Był blisko rzucania stolikiem z lekami, szafką na rzeczy podręczne, która stała przy łóżku albo chociaż tym stojakiem, na którym wisiały kroplówki. Naprawdę, jeszcze chwila i biedna pielęgniarka, która próbowała Hearrowowi wyperswadować pomysł wypisu, musiałaby wzywać smutnych panów ze strzykawką i kaftanem bezpieczeństwa. Na szczęście z odsieczą przyszła jej Dagan, która pojawiła się jak zjawa w drzwiach i w zasadzie dla Arrowa (w obecnym stanie) właśnie taką zjawą była.
Flashback.
Plaża. Igła do tatuażu. Muszle.
Flashback.
Obrazy w jego głowie znów zaczęły przeskakiwać z jednego na drugi nie dając się w żaden sposób opanować. Skrzywił się i zaklął pod nosem. Nie miał zamiaru dawać pani pielęgniarce powodu dla potwierdzenia jej słów, że powinien jeszcze trochę zostać jednak w szpitalu. Ta najwyraźniej jednak dała za wygraną, mruknęła coś pod nosem na znak zgody i zniknęła za drzwiami by po krótkiej chwili wrócić z wypisem podpisanym przez lekarza.
Marshall w międzyczasie wyjął torbę z rzeczami na przebranie i ruszył w stronę szatni, żeby ubrać się w coś bardziej stosownego niż szpitalna, zielona piżama.
- Dzięki - mruknął do Dagan mijając ją w drzwiach. Wydawała mu się cholernie znajoma, ale umysł dalej nie chciał przyporządkować obrazu do konkretnego nazwiska, a już tym bardziej do jakiejkolwiek sytuacji. Kiedy wyszedł z szatni, kobieta najwyraźniej na niego czekała, bo dalej stała w miejscu, którym ją zostawił. Nie musiał pytać, najwyraźniej skądś go znała i jakby na potwierdzenie tych domysłów, z ust Rebeki padło pytanie.
Podporucznik przez chwilę trawił każde słowo, jednocześnie przyglądając się (nie)znajomej i próbując pozbierać rozbiegane myśli.
- Yhym - mruknął, bo nic więcej nie był w stanie na to odpowiedzieć. Dowództwo - dobrze, przynajmniej było wiadomo, że jest z Przymierza. - A ty to...?
Nie bardzo czekając na odpowiedź ubrał na siebie skórzaną kurtkę i zarzucił torbę na ramię.
- Jeśli góra boi się, że coś, kogoś albo ewentualnie siebie rozpierdolę, to mogą być spokojni. To nie PTSD tylko pieprzona amnezja - ruszył przed siebie, pewnym krokiem w stronę wyjścia ze szpitala. Miał serdecznie dość tego miejsca jak i całej Cytadeli.
Flashback.
Vorch. Omni-ostrze wbijające mu się w bok.
Flashback.
Hearrow zatoczył się w ostatniej chwili opierając się o ścianę. Odetchnął głęboko trzy razy i spojrzał przez ramię.
- Widzisz? Wszystko jest zajebiście, nie? - absolutnie wszystko go wkurwiało.