Annika owszem, była jego żoną, ale Losnedahl był profesjonalistą. Był w stanie zająć się wszystkim, choć wiadomo, nie jednocześnie. Na pierwszy ogień poszła uszkodzona czaszka, ale tylko dlatego, że było to najpoważniejsze z obrażeń. Szybkie zbadanie prowizorycznie zaleczonej rany Ritavuori dało pocieszające wyniki - Annika zrobiła to całkiem nieźle, uszkodzone narządy dziewczyny po lekkiej ingerencji i dość długim leczeniu miały działać normalnie. Ale póki co mogła poczekać. Nikt nie przeszkadzał jej wpatrywać się w buty, pod warunkiem że pozwoliła sobie podpiąć kroplówkę, która miała doprowadzić ją do stanu względnej użyteczności. Straciła sporo krwi, nie mogła tak po prostu siedzieć.
Jakieś piętnaście minut później Kristian rozwinął ponownie bandaż i położył ją na łóżku.
-
Naprawdę nie boli? - spytał cicho, by wreszcie, gdy uzyskał potwierdzenie, pozbyć się zbędnych resztek medi-żelu i porządnie wszystko pozszywać. Nie znieczulał, nie wprowadzał dziewczyny w narkozę. Po jakichś dwudziestu minutach było po wszystkim. -
Nie powinnaś teraz chodzić. Musisz poleżeć, pozwolić się temu zagoić, już i tak mocno przesadziłaś - uśmiechnął się do niej, sadzając ją by nałożyć kolejny, porządny tym razem opatrunek. -
Później zajmiemy się całą resztą. Nie wiesz, co dokładnie ci dali? Pamiętasz nazwę tej terapii, nazwę leku? - pomógł jej położyć się z powrotem i zgasił wiszącą nad nią lampę. -
Spróbuj sobie przypomnieć w wolnej chwili, to by mi sporo dało.
Zupełnie zignorował wzmiankę o Bjørnie. Odwrócił się do asari, która wciąż siedziała skulona w kącie ambulatorium. Ból zaczynał jej przechodzić, albo przyzwyczaiła się do niego, bo nie łkała już przy każdym ruchu, jak przez całą drogę. Usiadł na drugim krześle, tuż obok niej i westchnął. Omega prawdopodobnie została już daleko za nimi, znając życie kierowali się do przekaźnika masy i potem gdzieś, gdzie nie dosięgają ręce wściekłej Arii.
-
Przydałaby się nam twoja dokumentacja medyczna - przyznał. -
Przydałoby się cokolwiek... - oparł głowę na rękach i westchnął jeszcze raz. Tego się nie spodziewał, nie sądził że razem z Jaaną na statku pojawi się obca asari, wymagająca takiej samej - jeśli nie większej - opieki. Nawet nie wiedział czy mają dla niej miejsce, czy będzie musiała z kimś dzielić kajutę. Wyglądał, jakby nie miał siły się nad tym zastanawiać i chyba tak właśnie było.
-
Nie jestem w stanie niczego ci obiecać - odezwał się w końcu. -
Nie wiem, co powiedziała Ci Jaana, ale mogę nie potrafić ci pomóc. Nie wiem też, czy chcesz zostać tutaj, czy pójść w swoją stronę... nikt nie będzie cię zatrzymywał - był szczery, ale Suyrrae takiej szczerości potrzebowała. To była odmiana po ostatnim pół wieku. -
Póki co zrobię dla ciebie co mogę, ale potem będziesz musiała zdecydować sama. Nie martw się bólem, za chwilę przejdzie, jak tylko leki zaczną działać.
T'Hato pokiwała głową, ale nic nie powiedziała. Zastanawiała się, rozważała wszystko, co lekarz mówił. Być może był pierwszym, który powiedział jej, że nie wie czy da radę.
Wtedy rozsunęły się drzwi i do środka wszedł Bjørn. Zerknął tylko na siedzących przy ścianie i zmarszczył brwi. Potem jego wzrok padł na nieprzytomną Annikę i zbladł. Dopiero po dłuższej chwili otrząsnął się i wszedł za biały parawan, tam, gdzie leżała Ritavuori.
Wyglądał jak kupka nieszczęścia, prawdopodobnie gorzej niż sama Jaana. Ona miała tylko opatrunek wokół tułowia - Lybeck za to podbite oko, rękę na temblaku i kołnierz ortopedyczny. Stwierdzenie, że Kristian go poturbował, to było niedopowiedzenie. Wyglądało, jakby był okładany kijem przez pół godziny i w ogóle się nie bronił.
-
Dobrze cię widzieć - odezwał się w końcu, siadając bezradnie na stołku przy jej łóżku. -
Ja... nie wiem co mogę zrobić, żebyś mi uwierzyła. Żeby ktokolwiek mi uwierzył. Wiem, że wszystko wskazuje na mnie, ale ja naprawdę... - zamilkł i zacisnął zęby, opuszczając wzrok. -
Nie wiem jak mam ci to udowodnić. Tych pieniędzy nawet nie chciałem dla siebie, statek potrzebuje kilku napraw, ja nie... nie chciałem żeby cię zabrała. Nie myślałem że to zrobi. Jaana, proszę, musisz mi uwierzyć, musisz im powiedzieć.