Bachjret jest okręgiem idealnie nadającym się do zamieszkania - sielankowa perspektywa życia przyciąga nie tylko miłośników tutejszych ogrodów botanicznych, ale i osób o średniej płacy, którzy nie mają ochoty na przepłacanie.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Apartament 323a

8 paź 2014, o 12:33

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Przywarła do niego całym ciałem, kiedy ją całował i unosząc się nieco na palcach, wplotła dłoń w jego włosy z tyłu głowy. Wszystkie wątpliwości, które zaczynały narastać gdzieś w środku Irene, zniknęły. A przynajmniej chwilowo odsunęły się w cień. Od stóp do głów przeszedł ją dreszcz, przytuliła się więc jeszcze mocniej. Nie pamiętała, kiedy ostatnio pozwoliła komuś na taką bliskość z własnej woli, zwykle był to obowiązek albo przymus. Teraz, o dziwo, czuła się równa i nie była zdobyczą, którą ktoś trzymał w kajucie i ubierał w ładne ciuszki. Arrow niczego od niej nie oczekiwał, nie zadawał nawet żadnych pytań, a ona nie musiała wymyślać dziwnych historii i pilnować się, by reagować na inne imię. W innej sytuacji uznałaby to za trochę podejrzane, ale w tamtej chwili nie zastanawiała się nad tym... właściwie nie zastanawiała się nad niczym.
Kiedy oderwał się od niej, jęknęła z niezadowoleniem, ale nie zrobiła nic więcej. W jej głowie pojawiła się myśl, że nie może być tak zachłanna w każdym aspekcie swojego życia. Westchnęła.
- Mhm - mruknęła tylko i zsunęła dłońmi w dół, po ramionach podporucznika. Nie była w stanie tego skomentować w żaden inny sposób. Otworzyła oczy, ale Arrow w ogóle na nią nie patrzył, pozwoliła sobie więc na poobserwowanie go z tak bliska. Uśmiechnęła się do swoich myśli i uśmiech ten nadal tkwił na jej twarzy, kiedy wreszcie na nią spojrzał.
- Wiem - westchnęła. - Olivia pewnie jeszcze śpi. Nie ma w domu nikogo, kto mógłby coś stłuc, żeby ją obudzić. Chyba że Rado zdecyduje się nas wydać - przeczesała palcami włosy mężczyzny. - Ale będziesz mógł zrobić mi tę kawę, o której mówiłeś.
Pozwoliła mu poprowadzić się do wyjścia i choć kawa brzmiała jak dobry pomysł, to wcale nie miała ochoty wracać do domu. Pozwoliła też pocałować się po raz kolejny i zamruczała cicho. Jeśli będzie to robił co chwilę, to nigdy nie dojdę do tego, jak bardzo złym czy dobrym jest to pomysłem. Poczuła dłoń wsuwającą się do jej kieszeni i chwilę później sprawdziła, co się właśnie stało.
- Czyli jednak dostałam dwa, mimo, że tak bardzo nie trafiłam w tarczę - zaśmiała się. - Chodźmy.

Po wejściu do mieszkania zsunęła buty i cicho przeszła do kuchni. Po drodze zgarnęła z podłogi kota, który postanowił ich przywitać włażeniem pod nogi.
- Nie obudziłeś Olivii, kocie? - spytała, drapiąc go za uchem. Wyglądało na to, że nie i udało im się wyrobić w miarę szybko, zarówno z krótkim szkoleniem snajperskim jak i... innymi rzeczami. Oparła się tyłem o blat, spoglądając na podporucznika, który odkładał Wdowę i uśmiechnęła się. Po raz kolejny doszła do wniosku, że dobrze mu w tym mundurze, chociaż nadal nie miała pojęcia dlaczego go założył tak bardzo o świcie.
Rado w końcu stwierdził, że chyba jednak nie chce miłości Irene i zaczął się wyrywać, więc pozwoliła mu zeskoczyć ze swoich rąk i pobiec w swoją stronę. Otrzepała się z kłaków, które standardowo musiały się do niej przyczepić i zaczęła przeglądać zawartość szafek w poszukiwaniu kubków na kawę.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

8 paź 2014, o 13:29

Wszedł po cichu zaraz za nią wzrokiem szukając kota i potencjalnych możliwych rzeczy, które mógłby strącić i narobić hałasu. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło a fakt, że Irene zgarnęła po drodze kota sprawił, że i nim nie musiał się martwić. Przynajmniej póki co. Odłożył karabin na miejsce skąd poprzednio go zabrał i wrócił do kuchni.
- No co? – zapytał wyłapując to dziwne, lustrujące go spojrzenie. Zdjął tylko marynarkę zarzucając ją na oparcie od kanapy i zajął się tą obiecaną kawą. Przynajmniej po części skoro Irene zdecydowała się już wyjąć kubki po wcześniejszym rekonesansie szafek. Za oknem już świtało sztucznym cytadelowym słońcem i Arrow pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł się tak odprężony. Niewątpliwie duża w tym zasługa była stojącej teraz obok niego w jego własnej kuchni kobiety. Rado tylko przemknął gdzieś obok nóg podporucznika i wskoczył na parapet widocznie również zachęcony widokiem budzącego się poranka.
- To jaką pijesz? – zapytał poprawiając jeszcze kubki i nasypując do pierwszego z brzegu swoją kawę. Potem zrobił to samo z drugim kubkiem i już po dłuższej chwili oczekiwania woda w elektrycznym czajniku dochodziła do wrzenia. Nie lubił kawy z ekspresu, chociaż te były zdecydowanie bardziej wygodne od zwykłego, staroświeckiego zalewania kawy wrzącą wodą, taka z automatu zwyczajnie mu nie smakowała. Aromat świeżo zaparzonej kawy rozniósł się po salonie i kuchni, kiedy Arrow postawił oba kubki na stoliku. Przez moment zastanawiał się czy nie powinni również zrobić kawy Olivii ale potem doszedł do wniosku, że nie wie, kiedy pani doktor wstanie a zimna kawa nie jest dobra.
- I jak? Co z nią teraz zrobisz? – zapytał wskazując ruchem głowy na snajperkę. W oczach żołnierzy takich jak on taka broń była prawdziwym skarbem i rzadko ktoś mógł sobie pozwolić na posiadanie czegoś takiego. A tu proszę, pani Dubois dostała ją w prezencie od samego Przymierza i chociaż nie wyobrażał sobie jak taki podarek miał wymazać z pamięci to, co przeżyli na Atlantis, ale musiał przyznać, że dowództwo ma gest. Łyknął odrobinę kawy i odstawił kubek z powrotem na stolik. Przyjemne ciepło rozlało się po jego ciele a smak kawy sprawił, że podporucznik tylko odetchnął z ulgą.
Nie chciał tworzyć teraz kolejnych problemów, chociaż pytania same nasuwały się mu na myśl. Tym bardziej nie chciał, aby Irene w jakiś sposób czuła się przez niego osaczona, czy tym bardziej miała wrażenie, że wywiera na niej jakąś presję. Już nie mówiąc o konkretnych decyzjach. Chociaż pojęcia nie miał jak ma interceptować to, co zaszło między nimi na strzelnicy z tym, że przecież nie składali sobie żadnych deklaracji i Francuzka zwyczajnie mogła teraz zabrać swoje rzeczy i wyjść. W międzyczasie wreszcie zdecydował się ją objąć, skoro była blisko i przynajmniej jeszcze przez moment nacieszyć się tą bliskością. Bał się tego, co będzie, kiedy ta przyjemna atmosfera się skończy i będą musieli się pożegnać. Doskonale mu wytłumaczyła wcześniej, w Londynie, że nie pozostaje dłużej na jednym miejscu a on nie mógł jej zaoferować zbyt wiele. Właściwie to poza miejscem w mieszkaniu i swoją osobą nie mógł jej zaoferować niczego. Westchnął, kiedy na fala myśli go zalała zdając sobie sprawę, że być może trochę za długo milczy.
- Nie zostaniesz ze mną, prawda?
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

8 paź 2014, o 13:55

- Czarną, słodką - odparła na pytanie o kawę i biorąc przykład z kota, zapatrzyła się przez okno na zaczynający się powoli dzień. Z zamyślenia wybudziło ją ciche stuknięcie kubków stawianych na stole, więc odwróciła się do podporucznika.
- Szczerze mówiąc, nadal nie wiem... Póki co chyba nie będę jej sprzedawać - wzruszyła ramionami. - Ale jeśli za... powiedzmy... pół roku okaże się, że nadal do niczego mi się nie przydaje, to szkoda, żeby się marnowała u kogoś, kto jej nie używa.
Napiła się kawy i poczuła, że zaczyna do tego być jeszcze głodna. Kiedy ją objął, przesunęła dłonią po jego klatce piersiowej, próbując wyczuć srebrną bliznę na obojczyku. Ale albo materiał koszulki był za gruby, albo med-komora zagoiła ranę bardzo skutecznie, bo Irene nie była w stanie jej znaleźć. Czuła za to ciepło emanujące z mężczyzny i miły dotyk jego dłoni na swojej talii. Cisza była miła, pasowała idealnie do zapachu świeżo parzonej kawy i wstającego słońca. Ale Arrow musiał zadać pytanie, na które zresztą po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna nie wiedziała jak odpowiedzieć.
Otworzyła usta, chcąc powiedzieć cokolwiek, ale nie wiedziała nawet jak zacząć. Opuściła spojrzenie na kawę i przez długą chwilę analizowała kształty tworzone przez unoszącą się z niej parę. W końcu westchnęła i pokręciła głową.
- Ale wrócę - dodała po kilku sekundach, a uśmiech, który w tym momencie pojawił się na jej twarzy był dziwnie smutny. - Obiecuję - chociaż nie wiem kiedy. - Chyba, że polecisz gdzieś, gdzie... ja... - odchrząknęła, próbując tym odwrócić uwagę od niedokończonego zdania. - Będę śledzić twoje przydziały.
Pierwszy raz od dawna nie miała ochoty po prostu zostawić wszystkiego i wszystkich za plecami, zaczynając kompletnie nowy etap swojego życia. Zazwyczaj odwracała się i szła w swoją stronę. Dziwnie się czuła z myślą, że teraz przez jakiś czas będzie towarzyszyć Olivii, a za Marshallem może nawet będzie... tęsknić? Zmarszczyła brwi, czując z powrotem narastający niepokój, mimo obejmujących ją ramion podporucznika. To prowadzi tylko do problemów, Irene.
- Przepraszam - powiedziała cicho, odwracając głowę z powrotem w stronę okna. Co ja sobie myślałam...
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

8 paź 2014, o 15:04

Spodziewał się tego, ale i tak potwierdzenie jego przypuszczeń zwyczajnie gdzieś tam w środku go zabolało. Ich światy zwyczajnie do siebie nie pasowały i Hearrow nawet gdyby chciał to nic na to nie mógł poradzić. Może lepiej będzie jak pozwoli jej po prostu odejść i zapomni o tym wszystkim.
Tym razem to on pokręcił głową.
- Nie obiecuj, proszę – nie dodał już, że nie zniósłby tego oczekiwania na to aż zjawi się w końcu w jego drzwiach. Tylko po co? Na kilka chwil, może dzień albo dwa, aby potem znów uciec? Nie chciał żeby to wszystko tak wyglądało. Chyba wolałby zwyczajnie dać jej zniknąć ze swojego życia równie szybko, co się w nim pojawiła i więcej o tym nie myśleć.
Wstał podchodząc do okna i wkładając ręce do kieszeni obserwował przez chwilę widok na Cytadelę. Pogłaskał przy okazji kota za uchem, który wyraźnie zdawał się być czymś bardzo zainteresowany na zewnątrz. Gdy tylko poczuł dotyk podporucznika wyciągnął łebek łasząc się jeszcze bardziej. Arrow stał tak przez chwilę zajmując się kotem albo bardziej bijąc z myślami. Trochę to było nie w porządku, że pozwoliła mu na takie śmiałe kroki tylko po to, żeby go z tym zostawić teraz. Po raz pierwszy zaczął żałować, że coś zrobił, niż że tego nie zrobił, a wątpił, że uda mu się to wszystko tak po prostu wymazać z pamięci. Zwłaszcza smak jej ust, który wciąż czuł na swoich.
- Nie musisz przepraszać. Niczego mi nie gwarantowałaś, chociaż przez chwilę myślałem, że… - zawiesił głos ze zrezygnowaniem opuszczając głowę. Nie dodał już niczego więcej, nie chciał dłużej o tym mówić. Odwrócił się wreszcie zgarniając kubek z kawą, jakoś przeszła mu ochota na kofeinę. Mimo wszystko wypił jeszcze kilka łyków, modląc się w duchu, żeby Olivia wreszcie się obudziła, bo atmosfera z przyjemnej nagle stała się jakoś dziwnie przytłaczająca. Przy pani doktor przynajmniej można było udawać, ze nic nie zaszło. Tak byłoby wygodniej. Nie usiadł już na kanapie tylko przeszedł te parę kroków i oparł się o stół w kąciku jadalnym oddzielającym kuchnię od salonu.
No i co? Mieli teraz zacząć rozmawiać o pierdołach jak gdyby nigdy nic czy trwać w tym dziwnym stanie zawieszenia? Może powinien jednak nie przejmować się tym, co będzie potem i wrócić obok Irene? Arrow nie miał pojęcia jak ma się teraz zachować, z jednej strony wszystko wręcz rwało się do Francuzki z drugiej zdawał sobie sprawę, że to nie ma najmniejszego sensu. Niech ona coś zrobi, albo chociaż powie, zanim Marshall kompletnie odejdzie od zmysłów. I pomyśleć, że w tej chwili Shodan wydał mu się bardzo niewielkim problemem.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

8 paź 2014, o 16:14

Kiedy z jakiegoś dziwnego powodu wypuścił ją z objęć, poczuła chłód. Nie tylko przez to, że znienacka odsunął się od niej, ale też przez słowa które padły i nagle cały miły nastrój znikł, jak pęknięta bańka mydlana. Automatycznie objęła się ramionami, jakby chciała z powrotem ogrzać samą siebie, ale nic to nie dało. Tym bardziej, że uczucie niepokoju nie zniknęło - wręcz przeciwnie. Arrow miał powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i że nie ma problemu, którego nie dałoby się rozwiązać. Miał nie zadawać pytań i nie wymagać, chociaż przez chwilę. Co się takiego zmieniło? Ten pocałunek nagle odwrócił świat do góry nogami? Miała zamieszkać u niego i czekać na ślub?
Zaczęła narastać w niej złość. Lubiła Marshalla, cholera, nawet zależało jej na nim. Bo znała go zbyt krótko, by powiedzieć coś więcej. Nie wiedziała, co on lubi, o czym można z nim rozmawiać i jak to się dalej rozwinie. Czemu nie mógł do tego podejść normalnie? Czemu nie mogą spotkać się za jakiś czas i pozwolić kwitnąć temu czemuś, co się pojawiło między nimi? Irene owszem, była zachłanna i brała z życia pełnymi garściami, ale nie zamierzała utknąć w miejscu tylko dlatego, że Arrow się jej podobał i być może nawet miała wobec niego jakieś plany.
Przez cały czas, kiedy te myśli przelewały się jej przez głowę, nie spuszczała wzroku z podporucznika. Rzadko kiedy pozwalała prawdziwym emocjom odmalować się na swojej twarzy, ale w tym momencie można było z niej czytać jak z książki. Dlaczego on jej to robił? Wystarczył moment, jedna chwila otwartości i czułości, by już chciał ją uznać za swoją i zamknąć w klatce, tak? Zrobiło się jej wstyd, że w ogóle pozwoliła sobie na ten spontaniczny pomysł i przy tej całej złości poczuła się jeszcze strasznie głupio.
Odwróciła spojrzenie, podniosła kawę obejmując obiema dłońmi gorący kubek i upiła łyka. Arrow stał teraz obok, oparty o stół i prawdopodobnie patrzył na nią, ale nie podnosiła wzroku znad powierzchni ciemnego płynu przez dobrą minutę, starając się opanować targające nią emocje. Dopiero kiedy w miarę poskromiła złość, uniosła spojrzenie na podporucznika i kiedy zobaczyła w jakim on jest stanie, trochę zmiękła. To też było dziwne. Zwykle było jej wszystko jedno, co dzieje się w głowie innych ludzi, a w tym momencie zrozumiała, że jej słowa mogły też skrzywdzić jego. Nietrudno było wyczytać z twarzy Marshalla rozterki, jakie nim targały. Z westchnieniem odstawiła kawę.
- Arrow - zaczęła miękko, podchodząc do niego. - To nie o to chodzi - chwyciła jego dłonie i poprowadziła je na swoją talię, zmuszając go niejako do objęcia jej z powrotem. - Mam... niedokończone sprawy. To nie jest tak, że chcę się zebrać i zniknąć z twojego życia, ale nie mogę przecież zamieszkać u mężczyzny, którego poznałam trzy dni temu, rozumiesz? - zarzuciła mu ręce na szyję. - Nie przepadnę przecież na miesiąc - uniosła w półuśmiechu kącik ust. - Tęskniłabym.
Ze zdziwieniem uświadomiła sobie, że mówi prawdę. I chciała, żeby ten zbolały wyraz zniknął z twarzy Hearrowa. Stanęła na palcach i pocałowała go krótko i delikatnie. Potem jej uwagę pochłonął kot, który wskoczył na stół i niewiele brakowało, żeby wsadził ogon do jej kawy. Przyciągnęła go trochę do siebie, odsuwając od kubka i przejechała dłonią po jego grzbiecie.
- A on by tęsknił za mną - stwierdziła.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

8 paź 2014, o 16:55

To nie było tak, że chciał ją zatrzymać za wszelką cenę. Zamknąć pod kloszem i najlepiej nie wypuszczać już nigdzie. Wiedział, że nie może wymagać i nie wymagał przecież, zwyczajnie zrobiło mu się przykro. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z faktu, jak przecież krótko się znali, zbyt krótko na cokolwiek. Może faktycznie podszedł do tego wszystkiego zbyt gwałtownie, za bardzo chciał mieć wszystko tu i teraz a przecież dopiero co powtarzał sobie, że podda się tej spontaniczności. Że przecież niczego nie będzie planował, bo tak jest o wiele przyjemniej. Miał po prostu przeżyć Shodan, wrócić na Cytadelę i z powrotem być zwykłym żołnierzem Przymierza, bez dziwnego całowania się po strzelnicach. A jednak, nawet nie wiedział, w którym momencie Irene tak zawróciła mu w głowie. Owszem, uważał ją za atrakcyjną już w pierwszej chwili, ale to była zwykła opinia wyrażona przez niego, jako mężczyznę. Nic poza tym. Dopiero potem, z każdą chwilą zaczął zdawać sobie sprawę, że nie tylko chciałby ją w tej chwili zaciągnąć do łóżka, ale również mieć nieco inaczej. Śmiać się, rozmawiać, spędzać razem wolny czas… Być może chciał zbyt wiele i za szybko, ale jednak. Dlatego właśnie teraz stał tam tak oparty bez sensu o stół.
Nie opierał się kiedy podeszła do niego i zmusiła do objęcia się. Chciał tego i chyba nie musiał jej mówić, sama wszystko doskonale czuła i widziała po nim. Szczególnie fakt, jak jej dotyk działa na podporucznika.
- Rozumiem. Jeśli cię w jakiś sposób uraziłem, przepraszam – spuścił wzrok po chwili zdając sobie sprawę, że w obecnej chwili nie było szans wbić go w podłogę. Zamrugał szybko powracając spojrzeniem do oczu Irene mając nadzieję, że nie skomentuje tego małego incydentu. Nie chciał bezczelnie gapić się w jej dekolt. Wreszcie się uśmiechnął zwłaszcza słysząc od kobiety słowa, które wydawały się naprawdę być szczere i chyba właśnie tej szczerości potrzebował. Potrzebował też tego pocałunku, który na moment skrócił znów dystans między nimi. Jeśli chciała tym go ugłaskać to musiał przyznać, że wyszło jej to doskonale. Spojrzał na kota, który teraz za wszelką cenę chciał na siebie zwrócić uwagę, jakby był co najmniej zazdrosny. I to nawet nie tyle o Irene co o Marshalla właśnie. Jakoś tak dziwnie bardzo do niej lgnął.
- Nie tylko on – pozwolił sobie z powrotem skupić uwagę na sobie, kiedy delikatnie odwrócił jej podbródek w swoją stronę. Pocałował ją troszeczkę dłużej i nieco mniej delikatnie niż ona jego, ale nie powinna mieć mu za złe. Mieli chwilę dla siebie, byli sami, Olivia jeszcze spała, albo dobrze udawała, że śpi tak, więc Arrow nie widział problemu w tej chwili intymności. Może się trochę zapomniał, kiedy jego ręce zaczęły błądzić bez opamiętania po jej plecach. Być może nie powinien w tej chwili pozwalać sobie na taką śmiałość, ale to wyszło samo. Nie kontrolował tego i nie mógł też tego powstrzymać. Przestał myśleć, przestał być nawet obecny świadomością w kuchni. Była tylko ona, jej dotyk, jej zapach i smak jej ust.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

8 paź 2014, o 17:29

Zażenowanie Hearrowa, kiedy niechcący zajrzał jej w dekolt, sprawiło że tym razem Irene już nie mogła powstrzymać się od śmiechu. To nie miało najmniejszego sensu, przecież zarówno w strzelnicy jak i teraz jasno dała mu do zrozumienia, że jest cała dla niego. Te usilne próby kontrolowania się były urocze, ale kiedyś go wykończą.
Odwzajemniła pocałunek i zsunęła ręce powoli po jego klatce piersiowej, wyczuwając po drodze jak szybko bije mu serce. Zatrzymała tam dłoń. Gdyby w tym momencie Arrow postanowił sprawdzić jej puls, też zrozumiałby jak szczera była przed chwilą. Ale że w jej okolice serca podporucznik nie mógł nawet patrzeć, a co dopiero trafić tam ręką, to raczej się nie dowie.
- O, a kto jeszcze? - wymruczała między smakującymi kawą pocałunkami, uśmiechając się jednocześnie. Sposób, w jaki ją obejmował, nie pozostawiał złudzeń co do tego, o kogo może chodzić, ale nie mogła się powstrzymać przed zadaniem tego pytania. Dotyk jego dłoni był jedną z najprzyjemniejszych rzeczy, jakich doświadczyła ostatnimi czasy, aż przyłapała się na żałowaniu, że bluzka - choć z dość cienkiego materiału - nie pozwala jej poczuć tego dokładniej. Zignorowała rozżalone miauknięcie kota, który był teraz wyraźnie niezadowolony z faktu, że został kompletnie przez nich olany. Westchnęła cicho, unosząc i przekrzywiając głowę, jasno dając podporucznikowi do zrozumienia, że ma zainteresować się jej szyją, a nie tylko ustami. Rękami zjechała jeszcze niżej, zatrzymując je przy brzegu koszulki i w końcu wsunęła obie dłonie pod spód, delikatnie przejeżdżając paznokciami po plecach mężczyzny. Kompletnie nie panowała nad odruchami i nie zastanawiała się, czy wypada... w sumie rzadko kiedy w ogóle się nad tym zastanawiała.
W końcu jednak odsunęła się od podporucznika, powoli, z przymkniętymi oczami, przygryzając lekko dolną wargę. No właśnie, trzeba było się opanować, zwłaszcza, że za ścianą była Olivia i mogła w każdym momencie przekroczyć próg. A jej serce jeszcze jakiś czas temu nie działało, szkoda by było więc gdyby niespodziewany widok przeraził ją za bardzo, czy coś. Biorąc pod uwagę ich zaangażowanie, niewielkie byłyby szanse usłyszenia kroków pani doktor wystarczająco wcześnie.
Odchrząknęła cicho i otworzyła oczy, poprawiając brzeg bluzki, który w jakiś dziwny sposób podwinął się i odsłonił jej bok.
- Kawa jest... - przez moment sama nie do końca wiedziała co mówi, ale otrząsnęła się w końcu. - Kawa nam wystygnie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

8 paź 2014, o 18:10

Odpłynął zupełnie i nie potrzebował w tej chwili już więcej żadnych zapewnień, że Irene wróci. Prędzej czy później, ale jednak. Wszystko działo się tak chaotycznie a jednocześnie tak cudownie według jakiegoś tam zamysłu, że Marshall był zaskoczony jak to wszystko szybko się skończyło. Za szybko jak dla niego, ale racja – należało się opanować głównie ze względu na fakt, że tak do końca nie byli w mieszkaniu sami. A szkoda…
- Co? – otworzył oczy zdając sobie dopiero teraz sprawę gdzie jest i co właściwie się wydarzyło. Spojrzał na Irene, która próbowała usilnie poprawić swoją bluzkę, co sprawiło, że Arrow jakoś automatycznie ściągnął swoją w dół. Jeszcze na plecach czuł do tej pory delikatne ślady po jej paznokciach, już nie mówiąc o tym jak było mu strasznie gorąco. Odruchowo obejrzał się w stronę kawy, której Francuzka najwyraźniej postanowiła poświęcić teraz resztę uwagi. – Masz rację, chociaż spokojnie mogła by się między nami z powrotem rozgrzać.
Uśmiechnął się pod nosem sięgając po kubek z kawą i podając jeden Irene, a drugi, swój przyłożył do ust wypijając kolejne dwa łyki. Przez moment wydawało mu się, że rozgrzany kubek jest i tak o wiele zimniejszy niż sam podporucznik. Zerknął na Irene. Jak to możliwe, że taka kobieta siedzi tutaj teraz z tobą, co Hearrow? Jak to możliwe, że przed chwileczką jeszcze nie mogła się od ciebie oderwać? Pojęcia nie miał czy kiedykolwiek znajdzie odpowiedzi na te, dość przyjemne pytania, które nijak nie stanowiły w tej chwili jakiejś przeszkody. Po prostu były i wiązały się z tym jak gorączkowo przez ten czas, który spędzał z Irene waliło mu serce.
Wrócił wreszcie na kanapę siadając w niezobowiązującej pozycji, tak na wypadek gdyby Olivia nagle wpadła do salonu, ale jeszcze spokojnie zostawiając miejsce gdyby Francuzka zechciała się do niego na przykład przytulić. Zresztą cała trójka już była dorosła, nie było potrzeby ukrywania przed sobą niektórych faktów. Oczywiście co innego wspólne siedzenie na kanapie, nawet w oczywistej konfiguracji, a co innego przyłapanie tej dwójki na kuchennym stole. Zaśmiał się cicho na tę myśl, ale nic nie powiedział.
- To ten… jakie masz plany w takim razie? – zapytał siląc się na zwykłą rozmowę, chociaż myślami wciąż błądził po jej ciele. Jakoś tak nie mógł tego powstrzymać, chociaż starał się usilnie to robić. – Niekoniecznie w związku ze mną. To znaczy nie w związku, bo jakim związku, ale tak ogólnie no wiesz… Kurde, chyba znów zaczynam.
Klepnął się otwartą dłonią w czoło zdając sobie sprawę z tego jak to idiotycznie musiało zabrzmieć.
- Jeszcze raz – odetchnął i nabrał powoli powietrza do płuc. – Co planujesz robić w najbliższej przyszłości?
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

8 paź 2014, o 18:46

Podświadomie miała nadzieję, że Arrow zaprotestuje, ale w sumie dobrze się stało. Odetchnęła głęboko i czekając, aż choć trochę spłyną z niej emocje, przyjęła kubek. Napiła się, wpatrując się w powierzchnię. Boże. Była trochę zła na siebie, za to, że się nie kontroluje. Zwykle to ona była panią sytuacji i nawet jeśli cokolwiek zaczynało się dziać, Irene pozostawała chłodna i w pełni świadoma. Nigdy nie zapędziła się bardziej, niż planowała. Tym razem to sytuacja pochłonęła ją i nie miała na nią żadnego wpływu. I o dziwo dobrze się z tym czuła...
Poszła za mężczyzną do salonu i usiadła obok, wpasowując się tak, żeby mógł ją objąć i opierając się głową o jego ramię. Szczerze mówiąc, było jej wszystko jedno co dzieje się z kawą, równie dobrze mógł wychłeptać ją kot i Irene byłaby równie zadowolona.
Nie spodziewała się, że Arrow z powrotem zacznie się zacinać, tak samo jak wcześniej nie spodziewała się, że zawstydzi go jej dekolt. W jej głowie zaświtała absurdalna myśl, że jest coś, o czym ona nie wie... Nie, niemożliwe. Odepchnęła od siebie dziwne podejrzenia i rozsiadła się wygodniej, opierając jedną dłoń na udzie podporucznika.
- Będę naprawiać pancerz po ciężkich przejściach, chociaż nigdy jeszcze tego nie robiłam i nie wiem czy czegoś nie spieprzę - odparła. - Pewnie i tak w końcu kupię nowy. No i polecę załatwić parę spraw, może przy okazji znajdę jakieś szybkie zlecenie na boku... Może jakieś mniej stresujące niż ostatnie - w zamyśleniu przesunęła kciukiem po szwie z boku nogi Marshalla i upiła łyka kawy. - A ty? Mówiłeś, że miałeś przepustkę czy coś, teraz pewnie dostaniesz jakiś przydział?
Spojrzała w okno. W międzyczasie zrobiło się już całkiem jasno i Olivia z pewnością zaraz wstanie, a to było jednoznaczne z tym, że będzie trzeba się zebrać, żeby zdążyć na prom. Jakoś nie miała wcale ochoty w tym momencie pakować się i wychodzić. Żałowała, że nie może zostać chociaż jeden dzień dłużej, no ale skoro już się umówiły... Może i dobrze. Będzie miała czas na przemyślenie tego wszystkiego, mimo że nie wiedziała do jakich nowych wniosków mogłaby dojść. Przesunęła wzrokiem po swoich bagażach. Przygotowanie się do wyjścia nie zajmie jej więcej, niż pięć minut, bo nie zdążyła za bardzo roznieść rzeczy po mieszkaniu Hearrowa. Mogła teraz siedzieć i korzystać z krótkiej chwili przyjemności. Odstawiła więc kawę, odwróciła się do podporucznika i opierając rękę o jego klatkę piersiową, zaczęła bawić się nieśmiertelnikami.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

8 paź 2014, o 20:03

Dobrze było czuć obok ciepło jej ciała i ten zapach włosów, którego już chyba nigdy podporucznik nie pozbędzie się z głowy. I nawet nie chciał tego. Delikatnie tylko pociągnął za gumkę trzymającą je wszystkie razem, aby mogły swobodnie opaść. Tak wyglądała zdecydowanie dużo lepiej no i przynajmniej miał pretekst żeby się nimi bawić. Przeplatanie ich między swoimi palcami uznał za całkiem przyjemne zajęcie. Dziwne było to jak spokojnie siedzenie i picie kawy, niby tak normalne mogło być jednocześnie tak bardzo urzekające. Nie chciałby to się kończyło, potrzebowali jeszcze dnia, albo najlepiej dwóch tylko dla siebie. Niestety tego komfortu nie posiadali…
- Pomógłbym ci gdybym się na tym znał trochę bardziej, niestety naprawianie pancerza zwykle zostawiam doświadczonym ludziom – trochę mu było głupio, bo jako żołnierz powinien to robić sam. Oczywiście wszystkie drobne usterki potrafił sam zreperować, ale biorąc pod uwagę to, co działo się z pancerzem Irene na Shodan nie była to z pewnością drobna usterka. Dobrze, że wtedy przynajmniej nie miał swojego na sobie, bo pewnie skończyłby tak samo jak ten Francuzki.
Na myśl o powrocie do pełnej służby humor nieco mu się poprawił, w końcu uwielbiał bycie żołnierzem, bo do tego właśnie był stworzony. I nie wyobrażał sobie bycia kimś innym. Westchnął. Faktycznie ostatni dzień przepustki minął wczoraj i teraz zapewne Hearrow powinien właśnie otrzymać na swój omni-klucz wezwanie do sztabu po nowy przydział. Nie miał pojęcia, czym będzie się teraz zajmował, ale wszystko, zdecydowanie wszystko będzie lepsze od tego, co przeżyli w bazie Atlantis.
- Pewnie tak. Pojęcia nie mam gdzie mnie wrzucą, mam tylko nadzieję, że to nie będzie jakaś łódź podwodna – zaśmiał się, chociaż na dłuższą metę nie było w tym wcale nic zabawnego. Wręcz przeciwnie, nie wiedział jak zniósłby kolejne schodzenie pod wodę. – Obawiam się, że nawet gdyby, to i tak nie miałbym za wiele do gadania w tej kwestii.
Przyglądał się chwilę jak Irene obraca w palcach jego nieśmiertelniki i uśmiechał się do siebie zdając sobie sprawę, że właściwie gdyby nie ten nieszczęsny Shodan zapewne nigdy by na siebie nie wpadli. Jak to mówią szczęście w nieszczęściu i to tak ogromne szczęście w jeszcze większym nieszczęściu. Jego wspomnienia mimowolnie powróciły do tych ludzi w parku. Tych porażonych prądem i pozostawionych na pastwę losu dziwnego biotycznego stwora z głębin. Mimowolnie przytulił Irene do siebie, nie chciał jej tego wypominać, chociaż nie mógł się pozbyć z głowy tych krzyków. Ona i tak już wycierpiała wystarczająco a sam podporucznik miał odrobinę serca i godności, aby jej o tym zdarzeniu nie przypominać. Poza tym nie chciał psuć tej przyjemnej chwili bliskości, tak zupełnie zwyczajnej i niezobowiązującej.
Oparł tylko policzek o jej głowę już któryś raz z kolei zaciągając się zapachem jej włosów. Zdecydowanie chciał go zapamiętać na długi czas, cóż ona miała chociaż jego koszulkę, jemu nie pozostanie nic na ten czas, gdy Irene zabraknie w pobliżu Arrowa. Musiał zdać się chociaż na swoją pamięć.
- Nie każ mi długo na siebie czekać – powiedział wreszcie po dłuższej chwili milczenia. – I nie narażaj się, pamiętaj, że mnie nie będzie żebyś się mogła za mną schować.
Uśmiechnął się subtelnie nawiązując do tych ostatnich chwil na Atlantis i teraz zrobił to już ostatni raz. Oczywiście, że będzie się martwił i zastanawiał gdzie jest, co robi i co się z nią dzieje. Ale nie potrzebował tego mówić, ona zdawała się o tym doskonale wiedzieć.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

8 paź 2014, o 21:12

- Ja mam nadzieję, że gdziekolwiek cię wyślą, to nie na długo - uśmiechnęła się. Czuła, jak Arrow bawi się jej włosami i zamknęła oczy. W jego objęciach było jej dobrze, chociaż nadal nie mogła odepchnąć od siebie myśli o tym, co czuła w strzelnicy i jeszcze przed chwilą, w kuchni. Wyobraźnia podpowiadała jej wiele i wcale nie było to picie kawy na kanapie.
- Możecie mieć gości? - spytała w końcu, w odniesieniu do przydziału. Jakby stacjonował na łodzi podwodnej, to nawet nie zastanawiałaby się nad odwiedzinami, ale jeśli trafi lepiej... - Jeśli nie, to da się kogoś przemycić na zamknięte, przymierzowe tereny, prawda?
Kiedy przytulił ją do siebie mocniej, uniosła na niego pytające spojrzenie. Jego twarz jednak nic nie wyrażała. Nic, poza... troską? Uśmiechnęła się do niego, a jej dłoń przestała już bawić się nieśmiertelnikami i teraz przesuwała palcami po jego klatce piersiowej.
- Dobrze - jak różne było jego podejście w porównaniu do tego, które prezentował przy schodzeniu do Atlantis... Gdzie się podziało "jesteś dużą dziewczynką, poradzisz sobie"?
Nie zdążyła jednak powiedzieć nic więcej, bo z sypialni wreszcie wyszła zaspana Olivia.

Mniej-więcej godzinę zajęło im przygotowanie się do drogi i w końcu stanęły w drzwiach. Pożegnanie było krótkie i treściwe, chociaż Irene nie podejrzewała, żeby Olivii i Marshallowi było dane się jeszcze spotkać. Kiedy wyszły z mieszkania, Francuzka westchnęła tylko i rzuciła torbę pod ścianą korytarza.
- Zostawiłam szczotkę - poinformowała panią doktor i pobiegła z powrotem, by dopaść jeszcze do podporucznika i poprawić pożegnanie długim i namiętnym pocałunkiem, który jakoś tak w towarzystwie Olivii wydał się jej nieodpowiedni.
- Zadzwonię - obiecała i wyszła, nie zastanawiając się nawet, czy Olivia zwróci uwagę na to, że żadnej szczotki stamtąd nie wyniosła.
Chwilę później już jej nie było, a godzinę później ani Irene, ani Olivii nie było już na Cytadeli. Spoglądała tylko na ramiona stacji przez okna promu, obiecując sobie, że następnym razem zwiedzi ją dokładniej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

26 lis 2014, o 17:44

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Zebranie się z Omegi zajęło im mniej, niż dwie godziny i po długiej podróży w końcu wylądowali na Cytadeli. Był środek nocy, a i tak w dokach kręciło się mnóstwo wszelkiego rodzaju stworzeń. Turianin z SOC przy kontroli przywitał ją jako Evę Blaise, życzył miłego pobytu i wszystko byłoby pięknie, gdyby Irene prawie nie stratowała opiekuna. Nie mogła się do nich przyzwyczaić, mimo że zdawała sobie sprawę z ich obecności.
Ominęła go i dogoniła podporucznika, chcąc jak najszybciej zejść z oczu turianina, który zerkał na nią, najwyraźniej mając jakieś zastrzeżenia. Tylko tego brakowało, żeby teraz narobić sobie problemów z SOC dlatego, że się wlazło na zielone coś grzebiące w ścianie. Irene była zmęczona i chciała jedynie jak najszybciej pójść spać. A do tego zaczynała czuć ssanie w żołądku. Kolacja była wskazana.

Po wejściu do mieszkania rzuciła torbę z przyzwyczajenia w to samo miejsce, w którym stała ostatnio - obok kanapy w dużym pokoju - i rozejrzała się za kotem. Poprzednio witał ich za każdym razem, kiedy przekraczali drzwi wejściowe, tym razem było pusto. Dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, że przecież go nie ma. Szkoda, był uroczy i lubiła, kiedy mruczał na jej kolanach. Chociaż dużo mniej przyjemna była pobudka, kiedy zaczął ugniatać jej brzuch w środku nocy, a do lekkich bynajmniej nie należał.
Przeszła kilka kroków wgłąb mieszkania i wyjrzała przez okno. Cytadela wyglądała pięknie, żadne z miejsc które dane jej było odwiedzić nie było tak imponujące. Przez długi czas milczała. Było tak spokojnie, nigdzie nie byli oczekiwani, nie musieli się zaraz zbierać i biec na kolejny prom. Nie musiała zastanawiać się czy ktoś nie wpadnie zaraz żeby ją aresztować, bo przecież Eva Blaise nie zdążyła narobić sobie jeszcze na tej stacji problemów. No i był Arrow, więc może pierwszy raz od dawna nie będzie zasypiać samotnie.
- Chcesz coś zjeść? - spytała, odwracając się do niego. - Nie wiem czy coś masz, możemy coś zamówić.
Nie spodziewała się, żeby w lodówce podporucznika w tym momencie znajdowało się cokolwiek sensownego, skoro wyjechał dwa dni temu i miało go nie być dłużej. Raczej nie była wybredna, jeśli chodzi o jedzenie to przeszła już sporo i dopóki nie musiała głodować, była zadowolona. Wiedziała jedno - dziś już nie miała siły nigdzie wychodzić. Chciała zostać tutaj i po prostu odpocząć.
Podeszła do lampki i zapaliła ją, chcąc rozjaśnić ciemność mieszkania. Nawet nie miała ochoty zapalać dużego światła i jeśli Arrow to zrobił, to ona zaraz je zgasiła. Było dobrze tak, jak było, półmrok pasował idealnie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

26 lis 2014, o 20:25

Po przekroczeniu progu mieszkania odetchnął. Naprawdę w takich chwilach jak ta doceniał wartość powiedzenia, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Rzucił tylko rzeczy do pokoju, w którym poprzednim razem spał. Wątpił, że przyjdzie im z niego w tej chwili korzystać, a rano wszystko uprzątnie. Teraz było zdecydowanie za późno na cokolwiek poza spaniem, (chociaż Hearrow całą drogę i tak przedrzemał, co było u niego normalne), ale propozycja Irene z jedzeniem nagle wydała mu się jak najbardziej sensowna. Opadł ciężko na kanapę w salonie i zmarszczył brwi w zamyśleniu. Zamówienie czegoś do jedzenia brzmiało w porządku, ale musieliby czekać na dostarczenie a Arrow z natury nie bywał cierpliwy. Za to coś mu się przypomniało.
- Jeśli nie jesteś zbyt wybredna, to w zamrażarce powinna być jakaś pizza – westchnął ciężko i wstał. – Usiądź, wrzucę ją szybko do piekarnika.
Zgodnie z tym, co powiedział, pizza faktycznie znajdowała się w zamrażarce i w zasadzie to było jedyne, co posiadał w okolicach lodówki. A przynajmniej coś, co względnie nadawało się do spożycia – bo mleku na przykład już by nie ufał. Był prostym żołnierzem i w dodatku facetem, więc ciężko było znaleźć u niego cokolwiek spożywczo wyszukanego. Jeśli jadł to albo poza domem, albo jakieś w względnie proste posiłki typu makaron z serem. W szafce natomiast znalazł standardowy sok pomarańczowy i dwie szklanki, to akurat Marshall miał zawsze i bez szklanki soku nie wyobrażał sobie początku dnia.
Po dłuższej chwili coś ciepłego mogło wreszcie wylądować w ich żołądkach i Hearrow w zasadzie nie wiedział czy był tak głodny, czy ta odgrzewana pizza była taka dobra. Naprawdę mu smakowało, a co najważniejsze było względnie sycące. Dopiero teraz poczuł, jak bardzo jest zmęczony, a przyjemne ciepło, które ogarnęło jego ciało sprawiło, że poczuł się senny.
- Jak? Nadawało się to do czegoś? – zapytał odkładając sztućce obok siebie na talerzu i kończąc ostatni łyk soku. Po chwili wstał i pozbierał naczynia odkładając je do zmywarki. Dobrze, że ktoś wymyślił kiedyś to przydatne urządzenie, bo przynajmniej nie trzeba było się babrać w takich momentach ze zmywaniem ręcznym, czego Arrow serdecznie nienawidził. – Rano pójdę po Rado. Nie będę już po nocach nachodzić ludzi. Jutro też powinniśmy mieć sporo czasu dla siebie na obiecane zwiedzanie.
Przeciągnął się siadając z powrotem na kanapie w dużym pokoju. Odwrócił głowę w stronę okna przyglądając się chwile nocnemu widokowi na tę część Cytadeli. Być może nie była to najlepsza lokalizacja na podziwianie widoków, te lepsze z pewnością znajdowały się w Prezydium, ale podporucznik nie mógł narzekać. Było tutaj spokojnie, miał blisko park i mógł uniknąć zgiełku charakterystycznego dla centrum. Jeśli tylko Irene usiadła obok pozwolił sobie położyć się w poprzek układając głowę na jej kolanach.
- Bardzo jesteś zmęczona? – zapytał unosząc spojrzenie na Francuzkę. Wciąż nie chciało do niego dotrzeć, że teraz będzie obok coraz częściej i to w sposób, o jakim zawsze marzył. Nigdy wcześniej nie myślał, że dojdzie do sytuacji, w której będzie mógł bez skrępowania jej chociażby dotykać i chociaż do tej pory czuł od czasu do czasu jakieś dziwne opory, to zaczynały one delikatnie przechodzić. Musiał się do tego po prostu przyzwyczaić. Do niej.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

26 lis 2014, o 21:20

Pizza uszczęśliwiła ją całkowicie i nie trzeba się było tego wcale domyślać, wystarczyło spojrzeć na błogie zadowolenie, które odmalowało się na jej twarzy. Naprawdę, jadała gorsze rzeczy, a ta pizza nawet w porównaniu do innych mrożonych była dobra. W sumie nawet cieszyła się, że nie muszą czekać na dostawę, bo jej żołądek już dość mocno domagał się uwagi.
- Mhm - skinęła tylko głową i popiła posiłek sokiem. Odetchnęła z zadowoleniem i oparła się wygodnie. Nie zdążyła nawet zareagować, zanim Arrow sprzątnął wszystko ze stołu. Była wygodnicka, ale nie niewdzięczna. Mogła zrobić chociaż tyle... - Kilka godzin nic nie zmieni, chociaż stęskniłam się za nim - uśmiechnęła się. - Ale wszystko ma dobre i złe strony, przynajmniej nie obudzi nas rano.
Zwiedzanie... Przeszła na kanapę, tak jak Hearrow i kiedy położył jej głowę na kolanach, zaczęła bawić się jego włosami. Ciekawa była, co Cytadela oferuje ludziom, którzy są tu właściwie po raz pierwszy. Słyszała o parkach i stawach, o Shairze i klubach. Ale to były informacje, które krążyły między najzwyklejszymi ludźmi, którzy o stacji tylko czytali w extranecie. A na takich Irene często trafiała na swojej drodze życia. Skoro Arrow tu mieszkał, prawdopodobnie wiedział wiele więcej.
- Trochę jestem - przyznała. - Ale zanim pójdziemy spać, chciałabym wziąć prysznic. Po podróży i w ogóle.
Jej wzrok uciekł w stronę drzwi łazienkowych, a myśli w stronę dziwnego uczucia, które nagle ją ogarnęło. Mieszkanie, tak po prostu. Z mężczyzną i kotem. Cóż, póki co wolała podchodzić do tego w inny sposób - Marshall pozwolił jej zostać u siebie na jakiś czas, tak? Nie wprowadziła się tam, nadal jest gościem. Nadal będzie mogła zebrać się i wyjechać, kiedy będzie chciała.
Z tym że póki co wcale nie chciała.
Przyglądała się podporucznikowi z góry, tak po prostu bezmyślnie studiując rysy jego twarzy. Powoli dopiła sok i w końcu pochyliła się, by odstawić szklankę na stół. Przez kilka minut siedziała jeszcze, bawiąc się jego włosami, a myślom pozwalając błądzić po jakichś niezobowiązujących tematach. Wreszcie westchnęła i przeciągnęła się.
- Chodźmy spać - oparła dłoń na klatce piersiowej mężczyzny. - Domyślam się, że teraz nie będę już musiała nocować tu, na kanapie, hm? - uśmiechęła się i zerknęła na swój bagaż. - Nie mam dużo, jak widzisz, więc jakbym mogła to upchnąć gdzieś, żeby nie leżało tak na środku... No i jeśli nie chcesz, żebym Ci zachlapała wodą pół mieszkania, to możesz mi pożyczyć ręcznik.
Kiedy Arrow wstał, Irene też się podniosła i kucnęła nad torbą, by zacząć przekopywać ją w poszukiwaniu przydatnych rzeczy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

26 lis 2014, o 21:59

Wystarczyło, że zamknął oczy i już poczuł, że powoli odpływa, zwłaszcza jak Irene bawiła się jego włosami. Mógł tak po prostu zostać, chociaż domyślał się, że kobiecie może być w tej pozycji mało wygodnie, nawet mimo, że on sam nie mógł narzekać. Mruknął tylko, kiedy wspomniała o chęci pójścia spać. W zasadzie nie miał niczego przeciwko, a wspólne chwile nie uciekną, a odpoczywać przecież trzeba. Zwłaszcza po tak męczącym dniu jak ten dzisiejszy, po dawaniu vorcha w pysk i unikaniu od tychże samych dziwnych propozycji. Otworzył oczy i podniósł się z jej kolan żeby w końcu całkiem wstać z łóżka.
- No to ja mam tutaj spać? – zapytał z przekąsem i przybierając minę pełną zrezygnowania. Wzruszył więc ramionami i uśmiechnął się pod nosem do siebie. – Trudno, liczyłem na swoje łóżko wreszcie, ale skoro tak…
Przeszedł kawałek do sypialni prowadząc za sobą Irene. Kolejna znacząca zmiana w tym wszystkim faktycznie dotyczyła tego, że teraz jeszcze będzie miał jej rzeczy u siebie. Jak mógł w ogóle o tym zapomnieć? Na szczęście miał sporo niezagospodarowanej przestrzeni w szafie, więc Irene śmiało miała gdzie się poskładać ze swoimi rzeczami. W zasadzie jedyne, co wisiało na wieszakach to mundury, cała reszta była poukładana na półkach, z czego kilka tak czy siak było wolnych.
- Proszę, myślę, że na początek powinno być w porządku – powiedział wskazując na wolne miejsce, po czym odwrócił się i sięgnął do szafek naprzeciwko łóżka skąd wyjął ręcznik i podał Irene. – Poradzisz sobie z resztą sama?
Dał jej moment na zebranie się z resztą potrzebnych rzeczy. Nie musiał już wskazywać łazienki, więc to pierwsze spotkanie tutaj z Olivią miało same dobre strony. Pozwolił jej udać się pod prysznic a sam ogarnął świeżą pościel i jeszcze przez dobrych kilka minut poprawiał prześcieradło. Ot takie przyzwyczajenie z wojska, gdzie wszystko, co związane z łóżkiem i pościelą musiało być idealne. Potem otworzył drzwi na balkon i wyszedł na moment odetchnąć świeżym powietrzem. Było tak spokojnie, tak miło.
Być może Hearrow to wszystko od razu ubierał w zbyt wielkie słowa i jeszcze bardziej zobowiązujące myśli, ale to jakoś tak przychodziło mu samo. Zwłaszcza, że właśnie tego chciał. Westchnął, gdy jego myśli zaczęły krążyć wokół dziwnych podejrzeń i jeszcze większej ilości ogarniającego go niepokoju i wątpliwości. Nie chciał ich do siebie dopuszczać, wolał żyć z myślą, że przecież wszystko jest tak idealnie, że nie może być niczego, co mogłoby to zepsuć. Była tam, za tymi drzwiami, będzie spać w jego łóżku i będzie obok, dlaczego więc miał doszukiwać się w tym wszystkim jakiś problemów? A będą mieli czas na poznanie się bliżej przez te kilka dni. Mimo, że Marshall bardzo chciał to tak widzieć, to przecież w zasadzie niczego sobie nie obiecywali i Irene równie dobrze na drugi dzień mogła zabrać swoje rzeczy i wyjechać nie mówiąc mu nic. Była jeszcze jedna rzecz, to, co powiedziała mu jeszcze na Ziemi, o Francji, o tym, że uciekła z rodzinnego domu. To wciąż nie dawało mu, chociaż za wszelką cenę starał się odsunąć od siebie tę myśl. To była przeszłość i nie miał zamiaru jej z tego rozliczać. W końcu każdy ma jakieś tajemnice i jeśli tylko będzie czuła taką potrzebę, to sama mu o wszystkim powie. Nie będzie drążył tematu na siłę, zwłaszcza, że czuł, że ona wcale nie chce o tym mówić. Westchnął po raz kolejny i usiadł na krześle zarzucając nogi na barierkę balkonu. Było cicho i spokojnie.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

26 lis 2014, o 23:23

Spojrzała ze zdziwieniem na puste wieszaki i miejsca na półkach. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć i od razu je zamknęła. Przez kilka sekund wpatrywała się w niewykorzystane przestrzenie, by w końcu parsknąć śmiechem.
- Miałam tylko na myśli jakieś miejsce, gdzie mogę rzucić torbę, jakiś kąt pod ścianą bardziej optymalny niż podłoga na wprost wejścia - wzruszyła ramionami. - Ale... dziękuję, zajmę się tym jutro, dobrze?
Wrzuciła bagaż na dno szafy i trzymając pod pachą niewielką kosmetyczkę, przyjęła od Marshalla ręcznik. Chwilę później już jej nie było.
W łazience rozpięła suwak kombinezonu i pozwoliła mu zsunąć się z ramion, a potem zupełnie opaść na podłogę. Z lustra patrzyła na nią ta sama Irene, co jeszcze przed Shodan. Wszystkie stłuczenia zniknęły, a zmęczone spojrzenie było zmęczone tylko z powodu późnej godziny, a nie przez przejścia, które nadal starała się zapomnieć. Chwilę później gorąca woda spływająca po jej skórze zmyła z niej nieco zmęczenie podróżą i senność. Po wyjściu spod prysznica Irene poświęciła jeszcze trochę czasu włosom i w końcu owinięta w ręcznik wróciła do sypialni.
Marshalla tam nie było, ale ciepłe powietrze wpływające do pokoju przez uchylone drzwi balkonu pozwalały łatwo wywnioskować, gdzie się podział. Postanowiła jeszcze przez chwilę mu nie przeszkadzać. Zamiast tego zajrzała do szafy i wydobyła ze swojej torby krótką, satynową koszulę nocną w kolorze krwistej czerwieni. Dopiero kiedy miała ją na sobie, przestąpiła próg balkonu i cicho podeszła do Hearrowa.
- Jestem - stwierdziła krótko, chociaż trudno było tego nie zauważyć. Przesunęła dłonią po jego ramieniu i minęła go, by oprzeć się o barierkę i zapatrzeć gdzieś w górę. Nawet nie wiedziała, że w tym mieszkaniu jest balkon. Nad nimi widoczne były światła drugiego ramienia stacji i zaczęła zastanawiać się, jak mieszka się w miejscu, skąd widać wszystkie cztery. Zerknęła na podporucznika przez ramię. - Możesz iść, ja tu będę czekać - uśmiechnęła się lekko. - Tu, albo w łóżku. Jak wrócisz szybko, to może jeszcze nie będę spać.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

27 lis 2014, o 00:06

Odruchowo odwrócił głowę, kiedy dotknęła jego ramienia i otworzył usta chcąc powiedzieć cokolwiek, ale każde słowo zamierało mu w gardle. Siedział tak przez moment z tym samym wyrazem twarzy zanim się otrząsnął. Dobrze, że na niego nie patrzyła, bo musiał wyglądać naprawdę idiotycznie. Dopiero po raz kolejny przesuwając spojrzeniem po jej sylwetce zamknął wreszcie usta, z których w tym momencie nie chciał zejść dziwny uśmiech. Nie musiała mu dwa razy powtarzać, zgarnął z półki spodenki do spania i niemal natychmiast znalazł się w łazience. Zapach, który tam zastał uderzył go momentalnie, że aż uśmiechnął się do swojego odbicia Stary, ale masz szczęście. Równie szybko się rozebrał i poświęcił chwilę na zmywaniu z siebie zmęczenia i napięcia mięśni. Wszystko nie trwało dłużej niż siedem minut włącznie z myciem zębów i zmianą opatrunku. Wrócił do sypialni odkładając tylko nieśmiertelniki na szafkę nocną i wracając z powrotem na balkon. Było przyjemnie ciepło, tak, że nie przeszkadzał mu nawet fakt bycia w samych spodenkach. Podszedł więc do Irene obejmując ją od tyłu i spoglądając jeszcze raz na światła cytadeli migoczące w przestrzeni.
- Podoba ci się? – zapytał opierając się rękami o barierkę po obydwu stronach Francuzki. Było ciepło a woda tymczasowo zmyła z niego zmęczenie i senność, tak więc napawał się chwilę tym przyjemnym obrazkiem i równie przyjemnym towarzystwem. Dobrze było czuć ją tak blisko siebie i nie mógł pozbyć się wrażenia, że tak już właśnie powinno być, że chciałby, aby tak było. – Nie jest to być może Prezydium, ale też ma swoje uroki. Zresztą jutro zobaczysz.
Stał tak jeszcze przez moment odgarniając jej włosy na jeden bok. Swoją drogą wręcz je uwielbiał, ten kolor, ich gęstość i to, jakie cudowne były w dotyku, już nie wspominając o zapachu, który za każdym razem wdzierał się w każdy zakamarek ciała podporucznika zmuszając go do kontrolowania siebie. Teraz nie musiał, teraz byli sami u niego w mieszkaniu i mimo resztek nieśmiałości, Hearrow już coraz lepiej sobie poczynał. Aż sam się w zasadzie dziwił.
Wreszcie przerzucił ostatni kosmyk na prawe ramię Irene odsłaniając tym samym lewą stronę jej szyi. Przejechał tamtędy delikatnie dłonią czując pod palcami jak delikatna jest w tym miejscu jej skóra. Pamiętał to uczucie doskonale, ale za każdym razem lubił je czuć od nowa. Proszę jak niewiele mu trzeba było w tej chwili do szczęścia.
- Jak plecy? – zapytał cicho, kiedy jego usta znalazły się zaraz obok ucha Irene. Pamiętał doskonale jak dokuczał jej ból jeszcze na Omedze i obiecał sobie zająć się tym w odpowiednim czasie. A przynajmniej zapytać o ich stan. – Przestały trochę boleć? – nie zamierzał się nawet kontrolować, kiedy ustami dotknął delikatnie jej karku uśmiechając się znowu do siebie po tym pocałunku.
Jeśli jesteś bardzo śpiąca… - zatrzymał się po raz kolejny na moment, głównie dlatego, że nie mógł jednocześnie używać ust do dwóch rzeczy na raz. Zdecydowanie lubił jej szyję. - … to mogę się nimi zająć dopiero jutro.
Odsunął się od niej opierając plecami o barierkę. Trochę zaczepek nigdy nikomu nie zaszkodziło, a Arrow był teraz w wyśmienitym humorze.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

27 lis 2014, o 00:52

W odpowiedzi na pytanie skinęła głową.
- Wygląda jak drugie miasto... - zaczęła cicho, ale Arrow szybko odwrócił jej uwagę od wszystkiego, na co do tej pory patrzyła. Jego dotyk zaabsorbował ją całkowicie i nie była już w stanie skupić się na widoku z balkonu. Zresztą ileż można patrzeć na jedno i to samo... Przymknęła oczy, zapominając momentalnie o dosłownie wszystkim. A kiedy poczuła usta mężczyzny na swojej szyi, przeszedł ją dreszcz i wręcz niemożliwym było, żeby tego nie zauważył.
- Plecy? - zmarszczyła brwi. Nie miała pojęcia, o co mu chodziło i dopiero kolejne pytanie wszystko wyjaśniło. Uśmiechnęła się i przechyliła głowę, dając mu lepszy dostęp do swojego nagiego ramienia. Nie zdawała sobie nawet sprawy z faktu, że to zauważył. - Trochę przeszło, ale jakoś przestałam być śpiąca, więc równie dobrze możesz zająć się nimi teraz.

Chłód, który ją ogarnął, kiedy Arrow się odsunął, sprawił że jęknęła cicho z niezadowoleniem. Tym bardziej, że sztuczny wiatr stacji owiał teraz jej odkryte plecy i teraz już nie wydawał się taki ciepły, jak jeszcze kilka minut temu. Unosił końcówki jej włosów i sprawiał, że cienka koszula przywierała do jej ciała. Dlatego też kiedy stanęła naprzeciwko Hearrowa, w połowie drogi między nim a drzwiami, mógł dokładnie zobaczyć każdy szczegół jej sylwetki, to czego bowiem nie ujawnił wiatr, doskonale ukazywało światło sypialni przeświecające przez materiał.
- Tak się nie robi - pokręciła głową i odwróciła się, by wejść z powrotem do mieszkania. Spojrzała jeszcze przeciągle przez ramię i spytała tylko: - Idziesz?
Zatrzymała się przy drzwiach, czekając aż mężczyzna znajdzie się w środku i zamknęła za nimi drzwi. Kompletnie odechciało się jej spać. Za to kusząca była wizja zajęcia się jej plecami, dlatego też usiadła na brzegu łóżka i z wyczekiwaniem odmalowanym na twarzy wpatrzyła się w Hearrowa. Jedyne czego chciała, to poczuć jego dłonie z powrotem na swojej skórze i jeśli dało się to połączyć z rozwiązaniem problemu spiętych mięśni, to tym bardziej. Zsunęła koszulę, ale tylko z ramion i powstrzymując ją rękami przed całkowitym spadnięciem, przesunęła wzrokiem po sylwetce mężczyzny. I dopiero teraz zwróciła uwagę na świeży opatrunek na jego boku. Jak mogła o tym zapomnieć...? Może powinna powstrzymać go jeszcze dziś przed dziwnymi wysiłkami? Uniosła pytające spojrzenie z powrotem na jego twarz, bo chociaż nie chciała zaczynać tematu rany, to nie chciała też narobić problemów i spowolnić gojenia. Z drugiej strony chyba było już za późno na takie rozważania...
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

27 lis 2014, o 09:13

Przeszedł przez próg ani na moment nie spuszczając wzroku z Irene. Zresztą w tej sytuacji ciężko byłoby mu na nią nie patrzeć, a Hearrow z każdą podobną chwilą wciąż się zastanawiał czy to wszystko to przypadkiem nie sen. stanął na środku sypialni i odprowadził Francuzkę wzrokiem do łóżka, po czym tylko obserwował jak zsuwa koszulę z ramion. Westchnął mrużąc oczy, tak łatwo było zapomnieć o wszystkim innym w jej towarzystwie i skupić się wyłącznie na jej osobie. Dopiero kiedy zatrzymała wzrok na miejscu, w którym Hearrow miał opatrunek sam też tam spojrzał.
- Nie przejmuj się tym - powiedział podchodząc do Irene i siadając za nią. Nie trzeba było go prosić, zresztą sam też chciał jej dotykać i chociaż być może nie znał się na masażu jakoś szczególnie, to zdał się na instynkt. Ułożył obie dłonie na jej ramionach i przesunął kciukiami wzdłuż kręgosłupa aż do karku. Czuł miękkość skóry Irene pod palcami i delikatnie spięcie mięśni pod nią. Milczał przez dłuższą chwilę skupiony wyłącznie na tym co robił, gdzieś w głowie myśląc o tym że i jemu w tej chwili jest całkiem przyjemnie. Naprawdę potrzebował do szczęścia bardzo niewiele.
Zmęczenie już dawno przestało mu dokuczać i nawet nie wiedział, w którym momencie, ale jakoś szczególnie mu to nie przeszkadzało. W życiu jeszcze zdąży się wyspać, a takich chwil jak ta nie można było marnować.
- Nie wolisz się położyć? -zapytał zjeżdżają rękoma nieco niżej. Tutaj nie miał tak wygodnego oparcia dla swoich dłoni, przynajmniej dopóki Irene znajdowała się w pionie. Poza tym koszula mimo że zsunięta z ramion wciąż zakrywała resztę pleców kobiety i o ile dalej chciała czuć jego dotyk to musiała pozwolić opaść jej niżej. Cóż, dopóki będzie leżała na brzuchu Marshall wciąż będzie skupiony na plecach więc z tym nie powinno być problemu. Pozwolił Irene wygodnie się ułożyć, po czym sam poprawił się na brzegu łóżka i kontynuował przesuwając dłońmi w okolicy dolnej cześci kręgosłupa
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

27 lis 2014, o 13:08

Nie wiedziała, czy faktycznie masaż działał, czy po prostu sam dotyk dłoni Hearrowa tak na nią wpływał, ale chwilę później już czuła, jak spięte wcześniej mięśnie rozluźniają się powoli. A może cała ta sytuacja, duże i wygodne łóżko, spokój i obecność jedynej osoby, której obecności w tym momencie chciała obok siebie, sprawiały, że z Irene opadało napięcie. Położyła się, pozwalając koszuli zsunąć się na biodra i oparła głowę na splecionych dłoniach, przymykając oczy.
- Lubię twoje ręce - uśmiechnęła się lekko. Czuła, jak wędrują po jej plecach i właściwie mogłaby tak spędzić następne kilka godzin. Chociaż nie wiedziała, po co to mówi, pewnie sam już się tego zdążył domyślić. - Nigdy nikt mnie nie masował.
Taka była prawda, dotąd zwykle była zabawką którą się nikt za bardzo nie przejmował, a jej życie na Ziemi wyglądało jeszcze inaczej... w każdym razie do pozbycia się napięć w plecach zawsze używała jogi i to sprawdzało się doskonale. Ale zdecydowanie nie było tak przyjemne. Westchnęła i przekręciła głowę na drugą stronę, tak, żeby widzieć pochylającego się nad nią Marshalla.
- Opowiedz mi coś - poprosiła. Założyła za ucho włosy, które uparły się żeby leżeć jej na twarzy i zaczęła przyglądać się mężczyźnie. - Jak to się w ogóle stało, że wylądowałeś w Przymierzu?
Póki co mogła się tylko domyślać, ale podejrzewała, że w przypadku podporucznika była to naprawdę kwestia przywiązania do swojej pięknej planety. W końcu tatuaż mówił sam za siebie. Niewielu takich spotkała w swoim życiu. Cóż, prawdę mówiąc żadnego.
- Mój ojciec był oficerem Przymierza - wyznała cicho. - Ale nie pamiętam go i nie mam pojęcia, co się z nim stało. Matka powiedziała mi kiedyś, że nie żyje, ale sama nie wiem... Myślę że prędzej zostawił ją, razem z jej despotyzmem.
Zamilkła, zdając sobie sprawę z tego, że powiedziała za dużo i odwróciła wzrok. Hearrow mógł poczuć, jak mięśnie jej pleców z powrotem spinają się, ale tylko na moment. Zaraz rozluźniła się z powrotem.
- Tylko, że wtedy Przymierze nie informowałoby nas o jego śmierci, prawda? - westchnęła. - To było tak dawno... Czasem łudzę się, że go kiedyś spotkam i faktycznie okaże się, że jesteśmy tacy sami. Matka czasem używała tego jako obelgi w moim kierunku.
No i proszę, powiedziała coś o sobie i może nie sprowadzi to armagedonu. Swoją drogą, to zabawne. Zawsze mówiło się, że kobiety znajdują sobie partnerów na podobieństwo ojca. Biorąc pod uwagę, że swojego nigdy nie spotkała, mogła w sumie uznać sam fakt przynależności do Przymierza za wystarczający. Uśmiechnęła się do tych myśli i przymknęła oczy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Okręg Bachjret”