Gdy zamawiała sobie drinka od razu sięgnął dłonią, dorzucając do zamówienia "x2", obojętny na to, co tym razem będzie pić. Wyraźnie ostatni, dobry alkohol znów przywrócił mu nadzieję w wyposażenie klubu i dodał zuchwałości, pozwalającej na spróbowanie kolejnej rzeczy w ciemno.
Drinki przyniosła inna asari - ubrana w dość mało krępujący uniform, który więcej odsłaniał niż zasłaniał. Stopy miała oczywiście bose. Położyła przy krawędzi basenu obie szklanki, z tą zmianą, że te miały przykrywki i słomki, żeby nic nikomu się nie wylało. Te mogli zdjąć w każdej chwili, bo nakładki były silikonowe, nie zmieniało to faktu, że obsługa wolała wyprzedzić możliwe wypadki. Sprzątaczka w końcu poprosiła ich o uważanie.
- Pewnie znajdziesz takie nawet na Cytadeli - uśmiechnął się, dość powoli do niej zbliżając, gdy stała oparta o ścianę koło wodospadu. - Nie, tutaj nie. Na innych piętrach.
Nie wspomniał, czy striptizerskie też odwiedził, bo zajął się testowaniem smaku drinka. Zawartość naczynia wyglądała, ku jej zawodowi, podobnie jak w loży. Oświetlenie padające na szkło, choć innej barwy, miało podobne natężenie, wystarczające by dostrzec zmieniające się kolory ale nic poza tym.
- Słodkie - zacmokał, obserwując przez moment efektownie wyglądający płyn, nim dał się przyciągnąć. Chyba parsknął śmiechem, albo przynajmniej próbował, ale zamiast tego połknął haust wody i zacisnął mocno powieki w kontakcie z wodą. Wcześniej nie zanurzał się pod powierzchnię, jak ona, twarz zmoczył więc dopiero pierwszy raz. Odgarnął mokre włosy z czoła i odsunął nieco rękę z drinkiem, bo, choć z przykrywką, odruchowo chciał chronić go przed dostaniem się do środka niepożądanych płynów.
- Całkiem możliwe, że to po tobie widać - odrzucił rozbawiony, unosząc wolną dłoń do jej twarzy. Przesunął kciukiem po jej kości policzkowej, prawdopodobnie ścierając jakąś część makijażu, jaka nie przetrwała pełnego zanurzenia. - Szkoda - przyznał, odsuwając się nieco od strumienia wody, który zagłuszał muzykę gdy stało się bezpośrednio pod nim.
Upił kolejny łyk drinka, którego słodkość wyraźnie przestała mu już tak przeszkadzać. Przesunął się nieco w kierunku półek, wyglądających jak wystające z płytek odłamki skał.
- Przytrzymaj - polecił jej, wciskając jej do ręki swoją szklankę tylko po to, by zaraz po tym pochylić się i znaleźć wśród spienionej wody jej nogi. Chwycił ją za uda, wspomagany przez siłę wyporu wody, bez problemu podciągając ją do góry, unosząc ponad powierzchnię i sadzając na jednej z takich półek. W tym momencie jej twarz znajdowała się nieco powyżej jego głowy. - Dziękuję - odebrał od niej szklankę i natychmiast wypił łyka, drugą, wolną dłonią wciąż trzymając przy sobie jej udo, mniej więcej w połowie własnej klatki piersiowej.
- Wodospady też ci się spodobają. Te prawdziwe - wrócił do poprzedniego tematu, opierając chłodne szkło o jej drugie udo. Nie planował chyba siadania na jakimś innym występie skalnym - stał po prostu w minimalnej odległości, wolną dłonią nakreślając opuszkami palców znaki na mokrej skórze jej nogi. - Najlepiej będzie polecieć rano albo wieczorem, wtedy jest najmniej ludzi - dodał, patrząc na nią z dołu. Nieczęsto widział ją z takiej perspektywy, uważnie więc przyglądał się jej twarzy, jakby nagle wyglądała zupełnie inaczej.
- O ile nie umrę rano od mieszania tylu alkoholi - westchnął głośno, zerkając na swój holograficzny trunek, jakby sobie o nim przypominając. Zaakceptował widocznie taki stan rzeczy, bo chwilę po tym wypił kolejnego łyka, uznając, że o wiele gorszego kaca sobie tym nie sprawi.