Parsknął śmiechem. Przypomniał sobie bardzo szybko o ich wspólnie spędzonych świętach. Patrząc na to teraz to obydwoje pasowali tam jak pięść do nosa. Okazało się jednak, że było całkowicie inaczej. Spędzili razem z jego rodziną kilka bardzo przyjemnych dni, podczas których mogli odpocząć od wszystkich wydarzeń. Po tylu latach docenił taką atmosferę bardziej niż powinien. Wszystko tam dla niego było stare, ale zarazem tak bardzo nowe. Do tego zabrał przecież na nie kogoś ze sobą, a to już było coś nowego. Charles przecież, kiedy był młodszy to rzadko, kiedy zapraszał swoich znajomych do domu.
-Ty? Jak kaleka? Wszyscy mi mówią, że jesteś piękna. Nawet gdybyś tańczyła jak ostatnia kaleka to wciąż będziesz wyglądać lepiej o de mnie. – Uśmiechnął się do niej. – Na mnie nie zwrócą uwagi. Pomyślą, że jestem częścią ochrony.
Na jej pytanie o ciuchy głośno westchnął i poszedł do sypialni. Pogrzebał trochę w szafie, aż w końcu natrafił na paczkę z kompletem ubrań, który od nich otrzymał. Czuł, że musi je wyprać. Wciąż śmierdziało specyficznym zapachem tamtej stacji. Przyniósł jednak pakunek do salonu i pokazał kobiecie.
- Nie wiem czy to się nada, ale przynajmniej rozmiar się zgadza.
Nie znał się na modzie. Nie znał się na naprawdę wielu rzeczach. Nie wiedział nawet ile te ciuchy kosztują. Wiedział tylko tyle, że Statner chciał, aby wyglądał dobrze, jako część jego oddziałów. Pewnie on też nie szykował mu tych ubrań, ale byłą to Katia Bondar albo ktoś z jej ludzi.
- To było ciasto, które ci podałem, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Na Cytadeli. Ciasto z zielonej herbaty. Bardzo ci wtedy smakowało to pomyślałem, żeby je dzisiaj zrobić.
Uśmiechnął się trochę zakłopotany. Zazwyczaj nie był najlepszy w romantycznych gestach, ale wydawało mu się, że ten był trochę mnie żenujący niż jego poprzednie próby. Ważne, że jej smakowało. Pożerała je prawie tak samo jak te kilka dni przed tym jak całkowicie zmieniła jego życie.
Parsknął śmiechem. To jej raczej nie groziło. Nie teraz. Wiedząc, że przypomniała sobie o swoim starym życiu to zacznie teraz pewnie żyć tak jak kiedyś. Treningi i całą reszta. Życie takich jak oni było zawsze jednym wielki treningiem. Nawet, kiedy nic się nie robiło to trzeba było ćwiczyć, aby zawsze być w jak najlepszej formie. On już dobrze o tym wiedział.
Jednak to jej pytanie sprawiło, że nie za bardzo wiedział, co odpowiedzieć. Musieli się przecież spakować, ale dalej nie wiedzieli gdzie chcą się udać. Mogli wybrać cały świat, ale wciąż nie było pomysłu gdzie.
- Myślę, że jutro wieczór. – Podrapał się po głowie. – Może Skandynawia? Nie jest to Islandia, ale tam mogą nas szukać. Wynajmiemy jakiś domek na jakiś czas.