Alpha
Wyświetl wiadomość pozafabularnąOd teraz, na czas, w którym działacie razem, numer 1 w kościach to Vicca, numer 2 Xirys.
Vicca i Xirys musieli sobie poradzić w tej sytuacji, jako, że Sazonow wyraźnie na nich liczył - być może sam nie dysponował środkami, dzięki którym mógłby załatwić tę sprawę po cichu, więc wolał myśleć o tym, iż chociaż oni takowe mają. Możliwe też, że po prostu wolał zwalić to na ich barki, by później, w razie niepowodzenia, móc znów obrócić wszystko przeciwko im i posądzić o sprawianie problemów. Tego mogli się już tylko domyślać. W tym samym momencie, w którym mężczyzna stojący bokiem dostrzegł coś, czego wyraźnie się nie spodziewał - sunącego ku nim hanara, na jego szyi zacisnęła się pętla w postaci błękitnej poświaty odkształcenia. Zastygł, z jeszcze większym wyrazem szoku na twarzy niż wcześniej. Mężczyzna stojący tyłem do dwójki obrócił się, zerkając na towarzysza, gdy kątem oka dostrzegł, że temu coś najwyraźniej się dzieje. Podniósł broń, gotów natychmiast obrócić się do tyłu, skąd, jak podejrzewał, nadszedł atak, lecz powstrzymały go macki hanara. Będąc zaszokowanym chyba jeszcze bardziej niż swój towarzysz, złapał za to, co uniemożliwiało mu złapanie oddechu i próbował się uwolnić - daremnie. Po kilku sekundach wzrok powędrował ku górze, ciało zwiotczało. Co innego było jednak z drugim najemnikiem - odkształcenie nie mogło trwać wiecznie, a on wydawał się być twardszy niż kolega. Sazonow jednak w porę zareagował, wyskakując zza skrzyni i kolbą pistoletu uderzając tego w głowę. Obydwaj najemnicy padli na ziemię. Dowódca małego oddziału wskazał ruchem głowy na Rykera i ludzkiego żołnierza, którego posłał z nimi Bruce. Ci natychmiast się zerwali, łapiąc ciała i wlokąc je po ziemi w tył, w stronę skrzyń, za którymi można byłoby je ukryć.
-
Teraz słuchajcie - zaczął Sazonow, zwracając się w stronę wszystkich. -
Ryker i ten drugi - wskazał ruchem dłoni na żołnierza, który, widząc to, że ten nie zna nawet jego nazwiska, od razu dodał pod nosem "Summers". -
Summers, właśnie. Zostają na straży. My włazimy do środka. W środku są cywile. Z wyjściem tak łatwo nie będzie, więc możemy ich potem wykorzystać do odwrócenia uwagi - dodał beznamiętnym tonem, nie patrząc nawet na reakcje zespołu.
Na znak, że są gotowi, sam przemknął pod ścianą budynku, licząc na to, że podążą za nim. Szybko otwarł drzwi, nie spuszczając wrogich najemników, stojących do nich aktualnie tyłem, z oczu. Sekundę później wpadli do pomieszczenia.
W środku dostrzegli siedem osób. Czwórkę mężczyzn, dwójkę kobiet i jedno dziecko - chłopca. Wszyscy rasy ludzkiej. Dziecko nie mogło mieć więcej niż osiem lat. Spoglądało na nich z przerażeniem, takim samym, jakie wymalowane było w oczach obejmującej go matki. Jeden z mężczyzn stanął przed nimi, oddzielając Sazonowa od najwyraźniej tej dwójki. Sam dowódca Alphy nawet nie zwrócił na niego uwagi.
-
Przygotujcie ich. Można im przykleić broń do rąk, większa szansa, że zaczną do nich od razu strzelać - rzucił tylko do Vicci i Xirysa, samemu ruszając na tył pomieszczenia, najpewniej po ładunku wybuchowe.
-
Co się dzieje? - rzucił jeden z mężczyzn. Niski, łysy, z charakterystycznymi, wyłupiastymi oczkami, którymi spoglądał na dwójkę najemników.
Bravo
Wyświetl wiadomość pozafabularnąRhea, nie ma czegoś takiego jak edycja postu w momencie, w którym ktoś już ci odpisze. Pojawił się twój post, wystrzeliłaś ze snajperki, pojawił się post Nexarona, który uznał to za błąd. Dzień później edytowałaś posta - tak, data się pojawia. Nie uznaję tego. Przyjmuję pierwszą wersję, strzelenia ze snajperki.
Rhea niestety zapomniała o tym, że na jej karabinie nie zamontowany jest tłumik, stąd wystrzał spowodował niewyobrażalny huk. Najemnik osunął się na ziemię, lecz raczej nie był to efekt, jaki chcieli uzyskać. Bruce zaklął pod nosem, wychodząc na posterunek i rozglądając się.
-
Wykrywam ruch w pomieszczeniu obok - zameldował szybko salarianin, nie spuszczając wzroku ze swojego omni-klucza.
-
Mówiłem, że ma być cicho, do cholery! - warknął czarnoskóry, już zapominając o konieczności schowania ciała - bo takowej już nie było. Wszyscy, którzy mogli się dowiedzieć o ich obecności, na pewno już to wiedzieli. -
Przygotować się! - dodał, samemu przeskakując nad skrzyniami na drugą stronę posterunku, by użyć ich jako schronienia przed możliwie wychodzącymi najemnikami.
Minęło dosłownie kilka sekund, kiedy drzwi się uchyliły a drużyna dostrzegła pierwszą osobę - rosłego turianina, który, mając przygotowany do walki karabin M-8, rozglądnął się czujnie. Szybko dostrzegł pierwszego, stojącego najbliżej niego najemnika, jakim był Nexaron i posłał w jego stronę
Strzał Wstrząsowy. Zaraz za jego plecami pojawił się drugi osobnik, tej samej rasy, lecz odróżniający się ciemniejszym zabarwieniem, który z kolei dzierżył w dłoni Katanę. On jednak nie zamierzał zrobić z niej użytku - natomiast z niebieskiej poświaty, jaka go ogarnęła, już tak. Szybko posłał
Falę Uderzeniową w stronę Bruce'a i jego dwóch żołnierzy. Czarnoskóry, skupiając się na pierwszym turianinie, nie zdążył na czas zauważyć nowego zagrożenia, stąd cała trójka została wyrzucona w powietrze i poleciała kilka metrów dalej. Natomiast sam osobnik dostrzegł w tym momencie Rheę. Asari dojrzała grymas złości na jego twarzy, zanim w jej stronę nie poleciały pierwsze kule, wystrzelone przez strzelbę.