Każdy jakoś podróżuje! W przypadku, gdy środkiem naszego transportu jest własny, bądź cudzy, statek, którym możecie dostać się w każdy zakamarek galaktyki, warto to udokumentować właśnie tutaj.

Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Nerthus

14 sie 2016, o 18:11

Cieszył się, że już się wynosili. Nie dowiedzieli się w sumie nic ciekawego, a cała misja wyglądała jak życzenie - bo w rzeczywistości tak było - pieprzonego dupka pewnie wykupuje kolegę lub cenionego siepacza od czarnej roboty. Ta teoria zyskała w oczach najemnika, kiedy dowiedział się o zajęciu Azjaty - drogą prawą nie wszystko da się osiągnąć, trzeba wspomagać się nielegalnymi środkami. Cóż, nawet jeżeli to były głupie pobudki bogatego gościa, to to nic nie znaczyło - płacił, więc się to robiło. Zaś małostkowość , podejrzliwości i rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze, to już prywatne sprawy samego najemnika. Brodaty nie wiedział na co się pisze, jednak banda doświadczonych najemników podnosiła morale.
Pożegnał się ze zleceniodawcą i jego kompanami. Nie trzeba było się dużo zastanawiać, żeby dojść do wniosku, że są to raczej jego ochroniarze, jak po prostu kumple do wypadów. W końcu był właścicielem jakichś tam kasyn, więc i kimś ważnym w lokalnej galaktyce. No, na pewno przynajmniej miał kredyty, a te czyniły ludzi potężniejszymi. I bardziej podatnymi na inne, podobne istoty - kredyt to krew, jeden z lepszych istniejących narkotyków. To też władza, a ta sama w sobie uzależnia jeszcze bardziej - w rękach szaleńca głód, który stale rósł, a którego nie dało się zagłuszyć. Skośnooki na pewno nie przemieszczał się na własną rękę, inaczej jego sieć kasyn szybko zmieniłaby właściciela.
Odprowadził ich wzrokiem, jak zauważył, niektórzy płatni wojownicy również.
Oparł się o ścianę, kiedy czekali na panią pilot. Sprawdził w tym czasie, ile fajek mu zostało w paczce i czy da radę pociągnąć na niej jeszcze ten dzień. Na zlecenia zabierał pewien zapas, jednak starał się być oszczędny w nałogu - wolał zapalić rzadziej, jak skończyć bez fajek z kurewskim głodem nikotynowym. Ten stan nigdy nie kończył się dobrze, zbyt wysokie ciśnienie powodowało kłopoty. Wątpliwe, żeby na Czyśćcu było gdzie kupić fajki.

Rodzeństwo na pokładzie, jakie to słodkie. Na pierwszy rzut oka widać było głębsze relacje. Przypuszczał nawet, że to obrażony - albo i przerażony - na grupę męskiego zagrożenia, chłopaczek Svei. Jednak był to aż i tylko brat, może zachowujący się dziwnie, ale na pewno przydatny. Sam Szeol na pewno nie wpakowałby się na statek bez technika, na pewno nie świadomie - jako pilot, statek taki traktował praktycznie jak latającą trumnę. Bo jak się coś spieprzy, to może i potrafiłby to naprawić, ale to właśnie tacy goście jak jej braciszek, byli od robienia tych cudów w duszy statku.
Grzecznie zwiedził cały statek z panią pilot, patrząc raczej na nią odwróconą tyłem, jak na statek. W końcu nie był on zaskakująco duży, więc długo nie zajmie mu błądzenie po labiryntach Nerthusa. Kajutę wybrał po sytuacyjnych kryteriach - nie miał zamiaru dzielić piętrowego łózka z chrapiącym, najebanym typem. Nie wziął tego zadania, żeby spędzić noc w pieprzonej gorzelni. Dlatego też wybrał pomieszczenie, w którym zdążył rozłożyć się najemnik w tatuażach - nie wyglądał za ciekawie, ale przynajmniej nie zapowiadało się, żeby chrapał jak odpalany stary wóz. A i górna prycza nie przeszkadzała mu, w sumie potrafił spać w każdych warunkach. Byleby nie było wilgotno lub mokro.

Poszedł w ślady innych i również pozbył się swojego pancerza. Na Omedze lepiej było chodzić w założonym stroju ochronnym, być gotowym na mordobicie lub nawet strzelaninę - po ostatnich wydarzeniach na Ziemi, brodaty tym bardziej spodziewał się jakiegoś większego zamieszania. Na szczęście błędnie.
Popatrzył się na złożony już pancerz, po którym przejechał palcami; czuł pod nimi płytkie zadrapania, małe, niegroźne wgniecenia, znaki, że przeżył już w tej puszcze bardzo dużo. Dawało to też do myślenia, czy nie przyda się jakaś mała renowacja zbroi. Musiał zapisać sobie to w jakimś notatniku lub ustawić przypomnienie w omnikluczu, bo znając życie sam o tym zapomni - skleroza w takim wieku, nie wróżyła nic dobrego.
Wyszedł do reszty, która zebrała się licznie w mesie.
- Jestem Szeol Gate - powiedział, wchodząc do mesy. - Mam nadzieję, że w czasie misji zadania, będziemy zachowywali się względnie przyjaźnie wobec siebie.
Głupio byłoby nie znać swojego kompanów i zachowywać się jak dzik, traktując ich ja niewidzialne duchy. Idiotycznie było robić sobie wrogów w tym momencie.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Nerthus

15 sie 2016, o 21:40

Znalezienie miejsca, w którym można było zawiesić pancerz, graniczyło z cudem, a nawet było całkiem niemożliwe. Za to mógł schować go do szafki. Te były w kajucie dwie, szyfrowane, choć w tej chwili otwarte dla ewentualnych gości Nerthusa. Złożony pancerz mieścił się w niej idealnie, a zamek dało się dostosować do indywidualnych preferencji i zaszyfrować po swojemu. Nie to, żeby ktokolwiek miał teraz ukraść Nexaronowi zbroję, na tym pokładzie akurat chyba nie musiał się tego obawiać.
Jeśli chodzi o kuchnię, Nerthus posiadał niewielki aneks w mesie, choć ze składnikami na ewentualne świeże posiłki było już znacznie gorzej. Striker mógł korzystać z małej płyty grzewczej i gotowych dań, z których można było sklecić względnie zjadliwą całość, jeśli tylko wpadł na pomysł jak to zrobić. Większość zapakowanych obiadów składała się z kawałka pieczonego, lub gotowanego mięsa, czasem w sosie, a czasem nie. Do zestawu zwykle był ryż, bądź dziwny rodzaj kaszy, który na pewno nie pochodził z Ziemi. Dołączone sałatki i surówki może i były świeże, ale można było się obawiać, w jakim stanie będą za kilka dni, gdy przyjdzie im wracać z więźniem z Czyśćca. Absolutnie wszystkie były niedosolone, a jedyną przyprawą, jakiej użyto, był chyba syntetyczny czosnek. Gdyby Charles postanowił wykazać się swoimi umiejętnościami kucharskimi, miałby przed sobą twardy orzech do zgryzienia.
Technik póki co znajdował się poza zasięgiem Kraivena, bo siedział w maszynowni. Mógł się jednak spodziewać, że pojawi się w mesie znacznie szybciej, niż Svea, bo zanim ich pani pilot będzie mogła wrócić do towarzystwa, musiała spędzić trochę czasu na naprowadzaniu statku na właściwy kurs, na tyle, by pozwolić sobie na beztroskie uruchomienie autopilota i dorwanie się do dobrze zaopatrzonej szafki z alkoholem. Mimo wszystko jednak, z bratem Svei prawdopodobnie dało się dogadać. Nie wyglądał na osobę problematyczną, przynajmniej na pierwszy rzut oka, a jeśli charakter rodzeństwa był choć trochę podobny, to mogli się spodziewać ciekawej podróży. Według Szeola mógł on się zachowywać dziwnie, ale może po prostu nie został on uwzględniony jako pełnoprawny członek tej ekspedycji - pozostał technikiem, odpowiedzialnym wyłącznie za statek.
Prycze nie należały do niewygodnych, choć trudno było też mówić o luksusach. Engmanowie okazali się jednak na tyle miłymi gospodarzami, że zapewnili im świeżą pościel - nie koce - co nie było często spotykane, chyba że właśnie na prywatnych transportach dla bogatych ludzi, tak, jak swój statek w skrócie opisała Svea.
Mieli chwilę czasu dla siebie, który musieli niestety spędzić w swoim towarzystwie, bez różowowłosej, która rozluźniałaby spiętą atmosferę. Pytanie tylko, czy inicjatywa Szeola zadziałała na pozostałych. Zawsze mogli włączyć jakikolwiek vid, który zastąpiłby frustrującą ciszę, podczas gdy oni woleli być małomówni i groźni, zamiast spróbować się uspołecznić, choćby na te dwa dni.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Nerthus

17 sie 2016, o 17:55

No cóż... Wieszaka niestety nie udało się piratowi znaleźć, ale nie był to powód do płaczu skoro zamiast niego miał do dyspozycji całą szafkę. Bez wahania umieścił w niej swój pancerz, a następnie również i broń, bo było wątpliwe w jego odczuciu, aby ktokolwiek z obecnych na statku chciał się strzelać. Nex oczywiście przyjmował możliwość ostrej wymiany zdań czy komplementów, jak również rękoczynów, ale broń palna nie powinna być potrzebna nawet po tym jak wypiją swoje. Co za tym szło upiór trafił do szafki, którą następnie zamknął na kod skoro już miał taką możliwość. Nie było powodu udawać bardziej groźnego niż się w istocie było, ale zasada ograniczonego zaufania nadal obowiązywała. Gdy to miał za sobą wrócił oczywiście do mesy, bo na sen jeszcze było za wcześnie, a na miejscu okazało się, że ktoś już zdążył otworzyć pierwszą butelkę.
- Słyszałem za pierwszym razem - powiedział zadziornie do mężczyzny - Ale dzięki, że przypominasz, bo mam słabą pamięć do imion - i choć ton głosu mógł wskazywać, iż miał to być żart to jednocześnie taka właśnie była prawda. Póki Nex nie uzna każdego z nich za interesujących lub godnych zapamiętania to "puff". Za pół godziny nie będzie pamiętał imienia żadnego z nich. Nie żeby to był jakiś specjalny problem, bo nie było przecież potrzeby aby za każdym razem zwracał się do kogoś po imieniu aby ta osoba wiedziała, iż mówi właśnie do niej.
- Tego nie wiecie, ale nazywam się Nexaron. Aby było łatwiej Nex też jest akceptowalne - czy Nex czół potrzebę aby się uspołeczniać? Ależ skąd, ale dzięki temu będzie w stanie może dowiedzieć się czegoś ciekawego i pośmiać, więc co mu szkodzi, prawda?
- Polej mi... Ehh.. Will? - dodał po chwili zastanowienia starając sobie przypomnieć jak każdy z nich kolejno się przedstawiali przy spotkaniu na Omedze.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Nerthus

17 sie 2016, o 21:43

Sącząc sobie szklaneczkę dobrego trunku, William nasłuchiwał dźwięki pracującego statku. Musiał przyznać, że dawno nie podróżował czymś tak dogodnym. Zawsze to albo okręt pasażerski, taksówki bądź sięgając pamięcią w przeszłość, kodiaki i innego rodzaju stare wojskowe desantowce. Tutaj było z goła co innego. Nie czuł uścisku ani żadnego dyskomfortu. Jeżeli cała ta misja będzie tak właśnie wyglądała, to na boga, chyba wróci do fachu najemnika szybciej niż się spodziewa. Jednak to było zwykłe marzenie. Wiadomo bowiem, że taka robota w takich warunkach zdarza się bardzo rzadko. W dodatku powątpiewał by ta wygoda trwała przez cały czas. Tylko teraz mógł sobie na to pozwolić, a potem? Strach pomyśleć co będzie potem. Na Czyśća wejdzie dopiero za dwa dni. To dość sporo czasu by przed tym zastanowić się czy chciałby dochodzić prawdziwego sensu tej misji. Bądź jak to mówią, być lojalny jak pies i nie przejmować się niczym tylko wykonywać to co mu zlecono. Wypił kolejny porządny łyk ze szklaneczki by zorientować się, że szklanka już była pusta. Począł rzecz jasna nalewać sobie ponownie, ale w tym samym momencie zerknął jak wszyscy wynurzali się powoli z pokojów. Jeden z najemników pozwolił sobie na krótki spacer po statku, zaś pozostała dwójka zawędrowała z powrotem do mesy. Kraiven wziął szklankę do ręki, opierając swoje plecy o podparcie. Spojrzał to na Szeola to na Nexariona z miną całkowitego wyluzowania i olewczego stosunku. Tak jak słowa pierwszego przeleciały mu między uszami, tak bezpośrednie skierowane słowa w jego stronę od Nexariona, przykuły już jego uwagę. Spojrzał na niego podnosząc nieco głowę do góry, przyglądając mu się uważnie. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że facet miał dosłownie całe włosy białe. Wcześniej jakoś na to nie zwrócił uwagi. Z twarzy było widać, że był młody, ale takiej siwizny nigdy w życiu nie widział. W dodatku był wysoki jak jakiś techno wiking. Może pochodził ze Skandynawii? Nie mniej, po krótkiej konsternacji cmoknął ustami nachylając się z powrotem do stołu. Co prawda chciał technikowi nalać z przyszykowanej drugiej szklanki, ale to już nie miało najmniejszego znaczenia.
- Kraiven - odpowiedział Nexarionowi na zadane pytanie co do potwierdzenia jego imienia. Nie miał ochoty być przezywany zdrobnieniem bo wolał by tak go nazywali jego "bliżsi" znajomi. Tych tutaj nie znał, więc to była prosta piłka. Wziął butelkę, nalewając mu sprawnie trunek do pustej szklanki, po czym ponownie rozłożył się wygodniej na siedzisku, odpowiadając do dwójki - Widzę, że już się zaklimatyzowaliście - prychnął, uśmiechając się - Błyskawicznie bym nawet powiedział - wziął łyk ze szklanki, przyglądając się dwójce najemnikom.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Nerthus

18 sie 2016, o 05:31

Rozejrzał się po czymś co można było nazwać aneksem kuchennym. Jasna kurwa, takiego czegoś nie widział chyba nawet w kuchni więziennej. W mordę, czegoś takiego nawet nie widział kiedy prowadzili operacje w środkowej afryce, nawet chatki z gówna miały lepsze kuchnie niż to. Przynajmniej muzyka która leciała w słuchawkach sprawiła, że nie stracił zapału i postanowił coś zrobić z tym co tu jest. Oczywiście postanowił zacząć od sprawdzenie jak się mają sprzęty kuchenne. Od nich zależy prawie tyle samo co od jakości jedzenia. Otworzył wszystkie półki i zaczął wyjmować po kolei każdą rzecz by sprawdzić w jakim wszystko jest stanie.
-Ja pierdole co za syf.
Powiedział pod nosem oglądając noże. Nawet nie były dobrze naostrzone, praca z czymś takim musiała być cholernym utrapieniem. Może i były dobrej jakości, jednak zaniedbane bardziej niż dzieci w slumsach. Wiedział już o tym że czeka go żmudna praca z tymi narzędziami by doprowadzić je do standardów kucharza jego poziomu. Postanowił więc, że wystarczy mu do pracy jeden. Nóż Chefa to jest król akcesoriów kuchennych, jak lew jest król dżungli. Resztę pochował żelastwa pochował po szafkach. Niestety do zaostrzenia swojego nowego przyjaciela na czas przelotu musiał zadowolić się smutną ostrzałką, która była na miejscu. Czasami żałował że nie nosił ze sobą już osełki. Jednak nie stać go było na kupienie naprawdę dobrego noża do filetowania swoich przeciwników. Zawsze wolał zwykły metal niż to technologiczne ustrojstwo.
Jakby nie patrzeć wszystko teraz było elektroniczne. Drony bezzałogowe, wieżyczki nawet pieprzone celowniki laserowe. Striker dobrze wiedział że na więcej masz szczudeł , tym boleśniej czujesz upadek kiedy ktoś ci je podetnie. Raz mu się to zdarzyło. Dostał granatem EMP. Wtedy nauczył się, że 17 centymetrowe ostrze nigdy nie ma problemów z sygnałem.
Więc ostrzył kosę naprawdę długo, tak długo aż mógłby nią przekroić człowieka od góry do dołu. Taki już był. Pieprzony perfekcjonista w sprawach na których się znał.
Samo żarcie nie wyglądało tak źle jak mu się na początku wydawało. Można było z tego na pewno coś pysznego wyczarować o ile będzie w stanie wydobyć jakikolwiek smak. Już z gorszymi rzeczami przyszło mu się bawić. Przynajmniej miał świeże warzywa. W sumie to sałatkę ale dobrze nią operując można by jej dodać do wywaru i zrobić zupę. Ewentualnie zrobić jakiś sos. Żarcia na 6 osób więc nie będzie z tym problemu. O ile reszta będzie chciała żeby coś zrobił z ich żarciem, bo jeśli nie, oznaczać to będzie tylko tyle, że będzie miał mniej roboty.
Nie za bardzo wiedział co teraz dzieje się w głównej części mesy bo był w swoim typowym transie który pozwalał mu się skoncentrować i oczyścić umysł. Oparł się o blat kuchenny i odpalił papierosa. Wtedy do niego dotarło że nie zadał mongołowi jednego bardzo ważnego pytania. Pytanie które mógł zadać każdy ale jak zawsze nikt się nie kwapił żeby to zrobić. Cholerne jedno pytanie. Odpalił omni-klucz i zajrzał do ekstranetu. W wyszukiwarce wpisał tylko jedno hasło "Andres Gutiérrez". Jeśli skurwiel trafił do Czyśćca, a to mogło oznaczać tylko tyle że raczej było o nim głośno na jakieś planecie. Cholera, nawet nie wiedział jak przesyłka ma wyglądać. Zaciągnął się tak mocno z własnej głupoty że jego płuca prawie eksplodowały. Czuł że chyba zaczyna rdzewieć od braku wykonywania takich zadań. Wiedział też o tym, że to co znajdzie w necie może nawet nie leżeć obok informacji, które mógł poznać od zleceniodawcy.
Jego plan na tą chwilę był dość prosty, przejrzeć tyle ile się da, wypalić jeszcze ze 4 szlugi by się uspokoić, a potem spróbować coś ugotować. Pewnie dla siebie, skoro reszta planowała oddać się ostrej libacji alkoholowej. Nie jego sprawa, dorośli ludzie. Chcą chlać niech chleją, będą mieli przecież jeden dzień na próbę powrotu do formy. On jednak nie zamierzał nawet tykać alkoholu.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Nerthus

18 sie 2016, o 14:13

Szafka na kod, to bardzo dobre miejsce dla drogiego i po części niebezpiecznego sprzętu najemnika. Nie miał powodów, żeby ufać reszcie zebranych tutaj, więc jego dobytek pod kluczem uspokajał go oraz pozwalał zachować czystość myśli. Oczywiście nie sądził, że chcą działać na niekorzyść całej operacji, ale w tym samym czasie, nie był przekonany do ich rąk - czy nie są zbyt lepkie.
Wychodząc do mesy i przedstawiając się reszcie, tak naprawdę nie oczekiwał wielkich rzeczy - ot kulturalne zapoznanie się z resztą załogi, z którą - jak się okazało - będzie miał wątpliwą przyjemność pracować. Skrzywił się trochę w duchu i to nie z powodu olewczego podejścia reszty grupy do przywitania, ale przez ogół ich osobowości. Nie miał zamiaru doszukiwać się genezy tej kwitnącej komórki aspołeczności, ale jedno mógł stwierdzić bezsprzecznie - praca samotnego najemnika, była idealnie dla nich. Bez jakichkolwiek społecznych wymogów, takich jak rozmowy czy inne "zaawansowane" interpersonalne kontakty. Jedyne społeczne odruchy, to te, kiedy pociągasz za spust lub odbierasz kredyty, zlecone zadanie. Alkohol zaś był ewenementem samym sobie i to zaskakująco dużym, bowiem łączył nawet takie jednostki jak Nexaron i Kraiven.
Nie zdziwił się za bardzo reakcją mężczyzn. Ratowała go myśl, że w towarzystwie byli ludzie, którym testosteron lub szaleństwo, nie wylewało się z każdym wyplutym słowem. Jednak na powrót Sveai trzeba było poczekać, może jej brat również był bardziej skory do rozmów. W sumie lepiej byłoby, gdyby tak było - musi od czasu do czasu otworzyć paszczę i to nie w zamiarze zjedzenia kogoś, a dla zwykłej wymiany bezsensownych zdań.. no może na nieco wyższym poziomie, jak dzisiejsza pogoda. Choć o tą było nieco trudno w kosmosie, więc może zamiennik - dzisiejsze roje meteorytów?
Mężczyzn potraktował, podobnie jak oni - wszyscy zignorowali się w mniejszym lub większym stopniu.

Po krótkim namyśle, sam Szeol sięgnął jednak po szklankę. Stwierdził, że to drętwe towarzystwo nie nadaje się do siedzenia na trzeźwo. Tak więc od razu ruszył po szklankę do aneksu kuchennego, gdzie w trans wpadł trzeci i zapomniany przez Szeola najemnik. Widząc, że ma na uszach słuchawki i posiadając doświadczenie z obcowania z pozostałymi żołnierzami za pieniądze, brodaty postanowił dać sobie spokój - socjalizacja na Nerthusie to jak prowadził ślepy kulawego.
Kiedy znalazł odpowiednio estetyczne i duże szkło - napełnione lodem -, powrócił, a następnie nalał sobie satysfakcjonującą ilość brązowawego płynu. Jak on przepadał za tym wytworem, nawet bardziej od ziemskiego piwa - jako, że byli w kosmosie, można było z czystym sumieniem stwierdzić, że smak był nieziemski. Zawsze taki był.
Usadziwszy się na drugim końcu kanapy, Szeol zaczął grzebać w extranecie. Jako, że miał chwilę dla siebie i przy okazji najlepszego kompana - whisky - oraz garść informacji, postanowił poszukać więcej informacji na temat więźnia. Lepsze to, niż siedzenie i marnowanie powietrza
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Nerthus

22 sie 2016, o 21:29

Po wpisaniu w wyszukiwarkę imienia i nazwiska więźnia, którego mieli odebrać, wyświetlało się co najmniej kilkanaście osób. Część wyglądała, jakby faktycznie pochodzili z Hiszpanii, część tak, jakby Hiszpanii na oczy nie widziała, z niewiadomych powodów pojawił się w wynikach nawet volus i trójka asari, co miało zapewne niewiele wspólnego z ich zleceniem. Jeden Gutiérrez był szanowanym politykiem, inny zajmował się działalnością charytatywną. Jeszcze kilku innych było odpowiedzialnych za różnego rodzaju większe zatargi z prawem, na Omedze, Cytadeli i Surkeshu. Nie dało się jednak dociec tego, który z nich wylądował w Czyśćcu, a zdjęcia mówiły im tyle, co nic. Pozostało liczyć na to, że w więzieniu wydadzą im właściwego więźnia. Albo zwyczajnie spytać Svei czy cokolwiek na ten temat, bo najwyraźniej miała dostęp do większej ilości informacji, niż ich czwórka. W końcu to ona była bezpośrednio odpowiedzialna za odebranie Gutiérreza, mogła też wiedzieć przynajmniej jak wyglądał - skoro żaden z nich nie wpadł na to, by poprosić Ganzoriga o zdjęcie.
Szafka z alkoholem była wyposażona całkiem nieźle, począwszy od standardowej, ziemskiej wódki, przez salariańską whisky i dwie butelki słodkiego alkoholu asari, po niewielką buteleczkę, na której markerem napisane było RYNKOL. Jeśli potrzebowali czegoś do popicia, w kuchni - poza ekspresem do kawy - był też dozownik soków i napojów energetycznych. A skoro Svea powiedziała im, żeby się nie krępowali i częstowali się, czym chcą, to wyglądało na to, że nic nie stało na przeszkodzie, by faktycznie się częstować.
Posiłki może i były beznadziejne, tak samo jak noże, których tutaj zapewne nikt nie używał od lat - albo używał do czegoś, co niekoniecznie było gotowaniem - ale było ich znacznie więcej, niż potrzebowali, nawet gdyby ich zlecenie przedłużyło się do dwóch, czy trzech tygodni. To był spory plus, który dawał ogromne pole do popisu Strikerowi i jego kulinarnym talentom.
Od startu minęło może kilkanaście minut, które byli zmuszeni spędzić w swoim towarzystwie, zanim pojawił się drugi członek załogi - ten, z którym nie mieli jeszcze okazji spędzić zbyt wiele czasu, ani nawet poznać się bliżej. Alve wszedł do mesy, po drodze wrzucając do swojej kajuty zwiniętą w rulon gazetę, po czym z westchnięciem opadł na kanapę, tuż obok Szeola. Odgarnął częściowo związane włosy na plecy i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, jednej ze znanych ziemskich firm, nieeksportowanych poza planetę - prawdziwy rarytas. Odpalił jednego, zaciągnął się i dopiero wtedy przeciągnął spojrzeniem po zgromadzonych - najwięcej uwagi poświęcając Charlesowi, który z nieznanych dla niego przyczyn postanowił zainteresować się kuchnią bardziej, niż pozostali.
- Svea powinna tu przyjść za jakieś dziesięć, piętnaście minut - rzucił, zerkając w stronę przejścia do kokpitu. - Jestem Alve - przedstawił się. - Chociaż młoda pewnie już wam to zdążyła powiedzieć. I dodać coś od siebie. Lecimy na Czyściec, co? Dla mnie to nie brzmi zbyt fajnie, ale Svea stwierdziła nie sraj żarem, co się może stać - o dziwo całkiem nieźle ją przedrzeźniał. Musiał mieć doświadczenie przez tyle spędzonych razem lat. Wzruszył ramionami. - To jak to było? Ty jesteś... Bridge? - uśmiechnął się lekko do Szeola. Może i różowowłosa nauczyła się ich imion i nazwisk, ale jej brat nie uznał tego za konieczność. A może nie miał też takiej możliwości, bo robił tylko za technika i nikt nie podzielił się z nim szczegółami misji.
Wcisnął przycisk z boku stołu, co sprawiło, że wysunęła się z niego niewielka popielniczka, po czym zmarszczył brwi i przyjrzał się wyciągniętej przez nich butelce.
- Co pijecie? - spytał. - Wiecie, że jak wypijecie jej to różowe gówno asari, to was zabije we śnie, czy nie uprzedzała?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Nerthus

24 sie 2016, o 12:19

Kraiven zwrócił uwagę na wchodzące do Mesy chłopaczyny. Odprowadził go wzrokiem do momentu jak ten usiadł obok nich na kanapie, po czym dopił kolejne whisky ze swojej szklanki. W przeciwieństwie do innych pozaziemskich trunków, do Williama przemawiał tylko ludzki alkohol. Być może to z sentymentu, gdyż wspominało to jego dom, a być może po prostu z przyzwyczajenia. Nie mniej, odłożył póki co szklankę na stół, spoglądając teraz na Alve z pełną uwagą. Wcześniej zignorował go kompletnie przy rozmowie ze zleceniodawcą i jego świtą. Teraz mógł wertować braciszka Svei na wskroś. Tak jak jego siostra, był prawdopodobnie w tym samym wieku. Być może trochę młodszy, ale trzeba było przyznać, że jak na ich wiek, dość młodą drużynę stanowili. Zresztą, nie było co się dziwić. W tych czasach dość często się spotyka młodzieniaszków, którzy pracowali jako najemnicy bądź kurierzy. Czyż nie było podobnie z Kraivenem? Szkoda tylko, że ta praca coraz bardziej potrafi degenerować człowieka. Kto wie ile ta dwójka będzie w stanie pociągnąć, jednakże to już ich sprawa. Na wzmiankę o Czyśćcu, Kraiven tylko odparł na odchodne, znów sięgając po butelkę by napełnić swoją szklankę. Widać alkohol był jego nierozłącznym partnerem w wolnym czasie.
- Krajoznawcza wycieczka to z pewnością nie będzie, ale nawet nie zorientujesz się jak już wrócimy z więźniem na pokład - wziął szklankę do ręki, opierając się ponownie o sofę. Zaś na zapytanie odnośnie trunku, odpowiedział - Jack Danielsa. Swoją drogą, ja jestem Kraiven i mam do ciebie sprawę Alve - Upił łyk ze szklanki, pytając następnie - Macie tutaj stanowisko do modyfikacji pancerza? Chciałbym dokonać przeglądu, choć wsparcie doświadczonego technika byłoby nieocenione - mierzył go pytającym wzrokiem, czekając na odpowiedź. Miał nadzieję, że chłopak znał się na tym niż tylko na silnikach, bo samemu Williamowi będzie z pewnością trochę ciężej i mozolniej szło. Co prawda nie wypił jeszcze tak dużo, ale nie trzeba być pijanym by nie mieć problemów z przeglądem technicznym swojego ekwipunku. Byłby to już kolejny raz, gdzie sprawdziłby pancerz oraz wszystkie przewodziki by ostatecznie stwierdzić, że chyba wszystko jest w porządku. Choć potem pewnie znów nie dawałoby mu to spokoju, myśląc, że zapewne się pomylił w ocenie. Technik z niego żaden, ani tym bardziej złota rączka. Jedynie doświadczenie wojskowe, ale lepiej spytać od razu młodego by potem żałować, że tego nie zrobił.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Nerthus

24 sie 2016, o 16:48

W takich chwilach żałował, że extranext jest tak bardzo przepełniony informacjami. Jednoznacznie nie było napisane, który z nich tak hucznie się bawił, że wylądował w Czyśćcu, jednak trop pozostawiali ci z przeszłością kryminalną. Na nich też się skupił i z braku lepszego zajęcia, poczytał o tychże delikwentach - jeżeli była możliwość, że to któryś z nich, to lepiej było zapoznać się ze zbrodniami, które prawdopodobnie popełnił. Ponoć takie rzeczy, dużo mówiły o człowieku. Z drugiej strony dziwił się, że nie zalazł nic o tym człowieku, przecież do więzienia Błękitnych nie trafiał byle kto... Albo i tak? W końcu to najemnicy, a ich jedną z charakterystycznych cech, było nielegalne zdobywanie kredytów do finansowania swoich ugrupowań. Jednak ta kwestia była tylko spekulacją, w końcu mogło się tam dziać wszystko i nic. Statek Schrödingera.
Szeol nie pił po to, żeby pokazać reszcie jaki to jest twardy oraz przepełniony testosteronem. Po prostu lubił się napić czegoś z procentem, co mu smakowało... Dlatego też nie popijał bimbru wódką, tylko dla smaku pił whisky z colą. W odpowiednich proporcjach, żeby się nie najebać jak meserszmit. W końcu był przed najważniejszą częścią zadania, więc wypadało zachować trzeźwość umysłu i sprawność fizyczną.
- Whisky z colą - odpowiedział, trzymając szklankę na poziomie oczu i przyglądać się zawartości. - Pale mosty i papierosy, ale jednak wolę być Gate. Szeol Gate dokładniej.
Nie zwrócił raczej uwagi na brata Svei, który krzątał się po statku. Oczywiście kątem oka zauważył go, ale jego obecność nie była czymś niezwykłym i nie był do niczego potrzebny, dlatego też potraktował go jak resztę - zostawił w spokoju. Dopiero gdy usiadł obok i zaczął udzielać się towarzysko, wtedy też brodaty zwrócił na niego uwagę.
- Zostanę jednak przy whisky - odpowiedział głosem obojętny, bowiem alkohole Asari kojarzyły mu się ze słodkimi specyfikami , a on za słodyczą w alkoholu raczej nie przepadał. - Wolę już paść na Czyśćcu, jeżeli będą problemy z przekazaniem więźnia, niż przez twoją siostrę na tym statku. Trochę głupio byłoby umierać właśnie dzisiaj, ale ty sie nie boisz problemów z Błękitnymi, co?
Sam traktował misję jako coś podejrzanego, jednak zrzucał to na garb ostatnich nieprzyjemności związanych z Cerberusem. Nikt z nich nie był ważnym typem, ani raczej nie szukali ich błękitni spod Słońca, więc mogli spać spokojnie - rutynowe zadanie dla grubej ryby.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Nerthus

24 sie 2016, o 17:55

Zapytać kim był wiezień, którego mieli przetransportować? W istocie był to bardzo dobry pomysł i nawet Nex'owi przemkneła przez głowę myśl aby sprawdzić kim on był przy odprawie. Z założenia jednak uznał, że wygodniej będzie po prostu poszukać tak jak to teraz czynił Gate w extranecie. Do Czyśca z założenia nie trafiał byle kto za byle co. Niestety zupełnie o tym zapomniał i zamiast tego bawił się na razie szklaneczką w której jak się właśnie dowiedział był Jack Daniels. Miał w niej jeszcze swoją pierwszą porcję, którą poczęstował go Will, bo jednak bardziej niż na alkoholu skupił się na otoczeniu. Zwłaszcza na tym co mówił technik gdy do nich dołączył, a więźniem zajmie się najwyżej później. Znaczy... Jeśli sobie o tym przypomni.
- Różowe gówno asarii... Jak dla mnie brzmi to co najmniej intrygująco - stwierdził wyciągając się na kanapie i zerkając w kierunku barku starając się oczywiście wypatrzeć wspomniany trunek. Ostatecznie gdy dojrzał dwie butelki nie ruszył jednak z miejsca, a zamiast tego wrócił do towarzyszy.
- Co to właściwie jest? - chyba nikt już nie miał wątpliwości, że pirat chciał spróbować specyfiku. Zdecydował się jednak poczekać te kilkanaście minut, bo sam pilotować nie potrafił i wolał nie uczyć się na błędach.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Nerthus

24 sie 2016, o 19:22

Spojrzał jeszcze raz na produkty by zastanowić się jakie przyrządy będą mu potrzebne do przygotowania optymalnego posiłku dla siebie i załogi. Ryż nie najgorszej jakości, miał cholernie dużo szczęścia że nie był już wcześniej podany obróbce termicznej bo inaczej jego smak byłby chyba najgorszą rzeczą na świecie. Wyjął rondel, na oko wydawał się czysty ale wolał nie ryzykować. Postanowił go od razu wyszorować do stanu używalności, który uważał przez siebie za "no spoko" i postawił go obok płyty grzewczej by trochę wysechł. Teraz musiał zacząć płukać ryż. Co ciekawe wiele osób tego nie robi, przez co smak ryżu jest przeraźliwie chujowy. Pozbycie się skrobi z powierzchni ziarenek sprawiało że ryż nie kleił się, dzięki czemu danie które planował zrobić nie będzie wyglądać źle. Władował tyle ryżu ile potrzebował do zaspokojenia głodu całej załogi. Patrząc po wzrostach i wadze, mógł przewidzieć że raczej małych porcji tu serwować nie będzie, no chyba że dla Svei i jej brata. Oni się wydali mniej "rośli" od reszty.
Osobiście jeśli chodzi o dania z ryżu wolał zrobić coś bardziej dotyczące kuchni którą uwielbiał, czyli typową kuchnie nowo orleańską. Niestety ze składnikami które miał pod ręką mógł co najwyżej pomarzyć sobie o takich frykasach.
Mył ryż tak długo aż woda, która otaczała ryż stałą się krystalicznie czysta. Wtedy już mógł na pewno być pewny że pozbył się skrobi lub czarnych ziarenek. Wstawił ciężki gar na płytę i odpalił go na prawię najmocniejszą moc. W takich momentach żałował że nie miał przy sobie specjalnej maszyny do gotowania ryżu, ułatwiło by to sprawę i nie musiałby co chwila zaglądać czy się nie rozgotował. Jednak patrząc na to z innej strony było to prawie z półtora lub nawet dwa kilo ryżu wiec zapewne trochę to zajmie. Mógł się więc się skupić na przygotowaniu mięsa i warzyw.
Westchnął, złapał za nóż przy okazji bawiąc się nim w swoich dłoniach. Trochę trików znał, a to ze swojej nowej pracy albo z szlachtowania ludzi. Cóż jakby nie patrzeć obydwie nauczyły go tego jak bardzo mało różni krojenie mięsa od krojenia humanoidalnych istot. No chyba że to kroganie, wtedy by potrzebował chyba ogromnych szczypiec do łamania ich pancerza, takich jak do homarów. Ale nie ma co schodzić z tematu gotowania, na dziwne sposoby uśmiercania istot żywych. Kolejną sprawą która utrudniała mu szybkie podanie posiłków były jeden palnik. Cholerny, zasrany jeden palnik. Więc danie które dałoby się przygotować w 10-15 minut zajmowało z godzinę. Wyjął pieczonego kurczaka, on nadawał się lepiej do smażenia niż ten gotowany. Podrzucił nóż w powietrzu który idealnie wbił się w mięso leżące na blacie do krojenia. Wyciągnął sałatkę, szukając takiej która by najbardziej odpowiadała azjatyckiej mieszance warzyw. Kiedy w końcu mu się takową odnaleźć, otworzył i zaczął testować jej smak. Nie był zły, warzywa nawet świeże chociaż pokrojone mechanicznie. Wiec je też musiał pokroić ponownie. W sumie nawet się cieszył z tego powodu. Im więcej czasu mógł spędzić na tym co lubi, tym szybciej minie mu czas na statku. Położył to co mu potrzebne obok siebie. Zajrzał znowu do szafki z prowiantem. Wyciągnął pudełko z jajkami i wziął ze sobą dwa. Zapewne jajka dostali na śniadania. Wlał trochę wody do szklanki i wrzucił je do środka by sprawdzić ich świeżość. Jajka opadły na dno i leżały bokiem. Oznaczało to że są świeże i dobre do spożycia. Jeśli uniosły by się do góry, oznaczało by to że dali im zepsute produkty. Wyjął je z wody i postawił obok reszty produktów.
Postanowił że ma chwilę na kolejnego papierosa. Odpalił go i spojrzał do mesy. Widać było odwiedził ich mały duszek działającego statku, czyli brat Svei. Szczerze mówiąc im dłużej mu się przyglądał, tym bardziej wydawało mu się jakby był uzależniony od heroiny. Zaciągnął się i wyjął słuchawki z uszu.
-Gdzie macie sól, pieprz lub jakiekolwiek przyprawy?
Spytał młodego mężczyznę, tak mu się wydawało że może być młodszy od niego. Chociaż cholera wie, nie z każdym życie się tak obeszło jak z nim że mając 29 lat można by było jego wiek ocenić na grubo koło trzydziestu-paru lat. Niestety wybuchy przy twarzy, dostanie paru kulek oraz zabawy z beznadziejnie stworzonymi kosami w więzieniu nie dodawały mu na pewno uroku osobistego.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Nerthus

27 sie 2016, o 17:48

Popełnione przez wszystkich Gutiérrezów zbrodnie były podobne, o ile można było porównywać gwałty do morderstw. Szeol nie mógł się jednak domyślić, czy to akurat jakiś niefortunny seks-niespodzianka był przyczyną wpakowania mężczyzny do więzienia, czy systematyczne pozbawianie ludzi życia.
Alve przesunął spojrzeniem po sylwetce Kraivena, jakby chciał w ten sposób zobaczyć pancerz, o którym była mowa. Ale jako że wszyscy się już ze swoich zbroi rozebrali, niczego się nie dopatrzył. Skinął niepewnie głową, jakby nie wiedział do końca o co William go prosi. Zaciągnął się mocno dymem, dopalając papierosa do końca i gasząc go w popielniczce, którą zaraz po tym wsunął z powrotem w blat stołu.
- W sumie lepiej, że klasyka - skomentował tylko krótko wybrany przez nich alkohol i wstał, by przynieść sobie szklankę z jednej z szafek. Trochę przy tym przeszkodził Strikerowi, patrząc na niego dziwnie, jakby zastanawiał się czy najemnik ma wszystko w porządku z głową, skoro wziął się za gotowanie.
Wysunął jedną z szuflad, w której leżały nieużywane jeszcze pojemniki z przyprawami. Jedynym otwartym była sól, pozostałe były nietknięte. Wybór nie był szczególnie ogromny - w szufladzie leżały sproszkowane ziemskie przyprawy, takie jak chili, pieprz, kurkuma, suszona cebula i jeszcze więcej czosnku, a także inne, które Charles mógł kojarzyć ze swoich wojaży poza planetą: sandha i szary pieprz z planet asari i gorzkie turiańskie nasiona, których nazwy nie dało się wymówić. Jakby się uprzeć, dało się z tego stworzyć coś całkiem zjadliwego, zwłaszcza z takimi umiejętnościami kucharskimi, jakie Striker posiadał. Choć było to nie lada wyzwanie.
Blondyn wrócił do stołu i sięgnął po butelkę, by wlać sobie alkoholu do szklanki.
- Przepraszam, nie mam głowy do nazwisk. Oczywiście, że Gate. Do tego Kraiven, Nex, to pamiętam... - zerknął na Strikera, ale nic nie powiedział, dochodząc do wniosku że skoro mężczyzna nie zamierza się socjalizować z nimi, to jego nazwiskiem może zająć się chwilę później. Uniósł w półuśmiechu kącik ust, zupełnie tak samo, jak robiła to jego siostra i wzruszył ramionami. - Ja ze statku nie schodzę. To Svea się dogadała, ona wybiera się z wami do Czyśćca, więc liczę na to, że jakiekolwiek problemy mnie zwyczajnie ominą. Poza tym to proste zadanie, co mogłoby pójść nie tak? - jego uśmiech poszerzył się nieco. - Już faktycznie groźniejsza jest Svea, jak się wkurwi.
Przeniósł wzrok na butelki thessiańskiego alkoholu, tak samo, jak zrobił to Dragonbite. Przez chwilę zastanawiał się, aż w końcu powoli pokręcił głową, najwyraźniej nie dochodząc do żadnych konstruktywnych wniosków.
- Szczerze to nie wiem - odparł. - Chyba jakiś likier. Jest gęsty i różowy, i słodki jak jasna cholera. Jeśli masz ochotę, to może uda ci się ją namówić, żeby cię poczęstowała.
- To Sas'sase - odezwał się nagle kobiecy głos, brzmiący kontrastowo w stosunku do dotychczasowej ich rozmowy. - I może ci się uda.
Svea uśmiechnęła się, wchodząc do mesy. Najwyraźniej naprowadzenie statku na prawidłowy kurs zajęło jej mniej czasu, niż sądziła, że zajmie, bo od startu mogło minąć jakieś dwadzieścia minut. Chciała siąść przy stole, ale zatrzymała się wcześniej, przy aneksie kuchennym, zaintrygowana działaniami Strikera. Pochyliła się i oparła łokciami o blat tuż obok niego, przyglądając się jak kroi, smaży, czy czymkolwiek akurat w tej chwili się zajmował.
- No powiem ci, że tego się nie spodziewałam - zaśmiała się, w zamyśleniu uderzając czubkiem buta w podłogę. - Co robisz dobrego? Podzielisz się z nami, czy sam zjesz to wszystko? - przysunęła się bliżej, zaglądając do patelni. - Prawie nigdy nie korzystamy z tej kuchni - przyznała.
Alve obserwował ich przez chwilę i przysłuchiwał się rozmowie, ale szybko się mu to znudziło, a jego uwaga wróciła do najemników siedzących z nim przy stole.
- To co, jak nas czeka tak długa droga, to może chociaż w kwazara sobie pogramy? Będziecie mieć dużo czasu na rewanż - uśmiechnął się, a różowowłosa przewróciła oczami, choć nie skomentowała.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Nerthus

29 sie 2016, o 19:25

- Sas'sase? - powtórzył Nexaron po kobiecie unosząc brew i nie kryjąc zaskoczenie, bo nie miał jeszcze styczności z takim trunkiem, a miał wrażenie, że wielu rzeczy już w swym życiu spróbował. Nie był to jednak powód do smutku, a co najwyżej radości, bo dzisiaj, albo najpóźniej jutro ulegnie to zmianie. Zanim to jednak nastąpi pirat postanowił odpalić omni-klucz i sprawdzić czym tak właściwie było Sas'sase. Ponieważ był rosły i swoje ważył wątpił aby szybko zwaliło go z nóg, ale wolał wiedzieć co pije.
- Ja spasuje - zwrócił się do braciszka grzebiąc w extranecie - Z dwóch prostych powodów. Nie chce przegrać kredytów, które dopiero zarobię to raz. A dwa... No cóż... Po prostu nie mam szczęścia do hazardu - ostatnie słowa wypowiedział z szczerząc się szeroko. Nie był za dobry w tego rodzaju grach, ale nikt w końcu nie był idealny. Kolejną rzeczą w której Nex nie był najlepszy to gotowanie, więc teraz choć nie spojrzał w kierunku kuchni to jednym uchem przysłuchiwał się wymianie zdań. Niby umiał ugotować parę ulubionych potraw, lecz daleko było mu do tego aby nazwać się prawdziwym kucharzem. Został zapewniony wcześniej, że jakiś tam prowiant mieli na statku, a ponieważ smakował mu nawet współczesny odpowiednik MRE to wątpił aby trafili na coś gorszego. Mógł jednak mieć nadzieje na coś lepszego, prawda?
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Nerthus

30 sie 2016, o 12:39

W uszach trzymał już tylko jedną słuchawkę, cóż wypadało chociaż trochę wiedzieć o czym rozmawia reszta załogi. Może jednak mieli coś mądrego do powiedzenia niż wcześniej. Skinął głową w ramach podziękowania do mężczyzny za tą małą pomoc, gdy ten wskazał mu gdzie znajdą mu się tak potrzebne przyprawy. Typ wydawał się w porządku, do momentu kiedy usłyszał jego wypowiedź na temat roboty. Miał ochotę znowu wpakować sobie słuchawki do uszu i jednak wrócić do swojego małego świata. Za każdym razem kiedy słyszał hasło "co mogło by niby pójść nie tak?" to wiedział że spotyka typowego januszexa-najemnika. Pamiętał bardzo dobrze kiedy podobne słowa usłyszał przed swoją ostatnią robotą, kiedy zarobił kulkę hełm i trafił do pierdla. No tam też miało być wszystko gładko, przecież kto by się spodziewał kreta we własnej jednostce nie?
Nie przepadał o tym myśleć. Mimo wszystko jednak jego ręce zaczęły się lekko trząść, jednak starał się ciąć kurczaka najlepiej jak tylko mógł. Wspomnienia tego dnia prześladowały go cały czas, zresztą więzienny psychiatra uznał że jest duże prawdopodobieństwo że właśnie wtedy zaczął się rozwój PTSD u jego osoby. Sam dobrze wiedział że tak naprawdę problemy miał już wcześniej, jednak wtedy wszystko o wiele bardziej przyśpieszyło, wywołując nawet niewielkie epizody psychotyczne. Nie miał dostępu do leków, ba nawet cieszył się że ich nie miał. Chciał z tym walczyć samemu, a przy okazji leki za bardzo by go otumaniały, wiec pomagał sobie wtedy tym czym umiał najbardziej zabijając na zlecenie swojego vora w zakonie.
Był tak bardzo skupiony na kolejnych próbach zrozumienia dlaczego tak bardzo się wszystko zjebało w jego życiu że nawet nie zauważył kiedy Svea pojawiła się obok jego osoby. Spojrzał na nią przez chwile wzrokiem tak cholernie pustym że można było uznać że jego ciało po prostu wykonywało wyuczone przez lata czynności, kiedy jego umysł jakby po prostu zniknął.
Po chwili jednak dotarło do niego o co go pytała ich, można tak powiedzieć, szefowa. Wrócił wzrokiem na mięso, wyglądał przez chwile jakby było mu wstyd że ktokolwiek musi go oglądać w takim stanie. Mimo że stracił kontrolę tylko na chwilę. Nie mógł jednak jej tracić, bo nie skończyło by się to najlepiej dla przebiegu operacji. Nie mógł sobie już pozwolić na ten mały rarytas, który każdy normalny człowiek mógł przywoływać codziennie, musiał zapomnieć o swojej przeszłości bo inaczej znowu będzie się zastanawiał kiedy sobie założyć pętle na szyje.
Przełożył mięso na patelnie, której będzie mógł użyć dopiero kiedy ryż skończy się gotować. I tak żeby zaoszczędzić sobie czas po prostu już wszystko kładł tam, teraz musiał już tylko pokroić warzywa. Potem będzie i tak musiał znowu wszystko smażyć znowu, tylko razem na patelni żeby szykować po jednej porcji. Nie miał wooka żeby się bawić w większe porcje.
-Smażony ryż z kurczakiem i warzywami.
Westchnął, wyciągnął z paczki papierosa i go odpalił. Przesunął paczkę w stronę dziewczyny gdyby chciała się poczęstować, by po chwili wrócić do pracy.
-Nie, robię to dla wszystkim. Może jestem sporym typem, ale nie mam aż tak wielkiej mocy przerobowej jak może ci się wydawać. Mam tylko nadzieje że będzie wam smakować, z tym co miałem pod ręką, nie wiem czy bym był wstanie zrobić coś lepszego. Może jutro wpadnie mi coś lepszego do głowy.
Wciągnął dużą porcję dymu do płuc, przy jego wypuszczaniu zaśmiał się.
-Widać że nie korzystacie, nawet kiedy siedziałem w więzieniu na ziemi, wszystko było w lepszym stanie niż to co macie tutaj.
Gdyby nie zrozumiała o co mu chodzi od razu dodał.
-Jako więzień dostałem przydział na kuchnie, w sumie to nie do końca dostałem, a wyprosiłem od kogoś wyżej postawionego o de mnie w hierarchii.
Skroił porcję pierwszego wybranego przez niego warzywa, czyli cebuli. Nawet łza mu z oka nie poleciała. Lata praktyki jednak czasami przynoszą jakieś cudowne umiejętności.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Nerthus

30 sie 2016, o 20:40

Kraiven kiwnął również głową w podzięce, że zajmie się sprawdzeniem ekwipunku Kraivena. Zaoszczędzi się przez to więcej czasu niżby sam by się tym zajął. Nie skomentował nic o Czyśćcu bo to co się tam wydarzy, to jest jedna wielka niewiadoma. Wiadomo, że chciałoby się by wszystko poszło jak po maśle, ale tego to już się dowiedzą na miejscu. Zerknął na Dragonbite'a nieco zaintrygowany, że chciałby spróbować alkohol asari. Wszakże każdy wie, że jakiekolwiek napoje tych niebieskich kosmitek zawiera śladowe ilości pierwiastka zero. Nie byłoby to dziwne jakby biotyk chciałby się tego napić, choć w sumie teraz jak się zastanawiając to nie wiedział nic o swoich kompanach prócz tego jak się nazywali. Może białowłosy jest ów biotykiem? Cóż, jeśli tak to alkohol ten mu nie zaszkodzi. Jeśli nie, to można było tylko poczekać czy ten gęsty soczek może mu jakoś zaszkodzić. On sam nigdy nie próbował tego specyfiku, gdyż nie miał zamiaru ryzykować by zachorować na coś nieprzyjemnego. Bądź doświadczyć czegoś bardzo nieprzyjemnego w swoim organizmie. Nie mniej, w tym samym momencie zjawiła się Sve'a, która chyba była bardziej obeznana w tym trunku. W dodatku miała na niego właśnie ochotę. Kolejny biotyk? Kraiven obserwował jak szła w ich kierunku, ale jej kroki wpierw skierowały się do najemnika, którego chyba niechętnie polubiła. Choć z pozoru mogła nie wziąć jego słów aż tak do siebie. Tym lepiej dla współpracy między tą dwójką. Willa też zainteresowało to co wyczyniał przy aneksie owy najemnik. Ucieszył się słysząc, że robi dla nich jedzenie bo nie uśmiechało by mu się wcinanie jakiś papek zostawionych przez Azjatę.
- Wyśmienicie, akurat mięsa nigdy nie za mało - skomentował dosyć głośno, wznosząc jakby prowizoryczny toast w kierunku Strikera, po czym wypił całą zawartość trunku, charcząc przy tym i uderzając szklanką z impetem na stół. Na pytanie Alvy, Will uśmiechnął się lekko, odpowiadając mu - W porządku, możemy zagrać jedną partie zanim zabierzemy się do jedzenia, ale potem chciałbym byśmy ogarnęli mój ekwipunek. Więc nie przesadzajmy z piciem. Na to jeszcze będzie czas - oparł się znów na kanapie, czekając na wypowiedź technika.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Nerthus

31 sie 2016, o 10:51

Szeol po chwili znowu zatracił się w extranecie, nie był szczególnie zainteresowany rozmową. Nie w tym momencie. Nie, kiedy z pewną dozą determinacji, przeszukiwał otchłań cybernytecznego świata. Bardziej od brata Svei, interesowały go bardziej szczegółowe informacji o więźniu. Niestety wirtualni Gutiérrezowie, nie potrafili jednoznacznie powiedzieć, który z nich jest tym właściwym - duszą w Czyśćcu. Jednak, według brodatego, nie była ślepa uliczka i dalej istniało pewne wystarczająco satysfakcjonujące wyjście; najemnik postanowił przestudiować to, co znalazł i wykorzystać w razie potrzeby. Jeżeli któryś z nich, jest tym prawdziwym - paczką dla Nerthusa - lepiej będzie wiedzieć cokolwiek o nim. Może akurat woli dotykać mężczyzn, czego raczej nikt na pokładzie nie chciałby doświadczyć.
Zignorował resztę, pochłoną go extranex jak czerwony piasek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Nerthus

1 wrz 2016, o 19:57

Sas'sase okazało się standardowym likierem asari, choć sprzedawanym wyłącznie na Thessii i nieeksportowanym nigdzie poza planetę. Produkowany był z jakichś ichniejszych owoców i mleka, a extranet proponował łączenie go z samym lodem, ewentualnie z rumem. Ale Svea nie proponowała Nexaronowi swojego ulubionego alkoholu - powiedziała, że może ją przekona, póki co w żaden sposób przekonywać jej nie próbował, więc skupiła się na dalszym obserwowaniu gotującego Strikera. Pewnie rzadko kiedy miała okazję obserwować mężczyznę w kuchni, musiało się jej to spodobać.
- No daj spokój - nalegał Alve. - Nie musimy od razu grać na jakieś szalone stawki. Po prostu siedzę pół życia w tej maszynowni, przydałaby się jakaś rozrywka. Możemy zagrać na coś innego, możemy się na przykład... nie wiem, założyć - wzruszył ramionami. Ale jak chcecie. Dobra, Kraiven, pokaż co potrafisz. Co powiesz na setkę, tak na początek? Sto kredytów na miły start.
Uruchomił omni-klucz i aplikację do kwazara. Na jego twarzy nie było widać żadnych emocji, miał pokerową minę opanowaną do perfekcji. Połączył się z najemnikiem i wykonywał kolejne rzuty, całkowicie pewny siebie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

- Dziewiętnaście - przeczytał dużą liczbę, wyświetlającą się nad jego omni-kluczem, po czym pozwolił sobie na szeroki uśmiech. Rozparł się wygodnie na kanapie, całkowicie pewny siebie.
- Mówiłam wam, żebyście z nim nie grali - mruknęła Svea z okolic kuchni. - Uprzedzałam.
Co prawda Will jeszcze nie odkrył swoich kart, ale Engman postawił mu poprzeczkę bardzo wysoko. Pozostało liczyć na jego szczęście. No i rozsądek. Przebicie dziewiętnastki nie było łatwe.
Poszukiwania informacji w extranecie trochę trwały, ale w sumie się opłaciły. Jeden z Gutiérrezów był odpowiedzialny za handel silnymi narkotykami i wciąganie w nie nieletnich. Udowodniono mu bycie bezpośrednią przyczyną wielu śmierci wśród młodych mieszkańców biedniejszych rejonów Brazylii. Drugi faktycznie był gwałcicielem, który swoje ofiary rozczłonkowywał i wyrzucał w jakiejś nieodwiedzanej części Omegi - ktoś na nie trafił przypadkiem, nie skończyło się to dla Gutiérreza dobrze. Trzeci był najzwyklejszym seryjnym mordercą, jakich wiele. Pytanie tylko który ostatecznie trafił do Czyśćca i którego mieli odebrać dla swojego sympatycznego zleceniodawcy.
- Co? Byłeś w więzieniu? - zdziwiła się Svea, choć właściwie takie rzeczy nie powinny jej zaskakiwać. Wpuściła na pokład czterech rosłych facetów w pancerzach, mało rozmownych i generalnie z twarzy mało sympatycznych, fakt, że mieli nieciekawą przeszłość, nie był ani trochę niezwykły. - Za co?
Odsunęła się, widząc krojoną cebulę, ona zapewne na nią odporna nie była. Zajrzała w garnek z gotującym się ryżem, po czym po chwili namysłu sięgnęła do szafki z alkoholem i wlała sobie trochę różowego likieru do wysokiej szklanki. Upiła łyka i oblizała usta z zadowoleniem.
- Może ci coś pomóc? - zaproponowała, zerkając na pozostałych. - Tamci chyba są niezbyt przydatni. Hej, Gate, gdzie mój całus?
Zaśmiała się i oparła się z powrotem biodrem o blat. Uruchomiła omni-klucz i sprawdziła w nim coś, zapewne łącząc się z systemami statku i upewniając się, że lecą tak, jak powinni. Prawdopodobnie zostałaby poinformowana natychmiast, gdyby coś poszło nie tak, ale mimo wszystko wolała być na bieżąco, zwłaszcza na początku, w okolicy, gdzie plątało się dużo innych jednostek.
- To nie jest takie złe jedzenie, można się przyzwyczaić - stwierdziła i uniosła wzrok na Charlesa. - Odsiedziałeś swoje, czy uciekłeś?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Nerthus

1 wrz 2016, o 22:46

Nie był aż tak bardzo zdziwiony tym, że zapytała go o więzienie. Zresztą dla większości ludzi w jego zawodzie więzienie było często przed ostatnim punktem w rozwoju kariery najemnika. Ostatnim oczywiście byłą śmierć. Chyba że jakiś osobnik miał takiego farta że dorobił i mógł spędzić swoją starość na wspomnieniach o mordowaniu, rabowaniu i okolicznościowym gwałtom. Świetna emerytura, nie ma co. Oczywiście nie zapominając o tym że po drodze można było sobie zrobić potężnych wrogów którzy zawsze będą pamiętać o tobie i jak bardzo ich wychujałes. Dla nich czas nie ma znaczenia, oj nie, będziesz sobie podlewał ogródek gdzieś na przedmieściach miasta, by chwilę potem oberwać serią z karabinu. Jeśli twoi wrogowie są honorowi to zdejmą tylko ciebie, jeśli nie, to cóż, jeśli udało ci się stworzyć rodzinę to raczej ona też może się pożegnać z życiem.
W takich momentach naprawdę cieszył się że Rosenkov chyba sobie go odpuścił. Korporacja miała tą świadomość że Striker wiedział za dużo, więc jeśli by im zależało zdjęli by go od razu kiedy tylko opuścił wrota więzienia. Do tego nawet się z nim nie kontaktowali, wyglądało na to że doszły do sytuacji w której firma mogła być pewna że ich były pracownik nigdy nie zdradzi swoich byłych pracodawców. Zresztą, sami go trenowali by nigdy nikomu nie wygadał się, nawet jeśli podczas tortur wbijali by mu igły pod paznokcie lub inne niezbyt przyjemne pomysły jakie mogły wpaść do głowy przesłuchującym.
Zajrzał do garnka z ryżem, widać było że woda jeszcze nie wsiąkła całkowicie w ryż. Spojrzał potem na blat kuchenny, widać było że wszystko już miał przygotowane do późniejszego głównego smażenia więc mógł w końcu odpowiedzieć na zadane przez dziewczynę pytania.
-Tak, siedziałem w czarnym delfinie.
Wzrokiem starał się odnaleźć jakaś ścierkę by wytrzeć dłonie.
-To jedno z najcięższych więzień w Rosji zaprojektowane zostało dla najbardziej niebezpiecznych przestępców, którzy za swe zbrodnie otrzymali wyroki dożywocia, po przejściu kilkunastu renowacji zostało sprzedane jakieś korporacji zajmującej się więziennictwem.
W końcu udało mu się znaleźć jedną. Wytarł ręce i przerzucił ją przez ramię by na wszelki wypadek znowu jej gdzieś nie szukać po aneksie.
-Zmieniło się tylko to że więźniowie nie przechodzili już resocjalizacji jako takiej, skazańcy mogli normalnie się przemieszczać po ośrodku byle tylko wracali do swoich celi przed zgaszeniem świateł bo inaczej strażnicy spuszczali taki wpierdol że lądowało się w lazarecie, zresztą co czasem było lepsze niż trafienie w łapy co niektórych współwięźniów.
Złapał za paczkę papierosów.
- Można powiedzieć że miałem tam całkiem konkretną śmietankę towarzyszką. Terroryści, seryjni zabójcy, gangsterzy, a nawet paru kanibali. Sam pierdl był podzielony na 3 bloki.
Zaczął wyliczać je na palcach i o nich krótko opowiadać.
-Blok 1 czyli tak zwany "Zwierzyniec" był jednym z najgorszych miejsc gdzie można było trafić. Był podzielony na 2 strefy, na tych co dostawali dożywocia i na tych co dostawali do max 5 lat w więzieniu. Miało to niby pomóc w resocjalizacji, a skończyło się to na katowaniu i gwałceniu ludzi, którzy nigdy tam nie powinni trafić. Siedziałem tam 6 miesięcy potem mnie przenieśli do bloku drugiego. W ciągu dwóch tygodni spędzonych tam zabiłem 15 osób, które chciały mi udowodnić że są w stanie mnie "okiełznać".
Zaśmiał, było to zawsze lepsze wytłumaczenie niż gdyby powiedział że większość z nich nasłał sam Rosenkov.
-Blok 2, czyli w sumie mój dom przez resztę mojego wyroku. Tym terenem rządził miejscowy vor w zakonie, to taki ojciec chrzestny w pierdlu. Widząc moje zdolności przyjął mnie do rodziny i dostałem przeniesienie. Więc teraz to ja polowałem na współwięźniów. Dźganie, pobicia i takie tam. Zresztą z tego okresu mam większość tatuaży.
Odpalił w końcu papierosa.
-Do bloku 3 nikt prawie nie miał wstępu, tam trzymali więźniów jak w Czyśćcu. Zamknięte klity 3 na 3, w których siedziało po dwóch więźniów. W sumie trzymali tam jeszcze nawet klatki. Teren monitorowany całą dobę, klawisze sprawdzający cele co 30 minut. Tam było całkowicie inaczej. Wszystko było pilnowane jak należy. Do tego miejsca trafiali tylko ci którzy naprawdę byli by w stanie zrobić ogromny syf na terenie otwartym.
Spojrzał znowu do garnka, widząc że woda była wyparowało odstawił go na bok by jego zawartość mogła trochę ostygnąć przed dalszym przygotowaniem. Zaciągnął się trzymającym w ustach szlugiem, przełożył patelnię z porcją mięsa i warzyw na palnik.
- Siedziałem za rozbój z ofiarami śmiertelnymi, szpiegostwo korporacyjne, terroryzm, trwałe uszkodzenie ciała i mienia. Ogólnie dużo tego było, ale to nawet nie jest część tego co robiłem w życiu.
Nie mówił tego z dumą w głosie jak większość jemu podobnych, on to robił ponieważ nic innego w życiu już nie potrafił. Oprócz gotowania, ale z samego robienia szamy się nie wyżyje. Plus oficjalnie jest trupem, raczej mało kto będzie chciał przyjąć kogoś takiego do pracy w lepszej restauracji.
-Po dwóch latach odsiadki ktoś mnie wykupił, mam kilka podejrzeń ale trudno powiedzieć kto to mógł być. Nie chcieli mi nic powiedzieć, a wiem że suma za mnie mała nie była. Dodatkowo ten ktoś wziął za moje poczynania odpowiedzialność, jeśli złapią mnie znowu nie tylko ja wrócę do celi.
Zaciągnął się znowu podrzucając jedzenie na podgrzanej patelni. Garnek był całkiem daleko więc może jednak dziewczyna się do czegoś przyda oprócz słuchania jego żalów na temat starego życia.
-Weź nałóż sobie do miski tyle ryżu ile potrzebujesz, potem wrzuć mi to na patelnie i dodaj do tego jajko.
Proste zadanie, miał nadzieje że nie wrzuci mu na przykład do środka skorupki jajka bo nie miał zamiaru pierdolić się potem z wyciąganiem go z środka.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Nerthus

2 wrz 2016, o 19:20

Rzeczywiście, Svea nie zaproponowała Nexaron'owi swojego ulubionego alkoholu, a on nie starał się jej do tego przekonać wychodząc z założenia, że było na to jeszcze mnóstwo czasu. Mieli przed sobą całe dwa dni lotu w swoim towarzystwie. Dlatego w pierwszej kolejności wolał się upewnić czy on na pewno chce spróbować Sas'sase. Był tym trunkiem zainteresowany ze względu na "egzotyczne" pochodzenie, ale opis jaki zafundował mu Alve nie mówił nic o składzie czy smaku różowego gówna. Wujek Extranet jak zawsze jednak służył pomocną dłonią i rozjaśnił trochę sprawę. Skład nie urywał dupy, ale... Skoro oficjalnie trunek nie opuszczał Thessii to chyba było nawet warto trochę się pomęczyć aby go spróbować jak nadarzyła się już okazja.
Oczywiście wszystko w swoim czasie, bo na razie kończył sączyć Jacka i odstawiwszy szkło na blat stołu ruszył swoje cztery litery z miejsca. Kroki skierowały go może nie w ślad za panią pilot, ale również do aneksu kuchennego. Uznał, że wypadałoby coś zrobić aby pomóc Striker'owi skoro ten już raczył się pomęczyć i gotować dla nich wszystkich. Tyle przynajmniej zapamiętał z jego długiej wypowiedzi na temat jego doświadczeń w więzieniu. Może mu się tylko wydawało, ale mężczyzna chyba dał się nieco ponieść opisując jak się zdawało spory kawał swego życia w odpowiedzi na proste pytanie.
- Nie żeby był to skutek działania odwróconej psychologi - wyszczerzył się kierując te parę słów do kobiety po czym jednak kontynuował mówiąc już do szefa kuchni - Ale również chciałem zapytać... Czy jest coś w czym mogę pomóc? Nakryć do stołu lub coś? - rozumiał w końcu, że nie była to hotelowa restauracja dla kilkunastu kucharzy, a jedynie aneks na statku. Skoro dwie osoby osoby miały zająć się gotowaniem to dla niego miejsca przy tym na pewno już nie będzie. Wolał jednak zapytać skoro nie widział dla siebie chwilowo lepszego zajęcia.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Nerthus

3 wrz 2016, o 15:45

- Już koniec z tym - powiedział pod nosem i wyłączył extranet, żeby następnie przetrzeć oczy.
Szeol poczuł głęboko w środku, że znalazł to, czego tak uporczywie szukał; Gutiérrezowie najwidoczniej mieli to do siebie, że byli czarnymi owcami wśród ludzkości. wszystkich łączyły trupy, do których dochodzili w różny sposób: poprzez morderstwa, jeden z nich łączył je z gwałtami (ten najwidoczniej nie lubił, kiedy "coś" się marnowało), albo handel najgorszym kosmicznym gównem. Niestety ich przewinienia trudno było mierzyć jakąkolwiek skalą, ze względu na przekroczenie pewnej granicy brutalności i nieprawości względem ogólnej kosmicznej moralności. Granicy rozsądku w szerzeniu chaosu na swój koszt, bo takie rzeczy są akceptowalne jedynie, kiedy robi się je ku chwale idei.
A idea Śmierci - jak się okazuje po każdym życiowym, śmiertelnym kroku - to iście parszywa, wolnościowa idea. Jak się okazuje na końcu - jednostkowa, służąca tylko samej sobie.
Tak czy inaczej, trudno było zdecydować, który z nich jest ich paczką. Pewne było tylko jedno - był to niebezpieczny, najpewniej niezrównoważony typ człowieka. Na pewno gorszy od byłego więźnia-kucharza, który - przynajmniej według Szeola - nieźle przerysował swoje ciężkie życie - którego na pewno nie mógł mu odmówić - w więzieniu. Przez słowa najemnika, brodaty poczuł się jakby był częścią jakiejś gry RPG, gdzie tworzyło się superbohaterów, osoby wyjątkowe pod pewnymi względami. Istoty po części składające się z samych graczy, lecz z przerysowanymi cechami i historiami jakby z filmów. W sumie tak naprawdę było, że życiorysy najpewniej wszystkich tu zebranych, nadawały się na scenariusz do dobrego filmu; robili w końcu rzeczy niecodzienne, włączając w to zabijanie, na które był wachlarz sposobów i wielu wrogów, których też była niemała paleta. Przemyty, porwania, eskorta, nagrody i wiele innego gówna. Mimo wszystko opowiadanie bruneta, nawet jeżeli wziąć pod uwagę jego fach, wydawało się pokolorowane jaskrawymi kolorami.
Ale dobrze gotował, więc zostawił całą jego krwawą przeszłość w spokoju... Nie chciał znaleźć bonusu w obiedzie.
- Siadaj na kolana lub obok - mogę dać ich kilka tu i ówdzie. - zaśmiał się, klepiąc w miejsce obok siebie.
Sam nie miał zamiaru ruszać dupy, żeby pomóc przygotować posiłek; usprawiedliwiał się znaleziskiem, pozostając na kanapie... Odkryciem, oczywiście, zamierzał się podzielić z resztą, gdy ci zbiorą się w jednym miejscu i będą łasakwi odstawić testosteron oraz sprawy na plan dalszy. Jednak z drugiej, zapach nadchodzącego posiłku, powodował, że nogi same rwały się do garów.
Jego wewnętrzną walkę zakończył Nexaron, który wchodząc do kuchni, utworzył tam niemiły tłok. Postanowił więc poczekać.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Doki”