Fenenna wypatrywała sytuacje na tyle, na ile pozwalała jej widoczność zza wyjścia z wentylacji. W końcu zdecydowała się wysunąć. Już wyszła w połowie ciała, kiedy lekarz, z którym rozmawiał Lag, odwrócił się, żeby zobaczyć ten cud techniki, jakim dla quarian podobno był jego stary terminal. Obejrzał go dobrze z wierzchu, a płomiennowłosa dziewczyna, wysunięta do pasa, znieruchomiała. Mężczyzna obniżył wzrok pod biurko, ale Lag w tym samym momencie odwrócił go za ramiona do przodu. Zapadło chwilowe milczenie. Salarianin zaniemówił zamyślony z pokerową twarzą. Natomiast Fleck czując pot na czole wyczekiwał, by sprawdzić, czy internista zorientował się, co się święci.
- Quarianie to biedny naród.- skwitował ostatecznie z pewną dozą współczucia w głosie. Po tym przechylił się do ucha Laga.- Udam, że nie widziałem. Pośpieszcie się. - dodał, po czym skierował się znów do sali operacyjnej.- Ale nie chodzić, siadać.- powiedział znacznie głośniej- Potem nie będzie odszkodowania za głupotę.- ględził, zanim zamknął za sobą drzwi.
Po tym Lag stał na samym środku, żeby zasłonić widok mężczyźnie ze złamanymi nogami. W tym czasie Fenenna wyszła całkowicie, zgrabnie przeczołgała się pod biurkiem błogosławiąc nudne i długie treningi w szeregach Błękitnych Słońc. Jeśli dawniej zadawała sobie pytanie, czy kiedyś przyda jej się czołganie pod siatką na poligonie, to waśnie był ten dzień. Właściwie bezdźwięcznie wynurzyła się spod biurka i jakby nigdy nic poszła za skrzynie.
Na widok niczego sobie dziewczyny z krwistymi pasemkami, najemnicy uśmiechnęli się jeden do drugiego. Nie nosili pancerza żadnej organizacji, co zapewne przemawiało na korzyść Fenenny. Natomiast ich wygląd wskazywał na to, że najpewniej zostali nieźle poturbowani w walce, ale rekonwalescencja przebiegała dość szybko. W końcu jeden z nich, mężczyzna o zawadiackim uśmiechu, wstał i wyszedł do dziewczyny na przód.
- Zwykle to my płacimy, ale ... - zaczął z dość jednoznaczną aluzją, opierając się ramieniem o skrzynie, żeby stworzyć między nimi intymniejszą atmosferę.- ... jak to sie mówi, każdego da się kupić.- wyszczerzył zęby. Nie był to najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego Fenenna w życiu widziała, ale zdecydowanie nadrabiał urokiem osobistym.
Tymczasem na sali panował względny spokój. Kroganin bez oka wciąż odpoczywał, Lag stał na środku sali, a Vicca postanowiła się wysunąć. Wyczołgiwała się powoli na zewnątrz, co wcale nie było takie łatwe i przyjemne, a kiedy już prawie była pod biurkiem, uderzyła łokciem o nogę mebla. Terminal na blacie podskoczył.
Nie zwróciło to na szczęście niczyjej uwagi. Natomiast mężczyzna rozmawiający z żoną w końcu z wściekłością w głosie przerwał połączenie. A że wciąż buzowały z nim emocje, spojrzał na pierwszą lepszą ofiarę.
- Czego się gapisz, akwariowa głowo?- rzucił do Laga, z ewidentnym zamiarem pokłócenia się.
To dało Vicce chwilę na przetransportowanie się. Mężczyzna rozmawiający jeszcze przed chwilą z żoną był tym zbyt pochłonięty, by zarejestrować, czy nagle znikąd pojawiła się jakaś kobieta, więc dziewczyna zdążyła udać się za te same skrzynie, co Fenenna.
Niestety blacha wentylacji była całkiem solidna, więc nikt, kto pozostał w środku nie mógł widzieć, jak rozwija sie sytuacja i czy dziewczynom udało się przedostać w jakieś bezpieczne miejsce.
Wyświetl wiadomość pozafabularną