12 mar 2013, o 16:51
Rigel wszedł do własnego domu ukradkiem niczym złodziej starając się narobić jak najmniej hałasu. Ku zaskoczeniu turianina w domu przywitała go wcale nie śpiąca Virri. Przywitała to było złe słowo, spojrzała na nim urażonym spojrzeniem, z trudem odwracając się od filmu który oglądała. Pewnie jest urażona tym, że ją zostawiłem – pomyślał Rig. Turianin zdobył się tylko na przepraszający uśmiech, ale wytrzymał spojrzenie małej, kim byłby gdyby dawał się szantażować obcemu dzieciakowi we własnym domu?
Virri czemu jeszcze nie śpisz? – zagadnął Rig z udawanym gniewem w głosie. – Zdajesz sobie sprawę która to godzina?
Zostawiłeś mnie, samemu poszedłeś się bawić… - Rzuciła mała z wyrzutem. Bez wątpienia Oara usłyszała dźwięczny, dziewczęcy głos quarianka mimo że drzwi były zamknięte.
Ja tu mieszkam – bronił się turianin. Chciał też powiedzieć, że w przeciwieństwie do Virri może tu robić co chce, ale jakoś nie wydało mu się to zbyt wychowawcze. A przecież chciał pomóc dziewczynie, a nie uczyć ją swoich złych nawyków. – Poza tym musiałem iść do baru.
By się dobrze bawić, a obiecałeś mi pomóc. – stwierdziła oskarżycielsko turianka.
To skomplikowane. Słuchaj Virri ktoś czeka za drzwiami. E… - Rigel szukał odpowiedniego słowa. - Moja stara znajoma – fatalne kłamstwo mógł wymyślić tysiąc innych, ale jakoś nigdy nie należał do tych bystrych, a jeśli chodziło o kłamstwa to już całkiem dawał ciała na całej linni. - Przypadkowo się spotkaliśmy i jakoś tak wyszło, że uczciliśmy spotkanie po latach. Nie ma gdzie się zatrzymać więc ją zaprosiłem. Masz być dla niej miła. – stwierdził turianin – a i najlepiej jak powiesz, że jesteś moją siostrzenicą. Nie chce by ktoś sobie pomyślał, że latam po różnych układach i porywam dzieci. Jutro gdy tylko pójdzie obiecuję, że załatwimy sprawę z twoimi rodzicami i zabiorę cię do świetnej knajpy. Dostaniesz co zechcesz. – dodał na zachętę turianin by przekonać turiankę do współpracy. – Jeśli oczywiście będą to mieli w menu. A teraz idź grzecznie spać
Co zechcę? – zapytała mała turianka, wyczuwając podstęp.
No przecież powiedziałem. A teraz uciekaj do pokoju który ci przygotowałem. – powiedział kolczasty i ruszył do drzwi. Liczył, że Oara słyszała ich rozmowy, musiała by podsłuchiwać by wyłapać co ciekawsze fragmenty, chyba że ten kombinezon jest wyposażony w jakieś mikrofony, ale o czymś takim nie słyszał. Otworzył i wpuścił quariankę do środka. Gdy tylko ta pojawiła się w pokoju, młoda turianka, przyglądała jej się wielkimi oczami z nieukrywaną ciekawością. Turianka wyglądała na niską i szczupłą jak na swój wiek. Mogła mieć z 16-15 lat, może 17. Miała ciemną skórę, jaśniejszą jednak od Rigela, bardziej szarawą na której nie było tatuaży, ubrana była w jednoczęściową piżamę przypominającą togę, którą jej wcześniej kupił Rigel. Piżama była czerwona w białe grochy, prezentowała się raczej niezbyt ładnie, głównie przez dobór kolorów. Ciszę przerwał Rigel.
Oaro to moja siostrzenica. Taa… Tarra. – zauważalnie zaciął się turianin jakby sobie dopiero przypominał, ale można to było zrzucić na ilość alkoholu jaką wypił, albo zmęczenie. Turianka spiorunowała go wzrokiem i już chciała coś powiedzieć kiedy wtrącił się Rigel.
I właśnie idzie spać. – powiedział spoglądając na drzwi „swojego” pokoju. – Bo nie zdąży zjeść śniadania. – Dodał a w głosie dało się wyczuć groźbę. Mała mruknęła pod nosem, że wcale nie nazywa się Tarra, ale tak by turianin nie słyszał. Kto wie może usłyszała quarianka? Niezadowolona pomaszerowała do pokoju.
Zaraz przygotuję ci pokój. Chcesz się czegoś napić? – zaproponował jeszcze turianin otwierając drzwi do sypialni z dużym łóżkiem. Wychodziło na to, że czeka go noc na kanapie. Dobrze, że utrzymywał to całe mieszkanie w ładzie i porządku, zapalił światło i rozejrzał się po pokoju. Kwiatek był uschnięty ale poza tym wszystko w porządku. Przypomniał sobie że nie zdjął zdjęć ze ścian. Jego rodziców i jego samego jak jeszcze był mały. No i jak wylądował w kabale. Wątpił by quarianka cokolwiek zrozumiała, to było głupie że jego matka upierała się by przesłać jej zdjęcie z nim i całą jego jednostką. Odkąd odszedł ze służby z nikim nie rozmawiał z dawnych towarzyszy. Nie uważał ich za przyjaciół. Na ścianach były też zdjęcia jego rodziców. Jedno z dnia kiedy, jego matka stała się członkiem rodziny Juxtus. Rigel przypomniał sobie, jak kiedyś gdy był małym chłopcem wszystkie ciotki mówiły, że jest właśnie podobny do swojej matki Sireny. Przyglądając się swojemu zdjęciu z dziecięcych lat, stwierdził w duchu, że kiedyś to mogła być prawda istotnie był podobny do matki. Miał ten sam kolor oczu. Przypomniał sobie o swoim gościu. Poza kwiatkiem, zdjęciami i kilkoma obrazami w pokoju była też szafka na którą wisiało lustro, szafka, mały ołtarz przy którym od dawna nie modlono się do "duchów". Na szafce nocnej, która leżała przy łóżko było zdjęcie jego rodziców i Rigela gdy jeszcze był mały. Na zdjęciu prezentował się raczej słodko, jak każde dziecko wtulony w obojga rodziców był zbyt zajęty by patrzeć w obiektyw, to też widać był tylko jego prawy profil. Jego rodzice uśmiechali się do. Po krótkiej chwili zadumy, która trwała kilka sekund wrócił do swojego gościa.
38541854 - nr. gadulca