26 lip 2015, o 14:57
Im więcej czytał wiadomości od Page, na temat tych stworzeń, tym bardziej był przekonany o tym, że zginą. Nie mieli żadnych, nawet najmniejszych szans. Wszystko co mieli się dowiedzieć, co mieli osiągnąć, miało zostać zniweczone, przez około dwie, lub trzy setki przerośniętych i zmutowanych komarów. Nie było żadnej nadziei dla nich i...
Konrad poczuł, jak Emma chwyciła się jego kolana, w jego głowie zapanowała pustka. Nie było niczego. Choć niemal jej nie widział, to spojrzał na nią i dostrzegał jej strach. Była przerażona coraz to bardziej, z chwili na chwilę i potrzebowała jego. Na początku tego wszystkiego obiecał jej, że się nią zajmie i zadba o jej bezpieczeństwo. Od tego czasu nic się nie zmieniło prócz tego, że potrzebowała go bardziej niż poprzednio.
Kolejny wstrząs i jej dłoń, uświadomiły go, jak bardzo wszyscy potrzebowali jego pomocy i to był potrzebny mu impuls.
Pojawiał się pomysł dotyczący stworzenia gazu, ale nikt z obecnych na pokładzie, nie miał wiedzy dotyczącej chemii i anatomii tych stworów, by móc go stworzyć. Ponadto potrzeba by było na to laboratorium i czasu, a jego nie mieli zbyt wiele. W każdej chwili mogło się zrobić nieciekawie i ich życia skończyłyby się w niespełna minutę, dlatego musiał zacząć robić to, w czym był najlepszy, czyli myśleć.
Musiał zebrać do kupy całą swoją wiedzę, wysilić cały swój intelekt i tylko wtedy by mu się to udało. Tylko wtedy byłby w stanie ocalić wszystkich. Co prawda rozpraszała go scena, podczas której Elana kopała leżącego Zeto, ale miał co innego na głowie, by zajmować się tym.
Wtedy też Pixie wstała z miejsca i powiedziała coś, co było niezwykle ważne. Już wiedział, co powinien zrobić, gdy nagle utracił tą myśl. Załamany chwycił się za włosy i próbował przywołać ten genialny pomysł, który nieomal miał. To właśnie w tamtym momencie przypomniał sobie, choć sam nie wiedział dlaczego, mechanika z podwodnej stacji. Trudno Straussowi było powiedzieć, dlaczego jego umysł kierował go właśnie ku tej osobie. Może dlatego, że w pewien sposób byli do siebie podobni? Tylko w jaki? Co zrobiłby ten koleś, który na akcję nie zabrał ze sobą pancerza?
Patrząc przed siebie, po raz kolejny doznał olśnienia i uśmiechnął się niczym nagi Archimedes, który wybiegł nagi ze swojej łazienki. Wiedział co trzeba zrobić i do tego trzeba było dążyć. To była ich najlepsza szansa na przetrwanie.
- Zeto, idź z Pixie. - odezwał się, wstając na równe nogi i podchodząc do Page, która była jego jedynym i najlepszym informatorem - Powiedz mi, łódź ma w standardzie sprzęt nagłaśniający? Możemy się pozbyć tych paskud, odstraszając je hałasem. Mam rację, nie? W końcu te stwory mają diabelnie dobry słuch. Odstąpiłyby od nas, gdyby zabolały je uszy.
To musiało się udać, nie było innego wyjścia, ale potrzebował jednak potwierdzenia u kobiety, która przetrwała w tym środowisku cztery lata.
- Emma - odezwał się do niej w komunikatorze - Page pisała, że wejście do maszynowni jest za jakimś włazem. Poszukajcie je z Zeto i odpalcie zasilanie.
Z każdym kolejny wstrząsem, co raz to trudniej było powiedzieć, ile mają czasu, dlatego wyciągnął swojego Huragana i ustawił w nim amunicję zapalającą.
Nie znał się genialnie na akustyce, bo inaczej poszedłby do szkoły muzycznej, ale jakieś pojęcie o dźwięku miał i wiedział, że od pewnego momentu jest on bolesny dla ludzi. Jak bardzo więc by bolało to te pokraki?
Z ta myślą zaczął się rozglądać za jakimś naściennym panelem. Co prawda, do póki nie przywrócono by zasilania, to byłby bezużyteczny, ale liczył na to, że Pixie i Zeto wywiążą się ze swojego zadania.
Co do Marcusa i Elany, to stracił już dawno wiarę w ich użyteczność, ale miał nadzieję, że nie będą przynajmniej przeszkadzać.
Theme Ubiór cywilny
Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz