Czekał na moment w którym w końcu odezwie się któryś ze statków Mishy. To była kwestia czasu. Piraci lubili o sobie informować innych. Pewne stereotypy były czasami wyjątkowo blisko prawdy. Czasami zdarzali się dowódcy, którzy swoim geniuszem wykonywali naprawdę dobrą robotę jako piraci. Jednak ich ludzie zawsze wymagają swego rodzaju bata nad swoją głową. Nie wiedział jak dowodzi Misha. Nie wiedział o nim nic co mogłoby mu wydedukować jakąkolwiek teorie lub dostosować się do jego sposobu myślenia. Musiał więc przygotować się na wszystko.
Przez ten cały czas. Czekając na jakikolwiek sygnał bawił się zapalniczką. Ten irytujący dźwięk otwierania i zamykania. Klik i klak. W kółko. Przez dobre kilka minut za nim głos kobiety wyciągnął go z pewnego rodzaju stuporu w którym się znajdował. Typowe odzywki. Typowe zachowania. Nic co mogłoby go zaskoczyć w zachowaniu osoby po drugiej stronie nadajnika. Jeszcze przez chwilę czekał zbierając się mentalnie do tego co miało nadejść. Kolejne rozmowy. Kolejne negocjacje. Robił to tak często, że czuł się w tym dobry. Chociaż ten negocjacje trochę różniły od poprzednich. Tutaj nie groził nikomu śmiercią.
- Zatrzymaj statek.
Odpalił kolejnego papierosa od poprzedniego, a starego rzucił gdzieś na ziemie i przygniótł opancerzonym butem. To były pewnie ostatnie chwile w których mógł się nacieszyć dymem w płucach. Powoli podnosił się z miejsca. Musiał przedostać się do komunikatora. Z miejsca w którym siedział nie miało to zbytnio sensu. Jedynie westchnął głośno powoli żałując tego, że kolejny raz dał się wepchnąć na miejsce dowódcy. Kolejna cecha, której nie potrzebował, a wszyscy i tak ją wyciągali na wierzch aby odwalił najgorszą robotę.
Zaciągnął się papierosem stojąc naprzeciwko konsoli. Powoli wypuścił dym z płuc, a jego dłoń powoli się zbliżyła do przycisku. Musieli odpowiedzieć. Już wystarczająco długo siedzieli w ciszy, aby lekko podenerwować straż przednią floty mishy.
- Po co od razu ta agresja? – Rzucił do mikrofonu. Coś było nie tak z nim. Jego akcent. Mówił z delikatnym rosyjskim akcentem. Ledwo wyczuwalnym, ale wprawne ucho mogło to od razu wychwycić. – Naprawdę musisz utrudniać życie uczciwego obywatela, który chce tylko sprzedać swój towar to tu to tam?
Co ciekawe gestykulował jakby wczuwał się w swoją rolę. To raczej nie był widok, którego można się było po nim spodziewać. Zaciągnął się kolejny raz papierosem i wypuścił dym w włączony mikrofon. Przez chwilę zastanawiał się nad czymś.
- Kurwa. Najpierw Przymierze trzepie mi statek bo szukają jakiegoś pirata, a teraz jeszcze kurwa to. Matka miała racja. Trzeba było iść na studia.
Nie była to najambitniejsza zarzutka, ale jakaś była. Zresztą nie musiała. Wystarczyło tylko, że zainteresuje pilota statku, który się z nimi porozumiewał. Raczej informacja o tym, że ktoś ich szuka bardzo szybko dotrze do Mishy. I tylko na tym mu zależało.