Wade uniosła brwi, spoglądając na niego znad sterty swoich rzeczy. Zwinęła sukienkę z całą resztą, zostawiając na podłodze tylko ubrania Strikera. Skinęła głową w ich stronę.
- Tutaj masz swoje wspomnienia - stwierdziła, po czym wyminęła go w drzwiach, by wrzucić swoje wczorajsze, zmięte ubrania do własnej walizki, tam, gdzie powinny się znajdować. - A jak będziesz zapominał, to znajdziemy sposób, żeby ci przypomnieć.
Wróciła do niego już uśmiechnięta i odebrała kubek ze świeżą kawą. Zaciągnęła się jej zapachem i chwilę później już siedziała na kanapie, po turecku, z powoli schnącymi włosami. Zupełnie nieelegancka, ale uśmiechem nadrabiała wszystko. Poklepała wolne miejsce obok siebie, wskazując je Strikerowi. Kuchenny blat nie był najwygodniejszym miejscem, jakie mogli sobie wybrać, więc szybko się stamtąd zebrali, ale skoro mieli spędzić teraz razem cały dzień, na niczym poza cieszeniem się swoim towarzystwem, Sonya nie chciała rezygnować z jego bliskości. Kiedy usiadł obok, niemal natychmiast wsunęła się pod jego ramię, znajdując sobie idealne miejsce na przynajmniej najbliższe piętnaście minut. Może teraz uda im się napić w spokoju.
- Widziałam. Nie wiem dlaczego tego nie zrobiłeś. Nie narzekałabym.
Zamieszała swoją kawą, wpatrując się w piankę na jej powierzchni tak samo, jak wczoraj w swoje wino. Przez długą chwilę milczała, zamyślona, ale cokolwiek działo się w jej głowie, nie dzieliła się tym z Charlesem. Pewnie już coś planowała. Znając życie zastanawiała się jak rozwiązać problem Daryla. Mieli jeszcze zawartość dysku do przejrzenia, wciąż nie wiedzieli niczego poza tym, że muszą polecieć na Omegę. Striker nawet nie wiedział co miałby powiedzieć wynajętym przez siebie ludziom, gdyby skontaktował się teraz z kim trzeba i poprosił o oddział. Ale Wade bardzo starała się nie planować, żeby Charles się z niej znów nie śmiał, więc tylko siedziała, oparta o niego i rozkoszująca się idealnym porankiem.
- Co oni tu jedzą na śniadania w ogóle? - spytała w końcu, wybudzając się z zamyślenia. - Mają jakieś regionalne tradycje, czy nie?
Oparła wolną dłoń o jego nogę, czując się już w jego towarzystwie na tyle swobodnie, by nie zastanawiać się nad tym szczególnie. Ot, naturalny gest.
- Dopiję tylko tę kawę. Nie chcę drugiej zmarnować. I będziemy mogli iść - napiła się, po czym uniosła wzrok na Strikera. Zmarszczyła lekko brwi. - Miałeś mi wczoraj coś opowiedzieć. Tylko nie pamiętam co.