Rozmawia ze swoją WI. Świetnie. Irene nie miała pytań. Zwłaszcza, jeśli WI modyfikuje ton głosu i reaguje na emocje. No dobrze, może jedno pytanie miała - Puzzil stworzył ją w ramach przełomu technologicznego, czy w ramach próby wyprodukowania sobie idealnej partnerki życiowej? Oczami wyobraźni widząc turianina wpatrującego się romantycznie w oczy hologramu, ledwie się powstrzymała od parsknięcia śmiechem. To musiała być wina alkoholu. Lekko, ale zadziałał też na nią. Cóż, przynajmniej jest ciekawiej niż na trzeźwo. Pokiwała głową ze zrozumieniem, kiedy Puzzil skończył opowiadać.
- Faktycznie niedaleko - odpowiedziała uśmiechem, kiedy dotarli na miejsce. Przyglądając się, jak odblokowuje drzwi, intensywnie zastanawiała się, co dalej. Czy jej zleceniodawcy czekają w środku? Co zamierzają zrobić? Nie chciała, żeby znokautowali ją zaraz po wejściu do apartamentu, myląc ją z turianinem. A tym bardziej nie chciała pozwolić na taką pomyłkę, jeśli planowali się go pozbyć na dłużej. Po co w ogóle kazali jej go tu przyprowadzać? Żałowała, że nie odpisała na wiadomość krótkim "dlaczego". Zawsze miała problemy z logicznym planowaniem i podejmowaniem sensownych decyzji. Teraz już było za późno.
Zabawne logo zamajaczyło na wyświetlaczu, coś zamigało i Puzzil znieruchomiał na ułamek sekundy. Irene prawie przestała oddychać. O co chodzi? Coś się stało? Coś zauważył... A może nie...?
Kiedy drzwi rozsunęły się, otwierając wejście do ciemnego jeszcze pomieszczenia i turianin zaprosił ją do środka, wzięła głęboki oddech i zacisnęła dłonie na torebce. Jej niepewny uśmiech można było wziąć za nagły atak nieśmiałości i w to też starała się go przekształcić. Chyba nawet się jej udało.
- Dziękuję - odparła i odwróciła się w stronę wejścia do apartamentu. Postanowiła zignorować wątpliwości, które ją dopadły. Wiedziała, że z samym Puzzilem sobie poradzi, poza tym nie wyglądał, jakby ją miał czymkolwiek zaskoczyć. Obawiała się czegoś zupełnie innego. - Masz tu światło, prawda? - spytała półżartem, robiąc kilka kroków do środka, dość głośno, żeby usłyszał ją zarówno stojący za plecami turianin, jak i potencjalni nieproszeni goście.