Nie udało jej się stłumić westchnienia ulgi, gdy połączenie zostało wreszcie zakończone. W swej naiwności szczerze wierzyła, że faktycznie coś im się udało, że wyszli z tej rozmowy obronną ręką. Dopiero słysząc Kristiana, dopiero spoglądając na Lybecka zrozumiała, że chyba nie do końca tak było. Marszcząc brwi, przyjrzała się lekarzowi i swemu opiekunowi. To, że reszta załogi wydawała się być mniej spiętą, wcale jej nie cieszyło. Sądziła, że skoro Bjørn ma powody do obaw i skoro ma je też Losnedahl, to coś musi być na rzeczy - niezależnie, jak podchodzą do tego pozostali.
W milczeniu przeczekała krótką wymianę zdań między dezerterami, odzywając się dopiero wtedy, gdy ją zapytano. I tak, jak na Cronosie sądziła jeszcze, że doskonale zna odpowiedź na pytanie, które teraz przed nią postawiono, tak teraz wcale nie była tego taka pewna.
-
Tak... Powiedzmy - westchnęła wreszcie. Nie, wcale nie była gotowa. Tak mogło jej się wydawać na stacji czy w myśliwcu, którym z niej uciekali, ale teraz, gdy przyszło co do czego, uświadomiła sobie, jak bardzo się pomyliła. To nie tak, że jak na skrzydłach wróciłaby pod opiekę naukowców z Cerberusa, ale... Musiała sprawiedliwie przyznać, że tam przynajmniej nie musiała się o siebie martwić. Teraz? Nie miała co liczyć, że ktoś się o nią zatroszczy, jeśli sama tego nie zrobi. Gdy w przypadku innego członka załogi każdy tutaj gotów byłby pewnie na mniejsze lub większe poświęcenie, co do Jaany... Bądźmy szczery, była tu nowa i nie została zwerbowana po prostu jako kolejny załogant. Jej pozycja była inna i niekoniecznie związana z podobnymi przywilejami, jakimi mógł poszczyć się Lybeck, Losnedahl czy, dajmy na to, Harlow. Paradoksalnie jedynym, co przemawiało teraz na jej korzyść, były pieniądze, które już zainwestowano w projekt, którego była elementem - a więc to, co najbardziej ją drażniło, bo stawiało ją w roli przedmiotu, nie człowieka.
Potrząsnęła głową, odganiając podobne myśli. Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, więc póki była jeszcze jakakolwiek nadzieja, że tu będzie lepiej niż na Cronosie, powinna to sprawdzić. I faktycznie - powinna dorosnąć. Zdaje się, że już dawno minęła ten punkt na osi czasu, w którym mogła się jeszcze rozmyślić. Teraz pozostało tylko się dostosować.
Śladem pozostałych aktywowała więc omni-klucz i ruszyła w podróż po extranecie, z oczywistych względów prędko zbaczając z wytyczonych ścieżek na rzecz bardziej ryzykownych, nie w pełni legalnych szlaków. Na dobrą sprawę nie wiedziała nawet, czego powinna szukać, ale wierzyła, że gdy trafi na coś odpowiedniego, od razu będzie o tym wiedziała...
Wyświetl wiadomość pozafabularną