Rezerwuar masła. Ja pierdolę.
W głowie Dagan już od dobrych kilku chwil szalał kalejdoskop barw, błysków, wzorów matematycznych, prawdopodobieństwa i schematów pozwalających na mniej lub bardziej udane kiełznanie extranetu. Teraz cała ta zbieranina eksplodowała w pojęciu tak abstrakcyjnym, tak beznadziejnie głupim, że po prostu nie mogło nie przeciążyć jej własnego, osobistego systemu. Rezerwuar masła. Kurwa mać.
Gdyby miała czas, być może zaprzęgłaby Inę wcale nie do ataków na wrogi okręt, ale raczej do szukania innej WI - lepszej, bardziej sprawnej, bardziej... Cóż, przydatnej. Czas był jednak towarem deficytowym, Rebece nie pozostało więc nic innego, jak korzystać z tego, co miała, najlepiej jak potrafiła.
- Próbuj dalej - rzuciła więc w kierunku Iny, niezrażona pierwszym niepowodzeniem. To jasne, że nie mogło być łatwo. Na miłość boską, próbowała przecież właśnie zepsuć statek rasy przewyższającej ich technologicznie - jeśli te skromne plotki, które słyszała, faktycznie były prawdą. To nie mogło być proste. Dagan daleka była jednak od tego, żeby się poddać. Musiała... Musiała. Po prostu. W tej chwili była zapatrzona w jeden cel, jakim było dorwanie się do tej cholernej łajby, niewiele więcej się liczyło.
W każdym razie, postanowiła nieco zmienić strategię. Dalsze tłumaczenia chwilowo nie miały większego sensu, podobnie jak próby rozwikłania, czym był ten cały rezerwuar czy też to parain... parako... to durne coś, czego Rebecca nie była teraz nawet w stanie sobie przypomnieć. Miała już parę haseł, które były obiecujące, mogła więc zaryzykować i spróbować z któregoś z nich skorzystać, do czegoś się w końcu dostać. Trochę na chybił trafił, ale lepiej tak, niż wcale, nie?
- Słuszna uwaga - przyznała Dihn, chociaż, szczerze mówiąc, równie dobrze mogła rzucać tak po prostu, w eter. W jej tonie nie było faktycznego uznania, faktycznej aprobaty - czerwonowłosa była zbyt skupiona, zbyt skoncentrowana, by mieć w tym wszystkim miejsce na jakieś bardziej ludzkie podejście.
Nie zmieniało to jednak faktu, że rzeczywiście zamierzała spróbować tej temperatury i ciśnienia. Pozostawiając Inie próby wdarcia się do modułów wspomnianej podróży, sama przypuściła drugi atak, równoległy, na coś, co, być może, faktycznie pozwoliłoby im wywalić Zbieraczy w próżnię. Albo, na przykład, ugotować żywcem.
Oczywiście, niewykluczone, że w przypadku sukcesu owo nieprzyjemne traktowanie spotkałoby też potencjalnie pojmanych kolonistów, ale... Umówmy się, już jakiś czas temu to nie oni byli głównym celem Rebeki. Jeśli w ogóle kiedykolwiek byli.
Tak czy inaczej, plan Dagan był prosty. Po wzmocnieniu ochrony Skyrangera, zamierzała forsować systemy statku Zbieraczy tak długo, tak uparcie, aż puszczą. Szturchając je i podgryzając ze wszystkich stron, tak własnoręcznie, jak i za pomocą Iny, zamierzała wedrzeć się do tej cholernej łajby i... No, przynajmniej dopisać to jako kolejne osiągnięcie w CV.