wylądowała na dosyć sporej stercie kurzu i martwych owadów, wzbijając jej zawartość w powietrze. Krztusząc się tym ohydztwem, próbowała nie kaszleć, choć zdawało się jej to kapkę irracjonalne. Po chwili, gdy drapanie w gardle ustało, a szarawy pył opadł Ajia mogła dostrzec co znajduje się za kratą. Przed sobą miała dosyć sporą salę, która kiedyś mogla stanowić coś na kształt pokoju serwisowego, sądząc po niezbyt starannie zasłoniętych wytarciach na betonowym podłożu. Mrok który musiał tu normalnie panować rozświetlał migotliwy blask świec i unoszących się, za pomocą efektu masy świetlnych kul. choć same ściany i betonowe kolumny nadal były skryte w nieprzeniknionej ciemności. Większą część podłoża zaściełało teraz dosyć spore płótno o nieokreślonej barwie, służące najprawdopodobniej za dywan. W jego centrum, prawie dokładnie na wprost niej, znajdował się dosyć spory, marmurowa blok, poprzecinany purpurowymi żyłkami. Nawet z tej odległości, drellka mogła dostrzec kunszt z jakim go obrobiono. Wszystkie krawędzie i ściany ręcznie wyszlifowano, tworząc przecinające się w wielu miejscach rowki. Musiały one tworzyć jakiś wzór, jednak w tym momencie nie mogła stwierdzić jaki. Jednakże bez problemu rozpoznała największy z grawerunków, zajmujących środkową ścianę; klucz i czarną róże, oplecione wstążką. Powoli przypominała sobie co zagnało ją do tego dziwacznego miejsca. Niecałe dwa miesiące, licząc od przyjęcia drellek w poczet śledczych zaczęło się małe piekło. Na terenie Cytadeli w przeciągu ostatnich trzech miesięcy zniknęło ponad dwadzieścia kobiet, a raczej dziewcząt wizualnie w wieku od piętnastu do osiemnastu lat. Początkowo znikały tylko quarianki, oraz parę dziewczyn spod latarni, w związku z czym śledztwo leżało gdzieś pomiędzy automatem do kawy, a przydziałami patrolówki, powolutku obrastając sobie kurzem. Można by uznać całą sprawę za przypadkowe, nijak powiązane wypadki, jednak łączył je symbol pozostawiany przez porywacza; czarna róża z kluczem, obwiązane purpurową wstążką. Najprawdopodobniej wszystko pozostałoby w stanie nienaruszonym do dnia dzisiejszego, gdyby nie porwano córki jednej z pracownic w ambasadzie asari i oficera turiańskiej hierarchii w stanie spoczynku. Cholera wie, jak porywaczom udało się wyciągnąć ją spośród prawie dziesięcioosobowej grupki koleżanek i opiekuna, a następnie uprowadzić, jednak fakty jasno pokazywały że tego dokonali. Ujmując to krótko, nagle znalazł się czas i ludzie gotowi zająć się sprawą. Niestety nie było jak nadrobić dawnej opieszałości i niekompetencji jaką wykazali się poprzedni śledczy. Zanim zaczęto w ogóle gromadzić jakieś sensowne dowody i przesłuchiwać świadków, zniknęła dziewczyna spokrewniona z pracownikiem w ambasadzie Przymierza, kolejna asari oraz dwójka turianek i drellka. Sprawa zaczęła nabierać coraz większego znaczenia politycznego, a naciski wywierane na dowództwo szybko zaczęły przygniatać szeregowych pracowników. Na pierwszy ogień poszedł dawny prowadzący, oraz jego zastępcy po czym w cały interes zaangażowano kogo tylko się dało z całego działu, o ile nie prowadził on już śledztwa niecierpiącego zwłoki. W całym tym zamieszaniu przestano się patrzyć na uprzedzenia rasowe, oraz staż w związku z czym również zaangażowano w to bliźniaczki. Sprawa okazała się bagnem, z którego nie da się wyjść, po wdepnięciu. Przestarzałe poszlaki, źle zabezpieczone dowody, oraz wszechogarniający chaos stanowiły podstawę, rosnącego monstrum zwanego "Problemy". Porywacz, albo ich grupa pomimo pozornej tendencyjności w doborze obiektów, tak naprawdę nie wykazywali określonego wzorca. Ofiarą równie dobrze mogła zostać ludzka, turiańska, czy quariańska kobieta, albo asari. Z drugiej strony nie mogli sobie pozwolić na kolejne niewyjaśnione zniknięcie, w związku z czym wszyscy konsekwentnie dostawali pierdolca, siedząc po godzinach. Informatorzy, nagrania z kamer, łapówki... przez biuro SOC przewinęła się chyba połowa elementu zamieszkującego Cytadelę, a nie dało to prawie żadnych efektów. Sprawcy (gdyż w końcu potwierdzono że było ich paru, na podstawie nagrań z tej samej godziny) nie zostawiali żadnych śladów. Zero odcisków, fragmentów naskórka, śliny, nawet cholernego fragmentu włosa. Mimo to, w końcu udało się zawężyć obszar poszukiwań. Ograniczywszy o do dziesięciu sektorów, rozpoczęto przeszukiwanie. Właśnie do jednego z nich pchnięto drellki, wraz z jednym z bardziej doświadczonych stażem oficerów. Cóż, nie ma to jak stworzyć drużynę składającą się z dupka o szowinistycznych zapędach i dwóch kobiet. Sama pogłoska wyglądała średnio, ot powtarzające się co sześć dni ruchy w okolicy jednego z opuszczonych po ataku gethów wieżowców, a raczej jego ruinach. Nie za bardzo było nawet jasne jak skojarzono te doniesienie z samą sprawą. W każdym razie na miejscu okazało się że w okolicy znajduje się prawie pięć obiektów odpowiadających opisowi. Mając w głębokim poważaniu opinię podkomendnych, pan sierżant rozdzielił poszukiwania na dwa sektory, którymi mieli się zająć, po czym ruszył w swoją stronę. Nie mając wyboru musiały posłuchać rozkazu i zakasać rękawy. Nawet jeśli zapowiadało się na syzyfowe wyzwanie... Aji przypadły ruiny, z których ostały się tak naprawdę piwnice. Była by to całkiem prosta praca, gdyby nie to że za cholerę nie dało się otworzyć drzwi do dolnych poziomów. Dziewczyna mogła co najwyżej zadrapać grubą blachę, nie wyrządzając jej jakichkolwiek poważnych szkód. Co jednak najciekawsze w pobliskim pyle widoczne były stosunkowo świeże ślady butów, prowadzące do wyjścia i za nie. Ktoś próbował je zatrzeć, jednak przez nieostrożność, bądź niedokładność pozostawił parę fragmentów. Przeczuwając, że sama nie da sobie rady, wysłała zapytanie do siostry, prosząc o pomoc. Szukając w tym czasie innej drogi, natrafiła na stary szyb wentylacyjny, prowadzący w ciemność. Walcząc z narastająca paniką, jaką wywoływały u niej ciemność i ciasne przestrzenie, weszła do środka. Po minutach wędrówki, dłużących się niczym godziny, gdy jej jedynymi towarzyszami był świszczący, urywany oddech, oraz światło generowane przez omniklucz dotarła do rozwidlenia. Wzmocniwszy poświatę, prawie nie wyrżnęła głową o blachę. Przed nią spoczywały świetnie zakonserwowane, na wpół spalone szczątki jednego ze "szczurów", jak nazywano łażącą po instalacjach Cytadeli dzieciarnię. Uspokoiwszy choć trochę szaleńczo bijące serce, zajrzała do pozostałych dwóch korytarzy. Pierwszy biegł pionowo w dół, drugi zaś po chwili skręcał w lewo. Cóż, na pewno odpadała droga prosto, skoro coś właśnie tam ukatrupiło jej niezbyt rozmowną towarzyszkę. Nie miała też ochoty na powolny upadek w stronę jakiegoś zsypu. Kolejnym argumentem, stojącym za zachodnią drogą był delikatny ruch powietrza, muskający jej lewy policzek. Zapanowawszy częściowo nad szaleństwem czającym się na krawędzi jej umysłu, zaczęła się czołgać przed siebie. Parę minut później znajdowała się już w swoim obecnym położeniu. Wtem, z zamyślenia wyrwał ją cichy szelest, dobiegający z poza jej spektrum postrzegania. Nie chcąc ryzykować, zamarła w bezruchu i wygaszając omniklucz wysłała krótką notkę do siostry, informując że coś jest na rzeczy. Równie dobrze mogła to być świątynka jakiejś powalonej i generalnie niegroźnej sekty, jednak znajoma, metaliczna woń krwi zdecydowanie przeczyła temu wyobrażeniu. Powoli z cienia zaczęły się wynurzać niewyraźne sylwetki, okutane w ciemne płaszcze z kapturami przypominały by kapkę aktorów z taniego filmu grozy, gdyby to wszystko nie działo się naprawdę. Z chorą fascynacją, Ajia patrzyła jak zajmują miejsca na płótnie, według jakiegoś odgórnie określonego schematu. Drellka mogła naliczyć trzynaście osób, ze swojej pozycji, jednak sądząc po narastającym, szarpanym odgłosie w cieniu musiało być ich jeszcze parę. Po chwili po podłodze zaczęła snuć się miazmatyczna, zielona mgiełka, powoli oplatając podnóże ołtarza. Gdy jej opary sięgnęły najbardziej oddalonego z kultystów, zaczął on się miarowo kiwać, szepcząc coś na granicy słyszalności. Wraz z rozprzestrzenianiem się oparów, dźwięk zaczynał narastać, przechodząc w ochrypłą mantrę. Wtem coś się zmieniło. Z cienia, okrywającego do tej pory przestrzeń za ołtarzem wynurzyła się kolejna osoba, prowadząc przed sobą ostatnią z porwanych dziewczyn. Z tej odległości, Ajia mogła dostrzec parę szczegółów, jednak wystarczyły jej one w zupełności. Obie postacie, jeśli nie liczyć maski o nieokreślonych, zdeformowanych rysach były zupełnie nagie. Oprawczyni niewątpliwie była asari i to w sile wieku. Poruszając się z kocią gracją, przywodziła na myśl drapieżne koty, zamieszkujące ziemskie dżungle. Prawie płynąc pośród oparów, przypominała mrocznych bogów, z dawnych czasów. Otrząsnąwszy się z tej dziwnej myśli, drellka skupiła się na ofierze. Jeszcze prawie dziecko, niczym nie osłonięte, wpatrywało się pusto w przestrzeń przed sobą. Na jej ciele nie było widać śladów tortur, jednak jej ruchy były dziwnie sztywne. Jej podejrzenia potwierdziły zamglone tęczówki, praktycznie zupełnie pochłonięte przez źrenice. Dziewczyna musiała zostać czymś odurzona, zanim ja tu wprowadzono. Sądząc jednak z delikatnego drżenia przy każdym kroku oraz ruchów gałek ocznych, nie było to nic ograniczającego wrażenia. Jak zahipnotyzowana, Ajia wpatrywała się jak dziewczyna, która równie dobrze mogłaby być jej siostrą, kładzie się powoli na ołtarzu i zamiera w bezruchu. Bezładny śpiew, nabierał powoli ładu, przechodząc parę szczebli głośności w górę. Umysł drellki zarejestrował ten szczegół, jednakże w tym momencie pochłaniały go wydarzenia rozgrywające się na bloku, niewątpliwie służącym za ołtarz. Asari wodziła palcami jednej ręki po ciele ofiary, drugą sięgając po coś, schowanego pod ołtarzem. Prostując się, zabrała rękę z ciała dziewczyny i chwyciwszy w nią schowany przed wzrokiem Aji przedmiot, przyłączyła się do śpiewających. Powoli unosząc ręce nad głowę, ukazała zebranym i ukrytej obserwatorce ząbkowane ostrze, w kształcie półksiężyca. Czując, jakby coś napierało na jej zmysły, drellka skoncentrowała się na kapłance tej sekty. Kobieta, pozornie ospałym ruchem oparła się o krawędź ołtarza, po czym płynnie usiadła na dziewczynie. W tym momencie z cieni okalających całe zebranie wychynęła kolejna dójka rosłych kultystów, trzymając w osłoniętych rękawiczkami dłoniach pasy purpurowego jedwabiu. Gdy podeszli do ołtarza, zamarli niczym kamienne posągi, czekając na jakiś znak. Asari, skinęła im delikatnie głową, po czym sięgnęła wolną dłonią, ku kroczu dziewczyny. Gdy ta otworzyła usta, w próbie protestu, została sprawnie skrępowana przez dwójkę czekających kultystów. Ajia, widząc już co się szykuje, chciała odwrócić wzrok, jednak jakaś część jej umysłu, mroczna i chłodna chciała dalej obserwować. Nie mogąc nawet drgnąć, wpatrywała się w rozwój wydarzeń, czując narastającą panikę. Widząc jak asari otacza lekka, niebieska poświata, powstająca w trakcie zespolenia nawet nie zauważyła jak ostrze opada na na bark dziewczyny, przebijając mięso i ścięgna. Czując prawie fizyczny ból, spróbowała odciąć się od tego obrazu. Skuliwszy się, niczym dziecko, zasłoniła uszy, przed narastającym wyciem. Mimo to w jakiś irracjonalny sposób wiedziała w którym momencie spadają kolejne ciosy. Wyobraźnia, jej największy przyjaciel, stał się jej wrogiem. Jej umysł zalewany był obrazami, na których z nierealną wręcz precyzją widziała jak ostrze powoli rozcina ścięgna, rozrywa mięśnie i rozszczepia kości. Nie musiała się patrzeć, by wiedzieć co się dzieje. W końcu środki odurzające w ogóle przestały działać i przestrzeń rozdarł krzyk cierpienie, jakiego nie da się opisać. Bezsilnie zasłaniając uszy błagała Amonkirę o litość nad tym dzieckiem. Wtem wycie kultystów ustało. Uniósłszy głowę, Ajia ponownie zmusiła się do otwarcia oczu i spojrzenia. Kule, pulsujące teraz niczym bijące serce rozświetlały całe pomieszczenie. Na środku, powoli wykrwawiając się do cna, spoczywał kawał mięsa, który całą wieczność temu był żywą istotą. Nad nim zaś wisiała wygięta w ekstatycznej pozie asari. Czując, jak ten obraz wypala się w jej umyśle, skierowała wzrok na oświetlone kolejnymi pulsami ściany... i zmarła w niemym przerażeniu, paraliżującym jej ciało. Niczym w koszmarze szalonego rzeźnika, przytwierdzono do nich ciała poprzednich ofiar, obwiązane identycznymi purpurowymi szarfami. W piersi każdej wbity był nóż, bliźniaczo podobny do tego którym przed chwilą zabito drellkę. Wszystkie w okrutny sposób poćwiartowano, wypruto i powieszono. Pomimo okrywającej je tkaniny, mogła dostrzec gdzie i jak głęboko zadano rany. Nie musiała liczyć, by wiedzieć co się tam znajduje. Starając się nie popaść w szaleństwo, odwróciła wzrok, szukając czegokolwiek co mogłoby pomóc jej zachować zdrowe zmysły. Wtem coś się zmieniło. Od niewidocznej dla Aji strony, dobiegła seria przytłumionych huków, która postawił wszystkich na nogi, wliczając w to oprawczynię. Po chwili, kaleczącej uszy ciszy, podobny proces nastąpił już dużo bliżej, tuż obok schowanej w wentylacji drellki. Wszyscy obecni na sali, niczym pod wpływem jakiegoś telepatycznego znaku, wpadli w totalną panikę, tratując się wzajemnie i wpadając na rozstawione w różnych miejscach świece oraz inny osprzęt. Wtem, wszystko zagłuszyła jedna porządna eksplozja, po której do środka wpadł tuman pyłu. Jak na komendę, wszystko zamarło, biorąc wdech przed kolejną chwilą. Wtem do środka wpadło parę opancerzonych postaci, coś krzycząc. Nie za bardzo rozumiejąc co się dzieje, Ajia patrzyła jak wystrzeliwują Siatki Pojmań, po czym otwierają ogień do napierającego tłumiku. Parę uderzeń serca później było już po sprawie, a z podłoża dobiegały już tylko przytłumione jęki ogłuszonych, bądź rannych kultystów. Widząc jak do pomieszczenia wchodzi kolejna osoby, Ajia próbowała zapanować nad dygoczącymi spazmatycznie dłońmi, jednak nie dała rady tego dokonać. Widząc, jak w kierunku jej kryjówki zbliża się jeden z oficerów, wypchnęła się do przodu, uderzając boleśnie o kratę. Chciała już umrzeć... tylko umrzeć nie obchodziło ja z czyjej ręki, ani jak. Po prostu niech ktoś zabije ja za obojętność... za bezradność. Płacząc i jęcząc niczym wariatka, skuliła się przy kracie. Nie czuła już nic... nie była już nikim... stała się czymś gorszym od mordercy. Pozwoliła na bestialstwo, bo sparaliżował ją strach. Znów czuła się jak dziecko, zostawione w tamtym zaułku na Kahje. Znów rozpadała się na kawałki, jednak tym razem znikąd nie było pomocy... znikąd... Straciwszy resztki świadomości zaczęła walić głową o kraty. Ściągnęła tym na siebie uwagę mężczyzny, jednak nim ten zdarzył zareagować, drellka na szczęście straciła przytomność.
Ocknąwszy się z retrospekcji, Ajia próbowała odciąć się od pozostałości uczuć, jakie przed chwilą nią targały. Nie sądziła, że akurat to będzie ją teraz dręczyło... już dawno zaleczyła te wspomnienie, o ile było to w ogóle możliwe. A jednak wróciło do niej, po tylu latach. Miała ochotę zwinąć się w kłębek i niczym dzikie zwierze rozszarpać sobie żyły. Powstrzymała się jednak. Czasem wystarcza sama wiedza, że to co czujesz jest już zupełnie irracjonalne i nierealne by czegoś nie zrobić. Uspokoiwszy się trochę wróciła do pracy. Miała jeszcze przed sobą wiele roboty, choć właśnie zbliżali się do przekaźnika. Zapanowawszy choć trochę nad drżeniem dłoni, sięgnęła po paczkę miętówek. Prawie nie wypuściwszy jej z dłoni, wsypała resztkę jej zawartości do ust. Wiedziała że cukier nie pomoże na dłuższą metę, jednak musiała coś zrobić, czymś zająć umysł i ręce. Spojrzawszy na panel kontrolny i swój omniklucz, zamrugała parę razy, po czym podjęła decyzję. Musiała spróbować uzyskać szerszy dostęp do komputera pokładowego, niż obecny. Odczekawszy, aż miną drgawki i powstrzymawszy kolejną serię autodestrukcyjnych odruchów, odnowiła zerwane połączenie z komputerem i przystąpiła do dzieła. Choć jej myśli nadal nie były klarowne, to musiała coś zrobić. Alternatywą był ból i szaleństwo, czające się na jego granicy. Z paranoiczną dokładnością przygotowała wszystkie swoje programy, po czym przystąpiła do dzieła. Niczym chirurg, wykonujący wyjątkowo trudną operację, zajęła się delikatnym obchodzeniem kolejnych zapór i pułapek. Nikt na pokładzie nie miał prawa wykryć jej dzieła, ani tym bardziej móc na nie zareagować. Co chwile zerkając na poboczne panele, modyfikowała również niektóre parametry lotu, by statek nie rozleciał się na kawałki przy przejściu przez przekaźnik. Czekały ja pracowite godziny, w szczególności jeśli chciała zapanować nad burzą cichnącą w swoim wnętrzu...
Ostatnio zmieniony 9 lut 2014, o 08:26 przez Ajia Paran, łącznie zmieniany 1 raz.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

8 lut 2014, o 14:06

Praca w maszynowni była łatwiejsza niż na początku mogło się to wydawać. Nagły i niespodziewany kryzy, który sama wywołałaś zresztą, okazał się też jedynym problemem jaki ci się trafił podczas całego przelotu do przekaźnika. Wspomnienia z przeszłości, tak okrutne znów tobą wstrząsnęły, nie dając łatwo uspokoić nerwów, które były ci potrzebne podczas tego, co robiłaś dodatkowo - włamywałaś się do komputerów pokładowych w poszukiwaniu interesujących się plików i informacji.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Z uwagą i precyzją zabrałaś się do pracy. Zdalne połączenie poprzez omni-klucz, kilka chwil i już pokonałaś pierwszą zaporę. O dziwo były to standardowe zabezpieczenia jakie występują na takich rejsowych jednostkach. Bez problemu zatem odkryłaś i skopiowałaś logi dotyczące kursów z ostatnich dwóch miesięcy. Odkryłaś przelotnie rzuciwszy okiem na pliki, że statek ten dość często kursował na trasach do kilku układów: Mgławicy Końskiego Łba, Mgławicy Ateny, Mgławicy Armstronga, Mgławicy Omega, Hades Nexus oraz Hades Gamma. Dokładniejsze zbadanie zabrałoby ci więcej czasu zatem zostawiłaś to sobie na później i zabrałaś się za kolejne zapory w kolejnej grupie folderów. Następne standardowe zabezpieczenia, które znów bez problemu udało ci się pokonać i odkryć nowe informacje. Tym razem dotyczyły one ładunków jakie miała na swoim pokładzie "Old Lady" w ostatnim czasie, ale co cię rozczarowało nic podejrzanego. Części do maszyn dla górników, skrzynie z surowcami z asteroid dla fabryk, zapasy medykamentów dla kolonistów, pasażerowie powracający kolonii lub udający się tam. Wszystko to zdawało się potwierdzać działalność Papy Johnsa jako dobrego wujka i uczciwego przedsiębiorcy. Trochę zirytowana zabrałaś się za trzecią blokadę, którą już też z łatwością pokonałaś jak dwie poprzednie. Tym razem humor trochę ci się poprawił, zyskałaś bowiem dostęp do informacji o dwukrotnym przemycie narkotyków pod przykrywką dostarczenia ładunku Palladu na Cytadelę. Dostawcą był niejaki Lorethis, zaś odbiorcą ludzie Lesadrila. Szlag! To przewinienie nawet nie było warte wniesienia oskarżenia przeciw Johnsowi, z którego zresztą łatwo by się wywinął. Spojrzałaś jeszcze raz na zawartości komputerów z nadzieją. Pozostała ci ostatnia próba dowiedzenia się czegoś, w najdalszej części tych plików. Znów z łatwością udało ci się pokonać zabezpieczenia...
Obrazek
... i zaklęłaś szpetnie na głos. Blokada była jedynie podpuchą, bowiem po jej złamaniu natknęłaś się na zabezpieczenia o wiele bardziej skomplikowane i do tego z najwyższej półki. Do tej pory nie miałaś okazji spotkać się aż z takimi blokadami, ale wiedziałaś jedno. Jeden błąd i całą twoją przykrywkę diabli wezmą. To, że nie uruchomiły się alarmy mogłaś zawdzięczać tylko szczęściu. Oraz temu, że odruchowo cofnęłaś się od łamania blokad gdy usłyszałaś w interkomie informacje o skoku przez przekaźnik.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

9 lut 2014, o 18:01

Przemykając palcami po klawiaturze, drellka powoli obchodziła pierwszą napotkaną blokadę. Nie należała ona może do najbardziej skomplikowanych tworów, jednak ona dodatkowo zacierała ślady swoich działań, w związku z czym cały proces obrastał w parę poziomów skomplikowania. Jednak nie było to nawet w drobnym stopniu takim problemem jak rozchwiane emocje. Choć ostatnie wrażenia, pozostawione przez retrospekcje powoli rozpływały się już w mrokach jej umysłu, to emocje i myśli pozostały. Ledwo panując nad drżeniem rąk, Ajia wstukiwała kolejne komendy. Kierowana irracjonalnym strachem, że to co sobie przypomniała znów stanie się, aż nazbyt namacalne paranoicznie wpatrywała się w ekran wyświetlający kolejne zestawy cyfr i symboli. Śmierć nigdy nie była rozwiązaniem; w końcu umarli potrafili być bardziej natarczywi niż żywi. Westchnąwszy ciężko, oderwała dłonie klawiatury zaczęła rozcierać zesztywniałe nadgarstki. Czując, jak po chwili znika z nich ból, zmusiła się by rozejrzeć się po otoczeniu. Upewniwszy się, że nic się nie zmieniło i nadal siedzi w maszynowni, wróciła do przerwanej w połowie pracy. Śmigając palcami po klawiaturze, pierwszy raz od dłuższego czasu w miarę na spokojnie zastanawiała się co mogłaby zrobić w tamtej sytuacji. Nie miała przy sobie broni, a kultyści mięli nad nią znaczną przewagę liczebną. Na samą tą myśl, uśmiechnęła się gorzko. Akurat w jej wypadku to nie był problem; przeszkolenie techniczne i doświadczenie bojowe niwelowało ten problem. A co z pozycją i koniecznością przepiłowania kraty? Mogłaby nie zdążyć się wydostać zanim by ja wyciągnię... Na bogów, to po prostu żenujące. Sama siebie próbowała oszukać; powinna coś wtedy zrobić i już. Warknąwszy z frustracji, przyspieszyła pracę. Śmigając w szaleńczym tempie przełamała kolejne dwie blokady. Nic, nic i nic. W sumie dobry pracodawca i uczciwy przewoźnik, który raz czy dwa popełnił błąd, ale nie było to nic za co by go można poważnie oskarżyć. Skopiowawszy choć tyle, zaszyfrowała te dane na sowim omnikluczu i przystąpiła do łamania kolejnej bariery. Prawie nie podskoczywszy, gdy na ekranie pojawił się napis o odmowie dostępu, spróbowała przyjrzeć się postawionej przed nią osłonie. Cholera, miała przed sobą zabezpieczenia najwyższego rzędu i to mocno zmodyfikowane. Nie poznawała nawet jednej trzeciej kodu, jednak to co zrozumiała wystarczyło by zaczęła panicznie przerywać połączenie i wycofywać z całego galimatiasu, zacierając ślady. Jeden błąd i mogła utracić swoje alibi, po czym w tajemniczym wypadku wylecieć przez śluzę. Tylko jakimś kompletnym cudem udało się jej nie włączyć alarmu. Uspokajając rozszalałe serce, nie myślała już w ogóle o wspomnieniu; najważniejsze było przetrwanie. Z namacalną ulgą, zamknęła ostatnie okno dialogowe i odsunęła się od całej maszynerii. Nie było sensu wracać do tematu i próbować czegoś głupiego. Wtem z zamyślenia wyrwał ją komunikat o skoku. Cóż, nie mogła tu dużo dłużej zabawić, jeśli chciała wypaść wiarygodnie. Sprawdziwszy na odchodne informacje wysyłane przez programy kontrolne poszczególnych podsystemów, wyczyściła na wszelki wypadek historię modyfikacji i uważając by znowu nie zrobić sobie krzywdy ruszyła ku wyjściu. Skoro próba informatyczna odpadła, trzeba było spróbować czegoś bardziej namacalnego. Miała zamiar kapkę pozwiedzać, porzucając w kluczowych miejscach pluskwy. Przed wszystkim jednak chciała nabrać rozeznania na statku, a także jeśli będzie to możliwe zbadać obecny ładunek.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

11 lut 2014, o 11:16

Skok przez przekaźnik jak to zawsze bywa trwał krótką chwilę, po której znaleźli się już w Systemie Imir. Miałaś teraz osiemnaście godzin zanim dotrzecie do pasa asteroid wedle słów Jamesa. Dość czasu na swoje podchody i śledztwo.
Korytarz z maszynowni prowadził dwoma odnogami przez całą długość statku. Wedle planów ten z lewej biegł wzdłuż zewnętrznej ściany i odchodziły od niego odnogi do pomniejszych pomieszczeń jak magazyn z częściami zapasowymi, kuchnia, mesa, kajuty oraz wejście do ładowni. Ten z prawej w jednej trzeciej drogi licząc od maszynowni "wspinał się" po schodkach na górny poziom, biegł dalej aż do dziobu statku. Od niego również było kilka odnóg - do jednej kajuty, mostku, kabiny pilota oraz górnego poziomu ładowni.

Obrazek
Magazyny były twoim pierwszym celem. I jak się okazało prawdą było, że są opustoszałe. Nie licząc paru zwojów zapasowych kabli, drobnych zamienników do podrzędnych podzespołów i paneli oraz zasilania do przenośnych lamp nie znalazłaś niczego pożytecznego. Nie było zatem tutaj niczego co mogło się przydać czy to tobie, czy też do naprawy statku w razie awarii. Wszystko działało na styk i mogłaś mieć tylko nadzieję, że nic się nie spieprzy. Miałaś jednak szczęście przy przegrzebywaniu tych wszystkich rupieci i skrzyń. Znalazłaś bowiem pochłaniacz ciepła i omni-ostrze do strzelby.

Obrazek
Kuchnia była samoobsługowa i co cię mogło ucieszyć, dozowniki posiadały spore menu mogące zadowolić na wiele sposobów. Nie były to tylko standardowe pokładowe potrawy, ale też takie, które zwykle trafiały się na statkach pasażerskich dla lepszej klienteli. Można by zatem stwierdzić, że zostały tutaj zamontowane po przeniesieniu ich z innej jednostki, dla wygody tutejszych załogantów "Old Lady". Cóż, zawsze to jakieś podniesienie morale i samopoczucia.

Obrazek
Dwa wejścia prowadziły do ładowni - jedno z górnego poziomu na kładkę, która otaczała całe pomieszczenie i z której można było zejść na dół po schodkach, oraz główna rampa służąca przede wszystkim do transportu towaru do środka i na zewnątrz. I choć była sporych rozmiarów, to jednak więcej było pustej przestrzeni niż zapełnionej. Kilkanaście skrzyń ustawionych na środku i umocowanych dla stabilizacji stanowiło całe cargo w tym rejsie. Jeśli liczyłaś na dobre znalezisko w nich to się musiałaś rozczarować. Wszystkie były zaplombowane i ewentualna próba włamania pozostawiła by ślady, które potem trudno byłoby wytłumaczyć. Wedle rejestru skrzynie zawierały części do maszyn górniczych oraz medykamenty i pobieżny skan zdawał się potwierdzać ten opis.

O wiele lepiej ci poszło z kajutami. W sumie było ich sześć oraz nie były zamykane, zatem bez problemu udało ci się do nich wejść. Cztery były puste, piątej mogłaś używać ty, zaś w ostatniej zdawali się spędzać wolny czas James i Kate. Łóżko w nieładzie, który doskonale znałaś z doświadczenia z siostrą, szafka z wyposażeniem, gdzie mogłaś ujrzeć Phaestona oraz M-29 Siekacza wraz pochłaniaczami ciepła do nich - zapewne uzbrojenie tamtej dwójki. Nieład na biurku oraz otwarty komputer, do którego też z miejsca podeszłaś. Nie był włączony, ale zapewne często używany, biorąc pod uwagę jego najbliższe okolice pełne drobiazgów. Pozostawienie tutaj pluskwy mogło ci dać później dobre źródło informacji, gdy ktoś znów zacznie z niego korzystać.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

12 lut 2014, o 22:48

Dotarłszy do rozwidlenia, Ajia na chwilę przystanęła zastanawiając się od czego zacząć swoje poszukiwania. Żaden z korytarzy nie wyróżniał się niczym szczególnym, jednak plan statku jaki w przelocie zapamiętała twierdził co innego. Na lewo od niej miały znajdować się kajuty, mesa oraz wszelakiej maści inne pokoje użytkowe. Z prawej zaś znajdowała się droga na mostek, z odnogami prowadzącymi do kajut pilota, górnego poziomu ładowni. Przystanąwszy na chwilę, oparła się plecami o ścianę i założywszy ręce na piersiach zaczęła zastanawiać gdzie teoretycznie można by ukryć kontrabandę. Pierwszą myślą był magazyn, najbardziej oczywiste i przez to najmniej prawdopodobne miejsce. Z drugiej strony jak mawiają ludzie najciemniej jest zawsze pod latarnią. Wtem z rozmyślań wyrwał ja dosyć nieprzyjemne zwężenie się żołądka, poprzedzone burczeniem. Skrzywiwszy się, przypomniała sobie że od dobrych piętnastu godzin nie miała nic w ustach, jeśli nie liczyć skromnej kanapki z automatu w biurze. Cóż, może i nie wyglądała na obżartucha, jednak szybki metabolizm Aji i zdecydowanie aktywny tryb życia wymagały od niej regularnych dawek składników odżywczych w dosyć sporych ilościach. A więc po ładowni zawita w kuchni i spróbuje coś skonsumować. Wątpiła by mieli coś gotowego dla drelli, ale odrobina improwizacji mogła zdziałać cuda. Tymczasem jednak trzeba by oszukać jakoś mózg... z bólem serca wyciągnęła więc opakowanie miętówek i wysypawszy do ust parę dropsów, odłożyła do kieszeni. Cóż, nie było sensu dalej zwlekać, w końcu statek sam się nie przeszuka. Odepchnąwszy się zgrabnie od ściany, pobiegła w stronę magazynów. Nie poczuła się zaskoczona wchodząc do środka, po to tylko by odkryć że pomieszczenie praktycznie wypruto ze wszystkiego co użyteczne. Poza stertami kabli, zapasowymi panelami i jakimiś nieokreślonymi zamiennikami na pierwszy rzut oka nie znajdowało się tu nic interesującego. Naprawdę nie żartowano o ostatnim kursie i na serio mogła mieć tylko nadzieję że nic się nie spierdoli w trakcie. Mimo to Ajia nie czuła się zniechęcona i z szczerym zapałem zabrała się do przeszukiwania pomieszczenia. Wywracając na lewą stronę prawie wszystko i obmacując chyba każdy kąt w poszukiwaniu skrytek, bądź jakichkolwiek przydatnych dodatków natrafiła w końcu na niewielką, poobijaną skrzynkę z zamazanym symbolem. Czując jak serce przyspiesza pompowanie krwi, obmacała zakurzony prostopadłościan w poszukiwaniu jakiegoś zaczepu, bądź zamka spajającego całość. Gdy takowy w końcu złapała, prawie nie pisnęła z radości. Nie wiedząc za bardzo skąd wziął się u niej tak dobry humor, zastanawiała się co może być w środku. Wątpliwe by było to coś ważnego, jednak każdy kolejny dokument, czy plik przybliżał ją do rozwiązania postawionego przed nią zadania. Po szybkim szarpnięciu, prawie nie udusiła się tumanem kurzu wzbitym dzięki temu. Kaszląc i łzawiąc zajrzała do środka. Cóż, faktycznie nie było to nic ważnego, jednak dawało nadzieję przy dalszych poszukiwaniach; Omniostrze do Strzelby. Nie było to może nic nielegalnego, jednak z pewnością mogło stanowić przyjemną premię, której nie trzeba zgłaszać dowództwu. Podłączywszy go do Katany, którą wyciągnęła z kabury na udzie, wróciła do poszukiwań. Cóż, dalsze przetrząsanie niestety nie przyniosło już kolejnych tak opłacalnych znalezisk, jedynie jeden pochłaniacz ciepła wciśnięty za dosyć sporą skrzynią, która prawie jej nie przygniotła. Słysząc kolejne upomnienie, od zwijającego się w szpulkę żołądka, opuściła pospiesznie magazyn, uprzednio przywracając wszystko do zastanego wcześniej stanu. Przyspieszywszy kapkę kroku, parę sekund później wbiegła do mesy. Miała przed sobą dosyć klasyczne pomieszczenie, prawie niczym nie wyróżniające się wśród innych tego typu miejsc na standardowych liniowca. Bliższe oględziny wykazały jednak ze kuchnie zaopatrzono w drogą i luksusową maszynerię spotykaną na lepszych jakościowo liniowcach. Cóż, miło wiedzieć, że pracodawca dba o morale załogi i nie karmi jej najtańszą proteinowo-witaminową paćką. Wyświetliwszy menu, na dosyć poręcznym panelu, zaczęła szukać jakichś znajomych pozycji. Miłym zaskoczeniem była dosyć krótka, ale zawsze jakaś lista potraw z Kahje. Uśmiechnąwszy się, wybrała jedną z nich i podeszła do odbiornika. Czekając na przygotowanie posiłku, zaczęła nucić jakąś zasłyszaną w extranecie melodyjkę. Przytupując do rytmu, usłyszała po chwili ciche "pip-pip", po którym na odbiorniku zmaterializowała się tacka z apetycznie pachnącą porcją ryby, surówki i paru innych dodatków. Wyciągnąwszy dla siebie komplet sztućców, chwyciła całość i usiadła przy dosyć sporym stole. Choć całość miała dosyć charakterystyczny posmak, jedzenia z automatu, to jednak generalnie była całkiem smaczna. Pochłonąwszy w parę minut całą porcję, rozparła się na krześle i przeciągnęła leniwie. Zaspokoiwszy głód, ponownie mogła racjonalnie myśleć. A miała o czym; czekało ją jeszcze osiemnaście godzin wytężonej pracy, udawania i kontaktów międzyludzkich. Na samą myśl o tym spoważniała i kapkę posmutniała. Nie była może istotą leniwą, jednak wiedziała kiedy robota może za bardzo otrzeć się o skraj jej kompetencji, Może i była dobrym informatykiem, znośnym śledczym i inżynierem, jednak to Akia zawsze była tą bardziej kontaktową. Westchnąwszy ciężko, podniosła się z krzesła i posprzątawszy po sobie wyszła z mesy. Skoro w magazynach poszło jej tak obiecująco, czemu by nie spróbować w ładowni? Idąc już dużo spokojniej, spoglądała w skupieniu na mijane światła. Białe kule przestały migotać i emitowały teraz przyjemny, lekko przytłumiony blask. Mogła być z siebie dumna, choć nadal czuła lekki niepokój związany ze stabilnością całego rozwiązania. Zasępiwszy się nad przykrymi alternatywami, jakimi było utknięcie w pogrążonej w pustce kosmosu gigantycznej puszce bądź śmierć w wyniku stopienia rdzenia napędu, weszła do ładowni. Nie wiedziała za bardzo czego się spodziewać wchodząc do środka. Większość pomieszczenia stała pusta, być może był to znak chudszych czasów, jakie nastąpiły dla papy Jonesa, a może po prostu takie było zlecenie. Na górnej kładce nie znajdowało się nic, oprócz kurzu, w związku z czym zrezygnowała z jej zwiedzania. Skierowawszy się ku parunastu skrzyniom, stanowiącym główny ładunek tego lotu zaczęła je w miarę dokładnie skanować. Z niesmakiem stwierdziła, że nie ma najmniejszych szans na zajrzenie do środka. Nowoczesne plomby i zabezpieczenia skutecznie wykluczały taką ingerencję bez pozostawienia śladów. Dowolna mechaniczne działanie po prostu zawaliło by całe alibi na pysk. Westchnąwszy ciężko, potarła lewą ręką czoło. Czuła się kapkę zmęczona, jednak musiała działać dalej. Lekkie zawroty głowy i metalicznie suchy posmak w ustach nie zapowiadał niczego przyjemnego. W tym momencie największym jej wrogiem było wyczerpanie i musiała z nim walczyć. Zapanowawszy nad sobą, z trudem otworzyła oczy i podeszła do konsoli dostępowej magazynu. Tak jak się spodziewała, w rejestrze nie było niczego podejrzanego, wszystko bardziej legalne niż ustawa przewidywała. Musiała się zastanowić, co począć dalej... albo inaczej, co zrobiłaby by jej siostra. Zaskakujące, jak trudno czasem wczuć się w kogoś, kto stanowi całe twoje życie. Choć były bliźniaczkami, stanowiły dwie połówki jednej monety, które się uzupełniały. I tak jak w monecie awers nie mógł stać się rewersem. Mimo to udało się jej wydedukować choć szczątkowy plan działania, oparty na zapamiętanych schematach podług których działała jej kochanka. Tortury i romans odpadały od razu. Na żadne nie miała ani czasu, ani zdolności, ani tym bardziej sumienia. Kolejną opcją było przeszukanie rzeczy osobistych i ciągnięcie za język... Hmm z tym chyba dałaby sobie radę. No i zawsze mogła pozakładać podsłuch na połowie statku licząc na farta. Uśmiechnąwszy się krzywo, wyszła z ładowni. Kajuty okazały się strzałem w dziesiątkę. Choć cztery z nich były puste, a nawet dokładne przeszukanie nie przyniosło żadnych efektów, to kolejne dwie okazały się miłym zaskoczeniem. Pokój przeznaczony dla niej nie był niczym specjalnym, jednak zadbano by nie była to jakaś klitka, a i pościel miała świeżą. Zwalczywszy chęć padnięcia na łóżko i oddaniu się objęciom Arashu, wyszła ze swojego tymczasowego lokum i przeszła przez ostatnie drzwi. Najprawdopodobniej znalazła się w kajucie Jamesa i Kate. Uśmiechnęła się lekko widząc dwuosobowe łóżko, pozostawione w artystycznym nieładzie. A więc między jej towarzyszami coś iskrzyło i to bardzo. Możliwe że miała do czynienia ze stałą parą. Ehh, ile by oddała żeby móc wrócić teraz na Cytadelę. Wieczór u boku Akii i Raheena wydawał się szalenie bardziej przyjemny i intrygujący niż dwudniowa harówka... dodatkowo jej wyobraźnię pobudzał koronkowy zestawik, jaki sprawiła sobie parę dni wcześniej. W wyobraźni widziała drapieżnie lubieżny uśmiech siostry. Wręcz czuła narkotyczny zapach jej ciała... stanowczy, a zarazem namiętny dotyk skóry... smak jej ust języku, porażający wszystkie zmysły lepiej niż jakakolwiek używka... dłoń wodzącą po krzywiznach jej ciała, powoli zmierzającą ku zagłębieniu między nogami, by ściągnąć z niej skąpe odzienie, w trakcie gdy zęby pozostawiały drobne ślady na jej szyi... prawie czuła na własnej dłoni ciepło jej gibkiego ciała, delikatnie ocierającego się... Ocknąwszy się z tej lekko chaotycznej, ale i nad wyraz przyjemnej wizji. Spłonąwszy rumieńcem, niczym dziewczyna przyłapana przy pierwszy intymnym kontakcie z partnerką, ponownie skupiła się na czekającym na nią zadaniu. W kącie stała niewielka szafka, zawierająca ekwipunek tej dwójki. Przyglądając się przez chwilę snajperce i Phaestonowi, doszła do wniosku że właściciele wysoko cenią swoją broń. Choć nie miała przed sobą najnowszych modeli, to jednak oba egzemplarze były zadbane i utrzymane we wzorowym stanie. Odwróciwszy wzrok od szafki spojrzała na komputer. Jej uwadze nie uszły pozostawione w jego pobliżu przedmioty. Niewielki notatnik, kubki z kawą, talerz... wszystko to wraz z otarciami i rysami wręcz krzyczało o tym że maszyna jest często używana. Ajia, upewniwszy się, że nikt w najbliższych chwilach nie będzie jej przeszkadzał, przystąpiła do powolnego procesu implementacji pluskwy we wnętrzu komputera. Uważając, by nie pozostawić żadnych śladów, delikatnie rozkręciła całość i odłożywszy dolną część obudowy zaczęła podłączać do niewielkiego urządzonka styki od podzespołów. Upewniwszy się, że wszystko siedzi na swoim miejscu, drellka ponownie przykręciła obudowę i modląc się do Amonkiry o nieostrożność parki, odłożyła wszystko na miejsce. Aby dodatkowo zwiększyć swoje szanse zamontowała pod łóżkiem niewielki chip, wychwytujący dźwięki. Może i miejsce nie było idealne, ale wolała nie ryzykować wykrycia. Upewniwszy się że wszystko jest na swoim miejscu, po cichu wyszła z pokoju i zamknęła drzwi. Teraz musiała zająć się trudniejszym aspektem swego misternego plan: znaleźć i porozmawiać z Jamesem i Kate. Westchnąwszy ciężko ruszyła w stronę kokpitu.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

13 lut 2014, o 12:57

Obrazek

Obrazek, Obrazek

Kokpit "Old Lady" był całkiem przestronnym pomieszczeniem. Dwa fotele dla pilotów otoczone panelami od frontu i po bokach. Trzeci fotel znajdował się po lewej od wejścia, przy zapewne zapasowym stanowisku. Same siedziska były luksusowe jak na taki statek, zapewne kolejna zdobycz przeniesiona z lepszej jednostki. Widoczność z kokpitu była całkiem niezła, co mogło się przydać przy manewrowaniu.
Po wejściu do środka zastałaś Jamesa za sterami i Kate, która akurat siedziała mu na kolanach. Na twój widok dziewczyna uśmiechnęła się.
- Myśleliśmy że zgubiłaś się gdzieś pośród tej maszynowni i będziemy musieli szukać kolejnego mechanika. - odezwała się z humorem i złośliwością w głosie. Najwidoczniej nie byli świadomi twych poszukiwań na statku. - Czeka nas teraz długi lot przez ten system, zatem jeśli nie mamy żadnych problemów możesz odpocząć, przespać się. Chyba że coś jest nie tak.
James "zrzucił" z kolan Kate obróciwszy fotel w twoją stronę i przeciągnął się leniwie.
- Za co tak naprawdę wyleciałaś z "Rose"? Bo nie wydaje mi się, aby tylko za hazard. - odezwał się z pytaniem zakładając dłonie za głowę i spoglądając na ciebie z zaciekawieniem.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

14 lut 2014, o 19:41

Wchodząc do kokpitu drellka nie wiedziała za bardzo czego się spodziewać. Cała "Old Lady" stanowiła mieszaninę staroci i nowinek, co każdego technika mogło przyprawić o ból głowy. Od tej normy nie odbiegał również kokpit. Nowoczesne fotele i stare migające feerią barw szklane panele. Ehh czego chcieć więcej. Zadbano przynajmniej o pole obserwacyjne, choć i to mogło być średnia pomocą przy jednak sporej jednostce. Poza tym układ pomieszczenia nie odbiegał od standardów cywilnych. Wzrok Aji szybko przykuła jednak parka najemników, zajmujących siedzisko po prawej stronie. Choć Ajia nie robiła specjalnego hałasu, to jednak prawie natychmiast została zauważona przez Kate. Uśmiechnąwszy się przepraszająco na wzmiankę o swojej absencji, prawie nie odetchnęła z ulgą uświadamiając sobie, że nikt nie zauważył jej działań. Kobieta kapkę przypominała jej koleżankę ze studiów. Cięty język, wrodzona wredota i postawa femme fatale. O długości lotu nie musiała jej wspominać, zaś odpoczynek... cóż, niekoniecznie był dla niej. Zresztą jeszcze dzień lub dwa powinna dać radę funkcjonować bez snu. Z zamyślenia wyrwał ją James, swoim pytaniem o jej "przeszłość" na Rose. Kurna, nie była zbyt dobrze przygotowana na takie pytanie... w sumie nie była w ogóle przygotowania. Gorączkowo myśląc, usiadła wygodniej i starając się brzmieć wiarygodnie powiedziała w typowy dla siebie, cichy sposób:
-Cóóóż.... nie powiem że nie masz racji.- westchnęła lekko i potarła skronie dłonią- Hazard był tylko jednym z powodów. W sumie przede wszystkim poszło chyba o interesy na boku. Rozumiecie, jak ma się długi, to chwyta się brzytwy. No więc czasem przetransportowałam to i owo, z aprobatą kapitana... a przynajmniej tak mi się wydawało, bo w sumie odpalałam mu i zastępcy działkę od całego interesu. Nic wielkiego, trochę kredytów, modyfikacje do broni, czasem coś nielegalnego ale raczej nic za co można by pójść siedzieć. Po prostu taka robota na boku. I uprzedzając wasze pytanie, nie nic nie szmugluje teraz... skończyłam z tym na jakiś czas. Do tego doszedł romans z dziewczyną, na którą leciał szef, parę partyjek w pokera i parę innych gier, w których nie miał ani szczęścia, ani umiejętności... no i to, że raczej nie idę z pierwszym lepszym gburem do łóżka, tylko dlatego że mi płaci za babranie się w smarze i elektronice.- Ajia przerwała by zaczerpnąć tchu. Nie lubiła mówić, ale musiała jakoś zdobyć ich zaufanie, więc pozbierawszy myśli kontynuowała- W każdym razie w trakcie ostatniego kursu zrobiło się dosyć nieprzyjemnie. Od początku dostawałam najgorsze zmiany i przydziały. Potem parę razy oberwał w pysk, za pchanie łap tam gdzie nie trzeba... Suma sumarum, rozeszło by się po kościach, gdyby w trakcie kontroli celnej nie znaleziono jednej z moich paczuszek. Nie twierdzę; wina była po mojej stronie... -drellka wzięła wdech, po czym dodała z lekką wściekłością-... tyle że kontrolował nas człowiek, o którym wszyscy wiedzą że za drobną opłatą nawet oddział Krwawej Hordy przepuści. Ale staremu skurwolowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, że ma okazję się mnie pozbyć. No więc wyjebał mnie ze statku, nie płacąc nawet grosza za dwa miesiące harówki. Resztka kredytów poszła na łapówki i inne pierdoły. Potem chyba nie muszę wyjaśniać co się stało... powiedzmy że wcześniej te rękawice i buty miały swoich towarzyszy na reszcie ciała...- westchnęła ciężko, acz naturalnie by okazać że cierpi z tego powodu- Ale dosyć o tym. Było, minęło i tak tego nie zapomnę... Hmm, a was, co przygnało na ten okręt? Łatwy zarobek, czy stała praca? Bo nie sądzę że jesteście tutaj z przypadku...
Czekając na odpowiedź, drellka bębniła palcami po udzie. Nogi założone na siebie i delikatnie nachylona, swobodna pozycja w nienachalny i jakby odruchowy sposób prezentowały zalety jej ciała, nie tworząc jednocześnie zagrożenia dla pozycji Kate. Ot po prostu ładna dziewczyna, z kręćkiem na punkcie techniki i kart.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

14 lut 2014, o 21:31

ObrazekObrazek

James zaśmiał się cicho w połowie twojej opowieści, przy tym jak opisywałaś swoją szmuglerkę. Najwidoczniej ubawiło go jakieś stwierdzenie. Ostatecznie gdy skończyłaś odezwał się do blondynki.
- Mówiłem? I miałem rację. Mamy na pokładzie szmuglerkę-amatora do tego uzależnioną od hazardu. I nie tylko to. - najwidoczniej był zadowolony ze swego toku rozumowania, skoro tak gładko wywnioskował to tylko z twojego przykrótkiego życiorysu. Miałaś szczęście najwidoczniej, że nie znali twojej prawdziwej tożsamości. Ale facet najwidoczniej należał do tych bystrzejszych, bowiem przez chwilę świdrował cię wzrokiem, jakby doszukując się w tobie czegoś jeszcze co nie wyznałaś. - Może w drodze powrotnej pogramy trochę, będzie więcej czasu wolnego.
Kate szturchnęła go łokciem w brzuch i spojrzała nań ze złośliwym uśmiechem na twarzy, który szybko zniknął.
- Jak dobrze pamiętam, to ostatnio postawiłeś wszystko, włącznie ze swoim ubraniem i dorzuciłeś nawet swoje kontakty w Norze Chory z Handlarzem Cieni. I to wszystko tylko po to by spędzić noc z jedną asari.- Kate wstała z kolan swego faceta i przesiadła się na drugi fotel. Najwidoczniej nie spodobała jej się propozycja Jamesa, co mogło sugerować, że komentarz był celnym trafieniem do dawnej ich przygody. Rzuciła ci też przy okazji złowrogie spojrzenie, sugerujące byś nawet nie próbowała wciągać go w swój nałóg.
- Była tego warta. No i przy okazji spotkałem ciebie, bo gdybym wtedy nie spędził miłej nocy w ramionach tej asari, nie ujrzałbym rankiem twej pięknej postaci. Nie poznalibyśmy się i nie spędzilibyśmy potem ze sobą tyle czasu aż do dziś, o przygodach nie wspominając. - James najwidoczniej nie przejął się zbytnio komentarzem Kate, która westchnęła tylko z rezygnacją na jego słowa.
Spojrzał w końcu na ciebie, jakby przypominając sobie o twojej obecności.
- A my latamy na "Old Lady" od jakiegoś czasu już, choć papa Johns wspominał, że to jej ostatni rejs. I dlatego też trafiła nam się taka łatwa misja. Mam nadzieję, że nie pchałaś swoich rączek gdzie nie trzeba przy ładunku. Inaczej oberwie się nam za uszkodzone skrzynie. - odezwał się, dodając na końcu komentarz odnośnie twojego wsadzania rączek gdzie nie trzeba.
- Daj spokój James. Nie ryzykowała by przecież na świeżym przydziale takich numerów. - Kate najwyraźniej była bardziej tolerancyjna. Przynajmniej tak ci się wydawało.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

15 lut 2014, o 15:01

Ajia może nie należała do najrozmowniejszych istot, jednak z pewnością nie można było odmówić jej choć minimalnych zdolności obserwacyjnych i talentu do słuchania. Z ulga zaobserwowała reakcję Jamesa, choć wyczuła że mężczyzna przez chwilę coś podejrzewał. Cóż, jeśli sądził że coś po niej pozna, był w głębokim błędzie. Drellka spokojnie zniosła jego spojrzenie, a nawet się uśmiechnęła. Cała jej postawa nie mówiła nic innego jak "jestem kim jestem i nie ma znaczenie czy mi uwierzycie, bo takie są fakty". Mimo to odnotowała sobie w pamięci, by uważać na mężczyznę. Może i grał sympatycznego cwaniaczka, ale pod tą maską krył się całkiem inteligentny mężczyzna, z którym wolałaby bez konieczności nie zadzierać. Ajia ożywiła się kapkę na propozycję gry. "Bogowie, oby mieli kości na tym statku... naprawdę z dwojga złego wolę kości..." wymamrotała w myślach. Ostatnia gra w karty zakończyła się utratą odzienia i całkiem przyjemnym spotkaniem z Akią, ale mimo wszystko była porażką. Nie chodziło tu o to, że drellka się podstawiła, czy coś. Po prostu zasady gry jakoś jej umykały, przez co popełniała głupie błędy... nie mówiąc już o niezdolności do blefowania. Mogła udawać kogoś, tak jak teraz, ale blefowanie w grach było ponad jej siły. nawet idiota mógł dostrzec kiedy się cieszy, a kiedy jest zrozpaczona, a Ajia nie mogła nic z tym fantem zrobić. Cóż, takie życie... Zaśmiawszy się cicho, słysząc historyjkę o ostatniej grze Jamesa, skupiła się na jego powiązaniach z Handlarzem Cieni. SOC czasem korzystało z jego usług, choć w teorii obie strony były sobie zdecydowanie wrogie. Do tego Nora Chory... prawie zapomniała o tej melinie i jej pozostałościach. Nie były to może prawie legendarne Zaświaty Omegi, ale tak czy siak wystarczyłaby jedna porządna kontrola żeby zapełnić parę aresztów na Cytadeli. Miało to oczywiście swoje zalety. Policja wiedziała gdzie działa półświatek i w razie czego nie było problemu z odszukaniem kogokolwiek. Do tego wszyscy szpiedzy, informatorzy, szmuglerzy... Ehh, a teraz weź tego szukaj po tych wszystkich spelunach i klubach nocnych, które wyrosły jak grzyby na stopie vorchy. Hmm, sądząc ze słów mężczyzny historia z asari i Kate zdecydowanie była warta do wysłuchania. Problem w tym że raczej niczego się więcej nie dowie, póki w pobliżu kręci się jego dziewczyna. W pewnym momencie, w kapkę mroczniejszej części umysłu Ajia zrodził się pomysł, by do duetu bliźniaczek zaprosić jakąś asari. Podobno doznania przy zespoleniu i wprawa niebieskoskórych dam są niezapomniane. Zarumieniwszy się nieznacznie na samą myśl, zeszła z tej ścieżki, choć bardziej perwersyjna część jej natury nie chciała przestać analizować nowych możliwości. Na złowrogie spojrzenie Kate, odpowiedziała lekkim przewróceniem oczyma i miną z serii "Spokojnie, jeśli już zagramy to po przyjacielsku i nie na pieniądze... przecież jestem spłukana". Kapkę bawiło ja zresztą zachowanie całej dwójki. Zachowywali się prawie jak stare małżeństwo, które przez wzajemne docinki, okazuje sobie uczucie. Cała sytuacja była taka... normalna. Dla Ajii było to dosyć nietypowe i dziwne doświadczenie; oglądała związek z zupełnie innej perspektywy. Nie znaczyło to że była nieszczęśliwa, jednak to co pokazywała ta dwójka było po prostu inne. Choć drellka doszła w końcu do smutnego wniosku, że nie dałaby rady na dłuższą metę tak żyć. Jak by na to nie patrzeć, była nawet bardziej niż uzależniona od dominacji swojej siostry. Nie odbierało jej to własnego zdania, czy życia, ale po prostu wszystko ułatwiało, tworząc stałość o jakiej mało kto mógł pomarzyć. Zresztą takie porównania były bezcelowe. Życie jest jakie jest i należy je brać takim jakie przychodzi, a nie wybrzydzać na każdym kroku. Mimo to kusiła ją myśl, że gdyby wszystko wypadło odrobinę inaczej nie musiałyby się kryć ze swoim związkiem. Słysząc uwagę Jamesa, na temat grzebania przy skrzyniach i obrywania po łapkach, Ajia poczuła się urażona. Co jak co, ale nawet jej alibi nie parałoby się kradzieżami, a na pewno nie dałoby sobie wytykać takich rzeczy. Wykrzywiwszy twarz w wyraźnym zniesmaczeniu odparła:
-Wiesz James... nie wiem jak to wyglądało u moich poprzedników, ale ja nie wsadzam nosa tam gdzie mogę się sparzyć... nie mówię, można mi wiele wytknąć, ale na pewno nie skłonności do kradzieży. Gdyby było inaczej już dawno nie mogłabym znaleźć pracy, a pewnego pięknego dnia ktoś wsadziłby mi kosę pod żebra. Hmm w sumie, wyraziłam się kapkę niedokładnie...- uśmiechnąwszy się przyjaźnie i przeszedłszy na cieplejszy ton dokończyła- jedyny sposób w jaki mogłabym was okraść to ograć w kości. Przy czym jak z góry wiadomo nie mam chwilowo grosza przy duszy, ani chwilowo szczęścia do gry... ehh, smutne... - Ajia zrobiła chwilę przerwy i usiadłszy wygodniej zapytała z lekką nadzieją- Swoja drogą, nie wiecie może czy po tej misji nie znalazłaby się dla mnie jakaś stała robota u papy Johnsa?
Czekając na odpowiedź, zaczęła się zastanawiać jak ominąć zabezpieczenia napotkane w maszynowni. Jasne było, ze coś takimi zabezpieczeniami obłożono wyjątkowo ważne dokumenty, które nie miały prawa wpaść w niepowołane ręce. Na pewno nie miała szans mechanicznie zdjąć blokady, ani zabrać dysku w trakcie lotu. Również bezpośredni atak zakończyłby się dekonspiracją. W tym układzie musiała albo dobrać się do haseł bardziej uprzywilejowanych użytkowników, albo nawiązać połączenie z działem informatycznym SOC. Problem w tym, że w tym momencie do extranetu mogłaby mieć tylko dostęp za pomocą komunikatora dalekiego zasięgu, do którego na bank nie dano by jej dostępu. Cóż, jak tylko Kate i James zwiną się z mostka będzie mogła na spokojnie pomyśleć i może coś zdziałać... A chwilowo musiała grać na zwłokę i robić dobre wrażenie. Ehh, dlaczego tak często nic nie idzie po jej myśli?
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

15 lut 2014, o 17:10

ObrazekObrazek

Życie w stałym związku jak zapewne robili to James i Kate było dla ciebie istotnie czymś nowym, odmiennym od tego co miałaś na co dzień. Szalone czasami dni i życie z Akią sporo się od tego różniło, chociaż oba miały swoje zalety. A związek z asari zapewne jeszcze bardziej pogłębiłby twoje doznania z siostrą. Te rozważania i pomysły musiały jednak zejść na dalszy trochę plan, ustępując miejsca obecnym sprawom.
Może i poczułaś się urażona słowami Jamesa, ale mogłaś go chyba też po części go zrozumieć. Byłaś "świeża", nieznana i dopiero co zrekrutowana, zatem chwilowo obdarzał cię rezerwą zaufania z pewną dozą ostrożności.
- Whoa, nie unoś się tak. Czyżbym cię uraził? - James zaśmiał się unosząc dłonie w geście poddania się, a przy okazji chyba nawet mrugnął do ciebie prawym okiem porozumiewawczo. Trudno było jednak określić w tej chwili czego to mogło dotyczyć. Zgoda, flirt, czy też zwykłe poczucie humoru.
- Co do kradzieży to zdolni fachowcy zawsze się znajdą i nieźle z tego żyją. Ale w porządku już.
- To już musisz pytać samego papy. On takie decyzje podejmuje o zatrudnieniu nowych pracowników, po uprzednim ich sprawdzeniu. Zdarzyło się już bowiem dwukrotnie, że zatrudniona osoba próbowała go unieszkodliwić, dlatego teraz jest ostrożniejszy. Nawet jeśli wydaje się że jest gdzieś sam, to można być pewnym tego, że w okolicy jest paru jego ochroniarzy. - rzekłszy to Kate wstała z drugiego fotela i przeciągnęła się. - Idę pod prysznic, a potem przespać się trochę. Zmienię cię jak wrócę. - dodała po chwili i niespiesznie opuściła kokpit pilota, odprowadzona wzrokiem Jamesa.
- Jak chcesz to też możesz skorzystać z okazji do odpoczynku. Ja tutaj zostanę. Popilotuję sobie trochę. - rzekł obracając się z fotelem z powrotem do przodu, przy okazji rzuciwszy na ciebie wzrokiem.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

16 lut 2014, o 12:11

Czyżby przesadziła? James wydawał się całkiem bystrym mężczyzną, ale nigdy nic nie wiadomo... W dodatku nie tylko to leżało jej teraz na sercu. Musiała jakoś dobrać się do komputera pokładowego, a niekoniecznie chciała to robić gdy każdy zerka jej przez ramię. I cały dobry nastrój szlag trafił... a może była po prostu przeczulona? Była też pewna, że nie zostawią nieznajomego inżyniera samego na mostku... Musiała jakoś to naprawić, a przede wszystkim zdobyć ich zaufanie... w tym wypadku najsensowniejszym celem wydawał się James, sądząc po historii z asari i jego raczej luźnym podejściu do życia. Kate... cóż, kobieta po prostu nie pasowała do tego co chciała osiągnąć Ajia i już. Zresztą dziewczyna nie chciała dopuścić do niczego co zbytnio skomplikowało by sprawę, ot niekoniecznie poprawna partyjka, albo i dwie w kości. Zresztą facet był niczego sobie, jeśli ktoś preferował lekko młodzieńczą urodę. Widząc jak najemnik mruga do niej porozumiewawczo uśmiechnęła się i odmrugnęła. Na ułamek sekundy, by Kate nie mogła tego zauważyć jej twarz przybrała odrobinę bardziej uwodzicielski i figlarny wyraz, stanowiący bardzo delikatną sugestię, szansy na coś kapkę nieokreślonego, choć przyjemnego. Widząc błysk zrozumienia w oku Jamesa, nieznacznie uniosła prawy kącik ust. A więc miał ochotę. Można mówić co się chce, ale tylko idiota by nie skorzystał. A to, że drellka miała już własny plan to inna sprawa. Co do fachowców... cóż nawet tacy popełniali błędy. Sama dobrze o tym wiedziała, choć z drugiej strony w każdym fachu można było znaleźć geniusza. Wysłuchawszy informacji o papie, nie dowiedziała się w sumie nic nowego, pomijając informację o zamach. Pracując w półświatku trzeba było liczyć się z takimi utrudnieniami. Przez chwilę odprowadziwszy wzorkiem Kate, pomodliła się w ciszy do Amonkiry. Bogowie, dajcie by same chęci i tych parę wspomnień o Akii starczyły by odciągnąć uwagę mężczyzny. Słysząc syk zamykanej śluzy, spojrzała na Jamesa. Uśmiechnąwszy się do niego swobodnie, wysłuchała jego propozycji. Musiała teraz rozegrać to tak, by nie nabrał podejrzeń, a jednocześnie wszystko wyglądało na tyle naturalnie i swobodnie na ile to możliwe. Przeciągnąwszy się lekko i parokrotnie przeklnąwszy przełożonych za przydzielenie jej tej misji, ponownie nawiązała kontakt wzrokowy i powiedziała wesołym tonem:
-Hmm... nie jestem zmęczona... no może troszkę, ale i tak rzadko sypiam. W sumie bardziej mam ochotę coś porobić... Nadal chętny zagrać? Nie mam może kart, ale gdzieś w kieszeniach pałęta mi się zestaw kości... nie karz się tylko prosić... musicie mieć tu gdzieś jakiegoś autopilota, a jeszcze chwila i zwariuję jak nie zagram, a samemu to żadna zabawa. - uśmiechnąwszy się przyjacielsko dodała, przydając ostatnim słowom nutę zachęty- Bez pieniędzy, tylko przyjacielska rozgrywka... chyba że masz jakiś pomysł na poprawę rozgrywki...
Czekając na odpowiedź, w myślach, żarliwie błagała wszystkie znane duchy i bogów, by byli jej przychylni, jednocześnie klnąc jak szewc. Nigdy nie preferowała takich rozwiązań. Ostatnim razem jak miał zdobyć zaufanie celu, zaprzyjaźniła się z nim i całą misję szlag trafił. Los i jej przełożeni kierowali się chyba jakimś pokręconym poczuciem humoru, wysyłając ją tutaj. Niestety, niezależnie jak by była nieszczęśliwa, musiała nad sobą zapanować i jakoś dotrwać do końca.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

16 lut 2014, o 13:29

Obrazek

http://www.youtube.com/watch?v=vMnkMeTRDCo

- Bez kości zwariujesz, bez odrobiny hazardu nie wytrzymasz. Musisz się bardziej postarać Ajia. - odezwał się James nie odwracając się jeszcze, a ty doznałaś lekkiego szoku. Skąd on znał twoje prawdziwe imię? Czyżby cię przejrzał, sprawdzał dokładnie? Ale to było niemożliwe, przecież nie miał czasu na to... ale czy na pewno? I czemu Kate nie odezwała się w tym temacie wcześniej też. Facet obrócił się z fotelem po dłuższej chwili i spojrzał na ciebie z uśmiechem. - Zabrało mi to dłuższą chwilę, ale przypomniałem sobie gdzie cię wcześniej widziałem. Ciebie i jeszcze jedną drellkę podczas waszej akcji przeciw dostawie czerwonego piasku. Nie wyszło wam to wtedy prawda? Zabrakło odpowiedniego wykończenia i lepszego planu, a ranny turianin z waszego oddziału pozwolił mi na skorzystanie z jego omni-klucza i podsłuchiwanie waszych komunikatów. SOC wysłało cię w pojedynkę na tą misję? Chyba trochę przeceniają swoje możliwości. - słowa Jamesa ukazywały ci prawdę odnośnie waszego nie do końca udanego rajdu z waszych początków w SOC. Teraz już wiedziałaś czemu nie wszystko poszło z godnie z planem. I czemu udało się uciec najważniejszym celom mimo zdobycia większości przemycanego ładunku.
Mężczyzna przyglądał ci się z uśmiechem, a ty powoli zaczęłaś zdawać sobie sprawę, że ma na ręku większość dobrych kart i część już z nich użył. A ty siedziałaś nie mogąc wypowiedzieć nawet słowa ze swoją "parą ósemek" przeciw jego fullowi "3 asów i 2 króli". I kląć w duchu tą nagłą akcję, na szybko robioną przykrywkę i brak jakichkolwiek większych informacji. To też ci uświadomiło, jak dobry w te klocki musiał być James.
- Pora zatem na trochę negocjacji i zabawy, w której zresztą sporo zyskasz, ale nie możesz się wycofać. Zdradzę ci trzy informacje związane z tym rejsem, które zapewne pragnęłaś zdobyć. Nawet pozwolę ci skopiować te dane na twój omni-klucz. - odezwał się znów po dłuższej ciszy świdrując cię swym wzrokiem zza "okularów". - W zamian zaś pragnę zaznać smaku i przyjemności twego ciała drellko oraz informacji kto zlecił ci tą misję. Jako że z Kate bywa różnie, raz z chęcią przystaje na trójkąty a raz bywa strasznie zaborcza, to lepiej o tym nie wspominajmy. I raczej nie będzie zadowolona, że mamy na pokładzie agenta SOC i przy pierwszej okazji wpakuje ci parę kulek w głowę. Zatem też w twoim interesie jest zachować te chwile przyjemności w tajemnicy.
James całkowicie zbił cię z tropu i wyprowadził z równowagi twoje opanowanie. Z jednej strony miałabyś w ręku potrzebne informacje, ale z drugiej pragnął tylko chwil namiętności w jej ramionach. Nie wiedziałaś tak do końca co o tym wszystkim myśleć.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

16 lut 2014, o 15:40

Akia Paran

Wiadomość od siostry dotarła do ciebie gdy byłaś akurat w środku "polowania" na kolejną ofiarę. "Dostałam nagłą misję od przełożonych w Systemie Imir w Mgławicy Orła. Brak wsparcia i informacji, działam na żywioł. Jestem mechanikiem na statku "Old Lady" w związku ze sprawą Papy Johnsa". - tekst niewiele wyjaśniał, ale też wskazywał na akcję z rodzaju tych na ostatnią chwilę. A to też znaczyło, że wiele rzeczy mogło się podczas niej spieprzyć. Zwłaszcza gdy chodziło o tego ulotnego Papę Johnsa. Zawsze wymykał im się z rąk i choć doskonale wiedzieli, że trudni się przemytem oraz może być powiązany z paroma wypadkami szantażu, to nie mieli żadnych dowodów ani też haka aby go przyskrzynić. Całą sytuację dodatkowo utrudniał fakt, że był znanym sponsorem w dziale charytatywnym. Wspierał jeden szpital i ośrodek dla sierot, dostarczał po obniżonych cenach solidny sprzęt spółkom górniczym oraz kolonistom. Słowem był jak dotąd nie do ruszenia. Ruszyłaś pospiesznie do swojego lokum, by przebrać się i pobrać sprzęt. Nie mogłaś przecież zostawić siostry w takiej sytuacji. Ciekawe było też jaki geniusz zlecał taką misję bez wcześniejszego przygotowania i dokładnego zaplanowania całości. Na milę śmierdziało to improwizorką i partaniną. Obiecałaś sobie, że po wszystkim ktoś dostanie za to solidnego kopa. Winny też szybko się znalazł bowiem otrzymałaś drugą wiadomość, tym razem z SOC, zawiadamiającą o wysłaniu twojej siostry w misję którą ty miałaś trzymać, ale wskutek błędu w imieniu zadanie dostała Ajia a nie Akia. Banda debili!! - to jedno dudniło ci w głowie. Nie zawracałaś już sobie nawet głowy odwiedzeniem siedziby SOC, było to dla ciebie stratą czasu w tej chwili.

Dwie godziny zajęło ci przebranie się i wyposażenie oraz znalezienie statku, którym poleci. Ostatecznie udało ci się przekonać za odpowiednią cenę pilota kurierskiej jednostki do przewiezienia cię we wskazany sektor. Salarianin Mirdri Vasasurn zgodził się za 2500 kredytów zabrać cię na pokład bez zbędnych pytań, zwłaszcza że należałaś do SOC i potrzebowałaś statku w swojej misji.
ObrazekObrazek
Jednostka kurierska była małych rozmiarów, idealnie wręcz do celów którym miała służyć. Szybkie dostarczenie poczty, osób, ważnych wiadomości z miejsca na miejsce. Miałaś zatem przewagę prędkości i mogłaś dotrzeć na miejsce przeznaczenia "Old Lady" przed nią. Tylko nie wiedziałaś niestety gdzie mieli polecieć i pozostawało zatem tylko śledzenie ich statku.
Nie złapaliście ich śladu jeszcze w drodze na przekaźnik masy, ale udało wam się ich namierzyć już po jego przekroczeniu i dotarciu do systemu Imir. Na szczęście statek kurierski posiadał dobre sensory, bowiem z dużej odległości wykryliście "Old Lady" lecącą kursem ku pasowi asteroid. Mieliście zatem sporo czasu na powolny i niespieszny lot, który wedle obliczeń miał zająć około osiemnastu godzin. Dość by się przespać i przygotować na spotkanie z nieznanym. Dopiero po dłuższym czasie okazało się, że celem waszym jest stacja górnicza umiejscowiona na jednej z asteroid. Ten widok nie należał do rzadkich, bowiem wiele z tych dryfujących swobodnie obiektów posiadać mogło spore złoża różnych surowców - piezo, palladu czy platyny. Maszyny obsługiwane przez górników ryły skałę noc i dzień wydobywając urobek i przenosząc go do magazynów, skąd następnie miały być przewiezione statkami do miejsc przetworzenia. Po drodze też minęliście właśnie opuszczający stację spory frachtowiec, którego sygnał identyfikacyjny wskazywał na przynależność do turiańskiego armatora.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

16 lut 2014, o 17:16

"Skąd on kurwa zna moje imię?" zdawała się mówić jej mina. Szok jaki odmalował się na jej twarzy był niczym, w porównaniu z burzą szalejącą w jej wnętrzu. Racjonalne myślenie, instynkt i wola przetrwania walczyły ze sobą o lepsze miejsce przy sterowaniu następnymi wypadkami. Z jednej strony chciała uciec, dorwać najbliższą kapsułę ratunkową i zwiewać byle gdzie, z drugiej aż korciło ją by chwycić katanę przypiętą przy biodrze i rozwiązać problem siłowo. W końcu jednak, o dziwo wybiła się chłodna kalkulacja. Nawet jeśli zabije Jamesa, może nie mieć szans z Kate, która wyglądała na wyjątkowo sprawną najemniczkę. "Kurwa, kurwa, kurwa... I co ja niby mam teraz zrobić? Strzelić sobie w głowę?". Do tego nie wiedziała co na jej temat wie sama kobieta... jak do cholery jasnej miała zrobić cokolwiek? Na bank nie zdąży dobiec do kapsuł ratunkowych przed Kate, a nawet jeśli istnieje spora szansa że żadna nie będzie sprawna. Do tego za taką dekonspirację mogłaby zapomnieć o pracy w SOC... "Jasna cholera..." Próbując zapanować nad narastającą paniką, czekała na rozwój wypadków przybrawszy kapkę sensowniejszą minę. Tymczasem mężczyzna obrócił się na fotelu i zaczął przytaczać jej dawne wypadki. Więc James był jednym z przemytników, którzy im wtedy nawiali. Miło wiedzieć... Co do jednego miał rację; cała tamta akcja to była jedna wielka i paskudna porażka. Ludzie rozstawieni w złych miejscach, niekompetencja na paru szczeblach dowodzenia nie wspominając że całością kierował jakaś świeżynka protegowana przez jednego z dowódców. Cud, że w ogóle udało im się przechwycić ładunek, i stracili tylko paru ludzi. Pytanie tylko, który z turian był na tyle głupi by podzielić się komunikatorem z szabrownikami? Cóż, jak na rasę o rzekomo niepodważalnym poczuciu honoru, za często jak na jej gust robili podobne idiotyzmy. Przynajmniej w końcu stało się dla niej jasne dlaczego wróg za każdym razem wyprzedzał ich o dwa kroki. Dlaczego tylko, przeszłość lubi o sobie przypominać w najmniej odpowiednim ku temu momencie? Teraz nie mogła nawet zakląć, na parszywy przypadek który zesłał ją na ten statek. Od początku była to misja skrajnie przekraczająca jej kompetencje i zdolności. Wszystko można by tylko porównać do wysłania półślepego księgowego jako snajpera, nie dając mu do ręki nawet porządnego pistoletu. Do cholery jasnej, nie mogli jej załatwić nawet lepszej przykrywki, czy chociaż sensownego przebrania z choć minimalną charakteryzacją? Na miłość bogów, kto wysyła agenta, nie dając mu jakichkolwiek sensownych informacji? Zaczynała mieć wrażenie, ze ktoś gdzieś sobie po prostu kpi z życia podkomendnych. Jasne, sprawdzanie możliwości, zdolności adaptacyjnych i samodzielności. Tylko czy Ajia przypominała Blasto, bądź inną pokrakę z ekranu? Wystarczyło na nią spojrzeć by poznać odpowiedź. Gdyby zlecono jej zadanie techniczne, jakieś śledztwo, nawet przesłuchiwanie bez problemu dałaby sobie radę. Ale nie jako agent pod przykrywką i to tak denną. Od tego byli ludzie pokroju Akii, nie ona. Niestety nie mogła się obecnie nawet nad sobą poużalać, a całą sprawę skwitować mogła tylko jednym: jeśli kiedyś znowu spotka kapitana od misji poza obszarem Cytadeli, to najprawdopodobniej nie skończy się na słowach. W normalnej sytuacji taka myśl nawet nie miałaby szansy zrodzić się w jej umyśle, jednak teraz strach i skrajna bezsilność wraz z jakąś pokręconą formą chłodnych kalkulacji sprawiły że niekoniecznie była sobą. Za bardzo się nakręcając, mogła za bardzo zbliżyć się do granicy powyżej której albo wejdzie w stan szoku i odetnie się od otoczenia, albo co w obecnej sytuacji bardziej prawdopodobne, wpadnie w szał i zrobi coś naprawdę durnego. Starała się jednak uspokoić; przeciwko sobie miała kogoś, kto trzymał same atuty i był znacznie lepszy w te klocki od niej. W takiej sytuacji tylko chłodne myślenie mogło ją uratować, choć przeważnie było z nim u niej kiepsko. Uświadomiwszy sobie jednak, jak bardzo straciła grunt pod nogami, prawie nie rozpłakała się histerycznie. Arashu, dlaczego? Czy to taki grzech, kochać kogoś, nawet jeśli wszyscy sądzą że to źle? Czy za to, że jednak przeżyłam zawsze muszę mieć pod górkę? Czy do jasnej cholery, zawszę muszę trafić na jakiegoś skurwysyna?! Nie słysząc żadnej odpowiedzi, w myślach uśmiechnęła się gorzko. Teraz już zrozumiała, czemu jej siostra tak lekceważąco traktowała wiarę. Nawet jeśli gdzieś, kiedyś istnieli jacyś bogowie to nieustanne błagania wiernych już dawno wpędziły ich w szaleństwo. Mogła liczyć tylko na siebie, nikogo więcej co w żadnym stopniu jej nie pocieszało. Mimo to jakoś znalazła oparcie w tej myśli i trzymając się jej na chwile wytłumiła chaos panujący we wnętrzu swego umysłu. Ponownie skupiwszy się na Jamesie, wsłuchała się w jego słowa. Mężczyzna nie musiał kończyć zdania, by wiedziała czego od niej zażąda. Gdzieś, w jakimś malutkim kąciku jej mózgu, odpowiadającym za ironię, przemknęła myśl że smutne jest jak bardzo ludzie są przewidywalni. Mimo to jego słowa prawie nie zniszczyły z tak wielkim trudem wywalczonej równowagi. Znów miała przed oczyma tamten zaułek, czuła ręce zdzierające z niej ubranie. W jej głowie znów rozległ się zwierzęcy krzyk, jednak nie zapadła ciemność. Z chorobliwą wyrazistością czuła i widziała każdy szczegół, każdy cholerny fragment tamtych chwil. Wiedziała w którym momencie zrobiono jej krzywdę, wiedziała co się z nim potem stało, wiedziała że to nie jej wina, ale cała ta wiedza nigdy nie wyleczyła urazu jaki powstał. Nieliczni, którzy ją lepiej poznali dobrze wiedzieli, że w przeciwieństwie do ludzi, nigdy nie będzie w stanie przejść nad tamtymi wydarzeniami do choć minimalnej normalności. Ona nadal tam była, ciągle, co noc gdy zamknęła oczy stawała się tamtym dzieckiem leżącym na ziemi. Obdartym z godności, człowieczeństwa i prawa do istnienia. Jej pamięć nigdy nie pozwoli jej stamtąd odejść... A teraz ktoś chciał by dobrowolnie to powtórzyła... Nie wiedziała już co chce zrobić... nie wiedziała nawet kim, albo czym jest. Mimo to powiedziała, cichym, spokojnym, głosem:
-A jaką mam gwarancję że mnie nie oszukasz? Ale powiedzmy, że dasz mi tego dowód. No i co? Przelecisz mnie i co potem? Dolecimy na stacje, zabierzemy co trzeba i wrócimy wszyscy szczęśliwi? Bądźmy wobec siebie choć minimalnie szczerzy, skoro już mamy się przespać, ok? To będzie prosta wymiana: twoje informacje, za "noc" ze mną. W ramach dobrej woli powiem Ci że zlecenie przyszło z Biura Operacji poza Cytadelą, z górnego szczebla. W zamian chciałabym wiedzieć, czym Ci zawinił papa Johns, że jesteś gotów tak ryzykować, bo nie wierzę że mój urok osobisty tak szalenie na Ciebie podziałał. Jeśli mi odpowiesz obiecam, że się bardzo postaram w trakcie i dorzucę parę ciekawych szczegółów ponad to co oczekujesz. Oczywiście informacje chce dostać przed całą zabawą i to bez numerów z szyfrowaniem, czy auto-kasowaniem, ok? Jeśli chcesz wiedzieć czy nie kłamie, zastanów się czy warto, kiedy za chwilę możesz zginąć... To jak?
Czekając na odpowiedź, Ajia próbowała zapanować nad obrzydzeniem do samej siebie. Nie wierzyła że to powiedziała, a jednak... Niżej nie mogła się już stoczyć. Jednak, na przekór wszystkiemu zdrowy rozsądek podpowiadał że wszystko nie musi się tak źle skończyć jakby na to wyglądało. Choć drelle nie mieli problemów z "kontaktami" między rasowymi, to ich pot bywał lekko toksyczny dla ludzi, wywołując halucynacje i inne nieprzyjemne efekty. Pytanie jak wypadnie to w wypadku Aji, która pod tym względem przebijała swych pobratymców. Z jakichś przyczyn po rodzicach odziedziczyła wyjątkowo mocną wersję genu odpowiedzialnego za produkcję tych substancji, w trakcie gdy Akia była ich prawie pozbawiona, o czym poinformowano je w trakcie badań medycznych. Mimo to czuła się paskudnie, co dodatkowo potęgował chaos panujący w jej umyśle. Jeśli nie długo nie zwariuje, będzie to można uznać za cud, teraz jednak nie miała na to po prostu ani czasu, ani możliwości, jeśli chciała przeżyć.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

16 lut 2014, o 18:11

Obrazek

James zaśmiał się po twoim wywodzie i stawianiu warunków po czym westchnął kręcąc głową.
- Zawsze poszukujesz ukrytych haczyków i nie ufasz innym? Błąd, czasami powinnać jednak komuś zaufać. Zwłaszcza gdy składa ci taką propozycję jak ja to właśnie zrobiłem. - rzekł w odpowiedzi na twoją odpowiedź i warunki. Sięgnął ręką w kierunku panelu i wystukał kilka komend, a ty mogłaś po chwili ujrzeć szereg linijek tekstu.
- Oto próbka tego o czym mówiłem, jednak nie wszystko. Uznaj tą połowę informacji za część zapłaty i moją dobrą wolę. Możesz nawet rzucić na nie okiem, ale nie dam ci ich skopiować zanim ty nie wypełnisz swojej części umowy. Doskonale wiem o specjalnych cechach drelli i możliwości odleceniu. Możesz zatem zapomnieć o skopiowaniu sobie danych podczas mojego niebytu ewentualnego. Jak widzisz jestem dobry w zdobywaniu i przechowywaniu informacji. - znów miał nad tobą kolejną przewagę. Wyglądało na to, że dobrze się przygotował do tej całej rozmowy przez co ograniczał ci bardzo wybór, dzięki któremu osiągnęła byś swoje cele.
Zrobiłaś dwa kroki i spojrzałaś na wyświetlane informacje. Spośród trzech odnośników tylko dwa były wyświetlone, trzeci zaś pulsował na czerwono zablokowany. Mogłaś sie zatem skupić tylko na tych widocznych.

Pierwsza była połączona z videm zakutej w łańcuchy młodej dziewczyny o ciemnych włosach i w resztkach ubrania.
Obrazek
Netrisa - bo tak miała na imię uwięziona dziewczyna - miała być wykupiona z niewoli, a następnie odwieziona pod opiekę Papy Johnsa. Brak było informacji odnośnie powodów tego ostatniego ale odczytać mogłaś, że była wcześniej przez parę miesięcy przetrzymywana przez batarian w jednej z ich kolonii, po tym jak została porwana z jakiegoś statku podczas pirackiego rajdu. To mogło się pokrywać z wiedzą o Johnsie, który opiekował się takimi osobami.

Druga informacja zawierała podwójny spis zawartości ładunku. W pierwszym słupku była wypisana lista medykamentów, części do górniczych maszyn oraz generatorów potrzebnych na asteroidzie. W drugim zaś znacznie krótsza zawierająca opisane części do zmontowania mechów bojowych typu Ymir. To ostatnie było nielegalne na Cytadeli bez specjalnego zezwolenia, podobnie ich sprzedaż bez licencji prywatnym firmom i osobom.

- Chyba nie sądzisz, że Papa Johns będzie miał coś przeciw takiemu przepływowi danych, gdy wie o twojej obecności na tym statku. Powiedzmy że ostatnia informacja, którą otrzymasz przyda się zarówno jemu jak i SOC. Co z nią zrobicie to już nie moja sprawa. Ja z Kate i tak znikamy po tej misji zgodnie z końcem kontraktu. - odezwał się znów James gdy skończyłaś czytać to, na co ci pozwolił. Szans na skopiowanie ich szybkie nie miałaś i musiałaś chwilowo grać pod jego muzykę. Ta sytuacja była wielce irytująca i naprawdę żałowałaś, że nie było przy tobie Akii. Albo że to jej nie wysłali w tą całą misję szpiegowską. - Otrzymasz dane po wszystkim, uczciwa wymiana. I nie próbuj mi grozić, bo wtedy oboje na tym źle wyjdziemy. Chociaż nie wiem czy w ogólnym rozrachunku ty nie gorzej. Ostatecznie możemy odpuścić sobie cielesne przyjemności jeśli ty zapłacisz mi z góry 50000 kredytów. Taka jest cena wiedzy jaką posiadam. Ale chyba przyjemniejsza będzie pierwsza opcja jaką ci zaproponowałem.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Akia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 8 gru 2013, o 20:59
Miano: Akia Paran
Wiek: 28
Klasa: Adept
Rasa: Drell
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Qeirana Aecterus
Kredyty: 4.730

Re: Mgławica Orła => System Imir

16 lut 2014, o 19:14

Oczywiście, że ta informacja od SOC całkowicie zepsuła, jak już nie mówiąc gorzej, cały wieczór jaki zaplanowała sobie Akia. Jej siostra była na misji, a ona miała całe mieszkanie dla siebie. Mogła tam robić co chciała, z kim chciała i gdzie chciała i do tego nie musiałaby potem znosić tych szczenięcych oczu "skrzywdzonej" siostry, która uznałaby pewnie takie zachowanie jak odrzucenie jej przez Akię. Cóż pewnie by tak było na moment, ale tak czy i inaczej drellka powróciłaby do obracania Ajii i sprawa zostałaby zamknięta i zapomniana.
Sama kwestia Papy Johnsa... cóż kiedyś już o tym typie adeptka słyszała i to całkiem sporo. Można by powiedzieć, że o mały włos a mogłaby się chwalić dłuższym stażem o kogoś takiego jednak wizja pracy w SOC wydawała jej się bardziej owocna niż ciągłe użeranie się z funkcjonariuszami i uciekanie od odpowiedzialności prawnej podczas jej "ciemniejszej" przeszłości. Nie obchodził jej ani szpital, ani ośrodek dla sierot. Za głowę kolesia wyznaczono ładną sumkę i Akia nie mogła od tak przejść obok sprawy obojętnie. Dodatkowo wciąż zastanawiała się jakim cudem pomylono ją z jej cipowatą siostrą, która ledwo co jest w stanie zmusić się do zabicia kogoś.
Banda debili... tak to wręcz świetne określenie dla tych siedzących za papierkami idiotów, którzy rzeczywiście nie potrafią odróżnić dwóch RÓŻNYCH drellek, które tylko nazwiska mają te same. W dupie miała czy imiona miały różną tylko jedną literkę. I takie tłumoki pracują doa Służb Ochrony Cytadeli. Przecież gdyby złoczyńca ludzki miał to samo nazwisko co jakiś ważniak, a ich imiona różniły by się jak Mirek i Marek to pewnie ważniak poszedłby pod odstrzał, a tego sukinkota złoczyńce potraktowaliby jak tandetną królewnę. Akia po prostu nie potrafiła zrozumieć tak ogromnego błędu. Nawet w ich kartotekach są przecież wypisane charakterystyki ich i widać jak na dłoni kto nadaje się na taką misję, a kto nie. Grunt, że Ajia miała na tyle oleju w głowie i napisała do swojej bardziej morderczej siostry co robić, gdzie i po co. Miała gówniara szczęście, bo jakby coś spieprzyła to Akia pierwsza wymierzyłaby "sprawiedliwość" wobec niej.
Salarianin Mirdri Vasasurn. Ha. To jej się trafiło. Oczywistym mogło być czemu drellka spodziewała się jakiegoś człowieka, który miałby swój dostawczak na jej użycie i dostarczenie jej na wyznaczone miejsce gdzie zapewne będzie musiała uratować swoją inżynieryjną siostrę. Przyjrzawszy się płazowatemu humanoidowi Akia skrzywiła się nieco, ale oczywiście nie tak coby to widział. Oceniała go w wiadomym kontekście. W końcu będą tam lecieć trochę czasu i kobieta chciała sobie umilić trochę czasu. Nie robiła tego nigdy wcześniej z salarianinem i podejrzewała, że długo to nie nastąpi. Zazwyczaj nie była wybredna jednak teraz jakoś nie mogła się przemóc.
Na początku podróży Akia usiadła gdzieś dalej od sterów na jakiejś skrzyni i zastanawiała się coraz bardziej nad wykorzystaniem tego według niej paskudztwa nazywanego salarianinem. Gdy myśli coraz bardziej ją odpychały od świata rzeczywistego nastąpiła retrospekcja, która mocno nawiązywała do jej aktualnych rozmyślań.
Cała trójka wpadła do ich mieszkania nie zwracając nawet uwagi czy cokolwiek się przewróci czy zbije. Akia jak zwykle wypiła więcej niż jej siostra, ale mimo wszystko to ona prowadziła ich ofiarę. Tym razem był to człowiek, który zapewne miał ogromny fetysz jeśli chodzi o drellki co widać było reakcjach jego organizmu. Oczywiście adeptka nie pozwalała mu nawet na chwilę odpoczynku, a zaraz za nią Ajia poprawiała jeszcze bardziej. Nawet nie zdołali dojść do kanapy, gdy wszyscy ościskujący się tak padli jak jedno ciało na ziemię. Ubrania latały na wszystkie strony rozrywane w przypadku Akii, a rozpinane spokojniej w przypadku jej siostry bliźniaczki. Mężczyzna nie oponował w żaden sposób, a jego dłonie nie wiedziały, w którym miejscu powinny się zatrzymać. Pocałunki składane przez drellki doprowadzały młodego chłopaka ludzkiej rasy do czystej ekstazy, a jego śmiech i głośny oddech zapewne słyszalne były za drzwiami ich mieszkania jednak one miały to daleko gdzieś gdyż liczyła się tylko zabawa.
Retrospekcja skończyła się nagle w bardzo przyjemnym momencie. Akia poczuła, że ktoś jej się przygląda. Salarianin zapewne zobaczył ją podczas tego powrotu wspomnień, a Akia mimo, że wcześniej sama przed sobą zarzekała się, że do niczego nie dojdzie, wstała i popchnęła biednego mężczyznę na ścianę dając upust swoim emocjom i chorym zachciankom.
Drellka po tej niespodziewanej akcji dała sobie chwilę czasu aby odpocząć i "zregenerować" siły na kolejne impulsywne aktywności. Dopiero gdy byli już niedaleko celu postanowiła wstać i przygotować się odpowiednio do spotkania z przeciwnikiem i zapewne ratowania Ajii.
Gdy zadokowali na stacji górniczej Akia poleciła salarianinowi aby ten zaczekał na nią chyba, że faktycznie sytuacja zmusi go do wcześniejszego powrotu jednak zaznaczyła, że powrotny transport bardzo jej się przyda. Sama zaś opuściła statek odziana oczywiście odpowiednio do walki, ale też starała się wyglądać jak wolny strzelec. Pierwsze co zrobiła to dyskretnie obejrzała sobie doki aby później gdy już odnajdzie miejsce gdzie dokowac będzie statek "Old Lady" mieć dobre miejsce do jego obserwacji i potencjalnego wejścia do akcji.
ObrazekObrazek

~~~

Pancerz
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

16 lut 2014, o 21:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

16 lut 2014, o 23:34

"Też byś nie ufał innym, gdybyś pamiętał to co ja" pomyślała z goryczą Ajia. Wbrew temu co twierdził mężczyzna, jego propozycja wcale nie była tak pociągająca dla młodej drellki. Tak naprawdę stanowiła zaprzeczenie wszystkich wartości, o których sądziła że należą do niej. Mimo to miał rację, po prostu nie miała wyboru. Starając się ukryć obrzydzenie, jakie czuła do mężczyzny, podeszła do panelu na którym wyświetliły się informacje. Faktycznie miał smykałkę do zbierania i przechowywania różnych smaczków. Wiadomość o tym że się zabezpieczył o dziwo nią nie wstrząsnęła. Drellka przestawała odczuwać już cokolwiek. Wszystkie uczucia, wspomnienia, emocje pokrył dziwne smutek i uczucie obcości, jakby całe to życie należało do kogoś innego, a ona była tu tylko obserwatorem. Puściwszy mimo uszu jego uwagi o kopiowaniu i umowach, Ajia skoncentrowała się na informacjach. Za pierwszym z odnośników krył się krótki wid, ukazujący młodą kobietę zakutą w łańcuchy. Obejrzawszy całość dosyć uważnie, poczuła nutę empatii z dziewczyną. Nienawidziła niewolnictwa, a pustka, która ujrzała w oczach kobiety tylko utwierdziła ją w tym przekonaniu. Z drugiej strony za chwilę sama miała poznać, czym jest utrata wolnej woli, choćby tylko przez krótki czas. Odciąwszy się od tej myśli, przeczytała krótką notatkę zawartą pod filmem. Choć informacja ta pokrywała się z jej mglistą wizją papy Johnsa, to jednak sam fakt że zajmował się on wykupem niewolników i udzielaniem im później pomocy mocno zaimponował drellce, w szczególności biorąc pod uwagę wymieniona kwotę. Ajia nie znała się na rynku niewolników (i wolała nigdy nie poznać), jednak sto tysięcy kredytów robiło na niej spore wrażenie. Mało który z rzekomych "filantropów" gotów byłby aż tyle zapłacić za jedną kobietę. Upewniwszy się, że nie pozostało tu już nic więcej do zobaczenia, otworzyła drugi odnośnik. Cóż, nie czuła się specjalnie zaskoczona, samym faktem przemytu, jednak YMIRY? Na bogów, skąd ktoś wziął części na trzy mechy? Jeden wystarczał już jako potężne wsparcie dla prywatnej armii, ale trzy? Nie chciała nawet wiedzieć ile kosztowały. Z niesmakiem stwierdziła że zapowiada się ciekawie i już te dwie informacje byłyby warte swojej ceny, gdyby nie było nią jej ciało. Odsunąwszy się od panelu, splotła ręce na piersiach i spojrzała chłodno na Jamesa. Choć było to bolesne, potrafiła się pogodzić z tym co jej zaoferował. Nie byłby to ani pierwszy, ani ostatni raz gdy przespałaby się z nieznajomym... z drugiej jednak strony nigdy nie robiła tego za coś, a już na pewno nie wbrew własnym chęciom. Uczciwie mówiąc, nigdy nie lubiła robić tego z facetami. To jej siostra prawie zawsze ją do tego skłaniała, jednak Ajii jakoś nie udawało się czerpać z tego przyjemności. Jakby nie patrzeć miała ku temu powody. Opcja z zapłatą odpadała w przedbiegach. Cały jej ekwipunek nie był wart nawet połowy tej ceny. Nie mogła też stąd odejść, nie ryzykując śmierci, albo w najlepszym wypadku postrzelenia i degradacji w SOC. Z trudem panowała nad uczuciem frustracji, wynikającym z bezsilności. Jakakolwiek byłaby jej decyzja w tym momencie, będzie ona stała w zupełnym przeciwieństwie do jej charakteru. Tylko bogom mogła dziękować za chwilowe zdystansowanie do całej sprawy, jednak dobrze wiedziała ze ma to również swoje wady. W innych okolicznościach mogłaby zatopić się w uczuciach, choćby i negatywnych i uciec od wszystkiego, nie pamiętać choćby na jawie co uczyniła. Teraz się jej to nie uda i dobrze o tym wiedziała. Rzadko osiągała podobny stan, jednak za każdym razem towarzyszyła mu chora ostrość zmysłów i koncentracja z której nic nie mogło jej wybić. Taka była cena za chłodne myślenie, fałszywa ulga, mamiąca brakiem uczuć. Emocje i sumienie zawsze wracało, niezależnie od jej starań; za każdym razem silniejsze i bardziej okrutne. Niestety, na płacz czas przyjdzie później... zawsze później... kiedyś... Westchnąwszy w myślach, odsunęła się jak najbardziej na pozycję obserwatora i pozwoliła działać instynktowi. Nie pomoże jej to odciąć się od wrażeń, jednak nie będzie wymagało uwagi woli, a to już coś. Choć na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech, wraz z towarzyszącymi mu iskierkami w brązowo czarnych oczach, to w głębi przyglądała się beznamiętnie jak jej ręce zdecydowanymi, acz delikatnymi ruchami rozpinają jego kurtkę i masując tors i ramiona, powoli zsuwają ją na ziemię. Później, pod wpływem stanowczego szarpnięcia, na dłuższą chwilę jej pole widzenia przeniosło się w pobliże jego twarzy, a usta wypełnił jego język, dotykający najczulszych zakamarków jej ust. Doznanie to było na tyle inne, że na chwilę naprawdę zaangażowała się w całość. James naprawdę wiedział co robi, choć zdecydowanie nastawiał się na inicjatywę drellki. Wtem całość zakończył delikatnym ugryzieniem w koniuszek jej języka i wycofał się, znowu zajmując centralne miejsce przed jej oczyma. Z lekką konsternacją, wróciła na stare miejsce w swym umyśle. Tymczasem mężczyzna zachęcony jej zachowaniem zdecydowanym ruchem ściągnął z niej płaszcz i bluzkę, po czym objąwszy jedną ręką jej pośladek wsunął dłoń pod stanik. Czując dziwną mieszankę przyjemności i obrzydzenia, Ajia uwolniła swój tułów z reszty odzienia i pomogła Jamesowi ściągnąć dosyć obcisły podkoszulek, jednocześnie pozostawiając na jego ramieniu małą malinkę. Choć postronny obserwator mógłby dojść do wniosku, że drellka w całości oddana jest swojemu partnerowi, to byłby w błędzie. Wraz z kolejnymi częściami garderoby i coraz odważniejszymi ruchami jej pozycja we własnym umyśle stawała się coraz mniej pewna. Powoli zapadając się w siebie, zarówno pod wpływem wstydu, obrzydzenia do samej siebie jak i dzikiego, wręcz zwierzęcego popędu, jaki pchał ja ku coraz bardziej zdecydowanym ruchom. Już po chwili, oboje leżeli na podłodze, spleceni w namiętnej pozie. Widząc jak James zdecydowanym ruchem obraca ją na plecy, uśmiechnęła się zachęcająco, jednocześnie wyjąc w klatce własnego umysłu. Pędząc ku autodestrukcji, nie zastanawiała się nawet nad konsekwencjami. Czując jak mężczyzna zdecydowanym ruchem w nią wchodzi, jęknęła zachęcająco. Jednocześnie coś w jej jestestwie pękło, niczym szklana karta upuszczona na podłogę. To coś, pociągnęło za sobą resztę jej osoby, roztrzaskując kruchy domek z kart, jakim był jej umysł. Cienkie linie łączące jej wspomnienia pękały, rozrywając jej osobowość. Niczym przez mgłę widziała jak jej ciało złączone z Jamesem wygina się w ekstazie. Nie znaczyło to już jednak dla niej nic, gdyż w tym momencie porwał ją chaos, rozrywający duszę drellki od wewnątrz. Na ślepo spadając do wnętrza, widziała urywki wspomnień i rzeczywistości. Stała przy oknie w pokoju, na nagiej skórze czuła powiew wiatru. Jedną dłonią podparła się i usiadła na parapecie. Spoglądając w odległe gwiazdy, wyobrażała sobie że płynie miedzy nimi, zanurza się w spokojnym azylu nocnego nieba. Wyciągnęła ku nim rękę i spróbowała się odepchnąć, choć ból w niezagojonych ranach prawie ją ogłuszał. Wtem... jej usta wypełniła słonawa ciecz, wypływająca z czegoś pulsującego. Nie przeszkadzało jej to kontynuować. Parę gwałtownych ruchów i delikatna zachęta językiem by... cios w skroń powalił ją na ziemie. Nie rozumiała co się dzieje; Ytris dlaczego? wymamrotała przez spuchnięte wargi. Dlaczego jej jedyny przyjaciel oddał ją w ręce Hejlana? Co zrobiła nie tak? Proszę zostawcie mnie... błagam! Przecież nic wam nie zrobiłam. Dlaczego, proszę... klęczała z rozwartymi udami. Między nimi, w jej wnętrzu szalał ogień, wypalający wszystkie inne wrażenia, pochłaniający ją niczym żagiew ciśniętą w ścianę ognia. Obejmując lewą dłonią pierś, prawą przycisnęła do siebie głowę mężczyzny. Pragnęła więcej; tak bardzo chciała, jeszcze tylko chwila i... Nie wiedziała co znowu zrobiła źle. Mogła tylko obserwować, kuląc się jak jej siostra wściekła miota się po pokoju. "Bogowie tylko nie..." nawet nie wiedziała skąd spadł cios, poczuła tylko jak powoli osuwa się na ziemię. Po chwili przyszły kolejne, przytłumione uderzenia, trafiające w żebra, łopatki, uda. Czuła jak w paru miejscach coś pęka, zalewając jej ciało czymś ciepłym i wilgotnym. Po chwili coś się zmieniło, ktoś przewrócił ja na plecy i zdarłszy z niej spodnie zaczął rytmicznie ocierać się... ból, połączony z przyjemnością. Zawieszona między ekstazą a cierpieniem czuła jak pochłania ją krwawo- biała mgiełka. Coś było nie tak... nie powinna czuć tego w tym miejscu. Próbowała jęknąć by przestał, jednak zdradziła ją jej własna ręką pomagając mu w... "poczuła jak jej policzek rozpala ogień. Dlaczego Jamie... powiedz mi dlaczego... mamrotała kuląc się przed kolejnymi razami. Jej najlepszy przyjaciel... Jamie... czemu mnie tu przyprowadziłeś... dlaczego tam stoisz i nic nie mówisz. Błagam nie uśmiechaj się tak! Ufałam Ci... dlaczego... Ciemność. Nie wiedziała gdzie jest i nie musiała. Już nic do niej nie docierało. Skończyła się szalona wędrówka, pozostawiając po sobie jedynie echo, już milknące w pustce. Czuła się bezpiecznie i tyle jej teraz wystarczyło. Nie widziała czym jest, jednak nie potrzebowała tego. Z tym wiązał się ból, czymkolwiek był. Nie chciała do niego wracać, nie teraz. W końcu mogła odpocząć... zasnąć... ale czy na pewno? Coś kiedyś musiała zrobić, ale już jej to umknęło, choć czaiło się na granicy jej percepcji. Nie mogła nawet się ruszyć, ale czy potrzebowała? Ruch oznaczał akcję, decyzję... niósł ze sobą posmak nieuchronności... lepiej się nie ruszać. Spoglądając w ciemność, nie mogła nic dostrzec. Ślepa, głucha, niema... wszystkie te słowa by określić jeden, krótki, upragniony stan. Wtem coś się zmieniło. Niczym wybuchające gwiazda, na horyzoncie pojawił się blask. Chciała uciekać, jednak nie mogła. Przepojona zachwytem i przerażeniem patrzyła jak w jej stronę zbliża się nieokreślone. Powoli mogła już rozpoznać poszczególne obrazy, zatrzymane na określonych momentach, dopóki nie skoncentrowała na nich wzroku. Nic jej nie mówiły, choć podświadomie wiedziała że powinno być inaczej. Wtem wszystko się zatrzymało. Znów mogła się poruszać, jednak zewsząd otaczał ja równie niepokojący, a zarazem spokojny krajobraz. Miliardy drobin, były niczym osobne rzeczywistości zawieszone w jej ukochanej ciemności. Nagle poczuła ból... była brudna... tak brudna... nie czysta... co ja zrobiłam? Bogowie, co?... Wtem zalały ją fale kolejnych wrażeń i emocji, przypominając i niszcząc. Znów czuła, ale nie widziała... znów widziała ale nie słyszała... Nie mogąc zrozumieć szaleństwa, które ponownie ją ogarniało, spróbowała się od niego odgrodzić... uwolnić, jednak z przerażeniem odkryła że nie chce. Coś zmusiło ja bym znów przeżyła wszystko, o czym przed chwilą nie wiedziała. Między okruchami znów unosiły się cienkie nici, odtwarzając starą konfigurację. Każde ich muśnięcie zalewało ją falą wrażeń, od których nie mogła się uwolnić. Strach, złość, cierpienie i tak niewiele radości. Chciała uciec ale nie mogła. Na nowo odkrywała kim była, czy tego chciała czy nie. Ajia Paran... dziecko w zaułku... sierota... kurwa... policjant... drell... siostra...Akia. Wszystko to były tylko nieliczne fragmenty całości, a jednak ważniejsze od reszty. Wtem coś znowu pękło; czuła pod sobą zimny metal. Jej nagie ciało przeszywały dreszcze, a ból z różnych części ciała nie pozwalał zasnąć. Powoli odzyskiwała poczucie czasu... ile minęło? Godzina, dwie? Nie mogła wiedzieć, a jednak czuła że coś się skończyło. Powoli otworzywszy oczy rozejrzała się wokół. Old Lady nie wyglądała dużo lepiej z tej perspektywy. Nie mogąc się jeszcze poruszyć obserwowała. Wtem gdzieś z boku dobiegł cichy chichot. Obróciwszy się gwałtownie spojrzała na mężczyznę. James nie wyglądał najlepiej. Spocony, lekko zbladły i nagi..." Co ja tu robiłam... Ahh... " Wymamrotała gdy wróciło do niej ostatnie wspomnienie. A więc jednak zrobiła to... Ostrożnie spróbowała się cofnąć do ostatnich chwil. Nic... pusto. Ostatnie trzydzieści minut po prostu wyparowało, zastąpione jakimś chaosem i nic nie znaczącymi urywkami, jednak to co znalazła i tak wystarczyło by siebie znienawidziła. Starając się powoli opanować drżenie przechodzące przez całe ciało i choć na chwilę odciąć się od upokorzenia jakiego doznała, ponownie zamknęła oczy, obejmując kolana ramionami. Czuła się brudna... miała ochotę zaszyć się w kącie i chwyciwszy coś ostrego naciąć nadgarstki. Potem... potem mogłaby zasnąć, najchętniej na zawsze. Dodatkowo ruch utrudniało jej coś, co już umknęło jej pamięci. Mimo to, przy każdym ruchu czuła zarówno między nogami jak i z tyłu ból, który znajdując się na granicy możliwej do opanowania wcale nie był przyjemnym wrażeniem. Do tego usta wypełniał jej metaliczny smak krwi. W którymś momencie musiała chyba przegryźć wargę. Otworzywszy oczy, otarła przedramieniem usta. Z obrzydzenie zobaczyła, że oprócz niej na jej wargach i policzkach zakrzepło coś jeszcze. Pozbierawszy się jako taka, ze stęknięciem podniosła się z podłogi. W normalnej sytuacji nie wstawałaby z łóżka przez pół roku, jednak teraz... teraz musiała odebrać to na co "zapracowała". Krzywiąc się z bólu, pozbierała swoje rzeczy, po czym znalazłszy względnie czysty fragment podkoszulka Jamesa wytarła z twarzy pozostałości ostatnich zdarzeń. Walcząc z swoimi autodestrukcyjnymi skłonnościami, odłożyła na bok Katanę i zaczęła się ubierać. Wciągając spodnie stęknęła, czując nieprzyjemne ukłucie. Cóż, taka była cena, czyż nie? Masz co chciałaś... pomyślała gorzko. Musi się umyć i to zaraz... ale najpierw James. Wciągnąwszy na siebie płaszcz i ponownie przypiąwszy broń do uda, podeszła do mężczyzny, który w końcu zaliczył odlot, wywołany zawartymi w jej pocie substancjami. Bydlak, nawet nie ściągnął okularów... kierowana jakimś dziwnym impulsem drellka nachyliła się nad najemnikiem i delikatnym ruchem ściągnęła jego wizjer. Prawie nie odskoczyła widząc dwie, zupełnie białe kule wpatrujące się w pustkę. A więc był ślepy... Ajia poczuła nutkę współczucia, widząc paskudne blizny wokół oczu. Czegoś takiego nie dostaje się w trakcie zabiegu... wolała nawet nie wiedzieć kto mu coś takiego zrobił. Choć nie usprawiedliwiało to jego czynów, to kobieta poczuła do niego empatię. W końcu wszyscy są tylko w niewielkiej części istotami myślącymi, a najłatwiej jest nam dzielić się cierpieniem. Mimo to nie mogła mu wybaczyć tego do czego ją zmusił, choć go rozumiała i czuła lekki żal. Ostrożnie odłożywszy okulary na miejsce, usiadła na pobliskim fotelu i próbując się nie zabić, czekała na przebudzenie Jamesa.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

17 lut 2014, o 09:25

Obrazek

Akia Paran
- Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. A w razie problemów zaczekam do ostatniej chwili. Mimo wszystko nie mogę narażać statku i własnego życia zbytnio. - usłyszałaś w odpowiedzi. Cóż, salarianie nie byli chyba zbyt znani ze swej odwagi, przynajmniej ten jeden na pewno. Grunt jednak że cię tutaj dostarczył.
Po opuszczeniu statku rozejrzałaś się po hangarze. Mógł spokojnie pomieścić średnich rozmiarów frachtowiec, zatem twój środek transportu zajmował najwyżej jedną trzecią całej powierzchni lądowiska. Sporo miejsca i odkrytego terenu. Widziałaś już, że śledzony przez ciebie statek wylądował przed wami, ale zważywszy na nieduże odległości dotarcie do niego nie powinno być długim marszem. Mimo wszystko musiałaś się spieszyć z uwagi na Ajię. Minęłaś paru kręcących się dokerów i wyszłaś przez właz na korytarz łącznikowy, który był sporych rozmiarów, przystosowany zapewne do transportu dużych ładunków. Zgodnie z tym co zapamiętałaś skręciłaś w prawo i już po paru minutach dotarłaś do wrót gdzie powinna być "Old Lady". Po drodze minęłaś parę batarian, którzy zarówno wyglądem i jak i wyposażeniem nie pasowali do tego miejsca pełnego robotników i miejscowych pracowników tej asteroidy. Nie zwrócili na ciebie jednak uwagi, zajęci jakąś rozmową która chyba dotyczyła jakieś dobrej transakcji właśnie przez nich dokonanej.
Zajrzawszy przez wrota ujrzałaś ciekawy widok. Dokerzy z pomocą maszyn właśnie wywozili z ładowni statku skrzynie, zaś przy rampie stał kroganin z Krwawej Hordy rozmawiający z jakimś człowiekiem. Po chwili dołączyła do nich Ajia zaś facet obrócił się w jej kierunku. Na chwilę całość przesłonił ci jeden z przewożących, a potem ujrzałaś kroganina unoszącego broń w kierunku tamtej dwójki.


Ajia Paran

Obrazek
Minęło trochę czasu, niedużo ponad kwadrans nim James odzyskał zmysły. Siadł powoli i obrócił głowę w twoją stronę. Pamiętałaś doskonale jego oczy nie zakryte okularami i dziękowałaś w duchu za to, że nie musisz znów spoglądać w otchłań bieli jaką kryły.
- To było coś niesamowitego. Nieczęsto miewa się takie odloty. - rzekł przeciągnąwszy się, po czym wstał i zaczął się niespiesznie ubierać. Gdy już to uczynił uruchomił swój omni-klucz i coś w nim aktywował. Po chwili na tym samym panelu, który przed chwilą przeglądałaś pojawiły się kolejne informacje. James obrócił się i ruszył ku wyjściu z kokpitu.
- Wrócę za jakiś kwadrans, masz dość zatem czasu na skopiowanie danych które ci obiecałem. Tylko do nich masz dostęp. Miłej lektury. - rzekł i zniknął za włazem, a ty mogłaś w końcu zdobyć to, co kosztowało cię trochę wysiłku i wyrzeczenia.
Aktywując swój omni-klucz zaczęłaś zgrywać kolejne pliki danych. Uwolnienie niewolnicy, ładunek mechów oraz informacje na temat polityka. Czytając to ostatnie właśnie zrozumiałaś, czemu były one najważniejsze z nich wszystkich. I że prawdopodobnie wplątałaś się w coś poważniejszego otwierając tą puszkę Pandory.
Tonaxos Knox, gubernator na jednej z kolonii. W pliku z jego danymi była informacja że jest jedną z większych męt w tej części galaktyki. Porwania, zlecanie morderstw, współudział w zabójstwie swego poprzednika na stanowisku gubernatora, współpraca z paroma grupami przestępczymi... Mieli odebrać wszystkie zebrane dowody odnośnie jego działalności właśnie na stacji. Było ich dość aby skazać turianina i jego najbliższych współpracowników na karę śmierci. Oto właśnie przestępstwa Johnsa zeszły na dalszy plan w obliczu takiego odkrycia. Choć pozostawało pytanie co też Johns mógł chcieć wyciągnąć z tych informacji, tego jednak nie wiedziałaś i mogłaś tylko zgadywać.
Skopiowanie pliku nie zajęło ci dużo czasu, zwłaszcza że ostatni choć cały to jednak nie zawierał najważniejszej części - którą mogłaś uzyskać tylko i wyłącznie na miejscu docelowym "Old Lady". James wrócił po mniej więcej kwadransie, odświeżony i w nowych ciuchach. Wyglądał jak nowo narodzony i zadowolony z siebie. Spojrzał na ciebie i rzucił okiem na panel, z którego zgrywałaś informacje.
- Mam nadzieję, że lektura była wyczerpująca. - uśmiechnął się do ciebie miło i znów rozsiadł w fotelu pilota, a ty uciekłaś czym prędzej stamtąd, chcąc przetrawić gdzieś w kącie wydarzenia ostatniej godziny i zdobyte informacje. Chwilowo to było dla ciebie za dużo.

===Kilkanaście godzin później===

Dok stacji górniczej umieszczony był w samej asteroidzie, w jednej z wydrążonych przez maszyny szczelinie. Odpowiednio zabudowany i wyposażony mógł pomieścić dwa sporej wielkości frachtowce lub też parę mniejszych. Gdy wy dotarliście na miejsce był akurat pusty. Gdy wkroczyłaś do kokpitu wiedziona ciekawością mogłaś ujrzeć, że zarówno Kate jak i James mają pod ręką swoją broń - ona Phaestona zaś on Siekacza, oraz ubrani byli w pancerze.
- Na wszelki wypadek zostaniesz przy wrotach do ładowni i nie opuszczaj statku. - rzekł do ciebie James opierający się o fotel pilotującej Kate. - Sprawy naszego ładunku załatwię sam. Wprawdzie nie spodziewamy się żadnych problemów, ale lepiej być przygotowanym na niespodzianki.
Procedura dokowania zakończyła się po niedługim czasie i osiedliście na lądowisku. Zgodnie z tym co powiedział ci James stanęłaś przy włazie ładunkowej statku, zaś on zszedł po rampie i podszedł do czekającego kroganina w towarzystwie dwójki batarian. Gdzieś z boku czekała grupka robotników, gotowych do przeniesienia ładunku.
Nie słyszałaś rozmowy jaka się między nimi toczyła, ale najwidoczniej nie było problemów, bowiem po dłuższej chwili ujrzałaś ów dziewczynę z vidu, która przyprowadził jeden z batarian. James odebrał ją i wrócił do włazu, gdzie stałaś.
- Odprowadź ją do kabiny a potem wróć tutaj, a ja przekażę ładunek nabywcom. - rzekł do ciebie spokojnym głosem i po chwili dodał przez komunikator - Mamy wszystko Kate, zostawiamy skrzynie i możemy wracać. Żadnych problemów.
Niewolnica źle wyglądała, odziana resztkami ubrań sprawiała wrażenie osoby, która wiele przeszła. Mogłaś nawet ujrzeć na jej skórze widoczne ślady bicia. Najwyraźniej jej panowie zabawiali się z nią na swój sposób, który boleśnie przypomniał ci twoją przeszłość. Przynajmniej dla niej to już się skończyło. Odprowadzona do kajuty zwinęła się w ruchu obronnym na łóżku, drżała przez całą drogę i wydawało się że ciągle się boi tego co się może z nią wydarzyć.
Gdy powróciłaś skrzynie z ładowni były właśnie wynoszone przez robotników na wózkach, zaś James stał przy rampie i rozmawiał z kroganinem.
- ... kredytów za tą dostawę. Najwyraźniej twój pracodawca ma trochę kasy na wydatki, skoro się tak wykosztował. - zarechotał kroganin ze znakami Krwawej Hordy. Dane ci było usłyszeć tylko końcówkę jego wypowiedzi ale i tak zrozumiałaś, że dotyczyła zapłaty. Dwójki batarian nie było już w okolicy, najwidoczniej handlarze niewolników zrobili swoje i został tylko ten zainteresowany skrzyniami.
- Nie pytałem o źródła jego dochodów, ale pewnie masz rację co do tego. - odparł mu James i obrócił się w twoją stronę słysząc twój powrót. - Wszystko w porządku?
Ostatnio zmieniony 4 mar 2014, o 17:58 przez Faerie Nache, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice

Wróć do „Galaktyka”