Drell pokręcił lekko głową, obserwując kobietę, która zdołała raz sprowadzić go z ścieżki którą dążył całe życie. I nawet teraz, kiedy ponownie robił to, co dawniej, zmieniła to, zniekształciła i już nigdy nie będzie takie samo. I nie, nie uważał, że powinna znajdować się na polu walki. Najlepiej sprawdzała się tam gdzie była.
- A jednak zdecydowałaś się zostać politykiem. A to znaczy, ze galaktyka Cię tam potrzebowała. I nadal potrzebuje. - Odpowiedział, upijając kolejny łyk swojego wyskokowego napoju. Ciemne oczy lustrowały okolice. Kiedy zadała kolejne pytanie, roześmiał się w głos. Pierwszy raz od ponownego spotkania słyszała szczery śmiech z jego ust. - Moi współpracownicy nawet jeśli mieliby coś przeciwko, pracują dla mnie, nie na odwrót. Ale nie, nie mają. Kazali mi się dobrze bawić i przywieść im pamiątki.