Wyświetl wiadomość pozafabularną
Przywarła do niego całym ciałem, kiedy ją całował i unosząc się nieco na palcach, wplotła dłoń w jego włosy z tyłu głowy. Wszystkie wątpliwości, które zaczynały narastać gdzieś w środku Irene, zniknęły. A przynajmniej chwilowo odsunęły się w cień. Od stóp do głów przeszedł ją dreszcz, przytuliła się więc jeszcze mocniej. Nie pamiętała, kiedy ostatnio pozwoliła komuś na taką bliskość z własnej woli, zwykle był to obowiązek albo przymus. Teraz, o dziwo, czuła się równa i nie była zdobyczą, którą ktoś trzymał w kajucie i ubierał w ładne ciuszki. Arrow niczego od niej nie oczekiwał, nie zadawał nawet żadnych pytań, a ona nie musiała wymyślać dziwnych historii i pilnować się, by reagować na inne imię. W innej sytuacji uznałaby to za trochę podejrzane, ale w tamtej chwili nie zastanawiała się nad tym... właściwie nie zastanawiała się nad niczym.
Kiedy oderwał się od niej, jęknęła z niezadowoleniem, ale nie zrobiła nic więcej. W jej głowie pojawiła się myśl, że nie może być tak zachłanna w każdym aspekcie swojego życia. Westchnęła.
- Mhm - mruknęła tylko i zsunęła dłońmi w dół, po ramionach podporucznika. Nie była w stanie tego skomentować w żaden inny sposób. Otworzyła oczy, ale Arrow w ogóle na nią nie patrzył, pozwoliła sobie więc na poobserwowanie go z tak bliska. Uśmiechnęła się do swoich myśli i uśmiech ten nadal tkwił na jej twarzy, kiedy wreszcie na nią spojrzał.
- Wiem - westchnęła. - Olivia pewnie jeszcze śpi. Nie ma w domu nikogo, kto mógłby coś stłuc, żeby ją obudzić. Chyba że Rado zdecyduje się nas wydać - przeczesała palcami włosy mężczyzny. - Ale będziesz mógł zrobić mi tę kawę, o której mówiłeś.
Pozwoliła mu poprowadzić się do wyjścia i choć kawa brzmiała jak dobry pomysł, to wcale nie miała ochoty wracać do domu. Pozwoliła też pocałować się po raz kolejny i zamruczała cicho. Jeśli będzie to robił co chwilę, to nigdy nie dojdę do tego, jak bardzo złym czy dobrym jest to pomysłem. Poczuła dłoń wsuwającą się do jej kieszeni i chwilę później sprawdziła, co się właśnie stało.
- Czyli jednak dostałam dwa, mimo, że tak bardzo nie trafiłam w tarczę - zaśmiała się. - Chodźmy.
Po wejściu do mieszkania zsunęła buty i cicho przeszła do kuchni. Po drodze zgarnęła z podłogi kota, który postanowił ich przywitać włażeniem pod nogi.
- Nie obudziłeś Olivii, kocie? - spytała, drapiąc go za uchem. Wyglądało na to, że nie i udało im się wyrobić w miarę szybko, zarówno z krótkim szkoleniem snajperskim jak i... innymi rzeczami. Oparła się tyłem o blat, spoglądając na podporucznika, który odkładał Wdowę i uśmiechnęła się. Po raz kolejny doszła do wniosku, że dobrze mu w tym mundurze, chociaż nadal nie miała pojęcia dlaczego go założył tak bardzo o świcie.
Rado w końcu stwierdził, że chyba jednak nie chce miłości Irene i zaczął się wyrywać, więc pozwoliła mu zeskoczyć ze swoich rąk i pobiec w swoją stronę. Otrzepała się z kłaków, które standardowo musiały się do niej przyczepić i zaczęła przeglądać zawartość szafek w poszukiwaniu kubków na kawę.