Dzielnica mieszkaniowa położona na niższych poziomach stacji, do której w łatwy sposób można dostać się przy pomocy promu. Słynie z tego, że na jej terenie umieszczona jest Klinika Omegi. Dzielnica ta objęta jest strefą kwarantanny z powodu nieznanej plagi, która dziesiątkuje populację.
Jedynym sposobem na dostanie się do dystryktu Gozu jest przejście przez dystrykt Doru lub Kima.

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Strefy mieszkalne

13 lut 2015, o 14:54

Byt na zapleczu
Rzut na usłyszenie Willa i Derieta:

Deriet: 50 -20- 10 = 20
- 20 szpieg
- 10 zamknięte drzwi
0
Will: 50 - 10 = 40
- 10 zamknięte drzwi
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

15 lut 2015, o 15:52

Deriet niemal wstrzymując oddech dotknął twardej powierzchni przesuwanych drzwi uchylając je na kilkanaście centymetrów.
Zwyczajny ziemski, biało-rudy kot przebiegł mu pomiędzy nogami, pędząc w stronę wyjścia. O ile sama obecność zwierzaka raczej nie była niczym specjalnie niezwykłym to obaj agenci Błękitnych Słońc nie mogli przegapić charakterystycznych filetowych plam na jego futerku. W momencie gdy futrzak znikł za drzwiami, prawdopodobnie kierując się w którąś z bocznych uliczek, zastawiają za sobą zabarwione odciski łapek, drell zdecydował się zajrzeć w głąb pomieszczenia.
Zaplecze, w przeciwieństwie do głównej części apteki, nie zostało rozszabrowane. Ot półka z odczynnikami, trochę sprzętu laboratoryjnego prawdopodobnie służącego do produkcji leków na zamówienie, choć biorąc pod uwagę specyfikę stacji nie można było wykluczyć innych , niekoniecznie legalnych substancji. Właśnie jedeno z delikatnych urządzeń padło ofiarą kota i leżało na podłodze rozbite na drobne kawałeczki. W dalszej części pomieszczenia widać było kilka skrzyń z zapasami jedzenia oraz prowizoryczne łóżko. Na tym ostatnim leżało ciało asari. Sądząc po porozrzucanych tu ówdzie śmieciach i resztkach jedzenia kobieta spędziła tu przynajmniej kilka dni zapewne w nadziei uniknięcia zakażenia.
Być może Deriet mógłby podejrzewać iż asari zmarła na zarazę a jej pozostawiony w zamkniętym pomieszczeniu kot był zmuszony zjeść swoją panią, gdyby nie pewien drobny szczegół. Zwierzę nie byłoby w stanie użyć noża by dosłownie pokroić kończyny kobiety na plasterki a następnie odrąbać jej głowę i rozciąć brzuch by wyrwać na zewnątrz jej organy. Od śmierci ofiary prawdopodobnie nie upłynęło więcej niż kilka godzin gdyż krew nie skrzepła do końca a ciało nie nosiło żadnych oznak rozkładu. Odrywając wzrok od makabrycznego widoku drell dostrzegł niemal stopione drzwi do kolejnej części budynku. Krwawe w ich okolicy, wskazywały, że kimkolwiek był zabójca uciekł właśnie tędy. Jednak z powodu usterki czy celowego działania następnym pomieszczeniu panowały egipskie wręcz ciemności.
Tymczasem William usłyszał podniesione głosy od strony alejki gdzie zostawili bat arianina. Z powodu odległości nie był w stanie zrozumieć poszczególnych słów jednak ich sens był jasny; oto przybyły wezwane przez czterookiego posiłki.
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

17 lut 2015, o 12:49

Trzeba było przyznać, że szabrownicy nie próżnowali. Zdemolowana apteka zapewne była jednym z pierwszych miejsc odwiedzin kiedy wybuchła zaraza. Mimo, iż wszyscy już wiedzieli, że tylko salariański lekarz może wyleczyć chorych, lekarstwa i mediżele były wart kradzieży. Teraz rodziło się pytanie, kto jeszcze tu myszkował. William wpatrywał się w drzwi gdzie dochodziły tajemnicze odgłosy. Nie przesuwał się dalej by nie robić dostatecznie dużo hałasu, a zostawiając tym samym drellowi sprawdzenie pomieszczenia. Kiedy drzwi się otworzyły, a mały zabrudzony fioletową cieczą kot przebiegł koło Kenta, Kraiven opuścił karabin. Kątem oka spojrzał jeszcze za ladę na półki, wypatrując wzrokiem czy coś nie zostało ciekawego. Jednak nie miał zamiaru tu już dłużej zostawać. Tracili czas.
- Znalazłeś to co szukałeś? - spytał za hełmu, zerkając na Derieta, który najwyraźniej skupił się na miejscu skąd wybiegł kot. Już miał zamiar do niego podejść aby zobaczyć co tak go zainteresowało czy też zaintrygowało, ale odgłosy na zewnątrz go od tego odwiodły. Przysunął się bliżej ściany przy drzwiach wyjściowych, nasłuchując kto tym razem kręcił się po okolicy. Niestety jego przeczucia się sprawdziły, usłyszawszy znajomego krzykacza z poprzedniej alejki. Widać przybył tu po zemstę. Typowe u batarian. Błękitny przeklął pod nosem. Zapewne teraz będą ich szukać, ale plus był taki, że nie wiedzieli gdzie dokładnie są.
- Mamy towarzystwo - odparł nieco ciszej przez hełmofon czy też przez mikrofon jeśli znajdował się dostatecznie daleko od drella. Następnie Will odkleił się od ściany, zmierzając już za ladę by usiąść i przykleić się plecami do niej. Miał zamiar zrobić to szybko i sprawnie. Nawet jeśli trzeba, to mógł przeskoczyć przez ladę byle by nie spowodować za dużo hałasu. Kiedy już usiadł, złapał sprawniej swój karabin, nasłuchując już czy tamci nie przyjdą sprawdzić apteki. Choć miał szczerą nadzieję, że pójdą w inną stronę.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Strefy mieszkalne

18 lut 2015, o 21:05

Ostatnio los zdawał się cały czar robić drella w huja. No co poradzić, takie życie, a to chyba najgorsza robota w jego parszywym życiu. Nie miał zamiaru biadolić i otworzył drzwi, a gdy zobaczył kota, opuścił broń. Przynajmniej nie był to psychopata z nożem w ręce. Deriet westchnął i wszedł do dalszej części budynku rozglądając się po zapleczu. To co tam znalazł zamurowało go lekko, po czym westchnął. A jednak prawdopodobnie będą mieli do czynienia z szaleńcem, nie ma co.
Całkowicie wybebeszona Asari leżała na łóżku. Pewnie jakiś wariat dorwał ja we śnie tak że pewnie nawet nie poczuła że jest martwa. A może najpierw ją torturował? Nie wiadomo, a on sam nie zamierzał tego rozstrzygać. W końcu co za różnica, kobieta była martwa i trudno.
Odwracając wzrok od kobiety drell skupił się na stopionych drzwiach i krwawych śladach sugerujących że wariat zwiał właśnie tamtędy. W sumie, drell nie miał po co sprawdzać kolejnej części budynku, bo miał juz to po co przyszedł gdy usłyszał głos Willa że mają towarzystwo.
Westchnął. Wiedział że tak łatwo nie odpuszczą, po tym co tamten chciał zrobić batarianinowi. Miał tylko nadzieję że Kreivenowi nie zachce się robić draki krzycząc im "Hello, tutaj jestem muderfucker's!". A zatem trzeba było poszukać innego wyjścia z apteki, jeśli nie chcieli się nadziać na kolejną kompanię najemników.
- Nie angażuj się , nie daj się wykryć, a ja poszukam innego wyjścia z apteki. Wygląda na to że ktoś tu jeszcze może być. I nie zgrywaj bohatera, daj mi znać jakby sobie poszli, a ja dam ci znać jakbym znalazł inne wyjście. - Po tych słowach rozłączył się i ponownie spojrzał na czarne pomieszczenie. No nic, do odważnych świat należy. Szybko sprawdził czy wśród śmieci nie ma latarki, a jeśli jest to podnosi i wchodzi do kolejnej części budynku. Jeśli nie ma to też wchodzi rozglądając się na tyle, na ile pozwala mu wzrok.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Strefy mieszkalne

21 lut 2015, o 20:47

Rzut na spostrzegawczość; Deriet:
Próg: 70
0
Próg: 50
1
Próg: 10
2

Rzut na zwinność; Will
Próg: 70
3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

22 lut 2015, o 22:07

Wygrzebując spośród śmieci niewielką latarkę Deriet ostrożnie zagłębił się w mrok kolejnego pomieszczenia. Słabe źródło światła ledwie rozpraszało ciemności jednak drell wyraźnie widział zarysy skrzyń, co podpowiadało mu iż trafił do części magazynowej apteki. Fakt ten dawał agentowi nadzieję, że główne wejście nie jest jedyną drogą wyjścia ze sklepu i w razie gdyby grupa bat arianina wpadła z wizytą nie znajdą się w pułapce bez wyjścia.
Uważając by nie podzielić losu asari Deriet krok za krokiem, cały czas nasłuchując odgłosów świadczących o obecności psychopaty, posuwał się w głąb pomieszczenia. W pewnym momencie światło jego latarki padło na wypaloną plamę, o średnicy około dziesięciu centymetrów, wyglądającą jakby ktoś wylał na posadzkę silnie żrącą substancję. Nie musiał zdejmować rękawiczki, ani uruchamiać modułu diagnostycznego w swoim omnikluczu by stwierdzić iż metal wciąż jest gorący. Wydobywający się z dziury obłoczek pary był aż nadto wystarczającym dowodem.
Przeszukując najbliższą okolicę drell dokonał innego ciekawego znaleziska; porzucony, ale w najmniejszym stopniu nie zakurzony Kat leżał przyskrzyni około metra od wypalonych śladów. Bliższe oględziny broni wykazały podobne ślady stopienia co podłoga, jednak Deriet wciąż był w stanie rozpoznać seryjną produkcję z wyraźną sygnaturą Błekitnych Słońc. W dalszej części magazynu agent dostrzegł jakby niewielkie rozproszenie ciemności za skrzyniami, wskazujące na obecność innego źródła światła.
Tymczasem William tak bezszelestnie jak tylko mógł przeskoczył za ladę i skulił się za kontuarem starając się jak najlepiej ukryć swoją obecność przed wzrokiem prześladowców. Wyraźne odgłosy kroków grupy wrogów, prawdopodobnie cztero czy pięcioosobowej, w każdą chwilą zbliżały się w kierunku apteki. Nieważne czy to batarianin zdołał zobaczyć w którą stronę udali się jego oprawcy czy jego kompani uznali ten kierunek za najbardziej prawdopodobny. Dla dwóch agentów Błękitnych Słońc liczyło się jedynie to iż kroki te umilkły dokładnie naprzeciwko wejścia do ich kryjówki.
- Mam nadzieję, że tu się schowali – William usłyszał głos bez wątpienia należący do turianina – Wystarczy już, że musimy się pierdolić z tą suką Nefertari. Przyciągam, ze jak ją dopadnę to rzucę vorchom na pożarcie, razem z tymi chujami.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

22 lut 2015, o 23:34

To było wielce prawdopodobne, że grupa szabrowników swoje kroki skieruje właśnie ku aptece. Bo jakże by nie było inaczej. Szczęście zawsze było nieodłączną częścią Kraivena jeśli chodziło o dozę akcji. Szkoda tylko, że akurat los w niezbyt dobrym momencie dał mu szansę kolejnej rozróby. Grupa składająca się prawdopodobnie z czterech bądź pięciu osobników było już sporym wyzwaniem. Jednak musiał zachować powagę i spokój. Był nieraz w ciężkich sytuacjach w Układach Terminusa to i z tego się wygrzebie. Na wszelki wypadek, wolał już nie ryzykować. Długo z tym zwlekał, licząc się z obejściem pomocy ze strony swojej organizacji, ale jak widać teren ten był za bardzo przesiąknięty ścierwami i bandytami. Zresztą, wolał zwalczyć zło złem. Ostatnio co działo się w Gozu, zaczął gardzić strukturą dowodzenia swojej organizacji, ale sam Will był jej członkiem więc w niczym go to nie usprawiedliwiało. Co najwyżej miał zamiar zrobić z tym porządek w niedalekiej przyszłości. Cokolwiek miałoby się zaraz wydarzyć, wolał mieć jakiegoś asa w rękawie. Nawet jeśli był niepewny. Doskonale liczył się z tym, że błękitne słońca mogły zignorować sygnał alarmowy wołający o wsparcie. Mimo to, spróbować nie zaszkodzi. Szybko wcisnął na nadajnik przymocowany w jego hełmie, uruchamiający sygnał na kanale błękitnych w okolicy i postanowił dalej tkwić w bezruchu i nasłuchiwać rozwój wydarzeń. Kątem oka zerknął na drzwi prowadzące do innego pomieszczenia. Odkąd Kent zniknął za nimi, nie dawał żadnego znaku życia. Kraiven przeklął w myślach. Jak zawsze kiedy jest potrzebny, wolał uciekać i znajdować wyjście z sytuacji w inny sposób niż zakładał William. Fakt faktem, cokolwiek zamierzał tam robić, miał nadzieję, że się pośpieszy. Nie wierzył w jakieś wyjście awaryjne, a nawet jeśli by było, wątpił by ci tutaj zostawili ich w spokoju. Skoro ci tak bardzo chcieli bitki, powinni im ją zapewnić. Problemem tylko była obecnie przewaga liczebna. Z krwawą hordą dał radę, z vorchami dał radę, to i z nędznymi brudami da radę. Błękitny podniósł głowę do góry, uśmiechając się głupkowato. Deja vu dosłownie go ogarnęło. Ile razy już był w podobnych sytuacjach? Kraiven kochał ryzyko i wolał by obecny stan utrzymał się dopóki nie poczuje, że wpadł w dosłowne bagno, z którego musiałby jakość wyjść. Zawsze tak było i zawsze będzie.
- Już ja sprawię, że to nie tą suką będziecie się musieli martwić skurwysyny - odparł w myślach, czekając cały czas w bezruchu. Przy odrobinie szczęścia, może Kent przybiegnie i pierwszy skupi na sobie ich uwagę. Zresztą, w co on wierzył? Wspomniana osoba przez turianina po raz drugi wpadła mu w ucho. Czyżby to był ten snajper, który prowizorycznie przestraszyła asari? Jak widać, nie była z tymi tutaj w konszachtach. A to dobrze wróżyło. Nie chciałby teraz jeszcze użerać się z nią. Jednak i na nią przyjdzie pora.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Strefy mieszkalne

25 lut 2015, o 22:33

Deriet znalazł wśród śmieci niewielka latarkę i wkroczył do magazynu rozglądając się uważnie. Kamuflaż był włączony więc nie było obawy że jeśli ktoś tam siedzi to go zobaczy i będzie mógł zaatakować. Mimo to głównym zadaniem drella był znalezienie drugiego wyjścia które to miał zamiar znaleźć. W końcu na zewnątrz pałętali się zaproszeni przez kreivena najemnicy którzy teraz pewnie sobie nie odpuszczą. Po chwili natknął się na ciekawe znalezisko w postaci plamy kwasu. Zmrużył oczy i przyjrzał się uważnie. Najwyraźniej osoba która tędy uciekała lubowała się w tego typu zabawkach. Mimo wszystko drell miał nadzieję że nie spotka się tutaj z nią.
Po chwili zauważył kolejne źródło światła, tym razem za kartonami. Były dwa wyjścia, albo to ktoś kto ma też latarkę i czegoś szuka, albo to zabite dechami okno które wpuszcza trochę słońca. On sam miał nadzieję że to to drugie i nie będzie musiał z nikim tu walczyć. Dotarcie do wyznaczonego przez gościa z kliniki miejsca strasznie się przedłużało i drella to irytowało.
Tak więc nie wyłączając kamuflażu krok za krokiem drell obrał kierunek na źródło światła mając nadzieję że będzie to upragnione wyjście. Miał też nadzieję że jego wściekły kompan nie zaczął już rozróby.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Strefy mieszkalne

27 lut 2015, o 22:13

Deriet:
Rzut na spostrzegawczość: 30
0

Rzut na zwinność: 50
1

Osobnicy przed apteką:
Rzut na percepcję (Will): 10
2

Rzut na percepcję (Deriet): 30
3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

27 lut 2015, o 23:15

Deriet skuszony wizją znalezienia dodatkowej drogi wyjścia powoli przesuwał się w stronę źródła światła. Jego kroki odbijały się echem wśród skrzyń potęgując i tak już wyczuwalną grozę tego miejsca. Nagle bez żadnego ostrzeżenia kolumna skrzyń runęła z łoskotem powalając drella na ziemię. Ciężkie metalowe pakunki skutecznie poobijały jego chronione smętnymi resztkami pancerza ciało, jednak najgorsze było to, że przygniatając mu nogi, tułów i ręce pozbawiły go jakiejkolwiek możliwości ruchu. Tylko łutowi szczęścia zawdzięczał fakt iż nie oberwał głowę. Wtedy usłyszał zbliżające się do niego spokojne kroki i radosne podśpiewywanie.
- Szkoda, że nie jesteś asari – obcy, bez wątpienia turianin, przykląkł przy powalonym przeciwniku, sięgając dłonią do zapięcia jego hełmu. Chociaż oszołomiony drell nie potrafił umiejscowić pochylającej się nad nim mordy bandzior wydawał mu się w jakiś sposób znajomy. – Chociaż…- zawahał się cofając rękę - Zaczekaj minutkę, pójdę po więcej tego cudownego środka. – rzucił w kąt szklany pojemnik, który rozprysł się na kawałeczki przy uderzeniu w ścianę zasypując podłogę ostrymi jak brzytwa drobinami – Obiecuję, że będziemy się świetnie bawić. – poklepał unieruchomionego drella po opancerzonym policzku by poderwać się na równe nogi i pobiec w kierunku tajemniczego źródła światła.
Kiedy napastnik znalazł się w zasięgu nikłej poświaty mrok nagle rozproszył intensywny promień światła wpuszczony przez turianina przez nowo otwarte drzwi prowadzące do tylnej alejki.
Tymczasem William kulił się za ladą wpatrując się w omniklucz w nadziei ujrzenia wiadomości potwierdzającej wysłanie pomocy. Jednak na jego nieszczęście przetrzebione zarazą Błękitne Słońca wydawały się mieć o wiele ważniejsze sprawy na głowie niż uszczuplanie sił dla ratowania pary agentów, którzy nawet nie wykonywali misji zleconej przez organizację.
- Gdzie leziesz kretynie?! – znajomy turianin musztrował jednego ze swoich podwładnych – Chcesz żeby zrobili z ciebie sitko? Mam tu coś do wypróbowania od naszego przyjaciela.
- Jesteś pewien? – odezwała się wyraźnie pełna wątpliwości ludzka kobieta – A jeśli znowu źle obliczył moc wybuchu?
- To co? – tym razem Will rozpoznał zaatakowanego wcześniej bat arianina. – Ta apteka i tak już jest całkowicie rozkradziona, dawaj! – ponaglił turianina zapewne mając przed oczami wizję pogrzebanych żywcem, zmiażdżonych agentów.
- Dobra ustawiłem zapalnik na minutę, jak rzucę wiejemy. Tak na wszelki wypadek.
W tym momencie w ścianę naprzeciwko wejścia, jakieś trzy metry od Willa trafiło coś, co być może kiedyś było granatem przylepnym . Jednak teraz przypominało zlepek okrągłych, szarych kulek z nieznaną agentowi zawartością. Całość była wielkości dorodnego grejpfruta. Na zewnątrz urządzenia nie było widać niczego co sugerowałoby ile czasu pozostało do wybuchu, więc Willowi pozostało jedynie polegać na słowach oddalającego się pospiesznie turianina. Jeśli żołnierz zdecydowałby się zmarnować cenne sekundy na próbę odczepienia bomby od ściany okazałaby się ona bezowocna.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

28 lut 2015, o 00:25

William choć był przyklejony do lady, nie tracił zimnej krwi. Kątem oka może sprawdził czy jakakolwiek wiadomość przyszła na omni-klucz, ale ostatecznie od tego miał wizjer w hełmie by monitorować i słyszeć wszelkie ślady komunikacji głosowej. Tak więc tak szybko jak włączył omni-klucz, tak szybko go wyłączył by nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń, że znajdował się właśnie tutaj. Przy okazji, zaczął słuchać odgłosów pozostałej drużyny szabrowników. Z tego co zrozumiał, byli tu tylko po to by dokopać Kraivenowi za zranienie ich kolegi. Rozbawiła go ta sytuacja poniekąd, ale usłyszawszy rozmowę o podłużeniu bomby, nieco spoważniał. Nie zakładał by ci tutaj dysponowali jeszcze jakimiś ładunkami wybuchowymi. Jej moc dość dobrze słyszał wtedy w alejce. Ba, nawet jej doświadczył. Na dobrą sprawę uznał za żart by dla zabawy zniszczyć kolejny budynek w stefie mieszkalnej byle by odgryźć się za serię w plecki. Cholerny batarianin uparł się. Nim Kraiven mrugnął, usłyszał montowany ładunek na ścianie. Rzecz jasna zaklął, bo nie każdemu chce się skończyć zawalonym stertą gruzu w dystrykcie objętym zarazą. Choć w sumie mimo wszystko na niego wirus nie działał. Gorzej z drellem, ktòry dalej milczał. Na dobrą sprawę mógłby przeczekać kilka sekund i wybiec z budynku nim się jego połowa zawali, ale Deriet był dalej w środku. Błyskawicznie wywołał go na komunikatorze, informując o sytuacji.
- Podłożyli bombę pod aptekę. Masz dziesięć sekund by zjawić się tutaj - więcej nie musiał mówić, gdyż było jasne czym groził wybuch bomby. Co prawda Will miał szczerą ochotę wypowiedzieć całą wiązankę słów i przekleństw skierowaną w stronę drella, ale zaniechał tego. Raz, że szkoda było śliny, dwa że czas uciekał, a trzy iż po części z winy Willa wpadli w tak gównianą sytuację. Jednak dalej gdyby Kent nie dał się tak załatwić i nie potrzebował fachowej pomocy, już dawno byliby daleko stąd. William ponownie zaklął. Dziesięć sekund to mało czasu, ale biorąc pod uwagę licznik czasu bomby, to z góry zakładał jego wadliwość. Momentalnie wstał. Nie miał zamiaru tu zostawać, ale też nie miał zamiaru zostawać Kenta samego. Miał swoje powody co do tego. Przemieścił się do drzwi by zajrzeć za nie do środka czy aby drell już się nie zbliżał. To co Kraiven ujrzał za nimi, a po chwili leżący na podłodze sprzęt, zaklął po raz trzeci. Skojarzył fakty i wyobraził sobie kto mógł to zrobić i w jakim celu oraz dlaczego zależało mu by dostać się dalej. Cokolwiek by nie usłyszał od Kenta, zamierzał tam wejść i siłą go stamtąd wyciągnąć. Kto o zdrowych zmysłach wchodził w paszczę lwa? Widać drellowi nie straszne było to środowisko. Może i Kraiven wydawał się rąbnięty dla niego, ale dla Willa z pewnością Kent był albo szalenie odważny, albo szalenie głupi. Błękitny przełączył się na noktowizje, zabierając za sobą sprzęt do przecinania metalu i udał się do środka. Już żałował, że zapewne przyjdzie mu ryzykować swoje życie by go stamtąd wywlec. No chyba, że zaraz wpadnie szybko na Willa by wydostać się z tego budynku, nie bacząc na niego ani na nic. To zresztą wydawał się być najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Strefy mieszkalne

1 mar 2015, o 12:28

Jak nie urok, to sraczka. Oczywiście dzisiejszego dnia drell nie mógł przejść nawet kilku metrów bez wpadania na coś. To nie był jego dzień, wiedział o tym od razu gdy wypadał z okna. Teraz oczywiście nie mógł usłyszeć że ktoś siedzi w pokoju, a ta osoba oczywiście wiedziała gdzie jest Deriet mimo iż był całkowicie niewidzialny. No ale przeciwnik pewnie dysponował jakimś wykrywaniem bądź cholera wie czym co mogło go zlokalizować.
Nie wiedzieć więc jakim cudem, ale po chwili niewidzialny drell leżał pod stertą skrzyń i mając mętlik w głowie. powoli, pozycja leżąca stawała się dla niego naturalna. Może powinien się czołgać do końca misji? Wtedy nie będzie szansy, by ktoś go wywrócił.
No cóż, jest jak jest i męzczyzna gapił się na Turianina który gadał jak pedofil i zboczeniec w jednym. Od razu mu się skojarzył ten z klubu Omegi i nic dziwnego gdyby to był on. Tia... na pewno to był on. W końcu ile morderców, psychopatów moze chodzić w układzie słonecznym.
Zignorował wiadomość od Willa, bo nie miał na nią teraz czasu. Musiał się wydostać spod tych skrzyń skoro to całe miejsce miało zamiar wybuchnąć. Swoją drogą, jak duży musieli wyrzucić ładunek żeby rozwalił tak dużą aptekę wraz z magazynem. Zapewne Will przesadza i rzucili mu tylko jakiś lepszy granat, ale spod tych głupich skrzyń trzeba się wydostać ya?
No to Deriet napiął wszystkie mięśnie i stara się zrzucić z siebie te zbędne kilogramy w postaci skrzynek. Nie miał zamiaru czekać aż głupi Turianin wróci.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Strefy mieszkalne

2 mar 2015, o 16:54

Deriet rzut na wydostanie się z pułapki;
1-10; całkowite uwolnienie
11-40; uwolnienie nóg
41-70; uwolnienie rąk
71-100; porażka
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

2 mar 2015, o 23:01

Szczęście wreszcie wydawało się posyłać nikły uśmiech do przygniecionego drella gdyż turianin nie wydawał spieszyć się zanadto z powrotem by należycie zająć się swoją ofiarą. Mimo wszystko obecna pozycja zabójcy była średnio komfortowa toteż podjęcie przez Derieta próba wydostania się z potrzasku była jak najbardziej na miejscu. Kilkukrotnie podjął próbę poruszenia uwięzionymi kończynami Po chwili, która wydawała mu się wiecznością, skrzynie przygniatające jego nogi poruszyły się odrobinę by po kilku kolejnych próbach zsunąć się z hukiem na posadzkę. Jednak ręce drella spoczywały przygniecione pod żelastwem wypełnionym nieznaną zawartością a tępy ból, mimo opatrunku promieniujący od złamanego nadgarstka, sugerował iż ciało Derieta nie jest zachwycone obecną pozycją. Kątem oka zauważył iż wpadające przez otwarte drzwi światło kilkukrotnie przygasło, zupełnie jakby ktoś nerwowo spacerował przed wejściem do magazynu.
- Jaka bomba do cholery! - usłyszał niemal histeryczny wrzask znajomego turinina - A moja nowa zabawka? - zapytał tonem przywodzącym na myśl dziecko, któremu zabrano lizaka.
Dzięki noktowizji od po przekroczeniu stopionych drzwi Will zauważył rumowisko i przygniecionego skrzyniami towarzysza. Nawet nie będąc specjalistą w dziedzinie logistyki bez trudu dostrzegł iż są to porządne, metalowe skrzynie i tylko jako tako poklejony pancerz uratował drella przed kolejnymi złamaniami.W tej chwili miał do wyboru kilka możliwości; stanąć z miejscu i zastanawiać się jakie zbiegi okoliczności doprowadziły drella do tej żałosnej pozycji, odwrócić się na pięcie i uciec lub spróbować pomóc towarzyszowi. Czegokolwiek by nie zrobił cały czas miał przed oczami tykający zegar odliczający czas do wybuchu pozostawionej po drugiej stronie budynku bomby.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

3 mar 2015, o 00:05

Zegar tykał niczym oszalały, a przynajmniej tak Williamowi się wydawało. W momencie jak wpadł prosto do drugiego pomieszczenia, kątem oka zerknął na wizjerze ile czasu już minęło. Piętnaście sekund to nie było wcale tak mało. Teraz należało wydostać czym prędzej Derieta spod skrzyń, którego wypatrzył po chwili, a następnie wynieść się stąd. Zdawał sobie sprawę, że drell sam pod nimi nie mógł się od tak znaleźć. Ktoś musiał mu w tym pomóc. Jednak błękitny nie miał czasu na dochodzenie ani tym bardziej zastawianie pułapki na domniemanego napastnika. Musiał zaufać instynktowi. Pchany poczuciem niebezpieczeństwa, adrenalina aż buzowała w Kraivenie, odpalając Skok Adrenaliny. Położył na ziemi urządzenie do przecinania metalu i błyskawicznie podbiegł do drella, trzymając już sprawniej swój karabin. W miarę jak się przemieszczał, zachowywał spokój i opanowanie. Nim dobiegł do towarzysza, rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu oraz za swoją ofiarą. Gdyby tamten zamierzał mu się pokazać, dwie serie z przycelowania powinny zakończyć jego problemy. Mimo wszystko, ważniejszy był teraz Kent. Tak też od razu jak do niego dobiegł, zaczął pomagać mu się wydostać spod skrzyń. Wpierw ręce, potem reszta ciała. Niezależnie od sytuacji czy napastnik pojawił się przed Williamem czy nie, to liczyła się szybkość. Jeśli napastnik się nie ukazał, w takim wypadku błękitny odparł po cichu do drella podczas przesuwania skrzyń z jego rąk - Mów jak się pokażę - krótka informacja, która powinna pomóc błękitnemu nie zostać zaskoczonym, a i odwrócić się i zasypać ołowiem napastnika tak jak wcześniej zamierzał to zrobić. Choć również sam błękitny nasłuchiwał czy aby ktoś go nie zachodził od tyłu, nie tylko polegając na szpiegu. Oczywiście należało też wziąć pod uwagę fakt, że Will nie zamierzał się patyczkować z oponentem. Bezpośrednia walka nie wchodziła w grę, gdyby mimo wszystko tamten zamierzał się stawiać. Ukrycie za skrzyniami przy drellu i dalsze jego uwalnianie poprzez przesuwanie rękoma czy barkiem, to był jego główny priorytet niż strzelanie się z kimś kto może zaraz skończyć pogrzebany żywcem. Błękitni zresztą też o ile się nie pośpieszą. Przy odrobinie szczęścia może uda im stąd wydostać nim nastąpi eksplozja. Z jednej strony nie wiadomo było jak silna może być detonacja ładunku, a z drugiej czy aby na pewno należało wybiegać na ulicę gdzie czyhali szabrownicy. Z pewnością teraz czekali aż apteka eksploduje, licząc na to, że błękitni wybiegną by mogli zapewne zasypać ich ogniem. Żadna z perspektyw nie uśmiechała się Willemu, ale czy zostanie pogrzebany? Tego nie zamierzał sprawdzać na pewno. Już wolał wybiec z apteki będąc przy tym ostrzelany przez tamtych niż zaryzykować i zostać, szukając innego wyjścia. Te kilka kul wydawało się być lepszą opcją. Zresztą czas pokaże czy jego wybór okaże się słuszny.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Strefy mieszkalne

4 mar 2015, o 21:13

Drell nie był zachwyconą obecna sytuacja tak jak jego ciało. Ale co miał zrobić? Tylko próbować się wyswobodzić co szło bardzo topornie. Powoli miał dosyć tego wszystkiego, ale nie miał czasu na narzekania. W końcu tamten dał mu chwilę której deriet nie mógł zmarnować. W końcu nie miał zamiaru jeszcze umierać i to do tego w takim miejscu jak magazyn apteki. Miejsca śmierci się nie wybiera, ale nie można się poddawać.
W końcu udało mu się oswobodzić nogi dzięki czemu miał na pewno lżej, Jednakże nie był jeszcze wolny, bo to by było za proste. Oczywiście skrzynia musiała przygnieść jeszcze jego połamana kończynę. Niedługo zrobi sie z niej kikut nie d odratowania, a to by było dla niego problematyczne. Tak czy inaczej stara się wyswobodzić resztę ciała układając się wcześniej tak, by móc zepchnąć z siebie skrzynię siłą.
Jeśli Willan przychodzi to oczywiście korzysta z jego pomocy i jak będzie już na nogach to razem z nim zwiewa z budynku wyjściem z którego skorzystał Turianin.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Strefy mieszkalne

9 mar 2015, o 20:12

Przesuwanie skrzyń; rzut na siłę
Will: 80
0
Deriet; 50
1

Rzut na spostrzegawczość:
Will: 30
2
Deriet: 10
3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

9 mar 2015, o 23:47

Przygniatające drella skrzynie okazały się być zaskakująco ciężkie, zdecydowanie za bardzo jak na gust obu agentów. Zepchnięcie ich tak by jeszcze bardziej nie uszkodzić Derieta, równocześnie wypatrując niebezpieczeństw było dość karkołomnym zadaniem , jednak koniecznym by Will mógł ocalić życie partnera. Na szczęście rozmówca turianina musiał przemówić mu do rozsądku, gdyż głos najemnika ucichł a on sam nie pojawił się wewnątrz budynku by dokończyć zabawę ze swoją ofiarą. Jednak życie pary agentów stało się przez to jedynie odrobinę łatwiejsze, człowiek w dalszym ciągu zmuszony był walczyć z kolejnymi pakunkami cały czas mając przed oczami licznik czasu. Wreszcie ostatnia skrzynia z łoskotem wylądowała na posadzce i drell mógł rozprostować poobijane kończyny. Szczęśliwym zrządzeniem losu opatrunek na ręce wytrzymał uderzenie, jednak kończyna pulsowała niemile, niemo protestując przeciwko takiemu traktowaniu.
Will zdawał się nie zwracać uwagi na bolączki drella, brutalnie podrywając go na nogi pchnął go w kierunku wyjścia nie zwracając uwagi na ewentualne protesty.
Agenci gwałtownie wypadli z budynku jednak nie dane im było się rozejrzeć. Potężna siła uderzyła ich w plecy posyłając w powietrze by zapewnić twarde lądowanie trzy metry dalej. Mogli uważać się za szczęściarzy, że ich tarcze zdołały, kosztem całkowitej utraty mocy, zneutralizować siłę eksplozji.
Wysadzony budynek wciąż stał, jednak huczący w środku ogień i wyraźnie pęknięcia ścian dawały niejakie pojęcie o rozmiarach zniszczeń dokonanych przez ładunek. Will i Deriet niemal czuli gryzący smród czarnego dymu z płonących chemikaliów wydobywający się z wnętrza aptecznego magazynu. Nie ulegało wątpliwości, że gdyby spóźnili się choćby o sekundę ich los byłby niewesoły.
Jednak nie dane im było odpocząć i zebrać myśli. Kiedy William powoli wstawał na nogi tuż pod jego stopami uderzyła kula wystrzelona z karabinu snajperskiego. Swoisty podpis ich znajomego, kryjącego się na którymś z dachów na północ od ich obecnej pozycji.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

10 mar 2015, o 14:37

Wyciąganie drella spod skrzyń nie należało do łatwych. Zwłaszcza, że tylko sam William dawał radę je przesuwać jako tako, będąc przy tym ostrożny by nie zgnieść Kenta. Choć wystarczyło, że jego pancerz już był obecnie w opłakanym stanie. Tak więc w tym wypadku, mógł nie przejmować się dodatkowymi przetarciami czy zniszczeniami pancerza. I pomimo tego, iż sam drell wyglądał jak siedem nieszczęść, to wiedział, że nie mógł go tu zostawić pomimo jego kiepskiej przydatności na tej misji. Zabawna sprawa można by rzec. Wszystko to co robili, obracało się przeciwko nim. Nie mniej Kraiven już zdecydował. Dalsze angażowanie się w strefie mieszkalnej bez dodatkowych posiłków, równało się z kompletną klęską. W miarę jak ściągał dodatkowe skrzynie, zastanawiał się nad tą beznadziejną sytuacją i nad tym jak mogli pozwolić sobie na takie marnotrawstwo czasu. Nie mogli sobie już więcej pozwolić na dodatkowe opóźnianie w tym miejscu. Nie dość, że szkoda było tlenu to jeszcze wychodziło na to, że im dłużej tu przebywali tym bardziej wpadali w jakieś gówno. Nawet niespecjalnie na dobrą sprawę ma się je jak ominąć. Gówniana sytuacja ktoś by powiedział. Na szczęście ten "ktoś" kto przygniótł Derieta wolał się nie pokazywać. Dzięki temu pozwoliło to Willowi bez przeszkód wyciągnąć drella i wydostać się z apteki zanim eksplodowała. Wybuchł co prawda zdmuchnął ich niczym szmaciane lalki, ale tarcze wszystko zaabsorbowały. Zgodnie z jego przypuszczeniami. Kiedy tak leżał jak długi na zimnej posadce, a świat kręcił mu się dookoła, coś mu się przypomniało. Poczuł się dokładnie wtedy jak w Przymierzu, gdy walczył w napadniętych koloniach przez batarian czy innych piratów i łowców niewolników. Wspomnienia choć krótkie, wzmogły w nim w pewien sposób radochę. Tak jak w tej chwili mógł cieszyć się, że dobrze, iż rozrywki mu nie brakowało, tak niestety kości i sama wola mówiły co innego. Zmęczony psychicznie i fizycznie, pozostawiło niestety w większości niesmak i zniesmaczenie. Tym bardziej, że wzmogły się po tym jak wstał, a znajomy odgłos wystrzału wdowy przeszył powietrze. Kula trafiła bezpośrednio pod nogami Williama kiedy to podnosił się. Wiedział dokładnie kto znowu postanowił się nim bawić. Bardzo chciał spojrzeć na dachy budynków i wypatrzeć snajpera, ale ciało samo rzuciło się na wprost pod ścianę, chroniąc się przed kolejnym pociskiem, który możliwe, że by nadszedł. Choć bardzo w to wątpił. Snajper straszył, odganiając i jego i szabrowników z przejętego przez niego terenu.
- Jebany skurwiel - odparł, wyrażając swoją frustrację. Wiedział doskonale, że tak naprawdę to kobieta bawiła się nim. Kolejny powód do zdenerwowania. Wpatrywał się kątem oka na dachy, przeładowując pochłaniacz oraz pozwalając jednocześnie naładować sobie tarcze. Po chwili jednak spojrzał na Derieta - Nie wstawaj, bo dla zabawy może jeszcze cię kropnąć - dodał, spoglądając na teren dookoła niego. Byli praktycznie odsłonięci i kto wie czy szabrownicy nie widzieli jak dwójka błękitnych w ostatniej chwili wydostała się z apteki. Gdyby nagle tu przybiegli, byliby łatwym celem. Toteż czekając na swojej pozycji, przykucnął, mierząc karabinem w alejki i bacznie obserwując oraz czekając, aż drell podejdzie do niego na niewidzialności. No chyba, że zaryzykuje i podbiegnie do niego pomimo jego ostrzeżeń. Byłaby to wtedy głupota, ale to wola drella. Nie jemu decydować o jego postępowaniu.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Strefy mieszkalne

11 mar 2015, o 20:21

I jeb. Kolejny raz drell na posadzce mimo iż przed chwilą dopiero co wstał spod desek. Mimo wszystko miał już dość całego tego burdelu, bo nie mogli przejść pieprzonych pieciu metrów bez wpakowywania się w nowe kłopoty. Czy ludzie z tej dzielnicy nie mają nic innego do roboty niż strzelanie do siebie? Siła wybuchu spowodowała że mimo wszystko znów poczuł ból w kończynie. Czemu on ma dziś takiego pecha? Do tego zanim zdążył podnieść głowę to już usłyszał dźwięk świadczący że ich zauważyli i otworzyli ogień. A przynajmniej tamten snajper. Mimo to znów spudłował. Czy to naprawdę amator, czy może dalej prowadzi tą swoja dziwną grę.
Eh, w dupie deriet ich wszystkich miał. Powoli miał ochotę po prostu wyjść i pomordować wszystkich jak leci z bliska ale wiedział że to tylko przyśpieszy jego śmierć. Nie jest żadnym herosem z bajek by móc coś takiego robić.
- O mnie się nie martw... - mruknął do willa przez komunikator. W końcu to nie on zaczął tą całą rozróbę. - Spieprzamy stąd po prostu. Biegnijmy dalej za kolejny budynek. Tam nie będzie miał już zasięgu, a widząc po jego celności to nie trafi w ruszający się obiekt.
Po tych słowach włączył niewidzialność, wstał i ruszył biegiem w kierunku prawego rogu budynku na północy. Miał nadzieję że jego towarzysz też da radę, ale nie mógł mu w żaden sposób pomóc bez snajperki. Bywa.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme

Wróć do „Dystrykt Gozu”