Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bez względu na to co się działo, SI pozostawała w jego uchu, procesując wszystkie podsyłane jej strzępy informacji. Obserwowała przez monitoring salarianina piętra niżej, jak i ich obecną sytuację. Nie mając materialnej formy nie mogła robić wiele więcej, niż dowiadywać się jak najwięcej i doradzać.
- Wiem, podsłuchuję - odparła, natychmiast sprawdzając informacje. - W bazach danych Przymierza nie wyskakuje mi nic pod tym hasłem. Ani człowiek, ani operacja, ani zasób To dziwne. Większość operacji oddziałów specjalnych jest upubliczniona. Skoro Nazir Khouri należał do tajnej linii i znał Mayę, to pewnie Vigil odbyła się już po jej transferze.
Etsy pokazała mu odpowiednie kamery, do których miał dostęp przez system monitoringu. Na jednym z małych okien, które otworzyła zdalnie na jego omni-kluczu, dostrzegł wybiegających z budynku uciekinierów, szczęśliwie ocalałych podczas gdy na pozostałych piętrach ludzie dalej bawili się przy głośnej muzyce i własnej, błogiej nieświadomości.
- Widziałam. Zaniepokoiło mnie to - odparła Etsy. Zaznaczyła jasnym, pomarańczowym kolorem postać na widoku jednej z kamer, odnajdując niebieskowłosą zanim wychwyciły ją jego gałki oczne. - N7 to ranga, której nie przydziela się osobom wyłącznie... efektywnym. Ich profil psychologiczny i persona muszą pasować.
Błysk biotyki przeniósł się na środek okrągłego baru, wzbudzając panikę dwójki, stojących za ladą mężczyzn. Kobieta rozejrzała się dookoła, zatrzymując nagle. Jeden z ochroniarzy dostrzegł coś dziwnego i uniósł omni-klucz do ust, przekazując innym informację zagłuszając muzykę.
- Do niedawna nie było ludzkich Widm, więc wojskowym odpowiednikiem superbohatera z plakatów był żołnierz o randze N7. Do tego stopnia, że posiadaczy upoważniono do noszenia oznaczeń na pancerzach i mundurach, w przeciwieństwie do wszystkich innych rang linii N.
Po chwili zawahania, Volyova uniosła pistolet maszynowy w górę, naciskając na spust. Terkot wystrzeliwania całego magazynka w sufit przebił się przez głośną muzykę, niczym wybuch rozpoczynający falę decybeli. Wrzasku ludzi znajdujących się najbliżej, panicznego rzucenia się klubowiczy do wyjścia, przy którym stał Viyo. Widział okiem kamery, że kobieta krzyknęła coś do klubu, ale jej słowa utonęły w ogólnym charmidrze.
- Nie bardzo pasuje do plakatów.
Fala tłumu mogła turianina z łatwością pochłonąć, jeśli nie odsunął się z przejścia wgłąb drugiej odnogi korytarza. Sala opustoszała z chwili na chwilę, co Maya skrzętnie wykorzystała. Niemal nieustannie otaczało ją biotyczne pole, lecz wyglądało specyficznie - jego powierzchnia falowała od mikro wyładowań, błyskających błękitem i spalającym się w czerń, pochłaniającą to, co znalazło się zbyt blisko niego. Zamiast płynnych, niebieskich osobliwości, jej ciało otaczały palące się nieregularności.
Rzuciła się w stronę wyjścia naprzeciw tego, przy ktorym stał Vexarius, chwilowo odgrodzony od wejścia przez prących w drugą stronę ludzi. Eksplozja przy jej pojawieniu się między dwójką ochroniarzy uderzyła jednego z nich, pozostawiając na powierzchni jego pancerza czarne, osmolone rysy. Oboje natychmiast zaatakowali, co jej tarcze przyjęły na siebie z błyskiem.
Susem padła do przodu, zaciskając wolną rękę w pięść. Biotyczny wij dotknął leżącego przy loży, okrągłego, dziesiącioosobowego stołu, który, uniesiony w polu zaprzeczającym prawom grawitacji, pomknął w jej stronę, z hukiem lądując za jej plecami gdy wybiegała z pomieszczenia, uderzając we framugę drzwi prowadzących do korytarza, w którym znajdowały się loże.
Kobieta schowała się za przewróconym, półtorametrowym stołem, blokującym swoją obecnością wyjście. Nie pobiegła wgłąb korytarza - zamiast tego podniosła się, chcąc zaatakować ochroniarzy w środku, za to od razu zmuszona do powrotu za osłonę gdy pocisk dobiegającego do przejścia ochroniarza śmignął nad jej głową.
Widząc ruch jej warg rozpoznał ułożone na nich przekleństwo. Odliczając do dwóch, podniosła się zza osłony chwilę później, ciskając wgłąb pomieszczenia osobliwość, która uniosła się nad powierzchnią ziemi, formując w kulę.
Sfera wyglądała na naelektryzowaną. Błyskała błękitnymi piorunami znad swojej powierzchni, rozświetlając tym samym swoje brzegi, lecz jej wnętrze wydawało się nieskończenie czarne, niczym przestrzeń kosmiczna, z której uciekły wszelkie gwiazdy. Unosiła się w miejscu, podczas gdy pozostała dwójka ochroniarzy zajęła miejsca przy przewróconych stolikach, wpatrując się w nowo powstały twór z lekką konsternacją. Wszyscy dobyli broni i skupili się na przewróconym stole, za którym siedziała ich przeciwniczka.
Nieświadomi czyhającego na ich tyłach turianina.