Wzruszyła ramionami. Ona jakoś nigdy nie wychodziła z kasyna stratna, ale pewnie dlatego, że nawet jeśli przegrała sporo w różnego rodzaju grach, to rekompensowała to sobie drobnymi kradzieżami. W najgorszym wypadku wychodziła na zero. Nie czuła się jednak źle teraz, w chwili gdy Nazir ją ograł, bo miała za dobry humor żeby przejmować się takimi drobnostkami. Wiadomo, nie odmówiłaby rewanżu, ale parkiet za bardzo kusił.
Gdy połykała tabletkę, nie spodziewała się takiej reakcji, jaka nastąpiła za chwilę. Zdążyła wejść na parkiet, zdążyła zacząć tańczyć, a potem wszystko zaczęło się plątać, do tego stopnia, że nie wiedziała już czy aby na pewno w ogóle swoje nerki ma.
Zazwyczaj substancje dostarczane doustnie miały słabsze działanie. Subtelniejsze. Ot, chociażby zwiększenie wrażliwości zmysłów, jak hallex. Tanos jednak wciągnął ją w zupełnie nowy świat, którego jeszcze nie znała.
Gdyby była sama, albo w innym towarzystwie, zrobiłaby wszystko, by zniknąć z zasięgu wzroku ludzi dopóki nie odzyska nad sobą kontroli. Khouriemu jednak ufała, choć jeszcze miesiąc temu w życiu by się tego nie spodziewała. Wiedziała, że on dopilnuje, żeby nic się z nią nie stało, że może wczepić się w niego palcami i traktować go jako centrum tego stale zmieniającego się świata. Był blisko, jak przedtem, a jednak coś się zmieniło. Tak samo jak zmieniła się muzyka i otaczający ich klub. Bas miał cierpki smak. Do takiego wniosku doszła i uniosła wzrok na Nazira. Miała wrażenie, że jej oczy są strasznie suche i nie pamięta o mruganiu.
- Nie wiem... - zaczęła, ale na tym też skończyła, gdy dźwięk jej własnego głosu wytrącił ją z równowagi. - Nazir.
Może wydawało się jej, że mówi całkiem sensownie, a może wiedziała że właściwie nie wyrzuciła z siebie nic logicznego. Przylgnęła do mężczyzny, dopasowując się do jego ruchów, jako że tylko w ten sposób mogła kontrolować swoje. I nie wiedziała, ile czasu w ten sposób minęło. Chyba w międzyczasie uniosła twarz do długiego pocałunku, ale może pomylił się jej on ze zwykłym dotykiem ciepłych dłoni na jej nagich plecach. Rozejrzała się w końcu, oderwana od rzeczywistości bardziej niż planowała, a jednak w stu procentach obecna.
- Il est bon d'être ici - powiedziała, zapominając że on tego nie zrozumie. Ale to i tak nie było nic ważnego. Żadne wyznanie, którego musiałaby się wstydzić. Potrząsnęła głową, a część włosów opadła jej na twarz. Zmarszczyła brwi, usiłując się skupić. - To na pewno była tylko tabletka? Chce mi się pić.