Jen nie wiedziała co ze sobą zrobić. Posiadany w ładowniach towar został sprzedany w sklepie Tiberiusa Ashtona, a na statek nie chciała traz wracać. Myśl o tym, że na jej statku, w jej sanktuarium, w tej chwili pracują jacyś obcy ludzie wyładowując palety żywności z Eden Prime, depcząc podłogę, zostawiając brudne ślady i nabijając się ze stanu technicznego statku sprawiała, że wolała w tej chwili nie znajdować się na pokładzie "Drudge". Z drugiej strony... Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Omega była miejscem w którym nie sposób było odizolować się od ludzi - tutaj każdemu jej krokowi towarzyszył wielorasowy, różnopłciowy tłum przed którym nie mogla uciec lub się schować. Pozostawało tylko robić dobrą minę do złej gry i zaszyć się gdzieś, gdzie tłum mógłby być tylko tłem.
Skierowała więc swe kroki ku pobliskiemu kasynu, licząc, ze będzie mogła tam spędzić kilka względnie samotnych chwil przy drinku, czekając na ewentualny kontakt od Tiberiusa.
Po wejściu do pomieszczenia stanęła, zadziwiona ogromem tego miejsca. Nie spodziewała się nawet, że lokal tej wielkości może się znajdować na Omedze - słyszała, że z razji ograniczonej wolnej przestrzeni tutejsze czynsze są wręcz zbójeckie, a właściciele "Makau" musieli płacić krocie za samo utrzymanie lokalu. Nie bez zysku jednak - dziesiątki, setki stołów do kwazara umieszczonych na dwóch poziomach przyciągały śmiałków próbujących swojego szczęścia, desperatów, nałogowych hazardzistów, czy osoby po prostu chcące się zabawić - przy wielu stołach stały pojedyncze osoby lub wręcz całe ich grupki, kibicujące graczom, a w lokalu słychać było gwar rozmów zmieszany z dobiegającą z lewitujących głośników muzyką i elektronicznymi dźwiękami automatów obwieszczających wygrane i przegrane. Jen mijała wszystkich obojętnie, jednak w jej głowie zaczęła kiełkować myśl "co by było gdyby"? Mijane osoby miały różne szczęście - wygrywały lub przegrywały, klnąc we wszystkich znanych językach lub śmiejąc się donośnie, w zależności od szczęścia lub pecha które przyniosła im maszyna. Mijając kolejne urządzenia, nachodziła ją coraz większa chęć, by spróbować się ze swoim własnym szczęściem. Może dzięki hazardowi byłaby w stanie powiększyć swój majątek? Może dzięki temu byłoby ją stac na paliwo i naprawy statku?
Decyzję podjęła w chwili, gdy mijany przez nią automat zamrugał feerią światełek, uruchamiając tryb "demo". Nie zwalniając kroku, skręciła gwałtownie i zatrzymała się przed urządzeniem. Nigdy nie grała w kwazara, ale znała jego reguły - uruchomiła swój omni-klucz i wykonała szybki transfer 300 Kredytów, wchodząc do gry.
Przez chwilę przyglądała się kontrolkom, próbując dociec ich przeznaczenia, po czym dokonała pierwszego losowania.
Wyświetl wiadomość pozafabularną0
1
2
18 = 400 Kredytów
Widząc wyniki kolejnych losowań postanowiła przerwać grę obawiając się, że szansa na wylosowanie "dwójki" w kolejnym rzucie jest znikoma. W sumie, to była "do przodu" o 100 kredytów... Potwierdziła więc wynik, zainkasowała wygraną i... zawahała się. Może by tak spróbować jeszcze raz? Z jednej strony korciło ją, z drugiej - obawiała się porażki. Wstała z siedziska, chciała odejść lecz coś ją powstrzymało. Westchnęła... i ponownie przelała 300 kredytów wpisowego, po czym sięgnęła do kontrolek urządzenia.
Wyświetl wiadomość pozafabularną3
4
5
6
18 = 400 Kredytów
Oblizała wargi. W ciągu kilku chwil wygrała 200 kredytów - niby kwota niezbyt duża, ale wystarczająca, by pokryć ewentyalne wydatki w barze i drobne zakupy. Bardzo drobne. A może by tak...
"Do trzech razy sztuka" - pomyślała i uruchomiła ponownie urządzenie, przelewając kolejne 300 kredytów.
Wyświetl wiadomość pozafabularną7
8
9
10
18 = 400 Kredytów
Znów 18 oczek! Pokręciła głową. To było zbyt... proste. I kuszące. Jeszcze raz?
-
Masz dobrą passę! - usłyszała za swoimi plecami i obejrzała się. Modnie ubrany mężczyzna, mniej-więcej w jej wieku, z drinkiem w ręku stał o krok za nią i uśmiechał się. -
Dawaj mała, jeszcze chwila i rozwalisz bank! To twój dzień!
To było kuszące. Bardzo. W zasadzie w tej chwili mogłaby spokojnie odejść od automatu z wygraną 300 kredytów ale sama myśl o możliwości kolejnej wygranej była bardzo kusząca... Uśmiechnęła się niepewnie do chłopaka w odpowiedzi i odwróciła się ponownie do maszyny. Jeszcze tylko jeden raz... Kolejne 300 kredytów zmieniło właściciela.
Wyświetl wiadomość pozafabularną11
12
13
14
15
20 = KWAZAR = 600 Kredytów
Tablica wybuchła feerią barw i donośnym sygnałem dźwiękowym, obwieszczającym trafienie głównej wygranej - kwazara. Zaskoczona Jen cofnęła się o krok, wpadając na stojącego za nią, bijącego brawo chłopaka.
-
Brawo! - chłopak uśmiechał się od ucha do ucha, trzymany przez niego chwilę wcześniej drink stał na obudowie sąsiedniego automatu. -
Wygląda na to, że przynoszę ci szczęście, maleńka... Jeszcze jedna rundka?
Kusiło, ale i było trochę przerażające. W ciągu chwili była bogatsza o 600 kredytów, ale wiedziała, że hazard jest obosieczną bronią - równie dobrze w kolejnym rozdaniu mogła wszystko stracić...
-
Nie, dzięki... - mruknęła, potwierdziła wygraną i przeciskając się między chłopakiem a automatem ruszyła do baru. Dopiero teraz poczuła, jak spocone ma dłonie. Zdecydowanie igrała z losem, zrozumiała również, dlaczego ludzie potrafią tracić fortuny na hazardzie. Ryzyko porażki jednak było zbyt duże - jej wystarczyło emocji na dzisiejszy dzień...
Podeszła do baru, znalazła wolne miejsce i zamówiła lekkiego drinka - w sumie było ją dzisiaj na niego stać. Wygrane kredyty nie były majątkiem, ale mieć a nie mieć...
-
Miałem nadzieję, że nie poddasz się tak łatwo - usłyszała obok siebie znajomy głos i spojrzała na kibicującego jej wcześniej chłopaka, wciskającego się na miejsce przy barze tuż obok niej. Nie miała ochoty na towarzystwo, najwidoczniej odwrotnie do nowo poznanego człowieka -
Ja stawiam - skinął barmanowi wskazując na drinka Jen, po czym puścił do niej filuternie oko.
-
Mam pamięć do twarzy, a nie przypominam sobie bym tu cię wcześniej widział - kontynuował chłopak -
A takiej uroczej dziewczyny bym nie zapomniał. Niedawno przybyłaś na Omegę?
Zamknęła oczy i westchnęła. Nie pozbędzie się natręta. Chciała spędzić czas w samotności, a tymczasm była skazana na barowego podrywacza.
-
Bywam tu od czasu do czasu - mruknęła jednak w odpowiedzi -
Przyleciałam dzisiaj.
-
Turystka? Czy w interesach? Mam na imię Thomas - wyciągnął dłoń -
A ty?
Korciło ją, by odpowiedzieć
"A ja nie", ale ugryzła się w język i po chwili zwłoki odwzajemniła uścisk.
-
Jenefer. W interesach.
-
Ładne imię. Nie będę pytał jakie to interesy, bo na Omedze połowa ich nie jest do końca legalna... Ale sądzę, że taka ładna dziewczyna jak ty nie ma chyba kontaktów ze światkiem przestępczym?
-
Pozory mogą mylić... - odpowiedziała również mruknięciem, mając już serdecznie dość tej nowej znajomości. Po jaką cholerę wchodziła w ogóle do "Makau"?
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWedług wszelkich znaków na ziemi i niebie wygląda na to, że Jen wygrała właśnie 600 kredytów... proszę o weryfikację i - w razie potwierdzenia - ich dopisanie do stanu konta.
Wyświetl uwagę administratoranie chce mi się tego sprawdzać bo to takie stare jest ale żeby nie było