Wyświetl wiadomość pozafabularnąDzień 1 - podsumowanie
- Peter: +200 PD, Wolfram x2.
- Jaana: +200 PD.
- Pyrak: +200 PD, Wzmacniacz mocy.
Liczba ukrytych rzutów w dniu: 0
Faza lotu
Dzień 2
Peter
Poprzedniego dnia, Lien przytaknął na słowa mężczyzny, pozostawiając go samego w maszynowni, sam na sam z systemami. Sprawdzenie podstawowej funkcjonalności statku, wraz z jego ogólnymi specyfikacjami, zajęło Peterowi trochę czasu, jednakże, poza spokojem wywołanym świadomością o wszystkim, co potrzebne, nie przyniosło mu wiele. Wszystkie dane prezentowały się okazale - nie było problemów z jego uprawnieniami do przeglądania tego. Systemy pracowały w normie i nic nie wskazywało na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić. King mógł położyć się spać, świadom tego, iż następny dzień ma przynieść kolejną pracę.
Drugi dzień lotu mężczyzna rozpoczął jako jeden z pierwszych. W jego kajucie Cayne, opatulona kilkoma kocami, spała w najlepsze. Jedynie Mikhevy, już (a może
wciąż?) obecnej na swoim stanowisku, w jej posłaniu nie było.
Mesa była pusta. Cisza na całym pokładzie przerywana była jedynie uspokajającym rytmem pracującej w tle maszynerii, do którego każdy załogant z czasem się przyzwyczajał. Mimo wszystko, po przejściu na pokład drugi i wejściu do Centrum Informacji Bojowych, Kinga przywitała nieco większa ilość ludzi, oraz sporadyczne, urywane rozmowy.
Obecni w środku ludzie w postaci kapitana i nawigatora stali w lekkim odosobnieniu od obecnego przy jednym ze stanowisk syntetyka. Prowadzona przez nich rozmowa nie wydawała się, mimo wszystko, dotyczyć obecności Dione - urwała się jednak po podejściu do kapitana Petera.
-
Wcześnie wstałeś - zauważył Sanghi, unosząc lekko brwi. Czarnoskóry mężczyzna stojący obok, widząc nadejście jednego z załogantów, jedynie odwrócił się do własnego stanowiska i zajął pracą nad bliżej nieokreślonym zagadnieniem. -
Dione już czeka - westchnął lekko, zerkając na syntetyczkę, niezdającą sobie sprawy z ich rozmowy na jej temat.
-
Holtz, ze swoim strachem przed w pełni autonomicznym syntetykiem, pozbawił ją możliwości wykonywania decyzji. Ma uprawnienia, ale potrzebuje mojej autoryzacji - kontynuował, nie czekając, aż King spyta o swoją rolę w tej pracy. -
Stwierdziła, że nasze skanery są przestarzałe i wymagają modernizacji. Potrzebuję technika, który mógłby mieć na nią oko. - mówiąc to, jak gdyby zorientował się, jak źle to zabrzmiało i odchrząknął, nie dając jednak poznać po wyrazie własnej twarzy, że tak jest. -
To SI, zdolna kierować tym statkiem jak marionetką. Skoro nawet jej własny twórca jej nie ufa, ja tym bardziej nie zamierzam. Udzieliłem autoryzacji tobie, będziesz podpięty do systemów. Jeśli zobaczysz cokolwiek dziwnego w jej zachowaniu, wyrwij jej wtyczkę.
Posługując się przenośnią na koniec swej wypowiedzi, Gaston skinął głową jak gdyby w akcencie kończącym i oderwał wzrok od stojącego przed nim mężczyzny.
Po podejściu do syntetyka, ten uniósł głowę i przeniósł spojrzenie na nowego gościa. King mógłby przysiąc, że wyraz twarzy Dione był niemalże
wymowny. Wiedział jednak, że to nie prawda. Jej mimika obejmowała stałą, ograniczoną liczbę kombinacji.
-
Ulepszenie skanerów dalekiego zasięgu jest zalecane przez brak szczegółowych informacji odnośnie układu 6303 Mrigashirsha - wyjaśniła niemal od razu, bez względu na to, czy King zadał pytanie, czy też nie. Najwyraźniej została poinstruowana by coś takiego zrobić. -
Możemy zacząć?
W chwili, w której to Dione i Peter otrzymali uprawnienia pozwalające im błądzić po wszystkich systemach statku, syntetyk niemal natychmiast pogrążył się w wirtualnym świecie. Obserwujący jej działania z boku King widział, które podzespoły znajdują się w polu jej manewru, które modyfikuje, a które nie. Mimo jej szybkich reakcji, wciąż było to zadanie czasochłonne, toteż mężczyzna mógł spożytkować część czasu na swój sposób - mając dostęp do wszystkich informacji odnośnie statku pod ręką, choć przez ograniczony czas.
Jaana
Ponownie jak poprzedniego dnia, Ritavuori zaczęła spędzanie swojego wolnego czasu od laboratorium. Salarianina tym razem w nim nie było - dziewczyna znalazła go, oczywiście na chodzie mimo wczesnej pory, w przedsionku między centrum medycznym a jego pracownią, gdzie kalibrował aparatury przy znajdujących się tam łóżkach. Oczywiście pozwolono jej na pozostanie w ciszy, z lekko wyczuwalnymi falami obecnego niedaleko umysłu zajętego pracą Beldiasa.
Stan medytacji przyszedł tym razem szybciej. Z większą determinacją, mózg Jaany pracował, usiłując rozwikłać dręczącą go zagadkę - pogodzić jeden ze swych elementów z resztą, niczym skłócone rodzeństwo, z którego jedno odmawia posłuszeństwa.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąJaana - zaawansowany <70
0
Tym razem się udało. Marjaana niemal mogła sobie wyobrazić tę komiczną, zapalającą się nad jej głową żarówkę. Czuła się jak po rozwiązaniu zagadki, której odpowiedź miała przez cały czas tuż przed jej nosem. Bojąc się natychmiastowego zapomnienia rozwiązania, przećwiczyła to kilka razy - wyczuwając te zmiany, umysł Vashe nieco wzmocnił swój sygnał, jak gdyby w odpowiedzi. Nareszcie była w stanie to zrobić.
Następnym, co Jaana uznała za swoje zadanie, było udanie się do centrum medycznego. Bez względu na to, czy obrała drogę przez łączący je z laboratorium przedsionek w postaci sali operacyjnej, czy zwykły korytarz, wreszcie trafiła na miejsce. Większość ze znajdujących się tu łóżek zawalona była opakowaniami i większymi pudełkami. Szafki ustawione rzędem przy ścianach pozostały otwarte. Przy jednej kupce przedmiotów stał Garret.
Mężczyzna uniósł wzrok w chwili, w której drzwi otworzyły się z sykiem i stanęła w nich znana mu dziewczyna. Przywitał ją uśmiechem.
-
No proszę, ta, która ukradła mi danie dnia swoim makaronem - parsknął śmiechem, powracając do przerzucania odpowiednich pakunków, które zdążył podzielić już sobie na cztery sterty. -
Już myślałem, że po gotowaniu pójdziesz pomóc sprzątać Lienowi, o ile nie ogarnął się do tej pory. Lepiej dla mnie, że wolisz pomagać tutaj - wyprostował się, przeciągając i sięgnął po proteinowego batona, których na szafce przy łóżku leżało sześć. -
Zaopatrzenie medyczne przyszło w osobnych paczkach, ale przy ładowaniu tego na pokład każdy wszystko pomieszał. Ostatecznie adrenalina wylądowała koło tabletek na zgagę. Łatwe zadanie, ale cholernie czasochłonne. Trzeba to jakoś posegregować.
Chętny był, by pokazać Jaanie, co na jakie kupki trzeba odkładać, a później do których szafek wpakować. Niektóre leki wymagały odpakowania, inne trzeba było schować do lodówek. Mimo wszystko, Caldera nie pytał jej, czy wie, gdzie powinno się co znajdować. Ritavuori ze swoich niezbyt miłych doświadczeń kojarzyła, jak wyglądało to na różnego zastosowania salach. Mimo wszystko, wśród przedmiotów nie znalazła narządów chirurgicznych.
Pyrak
Dzień Pyraka zaczął się od wiadomości na komunikatorze i sterczącej nad nim, połyskującej sondy, wydającej z siebie na tyle ciche
bipnięcia, by to nie one były przyczyną jego przebudzenia się. Wiadomość niejako sprawiła, że vorch poczuł się nieswojo - czyżby to Lillian zorientowała się, że zabrał jej modyfikacje? Jak się jednakże okazało, nadawcą była Dione.
- Twoja sonda towarzyszyła mi całą noc. Sugeruję sprawdzenie jej oprogramowania, może to być usterka.
Po zaspokojeniu swojego głodu, vorcha udał się do maszynowni, w której to po poprzednim dniu panował względny porządek. Mimo wszystko, pod ścianami wciąż znajdowały się dwie, sporawe kupy głównie bezużytecznych części, choć znaleziony przez Pyraka mężczyzna okazał się nie zwracać na nie największej uwagi.
-
Vorcha technik? - odezwał się na przywitanie, marszcząc przy tym brwi. Jego omni-klucz był aktywny, tak jak i panel, przy którym stał i, najwyraźniej, majstrował. -
Przynajmniej ktoś się zgłosił. Kapitan polecił ciebie i Kinga, coś w tym musi być. - westchnął cicho, spuszczając wzrok ponownie na aktywne na własnej ręce, połyskujące na pomarańczowo urządzenie. -
Jest kilka rzeczy do zrobienia. Główne systemy zostały już sprawdzone, zostało jeszcze zaglądnięcie w resztę, co może być trochę nudne. I rutynowy objazd statku. Na razie usterki nie ma, ale może zawsze pojawić się jakaś przez uszkodzenie mechaniczne. Podzielimy się, po prostu powiedz mi co wolisz załatwić. - powrócił spojrzeniem w kierunku Pyraka, najwyraźniej oczekując szybkiej decyzji.
Wyświetl wiadomość pozafabularną-
[td=505][b]POKŁAD 2[/b]
[list][*] Centrum Informacji Bojowych
[b]Gaston Sanghi[/b], [color=#008080]Dione[/color]
[*] Centrum nawigacyjne
[*] Centrum komunikacyjne
[*] Kokpit
[b]Vilmaya Mikheva[/b]
[*] Śluza
[*]Kajuta kapitana
[/td]
[td=505]
POKŁAD 1
- Stacja medyczna
Garret Caldera
- Laboratorium naukowe
Beldias Vashe
- Mesa
- Kajuty
Winford Thoran,
Lillian Zemke
- Łazienki
[/td]
[td=505]
POKŁAD 0
- Maszynownia
Keneth Lien
- Zbrojownia
Rosette Cayne
- Hangar
Tobias Scofield
[/td][/table][/i][/size][/list]
Rozpiska zajmowanych kajut
-
[td=365][b]KAJUTA 1 [/b]
[list][*] Garret Caldera
[*] Lillian Zemke
[*] Jaana
[/td]
[td=365]
KAJUTA 2
- Rosette Cayne
- Vilmaya Mikheva
- Peter
[/td]
[td=365]
KAJUTA 3
- Keneth Lien
- Winford Thoran
- Tobias Scofield
[/td]
[td=365]
KAJUTA 4
[/td][/table]
[/i][/size][/list]
1st - Panie Pyrak. Sonda to nie SI, to twoja umiejętność. Ona nie umie ani nie robi nic poza tym, co jest opisane w jej możliwościach. To program, nie inteligencja. Także śmiesnzie może jest oglądać z nią telewizję, ale rzeczywistość jest inna.
Plus wysłanie świecącej, lewitującej, dużej kuli w roli szpiega nie jest zbyt mądra decyzją. Nawet gdyby faktycznie umiała szpiegować i myśleć :P
Deadline 01.10, północ, ostatecznie 02.10 (Przez nieobecność Petera).
Poza tym, wiedzcie, że taki loot jak był tego dnia nie będzie cały czas. Nie ma tak łatwo, trzeba się będzie nieco postarać by znaleźć następne nagrody :P