Liria jest stolicą Thessii, przy tym jednym z największych "dzieł" asari. Jej pięknu jest w stanie dorównać jedynie Nos Astra, czyli kolonia asari na Illium. Wysokie budowle o eleganckich kształtach podkreślają urodziwość planety i, pomimo tego, że jest ona pokryta budynkami, widząc taki krajobraz wcale nie tęskni się do obrazu żywej natury.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

[KASYNO] Klub nocny Phobia

28 lut 2017, o 20:16

Skinęła głową w odpowiedzi na wyjaśnienie Ericha. W sumie podejrzewała, że te informacje otrzyma razem z ewentualnym zleceniem, tak jak za każdym poprzednim razem - najpierw ogłoszenie, potem spotkanie lub przesłanie konkretów bezpośrednio przed akcją. Takie wrażenie sprawiła też Zhea, mówiąc, że wszystko ma być ustalane z Erichem i szybko kończąc temat. Może jednak mężczyzna wolał mieć dogadane nieco więcej szczegółów zanim Irene zwróci się do niego z prośbą o zajęcie na nudniejsze dni.
Gdy później Nazir poprowadził ją w znajomą już część klubu, westchnęła ze zrozumieniem, widząc znajomą lożę. Zaczynała coraz mocniej czuć efekty wypitego alkoholu. Biorąc pod uwagę tempo, z jakim dopiła ostatniego drinka, trudno było się jej dziwić. Było jej ciepło i przyjemnie, a do tego nie czuła żadnego zmęczenia, choć kończący się dzień był pełen emocji, a te potrafiły wyssać z człowieka resztki siły. Ona jednak mogłaby wrócić na parkiet, teraz, gdy już trochę ochłonęła. Mogła jednak też posiedzieć tutaj, a na widok Shani jej usta same rozciągnęły się w uśmiechu. W sumie to z nią chciała spędzić przynajmniej część dzisiejszego wieczoru, skoro mieli jutro wylecieć i przez długi czas się teraz nie spotkać. Polubiła dziewczynę przez krótki czas ich znajomości, szkoda, że nie będzie im dane pójść razem na kolejne równie udane zakupy, co ostatnio i wypić herbaty na tarasie któregoś z centrów handlowych.
- Herbata! Zapomniałam o herbacie - jęknęła, unosząc głowę do Nazira. - Nie zdążymy już kupić. A chciałam zabrać zapas.
Na jej twarzy odmalowany był szczery smutek, który jednak szybko zniknął, gdy Shani do nich podeszła. Dubois przestała myśleć o herbacie, a skupiła się na dziewczynie, która jednak zaabsorbowała ją bardziej, niż to drobne przeoczenie, które przypomniało się jej teraz.
- W porządku - odparła. - Zhea zaproponowała mi współpracę. Raz na jakiś czas, jeśli moje interesy będą pokrywały się z ich. Z waszymi już, właściwie - uśmiechnęła się. - Więc ten dzień robi się z chwili na chwilę coraz lepszy.
Usiadła obok niej, korzystając z miejsca, które zostało dla niej zwolnione i założyła nogę na nogę. Rozejrzała się też za jakąś kelnerką, u której mogłaby zamówić coś następnego do picia, bo w sumie brakowało jej szkła, które mogłaby trzymać w dłoni. Tymczasem wyciągnęła z torebki paczkę papierosów, by zapalić drugiego z czterech, które zostały jej na ten wieczór. Odpaliła go, zaciągając się nim mocno.
- Tak strasznie się cieszę, że jednak weszliśmy do apartamentu Zu, gdybyś zobaczyła ten pancerz... - wypuściła dym w górę. Zapachniało wiśnią. - Przymierzałam go na Crescencie. Strasznie ciężko mi go było z siebie zdjąć. Nie mogłabym być bardziej zadowolona z tego, że daliśmy ci się namówić na to wszystko - zaśmiała się. - A jak z tobą? Nie będziesz już musiała pracować w klubie, czy nadal będziesz się tego jednak trzymać?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

1 mar 2017, o 15:03

Khouri wydawał się zaskoczony nagłym przypomnieniem sobie o herbacie - ani tego tematu ostatnio nie poruszali, ani nawet nie byli w miejscu, w którym ktokolwiek wydawał się coś takiego pić. Spojrzał na nią spod uniesionych brwi.
- Nie wystarczy ci to, co kupiliśmy? - parsknął śmiechem, wspominając krótki wypad do sklepu, w którym kupił również swoją fioletową kawę, która, jak się okazało, dość mu smakowała.
Wewnątrz loży było dość głośno, ale wciąż słychać było dobiegającą z głośników rozmieszczonych tu i ówdzie muzykę. Shani od razu odwróciła się w kierunku rudowłosej, podczas gdy Khouri przeniósł swoją uwagę na siedzącą obok asari. Była ubrana w spodnie i bluzkę, dość luźnie i mało elegancko, w przeciwieństwie do przedstawicielek tej rasy, które spotkali w ich loży w Enigmie. Długo patrzyła na Nazira, nim wreszcie nie otworzyła ust, by mu coś powiedzieć.
- No to super. Może jeszcze coś razem porobimy - uśmiechnęła się szeroko. Choć Zhea sugerowała współpracę na zasadzie samej Irene wykonującej zlecenia, łatwo było odgadnąć, ze Assaf z chęcią jeszcze spróbuje gry zespołowej, jeśli nadarzy się odpowiednia okazja i również Dubois będzie chętna.
Nazir w dłoniach wciąż trzymał szklankę, z której dopiero do połowy opróżnił alkohol. Shani piła coś, co wyglądem przypominało mrożoną czekoladę. W pomieszczeniu znajdował się terminal, w którym rudowłosa mogła wybrać sobie coś z obszernej listy - nim złożyła zamówienie, Shani nachyliła się by dorzucić obco brzmiące przekąski do listy.
- Cieszę się, bo bałam się, że wyjdziecie stamtąd niezadowoleni - uśmiechnęła się szeroko. Nie byłoby po niej widać upicia się czy wpływu narkotyków, gdyby nie to, że jej źrenice były nieco nienaturalnie rozszerzone. Mówiła wciąż z sensem i zwyczajnym dla siebie, może teraz nieco podkręconym entuzjazmem. - Ten pistolet jest świetny. Musiałam go tylko na chwilę oddać. Usunęli wszystkie znaczniki, będzie mój. Jednak. Jako nagroda - rozmarzyła się na myśl o rzeczy, którą ukradła dla kartelu, a która koniec końców miała jej się przydać na dłużej.
- Nie wiem. Nie musiałabym pracować w barze w ogóle, mogłabym po prostu kraść. Choćby od swojego ojca. Ale to przed nim utrzymywałam pozory - westchnęła cicho, upijając kilka łyków czekoladowego napoju przez słomkę wsadzoną do środka wysokiego kieliszka.
Siedząca niedaleko Selzia zakończyła swoją rozmowę i nieco się przysunęła do nich. W szklance miała biały napój z czarnymi drobinkami, które unosiły się i latały po wnętrzu szklanki gdy wciągała nieco alkoholu przez słomkę.
- Jeszcze nie zdecydowałam. No ale nieważne. Twój pancerz - Assaf natychmiast wrociła do przyjemniejszego tematu, zerkając na rudowłosą. - Często musisz w takich chodzić? Przyda ci się w ogóle?
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

1 mar 2017, o 23:24

Spojrzała na niego przepraszająco, robiąc niewinną minę i wzruszając ramionami. Nie wiedziała, kiedy na planecie pojawią się ponownie. Być może nie przez następne pół roku, albo jeszcze dłużej. Chyba że ich drogi się rozstaną, wtedy Irene będzie mogła odwiedzić Lirię tak samo jak każde inne miejsce, już nie uzależniona od mężczyzny. Ta ilość herbaty, którą miała, zapewne wystarczy jej na jakiś miesiąc. To było mało. Teraz, gdy posiadała już swoje miejsce w galaktyce, mogła pozwolić sobie na zaopatrzenie się na dłużej, niż najbliższe kilka dni. To było całkiem przyjemne uczucie, które zaniepokoiłoby ją, gdyby była trzeźwa. Teraz jednak jedynym, co czuła, były radość i beztroska. I może kilka innych emocji, których nie potrafiła nazwać.
Zamówiła sobie w końcu kolejnego drinka, tym razem decydując się na takiego, który zawierał zmiksowane owoce - konsystencja tego pitego przez Shani się jej podobała, ale na czekoladę nie miała ochoty. Potem skupiła się już na rozmowie, przyglądając się dziewczynie i tylko co jakiś czas strząsając popiół z końcówki papierosa do popielnicy.
- Nie narzekałabym - uśmiechnęła się do niej. Assaf przypominała jej kogoś, ale nie potrafiła dokładnie skojarzyć twarzy. Może to był ktoś, kogo spotkała na Omedze i w kogo towarzystwie spędziła miło wieczór, albo nawet kilka. Może kogoś, z kim dogadywała się lepiej, niż z większością kobiet. Pamięć jednak nie chciała współpracować, gdy Dubois była w stanie już wcale nie tak delikatnego upojenia.
- Daj spokój, nawet jakbym nie zabrała tego pancerza, to nie miałabym na co narzekać. Było świetnie. Może poza momentem, jak próbowałam wyciągnąć sensowne odpowiedzi z naćpanego Nevarra, a zamiast tego mówił, że muszę o siebie dbać, bo widział jak rzygałam w krzakach - zaśmiała się. Przed oczami pojawił się jej turianin odbiegający hen, w dal, po ich ostatnim pożegnaniu. Wzruszająca scena. - Dobrze się bawiłam. I Nazir pewnie też. Nie bylibyśmy niezadowoleni. On zresztą się w ten pancerz nie zmieści, a nie wydaje się, żeby miał do kogokolwiek o to pretensje.
Zerknęła w okolice bioder dziewczyny, szukając spojrzeniem wspomnianego prototypu, przymocowanego do zaczepu przy pasku. Miała go już w dłoni, więc nie czuła potrzeby sięgnięcia po niego ponownie, ale dobrze było wiedzieć, że nie odebrali Shani nagrody, na którą sobie zasłużyła.
- To świetnie - stwierdziła i skinęła później głową, gdy kuzynka Khouriego podzieliła się z nią częściowo planami na przyszłość. Albo ich brakiem, właściwie.
Gdy zadała kolejne pytanie, Irene wypuściła dym z ust. Duża, biała chmura rozpłynęła się wokół nich, na moment odwracając uwagę od odpowiedzi, której wypadało udzielić. Rudowłosa doszła jednak do wniosku, że dłuższe udawanie nie miało sensu. Wymyślanie historii, wzbogacanie istniejącej, nie tym razem. Nie przed Shani, tak samo jak nie przed jej kuzynem.
- Z tym przedstawicielem handlowym to nie do końca mówiłam prawdę - przyznała, uśmiechając się. Pewnie nie powiedziała teraz niczego, czego dziewczyna się nie domyślała. - Nosiłam pancerz częściej, niż bym chciała. Zwłaszcza ostatnio. Mogłabym nie wychodzić z butów na obcasie, gdyby to ode mnie zależało. Tylko życie się poukładało trochę inaczej. Poprzedni mój sprzęt był kradziony i nie najlepszej jakości. Teraz mam dość duży przeskok jakościowy. I szczerze mówiąc, liczę na to, że nie będę musiała go zakładać jeszcze choćby przez kilka tygodni. Dni chociaż - westchnęła i zaciągnęła się dymem ponownie. Przed przylotem na Thessię mieli ciężkie przejścia, ale choć ta myśl pojawiła się w jej głowie, to nie wypowiedziała jej na głos. - Ale wiem, że się przyda. Bardzo.
Dopaliła papierosa do końca i zgasiła go w popielnicy, rozglądając się za swoim nowym drinkiem. Jej założona na nogę noga poruszała się miarowo w rytm muzyki.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

8 mar 2017, o 21:29

Shani popijała swojego czekoladowego drinka, gdy Irene czekała na własnego. Ten nadszedł dość szybko - wraz z przekąskami z innej planety. Dosłownie, bo na tacce stanęło przed nimi coś, co wyglądało jak suszone, Thessiańskie owoce, choć było chrupkie i smakowało specyficznie.
Drink miał konsystencję koktajlu, a wyczuwalny w nim alkohol nie był jednocześnie zbyt mocny - ot, idealnie zbalansowany napój, dzięki któremu nie czuła dyskomfortu z picia czegoś mocnego, lub za słabego.
- Nazira znam. Nie zgadzałby się, gdyby miał tego potem żałować. Ale my się znamy krótko - odparła, spoglądając na wysoką, szeroką szklankę, którą trzymała rudowłosa. Uśmiechnęła się nieco szerzej, ciesząc z odpowiedzi Dubois, która musiała ją satysfakcjonować.
Dziewczyna nie miała przy sobie pistoletu. Co prawda jej stan od gali zmienił się głównie w fryzurze - zmierzwionych włosach, po których nie było widać eleganckiego ułożenia, lecz Assaf nie trzymała prototypu przy sobie. Musiała go gdzieś schować - może przed dotarciem do klubu zahaczyły z Selzią o mieszkanie, a może jeszcze jej pistoletu nie oddali.
- Tak myślałam - zaśmiała się głośno, gdy rudowłosa wyjawiła nieco więcej na temat swojej przeszłości. A raczej tego, co na jej temat powiedziała wcześniej. - Ta posada brzmi zbyt nudno. Kojarzy mi się z sztywnymi babkami w uniformach i niskich szpilkach, z rękami założonymi za plecy i wysoko upiętym, idealnym kokiem. No i starszymi. Ty wyglądasz młodo - dodała rozbawiona, uderzając plecami o oparcie kanapy nieco mocniej, niż chyba zamierzała.
- Czyli co robiłaś wcześniej? - dociekała. W jej oczach widoczne było zaciekawienie, a rozszerzone tęczówki zwiastowały, że wiele barier w niej zniknęło za sprawą środków odurzających. - Nazir wie?
Drugie pytanie zadała nieco ciszej. Khouri pogrążony był w rozmowie z asari, która odwróciła się przodem do niego. Miała dość poważny wyraz twarzy z początku, teraz jednak przez jej kamienną maskę co jakiś czas przełamywał się uśmiech.
- Kiedy w ogóle wylatujecie z Thessii? Niedługo? Zaraz? Nic nie mówił - westchnęła, robiąc przerwę od pytań by napić się czekoladowego napoju. - Wiecie gdzie?
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

10 mar 2017, o 20:11

Parsknęła śmiechem. Faktycznie nie wpasowywała się w zaprezentowany przez Shani stereotyp, choć nie do końca był on zgodny z rzeczywistością. Mogła sprzedawać wszystko, począwszy od kosmetyków po skycary, a zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku prezencja miała znaczenie. Ani niskie szpilki, ani idealne koki do tego nie pasowały. Ale Irene faktycznie była młoda, zwłaszcza w porównaniu do Khouriego, którego jego kuzynka znała. Może spodziewała się też, że jeśli w końcu znajdzie sobie kogoś, kto wytrzyma u jego boku, to będzie to kobieta w jego wieku. Mniej-więcej. Nie dziesięć lat młodsza, w sumie niewiele starsza od samej Shani.
- W sumie nic konkretnego - westchnęła. - Głównie zlecenia z extranetu. Żeby się jakoś utrzymać na Omedze, zaczęłam też kraść i w sumie nie narzekam.
Wspominanie pirackiej przeszłości mijało się z celem, zwłaszcza że Assaf musiała wiedzieć o tym, jak zginęła żona Nazira. Rudowłosa zerknęła na mężczyznę, przez moment czując ukłucie czegoś, co mogło wydawać się zbliżone do wyrzutów sumienia, choć ostatecznie tak by tego nie nazwała. Przyglądała mu się przez moment, szukając na jego twarzy czegokolwiek, co świadczyłoby o tym, że rozpamiętuje przeszłość. Ale chyba ich niewypowiedziany układ sprawdzał się całkiem dobrze: odcięcie od przeszłości zarówno u niej, jak i u niego. Tak było łatwiej, tak mogli być szczęśliwi.
- Wie - odparła, uśmiechając się z powrotem do Shani. - Wiedział wszystko od początku. No, prawie od początku. Szczerze to spodziewałam się, że będzie mu to przeszkadzać. Zaskakuje mnie.
Nie tylko pod tym względem. Z Nazirem się nie nudziła, nawet jeśli nie schodzili z pokładu Crescenta, a wizyta na Thessii uświadomiła jej, że poza statkiem też dobrze się czuje w jego towarzystwie. Ich niefortunne zapoznanie już dawno temu zeszło w cień. Napiła się drinka i westchnęła. Wszystko było takie dobre, tak przyjemne, tak właściwe. Irene była niemal pewna, że narkotyk który wzięła miał na to niewielki wpływ, jeśli w ogóle. Nie chciała wylatywać z Thessii.
- Jutro rano. Powinnyśmy więc korzystać z ostatniego wieczoru który możemy razem spędzić, bo raczej nieprędko się powtórzy - uniosła szklankę z drinkiem w geście toastu. - Za Jalessę Zu i jej wystawców. Oby w galaktyce znalazło się takich więcej.
Uśmiechnęła się szeroko i napiła się, nie pozwalając nostalgii zepsuć tej nocy. Założyła nogę na nogę i oparła się wygodnie, sięgając po jeden z owoców.
- Nie wiem jeszcze dokąd. To się chyba okaże po fakcie. Ja za bardzo nie mam miejsca, do którego by mi się spieszyło, więc to od niego zależy. Ty też mogłabyś w sumie ruszyć się z Lirii. Jest tyle miejsc wartych zobaczenia. Myślę, że Nazir nie miałby nic przeciwko zabrania cię z nami. Może nie teraz, bo teraz pewnie będziesz miała się czym zająć tutaj, ale kiedyś - z powrotem zerknęła na Shani. Dobrze było mieć kogoś, do kogo będzie mogła się odezwać w przyszłości. Napisać wiadomość ze względną pewnością, że otrzyma odpowiedź, bo osoba po drugiej stornie żyje. Kogoś, kogo w tak krótkim okresie czasu zdążyła już polubić. - Cieszę się, że cię poznałam. Dawno z nikim nie byłam na tak udanych zakupach - zaśmiała się, upijając znów drinka. - I na tak udanych targach.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

14 mar 2017, o 01:45

Assaf uniosła lekko brwi, gdy Irene wspomniała o Omedze, ale nie pytała o nic więcej związanego ze stacją. Wydawała się być dość zżyta z Thessią - możliwe, że nigdy nie poznała zbyt wielu planet. A już na pewno nie trafiła do tak ekscytujących miejsc, które zdążyła w swoim życiu odwiedzić rudowłosa.
- Czemu miałoby? - parsknęła śmiechem, najwyraźniej zdziwiona tym, o co podejrzewała Nazira wcześniej rudowłosa.
Odwróciła głowę, spoglądając na pogrążonego w rozmowie Khouriego. Nie wydawał się być targany nostalgią czy emocjami, tymi negatywnymi. Prowadził dość spokojną rozmowę z asari, które się nieco ożywiła, a na jej twarzy na dłużej zagościł uśmiech.
- Chodził tu jeszcze przede mną. Trochę chyba nawet mi je pokazał, choć nieświadomie - wzruszyła lekko ramionami, unosząc szklankę, choć mogła pochylić się nieco by napić alkoholu przez słomkę.
Narkotyk krążący w krwi Irene szybko ją do siebie przyzwyczajał. Prawdopodobnie gdyby zniknął, od razu odczułaby jego brak. Ale na razie, po takim czasie, czuła wciąż rozpierającą ją energię, wzmocnienie lekkiego upojenia alkoholowego, barierę trzymającą jej umysł od wpadnięcia w mroczniejsze zakamarki przeszłości.
- Masz rację - zaśmiała się głośno, wznosząc toast, z którego Zu z pewnością by się nie ucieszyła. Ale asari tu nie było. Może dalej składała zeznania, a może miotała się po swoim wspaniałym penthousie ze złością, spoglądając ponuro na miejsce, w którym leżała wcześniej walizka. Prezent, którym nie dane jej było się nacieszyć.
- Po co? Thessia jest śliczna - uśmiechnęła się Assaf, opadając znów na oparcie kanapy. W międzyczasie asari rozmawiająca z Khourim przeprosiła go na sekundę, wstając od stołu i kierując się do wyjścia. - Niczego mi tu nie brakuje.
Zerknęła na mężczyznę, który również zmienił miejsce, wpadając między Selzię a Shani, przysuwając się do niej i rudowłosej bliżej. Jego spojrzenie zatrzymało się na dłużej na Dubois, by ostatecznie ześlizgnęło się z jadowicie zielonych tęczówek na ciemną czuprynę obok.
- I jak? - zagadnął obie, nie tłumacząc tego, o co dokładnie pytał. Uniósł lekko brwi do góry, zerkając jeszcze raz na rudowłosą znad szklanki, którą uniósł do góry, by upić nieco zawartości. Szkło przykryło przebiegły uśmiech, wyginający jego usta.
Siedzący obok turianin oderwał się od rozmowy z Selzią, po to, by szturchnąć Khouriego.
- Gdzie mój rewanż? - warknął, choć po wyrazie jego twarzy ciężko było stwierdzić, czy faktycznie jest wściekły. - W siódmej loży są miejsca przy stołach.[/color]
Również widać było w nim przebiegłość. Khouri parsknął śmiechem, obracając się bokiem do rudowłosej, a przodem do turianina, zastanawiając na chwilę nad decyzją.
- Chcesz grać w tym stanie?
Assaf przetoczyła wzrokiem po suficie, niezainteresowana ustawianiem się na hazardowe pojedynki przez mężczyzn siedzących obok. Wróciła do sączenia drinka, choć jednocześnie przysłuchiwała się temu, co mówili, z zainteresowaniem.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

14 mar 2017, o 21:03

- Nie znałam go zbyt dobrze - odparła Irene wymijająco. Nic dziwnego, że Nazira kojarzyło tutaj tyle osób i że Shani nie musiała wysyłać mu adresu, pod który mieli przylecieć, jak już doprowadzą się do porządku na Crescencie. Podążyła wzrokiem za spojrzeniem dziewczyny, wbijając je w profil pogrążonego w rozmowie Nazira. Cieszyła się, że tutaj z nią teraz jest. Generalnie cieszyła się w tej chwili ze wszystkiego, z czego tylko się dało. Na przykład z tego, że miała możliwość poznania Shani. Skoro Khouri sam ją wprowadził w to towarzystwo, nie powinien mieć do niej pretensji o to, że się go trzyma. I chyba nie miał, narzekał tylko na jej lekkomyślność. Inaczej nie zgodziłby się na współudział w tym, co teraz opijali.
Upiła dużego łyka swojego drinka, po czym oparła się wygodnie, rozglądając się po loży. Thessia faktycznie była śliczna, ale Dubois znała dużo innych ślicznych miejsc, które były równie warte zobaczenia. W tej chwili jednak nie zamierzała dziewczyny do niczego przekonywać, nie po to tutaj była. Gdy zobaczyła nad sobą Nazira, uśmiechnęła się do niego. Nie miała pojęcia o co mu chodzi, nie wiedziała czemu się tak uśmiecha i chyba wypiła już zbyt dużo, żeby rozumieć przekazy docierające do niej z Vertigo.
- Fantastycznie - odparła. Czuła mrowienie w palcach i wiedziała, że jak wstanie, jej koordynacja będzie dość poważnie zmniejszona w stosunku do tego, jak działała na co dzień. Ale było jej dobrze, błogo, beztrosko. Uniosła ręce i założyła je na oparcie, z jednej strony za plecy Shani, z drugiej Nazira. Gdyby miała więcej drinka, z pewnością by go przy okazji rozlała, ale zdążyła już wypić połowę.
Krótkim ruchem głowy odrzuciła z twarzy zbędny kosmyk włosów i spojrzała na turianina, gdy ten wtrącił się do ich rozmowy. Nie czuła się zbyt urażona, i tak nie wiedziała czego ich dyskusja właściwie dotyczyła.
- Rewanż? - parsknęła śmiechem. - Udało ci się z kimś wygrać?
Przeniosła zdziwione spojrzenie na Khouriego. Nie udało się jej zachować powagi, zresztą nawet nie próbowała. Ich rozgrywki kończyły się zawsze w ten sam sposób, albo on przebijał dwudziestkę, albo Irene wyrzucała kwazara i było pograne. Z drugiej strony, mogli też grać z turianinem w coś zupełnie innego.
- Jakim stanie? Kolega wygląda na całkowicie ogarniętego, ogra cię bez problemu - rzuciła prowokacyjnie, choć nie wiedziała kogo teraz bierze pod włos, czy Nazira, czy turianina. A może obu. Tak, zdecydowanie obu. Przeniosła wzrok na nieznajomego, wzruszając jednocześnie ramionami. - Ze mną nie wygrał ani razu, chociaż graliśmy tylko w kwazara. Wy też?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

20 mar 2017, o 10:01

Reakcja Khouriego była natychmiastowa. Nie skrzywił się jednak, a jedynie uśmiechnął nieco szerzej - musiał zdawać sobie sprawę z tego, że faktycznie w kwazara nie idzie mu zbyt dobrze. Przynajmniej z nią. Mogła mieć o nim mało pochlebną opinię w kwestii jakichkolwiek gier, ale prawdopodobnie gdyby tylko we wszystko przegrywał, nie ciągnęłoby go tak do kasyn na Cytadeli, o czym opowiadał jej wcześniej.
- I to nie raz - odparł i parsknął śmiechem, poprawiając się w miejscu. Upił łyk swojego tajemniczego drinka ze szklanki, w której niewiele go już zostało.
Turianin śmiał się jeszcze głośniej. Zwątpienie w głosie Irene mu się spodobało - pod warunkiem, że odbierał wszystko jako zwątpienie uderzające w Nazira. A tak wydawało się być.
- Szczęście ci dopisało, Khouri. Ale to było dawno temu - odparł rzeczowo, kiwając przy tym głową, jakby prowadził poważną rozmowę na temat polityki, a nie siedział w loży pełnej lekko wstawionych ludzi.
Khouri prychnął w odpowiedzi, widocznie lekko poirytowany, ale nie na tyle, by psuło mu to humor. Sięgnął do kieszeni swoich spodni, idąc za przykładem Dubois, wyciągając paczkę papierosów, a z niej jednego, którego wetknął sobie do ust.
- Kwazar jest dla dzieci - rzucił nagle wyniośle, kręcąc własnym naczyniem z wściekle zieloną zawartością.
- Graliśmy w karty - parsknął śmiechem Nazir, z pomocą zapalniczki odpalając papierosa trzymanego w ustach. Przeniósł spojrzenie na Dubois, na której się ono zatrzymało na dłuższą chwilę. - I jest w nie beznadziejny.
- Nie masz racji - zaperzył się mężczyzna, odstawiając szklankę na blat nieco mocniej niż planował. Szkło uderzyło z hukiem o metalową powierzchnię, wybudzając Shani z transu. Fuknęła coś, sprawdzając wzrokiem, czy naczynie jest całe, po czym wstała z miejsca. Obeszła stół, nagle zdeterminowana do działania, choć jeszcze niewiedząca czego powinna się podjąć.
Jej spojrzenie napotkało ciekawy wzrok Selzii. Skrzywiła się i ruszyła do przodu, nachylając się nad Irene i łapiąc asari za ramię. Pociągnęła ją do siebie, wyciągając z miejsca, a przy okazji później z loży, przy praktycznym braku reakcji kobiety, poza cichym westchnięciem na początku.
- Może się ogarną - westchnął Khouri, teraz przysuwając do rudowłosej, gdy na kanapie zrobiło się trochę więcej miejsca. - Chcesz pograć?
Zerknął na nią jeszcze raz, tym razem badawczo, szukając odpowiedzi w jej wyrazie twarzy nim jeszcze ją zwerbalizuje.
- Możemy też wrócić na parkiet. Wziąć coś, co cię postawi na nogi, a nie przymuli - zaśmiał się, możliwie widząc nieco więcej, niż po sobie pokazywała, siedząc nieruchomo w miejscu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

22 mar 2017, o 11:42

Wzruszyła ramionami. Ona miała niewielkie doświadczenie z umiejętnościami hazardowymi Nazira i to doświadczenie nie stawiało go w zbyt dobrym świetle. Ale może faktycznie po prostu miał pecha grając z nią, biorąc pod uwagę że do tej pory musiał być przekonany, że Irene ostro oszukiwała. Rzeczywistość z obu stron mogła wyglądać inaczej, niż im obojgu się wydawało. Ale teraz dla rudowłosej to miało niewielkie znaczenie. Bawiła ją reakcja obu mężczyzn. Upiła łyka z wysokiej szklanki.
- Ach, dla dzieci, rozumiem - powtórzyła z poważną miną, jakby przyjmowała właśnie do wiadomości ważną informację. Widać znalazł się następny, który bez przerwy w to przegrywał. - W co w karty?
Przeniosła wzrok na Shani i uśmiechnęła się lekko, widząc jak porywa Selzię z kanapy i wyciąga ją na parkiet, czy dokądkolwiek właśnie postanowiła pójść. Z jakiegoś powodu obawiała się, że ich kłótnia będzie miała jakieś poważniejsze reperkusje, a nie chciała wylatywać z Thessii ze świadomością, że ich działania na targach miały jakiś niewyjaśniony związek z problemami dwóch kobiet. Z reguły było jej wszystko jedno, co dzieje się z innymi ludźmi, dopóki sama była zadowolona. Kuzynkę Khouriego jednak polubiła i dobrze było wiedzieć, że wszystko jednak wcześniej czy później będzie u niej w porządku.
- Chcę - uśmiechnęła się szerzej do Nazira. - Chociaż w żadne karty nie grałam od bardzo dawna. Ostatnio chyba w te sześciokątne, turiańskie. Do kwazara łatwiej znaleźć przeciwnika.
Podniosła się z kanapy, czując jak lekko zaczyna jej wirować świat przed oczami. Ale nie do tego stopnia, by się zataczać, albo siedzieć w miejscu na wszelki wypadek. Nie, wciąż czuła działanie narkotyku, choć przytłumione już chyba przez ilość wypitego alkoholu. Wyciągnęła rękę do Nazira, dając mu do zrozumienia, że mogą iść w coś zagrać, choć nie wyciągnęła go z kanapy tak gwałtownie jak Shani swoją asari.
- Na parkiet później - dodała, ruszając do wyjścia z loży, gdy mężczyzna już wstał.
Wiązało się to chyba z niegrzecznym zignorowaniem turianina i jego żądania rewanżu, ale pamięć krótkotrwała w takim stanie nie działała u Irene zbyt dobrze - pozostało mieć nadzieję, że u tamtego też i zaraz zajmie się czymś innym od zamęczania Nazira o kolejną grę.
- Nie jestem przymulona, jestem pijana - stwierdziła rzeczowo. - Co miałabym wziąć? Myślę o tym Tanosie cały czas, ale nie chcę skończyć ocierając się o krzesło, albo... inne rzeczy. Chodź tu.
Przyciągnęła go do siebie, zmuszając go jednocześnie od objęcia jej w talii. Nawet jeśli nie była fanką okazywania czegokolwiek w miejscach publicznych, teraz była w takim stanie, który nie pozwalał jej na trzymanie się od mężczyzny z daleka. Nie potrafiła, nadal, choć minęło już tyle czasu. A teraz też nie musiała. Wolną ręką odgarnęła włosy z twarzy, orientując się, że w drugiej dłoni trzyma drinka. Nawet nie zarejestrowała tego, że zabrała go ze sobą. W sumie dobrze zrobiła.
- To w co chcesz grać? - uniosła do Nazira głowę. - Tylko nie w coś, czego w życiu na oczy nie widziałam. Bo to będzie niesprawiedliwe.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

25 mar 2017, o 16:02

Turianin nie rozwijał się w kwestii kwazara - może wystarczyło mu wyrzucenie tego stwierdzenia z siebie, by wszyscy wokół wiedzieli, jakie ma podejście do tej gry. Czy wynikało ono z tego, że nie potrafił nią w grać, lub czegoś innego, tego nie miała się dowiedzieć - przynajmniej jeśli nie spróbuje z nim zagrać. W odpowiedzi na jej pytanie, wymienił za to kilka nazw gier - większości nie znała, lecz brzmiały mocno po turiańsku. Inne z kolei obiły jej się o uszy, choć w większość nie miała szansy zagrać. Głównie dlatego, że ciężko byłoby je znaleźć w jakichkolwiek, ogólnodostępnych kasynach.
Nazir uśmiechnął się lekko, wstając zaraz za nią. Tak jak ona, wziął do ręki szklankę, być może bardziej świadomie niż rudowłosa. Po nim wpływu alkoholu nie było widać aż tak, jak po Dubois. Może dlatego, że wypił nieco mniej, lub też więcej był w stanie w siebie wlać bez reperkusji.
- Tabletek na wytrzeźwienie chyba nie mają - parsknął śmiechem w odpowiedzi, rozglądając się za kelnerką, jedną z tych plątających się wokół cały czas. Obecnie wszystkie musiały być zajęte w lożach lub innych częściach klubu. - Nie. Po Tanosie nie będziesz - odparł po chwili, tak samo rzeczowo, jak brzmiała ona jeszcze chwilę wcześniej. - Mogę też wziąć, jeżeli cię to pocieszy.
Rękę natychmiast skierował do jej talii, gdy dostrzegł, że sama rudowłosa sobie tego życzy. Jego palce przesunęły się wzdłuż damskiego kręgosłupa, zatrzymując w połowie pleców, nim objął ją i przysunął do siebie, ruszając korytarzem dalej.
W przeciwieństwie do Nazira, większość klienteli klubu wydawała się być teraz pijana, lub odurzona. Niektórzy tańczyli między stołami, inni na nich leżeli - przytomni co prawda, pogrążeni w rozmowie, choć wyglądało to specyficznie.
Przeszli wraz z turianinem do dalszej sekcji Fobii - tej, w której lożach migały tańczące kobiety. Ich celem za to było pomieszczenie w połowie przykryte grubą warstwą tytoniowego dymu.
Przy ścianach nie było automatów, choć wcześniej, gdy szli na parkiet, Dubois dostrzegła w podobnym, małym kasynie kwazary. Tutaj jednak stały tylko stoły - a przy każdym ludzka obsługa. Znajdujący się w środku ludzie wydawali się być kompletnie trzeźwi, skupieni na grze - przynajmniej przy stoliku najbliżej ich, przy którym siedzieli dość ponuro wyglądający mężczyźni. Łypali non stop na stolik numer dwa, do którego garnęło imprezowiczów. Gdy któryś z nich wygrał, huk porównywalny był do wrzasku kibiców na stadionie.
Khouri opadł na kanapę przy trzecim ze stolików, odstawiając szklankę z napojem na wolny blat. Turianin długo stał, wpatrując się w klientelę "dwójki", nim podszedł do jednej asari i niepewnie klepnął ją po ramieniu. Gdy go dostrzegła, uśmiechnęła się szeroko, rozkładając ręce. Była tylko obserwatorem rozgrywającej się gry. Rozmawiali krótką chwilę, nim mężczyzna nie przyprowadził jej do ich stolika.
- To Teksi, zagra z nami - oświadczył, uśmiechając się. Wyglądał znacznie mniej ponuro gdy wyszło na jaw, że mają w coś grać. Asari uśmiechnęła się przyjaźnie do ich dwójki, opadając na miejsce naprzeciw Irene. Miała jasnoniebieską skórę, z kilkoma, drobnymi tatuażami koloru turkusu.
- A w co chcecie? - zagadnęła, obracając się na krześle w stronę turianina, który z kolei spojrzał na Khouriego. Nazir przez chwilę milczal, nim nie zorientował się, że to on musi odpowiedzieć. Oderwał się od oparcia kanapy, sięgając po szklankę.
- Możemy w Vertina. Kiedyś tylko to chyba tu mieli, poza kwazarem - zasugerował, przenosząc spojrzenie na rudowłosą.
Gra była jej znana i przypominała nieco ziemskiego pokera, choć najpopularniejsza była zdecydowanie na Thessii.
- Andros, przedstawiłbyś się w ogóle - parsknął śmiechem, zerkając na wyciągającego spod stołu karty turianina. Kiwnął głową, zbyt pochlonięty sprawdzaniem tego, czy ma dobre - miały kształt kwadratu o ściętych naprzeciwległych rogach. Ktoś z obsługi obserwował ich, zastanawiając się, czy powinien im pomóc. Przy stoliku imprezowiczów stał krupier, z kolei przy ostatnim na końcu mężczyźni grali sami.
- Miło poznać. - mruknął pod nosem, na co asari również się zaśmiała, zerkając na Nazira.
- Długo tu jesteście?
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

27 mar 2017, o 18:03

- Kto będzie wtedy pilnował moich nerek? - spytała i zaśmiała się. Fakt, że Nazir jednak narkotyk znał i nie uważał go za szczególnie groźny, trochę ją pocieszył. Może nawet zdecyduje się na niego. Później. Jak już nie będzie jej potrzebna umiejętność w miarę logicznego myślenia. Z jakiegoś powodu była przekonana, że w chwili obecnej jeszcze taką posiadała, choć trochę ją znosiło. Na szczęście tylko w stronę Nazira.
- Jest mi dobrze - zapewniła go, uśmiechając się przekonująco. Nie była jeszcze w takim stanie, by potrzebować tabletek na wytrzeźwienie, nawet gdyby mieli je tutaj w ofercie. - Może później.
Nie była ani trochę zmęczona. Gdy widziała ludzi leżących i rozmawiających na stołach, sama chciała zrobić to samo. Gdy widziała tancerki, mniej lub bardziej ubrane, sama miała ochotę wskoczyć na podest i sprawdzić, czy potrafi jeszcze tak się ruszać. Gdy widziała pijących, miała ochotę na drinka, kolejnego, choć nie skończyła jeszcze tego, którego trzymała w dłoni. Phobia wbrew swojej nazwie nie przerażała jej, wręcz przeciwnie, budziła co chwilę nowe pragnienia. A może to ta muzyka, która z powrotem ciągnęła ją na parkiet, choć przecież szli gdzieś indziej. Mieli grać. Właśnie, granie! Na to też miała ochotę.
Zajęcie miejsca przy stole do gry wiązało się z rezygnacją z obejmującego ją ramienia Khouriego, które też było jej w tej chwili potrzebne do szczęścia, ale szybko o tym zapomniała, zaabsorbowana przez całą resztę. Uniosła wzrok na asari i skinęła głową, jakby to od niej zależało, czy błękitnoskóra zagra z nimi, czy nie. W Vertina kiedyś grała, ale to było dawno i o ile nie miała raczej wątpliwości odnośnie reguł, tak obawiała się że brak wprawy i stan lekkiego upojenia alkoholowego wcale nie pomoże jej w wygranej. Z kwazarem byłoby łatwiej.
Uśmiechnęła się do turianina, orientując się, że faktycznie jego imię pozostaje dla niej zagadką. Ale w miejscach takich jak to rzadko kiedy przedstawiano się sobie w chwili pierwszego spotkania. Zdążyła poznać klub na tyle, by podejrzewać, że tutaj poznawało się imię drugiej osoby już po kilkunastu upojnych minutach w jej ramionach. O ile w ogóle.
- Emma - rzuciła, reflektując się dopiero po chwili. Skup się, nie teraz. Nie była tu po to, żeby okraść kogoś z dobytku i zniknąć, nie była też sama. - To znaczy Irene. Irene - powtórzyła, jakby przekonywała samą siebie i zerknęła na Nazira, domyślając się, że nie omieszka wytknąć jej tego w przyszłości. Westchnęła, wbijając wzrok w karty. Nie miała najgorszego rozdania, ale mogła też mieć lepsze. Z takich rzeczy dało się wyjść obronną ręką, ale nie kiedy myliło się własne imię. Parsknęła cicho śmiechem do swoich własnych myśli i przeniosła spojrzenie na asari, która właśnie zadała pytanie.
- Kilka dni - odparła, zanim zrobił to Khouri. - Zdecydowanie za krótko. Czwórka to więcej niż trójka i dwójka, czy mniej? Nigdy nie pamiętam. Wy jesteście stąd?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

28 mar 2017, o 12:27

Super skomplikowany system losowania zwycięzcy.

Nazir, Andros + 10 za bardzo dobrą znajomość gry
Teksi, Irene - -
0-30 Nazir
31-60 Andros
61-80 Irene
81 - 100 Teksi

Runda 1

0

Runda 2
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

28 mar 2017, o 13:59

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krupier został odesłany pod ścianę, pod którą stał wcześniej - turianin najwyraźniej wiedział co robi i nie potrzebował kogoś, kto rozdawałby karty za niego. Asari uśmiechała się lekko, obserwując jego ruchy z nadzwyczajną uwagą - jakby sprawdzała jednocześnie, czy przypadkiem nie kantuje. Wyglądała na zaskakująco trzeźwą. Może trafiła do klubu niedawno.
Khouri uniósł lekko brew, gdy usłyszał imię Emmy. Pozostali też musieli zwrócić na to uwagę, ale zrzucili winę z łatwością na alkohol trzymany w ręku przez rudowłosą. Pora była późna, a większość klubowiczów zapytana o imię pewnie mogłaby się zawahać, wstrzymywana przez procenty lub narkotyki.
- Więcej - odparł Khouri, sięgając po swoje karty.
Na moment nastała cisza, pomimo zadanego przez nią pytania. Każdy sprawdzał swoją talię - asari zaklęła, lecz mężczyźni zachowywali, jak przystało, pokerowe twarze. Na ustach Nazira błąkał się lekki, tajemniczy uśmiech, ale w tej chwili mógł on znaczyć tyle, co nic.
- A skąd - mruknął Andros, zerkając na karty tak, że prawie nie oderwał ich od stołu. Po tym od razu przykrył je dłonią i przeniósł wzrok na Dubois. - Urodziłem się w kolonii.
- A ja tutaj - odparła swobodnie kobieta, trzymając przed sobą karty jak gdyby nigdy nic - najwyraźniej nie bała się, że ktoś mógłby przyuważyć ich zawartość. Ze swojej pozycji Irene nie mogła na pewno. - Choć przyjeżdżam rzadko. Do rodziny. Mieszkam na Cytadeli.
Znów na chwilę nastało milczenie - każdy skupiony na grze. Wymieniali się tylko swoimi decyzjami w sprawie całej rundy, która nie trwała więcej niż dziesięciu minut. Teksi odpadła niemal na początku, z westchnięciem pasując i wyłączając się z gry. Kredyty weszły w obieg, a turianinowi zaświeciło się w oczach. Kwoty były symboliczne, przynajmniej na razie, choć widać było, że zamiary Androsa były inne.
Do ostatniej rudny dotarli wszyscy, ukazując swoje karty na stół - Dubois ręka była dobra, lecz turianina lepsza. Ten w osłupieniu jednak wpatrywał się w najlepszą możliwą kombinację, jaka leżała przed Khourim, który sam sięgał po zapomnianą szklankę z alkoholem i upijał z niej łyka.
- Kiepsko ci wychodzi rewanż - zaśmiał się, widząc, jak turianin zbiera w złości karty i tasuje je dość agresywnie - jedna prawie wypadła mu z ręki. Kredyty powędrowały do Nazira.
- Pochodzisz z Ziemi? - zagadnęła asari, niezrażona własną przegraną. Tym razem turianin rozdał karty znacznie szybciej - a ręka Dubois była znacznie lepsza. - Słyszałam, że jest ładna.
Partia była znacznie krótsza i zakończyła się wygraną rudowłosej, której karty okazały się tworzyć najwyżej punktowaną kombinację, ku zdziwieniu turianina. Być może nie myślał o niej jako o prawdziwej konkurencji, przez znane tylko sobie powody.
- Zmieńmy grę - prychnął, a asari zareagowała śmiechem.
Nazir za to przesunął spojrzeniem po siedzącej obok Dubois, uśmiechając się szelmowsko. Pomiędzy nimi był remis.
- Zagrajmy jeszcze raz - zaproponował śmiało, dopijając swój alkohol i odkładając szklankę na bok.
Nieświadom był tego, że w głowie Dubois przez caly ten czas pracowało Vertigo. Dostrzegała drobne zmiany na twarzach wszystkich pozostałych. Widziała jak turianin stresując się zaciska szczęki niemal niezauważalnie, a asari wciąga powietrze do płuc. Najtrudniejszy do odczytania był Khouri - dopiero gdy zaobserwowała partię, w której wygrał, a później tą przegraną, mogła porównać obie. Vertigo nauczyło ją, jak rozpoznawać jego reakcje w trakcie gry, dając potężną przewagę - niekoniecznie uczciwą.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

28 mar 2017, o 23:29

Chwilę później nie pamiętała już o swojej pomyłce. Jej imię i tak nie miało dla nikogo tu znaczenia, asari i turianina widziała po raz pierwszy i ostatni w życiu. Tak przynajmniej zakładała. Dla nich mogła mieć dowolne imię, albo i dwa jednocześnie. Teraz mieli grać, a nie zajmować się pierdołami takimi jak drobne przejęzyczenia - choć Irene podejrzewała, że nieczęsto spotykali się z ludźmi, którzy nie radzili sobie z przedstawieniem się.
- Ziemia jest piękna, chociaż też dawno nie byłam - przyznała, zgodnie z prawdą. Powodu takiego obrotu spraw wcale nie musieli znać. Dubois sama też o tym teraz nie myślała. Przed oczami stanęło jej morze, ciepła plaża na południu Francji, na której spędziła do niedawna najlepsze dni w życiu. - Są miejsca które warto zobaczyć, tak samo jak tutaj.
Pogawędka była miła, jak zawsze, choć Irene próbowała się skupić na grze, więc i rozmowa chwilowo przymarła. Przyglądała sie swoim kartom, szukając w nich olśnienia. To nie nadchodziło, za to kończył się jej drink, więc uniosła wzrok w poszukiwaniu kelnerki, by zamówić następny. Nie wygrała tego rozdania, ale uśmiechnęła się szeroko widząc zadowolenie na twarzy Nazira. Może jednak nie był w grach hazardowych tak beznadziejny, tylko po prostu w kwazara miał pecha. Oddała karty turianinowi, z rozbawieniem przyglądając się nerwowemu tasowaniu.
- Nie martw się, mnie też zaskoczył - rzuciła do niego, Khouriemu posyłając tylko niewinny uśmiech.
Drugie rozdanie było znacznie lepsze i gdy wreszcie mogła wyłożyć karty przed sobą, z zadowoleniem założyła nogę na nogę, przesuwając wzrokiem po pozostałych. Trochę nie miała pojęcia jak to się stało, ale nie narzekała. Odgarnęła włosy z twarzy i zgarnęła swoją pulę kredytów, karty ponownie oddając rozdającemu.
- Okej - zgodziła się na jego propozycję wybrania innej gry. Potem odezwał się Nazir, więc przeniosła wzrok na niego i skinęła głową. - Okej. To drugie. Znaczy, zagrajmy ostatni raz.
Utkwiła uważne spojrzenie w mężczyźnie, nieco niesprawiedliwie korzystając z przewagi, którą dawała jej Vertigo. Ale czy na pewno tę przewagę miała? On z pewnością był mniej pijany. Prawdopodobieństwo, że znów wygra któreś z ich dwójki, było niewielkie, ale mogli to potraktować jako dogrywkę - dopóki turianin nie zrezygnuje całkowicie. Przyjęła potem kolejne karty na rękę, przyglądając się już temu, co dostała. W sumie miło by było wygrać ponownie. Lubiła to. Ale z drugiej strony czy był ktoś, kto nie lubił? Cóż, tu przynajmniej Khouri nie mógł jej oskarżać o oszustwo, bo to nie ona rozdawała karty, nie miała nawet rękawów w których mogłaby ukryć dodatkowe. Przypomniała sobie już zasady i teraz mogła do tego podejść z nieco większym zaangażowaniem, choć wyjątkowo nie starała się w typowy dla siebie sposób rozproszyć pozostałych siedzących przy stole. Nie potrzebowała tego, a na Nazira to i tak nie działało - nie w sposób, który jakkolwiek wpływałby na jego trzeźwość myślenia.
- Brakowało mi tego - westchnęła. - Wymieniam trzy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

5 kwie 2017, o 15:35

Nazir, +10 za dobrą znajomość gry
Irene, +20 za Vertigo

Nazir 0-40, Irene 41-100
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

5 kwie 2017, o 15:51

Turianin nie czekał zbyt długo - gdy Irene przytaknęła co do zmiany gry, od razu się odwrócił by zacząć szukać innej. Asari wydawała się tym rozproszona - wpatrywała się to w rudowłosą, to w mężczyznę, nie wiedząc na czym konkretnie powinna skupić wzrok.
- Rozumiem jak musisz się czuć - westchnęła, zakładając nogę na nogę. - Na Thessię wracam bardzo często, ale mój ojciec pochodzi z Palavenu. Nie było mnie tam od pięćdziesięciu lat.
Pokręciła głową, gdy Khouri, z przylepionym do twarzy, zawadiackim uśmiechem uniósł brwi, wskazując na karty, które potasował. Kobieta spasowała, rezygnując z kolejnej partii, tak samo jak turianin, odrywający się od przeglądania gier na omni-kluczu. Prychnął, wywołując u Nazira śmiech.
- Skoro przegrywasz w kwazara, możemy pograć potem w to - rzucił opryskliwie, poirytowany własną, podwójną przegraną, w tym raz na rzecz Nazira, na którym teraz przecież miał się odegrać, a potem jego przez jego podpitą koleżankę, która wydawała się nie mieć żadnych szans z początku, tylko po to by ograć wszystkich w drugiej rundzie.
- Kwazar to nie to samo - odparł mężczyzna ze śmiechem, przeglądając swoje karty. Wyglądał dość swobodnie, nie przejmował się możliwą przegraną. Widać było po nim nie tyle pewność siebie, co luźne podejście do grania.
Ich runda potrwała zdecydowanie dłużej niż obie poprzednie. Skupieni na grze, oboje zignorowali fakt, że turianin wstał od stołu i przeszedł do innego stanowiska, przy którym siedziała dwójka poważnych mężczyzn. Łypnęli na niego spode łba, lecz jeden odsunął wolne krzesło, dopuszczając kolejnego dżentelmena do poważnej gry.
Asari przypatrywała im się, jednocześnie co jakiś czas uruchamiając omni-klucz, na który przychodziły jej wiadomości.
Khouri grał inaczej. To dostrzegła od razu - wyhaczyła bez problemu to, że zaczynał z beznadziejną ręką, choć niemal nie było widać po nim różnicy. Vertigo pomagało. Ale nie poznała wszystkich jego taktyk i zagrań - być może po kilku rundach już nigdy nie będzie w stanie z nim przegrać przez zwykłą pokerową twarz. Ale tym razem, po porównaniu obu rąk, Khouri uśmiechnął się szerzej i opadł na oparcie kanapy, spoglądając na nią zadowolony z siebie.
- Nienawidzę kwazara - parsknął śmiechem, przypominając sobie o wszystkich porażkach, jakich doznał grając z nią w inny rodzaj gry. - To co, coś innego?
Uruchomił omni-klucz, by otworzyć menu i zamówić sobie kolejnego drinka.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

6 kwie 2017, o 22:07

Nawet nie zauważyła, że turianin, którego imienia już nie pamiętała, postanowił zmienić stolik i towarzystwo do gry na poważniejsze. Tutaj nie miał szans na wygraną i najwyraźniej zdał sobie właśnie z tego sprawę. Asari wydawała się mniej nadęta i kwestia nieudanej partii nie bolała jej za bardzo. Uśmiechnęła się do niej, gdy padła odpowiedź.
- Nie tęsknię za bardzo. Będę żyć trochę krócej niż przeciętna asari, więc czasem dochodzę do wniosku, że szkoda czasu na powroty, skoro można lecieć dalej - wzruszyła lekko ramionami i odgarnęła z nich włosy, odrzucając je na plecy.
Nagły przypływ poetyckości szybko jej przeszedł, gdy mogła skupić się na nowym rozdaniu. Miała niezłą rękę i sądziła, że uda się jej wygrać ponownie. Była wręcz przekonana, zwłaszcza, że czytała z twarzy Nazira jak z książki. Tak się jej przynajmniej wydawało, do momentu, w którym jej nie zaskoczył znacznie lepszym wynikiem końcowym. Rozchyliła lekko usta, chcąc coś powiedzieć, ale zapomniała co, gdy wpatrywała się w wyłożone przez niego karty. Nie miała pojęcia jak to zrobił. Musiał mieć cholernie dużo szczęścia. Może niechcący oddała mu swoje, to by wiele tłumaczyło.
- Przecież miałeś beznadziejną rękę - zaprotestowała, zapominając o tym, że Khouri niekoniecznie zdawał sobie sprawę z tego jak dobrze potrafiła odczytywać emocje z jego twarzy. Westchnęła, odkładając swoje karty i unosząc dłonie w geście rezygnacji. - Dobrze, że się o nic nie zakładaliśmy.
Szybko wypiła zawartość swojej wysokiej szklanki i odstawiła ją na stół obok, pozwalając zabrać ją przechodzącemu kelnerowi. Podniosła się przy okazji z krzesła i zajrzała przez ramię Nazira, wybierając sobie kolejnego drinka na jego omni-kluczu. Mogła to zrobić ze swojego, z pewnością byłoby jej wygodniej, ale racjonalne myślenie nie było teraz jej mocną stroną. Pewnie dlatego też przegrała, to było jedyne sensowne wytłumaczenie. Przesunęła dłonią po jego ramieniu, a potem paznokciami w górę jego karku, bardziej podświadomie, niż w jakimś konkretnym celu. Uśmiechnęła się do niego, by zaraz wrócić na swoje miejsce.
- Ja chyba kwazara wolę - zaśmiała się. - Ale nie ma się co dziwić. Coś innego? Skład nam się posypał. Jak przekonasz Androsa żeby do nas wrócił, to możemy zagrać. Możesz mu powiedzieć, że obiecuję być w następną grę tak beznadziejna, na jaką wyglądam.
Uśmiechnęła się szeroko i sięgnęła po kolejnego, trzeciego z czterech papierosów, które miała przeznaczone na ten wieczór. Odpaliła go i chwilę później wypuściła w górę cienką strużkę dymu. Oparła się wygodnie, rozglądając się wokół. Wtopiła się już w Phobię, w panujący tu nastrój i dudniącą muzykę. Nawet tutaj, przy stole, na który jednak padało jasne światło, by grało się wygodniej, czuła się oderwana od rzeczywistości. Tej, która przez długi czas nie była dla niej zbyt łaskawa - dopóki nie dotarli na Thessię. Irene miała wrażenie, że lawiruje we śnie i nie chciała, by się on kończył. Obserwowała załamania światła na wydmuchiwanym przez siebie dymie i widocznego przez niego Nazira.
- Nie przestajesz mnie zaskakiwać - stwierdziła nieco ciszej, ze swoim półuśmiechem przyklejonym do ust.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

10 kwie 2017, o 21:55

Muzyka sączyła się przez ściany i drzwi klubu. Trafiała do nich pomimo tłumów na korytarzach czy imprezowiczów oblegających najbliższy wyjściu stolik. Przytłumione światło, choć nieco lepsze w pomieszczeniu, w którym dobry wzrok był podstawą gry, nieustannie dawało wrażenie oderwania od rzeczywistości. To tylko pogłębiło się, gdy na moment stół zniknął jej z oczu, spowity gęstym, papierosowym dymem, który dopiero wyżej, ponad jej głową przerzedził się i wtopił w gęstą atmosferę Phobii.
Asari szybko zatraciła się w wysyłanych i odbieranych wiadomościach. Pogrążona w rozmowie, wydawała się prowadzić z kimś albo pasjonującą i intensywną rozmowę, albo kłótnię, bowiem jej palce poruszały się nad holograficzną klawiaturą tak szybko, że ciężko było nadążyć za ich ruchem.
Khouri na pewno nie planował narzekać na to, że Dubois przysunęła się bliżej i też nie od razu wybrała swojego nowego drinka. Uśmiech nie znikał z jego twarzy, wywołany wygraną, a podtrzymany jej towarzystwem. Mruknął coś pod nosem, nie do końca zrozumiałego, dezaktywując urządzenie, gdy paznokcie rudowłosej przesunęły się po jego karku. Jego palce poruszyły się, przesuwając po gładkiej skórze nieco niżej niż sięgał materiał sukienki - ciężko było określić, kiedy w tym miejscu zagościła jego ręka, ale długo nie ruszała się z miejsca.
- Niech się bawi z tamtymi - parsknął nieco gorzkim śmiechem, spoglądając na turianina spode łba. Nie wyglądał na obrażonego tym, że mężczyzna postanowił ich opuścić, urażony przegraną. Ale faceci, z którymi grał teraz, wyglądali dość podejrzanie, zmuszając Khouriego do zatrzymania na nich wzroku na chwilę dłużej.
Kącik jego ust powędrował do góry sekundę później, wracając na dobrze znane miejsce, w którym powinien zostać już na zawsze. Objął ją ramieniem, przyciągając szybko do siebie, gdy tylko asari odwróciła się w krześle, dla własnej wygody. I tak zajęta była pisaniem. Ich drinki jeszcze nie nadeszły, ale Nazir nie wyglądał, jakby w ogóle ich pamiętał.
- Mówiłem ci, że lubiłem kasyna na Cytadeli. Nie chodziłbym do nich gdybym we wszystko przegrywał - parsknął śmiechem, rozumiejąc w ten sposób jej słowa. Jego twarz nagle znalazła się bardzo blisko. Poczuła oddech na swojej szyi, nim o jej głowę oparł się jego policzek.
- Nie chce mi się grać - oświadczył po chwili, cicho, w miarę gdy jego dłoń przesuwała się wzdłuż jej ramienia. - Możemy wrócić na parkiet - zaproponował po krótkiej chwili.
W otwartym, pozbawionym drzwi przejściu na korytarz dostrzegła przechadzającą się kelnerkę z tacą używek, chętną do rozdania większej ich ilości już upojonych alkoholem i zabawą gości.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

10 kwie 2017, o 22:34

Na moment w jej głowie pojawiła się myśl o tym, że nie powinna tak po prostu stać, a już na pewno nie powinna dać się Nazirowi do siebie przyciągać. Podświadomie poczuła potrzebę ucieczki, znalezienia argumentu za tym, by opuścić okolicę i znaleźć sobie coś do roboty na przykład na innej planecie. Zorientowała się jednak, że to absurd, zwłaszcza dziś. Zwłaszcza teraz. Wtuliła się więc w mężczyznę, uśmiechając się do niego. Nie widziała go tak wyraźnie, jakby chciała, ale za to doskonale czuła dotyk jego ciepłych dłoni.
- Mówiłeś też, że przegrywałeś tam żołd, to mi pasowało do niewątpliwego talentu w kwazara - odparła i parsknęła śmiechem.
Zaciągnęła się znów dymem, bo nie skończyła jeszcze palić. Smakował słodko, a może się jej tylko wydawało? Może zapach konwalii mieszał się jej z tym wiśniowym. Wypuściła jasną chmurę w bok. Przypomniał się jej nowy pancerz, który czekał na nią w kajucie na Crescencie i jej twarz rozjaśniła się w jeszcze szerszym uśmiechu. Wszystko było na swoim miejscu. Pod warunkiem, że Crescent nadal stał w porcie, ale nad tym już czuwała Isis.
- Już chcesz stąd iść? A we mnie dopiero zaczęła się budzić żyłka rywalizacji - westchnęła. - Ale w porządku. Nie musisz mnie do tego przekonywać.
Dopaliła papierosa szybko, spoglądając jeszcze na asari, ale ta wydawała się zapomnieć o ich istnieniu, więc nawet pożegnanie stało się zbędne. Choć rzuciła jej krótkie "do zobaczenia", gdy wrzuciła niedopałek do popielnicy i przy okazji przyjęła od kelnerki zamówiony przez siebie drink. Który to był? Czwarty? Piąty? Przypomniała sobie czasy, gdy kradła butelki alkoholu, bo picie w klubach się nie opłacało. Teraz nie musiała się przejmować ceną tutejszych napoi alkoholowych. Inna sprawa, że w większości to nie ona za nie płaciła.
Była ostatnią osobą, która odmówiłaby tańca, zwłaszcza że muzyka przeszywała ją od stóp do głów każdym kolejnym uderzeniem basu. Wstała, pociągając Nazira za sobą i ruszyła w stronę, z której wydawało się jej, że był parkiet. Po drodze zaśmiała się z leżącego gdzieś w kącie turianina, a potem zaczęła coś do Khouriego mówić, ale było zbyt głośno, by ją usłyszał z odległości większej niż pięć centymetrów, więc zrezygnowała. Za to jej uwagę przyciągnęła po raz kolejny już widziana taca z proponowanymi jej tabletkami.
- Obiecujesz pilnować moich nerek? - upewniła się, a gdy otrzymała odpowiedź twierdzącą, podeszła do kelnerki i poprosiła o Tanos. Tabletkę zważyła w dłoni, by po chwili namysłu połknąć ją, bardzo odpowiedzialnie popijając ją chłodnym drinkiem. Odwróciła się potem do Nazira, uśmiechając się niewinnie. - To już ostatnie. Więcej nie biorę. I nie piję.
Upiła kolejnego łyka ze szklanki i ruszyła dalej, docierając w końcu do parkietu, którego lokalizację jednak cudem zapamiętała. Złapała Nazira za rękę i nie odrywając od niego spojrzenia, wciągnęła go między tańczących, ostatecznie przyciągając do siebie. Raczej nie spodziewała się z jego strony żadnego oporu.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

12 kwie 2017, o 00:25

Wyświetl wiadomość pozafabularną Khouri wydawał się bardzo nie przejmować tym, jak mogło przegrywanie żołdu brzmieć i co sugerować. Wzruszył tylko lekko ramionami, robiąc przy tym niewinną minę, która nie pasowała do otaczających ich, ostrych świateł i drapieżnej muzyki. Szybko zresztą z jego twarzy zniknęła.
- Gdy siedzisz w kasynie wystarczająco długo to i tak wszystko przegrasz - odparł, nieświadom jej chwilowego momentu słabości i powrotu do niezbyt przyjemnych myśli o ucieczce, czy poczuciu osaczenia.
Asari odrzuciła im coś, co brzmiało bardziej jak pytanie i prośba o powtórzenie, ale uniosła wzrok znad omni-klucza, uśmiechając się do Irene szeroko.
- Skończmy na mojej wygranej - zaśmiał się w odpowiedzi, chętnie prowadząc ją do wyjścia. Bez reszty osób czekałby ich kwazar, lub coś małego, do czego mu się aż tak nie śpieszyło.
Wyszli na korytarz - Khouri obejmował ją ręką, trzymając blisko przy sobie - nie tyle z obawy o jej nagłą ucieczkę, co przyjemnym odruchu, który wszedł mu w nawyk dość szybko i niespodziewanie. Alkohol wymazał z pamięci informację o tym, że rudowłosa nie zawsze czuła potrzebę pokazywania takich rzeczy publicznie - a może jej stan sprawił, że zwyczajnie to zignorował.
- Wszystkich - odrzucił rozbawiony, obserwując tackę, którą trzymała zatrzymana przez nich kelnerka. Kobieta miała krótką fryzurę - czarne włosy o świecących się w półmroku, fioletowych końcówkach w kolorze jej oczu. Uśmiechała się oszczędnie, choć jednocześnie przyciągała wzrok - twarzą, nie w połowie odkrytym ciałem.
Pozwoliła rudowłosej zabrać tabletkę, bez żadnych pytań czy informacji - niekoniecznie dbając o dobro Dubois jako gościa, który miał do czynienia z Tanosem po raz pierwszy.
Kapsułka wyglądała tajemniczo, lecz o tym, jak działa, Irene miała przekonać się dopiero dziesięć minut później.
Dopiero wtedy, gdy znalazła się w centrum parkietu, nie słysząc własnych myśli tłoczących się w głowie, którą wypełniała muzyka. Czując bliskość Khouriego gdy tylko tłum prowadził ją bliżej niego. Będąc częścią czegoś większego.
Wtedy zaczęła wykraczać poza to, co słyszała. Jeden zmysł zaczął łączyć się z drugim, prowadząc do czegoś, co z początku było jedynie subtelnym spostrzeżeniem, jakiego dokonała we własnej głowie, by zmienić się w kaskadę barw.
Jej słuch wyostrzył się, wyłapując wszelkie zmiany w muzyce wypełniającej pomieszczenie. Stan, którego doświadczała, był ciężki do wytłumaczenia, ale z pewnością był piękny.
Eksplozje barw przed jej własnymi oczami z początku wydawały się być dziwną halucynacją. Błyskami świetlnymi, niczym te karmazynowe, wywoływane przez rozstawione w klubie lampy. Dopiero później dotarł do niej sens tego, co widziała, co czuła.
Po jej skórze przeszedł dreszcz. Muzyka zmieniła się w kaskadę barw. Klub przestał być czerwony. Każdy ton w muzyce przybierał inną barwę, tworząc fajerwerki przed jej oczami, znikające wraz z dźwiękiem, do którego były przypisane. Wysokie wyglądały jak ogień, wybuchający na chwilę, nim nie przykryją go niskie, granatowe basy.
Każdy głos, każdy krzyk, śmiech, wszystko to tworzyło spektakl, którego była widzem, ale też uczestniczką. Jednocześnie oderwana od rzeczywistości i będąca częścią jednego, wraz z każdym innym tańczącym.
I mężczyzną obok, przypatrującym się jej jak gdyby dostrzegł na jej twarzy zmianę.

Wróć do „Liria”