Bachjret jest okręgiem idealnie nadającym się do zamieszkania - sielankowa perspektywa życia przyciąga nie tylko miłośników tutejszych ogrodów botanicznych, ale i osób o średniej płacy, którzy nie mają ochoty na przepłacanie.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Apartament 323a

7 gru 2014, o 17:08

- Wiem - odparła, zamykając oczy i zdała sobie sprawę, że to prawda. Arrow nie zrobiłby jej krzywdy, nawet gdyby był na nią wściekły. Nie posunąłby się do czegoś takiego. Oddając pocałunek rozluźniła się już całkowicie i cały ten niepokój w końcu zniknął. To, że kiedyś był taki, a nie inny, faktycznie nie znaczyło że nadal mogą go ponieść emocje. Przecież teraz traktował ją tak, jak nie robił tego nikt inny i Irene nie potrafiła wyobrazić sobie, że coś z jego strony mogłoby ją w jakikolwiek sposób zranić. Uśmiechnęła się, całując go i pozwoliła mu odsunąć się, żeby wyniósł kota. To był bardzo dobry pomysł, nie wyobrażała sobie że miałaby co trzy sekundy zganiać Rado z blatu, a pewnie i tak coś by zwędził kiedy ona by nie patrzyła.
Zajęła się przygotowywaniem obiadu i kiedy Arrow wrócił, była w trakcie krojenia warzyw. Znieruchomiała na moment, czując jak ją obejmuje i zamruczała cicho, gdy poczuła dotyk jego ust na karku. Zaraz jednak wróciła do gotowania, chcąc to zrobić szybko i mieć z głowy.
- Nie trzeba - odparła, głównie dlatego, że nie lubiła, jak się jej ktoś wtrącał. Jakby się uparła, znalazłoby się dla Hearrowa coś do roboty, ale póki co wolała go tam, gdzie był. - Teraz pomagasz mi doskonale - uśmiechnęła się. - Kiedyś zajmowałam się tym prawie codziennie. Na statku było dwanaście osób i wszyscy musieli jeść... Na początku gotowaliśmy we dwoje, z takim... turianinem, potem on nauczył mnie jak robi się obiady dekstro, ja nauczyłam go naszych i mogliśmy się wymieniać w kuchni. To jest jeden z moich ukrytych i niedocenionych talentów - zaśmiała się cicho. - Potrafię ugotować coś z niczego - wsypała pokrojone warzywa do garnka i odłożyła deskę na blat, po czym obróciła się w miejscu, w ramionach podporucznika i uśmiechnęła się zadziornie. - Ale to jeden z tych mniej interesujących. Powinieneś poznać te ciekawsze.
Cóż, może nie do końca powinien, ale pewnie wcześniej czy później pozna. Nie wszystkie mogą go ucieszyć, chociaż część na pewno to zrobi.
- Ja też - przyznała, przesuwając ręką po jego klatce piersiowej. Przedramię nie krwawiło już, ale Irene i tak była zła na kota. - Ale wiem, że musisz jechać. Przecież będę czekać na ciebie - może niekoniecznie przez całe dwa tygodnie, ale nawet jeśli ją gdzieś wymiecie na kilka dni, to przecież zdąży wrócić przed nim. - Tam - również skinęła głową w stronę sypialni i uśmiechnęła się.
Odwróciła się z powrotem i delikatnie odsunęła od siebie jego ręce, bo musiała trochę się poplątać po kuchni. Z Hearrowem uczepionym pleców nie było to szczególnie wygodne.
- Możesz wyjąć talerze - rzuciła, kiedy jakieś piętnaście minut później kończyła przygotowywanie obiadu i nałożyła im obojgu. Danie było klasyczne, ale z mięsem dostępnym na Cytadeli nabierało nowej jakości. A może po prostu Irene była bardzo niewybredna w kwestii jedzenia, przez to, że często naprawdę zmuszona była jeść coś z niczego. Wiedziała, że Marshall nie będzie rozmowny, więc pozwoliła mu skonsumować w ciszy. Dopiero kiedy odłożył sztućce, zdecydowała się odezwać.
- To co tam będziesz robił? - spytała, przeciągając się. - Jak wygląda przeciętny dzień porucznika w ośrodku szkoleniowym? Poza opieprzaniem innych, że nic nie potrafią i przekonywaniem ich, że wcale potrafić nie chcą?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

7 gru 2014, o 22:24

Posłusznie się odsunął, żeby oprzeć się o stół i nie przeszkadzać Irene. Zdecydowanie bardziej wolał obserwować jej ruchy, kiedy tak przygotowywała im jedzenie. Zwłaszcza, że była do niego tyłem i Hearrow miał doskonały widok na wszystko. Przez chwilę jeszcze zastanawiał się nad tymi jej talentami, gdzie wyobraźnia naprawdę podsuwała mu bardzo ciekawe obrazy i dosłownie nie mógł przestać się uśmiechać.
- Wolałbym żebyś czekała w dokach, ale patrząc na to z drugiej… - przekręcił głowę uważnie przyglądając się Francuzce. – Z drugiej strony może lepiej, żebym przyszedł tutaj zanim zobaczę cię tam. Moglibyśmy zgorszyć niektórych ludzi.
Potem wyjął talerze, rozłożył wszystko jak trzeba i zajął się jedzeniem. Kiedy tylko sztućce znalazły się w jego rękach a Hearrow wziął pierwszy kęs do ust dosłownie znikał. Był tylko on i talerz, nawet obecność Irene w tym momencie schodziła na drugi plan, chociaż dźwięki, które z siebie wydawał miały jej dać do zrozumienia, że mu smakuje. Wreszcie przełknął ostatni kęs i odłożył nóż i widelec na talerz.
- Ogólnie? Biegamy za kandydatami i mówimy im, że się do niczego nie nadają – uśmiechnął się. Było w tym odrobinę prawdy, ale nie do końca. Przypomniało mu się jego pierwsze szkolenie na oficera RM i to jak był traktowany na jednostce. To były miłe wspomnienia, teraz, po czasie. Wcześniej naprawdę jako jeden z nielicznych był bardzo blisko odejścia, ale do tego odejścia nie doszło. – Mówiłem ci, że praca tam polega na zniechęcaniu do wojska. Kto to zniechęcanie przeżyje, ten może zostać w Przymierzu, czy jakimkolwiek innym.
Podniósł się po chwili z miejsca i zebrał talerze, jak to już miał w zwyczaju i zaniósł je do zmywarki, po czym wrócił do stołu stając za Irene i obejmując ją.
- Pojedzona? To co teraz? – uśmiechnął się podając jej rękę i podnosząc Irene z miejsca, sam zajął to, na którym przed chwilą siedziała i wciągnął ją na swoje kolana.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

7 gru 2014, o 23:16

- Myślałam, że mi odpowiesz konkretniej - westchnęła. - Chciałam wtedy stwierdzić, że przecież to daje mnóstwo czasu na zadzwonienie do mnie, ale teraz muszę przyjąć, że bieganie za kandydatami jest skrajnie absorbujące. Poczekaj...
Nie pozwoliła się wciągnąć na kolana, za to wyszła z kuchni i zniknęła za drzwiami sypialni. Rado siedział na parapecie i spojrzał tylko na nią obojętnie, machając końcem ogona. Irene prychnęła na niego i odwróciła się, ostentacyjnie prezentując swoje niezadowolenie. Spojrzała na przedramię. Teraz była tam już tylko szeroka, czerwona linia z ciemnoczerwoną kreską biegnącą przez środek.
- Jeszcze raz wplączesz się w moje włosy, a zaprowadzę cię na kastrowanie jak Arrowa nie będzie - mruknęła i otworzyła szafę. Jej torba niezmiennie leżała na samym dole, prawie całkiem opróżniona. Zostało w niej tylko kilka rzeczy, których nie miała gdzie wyłożyć, takich jak pancerz, złożona Wdowa, papierosy czy to, co za moment postawiła przed Hearrowem na kuchennym stole.
Butelka wina, starego i dobrego. Jeszcze z poprzedniego tysiąclecia. Nie musiał wiedzieć, że ukradła je jakiejś asari, która pewnie dała za nie tyle, że samo myślenie o takiej kwocie sprawiało że Irene robiło się słabo. Ale cóż, wino stało teraz na ich stole, ona pozostała bezkarna, a asari kupi sobie drugie. Zakręciła butelką i przesunęła ją w stronę Marshalla.
- Wiem, że jest jeszcze w miarę wcześnie - uśmiechnęła się, opierając się łokciami o stół, bezpośrednio przed podporucznikiem. Na wszelki wypadek rozejrzała się za kotem, bojąc się o swoje włosy. Ten chyba postanowił przyjąć jej prychnięcie jako chwilową niechęć, albo po prostu dla odmiany nie obchodziło go, co dzieje się w kuchni. - Ale skoro jutro wyjeżdżasz...
Zostawiła Hearrowa z winem, a sama przeszła do salonu, przyciemniając po drodze światło i zasłaniając nieco okna. Chciała stworzyć bardziej przytulny nastrój, niezaburzany przez przelatujące skycary i wciąż jaskrawe jeszcze sztuczne światło Cytadeli.
- Chyba wolę ją w nocy - stwierdziła, patrząc jeszcze przez chwilę za okno, by w końcu odwrócić się i usiąść na kanapie. Oparła się plecami o miękki koc i zarzuciła długie nogi na stolik. - Będziesz musiał mi jutro pokazać, jak się obsługuje to twoje niewdzięczne zwierzę. Nigdy nie miałam kota, trochę się boję że go faktycznie zagłodzę albo roztyję. To niby tylko dwa tygodnie, ale nigdy nic nie wiadomo.
Kiedy Arrow usiadł obok, przytuliła się do niego. To był ostatni dzień, który mogli tak spędzić. Jutro od rana zacznie się zamieszanie przedwyjazdowe, pewnie będzie się musiał gdzieś pięć razy zgłosić zanim odeślą go na prom...
- Nie umiem sobie wyobrazić, że będę tu sama - rozejrzała się. - To mieszkanie będzie strasznie puste. Jest twoje, a jak zostanę tutaj tylko ja, wszystko będzie... obce - nagle dwa tygodnie wydały się strasznie długim okresem czasu, ale nie przyznała tego na głos.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

7 gru 2014, o 23:53

Uniósł ze zdziwieniem brwi, ale pozwolił jej odejść. Sam za to przeciągnął się na krześle i zanim zdążył cokolwiek ze sobą zrobić Irene już postawiła przed nim tajemniczą butelkę.
- Wino? - spojrzał na nią pytająco po czym odprowadził ją wzrokiem do salonu, uśmiechając się do siebie kiedy obserwował ruch jej bioder. - No dobrze.
Hearrow rzadko, bardzo rzadko pił jakikolwiek inny alkohol niż piwo. Po pierwsze dlatego, że nie lubił a po drugie zwyczajnie brakowało okazji na jakieś szczególne świętowanie. Może poza ostatnim razem na Omedze kiedy to przyjechali na przepustkę i wtedy nikt specjalne nie myślał o tym co warto a czego nie warto pić.
- Nocą ma swój klimat. Teraz to po prostu tętniące życiem miasto - odpowiedział mocując się przez chwilę z korkiem od butelki. Dobrze, że na wszelki wypadek miał w domu korkociąg i to taki bardzo, bardzo staroświecki. Lubił go bo nadał temu popołudniu niepowtarzalny klimat. Głupi korkociąg. Potem wyjął dwie lampki na wino, które swoją drogą otrzymał od matki i nalał sobie i Irene.
- Szkoda, że nie mam kominka, co? - zapytał siadając obok, ale dosłownie po chwili stwierdził, że kanapa jest średnim rozwiązaniem. Chwycił koc, przesunął stolik i rozścielił go na podłodze, składając na pół. Oparł się plecami o kanapę robiąc miejsce Irene między swoimi nogami. Chciał mieć ją blisko, móc objąć obiema rękami. W międzyczasie podał jej lampkę napełnioną winem.
- On naprawdę jest spokojny. Ja... My nie mieliśmy tu nigdy kobiety. Rado wariuje, ja zresztą trochę też - nie dziwił się kotu, że oszalał na widok włosów smyrających go po nosie. Hearrow swoje zawsze nosił związane i musiała być bardzo specjalna okoliczność, żeby je rozpuścił. Włożył wolną rękę pod bluzkę Irene i zaczął delikatnie gładzić skórę jej brzucha. Chciał żeby było przyjemnie, żeby już niczym nie musieli się martwić i znów skupili tylko na sobie. - Dacie sobie radę, a ja za niedługo wrócę.
Wino było naprawdę dobre i Arrow nie spodziewał się, że będzie mu aż tak smakować. Nie wiedział czy to przez towarzystwo Francuzki czy dlatego, że wypił pierwszą lampkę zanim jeszcze dobrze się rozsiedli.
- Będzie ci tu dobrze. W każdej chwili możesz się ze mną skontaktować, gdybyś czegoś potrzebowała, gdyby coś było nie tak - przytulił się policzkiem do jej policzka i mocniej przycisnął do siebie. Potem napełnił sobie lampkę ze stojącej zaraz obok butelki i pociągnął kolejne kilka solidnych łyków. Naprawdę mu smakowało. - Chcesz mnie upić i wykorzystać?
Uśmiechnął się odkrywając sobie lewe ramię Francuzki i wracając do niego ustami. Zwyczajnie nie mógł się powstrzymać.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

8 gru 2014, o 00:36

Wzruszyła ramionami. Fakt posiadania czy nieposiadania kominka był dla niej kompletnie nieistotny, chociaż zaczęła się teraz zastanawiać czy mieszkania z takim wbudowanym są dużo droższe na stacji. Szybko jednak wróciła myślami do rozmowy i przeniosła się na podłogę, siadając między nogami Hearrowa. Upiła łyka wina i przymknęła oczy, odchylając głowę do tyłu i opierając ją o ramię mężczyzny. Było dobre, tak jak się spodziewała. Nie piła konkretnie tego nigdy, ale skojarzyło się jej z czasem, kiedy mogła sobie na takie pozwolić. Te miłe wieczory, które mogła spędzić sama na tarasie domu, bez nikogo trującego jej nad głową albo zmuszającego do rzeczy na które nie miała ochoty. Teraz też było tak przyjemnie.
- Wiem, ja zawsze sobie daję radę - stwierdziła. Może trochę za często powtarzała te słowa, nawet nie tyle na głos co w myślach, ale to była jak mantra, która sprawiała, że Irene była jaka była. Inaczej pewnie uczepiłaby się czyjegoś rękawa i tak spędziłaby całe życie. - Tylko nie chcę, żebyś był na mnie zły, jak wrócisz a twój kot będzie ważył więcej niż ja.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem, kiedy uzupełniał sobie kieliszek i roześmiała się, zabierając mu butelkę. Zapomniała, że jest z typowym żołnierzem, który niekoniecznie musi umieć pić wino. W przypadku Irene to był alkohol, który uwielbiała przez całe życie i nie dość, że nie potrafiła pić go jak chociażby whisky, to jeszcze miała wobec niego dość wygórowane wymagania.
- Nie planowałam, Arrow, ale jak będziesz tak poganiał to nie będę miała wyjścia - odstawiła butelkę na stolik, poza zasięgiem podporucznika i zerknęła tylko czy w ciągu tych trzech sekund nie zdążył opróżnić przypadkiem drugiego kieliszka. Ale jeszcze trochę miał w nim ciemnoczerwonego płynu, więc Irene nie komentowała tego więcej, spojrzała tylko na niego z rozbawieniem.
Kiedy odsłonił jej ramię, odchyliła lekko głowę w bok i z powrotem zamknęła oczy.
- Jak cię zobaczyłam po raz pierwszy, nie myślałam że to się tak skończy - przyznała. - Pytałeś czy jestem z Francji czy z Kanady, pamiętasz? A potem na ciebie wlazłam - uśmiechnęła się bardziej do siebie samej, niż do niego, skoro Arrow był zajęty czymś innym. - W każdym razie... myślałam, że jesteś arogancki i ze wszystkiego niezadowolony - obróciła się tak, że teraz opierała się o klatkę piersiową mężczyzny bokiem i mogła na niego spojrzeć. Napiła się jeszcze wina. - Tu nie ma nic do zwiedzania - zaczęła przedrzeźniać podporucznika, do tego wszystkiego wyjęła zapalniczkę z kieszeni i zaczęła otwierać i zamykać ją głośno. - Kupa blachy, po co chcecie chodzić po tym złomie.
Uśmiechnęła się złośliwie, wspominając chwile które nie budziły jeszcze złych wspomnień. Na statku, z którego zabrali przesyłki, jeszcze nie rozpętało się piekło. Aż przypomniał się jej moment, kiedy zobaczyła powierzchnię Shodan po raz pierwszy. Po raz ostatni pstryknęła zapalniczką i dopiła swój kieliszek wina, a z jej twarzy nie schodził uśmiech.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

8 gru 2014, o 01:15

Przepraszam – mruknął tylko kiedy zabrała butelkę z jego rąk. Dobrze, że chociaż zdążył ją sobie wcześniej napełnić. Nie był wychowywany w duchu jakiegoś wielkiego ukulturalnienia, nie miał pojęcia, że to, że wypije pierwszą lampkę wina tak szybko jakoś negatywnie wpłynie na Irene. Cóż, chyba jednak nie tego się spodziewała.
Drugą lampkę postanowił wypić w trochę wolniejszym tempie i starając się delektować każdym łykiem. Przynajmniej tym, które udało mu się upić między pocałunkami, które lądowały na szyi Irene. Lubił to robić i wiedział doskonale, że i ona lubi jak to robi. A kiedy do tego wszystkiego czuł pod opuszkami palców skórę jej brzucha nie potrzebował do szczęścia niczego więcej.
Doskonale pamiętał pierwszy raz kiedy się spotkali. Wtedy jeszcze był zły, że do zadania na Shodan przydzielono mu dwie kobiety, a on sam czuł się jak niańka. Co prawda zdawał sobie sprawę, że nawet w wojsku te radzą sobie niejednokrotnie lepiej niż faceci, ale zwyczajnie uważał, że nie do tego były stworzone.
- Wiesz, że kiedyś nazywali mnie rycerzykiem? Zawsze chciałem ratować jakieś damy z opresji – zaśmiał się przypominając sobie pierwsze chwile na Shodan. Jeszcze póki było spokojnie i póki nie musieli walczyć o przeżycie na stacji pełnej zombie i zbuntowanej WI. Pociągnął z lampki kolejne kilka łyków wina i po chwili znów na dnie zostało już niewiele ciemnoczerwonego płynu. Zerknął na Irene a potem znów na butelkę, ale tymczasowo powstrzymał się od nalewania sobie kolejnej porcji. Już wystarczyło, że to, co wypił w przeciągu dziesięciu minut zaczęło mu przyjemnie krążyć w żyłach i lekko zaburzać koncentrację. Zupełnie nie był przyzwyczajony do picia tego typu alkoholu.
- Pamiętam, a ty zapytałaś czy też jestem z Ziemi – przywołał wspomnienia z samego promu, tuż przed lądowaniem na Shodan. – Też nie myślałem, że to tak się skończy tylko, że ja … że Ty mi się od razu spodobałaś. To znaczy wiedziałem, że jesteś ładna, w moim typie.
Zamilknął na moment dokładnie analizując sytuację, która ich spotkała wtedy. Pamiętał moment, w którym Irene pojawiła się na statku jakby to było wczoraj, wtedy Hearrowowi czas zwolnił tak, że mógł doskonale przyjrzeć się Francuzce. Nie spodziewał się nawet w najśmielszych snach, że to skończy się wspólnym piciem wina w jego mieszkaniu. No i kilkoma innymi rzeczami wcześniej… Spojrzał na nią z wyrzutem i momentalnie przestał interesować się jej szyją i brzuchem.
- Tak cię to teraz bawi? – zapytał kręcąc głową z dezaprobatą. Przesunął dłonią po ramieniu Irene i w ostatniej chwili wyrwał jej zapalniczkę z ręki. Podobnie jak wtedy, na strzelnicy. Otworzył szeroko oczy przedrzeźniając tym razem jej zdziwienie. – Oj, już przestało być nagle tak zabawne?
Otworzył i zamknął zapalniczkę tuż obok jej ucha, ale nie oddał jej. Zamiast tego włożył ją sobie do kieszeni od spodni i objął Irene z powrotem wracając do jej szyi. Wino kończyło mu się zdecydowanie na szybko i teraz tylko mógł czekać, aż Francuzka zechce sama napełnić mu kieliszek. Skoro miała jakieś własne upodobania, co do picia tego alkoholu. W głowie przyjemnie mu szumiało i powoli zaczął być zdezorientowany.
- Powinniśmy … coś, może … jakoś – zamrugał oczami, ale nie był za bardzo w stanie konkretnie sprecyzować, o co mu chodzi. Wsunął rękę z powrotem pod bluzkę Irene i po paru minutach przesunął ją wyżej. Już znał tą koronkę i tylko uśmiechnął się do siebie przez nieco zamgloną wizję świata. – Jak ja cię kocham…
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

8 gru 2014, o 01:56

- Nie przestało - odparła, nadal uśmiechając się szeroko. Dobrze wiedziała, że teraz może sobie tę zapalniczkę zabrać w dowolnym momencie, chociażby kiedy Arrow pójdzie pod prysznic. Albo po prostu jak odwróci jego uwagę czymkolwiek innym. Kradzież kieszonkowa była jednym z jej ukrytych talentów i podporucznik pewnie nie byłby zachwycony, gdyby zdecydowała się tym pochwalić. Mimo, że już zabrała mu ją w strzelnicy, mógł tkwić w przekonaniu, że to było tylko szczęście, albo że po prostu skutecznie odwróciła jego uwagę. Nie chciała wyprowadzać go z błędu i póki co zdecydowała pozostawić zapalniczkę w jego kieszeni.
Sięgnęła po butelkę i nalała wina do obu, pustych już, kieliszków. Podała podporucznikowi jeden, a z drugiego wzięła kilka małych łyków i odstawiła go na stół. Oblizała usta, czując, jak ciepło alkoholu rozpływa się jej po klatce piersiowej i żołądku. Szczerze mówiąc nie spodziewała się, że na Hearrowa podziała on tak szybko i tak bardzo. Może nie był przyzwyczajony do wina, prawda była taka że na każdego różne alkohole wpływały inaczej. U niego najwyraźniej rozbudziły się właśnie głębokie uczucia i chyba nie zamierzał poprzestać na tym, co robili przed obiadem, bo jego ręka coraz śmielej błądziła pod bluzką Irene.
- Mówisz to każdej, którą całujesz po strzelnicach? - uśmiechnęła się. Jeśli myślał, że odpowie mu takim samym wyznaniem, to chyba jej nie znał. Nigdy nikomu tego nie powiedziała i nie wyobrażała sobie, że mogłaby to zrobić. Ale nie dała niczego po sobie poznać, za to pocałowała go. Jego usta smakowały winem. - Czy tylko tym, które próbuje oskalpować twój kot?
Odsunęła się nieco, pozwalając podporucznikowi napić się wina i usadawiając się wygodniej, ale zaraz wróciła do opierania się o niego. Dłoń przesuwająca się po jej skórze trochę ją rozpraszała. Sięgnęła do włosów mężczyzny i rozpuściła je, by móc się nimi bawić. Dobrze wiedział, że jej na nim zależało i kilka razy próbowała nawet mu o tym powiedzieć, chociaż nie była pewna, czy się jej udało. Nie miała w tym wprawy.
- Co powinniśmy? - spytała. - Jest dużo opcji do wyboru. Może masz na myśli jakąś konkretną? - dotyk Hearrowa, w przeciwieństwie do jego słów był bardzo konkretny i nietrudno było domyślić się, czego chce, ale Irene nadal udawała, że nie wie o co mu może chodzić. Kącik jej ust niezmiennie tkwił uniesiony w półuśmiechu, chociaż gęsia skórka pojawiająca się pod opuszkami palców mężczyzny całkiem ją zdradzała. Trochę pożałowała, że nie ma na sobie sukienki, którą Arrow pogniótł rano.
- Od razu ci się spodobałam? - wróciła do poprzedniego tematu. - Ale nie bałeś się ze mną rozmawiać. Na Ziemi potem byłeś zupełnie inny. A teraz zachowujesz się jeszcze inaczej - zaśmiała się i z powrotem przechyliła głowę, dając mu dostęp do swojego odkrytego ramienia.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

8 gru 2014, o 11:21

Zmrużył brwi z niezadowoleniem i wyjął dłoń spod bluzki Irene.
- Tak, każdej, którą całuję w strzelnicy. Było ich... - udał, że coś bardzo intensywnie liczy w głowie. - A, nie, poczekaj. Tylko ty.
Oddał pocałunek z powrotem wsuwając dłoń pod bluzkę Francuzki.
- Gdybyś nie pchała mu włosów do nosa to by ci nic nie zrobił - dodał i podtrząsnął głową. Nie lubił mieć rozpuszczonych włosów, ale Irene nie wiedziała przecież o tym. Zresztą jak tylko zaczęła je przeczesywać szybko zmienił zdanie. Wino naprawdę bardzo szybko go porwało i bardzo powoli przestawał się kontrolować, nie wiedział na jaki obszar w jego głowie działa ten rodzaj alkoholu ale zdał sobie sprawę na pewno nie ten sam co piwo.
- To chyba nie był dobry pomysł - wymruczał prosto w ramię Irene, kolejny raz mrugając mocno oczami. Spojrzał na swoją lampkę, potem na lampkę kobiety i jęknął cicho. Zdecydowanie pił za szybko i to było wyjaśnienie całego problemu.
- Co powinniśmy? Hm hm. - przestał na moment interesować się zarówno szyją jak i brzuchem i całą resztą Francuzki. Jego wyraz twarzy przedstawiał całkowite zamyślenie i widać było, że podporucznik coś intensywnie analizuje. - Ja to powinienem iść do łazienki.
Wysunął się spod Irene i stanął obok, chyba trochę za szybko bo przez chwilę musiał postać w miejscu i dojść do siebie. W końcu przeszedł te kilka kroków w stronę przedpokoju i oparł się o ścianę. Zmierzył ją dokładnie spojrzeniem od góry do dołu.
- Ta ściana zawsze tutaj stała? -zapytał ze zdziwieniem oglądając się na Irene. Potem odepchnął się od tej przeszkody i ruszył w stronę łazienki. Po drodze Irene jeszcze mogła usłyszeć, że podporucznik średnio trafił w drzwi i tylko stęknął cicho.
Hearrow oparł się o umywalkę i spojrzał na siebie w lustrze. Zmierzwione i rozpuszczone włosy opadły mu na twarz, więc przeczesał je dłonią do tyłu. Potem puścił zimną wodę i przepłukał nią twarz. Po dłuższej chwili już był z powrotem w salonie i usiadł z powrotem za Irene.
Zimna woda trochę go ostudziła ale kiedy tylko poczuł Francuzkę tak blisko siebie z powrotem wrócił mu przyjemny nastrój.
- Przeszkadza ci to? - zapytał wracając do poprzedniej konfiguracji swoich rąk i ust, zwłaszcza, że Irene zdawała się subtelnie dawać mu do zrozumienia, że sama tego chce. - Mogę się zachowywać tak jak przedtem, ale to wykończy nas oboje. Zatrzymał się ustami przy jej uchu chwilę się nim bawiąc i kiedy już sam był w takim stanie, że miał ochotę przejść do czegoś więcej odezwał się jego omni-klucz. Zmarszczył brwi i wyjął rękę spod bluzki Irene, po czym wyświetlił wiadomość tak żeby i Francuzka mogła ją przeczytać jeśli by chciała.
Cała wiadomość była sformułowana podobnie jak poprzednia. W oczy natomiast rzuciło mu się od razu jedno wyrażenie. SSV Norad.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

8 gru 2014, o 14:57

Irene bardzo starała się nie roześmiać, ale kiedy Hearrow oparł się o ścianę i zaczął przyglądać się jej intensywnie, już nie wytrzymała. Korzystając z faktu, że zniknął w łazience, zakręciła butelką i przyjrzała się zawartości. Dużo jej tam nie było, a ona piła przecież dopiero drugi kieliszek. Jak on to zrobił? Pokręciła głową i złapała za kieliszek podporucznika, wypijając z niego połowę. Momentalnie zrobiło się jej gorąco, bo nie zwykła pić wina w takim tempie. Na szczęście zanim Marshall wrócił, zdążyła z powrotem usadowić się tak, by nie wzbudzać żadnych podejrzeń i kiedy znów znalazł się za nią, oparła się wygodnie.
- Skądże - zaśmiała się. - Nie wytrzymałabym tego. Dużo bardziej wolę jak na mnie patrzysz.
Następne kilka minut upłynęło w milczeniu, ale atmosfera stawała się coraz gorętsza, nie przez to, o czym rozmawiali, a tylko na poziomie dotyku. I już miała ściągać z siebie bluzkę, odwrócić się do niego i faktycznie wykorzystać fakt alkoholu krążącego w ich krwi, kiedy omni-klucz Hearrowa zapikał cicho.
SSV Norad.
Poza domysłem, że to statek Przymierza, nie mówiło jej to kompletnie nic.
- Mhm - zmarszczyła brwi, poprawiając brzeg koszulki i z powrotem naciągając ją na ramię. - To lepiej, prawda? Czy nie?
Dla niej z całą pewnością była to dobra informacja. Arrow będzie teraz z dala od wszystkiego, o czym mu powiedziała. Zarówno od Francji, jak i od Omegi. Może przez czas tego przydziału zapomni o tym, o czym nie powinien pamiętać i jak wróci, to wszystko będzie w porządku. A Irene nie będzie musiała siedzieć jak na szpilkach, czekając na wieści które wcale nie będą miłe.
- Co to znaczy? - spytała jeszcze. - Co teraz?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

8 gru 2014, o 18:11

Chwilę przyglądał się jeszcze wiadomości, po czym westchnął. Przez to wszystko momentalnie wytrzeźwiał, no przynamniej chwilowo.
- Chyba lepiej – wyłączył wiadomość i przytulił Irene do siebie. Z jednej strony faktycznie to było lepiej, że nie będzie go we Francji. Ona będzie spokojniejsza a on nie będzie pałał chęcią natychmiastowego zamordowania kogoś. Z drugiej jednak kompletnie nie wiedział ile czasu zajmie mu przydział na statku i jak daleko będzie od Francuzki zanim zdoła wrócić. Przynajmniej ze statku spokojnie będzie mógł zadzwonić, kiedy tylko będzie chciał, bo co takiego może się dziać w przestrzeni Przymierza? – Nie mam pojęcia jak to będzie wyglądać nigdy nie byłem na statku. To znaczy nigdy na nim nie służyłem.
Zamyślił się na moment tylko po to, żeby zdać sobie sprawę z faktu, że świat na nowo zaczyna mu wirować przed oczami. Odchylił głowę do tyłu przymykając na moment oczy. Zrobiło mu się zimno w dłonie, kiedy zdał sobie sprawę, że już nie majstruje nimi pod bluzką Irene i otworzył oczy.
- Pieprzyć to, będę się tym martwił rano. Teraz są ważniejsze rzeczy – powiedział podnosząc się i zmuszając Irene do położenia się wzdłuż koca zaraz pod Hearrowem. Mieli tylko ten jeden wieczór jeszcze dla siebie, to jedno długie popołudnie, którego podporucznik nie chciał zmarnować. Zbyt mało mieli czasu a zbyt dużo chęci na zapełnienie go różnymi rzeczami. Chociaż biorąc pod uwagę alkohol, fakt przebywania razem w mieszkaniu i gorącą atmosferę było jak podporucznik się spodziewał. Cały dzień praktycznie spędzili na jednym, ale jakoś mu to szczególnie nie przeszkadzało i miał wrażenie, że Irene też nie będzie narzekać.
- Mamy bardzo urozmaicony dzień dzisiaj. Cała gama wyszukanych rozrywek – powiedział czując jak alkohol rozgrzewa go od środka, chociaż zapewne część udziału w tym miała Francuzka. Tak jak teraz chyba jeszcze mu się nie spieszyło i tylko z początku pasek od spodni nie chciał z nim za bardzo współpracować. Potem wszystko poszło jak z płatka i Arrow pozwolił sobie na totalny chaos w swoim zachowaniu i nawet przestał się przejmować tym, że w niektórych momentach był mało delikatny. Cóż, zawsze wszystko można było zrzucić na alkohol…

Koc był dziwnie przyjemny a podłoga wcale nie tak bardzo twarda jak mogłoby się z początku wydawać. Marshall leżał uśmiechając się do siebie i analizując fakt, że stolik nagle zaczął stać w bardzo dziwnej konfiguracji. Pomijając już całkowicie fakt, że jedna z lampek jeszcze turlała się delikatnie po blacie. Dobrze, że przynajmniej wcześniej została opróżniona. Było mu tak bardzo gorąco, że nie wiedział czy to przez Irene czy resztki wina krążące w krwioobiegu. Przesuwał delikatnie dłonią po jej plecach.
- Mówiłaś, że nie zrobili mi tego za dobrze, a z tego, co ja widzę to te szwy mają naprawdę ciężkie przejścia. Popatrz jak się trzymają – uśmiechnął się unosząc rękę do góry i patrząc na opatrunek. – Gorzej trochę z moimi plecami. Jesteś bardziej drapieżna niż Rado.
Uśmiechnął się wciąż czując pojedyncze ślady na swojej skórze. Nie przeszkadzało mu to, wręcz przeciwnie, było to całkiem przyjemne uczucie. Po tym kolejnym razie był zmęczony i już nie mógł spokojnie i głęboko oddychać. Chwilę zajęło mu uspokojenie oddechu. Światła Cytadeli na zewnątrz zaczęły powoli ciemnieć imitując wieczór. Hearrow zaczął żałować, że faktycznie nie ma tego kominka, bo pomimo przyjemniej atmosfery, którą stworzyła Irene poprzez przyciemnienie światła to ogień byłby jeszcze lepszym dodatkiem.
- Jak wrócę to polecimy gdzieś gdzie jest śnieg – wsparł się na łokciu i pochylił nad kobietą odgarniając jej włosy na ucho.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Odp: Apartament 323a

8 gru 2014, o 20:02

Położyła się na kocu i uśmiechnęła się do Hearrowa, który pochylał się teraz nad nią z wyłącznie jednym pragnieniem odmalowanym na twarzy. Nie martwiło jej to, co mówił. Jak dotąd wychodzenie z domu przynosiło tylko i wyłącznie problemy. Najpierw Nadia, potem terminal Przymierza i kłótnie na środku Prezydium. Tak, zdecydowanie dziś już nigdzie się nie chciała wybierać i wydawało się, że jakby teraz zaproponowała spacer czy inne zwiedzanie, podporucznik by zwariował. Objęła go więc i tylko przyciągnęła do siebie, nie zastanawiając się już nad niczym. Zerwane w pośpiechu ubrania i pomięty koc gdzieś gniotły ją w plecy, ale szybko przestała o tym myśleć, zwłaszcza że alkohol pozbawiał ją wielu barier.

Sięgnęła potem do lampki i poprawiła ją, bo była wystarczająco blisko. Westchnęła i przeciągnęła się.
- Przepraszam - znów przesunęła dłonią po jego plecach. - To jest silniejsze ode mnie. Nawet nie wiem kiedy to robię.
Ją bolał kręgosłup, prawdopodobnie od twardej podłogi, ale ciężko było stwierdzić. Uśmiechnęła się lekko i dopiero wtedy zauważyła Rado, który siedział na kuchennym stole i im się przyglądał. Pokręciła głową, ale nic nie powiedziała. To i tak był sukces, że tylko jej paznokcie zostawiły ślady. Uniosła się na łokciu i sięgnęła po butelkę, by zwilżyć zaschnięte usta. To nie było ani trochę eleganckie i tym samym zmarnowała swoją wcześniejszą próbę delektowania się winem, ale napiła się najzwyczajniej z gwinta. Gdyby tylko zobaczyła to tamta asari... Odstawiła butelkę i spojrzała na Hearrowa ze zdziwieniem.
- Śnieg? - uniosła brwi. - Ale wiesz, ja nie byłam szkolona do niskich temperatur. I zawsze marznę, strasznie.
Nawet nie posiadała zimowych ubrań. Generalnie miała ich niewiele i żadne z nich nie były przystosowane do minusowych temperatur. Zwykle przy zakupach zwracała uwagę tylko na to, jak wyglądają, nie musiały nawet być szczególnie funkcjonalne. Nawet często nie były. Ale z drugiej strony... chciała zobaczyć Noverię. Chciała zobaczyć wszystkie miejsca, w których jeszcze nie była.
- Ale dobrze, może do Twojego powrotu zdążę kupić coś ciepłego - przeczesała jego włosy. - Tylko... kiedy to będzie? - musiała zadać to pytanie. Nawet mimo tego, że nie było przyjemne. - Jak długi ma być ten przydział? Też... pół roku?
Ostatnio zmieniony 9 gru 2014, o 10:38 przez Irene Dubois, łącznie zmieniany 1 raz.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

8 gru 2014, o 22:10

- Ja za to wiem doskonale kiedy to robisz - uśmiechnął się przesuwając dłonią po jej talii. Obejrzał się za siebie kiedy wzrok Irene powędrował za jego plecy i również dojrzał kota, który najwyraźniej też miał dziś trochę rozrywki.
Arrow z niedowierzaniem spojrzał na to w jaki sposób Irene pociągnęła kilka łyków z butelki i zamarł tak na moment z szeroko otwartymi oczami.
- Nie przestajesz mnie zaskakiwać. - stwierdził kładąc się z powrotem na kocu i wsuwając dłonie pod głowę. Wciąż nie odwracał spojrzenia o kobiety i swobodnie analizował sobie rysy jej twarzy. Dopiero kiedy zwróciła uwagę, że nie ma żadnych ciepłych ubrań ocknął się.
- Ja cię zagrzeję. Spokojnie. Lubię zimno chociaż przez pierwsze dwa lata spędzone w Andach miałem go serdecznie dość.
Dotarło do niego, że naprawdę chciałby gdzieś zabrać Irene i nie koniecznie tylko po to żeby robić to co robili dziś cały dzień. Skoro lubiła poznawać nowe miejsca podporucznik mógł jej zapewnić podobną rozrywkę, zwłaszcza, że sam, jako żołnierz, był w wielu miejscach.
- Masz całą szafę praktycznie dla siebie. Dopóki będą się tam mieścić moje mundury możesz ją zapełniać. - uśmiechnął się do niej i też trochę do siebie na tę myśl. Miło by było dzielić z kimś szafę i za każdym razem czuć zapach jej perfum w środku. Nigdy nie wyobrażał sobie jak będzie wyglądać wspólne mieszkanie z kobietą i wiedział, że wiele rzeczy się teraz zmieni i do wielu będzie musiał się przyzwyczaić. Chciał tego, zwłaszcza, że osobą, która miała zrobić to całe zamieszanie miała być Irene.
Słysząc jej pytanie trochę zmarkotniał. Nie chciał teraz o tym myśleć, nie chciał jej tego tłumaczyć. Mieli przez cały wieczór być zajęci wyłącznie sobą. Tylko ten jeden, ostatni wieczór. Westchnął obracając się znów na bok przeczesując palcami jej włosy.
- Kilka tygodni. Widzisz, tam będzie inaczej. Jak już będę w załodze to będę schodził tam gdzie będzie statek zaokrętowany. Ten na nasze szczęście często przebywa w przestrzeni Cytadeli. - Arrow zdał sobie sprawę, że ten mały incydent sprzed chwili sprawił, że nieco mu się polepszyła percepcja. A raczej wróciła do normy. Chwycił Irene za rękę oglądając zranione przez kota przedramię i przesuwając opuszkami po całej długości zadrapania. - Potem będą mnie wołać na każdy wylot czy manewry. To... To dobry dla nas układ. - kontynuował pociągając lekko Irene za rękę. Sam obrócił się na plecy i przyciągnął ją do siebie na swoje biodra. - Nie rozmawiamy dziś już o tym. Skupmy się na sobie. Pocałuj mnie, tylko nie z takim wybiegnięciem jak wtedy na Omedze.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

9 gru 2014, o 11:42

Zapełniać szafę. Ciekawe za co. Irene przekręciła się na brzuch i oparła głowę na splecionych dłoniach. Tak jakby było ją stać na wydawanie kredytów na ubrania. Jak Hearrowa nie będzie, za coś przecież musi żyć. A nie może przelać sobie dla wygody jakiejś kwoty z jego konta, bo z tego raczej nie byłby zadowolony. Zwłaszcza, jeśli zrobiłaby to bez jego zgody, albo wiedzy. Nie wpłynęłoby to dobrze na ich związek. Uśmiechnęła się do swoich myśli, żadnej z nich nie wypowiadając na głos.
Wysłuchała za to wyjaśnienia i pozwoliła się przyciągnąć.
- To dobrze - oparła się na klatce piersiowej podporucznika i pochyliła się nad nim. Znów znalazła się na milimetry od jego twarzy, uśmiechając się lekko. Odpowiedź nie zepsuła jej nastroju ani trochę. Dobrze wiedziała, że Hearrow nie będzie przecież wiecznie siedział z nią w domu i nie mogli w nieskończoność spędzać wspólnego czasu tak, jak dziś. A to faktycznie był dobry układ, nie dość że dawał Irene mnóstwo swobody, to jeszcze nie będzie ich rozdzielać na długie miesiące. - Gdzie bym miała teraz wybiec? Nie mam wyjścia, muszę zostać z tobą.
Pocałowała go, tak jak chciał, wkładając w to całe uczucia, jakie wobec niego żywiła. Mimo że prawdę mówiąc sama nie wiedziała, jakie to uczucia. Ale wiedziała, że jakieś z pewnością są, więc pozwoliła im krystalizować się powoli, niczego nie przyspieszając.
Jeszcze przez jakiś czas nie ruszała się z objęć podporucznika, ale w końcu zaczęło się jej robić zimno, więc wstała powoli i ubrała się z powrotem. W międzyczasie poprawiła ustawienie stolika i odsłoniła okno, chcąc widzieć Cytadelę po zmierzchu. Sięgnęła po wino i zakręciła butelką niepewnie. Arrow prawdopodobnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, z jak dobrego domu Irene wyszła i mimo, że szybko zrezygnowała z bycia damą, jaką chciała zrobić z niej matka, to niektóre przyzwyczajenia zostały. I teraz nie wiedziała, czy powinna dalej pić bezpośrednio z butelki, czy rozlać resztkę alkoholu do kieliszków. Zwłaszcza, że nie było to wino produkowane masowo i sprzedawane w każdej sieci sklepów, na każdym krańcu galaktyki. Westchnęła i jednak zdecydowała się na to drugie.
Kiedy usiadła, Rado powoli podszedł do nich i otarł się głową o jej nogę.
- Dobrze już, wybaczam ci - pogłaskała go i pozwoliła mu zwinąć się w kłębek na kocu, obok niej. Miała tylko nadzieję, że teraz nie zainteresują go jej włosy, bo w tym momencie były bardziej poplątane niż kiedykolwiek. Oparła głowę o podporucznika, jeśli ten usiadł przy niej i przymknęła oczy. Nie potrzebowała niczego mówić, ani niczego usłyszeć. Wiedziała, że Arrow będzie pamiętał o niej, a on mógł być przekonany że Irene nie zniknie. Strach i niepewność zniknęły już i wreszcie ogarnął ją spokój, jakiego nie czuła od dawna. Jeszcze jedna noc przespana w jego ramionach, jeszcze jeden wspólny poranek. To nawet dużo. W tej ciszy, zaburzanej tylko przez kocie mruczenie, w półmroku czas zdawał się płynąć wolniej, niemal stał w miejscu. Byli tylko oni i złote światła Cytadeli, wpadające przez okno. Dziś już Irene nie potrzebowała niczego więcej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

15 maja 2015, o 17:00

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Nie czuła się tu jeszcze do końca... właściwie. Była na Omedze i była na Illium, a teraz wracała... gdzieś, gdzie teoretycznie mieszkała. Pierwszy raz od dawna miała wszystkie swoje rzeczy w jednym miejscu i nie była to jej gigantyczna torba podróżna. Ale jednak było tak, jak się spodziewała - mieszkanie było puste, obce. Nie było Hearrowa, który swoją obecnością wszystko by zmieniał. Zamknęła za sobą drzwi i cicho weszła do środka, zostawiając torbę przy drzwiach.
No, może nie tak całkiem puste, jak mogło być. Rado wyszedł zza rogu i otarł się o ścianę, niepewnie przyglądając się Irene. Może był obrażony, może jej nie pamiętał, a może po prostu pojawiła się tu o dziwnej godzinie i nie był pewien, czy dostanie teraz jeść, czy niekoniecznie. Kucnęła i wyciągnęła do niego rękę.
- No chodź - powiedziała cicho. - Za tobą też tęskniłam - przyciągnęła kota do siebie, gdy podszedł wystarczająco blisko i podrapała go po karku. Był jednym z dwóch mężczyzn w jej życiu, którym mogła nie szczędzić czułości. Udobruchane zwierzę w końcu położyło się na boku i przeciągnęło się na całą swoją długość, pozwalając jej przeciągnąć ręką po pręgowanym brzuchu. - Taeen dobrze się tobą opiekowała, hm?
Przez długą chwilę głaskała Rado, ale w końcu podniosła się i razem ze swoją torbą przeszła do sypialni. Tam rozpakowała ją, w ukrytej kieszonce zostawiając tylko zdobyczną ampułkę. Przebrała się w wygodniejsze rzeczy i wrzuciła do prania ubrania z całego wyjazdu. Była całkiem zadowolona z tego, że udało się jej wrócić przed Arrowem i uniknąć ewentualnych pretensji. Nie spędziła zresztą poza Cytadelą dużo czasu - nie było jej trochę ponad tydzień.
W kuchni uzupełniła lodówkę zakupami, które zrobiła po drodze z doków i nastawiła wodę. Potrzebowała gorącej herbaty i odpoczynku. Za dużo rzeczy wydarzyło się ostatnio, by od razu rzucać się w wir innych zajęć. Rado otarł się o jej nogę, spojrzała na niego i uśmiechnęła się w odpowiedzi na pytające miauknięcie.
- Zjadłbyś coś, nie? - otworzyła szafkę i dosypała mu karmy do miski. Informując asari o swoim powrocie nie spytała, kiedy była tu ostatnio, więc lepiej kota nakarmić jeszcze raz, niż głodzić. Chyba. Tak się jej przynajmniej wydawało.
Potem zalała liście herbaty wrzątkiem i z dużym kubkiem wyszła na balkon, by tam usiąść i przez długą chwilę bezmyślnie przyglądać się przeciwległym ramionom Cytadeli.

Wydała ostatnie pieniądze na Tłumiciela, który właściwie do niczego się jej jeszcze nie przydał. Potem uczestniczyła w jakimś narkomańskim sabacie, ale zapewniło jej to pracę, którą chyba nawet polubi, choć nie dostała jeszcze bezpośrednio żadnego zlecenia. A na końcu okradła zadufanego w sobie biznesmena, zostawiając go bez satysfakcji... i bez zegarka, w jego luksusowej loży. Wyciągnęła go z kieszeni swoich krótkich spodni i przyjrzała się tarczy. Ciekawa była, jak wiele jest wart. Nie wiedziała jeszcze co z nim zrobi, ale póki co sam fakt posiadania go bawiło ją niezmiernie. Może sprzeda, może da Hearrowowi. Może zostawi, bo kto wie, czy się kiedyś nie przyda. Obróciła go na palcu i oparła się wygodnie, zarzucając nogi na barierkę balkonu.
Mogła się tu nie czuć jeszcze całkiem swobodnie, mogła wielu rzeczy nie wiedzieć i nie orientować się nawet w tym, gdzie zapala się które światła i w której szafce są talerze. Ale mimo wszystko jedno zdanie tkwiło w jej głowie i w końcu musiała sama przed sobą przyznać, że ma sporo sensu.
Wróciła do domu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

22 maja 2015, o 12:24

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Jedna noc spędzona poza domem, na tych samych rozrywkach które uwielbiała dawno temu, sprawiła że wróciła jej energia na kolejne kilka dni. Niewiele było jej do szczęścia potrzeba. Ze zdobycznych butelek zdarła ceny i wstawiła je do jednej z szafek w kuchni. Nie do końca wiedziała jeszcze gdzie Arrow trzymał alkohole, więc zostawiła je tam, gdzie znalazło się na nie trochę miejsca. Przyjrzała się jeszcze etykietom. Czwarta opisana była starą cyrylicą, a ona nie miała ochoty bawić się w tłumaczenie, więc po prostu postawiła ją z resztą, uznając, że przyda się na czarną godzinę - dziwne alkohole tak miały, nikt ich tknąć nie chciał dopóki się nie okazywało, dopóki się nie okazywało że innego wyjścia nie ma.
Następny dzień minął jej spokojnie. Powiedziałaby może, że nudno, ale ostatnio nauczyła się doceniać chwile prywatności i komfort posiadania własnego mieszkania. Całego mieszkania, nie pokoju w hotelu, gdzie zza cienkich ścian dobiegały często dziwne dźwięki, a i do drzwi się czasem dobijali z najdziwniejszych powodów. Pół dnia poświęciła zrobieniu kuracji odżywiającej włosom, trochę posprzątała, zrobiła zakupy i obiad na kilka kolejnych dni. W miarę możliwości zapełniła jeszcze szafę tak, jak polecił jej Hearrow przed wyjazdem. Obiecał jej, że zabierze ją gdzieś, gdzie jest zimno, więc wolała się na to przygotować, nawet jeśli okaże się że to nie wydarzy się jeszcze teraz. Nie wiedziała przecież na jak długo wraca... Resztę wolnego czasu spędziła na oglądaniu filmów z jego kolekcji i rozpieszczaniu Rado, który jakoś wydawał się jej coraz cięższy. Leniwy wieczór przy lampce wina - jakiegoś zwyczajnego, oczywiście, kupionego normalnie w sklepie - i kotem na kolanach był czymś, na co narzekać nie mogła.
Kiedy w połowie drugiego filmu zorientowała się, że zamykają się jej oczy, było już całkiem późno. Potrzebowała wejść do łóżka, wstać rano i przygotować się na powrót Arrowa. Zostawiła wino i kieliszek na stoliku, wciskając tylko korek w butelkę w razie gdyby Rado postanowił z nią zaszaleć, wyłączyła film i ruszyła do łazienki.
Wyszła z niej piętnaście minut później, w koszulce Hearrowa, i z błogim westchnięciem wsunęła się pod kołdrę. Kota zostawiła za drzwiami, mimo że upierał się, że będzie spać z nią - to była jedna rzecz, której bardzo chciała go nauczyć, niezależnie od tego jakie zwyczaje miał Marshall. Nie zamierzała budzić się codziennie z sierścią w nosie. Jutro wraca. Będzie musiała wrócić do spania w czymś mniej wygodnym i przestać organizować sobie dziwne rozrywki. Ale jakoś jej to nie przeszkadzało.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

22 maja 2015, o 13:37

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rano bok rzeczywiście był mniej dokuczliwy niż jeszcze wczoraj wieczorem i Marshallowi udało się nawet wyspać, więc narzekać nie mógł. W łazience ponownie przez dłuższą chwilę przyglądał się tatuażowi i nie mógł się przestać uśmiechać. Potem wreszcie ubrał się w mundur i z torbą na ramieniu udał się do Siedziby Głównej Przymierza. Był bardzo ciekaw, w jakiej sprawie jest wzywany i tylko miał nadzieję, że nie będzie to trwało zbyt długo.
Na szczęście udało się zrobić wszystko tak, że z powrotem na Cytadelę wracał promem Przymierza zmęczony za długą rozmową i masą niepotrzebnych pytań. Wiedział dokładnie, że przyjdzie mu zjawić się na miejscu o chorej godzinie i tylko tego mógł żałować. Z drugiej strony przynajmniej zacznie dzień od nowa a nie wpadając w jego połowie i już nie nadając się do niczego.
Ziemię żegnał z sentymentem i jeszcze długo patrzył na niebieską kulę otoczoną białymi chmurami i malejącą z każdą chwilą oddalania się w kierunku przekaźnika masy. Myślał o tym jak dobrze byłoby tutaj kiedyś wrócić i faktycznie zamieszkać na stałe. Żona i dwójka dzieci… Zaśmiał się w duchu wkładając rękę do kieszeni i wyciągając z niej muszę otrzymaną od Dagan na plaży. Sentymenty zdecydowanie dopadały go za bardzo intensywnie i jedyne, co mógł zrobić to zwalić na fakt zbyt długiego przebywania samemu. A to były przecież niecałe trzy tygodnie, jak to się miało do przydziałów, które zazwyczaj dostawał? Pół roku… Pokręcił głową i schował znalezisko z powrotem do kieszeni.
Nie spał jak to miał w zwyczaju, zamiast tego rozmawiał z innymi żołnierzami trochę o przydziałach, trochę o sytuacji na poszczególnych frontach i trochę o dziewczynach, zwłaszcza, że leciał praktycznie z samymi facetami. Jeszcze w sumie tylko brakowało w środku alkoholu i wszystko byłoby idealnie. Dlatego też, kiedy tylko prom wylądował około trzeciej w nocy Hearrow wyszedł z niego w stanie bardzo zmęczonym. Pożegnał się z resztą i ruszył w stronę taksówek. Nie miał ochoty na przemierzanie okręgów pieszo, chociaż robił to niemal za każdym razem przy powrocie. Teraz transport był bardzo pożądany.
Wreszcie udało mu się dotrzeć pod drzwi mieszkania i westchnął zanim wszedł do środka. Mówił faktycznie, że wraca za dwa dni, ale nie podawał konkretnie godziny. Spodziewał się, że jeśli Irene jest w środku to raczej z pewnością już śpi. Po chwili wahania i lekkiej niepewności wstukał kod do drzwi i wszedł do środka. Zaświecił światło i jego wzrok od razu padł na Rado leżącego niemal pod samymi drzwiami sypialni. Zmrużył oczy, ale kot zdążył wstać, miauknąć cicho i podbiec do Hearrowa.
- Zostawiła cię za drzwiami, co? – szepnął głaskając kota po głowie i przyglądając mu się z uśmiechem przez chwilę. Wydawał mu się jakiś taki bardziej puszysty z niż zazwyczaj, ale może to było spowodowane zmęczeniem. Wreszcie podniósł się gasząc światło i najciszej jak się dało otworzył drzwi od sypialni i wszedł do środka. Otworzył szafę wrzucając torbę na dno i wyciągnął z szuflady spodnie do spania. Wszystko zrobił bardziej na wyczucie i dopiero, kiedy jego wzrok ponownie przyzwyczaił się do mroku spojrzał na łóżko i uśmiechnął się. Cóż, wszystko było na miejscu, więc nie miał już więcej powodów do obaw. Potem jeszcze na chwilę zniknął w łazience decydując się na prysznic żeby zmyć z siebie zmęczenie podróżą, ale był to bardzo szybki zabieg. Ponownie nasmarował nowy tatuaż, ale tym razem dał mu pooddychać nie zakrywając folią. Za to w sypialni jeszcze raz zajrzał do szafy wyciągając z niej koszulkę. Nie chciał w razie czego psuć niespodzianki. Przez chwilę jeszcze stał nad łóżkiem zastanawiając się czy przypadkiem nie powinien dziś spać w salonie nie chcąc budzić Irene, ale jakoś nie mógł się co do tej myśli przekonać. Usiadł więc ostrożnie na łóżku starając się jak najmniej nim ruszać i wsunął nogi pod kołdrę. Jeszcze przez chwilę leżał sztywno jak kłoda nie bardzo wiedząc, co ma w tej chwili ze sobą zrobić zanim zdecydował się obrócić na bok i wsunąć swoją rękę obejmując Francuzkę w pasie. Zapach jej włosów momentalnie uderzył w niego i przez chwilę musiał się mocno opanowywać żeby nie doszło do jakiś dziwnych i niekontrolowanych rzeczy, po czym zamknął oczy. I tylko Rado korzystając z sytuacji przemknął w drzwiach układajac się w nogach łóżka.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

22 maja 2015, o 15:10

Irene nauczyła się kiedyś spać czujnie i ta umiejętność już jej pozostała. Dlatego też dźwięk otwieranych drzwi wejściowych dotarł do niej nawet przez sen, sprawiając, że przez moment miała ochotę zerwać się z łóżka i rzucić do szafy po broń. Ale zrozumiała jak idiotyczny to był pomysł już sekundę później. Była w domu, a kroki brzmiały znajomo. Miauknięcie kota, zamiast prychania i innych dziwnych reakcji też ją uspokoiło. Przez mgłę snu zrozumiała, że to nie ktoś obcy, kto ją tu znalazł, nikt się nie włamuje, więc momentalnie odpłynęła z powrotem.
Dopiero kiedy poczuła, jak ugina się materac, obudziła się bardziej. Pierwszym, co przeszło jej przez myśl, było to, że mogła nałożyć ładną koszulę nocną, zamiast koszulki z jego nazwiskiem. Gdyby tylko wiedziała, że wróci w nocy. Uśmiechnęła się lekko, gdy jego ręka objęła ją w talii i obróciła się, momentalnie obejmując go i wtulając się w niego całym ciałem.
- Miałeś wrócić jutro - wymruczała sennie w jego klatkę piersiową, gdy już ułożyła się z poduszką tak, by obojgu było wygodnie. Nawet teraz, kiedy była na wpół świadoma, zdała sobie sprawę z tego, jak tęskniła za jego dotykiem. - A on miał zostać za drzwiami.
Kot, udeptujący sobie legowisko w nogach łóżka, wcale nie ułatwiał jej powrotu do snu, ale nie zamierzała go wyganiać. Arrow pewnie za nim też tęsknił, nie chciała mu więc tego odbierać, chociaż wydawało się, że Rado nigdy nie skończy.
Nie chciała gadać zbyt wiele, zresztą Hearrow chyba w ogóle nie planował jej budzić. Przesunęła więc jeszcze tylko dłonią w górę po jego ramieniu i szyi, by wreszcie na chwilę unosząc głowę pocałować go krótko na powitanie. Nie powiedziała nic więcej, wtuliła się tylko w niego jeszcze mocniej i w jego ciepłych objęciach zasnęła.

Obudziła się potem dopiero rano. Nie wiedziała, która była godzina, ale przez okno wpadało już sztuczne światło stacji, więc chyba nie wypadało dłużej spać. Mruknęła coś do siebie i dopiero gdy zorientowała się, że coś krępuje jej ruchy, otworzyła oczy. Tym czymś były ramiona Hearrowa, oczywiście, zupełnie zapomniała o tym, że wrócił w nocy. Przekręciła głowę w bok, zerkając na drugą stronę łóżka. Nie do końca wiedziała jak to się stało, ale Rado zajmował jego połowę, a oni ściskali się obok, tak, że gdyby Arrow obrócił się na plecy, to by po prostu spadł. Odwróciła się z powrotem do mężczyzny i przez długą chwilę przyglądała się, jak spał. Tak spokojnie, że nie miała serca mu przeszkadzać.
Kiedy po drobnej zmianie w oddechu zauważyła, że zaczął się budzić, odsunęła się nieco i oparła głowę na zgiętej w łokciu ręce, uśmiechając się. Światło wpadało przez okno w jej splątane włosy i sprawiało, że wydawały się jaśniejsze niż w rzeczywistości, prawie blond.
- Nie śpij już - powiedziała cicho, będąc pewną, że już dociera do niego to, co mówi, wolną dłonią przesuwając po jego klatce piersiowej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

22 maja 2015, o 16:08

Na moment zamarł unosząc rękę do góry i pozwalając jej ułożyć się, tak żeby było wygodnie.
- Nie chciałem cię budzić – odpowiedział cicho i objął ją z powrotem, po czym westchnął cicho. Mógł wcześniej myśleć o tym jak tęskni, jak mu brakuje jej przy sobie, jak bardzo będzie mu szkoda każdego dnia zmarnowanego na służbę zamiast na spędzanie wspólnie czasu. Z tym, że teraz to nie miało najmniejszego znaczenia. Wrócił do domu, który wreszcie nie był pusty a jedyne, co na niego czekało na miejscu to Rado. I chociaż kot też zasługiwał na uwagę to przecież dostał już to, czego chciał, a że poza miejscem na łóżku nie potrzebował niczego więcej (o dziwo nawet nie marudził w nocy o jedzenie) to Hearrow nie widział powodu do wyganiania go.
Uśmiechnął się tylko, kiedy Irene go pocałowała i zamknął oczy z powrotem. Nie widział potrzeby rozwlekania się teraz, w środku nocy nad całym wyjazdem, poligonem i cholera wie, czym jeszcze. Chciał się wyspać, a że wszystko, czego potrzebował na tę chwilę miał już przy sobie sen przyszedł szybko.

- Nie śpię – wymruczał rano jeszcze nie do końca świadomy tego, co się dookoła dzieje. Dopiero kiedy otworzył oczy i leniwie zamrugał powiekami dotarła do niego rzeczywistość. I był to bardzo przyjemny obraz.
- No cześć – uśmiechając się i czując przesuwającą się po jego klatce piersiowej dłoń. To była jedna z wielu rzeczy, których mu brakowało przez ten czas. Zamknął jeszcze na chwilę oczy chcąc jakoś spróbować się dobudzić, ale kiedy zdał sobie sprawę, z jakiego widoku musiałby zrezygnować otworzył je z powrotem. Sztuczne światło Cytadeli wpadało przyjemnie do sypialni i Arrow uniósł głowę żeby sprawdzić, która jest godzina. Gdzieś za plecami Irene dostrzegł przeciągającego się kota, który musiał oczywiście wbić się pazurami w materac przez chwilę go ugniatając, po czym zeskoczył z łóżka i powędrował na parapet. Widocznie ciepło porannego sztucznego słońca przyciągnęło go do okna.
Hearrow z powrotem położył się na poduszkę i spojrzał na Irene opierając dłoń o jej biodro.
- Wróciłem – trochę chyba jeszcze bredził, ale to wszystko spowodowane było porankiem i powolnym rozbudzaniem się. Wreszcie podniósł się lekko popychając Francuzkę za biodro i odwracając ją na plecy. Sam znalazł się teraz nad nią i zabrał na chwilę rękę poprawiając włosy. Widocznie gumka gdzieś musiała się z nich zsunąć w nocy, ale nie miał zamiaru jej teraz szukać.
- Masz moją koszulkę – cóż, kolejna rzecz oczywista, którą musiał stwierdzić. Wsunął pod nią dłoń przesuwając po udzie kobiety i zmrużył oczy uważnie się jej przyglądając. Powoli zaczynało do niego docierać, z jaką intensywnością musiał wcześniej tęsknić, bo już samo czucie jej skóry pod palcami było na tyle przyjemne, że spokojnie mógł zapomnieć o rzeczywistości. Wreszcie pochylił się żeby ją pocałować, tym razem dłużej, tak jak od początku powinien to zrobić jeśli chodziło o jakiekolwiek przywitanie się. W okolicach brzucha poczuł dziwne mrowienie, które narastało z każdym kolejnym pocałunkiem. Potem pojawiło się rozgrzewające ciepło, a jego dłoń znalazła się na jej tali przesuwając się po niej powoli. – Tęskniłem – wymruczał gdzieś w międzyczasie przenosząc chwilo swoje zainteresowanie na jej szyję.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

22 maja 2015, o 17:23

- Tak, mam - zaśmiała się cicho. - Jest całkiem wygodna. I pachnie tobą.
Teraz już pachniała bardziej jej olejkami, po tylu przespanych w niej nocach, ale Irene nie zwracała na to uwagi. W sumie w tej chwili przestała zwracać uwagę na wszystko, co nie było dłonią wędrującą po jej udzie. Splotła ręce na szyi Hearrowa i przyciągnęła go do siebie, odpowiadając równie zachłannie na pocałunek. Nawet jeśli chwilę wcześniej chciała wstać, zjeść razem śniadanie, usłyszeć jak minął mu ten czas, tak teraz zdążyła już o tym zapomnieć. Wciąż była jeszcze trochę zaspana, dzień właściwie jeszcze się dla niej nie zaczął. Potrzebowała chwili, by przeszła jej nocna słabość w mięśniach i wróciła pełna świadomość. Ale on tego nie ułatwiał, tak łatwo wprowadzał ją w stan całkowitej bezbronności, że prawdopodobnie nie byłaby w stanie zaprotestować, nawet gdyby chciała.
Ale nie chciała.
- Ja też tęskniłam - westchnęła. Gdyby nie cała ta sytuacja, senność i miękkie światło poranka, pewnie by tego nie przyznała. Mogła mu to napisać w wiadomości z drugiego końca galaktyki, ale to stwierdzenie tutaj, tak blisko, było prawie wyznaniem, a ona do wyznań miała dość specyficzne podejście. - Strasznie długo cię nie było.
Wsunęła mu ręce pod koszulkę, a gdy poczuła mięśnie napinające się pod skórą jego pleców, uśmiechnęła się do siebie. Przesunęła palcami wzdłuż jego kręgosłupa i na zewnątrz, po ramionach, chociaż materiał koszulki tego nie ułatwiał. Nogi zaplotła wokół jego bioder i tylko mruknęła cicho, z zadowoleniem, kiedy jego dłoń znalazła się w okolicach talii i szła dalej w górę. Jej skóra była rozgrzana po śnie, wrażliwa na dotyk i co najważniejsze, niemożliwie stęskniona. Zapomniała już jakie to uczucie, kiedy Arrow jest tak blisko. Zapomniała, jak na nią wpływa. Ściągnęła z niego koszulkę, by rzucić ją gdzieś obok łóżka i wpleść dłonie w jego włosy, przesuwając mu delikatnie paznokciami po karku.
Nic nie mówiła, bo żadne słowa tu nie pasowały. Czuła się, jakby wrócił nie po trzech tygodniach, a po roku. Rozpalał ją tak samo jak wtedy, przed wyjazdem, jeśli nie jeszcze bardziej. Przyciągnęła go tylko do siebie, nie pozwalając mu odsunąć się nawet na chwilę, za długo już go nie było, za długo czekała. Dotyk ust na jej szyi, ciepło jego ciała, w tym momencie nie potrzebowała niczego więcej i zapomniała o całym świecie, nawet o kocie, który siedział na parapecie i pewnie czekał, aż ktoś go łaskawie nakarmi.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

22 maja 2015, o 19:01

- Wcale nie tak długo – odpowiedział i wyplątał się z koszulki. Trochę martwił się, że Irene zauważy jego nowy tatuaż, zwłaszcza, że przecież zajmował prawie cały bok, zanim sam zdąży się nim pochwalić, ale szybko zaczęło być mu wszystko jedno w tej kwestii. Zwyczajnie nie mógł myśleć o czymkolwiek innym kiedy wokół działo się to, co się działo. Oparł się na moment rękami po obu jej stronach poprawiając tak żeby znaleźć się dokładnie nad Francuzką i podniósł na moment powoli zdejmując z niej swoją koszulkę. Pozwolił jej się położyć samemu jeszcze zostając chwilę dalej, żeby spokojnie przesunąć sobie spojrzeniem po jej sylwetce, zwłaszcza, że wcale nie było ciemno a wpadające do sypialni światło pozwalało mu widzieć znacznie więcej niż wieczorem.
Tak z kolei zbyt długo nie mógł wytrzymać, więc chcąc z powrotem poczuć jej bliskość wrócił do niej i do smakowania w ustach, których brakowało mu przez ten czas. To nie było tak, że zdążyć zapomnieć jak smakują, jak bardzo budzą w nim emocje, których nigdy wcześniej nie czuł i jak bardzo są dla niego całym światem. Nie. Hearrow doskonale zdawał sobie z tego sprawę przez cały czas, kiedy go nie było, nawet jeszcze bardziej niż teraz, w tej chwili. Z tym, że wtedy mógł co najwyżej z żalem spoglądać w gwiazdy nad Kruljavenem zastanawiając się co się z nią dzieje. A teraz? Teraz już była tutaj, obok i chwilowo całe szczęście skumulowało mu się w jednym miejscu.
Zdjął z siebie spodnie na tyle sprawnie, że gdzieś w głowie sam się zdziwił i wsunął dłoń pod plecy Irene obejmując ją i podnosząc do góry. Nie był to dla niego żaden problem, zwłaszcza, że Francuzka była przecież lekka i obrócił się na plecy w zasadzie tylko po to, żeby się podnieść i usiąść. Jego usta z powrotem znalazły się na wysokości jej szyi z czego był całkowicie zadowolony. Zresztą to było jedno z dwóch miejsc, które wprost uwielbiał i wiedział jak na nią działają. Lewą ręką objął ją w pasie przysuwając bardziej do siebie, a prawa, z racji tego, że pozostawała całkiem wolna ponownie przesunęła się po jej udzie wędrując coraz wyżej. Każdy receptor dotykowy w ciele Hearrowa, do którego docierały jakiekolwiek odczucia rejestrował ciepło jej ciała, ale to nie było wszystko, czego porucznik w tym momencie oczekiwał.
Chciał widzieć więcej, czuć więcej i słyszeć znacznie więcej. Wiedział, że czekali na siebie długo, wiedział doskonale, że wzajemne pragnienie siebie w końcu i tak wygra z chęcią napawania się na spokojnie każdym kawałkiem nagiej skóry pod palcami. Powoli zaczynał się gubić. Uniósł głowę lekko do góry chcąc z powrotem poczuć smak jej ust na swoich wargach i już nie czekać na nic więcej.
Kołdra zsunęła się z nich już teraz całkiem zwinięta leżała gdzieś w nogach łóżka, jeśli przypadkiem nie spadła na ziemię. Prześcieradło prawdopodobnie gdyby mogło mówić, już dawno miałoby dość wszelkich przejść, na jakie było w tym momencie wystawione. I tylko łóżko spełniało swoją rolę tak jak powinno, z czego porucznik mógł być w stu procentach zadowolonym.
- Irene – wymruczał z lekkim westchnięciem. – Bo kot.
Pojęcia nie miał dlaczego to powiedział i dlaczego w ogóle o tym mówił w tym momencie. Może znów się obudziło w nim coś na kształt wstydu przez zwierzęciem (chociaż kot już przecież swoje widział), może po prostu przestał już w tej chwili racjonalnie myśleć, ale poza tym jednym urwanym zdaniem wcale nie zamierzał przestawać cokolwiek robić. Mało tego, ręka, która obejmowała się w pasie zacisnęła się jeszcze mocniej i tylko zmrużone spojrzenie Hearrowa świadczyło o tym jak bardzo w tym momencie nie miał na myśli kota.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek

Wróć do „Okręg Bachjret”