Dzielnica mieszkaniowa położona na niższych poziomach stacji, do której w łatwy sposób można dostać się przy pomocy promu. Słynie z tego, że na jej terenie umieszczona jest Klinika Omegi. Dzielnica ta objęta jest strefą kwarantanny z powodu nieznanej plagi, która dziesiątkuje populację.
Jedynym sposobem na dostanie się do dystryktu Gozu jest przejście przez dystrykt Doru lub Kima.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Strefy mieszkalne

30 sie 2012, o 06:57

- Kto nas wynajął? - powtórzył salarianin zza osłony, albo będąc rzeczywiście zdziwionym, albo dobrze grając. - "My", to Błękitne Słońca. Mówi ci to coś?
Cień, rzucany przez sylwetkę salarianina poruszył się nieznacznie. Najemnik skinął głową - był to jedyny ruch, jaki wykonał. Wciaż pozostawał poza zasięgiem Hawkins w swej kryjówce, bezpiecznym azylu, który gwarantował osłonę.
Hawkins zauważyła po chwili dodatkowy cień. Wyglądało na to, że najemnik uruchomił omni-klucz, prędko wystukując nieznane kobiecie komendy. Cokolwiek czynił, czynił to szybko.
- Strefy mieszkalne mają dość problemów, by zajmować się ludźmi, strzelającymi do siebie w samym sercu tego piekła.
Cień omni-klucza zniknął. W dłoni pojawił się pistolet. Trzypalczaste dłonie zacisnęły się nerwowo na na broni. A mimo to salarianin nie wychylał się.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

30 sie 2012, o 18:28

Błękitne Słońca? Świetnie. Z tego co pamiętała, to miała z nimi układ, który albo postanowili wszyscy złamać, albo akurat na Omedze nie byli poinformowani o stanie rzeczy. Albo o tym, do kogo strzelają. Nie wychodząc zza osłony, uruchomiła swój omni-klucz i zaczęła nie przeszukiwanie, ale ściąganie wszystkiego, co się dało, z omni-klucza leżącego obok agenta. Salarianin chyba wezwał posiłki, co jej się nie podobało.
- Więc waszą odpowiedzią na strzelaninę jest strzelanina, co? - prychnęła, nie spuszczając oka z kryjówki salarianina. - Myślę, że waszym większym wrogiem byłby agent Cerberusa, którego właśnie zabiłam, niż ja. Po nic więcej tu nie przyszłam.
Zależało jej na informacjach, ale jeżeli miałaby mieć posiłki na karku, to wolała choćby spróbować pójść na ugodę. W końcu była ciekawa tego, co Cerberus na nią miał, a raczej ile i jakich konkretnych informacji na jej temat.
- I jego kumpel, też martwy. Leży sobie o tam. Obydwaj robili zamieszanie, więc Aria kazała mi ich zdjąć - jeżeli dobrze pamiętała, to Aria władała tu każdym, także najemnikami z Błękitnych Słońc, ale mogła się mylić. Ważne, że spróbowała.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

1 wrz 2012, o 15:08

Alan Richfire nie protestował, kiedy Hawkins rozpoczęła pobieranie informacji z jego omni - klucza. Oprócz paru informacji, dotyczących spotkań z informatorem (którym okazał się być salarianin) takich jak daty, godziny i miejsca znalazła również parę notatek, dotyczących samej siebie. Nie były to jednak istotne dane, a jedynie takie, które byle najemnik mógł zdobyć na podstawie obserwacji – pobieżne dane jej statku, krótki opis paru osób, należących do załogi (w tym Deuce'a), a także profil psychologiczny samej Hawkins. Większość danych była jednak zabezpieczona, Jean mogła zauważyć, że pliki istniały, dostęp jednak do nich wymagał wprowadzenia kilkuczłonowego hasła, którego byłe Widmo nie posiadało. Jean natknęła się również na wiadomość, przesłaną Alanowi z nieznanego źródła, głoszącą: „Cel, w postaci samej Hawkins, zlokalizowany w strefie ósmej dystryktu Gozu. Sam, bez żadnego wsparcia.„
Jedną z ciekawszych informacji, jakie Hawkins wydobyła ze swojego profilu psychologicznego, okazała się być niezbyt pochlebna opinia na temat byłego Widma, wedle której Jean była „sfrustrowanym renegatem”, niezależną duszą, niezdolną do nawiązania jakiejkolwiek współpracy, kroczącą własnymi ścieżkami indywidualistką, posługującą się prywatnym systemem wartości, bez zahamowań, bez ograniczeń, bez sumienia, pozwalającego powstrzymać się przed większością czynów, których się dopuściła. Prawdziwa czy nie, opinia widniała na omni-kluczu Richfire'a, wraz z paroma zdjęciami Hawkins z czasów Przymierza, a także służby wobec Rady.
Salarianin przez dłuższą chwilę milczał, analizując najwyraźniej słowa Hawkins – trzymany pistolet nie został użyty, palce nie zacisnęły się na spuście. Był to pewnego rodzaju sukces dyplomatycznych umiejętności Jean.
- Słyszałem, że Cerberus działa na Omedze – odezwał się w końcu... Po czym wyszedł z osłony. - Ty musisz być Hawkins. Podłe nieporozumienie, z uwagi na śmierć tych istot.
Mówiąc to przeniósł wzrok na zabitych kompanów, po czym bez większego żalu odwrócił się znów do Jean.
- Ryzyko zawodowe.
Stał przy swej osłonie, zabezpieczając pistolet. Ponownie spojrzał na poległego przy nim batarianina, po czym przyklęknął, sprawdzając puls.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

1 wrz 2012, o 19:07

W teorii niezbyt pochlebna opinia, zawarta w jej profilu psychologicznym, który znalazła na omni-kluczu agenta, w praktyce poprawiła jej tylko humor. Co prawda wciąż była nieco sfrustrowana z powodu zabezpieczenia hasłem części danych, ale co miała z tym zrobić? Mogłaby je tylko zgrać na swoje narzędzie i później kazać komuś na Wraithcie spróbować to złamać.
Widząc wreszcie wychodzącego zza zasłony salarianina, przetoczyła wymownie wzrokiem po suficie. Powinna go zamordować za sam fakt, że próbował zabić ją, choćby i robił to nie mając pojęcia, kim ona jest.
- Bywa - mruknęła tylko ironicznie i, widząc, jak zabezpiecza broń, opuściła Napastnika, choć nie zamierzała go chować. Na wszelki wypadek.
Ruszyła w kierunku zwłok poprzedniego agenta, który mierzył do niej z własnej broni, stojąc za nią, a którego pozbyła się na początku. I jego omni-klucz sprawdziła. Gdy wzięła i sprawdziła co się da, ruszyła jeszcze do Richfire'a, którego broń, która wcześniej ją interesowała, zabrała, o ile ta wciąż nadawała się do użycia. Przeszukała jeszcze wzrokiem resztę pomieszczenia, w poszukiwaniu mogących ją zainteresować rzeczy.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

3 wrz 2012, o 16:21

Omni - klucz pierwszego z agentów okazał się nie posiadać żadnych istotnych informacji - oprócz tych samych plików, co u Richfire'a (profilu psychologicznego, danych statku oraz załogi i paru zdjęć) tym, co faktycznie mogło mieć jakąkolwiek wartość musiały być dokładnie zaszyfrowane pliki, do których Hawkins nie miała dostępu. Jeżeli obaj mężczyźni zadali sobie tyle trudu, by wyeliminować ewentualne ryzyko dotyczące odnalezienia danych przez niepowołane do tego ręce, informacje z całą pewnością były cenne. Chociaż praktycznie znajdowały się na wyciągnięcie ręki, nie sposób było się do nich dostać - one także pilnowane były przez kilkuczłonowe hasło, skutecznie broniąc Hawkins dostępu.
Na pocieszenie jednak kobieta mogła ze sobą zabrać broń Alana, która jak się okazało była niczym innym, jak zmodyfikowaną na potrzeby agentów Cerberusa Motyką. Oprócz innego koloru, a także logo organizacji, karabin wydawał się być cięższy od standardowej Motyki, a także bardziej stabilny - mogło to skutkować ograniczeniem problemów z odrzutem oraz większą siłą rażenia. Tak czy siak, było to znalezisko niebanalne i grzechem byłoby pozostawienie karabinu martwemu agentowi, z której Richfire nie miał więcej mieć okazji skorzystać. Pierwszy z agentów nie miał tak dużego szczęścia - miał do swej dyspozycji jedynie M - 6 Kata, którego przystawił wcześniej do potylicy byłego Widma.
Salarianin, któremu Hawkins darowała życie wyprostował się, po czym przeciągnął, chcąc rozkruszyć kości.
- Podejrzewam, że Aria może cię oczekiwać - stwierdził tylko, po czym spojrzał za siebie. Z korytarza za salarianinem dochodziły odgłosy sugerujące, że zbliżali się ku nim kolejni najemnicy.

Zdjęcie broni
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

3 wrz 2012, o 21:22

Broń wydawała się solidna, ale na tę chwilę wolała odstawić to trofeum na boczny plan. Wciąż czekała ją nagroda od Arii, do której powinna się udać, o czym przypomniał jej salarianin. Miała wielką ochotę zastrzelić i jego, ale wolała nie tracić czasu - poza tym, prawdopodobieństwo, że zaraz na miejsce przybędzie więcej Błękitnych Słońc, było duże. No i nie miała powodu by z nimi zadzierać, w końcu utrzymywali mniej więcej dobre stosunki między sobą. Mniej więcej.
Skinęła tylko głową na potwierdzenie słów salarianina, schowała broń agenta Cerberusa, umieszczając ją na plecach i, wciąż z Napastnikiem w dłoniach, ruszyła w kierunku wyjścia z tego labiryntu korytarzy, kierując się w stronę centrum Omegi. A ściślej - zaświatów.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

9 lip 2014, o 21:07

z: Placówka Błękitnych Słońc

Po upływie wspomnianych pięciu minut rudowłosa kapitan czekała już przed wyjściem z placówki. Wyposażona we własny zapas tlenu i hełm - póki co podparty o biodro i przytrzymywany schowaną w rękawicy dłonią - prowadziła niezobowiązującą rozmowę z jednym z pełniących wartę Błękitnych aż do chwili, gdy zebrała się jej grupa. Wtedy to pożegnała się z zajmowanym dotychczas mężczyzną, parskając cichym śmiechem ja jakieś jego słowa, po czym zwróciła się do swoich, poważniejąc.
- Gotowi? W takim razie idziemy.
Droga do strefy mieszkalnej nie była długa, nim jednak do niej dotarli, zmuszeni byli zatrzymać się przed tymczasowym posterunkiem powołanym do pilnowania strefy kwarantanny. Od stacjonujących tam strażników każde z nich otrzymało dodatkowy zapas tlenu, ponadto Palmira i Deriet zaszczyceni zostali krótkimi, dziwnymi spojrzeniami. Poza tym jednak nikt ich nie zatrzymywał, śluza otworzyła się z sykiem, strzegący wejścia żołnierze życzyli im powodzenia i ponownie zamknęli szczelnie wrota gdy cała grupa znalazła się wewnątrz. Od tego momentu dodatkowym towarzystwem poza swoim własnym było towarzystwo nieznanego wirusa.
Przechodząc kilka kroków w głąb Saterlie zdjęła z pleców karabin i obejrzała się na swoją drużynę.
- W porządku, Kent rusza pierwszy, my powoli ruszymy w kierunku Nor. Przez jakiś czas prowadzi do nich jedna droga, potem się rozdzielimy. - Puszczając drella przodem, by dać mu możliwość dotarcia do terminalu nim reszta dotrze w okolice nor, kilka chwil później ruchem głowy wskazała korytarz przed nimi. Nie spieszyła się a jej postawa świadczyła o tym, że jeszcze przez jakiś czas niebezpieczeństwo nie powinno im zagrażać. - Jak mówiłam, teraz mamy jeszcze chwilę na pogawędkę. - Uśmiechnęła się półgębkiem. - Najpierw omni-klucze. Przesyłam wam kanał, przez który będziemy się kontaktować. Nie wywołujemy się publicznie, to chyba jasne. - Wzruszyła lekko ramionami. - Macie też plany dzielnicy. To bardziej schemat niż faktyczna mapa, widzieliście w sali. Nie ma oznaczonych przejść ani nic ciekawego. W każdym razie lepsze to niż nic... Pytania?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

14 lip 2014, o 19:15

Przed opuszczeniem bazy, Palmira odetchnęła jeszcze kilka razy głęboko. Przed Avą nie mogła tak łatwo ujawnić swojej słabości, ale ponieważ nie minęło nawet pół godziny, leki nie zaczęły działać, więc przeżywała istne katusze.

Spojrzenia strażników przy wyjściu wcale nie były takie dziwne. W końcu wiadomo było, że zaraza dotyka wszystkie rasy poza ludźmi, więc asari i drell wyglądać musieli na desperatów albo samobójców. Palmira jednak nie zamierzała zawracać sobie tym głowy. Założyła szczelnie hełm i zabezpieczyła najlepiej, jak potrafiła. Skafander zamknął się szczelnie, odessał nieco powietrza i dzięki temu zabezpieczył kobietę w środku przed przedostaniem się kropelek w powietrzu, zagrażającym jej życiu. Co prawda zabezpieczenie było stosunkowo solidne, ale nie ulega wątpliwości, że Nache wprost przeszywał strach. Nie dość, że czuła się fatalnie, to ... w każdym momencie mogła umrzeć z powodu własnej głupoty. I to samo tyczyło się Derieta. Zaczęła żałować, że w ogóle wzięła go ze sobą. W zasadzie nie pomyślała wcześniej o tym, że może grozić mu niebezpieczeństwo, nie chciała mieć go na sumieniu. Zanim poszli głębiej, położyła mu rękę na ramieniu i przyciszonym głosem, żeby inni tego nie słyszeli, powiedziała:

- Chodź na chwilę na bok. - z bezpiecznej odległości kontynuowała. Popatrzyła mu w oczy, czy też miejsce pod hełmem, gdzie one się powinny znajdować. - Deriet... może jednak wracaj do domu? Tutaj jest cholernie niebezpiecznie. Już szczególnie dla nas. - skrzywiła usta. Oczywiście on nie mógł tego wiedzieć, ale wewnętrznie kłuło ją irytujące uczucie poczucia winy. Wiedziała, że jaszczur tak naprawdę poszedł na tę misję ze względu na nią, ale to nie to było najważniejsze. Gdyby coś mu się stało, to byłaby jej wina. Nie wybaczyłaby tego sobie. Ale najgorsze było chyba to, czego sama przed sobą nie chciała wyznać... że gdyby i jego zabrakło, nie miałaby już nikogo. Ani tego poczucia, że zawsze może przypałętać się na jego statek, gdyby miała jakiś problem. A nawet wtulić się i może choć na jeden wieczór zapomnieć o problemach. Szkoda, że dotarło to do niej tak późno. - Wiesz co, po prostu idź stąd. Odwołaj się z tej misji. Zgłosiłeś się na ochotnika to możesz się chyba też wypisać? - rozkazała, choć wiedziała, że to raczej niemożliwe, żeby się wycofał. - Możesz zarazić się tutaj tym paskudztwem... lepiej, żebyś nie ryzykował. - wyjaśniła.

Po zamienieniu z Derietem kilku słów, Nache ruszyła za Saterlie. Cały czas trzymała rękę na wysokości kabury z Katem. Pociła się w swoim kombinezonie okropnie z powodu problemów żołądkowych i stresu. Nawet obniżanie temperatury w pancerzu nie pomagało. Czuła lekki mrozek na skórze w niektórych miejscach, ale pot powracał. Tak samo jak fale burczenia w brzuchu i gęsiej skórki.

- Dobrze, czyli gdzie idziemy my a gdzie oni? - spytała dowódczynię, przyglądając się schematowi dzielnicy.
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

16 lip 2014, o 14:40

Kraiven ruszył do wyjścia razem za dziewczynami. Był już w pełni przygotowany, więc nie potrzebował nic więcej z magazynu. Ujrzawszy, że pani kapitan ruszyła do strefy mieszkalnej nie pytając o zasobnik z tlenem, to uznał, że rzeczywiście mogła go już posiadać. Tak więc nie zamierzał jej go dawać, a dobrze mieć jakiś dodatkowy w zapasie. Zerknął po towarzyszach, po czym ruszył z nimi do strefy, zakładając w między czasie swój hełm i dostrajając go ze swoim pancerzem. Z przyzwyczajenia puknął palcami w hełm, a potem już skupił się na marszu. Dwóm wartownikom przytaknął na powitanie gdy już wszyscy znaleźli się przed wejściem do dystryktu objętego niebezpiecznym wirusem. Co prawda mówione było, że jest tylko zabójczy dla obcych ras, ale jeszcze tej teorii nikt dogłębnie nie sprawdził, a i raczej nie zanosiło się by ktoś miał taki zamiar. No chyba, że obecni tamtejsi mieszkańcy, którzy już zostali tam zamknięci. Will ukradkowo zerknął w międzyczasie na Palmirę. Zauważył, że była nieco spięta, a może to ból brzucha był ty spowodowany? Zerknął jeszcze tylko na moment na Derieta mając mu za złe, że coś mógł zrobił kobiecie tamtego wieczoru i dlatego fatalnie się czuła. Nie mniej kiedy drzwi otworzyły się, odtrącił swoje złe przemyślenia związane ze złym samopoczuciem asari. Teraz trzeba było skupić się na pracy i doglądać swoich kompanów. Trochę go denerwowała sprawa rozdzielenia drużyny. Byli małą grupą i powinni trzymać się razem. Tak samo pozostawienie Palmiry w rękach Ave również mu się nie uśmiechało. Błękitny tak samo zauważył jeszcze jak Nache i Deriet odeszli na bok by o czymś po spekulować. Nie wiedział o co mogło chodzić, ale pewnie chodziło o coś ważnego. Nie zamierzał w to ingerować. Po prostu ruszył dalej, doglądając sytuacji i będąc przygotowany na jakikolwiek zagrożenie. W momencie gdy grupa się zebrała, a Ave przekazała im mapę dystryktu, oraz dane odnośnie komunikacji przez prywatny kanał, Will ze spokojem wszystko dostroił na swoim omni-kluczu. Dopiero po chwili zapytał
- W razie kontaktu z wrogiem przed dotarciem do celu, mamy wyeliminowywać, czy unikać aż do czasu dotarcia na domniemane pozycje liderów? - spytał bo to też była rzecz ważna. Strefa mieszkalna była ogromna i prawdopodobnie duża część ulic w miejscach przeznaczenia mogła zostać obstawiona. Mieli słabą jakoś przebicia, ale plus był taki, że mogli przy odrobinie szczęścia zakraść się na tyle blisko by dopiero na miejscu zacząć porządną dywersję.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Fenenna Tocco
Awatar użytkownika
Posty: 278
Rejestracja: 25 mar 2013, o 00:02
Miano: Fenenna Tocco
Wiek: 22
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik Błękitnych Słońc z rangą sierżanta
Status: poszukiwana przez biologicznego ojca - Adama Moore'a
Kredyty: 15.495

Re: Strefy mieszkalne

16 lip 2014, o 15:06

Od wyjścia z bazy Fen poczuła się tak, jakby była niewidzialna. Wyraźnie było widać pewne rzeczy właśnie w takich momentach. Nikt na nią nie zwracał uwagi, dzięki temu mogła obserwować. Najemniczka lekko się skrzywiła, podążając za kapitan i resztą. Przed wejściem na wyznaczony teren sprawdziła broń i przeładowała, oraz założyła maskę, dopasowując ją do wizjera. Podłączyła wszystko do pakietu z powietrzem. Nie lubiła pracować w takich warunkach. Zawsze miałą wrażenie, że ta szybka w jakiś sposób ją ogranicza i przeszkadza. Kiwnęła głową do strażników, po czym ich wyminęła. Kontynuowała obserwacje, bo znów stała się niewidzialna dla reszty. Jednak tym razem większą uwagę zwracała na okolicę. Było to dobre ćwiczenie na zajęcie myśli czymś ważniejszym, niż jej własne rozterki. Westchnęła cicho i wyciągnęła broń. Trzymając ją w pogotowiu, znów podażyła za resztą. Najwyraźniej asari miała coś do drella, a mężczyzna od Błękitnych do nich. Fen powoli zaczęła żałować, że się tu znalazła. Powinna zrezygnować od razu, kiedy tylko zobaczyła Williama w barze. Już wtedy czuła że coś jest nie tak i nie powinna ufać w osąd najemnika. Dodatkowo jeszcze stan asari nie był najlepszy, jeśli w ogóle nadawał się do takich misji. Przynajmniej drell był w pełni gotowy, choć Fen mogła nie mieć wszystkich informacji. Powinna się wyfocać, ale było już za późno.
Przysłuchiwała się rozmowie, sama nie chcąc w niej na razie uczestniczyć. Jednak Kraiven zadał pytanie, które było całkiem trafne, a Fen miała swoją teorię i nastawienie co do tego spektu.
- Lepiej chyba unikać na razie kontaktu z tymi grupami – powiedziała, dostrajając komunikator w omnikluczu na podaną czestotliwość. – Otwarta walka tylko nam zaszkodzi, tak samo jak kontakt z tymi ludźmi nim dotrzemy na miejsce.
Czekała teraz na odpowiedź, co do kierunku, w którym ona i Kraiven mieli się udać.
[center]BONUSY: -10% do kosztów użycia mocy, +40% do obrażeń od mocy, +10% premi technologicznej, +10 punktów dodatniego modyfikatora raz na 4 tury[/center]
[center]ObrazekObrazek[/center]

[center]Aktualny ubiór cywilny | pancerz[/center]
[center][url=gg://5385530]gg[/url][/center]
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Strefy mieszkalne

16 lip 2014, o 19:40

Theme:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet wyszedł z budynku razem z innymi i wysłuchał tego co mówiła do niego szefowa. Miał swoje zadanie i zamierzał je wykonać. Przez jakiś czas szedł razem z nimi sprawdzając szczelność swojej zbroi i hełmu, by przypadkiem wirus nie dorwał się do niego. Miał do pokonania dystans większy niż inni wiec pewnie będą musieli poczekać. W końcu dotarli do miejsca rozdzielenia i Deriet miał już pójść w swoją stronę gdy Palmira zatrzymała go kładąc mu rękę na ramieniu i poprowadziła na bok.
Drell zdjął hełm, by lepiej ją widzieć i wysłuchał jej spokojnie. Musiała się o niego martwić, albo nie wierzyła w niego. W sumie, po ich ostatniej misji gdzie został złapany to on też mógłby mieć obawy, a mimo to w duchu cieszył się że ciągle coś dla niej znaczy. Nie przerywał jej czekając aż skończy. On też się o nią martwił. W duchu nie chciał jej opuszczać, ale świadomość że miałby ja teraz zostawić i po prostu wrócić do domu byłaby jeszcze gorszym rozwiązaniem.
Gdy ta skończyła mówić drell uśmiechnął się lekko i położył rękę na jej hełmie, tam gdzie miałaby policzek uspokajająco.
- Uwierz we mnie, nic mi nie będzie. - rzekł spokojnie swoim spokojnym głosem, a następnie zdjął rękę z jej hełmu. Może faktem było to że był tu tylko dla niej, ale to był też jego zawód. Nie pierwszy raz będzie na takiej misji, a także na pewno nie była to jego ostatnia misja. - Nie mam zamiaru umierać Palmiro, obiecałem ci coś prawda?
Tak, obiecał jej wiele rzeczy i zamierzał dotrzymać słowa. Chciał jej pokazać że może na nim polegać, a także że będzie na nią czekał nieważne co się stanie.
- Wiesz, ryzyko jest wpisane w nasz zawód, ale póki będziemy pewni naszych umiejętności to nic złego nam się nie stanie. - uśmiechnął się szerzej, uśmiechem który dobrze znała i wyciągnął z kieszeni wysadzany niebieskimi kamieniami łańcuszek który znalazł na ostatniej misji i podał go jej. - Chciałem dać ci go wcześniej, z okazji naszego spotkania ale nie było kiedy. Wrócę, przysięgam.
Następnie przytulił ją lekko, nawet jeśli nie chciała - odważył się na taki gest - po czym ruszył biegiem w stronę terminala zakładając po drodze hełm. Miał do przebycia spory kawał drogi, a musiał tam być przed nimi. Gdy zniknął im z oczu zwolnił trochę i zaczął wybierać ciemniejsze korytarze prowadzące do terminalu. Używał mapy którą dostał, by określać swoja pozycję, a im bliżej był tym wolniej szedł by nikt go nie dojrzał. Starał się przemykać jak cień używając takę kamuflażu taktycznego w miejscach gdzie ktoś mógł go dojrzeć.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

17 lip 2014, o 17:02

Palmira, Fenenna, William Pytanie Kraivena było trafne, słuszna była też odpowiedź Fenenny.
- Robimy dokładnie tak, jak powiedziała Tocco. - Rudowłosa skinęła głową sierżant z uznaniem. - Zbyt szybkie spotkanie może zagrozić elementowi zaskoczenia, który bardzo by nam się przydał. Póki to możliwe, omijamy ich łukiem, ewentualnie... - Zawahała się na chwilę. To, co zamierzała powiedzieć, da im w pewnych kwestiach wolną rękę, Saterlie nie była jednak pewna, czy rzeczywiście powinno to mieć miejsce. Ostatecznie jednak każdy brał tu odpowiedzialność za siebie. Ava mogła być ich kapitanem, ale nie ulegało wątpliwości, że będzie odpowiadała za czyjąkolwiek głupotę. Wśród Błękitnych Słońc działało to nieco inaczej niż w regularnym wojsku. - Ewentualnie wywabiamy ich z dala od Nor tak, by nie zorientowali się, że właśnie to chcemy zrobić. Nie możemy pozwolić, by wszczęli alarm i poinformowali swoich, jasne?
Oglądając się w stronę, w którą podążył Deriet, zwróciła się ku pozostałym dopiero w chwili, gdy Kent zniknął jej z oczu.
- Jeśli chodzi o podział - wy pójdziecie na Laylę Morgan... - Wskazała dwójce Błękitnych okrąg na samym skraju wysłanej im mapy. - ...a ja z panią doktor na Ferrena. Jeśli któraś grupa skończy wcześniej, nie biegnie na oślep na pomoc drugiej, lecz zostaje w swoim rejonie. Spotykamy się jedynie na jasne wezwanie. - Obejrzała się przez ramię na idących za nią. - Tocco, na czas zadania obejmujesz dowódcze stanowisko w swej grupie. - Taka decyzja mogła zostać uznana za czystą złośliwość, ale... Saterlie nie wyglądała na osobę upadłą tak nisko, by narażać powodzenie misji przez swoje fanaberie. Była rozsądna, a biorąc pod uwagę, że Fenenna była wyższa rangą, decyzja była logiczna.
Póki co droga mijała spokojnie. Pierwsze skrzyżowanie nie przyniosło ze sobą żadnych niespodzianek. Było to o tyle niepokojące, że w podobnych warunkach łatwo traciło się czujność - na co grupa nie powinna sobie pozwolić.
- Swoją drogą, mam nadzieję, że pozałatwialiście wszystko, co mieliście do załatwienia poza Gozu... - rzuciła po krótkiej chwili ciszy Ava, nie oglądając się na towarzyszy. - ...i macie świadomość, że do czasu zakończenia kwarantanny nikt nas stąd nie wypuści.
Deriet Tak jak w przypadku pozostałej czwórki, tak i dla drella pierwsze kroki w obrębie dzielnicy były dziwnie łatwe, dziwnie spokojne. Strefie mieszkalnej daleko było do tej, o której mówiło się poza nią - nie sprawiała wrażenia objętej działaniami niemal wojennymi, choć z pewnością miała atmosferę wymarłej.
Kryjąc się w cieniu, szpieg mijał kolejne apartamenty o zablokowanych drzwiach - o czym ewidentnie świadczył czerwony blask kontrolek - nie napotykając przy tym żadnych wrogów. Było tak cicho, że nawet miękkie kroki Kenta zdawały się być przeraźliwie głośnymi.
Wciąż jeszcze słysząc głosy znajdującej się kawałek dalej czwórki, szpieg ostrożnie zbliżał się do kolejnego załomu. Wiadomo, że podobne miejsca, ciemne kąty są często miejscami zasadzki, toteż szpieg wzmógł swą czujność i jeszcze bardziej zwolnił kroku. Zamiast jednak jakiegokolwiek przeciwnika, oczom Derieta ukazały się... drzwi. Ot, niby nic dziwnego, gdyby nie to, że kontrolka tego apartamentu lśniła zielenią, nie czerwienią, jak wszystkie poprzednie. Cóż to miało znaczyć?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

21 lip 2014, o 17:04

- Zwariowałeś? Zakładaj to z powrotem!- warknęła, wciskając Derietowi na siłę hełm z powrotem na głowę. - Nie lekceważ tego, tu jest niebezpiecznie...

Obietnice niestety nie przekonywały Palmiry w żadnym stopniu. A przynajmniej dopóki nie miały mocy prawnej, a te Derieta takiej nie miały. Ostatnim razem też miał tylko iść na zwiady, a skończyło się niewolą na Ker... A kiedy drell wyciągnął łańcuszek, popatrzyła na niego całkiem zaskoczona. Był piękny, a asari uwielbiała biżuterię, ale... honor jej na to nie pozwalał. Oddała go mężczyźnie do ręki.

- Wybacz, Deriet, ale ja nie przyjmuję takich prezentów. Nie myśl, że mnie się da przekupić. Nie możesz dawać mi drogich prezentów tego typu. - wyjaśniła, krzywiąc się lekko.


Kiedy drell zniknął jej z oczu, skupiła się na zadaniu. Podążając przed siebie Palmira szła raczej spokojnie, choć czujnie, a przynajmniej na tyle czujnie, na ile pozwalał jej stan. Głowa wciąż ją bolała, tak samo jak i żołądek, ale odczuwała już pierwsze oznaki poprawy. Rozglądała się uważnie, a rękę trzymała na wysokości Kata, żeby mogła dobyć go jak tylko będzie to możliwe.

- Dzięki za informację o tym już po przekroczeniu bramy, za którą już nie możemy wrócić... - syknęła Palmira swoim typowym, sarkastycznym tonem. Nie miała nic do załatwienia, ale kiepski stan fizyczny odbijał się na jej psychice.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Fenenna Tocco
Awatar użytkownika
Posty: 278
Rejestracja: 25 mar 2013, o 00:02
Miano: Fenenna Tocco
Wiek: 22
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik Błękitnych Słońc z rangą sierżanta
Status: poszukiwana przez biologicznego ojca - Adama Moore'a
Kredyty: 15.495

Re: Strefy mieszkalne

25 lip 2014, o 17:18

Słuchając Avy skinęła głową, przyjmując polecenia. Teraz już oficjalnie dowodziła, ale to nie znaczyło, że będzie pomiatać Willem. Przynajmniej tak teraz postanowiła. Wiedziała, że mężczyzna jest starszy, dodatkowo był żołnierzem i funkcjonariuszem SOC. Tego mogła się domyśleć z ich poprzednich rozmów, no i ze zdjęcia w jego mieszkaniu. Może nauczy się od niego czegoś, jeśli nie będzie na nią naciskać podczas tej akcji.
Jeszcze przez te chwile gdy szli razem przeglądała mapę otrzymaną od kapitan. Układała w głowie plan , przypominając sobie inne swoje akcje, które choć odrobinę mogły być podobne do tej.
- Okey – powiedziała, gdy dochodzili do pierwszej drogi, która odchodziła w lewo. Spojrzała w nią, by sprawdzić czy nie ma tam potencjalnego zagrożenia. Nic nie powiedziała na temat zakazu łamania kwarantanny. To rozumiała doskonale. Omega była takim miejsce że zaraza czy cokolwiek podobnego mogło narobić wiele szkód jeśli nie zastosuje się odpowiednich środków ostrożności. – My już tutaj się oddzielimy – dodała, dając znak, by William poszedł za nią w lewo. Odbezpieczyła pistolet, sprawdziła magazynek i od razu podeszła do dalszej ściany budynku. Kiedy Kraiven znalazł się obok niej, pokazała mu mapkę, ryzując mniej więcej trasę. – Ogólnie trzymamy się ścian i unikamy kontaktu nawet z osobami, które mogą się tu kręcić a nie należeć to Watah. Powinniśmy iść najkrótsza trasą włączając w to przejścia przez budynki jeśli jest to możliwe. Na razie trzymajmy broń w gotowości, ale nie celujemy w każdego, kto nam się pojawi w polu widzenia. Idziemy ostrożnie. Masz może jeszcze jakieś sugestie? – spytała na koniec, wyłączając mapkę. Powoli zaczęła zbliżać się do skrzyżowania, by tam wychylić się ostrożnie zza zakrętu, by sprawdzić, czy nikogo nie ma w alejce odchodzącej na prawo. Po drodze sprawdziła drugą odnogę, która odchodziła w lewo.
Przez ten moment czuła się, jakby znalazła się w starym serialu o glinach, którzy właśnie skradają się do bazy terrorystów.
[center]BONUSY: -10% do kosztów użycia mocy, +40% do obrażeń od mocy, +10% premi technologicznej, +10 punktów dodatniego modyfikatora raz na 4 tury[/center]
[center]ObrazekObrazek[/center]

[center]Aktualny ubiór cywilny | pancerz[/center]
[center][url=gg://5385530]gg[/url][/center]
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

27 lip 2014, o 10:32

Decyzja pani kapitan była bez wątpienia poparta wyższym statusem Fenneny wśród błękitnych. Gdyby nie współpracował wcześniej z rudowłosą, ani tym bardziej jej nie znał, to z pewnością gryzło by go to. Pozwalanie dowodzić sobie kobietą było dla mężczyzny plamą na honorze, ale Will wiedział o jej zdolności i zmyśle taktycznym. Toteż nie martwił się zbytnio współpracą między nimi. Choć miał nadzieję, że w krytycznych sytuacjach będzie umiała je podjąć.
- Zrozumiałem - odparł krótko i ze spokojem kiedy Ave zaczęła spoglądać na błękitnych. Jako, że miał hełm na sobie, Ave nie mogła zobaczyć jego twarzy, która wykazywała szczerą obojętność co do przeprowadzenia tej operacji. Nie mniej, wysłuchał do końca słów kapitan, a potem sam w krótkiej przerwie jeszcze sprawdził czy z ekwipunkiem było wszystko w porządku. Nie chciał doświadczyć żadnych nieprzyjemności podczas walki, czy też spaceru po miejscu objętym wirusem. Kiedy wszystko już zostało ustalone, podążył za swoją towarzyszką do skrzyżowania. Kiwnął głową na pożegnanie grupie i skręcili w lewo, podążając wzdłuż alejki. Tam też, dwójka błękitnych zatrzymała się, a dokładnie to Fenka, która zaproponowała Williamowi przemarsz do ich celu. Uśmiechnął się, wsłuchując w jej słowa. Sam by tak zrobił, więc jego intuicja co do kobiety go nie zawiodła. Na zadane pytanie, odparł krótko - Nie, ale zobaczymy co będzie działo się po drodze - przygody w Kimie i z Archaniołem nauczyły go jednego. Nie ważne jak idealny może być plan, bowiem są momenty, które nie raz skłaniają do nagłych decyzji, niespecjalnie podlegając pod przedstawioną taktykę.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Strefy mieszkalne

27 lip 2014, o 14:19

- Myślałem że znasz mnie lepiej, nigdy nie miałem zamiaru cię przekupić. To miał być po prostu prezent dla ciebie.- rzekł smutno po czym z westchnięciem obrócił się i odszedł w swoją stronę. Miał zadanie do wykonania i zadanie to wykona, a mimo to przez całą drogę ściskał łańcuszek w ręce tak mocno że nawet nie zauważył że ostre kanty wbiły mu się w rękę powodując lekkie krwawienie.
Mimo wszystko skupił się już na zadaniu. Musiał dotrzeć do terminala i wtedy zobaczy co można w ogóle zdziałać na całej tej misji.
Drell powoli oddalał się od reszty i sprawdzał wszystkie możliwe cienie, zanim sam się w nich skąpał. Nie był nowicjuszem od kilku lat i prędzej, dałby się ukatrupić niż zarzucić sobie brak bezpieczeństwa. W końcu odłożył zakrwawiony medalik do kieszeni i w obie dłonie wziął noże chcąc rozprawiać się z niespodziewanymi przeciwnikami i szybko i cicho. Mimo wszystko miał nadzieję że chociaż do terminala przejdzie szybko i boleśnie. Nagle coś przykuło jego uwagę, drzwi z zieloną diodą, a nie czerwoną. Mógł spróbować wejść do tych drzwi i spróbować skrócić sobie drogę przez to mieszkanie. Mimo wszystko mogła to być również pułapka zastawiona przez bandytów którzy tylko czekają aż się wejdzie do mieszkania i wtedy bez problemu zamordują z zaskoczenia. Oczywiście mieszkaniec mógł po prostu zapomnieć zamknąć drzwi i dzięki temu Deriet mógłby się trochę wzbogacić. Ale czy mu na tym zależało? Nie miał powodu by chcieć być bogatym. Chciał je mieć by móc utrzymywać Palmirę, jednak teraz wszystkie jego plany się posypały jak domek z kart.
Drell nie zamierzał ryzykować i postanowił obejść ten budynek co jakiś czas patrząc na omni klucz czy zmierza dobrą ścieżką do celu. W stronę x prowadziła prost droga, ale to było idealne miejsce na zasadzkę i byłby tam dobrze widoczny. Mimo to budynki były stosunkowo blisko siebie więc po obejściu drell postanowił wspiąć się na dach najbliższego za pomocą swoich spiderów i skradać się dachami i skakać z jednego na drugi gdy była taka potrzeba. Jeśli ktoś wypatrywałby ofiary z góry to drell powinien go teraz zobaczyć, a jeśli nie to on może obserwować ulicę z góry. Według niego była to najbezpieczniejsza ścieżka do terminali.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Strefy mieszkalne

28 lip 2014, o 10:07

Fenenna, spostrzegawczość: 50%
0

William, spostrzegawczość: 50%
1

Deriet, spostrzegawczość: 50%
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

30 lip 2014, o 10:12

Na pełne niezadowolenia słowa Palmiry, Saterlie mogła tylko obejrzeć się na nią z nieukrywanym politowaniem.
- Kto jak kto, ale pani doktor powinna najlepiej wiedzieć, z czym wiąże się wchodzenie w strefę kwarantanny. - Wzruszyła lekko ramionami, dalszą drogą prowadząc ich bez słowa.
Fenenna, William Gdy kilka kroków dalej Tocco zdecydowała się obrać inną drogę, rudowłosa nie wyraziła sprzeciwu. Skinąwszy lekko głową, uśmiechnęła się nawet półgębkiem.
- Powodzenia. Uważajcie na siebie.
Z tym słowy sama ruszyła dalej, nie czekając, aż Błękitni znikną jej z pola widzenia.
Kilka pierwszych samodzielnych metrów nie przyniosło niespodzianek. Wybrany korytarz był pusty i cichy, jak zresztą wszystkie pozostałe, które dotąd mijali. Także skrzyżowanie i odchodzące od niego odnogi wydawały się być zupełnie opustoszałymi. Najwyraźniej epidemia, wespół z panoszącymi się grupami przestępców i szubrawców, bez trudu zbierała swe żniwo. Wybujała wyobraźnia mogła podsuwać obrazy zarażonych umierających w mękach w swych mieszkaniach, w których zostali zamknięci przez co bardziej brutalnych, nie znających miłosierdzia osobników.
A jednak ktoś tu był. Rejestrując najpierw zamknięte drzwi apartamentów w korytarzu po lewej stronie, a potem dwa ciała (które od pewnego czasu nie mogły być już żywymi) oparte o ścianę mieszkania po drugiej stronie skrzyżowania, Tocco zauważyła coś jeszcze. Kątem oka dostrzegła ruch. Coś przemieszczało się w alejce po prawej stronie, daleko przed nimi, zmierzając ku czemuś, co z tej odległości wyglądało jak dziedziniec.
Korytarz był jednak zbyt zacieniony - zepsute lampy to zapalały się, to gasły w nieregularnym rytmie - a oni byli zbyt daleko, by móc dokładnie określić, z kim mają do czynienia. Prawdę mówiąc, niewiele brakowało, by Fenenna zupełnie przegapiła tę obecność (tak, jak miało to miejsce w przypadku Williama) - to, że ją dostrzegła zawdzięczała najpewniej tylko temu, że nieokreślona postać zatrzymała się na krótką chwilę na końcu krótszej ściany mieszkania, za którym skryci byli teraz Błękitni.
Palmira Po rozdzieleniu się z Błękitnymi, Ava lekkim ruchem głowy wskazała korytarz przed sobą. W ich przypadku droga była stosunkowo prosta i jeśli tylko nie napotkają żadnych niespodzianek, powinny znaleźć się w okolicach Nory nie tylko przed pozostałą dwójką, ale również zanim Deriet dotarłby do terminala. To pozwoliłoby im rozejrzeć się trochę jeszcze przed otrzymaniem ewentualnej lokalizacji Ferrena od drella.
Zbliżając się do trzeciego z napotkanych skrzyżowań - w odnodze pierwszego oddzielił się Kent, przy drugim rozdzielili się z Błękitnymi - Saterlie wyjrzała ostrożnie za róg budynku i nie dostrzegając tam nic niebezpiecznego, zerknęła na Palmirę. Gdyby nie hełm asarii, kapitan dostrzegłaby zapewne delikatne symptomy niedobrego samopoczucia pani doktor, teraz jednak nic takiego nie rzuciło jej się w oczy. Ponownie więc zajrzała za budynek i upewniwszy się, że niczego tam nie ma - dziwna postać, którą kątem oka zauważyła Fenenna, musiała przejść już dalej - chyłkiem przemieściła się do kolejnej ściany. I tam poświęcając chwilę na obserwację mijanego korytarza, wreszcie przylgnęła do rogu apartamentu, przygotowując się do zajrzenia w korytarz, którym miały podążyć. I właśnie wtedy, gdy wychylała się już, by spojrzeć w alejkę, rozległo się...
- Zabijcie mnie, błagam, zabijcie mnie... - Przerażającą, wypowiadaną cicho, z wyraźnym trudem litanię przerwał donośny kaszel, głośniejszy od samych słów. To właśnie dzięki temu możliwe było określenie źródła dźwięku - dochodził on niewątpliwie z mieszkania po drugiej stronie korytarza. Kontrolka przy drzwiach do apartamentu nie jaśniała jedną barwą, ale połyskiwała to czerwienią, to zielenią, sugerując uszkodzenie lub nieudolne zablokowanie mechanizmu wejścia.
Deriet Plan był stosunkowo prosty i całkiem niezły. Wspięcie się na niewysoki budynek nie było trudne, toteż chwilę później Deriet, niczym nie niepokojony, spoglądał na fragment dzielnicy z góry. Kiedy pierwsza obserwacja nie dała szczególnych efektów - ot, kilka pustych korytarzy i milczących mieszkań, gdzieś jakieś ciało kogoś, kto przegrał walkę z chorobą, gdzieś ktoś, kto właśnie ją przegrywał, dusząc się w spazmatycznym kaszlu - drell ruszył dalej. Jeden skok, drugi i... Bystre oko uchwyciło ruch, co z kolei skłoniło szpiega do zatrzymania się. Ruch w wymarłej strefie był czymś nieoczekiwanym, wręcz - nienaturalnym. Tym bardziej dziwne było, że ten ktoś - z pewnością nie zwierzę, a ktoś humanoidalny - ni z tego, ni z owego zatrzymał się, rozejrzał niespokojnie, obejrzał za siebie i... zamarł. Nie mógł widzieć drella, był zbyt daleko, by rozróżnić sylwetkę. Może jednak dostrzegł cień, a może chodziło o coś innego, coś między nim a Kentem, coś, czego ten ostatni w tym momencie nie mógł dostrzec. Niezależnie od tego, co to było, postać w jednej chwili obróciła się i umknęła w najbliższy korytarz, ewidentnie przed czymś uciekając.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

30 lip 2014, o 16:49

Palmira starała się trzymać cały czas za Avą, ponieważ jednak dzieliła ich przepaść jeśli chodzi o doświadczenie wojskowe, lepiej było zaufać specjaliście. Poza tym podążając z cicha za kobietą Nache mogła czasem chwycić się za brzuch, stęknąć do siebie lub sapnąć, nie wspominając o podtrzymywaniu ścian. A wszystko to działo się, jak w komedii, za plecami Saterline. Asari, jak tylko jej przewodniczka odwracała się do niej przodem, prostowała się i udawała niesamowite skupienie, choć nie do końca tak było w rzeczywistości. Być może nawet czasem nieco zbyt teatralnie trzymała broń w pogotowiu lub chodziła na ugiętych nogach.

Pomimo fatalnego stanu zdrowia, asari jednak nie chciała zbyt szybko odejść z tego świata, więc starała się ignorować ból. Cały czas a to czujnie rozglądała się za siebie a to przyglądała Avie, gdyby ta chciała dać jej coś do zrozumienia niewerbalnie. Kiedy ta przywierała do ściany, Nache robiła to samo, trzymając pistolet na wysokości klatki piersiowej i będąc przygotowana do rozpoczęcia akcji biotycznych. Poza tym przysłuchiwała się uważnie, starając się wychwycić każdy zaskakujący dźwięk. Czasem przemierzała wzrokiem ściany w poszukiwaniu kamer lub innych systemów lub pułapek, szczególnie laserów lub urządzeń przymocowanych do ścian. A co najważniejsze, zachowywała spokój i ciszę, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Patrzyła pod nogi, żeby o nic nie zahaczyć. Nie mówiła też zbyt wiele, a jeśli już, to szeptem kanałem połączonym wyłącznie z Saterline.

W końcu Palmira stanęła zaraz obok Avy i również przywarła do ściany budynku. Patrzyła to za siebie to na kobietę, trzymając Kata w rękach na wysokości mostka. Wtedy rozległ się głos cierpiącej ofiary epidemii.

Jedena z wielu tutaj, na pewno wszystkich nie jesteśmy w stanie uratować. - pomyślała, nawet nie rozważając możliwości zastrzelenia któregokolwiek chorego. Nie była katem lecz lekarzem, więc nie chciała nikogo mordować w ten sposób, nawet, jeśli to by miało komuś ulżyć mu w bólu. W zasadzie sama teraz chętnie strzeliłaby sobie w głowę, żeby pozbyć się kaca, ale to rozwiązanie zbyt drastyczne. I tak samo jak z kacem, tak samo z tego typu chorobami- być może da się to uleczyć, więc nie powinno się nikogo zabijać przedwcześnie.

- Mamy na to czas? - spytała w końcu Avy szeptem, posługując się kanałem komunikacyjnym. W zasadzie nie była lekarzem lecz naukowcem, ale gdzieś tam miała pewne poczucie obowiązku. Potrzebującym należy pomagać w miarę możliwości. Co prawda narażało to jej własne zdrowie, ale z drugiej strony gdyby to ona teraz leżała w tym domu i ktoś inny przeszedłby obojętnie obok? A jednak najistotniejsze było wykonanie misji, a chorych w tym dystrykcie było setki, więc nie mogły pozwolić sobie na zatrzymywanie sie za każdym razem.
Fenenna Tocco
Awatar użytkownika
Posty: 278
Rejestracja: 25 mar 2013, o 00:02
Miano: Fenenna Tocco
Wiek: 22
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik Błękitnych Słońc z rangą sierżanta
Status: poszukiwana przez biologicznego ojca - Adama Moore'a
Kredyty: 15.495

Re: Strefy mieszkalne

6 sie 2014, o 22:32

Gdy zauważyła postać w uliczce od razu podniosła lewą rękę, by zatrzymać Williama w miejscu. Sama lekko wychylała się i obserwowała tą postać. Zauważyła też zablokowane drzwi, które niestety utrudniały troszkę wykonanie najprostszego planu, który Fen ułożyła na prędko. Martwe już postacie po drugiej stronie skrzyżowania zaszczyciła tylko przelotnym spojrzeniem. Odwróciła się do Kraivena i najciszej jak tylko potrafiła odezwała się.
- W uliczce jest osoba, która zmierza w stronę placyku – powiedziała, mając nadzieję, że Will zapamiętał co nieco z mapy. – Musimy iść tą samą drogą co on, ale przy każdej odnodze możemy się schować. Idziemy najciszej jak tylko się da – to powiedziawszy, znów wyjrzała zza zakrętu. Jeśli nieznajomy dalej szedł w stronę placyku po prostu na ugiętych nogach ruszyła miękkim krokiem wzdłuż ściany w tym samym kierunku co on. Fen miała zamiar dotrzeć do pierwszej uliczki odchodzącej w prawo i tam znów schować się za ścianą. Nim w nią weszła tylko zerknęła między budynki, ale jej wzrok był głównie skupiony na obcym. Biotyczka starała się poruszać jak najciszej i jak najsprawniej, choć nie była w tym mistrzem. Spojrzała tylko jeszcze, czy William za nią podąża. Nie było sensu się rozdzielać na razie. Fen obserwowała osobnika przed nimi, przygotowują się do kolejnego przejścia tym razem do uliczki, która odchodziła w lewo. Chciała być jednak pewna, że nieznajomy nagle się nie odwróci.
[center]BONUSY: -10% do kosztów użycia mocy, +40% do obrażeń od mocy, +10% premi technologicznej, +10 punktów dodatniego modyfikatora raz na 4 tury[/center]
[center]ObrazekObrazek[/center]

[center]Aktualny ubiór cywilny | pancerz[/center]
[center][url=gg://5385530]gg[/url][/center]

Wróć do „Dystrykt Gozu”