Finezja była dobra, ale w filmach. Faerie na szczęście choć ten jeden raz mogła liczyć na uśmiech losu. Użyte przeciążenie, atak omni-ostrzem - wszystko to faktycznie mocno nadszarpnęło defensywę ochroniarza, ale jednocześnie zmieniło go niemal w dziką bestię. Kiedy asari ustawiała się więc w odpowiedniej pozycji, wyczekując ciosu i szansy na kontratak, mężczyzna po prostu w nią wpadł, obejmując rękoma i doprowadzając do utraty równowagi. Oboje runęli na ziemię, niestety to Faerie znalazła się w znacznie gorszym położeniu. Mężczyzna momentalnie wyprostował sylwetkę, uniósł dłoń z aktywnym omni-ostrzem i już miał zadać cios, kiedy kobieta skręciła tułów. Broń mająca wbić się w okolice jej serca, przejechała co prawda po plecach, nie oszczędzając już i tak mocno zniszczonego pancerza, ale przynajmniej żyła. Błyskawiczny ruch miał na celu coś jeszcze. Zszokowany chybieniem człowiek nie zauważył jak zmieniając pozycję, Faerie sięga po Groma, który teraz znajdował się na wyciągnięcie jej ręki. Nim przeciwnik zdołał więc unieść ostrze, by zadać kolejny cios, widmo poderwało się do góry, przykładając jednocześnie lufę pistoletu maszynowego do jego skroni. Myślał, że blefowała, czy po prostu adrenalina zmusiła go do tak desperackiego kroku? Nache poczuła tylko ruch, który wskazywał, że ten chce mimo wszystko zaatakować i pozbawiona innej alternatywy, wcisnęła spust. Tak bliska odległość sprawiła, że resztka wciąż aktywnych tarcz nie zdała się na nic, a kule trafiły w głowę nieszczęśnika, który na domiar złego nie nosił hełmu. Pociski dosłownie rozerwały czaszkę, rozchlapując jej zawartość na korytarzu, stróżówce i samej asari.
Faerie nie bez trudności wygramoliła się spod przygniatającego ją ciała. Fakt jak wiele potrafi ważyć pozbawiona życia istota potrafił zdumieć nawet osobę tak obytą ze śmiercią jak ona. Nie miała jednak czasu, by móc go marnować, a chęć uniknięcia spotkania z resztą ochroniarzy, którzy mogliby patrolować okolicę, stanowiła motywację, która pozwoliła jej poradzić sobie z przerośniętym ciałem ochroniarza. Podnosząc się z podłogi, mogła po raz kolejny spojrzeć na efekt swojej "pracy". Dwa martwe ciała, wszechobecna krew, ona sama natomiast w opłakanym stanie, a przecież to byli tylko dwaj podrzędni ochroniarze. Jeśli miała wydostać się z areny, zdecydowanie musi zacząć działać ostrożniej.
Wyświetl wiadomość pozafabularną