Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Crescent

30 cze 2016, o 15:42

- Hmm, może - mruknęła i pochyliła się, szukając popielniczki wzrokiem. Jak bardzo absorbujące by nie było obserwowanie popiołu, trzeba było się go pozbyć. - Twoje papierosy są paskudne.
Wiedziała, że nie może za bardzo być wybredna, dostawała je za darmo, jak generalnie wszystko, łącznie z jedzeniem i możliwością życia na tym statku. Póki co nie zrobiła dla Khouriego nic, poza szybkim przejrzeniem systemów Crescenta i byciem pielęgniarką. Miał rację, ale jednocześnie jej nie miał. Mogła go zabić własna załoga, wtedy Irene nie miałaby wyrzutów sumienia. Może Alice zebrałaby się w sobie do takiego czynu - poderżnąć mu gardło przez sen, zamiast sobie na oczach kuzynki. Tak czy inaczej przestałby wtedy ścigać Dubois i wyszłoby na to samo. Ale za późno było już na roztrząsanie co by było gdyby.
Parsknęła śmiechem, czując jak ból i stres rozpływa się gdzieś, razem z ostrością widzenia.
- Zawsze to mówisz - stwierdziła, zupełnie jakby nie znała go od dwóch tygodni, tylko od kilku lat. Zaciągnęła się dymem. - Ja też... byłam w gorszych. Ale tutaj...
Westchnęła, bo trochę nie miała już pojęcia o czym mówi. Dopaliła papierosa do końca, przyglądając się rysom, które Khouri zaklejał omni-żelem. Vance był groźny, tak samo jak Hound, ale on sobie z nimi poradził. Mieli szczęście, że nie dostali zestawu kolejnych ran do opatrywania. Przesunęła wzrokiem po rękach mężczyzny, w górę, w stronę ramion i pleców. Zapewne zostaną mu blizny, ale i tak wyglądało to bardzo dobrze, z dnia na dzień coraz lepiej. Uniosła wolną rękę i przesunęła nią po ramieniu Nazira, ostrożnie omijając jeszcze nie do końca zasklepione rany. Chciała tylko sprawdzić, jaka ta poparzona skóra jest w dotyku, bo przyciągała wzrok, teraz bardziej niż wcześniej.
- Muszę stanąć na lądzie - stwierdziła. - Muszę zejść ze statku w jakieś cyli...wylizowane miejsce, zobaczyć niebo i miasto i normalnych ludzi, którzy nie biegają uzbrojeni, nie mają niewolników, nie gwałcą nastolatek, nie są...
Zamilkła i westchnęła, by oprzeć się z powrotem o kanapę i zarzucić nogi na stół. Przez długą chwilę milczała, powoli dochodząc do wniosku, że musi coś zjeść. Dopaliła papierosa do końca i zgasiła go w popielniczce. Przed oczami wciąż miała Alice podrzynającą sobie gardło i spojrzenie, które rzucił jej Hound zaraz przed śmiercią. Mimo wszystko jednak jej świadomość była na tyle zamglona, że jakoś z tym funkcjonowała. Zje, pójdzie spać, a jak się obudzi, to wszystko będzie lepiej.
- Jestem wolna teraz - powiedziała cicho, próbując przekonać samą siebie. - Chyba nigdy tak nie byłam. Thessia - zamrugała gwałtownie. - Zatańczysz tam ze mną? Nadal nie wiem czy umiesz, trochę wyglądasz jak typ który całe życie siedzi przy barze - mruknęła coś sama do siebie i przesunęła się, opierając głowę o jego ramię. - Jesteś... zadowolony z tego? Z tego jak to wszystko poszło?
Kilka tematów na raz, jej umysł błądził teraz strasznie dziwnymi ścieżkami, ale Khouri wydawał się w miarę ją rozumieć i nie potępiać, więc przestała się czymkolwiek przejmować.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

30 cze 2016, o 18:48

Uniósł papierosa do góry, oceniając go wzrokiem, jakby powiedziała, że są brzydkie, a nie paskudne w smaku. Wzruszył ramionami i wetknął go z powrotem do ust, zaciągając się.
- Człowiek się przyzwyczaja - odrzucił, wzdychając, siedząc w kłębie wypuszczonego wcześniej z ust dymu. - Na asteroidzie i tak warte były fortunę.
Zaśmiał się gorzko - tak, w tamtych warunkach, ze swoim statkiem i głupimi papierosami pewnie był kimś, wśród stęchłych korytarzy, którymi przechadzali się niewolnicy. Nie wyglądało na to, żeby fakt ten napawał go dumą albo szczęściem, szybko podchwycił kolejny z wielu poruszonych przez Irene w pijackim monologu tematów.
- Bomba atomowa, pamiętam - uśmiechnął się dla odmiany szczerze. Napierśnik już wyglądał jak nowy. Odłożył go na stół, ale nie odrywał wzroku od części pancerza, w ręku obracał omni-żel. Przestał dopiero gdy poczuł na swoim ramieniu jej dłoń.
Odłożył przedmiot obok pozostałych części opancerzenia i opadł na oparcie kanapy, przysuwając się nieco do niej. W palce drugiej dłoni włożył papierosa i strzepał nadmiar popiołu do popielniczki.
- Thessia dobrze ci zrobi. Nam obojgu - przytaknął, co chwila unosząc papierosa do ust by wciągnąć do płuc nieco tytoniowego dymu i wypuścić go w stronę sufitu. - Możemy się tam zatrzymać póki nie wymyślimy co dalej.
Nie mieli w końcu dalekosiężnych planów, ale Thessia miała być tylko przystankiem. Po nim pewnie kolejny i kolejny, a Khouri wolał w tej chwili nie myśleć o swojej służbie, która w każdej chwili może go wezwać pod pretekstem priorytetowej misji, która anuluje jego obecny "urlop".
Zaśmiał się cicho na jej kolejną zmianę tematu. Chyba całkiem zapomniał o tym temacie, o tym, że kiedyś mówiła, że nie wyobraża go sobie w klubach.
- Bo na ogół siedzę - zgodził się, sięgając ku niej ręką i obejmując ramieniem, przysuwając do siebie. - Ale z tobą zatańczę, jak ładnie poprosisz - dodał z szelmowskim uśmiechem, nachylając się do przodu by strzepać znowu kolejny nadmiar popiołu na końcu papierosa.
- A poszło sprawnie. Było dobrze - zapewnił ją, chyba chcąc przekonać, że zachowała się najlepiej jak była w stanie i nie było lepszego zakończenia tego wątku niż to, które otrzymali. - I już się skończyło.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

30 cze 2016, o 23:43

- I tak trzeba będzie poczekać, aż zrobią ze statkiem porządek - mruknęła, gdy Nazir wspomniał o planecie asari. Zaczęła zastanawiać się, czy stać ich na naprawę. A właściwie, to czy stać Khouriego, bo ona niewiele mogła w tej kwestii zrobić. Naprawdę ryzykował wiele decydując się na pozbycie się ogona Irene. Zamknęła na chwilę oczy, przypominając sobie chwilę, kiedy ją o tym poinformował. Dość niefortunną chwilę. - Ty go chciałeś zabić - stwierdziła, zgodnie z prawdą. Tymczasem to ona była odpowiedzialna za śmierć Hounda. Zgasiła papierosa i przetarła dłonią zmęczone oczy, odgarnęła włosy z twarzy i pozwoliła się przyciągnąć. Zorientowała się, że w swoim obecnym stanie, fizycznym i psychicznym, potrzebowała jego bliskości. Lubiła w nim to, że niczego jej nie wypominał, nie próbował ustawiać jej na nowo i mówić jej, co ma robić. Po prostu był, stanowiąc teraz stabilny punkt oparcia w wirującym świecie - dosłownie i w przenośni. Wszystko się zmieniało. Będzie musiała się przyzwyczaić.
- Ładnie? - powtórzyła znów, unosząc w półuśmiechu kącik ust. - Umiem prosić ładnie.
Miała wrażenie, że jest pijana coraz bardziej. Wypicie niemal całej butelki miodu na pusty żołądek to nie było coś, co zwykle kończyło się dobrze. Westchnęła, na długą chwilę nieruchomiejąc w milczeniu. Nazir nie był Houndem. Niczego przed nim nie udawała i nie trzymał jej na statku wbrew jej woli. W tej chwili nie pamiętała już asteroidy, informacji o śmierci jego żony i dyspozytora wody. W tym momencie jej myśli krążyły wokół najemnika i umierającej Alice i zapewne nie potrafiłaby sobie z nimi poradzić, gdyby nie tłumiło ich szybkie i skuteczne upojenie alkoholowe. Nie czuła się groźna i śmiercionośna, nie docierało do niej, że właśnie pozbyli się znacznie większej grupy ludzi, a karabin rzucony na łóżko w jej kajucie był bezpośrednią przyczyną śmierci kilku osób. Przynajmniej od momentu, gdy to ona zaczęła go używać. Czuła się bardzo małym elementem rozpadającego się właśnie świata.
- Dostałam Wdowę od Przymierza - mruknęła cicho po kilku, albo kilkunastu minutach milczenia. Nie była pewna, czas płynął jakoś obok niej. - W ramach rekop...mpensaty i w zamian za obietnicę trzymania buzi na kłódkę.
Nie wiedziała, dlaczego miałoby go to interesować, ale po prostu mówiła to, co przyszło jej do głowy i co nie miało związku ze Stingiem, który rozwalili niecałą godzinę temu. Westchnęła i odsunęła się od niego, czując, jak jej żołądek zaczyna żyć własnym życiem.
- Muszę coś zjeść - poinformowała go. - Coś dobrego. Gdyby Adamo nie wyżarł wszystkiego, wzięłabym spaghetti. Chcesz coś?
Wstała z kanapy, a kajuta zawirowała. Dojście do drzwi zajęło jej znacznie więcej czasu, niż planowała. Zaklęła pod nosem, chyba po francusku i oparła się o ścianę, zerkając na Khouriego. Szybko się do niego przyzwyczaiła i nie była pewna, czy to dobrze, czy źle. Nie pamiętała już, dlaczego na początku tak ją przerażał. W tej chwili nie przerażało jej nic, mógłby wyskoczyć yahg zza ściany i prawdopodobnie nawet by się nie przejęła.
- Mogę mieć problem z przyniesieniem tego tutaj - powiedziała powoli, ale za to bardzo wyraźnie. Nawet po asteroidzie nie potrzebowała się znieczulać aż tak, jak teraz.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

1 lip 2016, o 09:23

Rękę, którą ją obejmował, uniósł do góry, gładząc jej podsychające powoli włosy. Nie skomentował czasu naprawy Crescenta - sam pewnie nie wiedział, ile dokładnie ona potrwa, albo po prostu zdecydował, że nie będzie łapał każdego z dziesiątki tematów, które podsuwała mu Irene. Nie teraz, gdy była względnie wstawiona i mógł sobie pozwolić na selekcję.
- On chciał zabić mnie. Nie było wyjścia.
Przechylił nieco głowę, nie chcąc, by dym wleciał w twarz rudowłosej siedzącej teraz tak blisko. Inna sprawa, że unosiło się go naprawdę sporo dookoła, więc nie powinno jej to robić żadnej różnicy. Jego papieros był już w połowie spalony - palił szybko, raz za razem unosząc go do ust. Nic dziwnego, że wcześniej skończył ich już kilka w ciągu dwudziestu minut, które Irene poświęciła na prysznic.
- Wiem, że umiesz - znów się uśmiechnął, bawiąc się rudymi, wilgotnymi kosmykami. - Nawet nie wypowiadając jednego słowa.
Dokończył po chwili papierosa, znów odsuwając się od oparcia kanapy i nachylając do stołu, by zgnieść jego końcówkę o osmolone dno popielniczki. Potem znowu opadł do tyłu, nieco się osuwając na dół. Znów milczał gdy podjęła następny z tematów - tym razem o swoim karabinie. Przyjął do wiadomości fakt obdarowania ją nim przez Przymierze, unosząc przy tym brwi.
- Ściśle tajne misje Przymierza - parsknął śmiechem, z wyczuwalną nutką pogardy. - Ciesz się, że cię nie zabili. Byłoby dla nich łatwiej.
Z logicznego, okrutnego punktu widzenia mogli po prostu pozbyć się osób posiadających wartościowe tajemnice wojska. Nazir prawdopodobnie był świadkiem takich akcji skoro o tym wspomniał.
- Jedzenie? - wyrwany z kontekstu, odsunął się od niej gdy spróbowała wstać, z powodzeniem zresztą. Parsknął śmiechem, samemu odbijając się od kanapy. - Chodź, coś się znajdzie.
Złapał ją za rękę i wyprowadził z kajuty. Co jakiś czas jego uścisk się wzmacniał, gdy przyciągał ją do siebie w momentach jej tracenia równowagi bez jej pełnej świadomości. Szybko dotarli do mesy, w której podszedł do szafek i zaczął sprawdzać cały skład, jaki posiadali.
- Mam lazanię, jakieś inne makarony w sosie. Zostało chyba też jedno napoli - zaczął wymieniać kolejne dania, przeglądając wszystkie opakowania. - Jakieś życzenia?
Gdy wybrała już, na co ma ochotę, podgrzał jej jedzenie, a sobie zrobił kawę. Usiadł naprzeciwko niej, podsuwając jej talerz i sztućce, a samemu trzymając w dłoniach kubek.
- Musisz odpocząć - odezwał się, delikatnie zwracając uwagę na fakt, że tak nawalona mogłaby się położyć i przynajmniej zasnąć bez koszmarów.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

1 lip 2016, o 10:47

Pokręciła lekko głową. Znów źle ją zrozumiał, powinna zacząć wypowiadać się z większym sensem, ale teraz było to utrudnione znacznie bardziej, niż zwykle.
- Wiem. Chodzi mi o to, że... Ja to zrobiłam. A to ty mówiłeś chcę go zabić - uniosła zaciśniętą pięść, przedrzeźniając słowa Nazira sprzed kilku dni. Wyszło jej całkiem nieźle, chociaż lepiej by było, gdyby jej głos był o jakieś dwie oktawy niższy. - Nie miałeś swojej satysfakcji.
Pozwoliła się poprowadzić do mesy, uścisk Khouriego komentując tylko westchnięciem ulgi. Dobrze, że ją trzymał, bez niego szłaby tam dwa razy dłużej i miałaby spory problem ze znalezieniem czegoś sensownego do jedzenia. Usiadła przy stole, a gdy mężczyzna odsunął się i zaczął przeglądać szafki, Irene wyciągnęła ręce na blacie i oparła głowę o jedną z nich, bokiem, by widzieć co dzieje się w aneksie kuchennym. Mokre włosy nie były tak jaskrawo rude, jak zazwyczaj, ale i tak odcinały się od bieli stołu. Na nie też trochę patrzyła, dopóki nie zaczęły jej boleć oczy od łapania ostrości na tak bliskiej odległości.
- Lazania, tak - westchnęła. - To bym zjadła. Właściwie niczym się nie różni od spaghetti, poza beszamelem - poinformowała Nazira, myśląc na głos.
Dopiero gdy dostała talerz pod nos, podniosła się z blatu i odgarnęła włosy z twarzy, spoglądając na apetycznie wyglądający obiad. Była tak bardzo głodna, dopiero teraz do niej dotarło jak strasznie potrzebowała jedzenia. Sięgnęła po sztućce i zaczęła jeść, zachowując jednak przy tym jakiś względny spokój, ze względu na przyglądającego się jej Nazira i rewolucje, które działy się w jej żołądku.
- Wiem - westchnęła między kęsami. - Muszę zasnąć, żeby nie myśleć.
Zamilkła, właściwie już do końca lazanii, nie chcąc wnikać w swoje szalejące emocje, tłumione przez alkohol. Przynajmniej nie płakała, ani nie chodziła po pokładzie zdołowana - miód pomógł, choć nadal nie mogła pozbyć się z pamięci widoku Alice, podrzynającej sobie własne gardło. Ale była w stanie nawet zmusić się do uśmiechu. Pytanie tylko przez ile dni będzie musiała chodzić pijana, żeby sobie z tym poradzić. I z tym, że zabiła Hounda.
Złożyła sztućce na talerzu i przez chwilę przyglądała się im, by w końcu westchnąć i osunąć się w dół na krześle.
- Chciałabym to sprzątnąć, ale nie dam rady - samo jedzenie wymagało od niej wiele koordynacji. Chyba wyczerpała limit. - Zabierz mnie do któregoś łóżka, proszę.
W tym stanie powinna zasnąć w jakieś trzy sekundy. I tak było najlepiej. A może jak się obudzi, nie będzie pamiętać snów.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

1 lip 2016, o 13:23

Nie skomentował swoich poprzednich słów, korzystając z tego, że Irene prawdopodobnie o całym wątku do jutra zapomni. Zresztą, pewnie uzna to za objaw wściekłości, w której często wypowiada się rzeczy bez przemyślenia, a nie chęć zamordowania nieznanego człowieka za sam fakt jego prześladowania Irene. Jego satysfakcja nie była zresztą tu najważniejsza.
Przygotował jej lazanię - czy raczej podgrzał i wyłożył na talerz, w międzyczasie robiąc sobie kawę z ekspresu. Danie pachniało wspaniale. Zapach wzmocniony został przez ogromny głód i upojenie alkoholowe, w którym większość jadalnych rzeczy prawdopodobnie dawałaby nieziemskie odczucia podczas jedzenia.
Gdy Dubois zabrała się za jedzenie, Khouri popijał powoli kawę, odczekując kilka minut wcześniej, gdy była wrząca. Wpatrywał się w nią, siedzącą naprzeciw niego, bo była zdecydowanie najciekawszym punktem otoczenia, a on też nie miał w obecnej sytuacji wiele więcej do roboty. Albo po prostu lubił na nią patrzeć, nawet gdy była zmęczona, zdołowana i pijana.
- Nie przejmuj się sprzątaniem - parsknął śmiechem, rozbawiony samą myślą, że największym zmartwieniem w tej chwili na wpół martwej Irene było nieodłożenie talerza i sztućców. - Posprzątam jak odłożę cię do łóżka.
Kiwnął głową, przytakując - pójście spać w tej chwili było dobrym pomysłem. Odsunął po cichu krzesło, ignorując dopiero w połowie dopitą kawę, obszedł stół dookoła i poczekał, aż z własnego miejsca wygramoli się Irene, ewentualnie jej w tym pomagając. W tym, jak i samym dotarciu do kwatery - minął drzwi do jej, decydując się na własne, większe łóżko, do którego dotarli chwilę później. Odchylił kołdrę, by mogła wsunąć się do środka, a nie zwalić na posłanie jak padające zwierzę. Pomimo tego, że czekało na niego sprzątanie i ciepły napój w mesie, położył się obok na te trzy, albo trzydzieści sekund, których potrzebowała na zaśnięcie. Przytulił ją do siebie bez słowa, muskając dłonią gładką skórę na jej ramieniu, dla odmiany niepokrytym siniakami oraz bliznami. Po tym już odpłynęła.
*** Budziła się już po dziewięciu godzinach kilka razy, ale nawet gdyby chciała wstać, to wygoda łóżka i potężny ból głowy gdy tylko siadała skutecznie ją od tego odwodziły. Nazira nie było za żadnym razem, nawet kolejne trzy godziny później, gdy faktycznie była w stanie już się podnieść bez wrażenia, że zaraz umrze. Wypita cała butelka przypominała o sobie cały czas. Przez to, że tego samego dnia uczestniczyła w walce, nie była w stanie rozróżnić, który ból jest spowodowany alkoholem, a który zniszczonym wcześniej napierśnikiem i obitymi żebrami.
Po kilku minutach, jakby wiedząc, że już wstała, do środka kajuty wsunął się Nazir. Był już ubrany, dla odmiany w niebieską koszulkę i nie-wojskowe, choć wciąż podobne do takich spodnie. Kilkudniowy zarost zniknął z jego policzków, a po uśmiechu na twarzy mogła się domyślić, że ma dobry humor.
- Wyglądasz na wyspaną - parsknął śmiechem, podchodząc do oddzielonej części sypialnianej i łóżka. Jak mogła się domyślić - nie wyglądała. - Zatankowaliśmy Crescenta, lecimy już na Thessię.
Ominął ją cały proces, który pewnie nadzorował Nazir - tak samo jak płatność. Nie wyglądał do końca na wyspanego, ale nie przeszkadzało mu to czuć się lepiej, niż Irene po kilkunastogodzinnym odsypianiu wydarzeń poprzedniego dnia.
- Przynieść ci coś? Najlepiej coś tłustego na śniadanie, do tego coś na kaca - zasugerował, siadając obok, na łóżku, na krótką chwilę, zanim nie powie mu, co powinien jej dostarczyć do kajuty.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

1 lip 2016, o 16:17

To był ciężki poranek. Chociaż znów nie potrafiła stwierdzić, czy powinna to uznawać w ogóle za poranek. Zegar koło łóżka wskazywał jakąś godzinę, ale to równie dobrze mógł być wieczór. Nie do końca pamiętała, jak zasypiała, bo za późno zjadła tę lazanię, by choć trochę powstrzymać wchłanianie się alkoholu. Zdziwiła się trochę, że leży w tym łóżku, a nie w swoim, ale może Khouri nie miał czasu zareagować, zanim rzuciła się tutaj i zasnęła. Dobrze, że najgorszy moment przespała.
Chociaż gdy spróbowała się podnieść, była w stanie tylko parszywie zakląć. Żelazna obręcz ściskała jej czaszkę i sprawiała, że Irene ledwo poradziła sobie z przyjęciem pozycji siedzącej. Oparła się plecami o zagłówek i przetarła twarz dłonią, rozglądając się za wodą. Jakąkolwiek wodą. Najbliższa była w łazience, ale to wiązało się ze wstaniem z łóżka i przejściem tych kilku metrów. Połowę obrazu zasłaniały jej włosy, które wyschły tak, jakby nie miały pojęcia w którą stronę powinny się pokręcić, więc pokręciły się we wszystkie. Szkoda tylko, że w żaden sensowny sposób. Wyglądała, jakby wyszła z lasu, miała przez nie dwa razy większą głowę, a do tego zapewne podkrążone oczy i nienawiść do całego świata odmalowaną na twarzy.
W odpowiedzi na radosne powitanie Nazira mruknęła coś tylko niemrawo, odgarniając włosy zasłaniające jej widok i spoglądając na niego spod brwi. Gdy siadał obok, zmierzyła go spojrzeniem od stóp do głów.
- Za to ty wyglądasz okropnie - wydawał się zadowolony, pierwszy raz od dawna spokojny i nawet się uśmiechał, bez Irene wyczyniającej cuda żeby tylko poprawić mu nastrój. Chociaż kto wie, może teraz też to ona go tak bawiła. Ale skoro się wymieniali sarkazmami, proszę. Westchnęła i oparła głowę o ścianę. - Wody, błagam. I coś na ból głowy. Na razie nie chcę jeść - odrzuciła pościel, widząc, że jest ubrana. Cała była taka wczorajsza, że to była jakaś masakra. Potrzebowała kolejnego prysznica, tym razem najlepiej lodowatego. - Przepraszam za wczoraj. Wydawało mi się że tego potrzebowałam, teraz nie jestem taka pewna.
Sama myśl o zjedzeniu czegoś tłustego sprawiała, że robiło się jej niedobrze. Nie, jak już to może później dorwie coś lekkiego i zimnego, może gdzieś w odmętach Crescenta znajdzie jakiś... jogurt owocowy. Albo coś mrożonego. Jęknęła cicho i przekręciła się w miejscu, opuszczając nogi na podłogę obok Nazira.
- Chyba umieram - poinformowała go poważnie. - Naprawdę umieram. Daj mi coś mocnego, wezmę wszystko. A ja pójdę się ogarnąć.
Spała chyba z milion godzin. Na jej skórze odcisnęła się pościel, musiała więc w leżeć w jednej pozycji przez cały ten czas. Teraz wstała, ale poskutkowało to kolejnym atakiem bólu w czaszce, więc przycisnęła ręce do skroni, przez moment nie ruszając się z miejsca. Woda. Woda jej pomoże, zawsze pomaga. Lepiej by było, gdyby wpadła na to przed zaśnięciem, miałaby teraz lepszy poranek. Ale była jedna dobra strona tego wszystkiego - nie było jej niedobrze. Przynajmniej tyle. Spojrzała z góry na Khouriego, marszcząc brwi.
- Tylko spróbuj się ze mnie śmiać.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

1 lip 2016, o 23:49

Uśmiech nie znikał z jego twarzy, nawet jeśli teraz przecież też cierpiała. Może to, że robiła to na własne życzenie, zmieniło sposób, w jaki Nazir postrzegał jej ból. Humor wciąż mu dopisywał, choć łatwo też było dostrzec w wyrazie jego twarzy współczucie.
- Przyniosę - od razu zaoferował, wstając z łóżka. Zatrzymał się chwilę później, słysząc, że mówi coś dalej - może chciała coś więcej, na przykład coś do jedzenia?
Slysząc przeprosiny, nie zdołał ukryć zdziwienia. Brwi powędrowały mu do góry w wyraźnie oznaczającym brak przygotowania na taki temat geście.
- Nie masz za co przepraszać.
Mówił stanowczo - obojętnie, czy położyła się od razu spać, czy po kompletnym schlaniu się najpierw gadała jakieś głupoty i możliwie wyrządziła więcej krzywdy. Czegokolwiek by wczoraj nie zrobiła, czego mogła nie pamiętać, Nazir nie widział powodu do posiadania wyrzutów sumienia z tego powodu.
Na ustach zadrżał mu uśmiech, który niemal zdołał się pojawić, ale został na siłę stłumiony.
- Nie ma z czego - odrzucił tylko, trochę mniej twardo niż postanowił wcześniej, że nie powinna go przepraszać. Chcąc ukryć śmiech, odwrócił się do niej plecami. - Zaraz będę.
Gdy wyszła spod prysznica, siedział znów na łóżku. Na półce obok leżały dwie szklanki - jedna ze zwykłą wodą, druga z, jak szybko wyjaśnił, sokiem uzupełniającym zapas witamin i elektrolitów. Obok leżało jeszcze kilka tabletek, które określił jako "pomagające na kaca".
- Poczujesz się lepiej.
Sam położył się na plecach, opadając na łóżko. Uruchomił omni-klucz, sprawdzając na szybko stan na teraz wszytskich systemów. Nic go najwyraźniej nie zainteresowało, bo dezaktywował go naprędce i przeniósł spojrzenie na Irene.
- Dałem znać Shani, że będę na planecie. Chce się spotkać, ale możesz zostać na Crescencie albo pójść gdziekolwiek indziej, jeśli nie masz ochoty - zaczął, podkładając sobie pod głowę dłonie i układając się nieco wygodniej na posłaniu. - Kuzynce. - dodał, wyjaśniając na wypadek, gdyby zapomniała, albo nigdy tego nie podkreślił.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

2 lip 2016, o 00:31

Poszła pod prysznic do siebie, starając się po drodze ignorować jaskrawe światła korytarza. Uśmiechnęła się do siebie lekko, gdy weszła do swojej kajuty. Nazir wyglądał znacznie lepiej, gdy usiłował się nie uśmiechać, niż gdy starał się uśmiechnąć na siłę. Mimo jej protestów, było jej wszystko jedno, czy śmieje się z niej, czy z czegoś innego.
Po szybkim, lodowatym prysznicu owinęła się ręcznikiem i stanęła przed lustrem. Poza fryzurą, dzięki której wyglądała jak człowiek pierwotny, to nie było tak źle. Na wszelki wypadek pomalowała się jednak - na tyle, by Khouri nie zwrócił uwagi na obecność makijażu, ale by ukryć podkrążone oczy. Tak było znacznie lepiej, ona sama też nie będzie umierała na zawał za każdym razem, gdy zobaczy gdzieś swoje odbicie. Szalone włosy rozczesała, co trochę je uspokoiło i ułożyło, więc póki co nie próbowała ich związywać - miała wrażenie, że obecność gumki ściągającej włosy dodatkowo pogorszy kacowy ból.
Zajrzała do szafki, zastanawiając się, czy nie przebrać się znów, ale zaczynały się jej powoli kończyć ubrania. Zostały sukienki - na nie będzie mieć czas na Thessii. Zmieniła więc tylko bluzkę na ostatnią, a raczej ostatni - szeroki biały sweter. Był wyjątkowo miękki i w swoim dzisiejszym stanie bardzo to doceniała. Pranie w tej chwili wydawało się jej jednak kwestią tak absurdalną, że wypchnęła myśl o nim z głowy i zastąpiła ją marzeniem o lekach przeciwbólowych.
Te zgarnęła ze stołu, jak tylko wróciła do kajuty Khouriego. Połknęła wszystko, co jej przyniósł - skoro miało pomagać na kaca, było jej obojętne co to tak naprawdę było. Nieczęsto brała leki, bo prawdę mówiąc nieczęsto było ją na nie stać. Teraz jednak wszystko miało się jakoś w miarę ustabilizować, prawda? Może sprzeda pół swojej zbrojowni, to będzie mieć warunki do dostatniego życia przez jakieś... kilka tygodni. Albo miesięcy, jeśli nie wyda wszystkiego na raz. Duszkiem wypiła całą wodę i odetchnęła głęboko. Trzeba było teraz poczekać, aż zacznie działać.
Wolała nie zmieniać już pozycji z pionowej na poziomą, więc usiadła powoli na kanapie.
- Trzymam za słowo - westchnęła. Nieczęsto miała kaca, jej organizm zazwyczaj był na to odporny. Niestety nie w chwili, gdy wypijała sama butelkę miodu pitnego na pusty żołądek. Nie wiedziała, kiedy jej przejdzie. Liczyła na skuteczność połkniętych tabletek i całej reszty.
- Chętnie z tobą pójdę - odparła, uśmiechając się lekko do siebie. Po prysznicu i wypiciu całej tej wody czuła się nieco lepiej, a za kilka godzin powinno być już całkiem dobrze. Potrzebowała świeżego powietrza. - Chyba że wolisz rodzinne spotkanie, to mogę sobie zorganizować czas sama.
Nawet na papierosy nie miała ochoty. Kac niszczył ludzi. To było niesprawiedliwe.
Niesprawiedliwe było też to, że Alice musiała się zabić, żeby zginął Hound. To nagłe uderzenie wspomnień z poprzedniego dnia sprawiło, że Irene długo milczała. Ale powoli chyba zaczynało do niej docierać, jakie to miało konsekwencje. Zaczynała rozumieć, że będzie teraz wolna. Właściwie to już jest.
- Co robiłeś, jak spałam? Poza tankowaniem? - spytała w końcu, odwracając głowę do Nazira. - Powinnam zrobić przegląd - zamrugała i uniosła wzrok do sufitu. - Powinnam podziękować Isis.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

2 lip 2016, o 00:55

Jakkolwiek ciężko było uwierzyć w to, że załatwienie i asteroidy, i problemu Hounda faktycznie poprawi humor Nazira, tak się najwyraźniej stało. Nie znalazł kolejnego powodu do udawania i chyba mało specjalnie go szukał. Gdy wróciła do kajuty, już przecież siedział na łóżku i zmierzył ją tylko wzrokiem z delikatnym uśmiechem na ustach.
- Szybko przejdzie - rzucił tylko gdy brała leki, potwierdzając ich skuteczność.
Leżąc na łóżku przeniósł spojrzenie w kierunku sufitu, obserwując małe lampki umieszczone pod nim, które dawały słabą poświatę, rozświetlającą normalnie położony w półmroku aneks sypialniany. Tak naprawdę wokół nich, nawet na korytarzach, było dość ciemno, ale wrażliwe przez kaca oczy Irene odbierały wszystko zdecydowanie gorzej.
- Nie, z jej rodziną mało mnie już łączy - pokręcił spoczywającą na poduszce głową. - Dawno się nie widzieliśmy. Nalegała na spotkanie już od... jakiegoś czasu.
Zmarszczył brwi, nie chcąc wchodzić na temat, który nie był dla niego przyjemny. Na przykład ilość lat, przez które nie odpisywał ani nie widywał się z Shani choć w wiadomościach wyraźnie tego od niego oczekiwała, bo zajęty był ściśle tajnymi misjami dla Przymierza. W dodatku takimi, za które nikt mu nie dawał żadnych karabinów za milczenie. Po prostu tego od niego oczekiwano.
- Sprawdzałem extranet i statek - podchwycił natychmiast nową kwestię. - Mam oficjalnie przepustkę.
Parsknął śmiechem, nieco ironicznym, bo najwyraźniej nie spodziewał się, że otrzyma łaskawe upoważnienie do odpoczynku od służby, którą pełnił już lata nieprzerwanie.
- Możesz to zrobić kiedy będziemy na miejscu. Albo w kokpicie - przeniósł spojrzenie jasnoszarych tęczówek na siedzącą obok rudowłosą. Podniósł się, siadając po chwili. Światełka na suficie najwyraźniej mu się znudziły . - Isis nie chce z tobą tutaj rozmawiać. Nie, póki się nie przyzwyczaisz - znów się uśmiechnął, choć już po prostu rozbawiony, bez ironii. - Możesz uznać, że tutaj nic nie widzi ani nie słyszy.
Wstał, podchodząc do kanapy, na której siedziała i opadając obok, siadając zupełnie blisko.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

2 lip 2016, o 01:19

- No tak - rzuciła, bardziej sama do siebie niż do niego, bo przypomniała sobie, jak wyglądała służba Nazira. Nadal uważała, że jego uparte oddanie Przymierzu było co najmniej bezsensowne, ale nie zamierzała tego tematu poruszać, zwłaszcza że teraz jakakolwiek trudna rozmowa przyprawiłaby ją o jeszcze większy ból głowy. Poza tym to był tylko i wyłącznie jego wybór. Kim dla niego była, żeby przekonywać go do takich diametralnych zmian? Technikiem na statku, może trochę kimś więcej, wciąż jednak za mało. Zresztą Irene wściekłaby się, gdyby z kolei Khouri zaczął układać jej życie na siłę.
- Trzeba mieć przepustkę na Thessię? - spytała, zdziwiona. Nigdy tam nie była, nie sądziła że cała planeta może mieć takie obostrzenia. Asari się broniły, tylko przed czym? Nieważne, mogli tam wylądować i cała reszta nie miała znaczenia. - Słyszałam, że nie można tam jeść tego, co przygotowują asari, to prawda? I że trzeba szukać specjalnych posiłków dla ludzi.
Wizja odwiedzenia miejsca, w którym nigdy dotąd nie była, zawsze poprawiała jej nastrój. Uwielbiała poznawać nowe rzeczy i nowych ludzi, tudzież nowe asari. Czekała, aż Nazir zaprowadzi ją do jednego z ich klubów, czekała na fontanny i pomniki tej ich bogini na każdym kroku. Zamyśliła się, nie zauważając nawet, że uśmiecha się lekko. Cieszyła się na te odwiedziny, jakakolwiek kuzynka Nazira by nie była.
- Jak uznać? - spytała nagle, podkreślając to słowo. - Byłam przekonana, że tu nic nie widzi i nie słyszy. Że nie może tu ze mną rozmawiać. Tak mi powiedziałeś - przeniosła wzrok na siadającego obok mężczyznę. - Wydaje mi się, że tak powiedziałeś. Nawet nie zamierzałam mówić do niej teraz, bo przecież mówiłeś... - przewróciła oczami i oparła głowę o zagłówek ze zirytowanym westchnięciem. - Nienawidzę cię.
Nie podobało się jej to, że cały statek był permanentnie inwigilowany. Niezależnie od tego, jak bardzo Isis im pomogła, Irene chciała mieć swoją prywatność, w szczególności w chwilach, w których wypadało ją zachować. Przez chwilę chciała przytulić się do Khouriego, skoro już usiadł obok, a jego obecność działała kojąco, ale po tej rewelacji zmieniła zdanie. Siedziała więc nieruchomo, podciągnęła tylko nogi do siebie i skupiła się na przesuwaniu palcem po miękkim rękawie swojego swetra.
- Gdzie umówiłeś się z Shani? - spytała. Nie miała siły się wściekać, zresztą i tak nie miało to sensu, bo niczego nie zmieniało. - Nalegała na spotkanie, bo się stęskniła, czy coś się stało?
Z jej doświadczenia wynikało, że ta pierwsza wersja zdarzała się znacznie rzadziej. Coś w jej żołądku odezwało się pytająco. Może przyszedł czas na jakieś śniadanie, nie pogardziłaby czymś owocowym. Ale póki co siedziała jeszcze. Przyzwyczaiła się do tego miejsca, dobrze się jej tu spędzało czas, ciekawe tylko czy Nazir też zdążył się już przyzwyczaić do tego, że co chwilę zawraca mu głowę. Ale nie lubiła być sama, doceniała towarzystwo.
- Masz jakieś plany na Thessię poza spotkaniem i oddaniem statku do naprawy?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

2 lip 2016, o 01:37

Przez moment nie rozumiał, o co go pyta. Dopiero po chwili na jego twarz wstąpiło zrozumienie dotyczące jej pytania. Jakby nie spodziewał się, że może go źle zrozumieć, ale właśnie zdał sobie z tego sprawę.
- Na Thessię nie. Na możliwość oddalenia się od placówki Przymierza i nie siedzenia w stanie gotowości na każdą ewentualność - tak.
Prawdopodobnie już chcieli przydzielić go gdzie indziej, może na kolejnym końcu asteroidy, a może, w humanitarnym geście, daliby mu coś do odreagowania. Coś prostego, jak pozbycie się niewygodnej osoby czy przechwyt ładunku. W końcu takie rzeczy w porównaniu do tego, co działo się na asteroidzie i czego ona od Nazira wymagała, musiały wydawać się znacznie prostsze.
Zaśmiał się głośno, widząc jej postępujące zaniepokojenie inwigilacją Isis. Nawet, jeśli ona zmieniła zdanie, Nazir nie wybierał się nigdzie, a skoro już siedzieli obok siebie, to mógł z tego zbiegu okoliczności skorzystać.
- Teoretycznie nas nie słyszy - zaczął, znów sięgając ku niej ramieniem by ją objąć, choćby wbrew jej woli. - Ale ciężko byłoby powstrzymać sztuczną inteligencję przed dorwaniem się do monitoringu, prawda? Choć nie wiem po co miałaby to robić.
Przytulił ją mocno do siebie, samemu opierając głowę o jej względnie już ogarnięte, wysuszone włosy.
- Możesz to przetestować rzucając bluzgami. Albo próbując rozwalić statek majstrując przy prysznicu w kajucie. Powinna zareagować jeśli słucha.
Blizna na dłoni połyskiwała w blasku lamp, gdy postukał palcami we własne kolano. Z brwią uniesioną ku górze i półuśmiechem na ustach nawet nie próbował udawać, że nie żartuje ani nie prowokuje Dubois do wyzywania programu komputerowego w pustym pomieszczeniu.
- W zasadzie na razie nigdzie. Pewnie nas znajdzie kiedy skończymy naprawiać Crescenta - wzruszył ramieniem delikatnie, żeby przypadkiem nie uderzyć jej przy tym ruchu w głowę kiedy już trzymał ją w takim uścisku. - Nie wiem, czy coś się stało. Dawno nie rozmawialiśmy.
Tak naprawdę musiał mieć mało pojęcia o obecnej pozycji swojej kuzynki. Zgodnie z jej zmianą zachcianek co chwila i upodobaniem do gangów i stowarzyszeń, o których opowiadał, mogła już zmienić powołanie wielokrotnie od czasu, gdy Nazir ostatnim razem był na Thessi.
- Na razie nie mam żadnych. Jeszcze miesiąc temu byłem pewien, że za kilka dni zacznę kolejną misję, którą mi przydzielą - westchnął zrezygnowany. Nie wydawał się być przygnębiony faktem, iż nie może spełniać się w roli oddanego żołnierza. Wszystko jednak było wciąż nowe, wciąż zaskakujące. Nie coś, co sobie wyobrażał. - Jakieś propozycje? Thessia jest prawie jak Illium, tylko niektóre atrakcje inne - uśmiechnął się, porównując dwie planety z zamieszkałymi na nich w głównej mierze asari. - Zresztą, o tym możesz powiedzieć przy śniadaniu. Chcesz mi powiedzieć, że nie jesteś głodna?
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

2 lip 2016, o 02:25

- Rozwalić statek, majstrując przy prysznicu - powtórzyła powoli, podkreślając każde słowo, po czym spojrzała na Khouriego z mieszanką rozbawienia i politowania. - Faktycznie, niebezpieczna czynność. Moglibyśmy się utopić na pokładzie, jak major Lane i jego kobieta. Titanic w wersji współczesnej.
Wspomnienie złego kina, które umiliło im dwa wieczory nie tak dawno temu, sprawiło, że całkiem się rozluźniła. Wczorajszy dzień był przeszłością, a Irene nie lubiła przeszłości rozpamiętywać. W szczególności takiej, która przynosiła tylko ból. Powinna się cieszyć z tego, co dzięki temu uzyskała, prawda? Tak zamierzała teraz zrobić, jak tylko zacznie działać ta przeciwbólowa apteka, którą połknęła.
- Ja bym chciała sprzedać gdzieś tę swoją zbrojownię - ułożyła się wygodniej w objęciach Nazira, chwilowo nie protestując. - Za dużo tego uzbierałam, do niczego mi to nie jest potrzebne. Poza tym prawie skończyły mi się pochłaniacze. Nie to, żebym planowała znów przebijać się do statku, albo przez statek, ale wolę... sam rozumiesz. No i może znajdę trochę ubrań, skoro nie muszę już mieścić się w jednej walizce z całym swoim dobytkiem. Trzymanie pancerza, broni, butów i ciuchów w jednej torbie jest w cholerę niewygodne. I niepraktyczne. To są ostatnie moje czyste rzeczy, poza sukienkami.
Nie mówiła, że zamierza je kupić, bo nie zamierzała. Znaleźć i wynieść ze sklepu tak, żeby nie zostać złapanym. Zdejmowanie zabezpieczeń miała opracowane do perfekcji, inaczej w jednej z jej szafek nie leżałaby złożona czarna, wyjściowa suknia za kilkanaście tysięcy i biżuteria warta dziesięć razy tyle. Lubiła ładne rzeczy. Trochę brakowało jej adrenaliny - ale właśnie takiej, nie tej związanej z mordowaniem każdej napotkanej osoby na swojej drodze.
- No i pozwiedzać. Zobaczyć jak najwięcej i wszystkie te inne atrakcje o których mówisz. Lubię nowe miejsca - uśmiechnęła się. - Ale nie będę cię ciągać za sobą, nie przejmuj się. Ty już pewnie i tak zobaczyłeś i zrobiłeś wszystko, co chciałeś zrobić przed śmiercią, a teraz wolisz spokojniejsze rozrywki, jak... nie wiem... szachy - w jej rozbawionym spojrzeniu na moment błysnęła złośliwość. Leki jeszcze nie zaczęły działać, ale mimo wszystko czuła się na tyle lepiej, by pozwolić sobie na standardowy przytyk dotyczący różnicy wieku.
- Jestem - westchnęła. - Ale nie wiem co mój żołądek będzie w stanie przyswoić. Może kawę na dobry początek.
Podniosła się z kanapy, wyswobadzając się z objęć Khouriego. Coś w głowie ścisnęło ją i zakłuło, ale zatrzymała się tylko na moment, dopóki nie przeszło. Czuła, że tak jak poprzednim razem półleżała na stole bo była pijana, tak teraz będzie przez ból. To nie był jej poranek. Może powinna się czymś zająć.
Wyszła z Nazirem z kajuty, kierując się do mesy. Trochę liczyła na to, że i tym razem coś jej przygotuje.
- Isis, czy jest coś, czym powinnam się zająć natychmiast, jeszcze przed naprawami na Thessii? - do planety było jeszcze kilka godzin, Irene nie chciała, żeby się rozpadli po drodze. Ciekawa też była, czy po ostatniej akcji SI sama jej odpowie, czy znów otrzyma wiadomość na omni-klucz.
Siadła w końcu przy stole i przeniosła wzrok na Nazira.
- Spałeś w ogóle? I jak twoje plecy?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

2 lip 2016, o 15:50

Nazir już o majorze Lane zdążył zapomnieć, więc dopiero zdziwił się, gdy tragiczny vid przypomniała mu teoretycznie wciąż załamana, z pękającą głową Irene. Zaśmiał się jednak w naturalnej dość reakcji - już samo nazwisko majora przywoływało piękne sceny, poważne sceny walki i nic tylko odczuwać przyjemność ze wspominania taką, jaką odczuwali wcześniej z oglądania.
- Powinni zrobić trzecią część - wyszczerzył się na samą myśl, ignorując fakt, że drugiej pod koniec nie mógł już znieść. - Poszlibyśmy do kina, obejrzeli na wielkim ekranie.
Gdy wspomniała o sprzedaży swoich broni, uniósł omni-klucz do góry, uruchamiając go. Wokół nich pojawiła się holograficzna reprezentacja mapki, z ich obecną lokalizacją - pomiędzy systemami, podróżując do przekaźnika. Thessia zaznaczona była na pomarańczowo, jako ich punkt docelowy.
- Możemy się gdzieś zatrzymać, jeśli masz sprawdzone miejsce - zasugerował, wskazując na Omegę, Korlus i kilka innych propozycji na mapce. - A ubrań możesz poszukać na miejscu, będziesz mieć sporo czasu.
Zamknął mapkę, pozwalając jej wybrać, w które miejsce chce się udać najpierw, po czym wstał słysząc propozycję o kawie.
- Wybierzesz sobie co chcesz - przytaknął, przypominając, że zapasy ma do swojej dyspozycji i może sama podjąć decyzję, jeśli tylko znajdzie coś lekkostrawnego.
Wyszedł z kajuty wraz z nią, kierując się do mesy, w której od razu dopadł do ekspresu i zaczął robić dwie kawy. Odpowiedź Isis nadeszła chwilę po zadaniu pytania - może SI się wahała, a może taki był jej czas reakcji w tym momencie.
- Uszkodzenia Crescenta nie wydają się zagrażać naszej mobilności, aczkolwiek zaistniał problem z czujnikami A2637 i A2638, przez który nie posiadam pełni informacji.
Omni-klucz Irene rozświetlił się, ukazując ścieżkę przez schemat statku - na górę, do maszynowni, do akceleratora masy, a potem przez ukryty w ścianie panel do korytarza serwisowego, w którym mogła bezpośrednio sprawdzić stan obu czujników.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

2 lip 2016, o 17:12

- Dzięki, sprawdzę to jak zjem - odparła na informację, udzieloną (o dziwo głosowo) przez SI. Czujniki, to nie było nic strasznego, mogła to naprawić, kiedy przestanie jej odpadać głowa na samą myśl o włażeniu do korytarzy serwisowych. Westchnęła i wstała, by zajrzeć do lodówki. Khouri robił kawę, nie chciała więc dodatkowo kazać mu się karmić, zwłaszcza, że mogła to zrobić sama, choć wiedziała, że okupi to sporym cierpieniem. W lodówce znalazła jakiś niewielki jogurt owocowy, który otworzyła i zaczęła powoli jeść, tylko i wyłącznie z rozsądku, bo nadal nie miała na nic ochoty. Gdzieś w połowie zorientowała się, że chyba robi się jej dzięki niemu trochę lepiej.
- Omega będzie okej - stwierdziła. Tam przynajmniej wiedziała, gdzie znajduje się sklep z militariami i nawet w nim już była, może ją tam pamiętali. To by znacznie ułatwiło sprzedaż sprzętu, którego nie mieli w systemie, czyli praktycznie wszystkiego, co pochowane miała po szafkach w kajucie. Potrzebowała też dodatkowych zaczepów do pancerza i może też udałoby się jej znaleźć czarną farbę, którą mogłaby go przemalować, by nie było na nim widać krwi.
- Myślałam też o klinice - dodała po chwili milczenia. - Nie chcę tych blizn, wolę nie mieć niczego, co będzie mi przypominać o asteroidzie.
Do Khouriego i Crescenta już się przyzwyczaiła, nie łączyła tego bezpośrednio z przeżyciami z kopalni, w przeciwieństwie do długiego rozcięcia na plecach, którego zwyczajnie chciała się pozbyć. Nie należała do ludzi, którzy zbierali blizny na pamiątkę, by chwalić się nimi w przyszłości. Tu nie było czym się chwalić, zresztą za bardzo zależało jej na tym, by wyglądać dobrze, by pozwolić sobie na ranę, która zajmowała całe plecy.
- Ty też powinieneś, ktoś powinien rzucić okiem na twoje oparzenia - rzuciła znaczące spojrzenie w okolicę jego ramion. Prowizoryczne leczenie, jakie sobie sam zapewniał, może i miało sens w chwili, gdy nie mieli w okolicy szpitali, ale w chwili, gdy wylądują na Omedze, Irene zamierzała zaciągnąć go do kliniki czy tego chciał, czy nie. - Wtedy przestanę ci truć, obiecuję.
Przyjęła kawę i posłodziła ją obficie. Jej zapach znacznie poprawił jej samopoczucie, nawet jeśli była póki co zbyt gorąca, by ją wypić. Westchnęła i skupiła się na śniadaniu, ze zniecierpliwieniem czekając na zbawienne działanie leków. Już niedługo, na pusty żołądek powinny się wchłonąć szybko.
- Chciałabym powiedzieć, że więcej nie piję, ale wiem, że to nigdy tak nie działa, więc po prostu... ugh - odsunęła od siebie puste opakowanie po śniadaniu i osunęła się na stół, opierając głowę na przedramionach. - Myślałam o klinie, ale od myślenia o klinie robi mi się niedobrze, więc przestałam myśleć - wymruczała w blat stołu.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

2 lip 2016, o 19:46

Tym razem Isis nie odpowiedziała. Jako sztuczna inteligencja nie czuła potrzeby wypowiadania zbędnych słów - na przykład "przyjęlam do wiadomości", "nie ma problemu". Oczywiście, że dalej słuchała i gdyby była to sprawa niecierpiąca zwłoki, powiadomiłaby ich o tym natychmiast. Irene więc nie musiała prowadzić niezobowiązującej rozmowy z SI, bo ta jakoś do niej nie garnęła.
Syk ekspresu ustał, a pierwsza kawa została zrobiona. Razem z saszetkami cukru, z których korzystała rudowłosa, czego Nazir się już nauczył, kubek stanął przed nią na blacie. Zaraz po tym Khouri odwrócił się do niej znowu, robiąc sobie napój, więc przez jakiś czas widziała tylko jego plecy. Skryte pod koszulką oparzenia prawdopodobnie wciąż dawały mu w kość, ale nie okazywał tego, a też dzięki ubraniom łatwiej było uwierzyć, że wszystko jest w największym porządku.
Gdy wreszcie zrobił też drugi napój, ignorując cukier czy też mleko, również w proszku, usiadł na krześle obok niej na stole. Położył przed sobą znów tylko kubek, nie decydując się na nic do jedzenia.
- No to Omega - potwierdził, unosząc wzrok do góry, jakby szukał gdzieś komunikatora w pomieszczeniu, choć równie dobrze mógł to mówić zwrócony w stronę podłogi. - Isis, wprowadź Omegę jako nasz pierwszy przystanek.
Jego omni-klucz natychmiast błysnął powiadomieniem o zmianach w trasie Crescenta, co zignorował, doskonale o nich wiedząc jako, że sam je ustanowił.
- Najpierw musi ci się to dobrze zabliźnić - pokręcił głową, zerkając na jej plecy. Miała na sobie bluzkę, więc niewiele dostrzegł. - Na świeżo zagojoną ranę niczego ci nie dadzą. Co najwyżej możesz na zapas kupić maść i coś do ukrycia tego. Spojrzę na to potem.
W obecnych czasach zwykła maść aplikowana wystarczająco długo pozbywała się większości blizn. Dla efektu natychmiastowego często ludzie decydowali się na zabiegi, albo ukrywanie tymczasowe, akcesoriami do makijażu i charakteryzacji. Tak czy inaczej, nie powinno to wiele kosztować.
- Tę na ramieniu pewnie usuną ci od razu.
Uniósł kubek do ust, choć nie zdecydował się jeszcze na spróbowanie gorącej kawy. Zamiast tego cieszył się jej zapachem i gorącem naczynia.
- Dam komuś na to zerknąć, ale równie dobrze może być na Thessii. Lekarzom Omegi nie ufam - przytaknął, odkładając kawę z powrotem na blat. - Nigdy nie wiesz, czy załata ci dziurę, czy skorzysta z okazji i wyciągnie przez nią wątrobę - dodał pół żartem, pół serio. - Korzystając z tego, pewnie będą mieli coś natychmiastowego na kaca. Można wziąć na przyszłość.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

2 lip 2016, o 20:20

Skrzywiła się, choć Nazir nie mógł tego zobaczyć, jako że widział obecnie tylko czubek jej głowy opartej o stół. Nie wiedziała o tym, sądziła że nie będą w stanie tego usunąć od razu. Nie chciała czekać, chciała mieć z głowy, liczyła na jakieś laserowe wycięcie uszkodzonej tkanki i do widzenia. Nie mogło boleć bardziej, niż tatuaż, a nawet jeśli, to była w stanie się poświęcić. Ale nie miała wyjścia, akurat w tym temacie Nazirowi wierzyła, wyglądał jakby wiedział o czym mówi. Westchnęła.
- Ukryję ubraniem, chciałam usunąć - podniosła się ze stołu i odgarnęła z twarzy włosy, które zaczynały powoli zapominać o fakcie, że je uczesała.
Uśmiechnęła się, gdy Khouri wyraził swoją nieufność.
- Długo się leczyłam na Omedze i chyba jeszcze wątrobę mam, tak samo jak obie nerki - nie wspomniała o tym, że implant wszczepiała na Cytadeli i raczej nie zgodziłaby się na tak inwazyjny zabieg na stacji Arii T'Loak. Może dlatego, że do faktu posiadania tego implantu nie zamierzała przyznawać się w ogóle. Był ukryty, niewidoczny i niewyczuwalny pod warstwą gęstych włosów i doskonale zagojoną skórą. Ale z tak prozaicznymi rzeczami, jak rany powierzchowne, czy choroby, można było się udać do rzeźników Omegi. W końcu też byli wykształconymi lekarzami. W większości.
- Mam wrażenie, że powoli mi odpuszcza. Jeszcze pół godziny i będę jak nowa - wzruszyła ramionami i skupiła się na powolnym piciu kawy. Dobrze było poczuć jej smak w ustach, nawet jeśli musiała pić powoli i ostrożnie. - Tyle tego wzięłam że jak wszystko zacznie działać, to przejdę ze skrajności w skrajność i wpadnę w jakąś euforię, czy coś - uniosła w półuśmiechu kącik ust. Chyba faktycznie przez te kilkanaście minut od wzięcia tabletek ból jej trochę przeszedł. Może jak dopije kawę, to będzie już całkiem dobrze i będzie mogła zająć się czujnikami.
Zresztą potrzebowała tego, dlatego też spędziła trochę czasu przy stole z Nazirem, rozmawiając o pierdołach, po czym umyła po sobie kubek i poinformowała mężczyznę, że idzie sprawdzić, co z tymi czujnikami. Głowa teraz tylko ćmiła ją nieco, ale nie utrudniało to jej życia, mogła więc bez problemu wejść do wskazanego przez Isis korytarza serwisowego i znaleźć wadliwe elementy. Oparła się przy nich o ścianę i uruchomiła skan w omni-kluczu, by sprawdzić, co takiego się działo. Nie powinno jej to zająć dużo czasu, maksymalnie godzinę, tak podejrzewała, i to tylko jeśli faktycznie są mocno usmażone. W połowie roboty westchnęła i przyjęła możliwie wygodniejszą pozycję.
- Nie poradzilibyśmy sobie bez ciebie - rzuciła w przestrzeń, zakładając, że SI ją słyszy. - Crescent mocno oberwał, mam nadzieję że... że tobie nic nie jest.
Dziwnie było mówić tak do SI, która poniekąd była statkiem. Irene krępowała się nieco rozmawiać z nią w ten sposób, właściwie w jakikolwiek sposób, przy Nazirze, choć nie potrafiła tego logicznie wyjaśnić. Znacznie lepiej się czuła tutaj, kiedy zakładała, że mężczyzna nie słucha ich rozmowy. A może monologu, zależnie od tego, czy Isis odpowiedziała, czy nie.
- Nie będę teraz robić ogólnego przeglądu - stwierdziła, ze wzrokiem niezmiennie utkwionym w omni-kluczu. - Skoro za kilka godzin będziemy na Thessii, nie ma sensu żebym teraz próbowała poskładać do kupy wszystko, co się rozpadło. Za mało jeszcze chyba wiem, żeby się na to porywać. Jak te czujniki?
Zamknęła panel, uruchamiając je ponownie. Mimo czasu spędzonego w ciasnym korytarzu, czuła się coraz lepiej. Leki czasem potrafiły zdziałać cuda.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

2 lip 2016, o 21:14

Uśmiechnął się, choć nie wyglądał na przekonanego by spróbować leczenia się na Omedze samemu. Z drugiej strony, przez długi okres czasu pewnie leczył się na asteroidzie, o ile zachodziła taka potrzeba. Tamtejszego doktora Irene poznała doskonale i też nie wydawał się być godnym zaufania, szczególnie dla kogoś takiego jak Nazir, kto nie do końca pozostawał wierny Hamesowi.
- To chyba dobrze? - skomentował jej euforię po lekach, która wciąż mogła nadejść.
Kawa już nadawała się do spożycia, więc uniósł kubek do ust, upijając kilka małych łyków. Świeżo parzona wyraźnie mu smakowała, nawet bez żadnych dodatków, na które pokusiła się Dubois.
- Choć nie wiem, czy w takim stanie przydasz się Isis - dodał żartem, pochylając się nad stołem, o które oparł łokcie obu rąk, w dłoniach trzymając gorący kubek.
Po kilkunastu minutach rozmowy, kiedy Irene zbierała się już, by przejść na pokład wyżej i zająć się czujnikami, on wciąż miał w kubku trochę kawy.
- Będę w kokpicie - dał jej znać, podnosząc się z krzesła i ruszając do wyjścia wraz z nią, by rozdzielić się przy windzie, do której przeszła rudowłosa w trakcie gdy Nazir ruszył korytarzem dalej.
Dostanie się do korytarza serwisowego nie było trudne, wystarczyło podążać tak, jak sugerował Irene schemat przesłany jej przez sztuczną inteligencję. Wierząc w istnienie przejścia, podeszła do odpowiedniej, niepozornej ściany, a to rozsunęło się przed nią automatycznie. Wcisnęła się w ciasną dość przestrzeń, w której było zdecydowanie cieplej niż na zewnątrz, a do czujników dotarła po kilku sekundach. Pierwszy z nich wyglądał na osmolony, a omni-klucz pokazywał, że urządzenie przestało komunikować się ze statkiem.
- Pomieszczenie z moim rdzeniem zostało wzmocnione, by przetrwać bezpośrednie ataki. Podobnie jak kokpit. Nic w tej okolicy nie uległo uszkodzeniu - skomentowała jej słowa Isis, znów po krótkiej chwili. Irene zdążyła już podejść do kolejnego czujnika. Ten jednak świecił się cały na czerwono - uszkodzeniu uległo większość obwodów, które potrzeba będzie wymienić. - Dziękuję - dodała SI, nie precyzując, czy dziękuje za troskę, czy za pochwałę.
Na omni-klucz Irene przyszedł schemat czujnika oraz tego, jak wygląda jego oprogramowanie. Wraz ze wskazówkami, mogła nauczyć się naprawić to uszkodzenie, które, jeśli wierzyć komentarzowi Isis dopisanemu do poradnika, było dość częste i wywoływały je skoki w napięciu.
- Oczywiście. Jestem w stanie monitorować prace naprawcze, szczerze mówiąc nawet Nazir nie będzie tutaj potrzebny w trakcie ich trwania. Zaaranżowałam już przylot znanego mu technika, wraz z jego załogą.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

2 lip 2016, o 21:43

Irene parsknęła cicho śmiechem.
- No tak - jakoś jej nie dziwiło, że Nazir, czy też Isis mieli swoich techników, którym ufali. To nie był pierwszy lepszy statek, bo pierwsze lepsze statki nie miały na pokładzie SI. Potrzebowali kogoś, kto się sprawdzi w swojej roli i nie będzie zszokowany obecnością sztucznej inteligencji. Tak jak na przykład Irene, która do tej pory nie miała z nimi związanych zbyt pozytywnych wspomnień. - Nie wiesz, czy gdzieś są zapasowe obwody? Wymieniłabym.
Mogła poszukać sama, ale łatwiej by było wiedzieć, gdzie może się ich spodziewać. Jeśli Isis nie miała o tym pojęcia, Irene wygrzebała się z korytarza i poszła szukać ich w maszynowni, w tysiącu dziwnych skrzynek w ładowni i generalnie wszędzie, gdzie przyszło jej do głowy. Przecież mając świadomość, że te przewody często się palą, Adamo powinien mieć zapas. Jeśli jakimś cudem je znalazła, wróciła do ciasnego korytarza - uprzednio podwijając rękawy jasnego swetra, ubierając się nie przewidziała brudu - i zajęła się wymianą zgodnie ze schematami. Jej zdolność pojmowania nowych rzeczy dziś rano była lekko ograniczona, ale z instrukcją obsługi dało się naprawić wszystko. Jednocześnie pozwalała myślom błądzić po wydarzeniach dnia wczorajszego, już z nieco większym dystansem. Nie zapomniała widoku dwójki martwych ludzi, na których w mniejszym lub większym stopniu jej zależało, ale ten obraz nie doprowadzał jej już do załamania nerwowego. Irene należała do ludzi, którym generalnie szybko przechodziło - zdolność do względnego odcinania się od bólu i nieprzyjemnych uczuć znacznie w tym pomagała. Zmieniając kabel za kablem próbowała utwierdzić się w przekonaniu Nazira, że teraz będzie tylko lepiej. Może dotrze to do niej w chwili, gdy zejdzie na ląd i nie będzie musiała rozglądać się w panice za ewentualnymi nieprzychylnymi spojrzeniami.
Gdy skończyła, ponownie zamknęła panel.
- Sprawdź teraz, Isis - poprosiła. - Zrobiłam tak, jak mówił schemat, więc wszystko powinno być okej.
Inaczej prawdopodobnie SI przerwałaby jej w połowie pracy, informując, że coś spieprzyła, więc skoro do tej pory nic nie mówiła, to chyba dobrze. Jeśli tylko to potwierdziła, Irene wykaraskała się z korytarza i otrzepała sweter z kurzu. Ból głowy całkiem już jej przeszedł. Podejrzewała, że Khouri dał jej leki, które działały na niego, a że ważyła pewnie połowę tego co on, to nie miały wyjścia i musiały pomóc. W znacznie lepszym nastroju zeszła do mesy, gdzie umyła ręce i nalała sobie zimnego soku. Nazir miał być w kokpicie i tam też ruszyła. Nie wiedziała, ile czasu jej zeszło, może godzina, może dwie, razem z szukaniem kabli, ale w końcu wylądowała obok mężczyzny na fotelu drugiego pilota.
- Naprawiłam czujniki - poinformowała. Nie chwaliła się, po prostu rzuciła niezobowiązująco to, co jej przyszło do głowy. - Ile nam zostało do Omegi? - odwróciła głowę w jego stronę. - Czy ty w ogóle nie zamierzasz spać? Nigdy już? - uśmiechnęła się lekko. - Jesteś czymś zajęty, czy chcesz rewanż w kwazara? Albo coś obejrzeć?
Zorientowała się, że znów zarzuca go tysiącem pytań na raz, więc na chwilę zamilkła, dając mu szansę na odpowiedź, sama skupiając się na piciu soku przez kilka długich sekund.
- Mógłbyś zerknąć na moje plecy - rzuciła, już nie w formie pytania, a zdania twierdzącego, dla odmiany.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

2 lip 2016, o 22:02

Isis głównie milczała w trakcie wymiany przeprowadzanej przez Irene. Dopiero gdy rudowłosa znalazła się w maszynowni, wskazała jej naprędce gdzie powinna znaleźć odpowiednią skrzynkę. Ta zawalona była splątanym okablowaniem - Roger najwyraźniej nie dbał nie tylko o porządek w swojej kwaterze, ale też stanowisku pracy. Wyplątanie odpowiednich przewodów zajęło jej nie bagatela dwadzieścia minut, po których wreszcie mogła wrócić na samą górę i zająć się wymianą, która potrwała kolejne piętnaście minut.
- Odczyty z czujników są w normie - potwierdziła Isis, darując Irene wypowiadanie się technicznym językiem, z podawaniem wszystkich potrzebnych numerów i kodów seryjnych obu urządzeń. - Dobra robota - dodała po chwili wahania, jakby właśnie przeczytała w jakimś poradniku, że niespartaczoną pracę powinno się chwalić, dla podtrzymania morale.
Przejście zasunęło się gdy tylko Irene z niego wyszła. Mogła wrócić do windy, która zawiozła ją o poziom niżej. Stamtąd droga do kokpitu była prosta i krótka. Nazira zastała siedzącego w fotelu pilota z nogami wyciągniętymi przed siebie. W ręku trzymał kubek, taki sam jak poprzednio, lecz zamiast kawy w środku znajdował się jakiś niebieski płyn.
- Szybko - uśmiechnął się na jej widok, odrywając na moment wzrok od wizualizacji kosmosu, sztucznie przywołanej przez systemy ponad pulpitem. Lecieli w prędkości FTL, rzeczywisty widok był zdecydowanie inny. - Cztery godziny.
Uniósł kubek do ust, ignorując jej pytanie o sen. Wypił trochę i oparł rękę trzymającą naczynie o podłokietnik, wracając spojrzeniem do błękitnej mgławicy naprzeciwko. Widok na pewno był odprężający, na takiego też wyglądał Nazir. Musiał więc działać.
- Mógłbym - przytaknął, zerkając w jej stronę. - Potem możemy coś obejrzeć, na kwazara nie mam ochoty.
Powstrzymał śmiech, usiłując wypowiedzieć to z poważną miną. Oczywiście, że nie miał ochoty, skoro ostatnio wygrała wszystkie partie.
- Teraz? - spytał, gotowy do dopicia napoju w jednej chwili i wstania, by przejść do kajuty.

Wróć do „Prywatne jednostki”