27 lis 2015, o 11:11
- Dobra, dobra, każdy tak mówi. - Słysząc znajomy głos Atrina roześmiał się szczerze. O tak wczesnej porze zachowywanie wszystkich wymogów formalnych - w tym tych dotyczących sposobu odnoszenia się do drugiego kapitana - najwyraźniej nie było priorytetem Terry'ego.
- Mamy dla was pasażerkę, kapitanie Belford. - Po chwili rozrywki przyszedł jednak czas na sprawę zasadniczą, tę, która w ogóle do obecnej rozmowy doprowadziła. Powiedzenie czas to pieniądz było powszechnie znane każdej niemal rasie rozumnej i po początkowych uprzejmościach trudno było ją ignorować.
- Wprawdzie to my mieliśmy się nią zająć, ale jeśli odczyty mnie nie mylą... - Z pewnością nie myliły, Atrina był przecież profesjonalistą. - ...wy jesteście już na miejscu, nie ma potrzeby się dublować. Zresztą, moim zdaniem Hekate lepiej się do tego zadania nadaje. My może i mamy większą siłę ognia, ale jeśli mogę sobie pozwolić na własny osąd, arsenał nie będzie tym razem priorytetem.
Własne zdanie to kwestia dyskusyjna, w Cerberusie jednak wszystko sprowadzało się do względnie prostej reguły - jeśli niesubordynacja nie była nazbyt duża i w efekcie skutkowała pozytywnym zakończeniem sprawy, nie było o czym mówić. Żadne konsekwencje nie były wyciągane, nie wystosowywano też reprymend. Dopóki nikt się nie potknął, dopóty nie było za co karać.
- Panna, o której mowa, to doktor Zaida Baskal. Biotechnolog, inżynier, specjalistka o dość specyficznym podejściu do prowadzonych badań. - Nic z tego nie było Belfordowi obce. O doktor Baskal w Cerberusie po prostu się wiedziało, niezależnie, czy dane było z nią pracować czy nie. Była jedną z tych postaci, którą trudno było ocenić - bardziej niebezpieczna czy bardziej przydatna? W proludzkiej organizacji dominowała dotąd ta druga metka, przy czym, wedle kolejnych słów Atriny, właśnie się to zmieniało.
- Zrodziły się podejrzenia, że cwaniara z nami pogrywa. Handluje naszymi materiałami, technologiami, właściwie wszystkim, co można. Sęk w tym, że nie mamy na to dowodów, a Baskal jest zbyt cenna, by pozwolić sobie na pochopny, bezpodstawny osąd. Bądź co bądź podejrzenia zawsze mogą być pomyłką, a Zaida to cholernie duża inwestycja, którą głupio byłoby stracić przez pospieszną decyzję. - Terry odetchnął cicho, w tle słychać było stłumione kroki. Najwyraźniej mężczyzna spacerował w tę i z powrotem przy konsoli komunikacyjnej, nie mogąc ustać w miejscu.
- Chodzi o to, że dziś jest doskonała okazja na sprawdzenie, ile w plotkach jest prawdy. Baskal jest z kimś umówiona, z jakimś... Omanem Zithrą. To oficjalne spotkanie, góra o nim wie. Ma odbyć się na terenie względnie neutralnym, czyli po prostu na naszym pokładzie. Oman należy do tych, którzy z charakterystyki "Centaura" nie zdają sobie sprawy. - Można było sobie wyobrazić, jak Atrina wzrusza ramionami. - Zabierzecie Zaidę z Omegi i zapewnicie warunki do tego spotkania. Zithra też jest gdzieś w pobliżu, Zaida poda wam konkretną lokalizację, w każdym razie - nie będzie trzeba lecieć daleko. Potem podryfujecie tak długo, jak będzie tego potrzebowała, licząc na to, że w międzyczasie panna się wyda. Z tego, co wiem, doktor nie jest świadoma podejrzeń w stosunku od siebie, są więc jakieś szanse. - Powątpiewanie w głosie Terry'ego było aż nadto wyraźne. Nie każde decyzje szefostwa spotykały się z równym entuzjazmem i najwyraźniej to była jedna z tych. Zbyt wiele wątpliwości, zbyt wiele czynników mających wpływ na przebieg zadania. Sukces? Raczej wątpliwy, ale skoro góra karze, to nie powinno się odmawiać.
- Swoją drogą, podobno macie jakiś nowy nabytek? - Pytanie, jakie padło ze strony Atriny po dłuższej chwili milczenia pozornie zupełnie odbiegało od tematu, przynajmniej początkowo. - Którąś z naszych inżynierów, nowe, cudowne odkrycie? - Kapitan znów nie krył rozbawienia. Na plotki zawsze należało patrzeć z przymrużeniem oka i najwyraźniej to właśnie czynił Terry. Mógł słyszeć o tym, że Crimson czymś się popisała, ale to nie zobowiązywało od razu do absolutnej wiary w podobną sensację. - Możecie ją dzisiaj sprawdzić. Raz, że Baskal operuje językiem... Powiedzmy, niezbyt przystępnym dla laików, a dwa - co raczej ważniejsze - mimo wszystko nie jest głupia. Szczerze wątpię, że podczas oficjalnego spotkania na łajbie Cerberusa tak po prostu powie, że działa cokolwiek na boku. Niewykluczone - lub wręcz pewne - że potrzebny research trzeba będzie przeprowadzić osobiście, za jej plecami. Omni-klucz, jakieś datapady... Zresztą, wiesz, o co chodzi.
Atrina chrząknął cicho. Wyraźnie kończyły mu się chęci do prowadzenia monologu, ale skoro przekazywał zlecenie, to wypadało być dostępnym - Bleys miał przecież prawo do pełni informacji i zadawania własnych pytań.
- Nie przepłoszcie jej, Belford. Panna wyniosła z Cronosa trochę materiałów, które nie powinny opuścić naszych rąk. Jeśli zorientuje się, że coś nie gra, możemy mieć problemy, z których utrata cennego pracownika będzie najmniejszym - dodał jeszcze od siebie, tym samym sugerując, że sam do powiedzenia nie ma wiele więcej. Inicjatywa była teraz po stronie Belforda.