Wyświetl wiadomość pozafabularną
- Tutaj? - uniosła brwi i wzruszyła ramionami. - Jesteśmy umówieni na czternastą, sama nie wiem...
Zdawała się tutaj na wiedzę turianina, nie zamierzała się kłócić skoro proponował to w ramach lepszego rozwiązania. Wsiadła do promu i zajęła miejsce obok niego. Nie próbowała na siłę podtrzymywać rozmowy, jeśli on nie miał nic do powiedzenia to Irene tym bardziej. To jeszcze nie była część zlecenia i niezależnie od tego, jak wysokie mniemanie miał o sobie Veus, ona miała lepsze rzeczy do roboty, niż zabawianie go. Chociażby zastanawianie się, jak to wszystko rozwiązać. Przesiedziała więc całą drogę, w zamyśleniu bawiąc się kosmykiem swoich miedzianych włosów.
- Niestety - zaśmiała się, kiedy turianin pomagał jej wysiąść z promu. - Już byś za mną tęsknił?
Mogła nie zwrócić na niego uwagi, kiedy wynajmowała dziś rano pokój. Prawdopodobnie nie zauważyłaby go wcale, nawet gdyby śpiewał i stepował mijając ją, tak zaabsorbowana była celem swojego przylotu na Omegę. Teraz ten cel leżał pięknie w walizce na łóżku i czekał, aż nowa właścicielka zaciśnie na nim swoją dłoń. Jak dotąd ten wyjazd był w stu procentach satysfakcjonujący i Irene coraz bardziej nie mogła doczekać się rozwoju sytuacji. Czuła się jak trzy lata temu. Dostała swoją zabawkę i mogła teraz iść się bawić, jeszcze jej za to zapłacą.
- W porządku - przeciągnęła kartą po czytniku i weszła do swojego pokoju.
Nie zdążyła się tam jeszcze rozgościć i w sumie nie zamierzała, przekonana, że jutro będzie wracać. Przynajmniej torba, którą ze sobą tym razem zabrała, nie była tak wielka, że Irene sama zmieściłaby się w środku. Miała w niej tylko najpotrzebniejsze rzeczy i dziękowała w tej chwili wszystkim bogom za swoją przezorność i zwyczaj brania ze sobą ciuchów na każdą okazję. I za wysokie buty, które spakowała w ostatniej chwili, tylko po to, żeby zapełnić niewykorzystaną przestrzeń w bagażu.
Wydobyła zestaw, w który planowała ubrać się rano i przewiesiła go przez krzesło, żeby rozprostował się do jutra. Potem usiadła na łóżku i otworzyła leżącą na nim małą walizkę. Dobre kilkanaście minut spędziła, zachwycając się swoim nowym nabytkiem i zupełnie nie zastanawiając się nad tym, do czego on tak naprawdę służy. Z nim równie chętnie wybrałaby się do strzelnicy, co z Wdową. Uśmiechnęła się do siebie, odkładając Tłumiciela obok i opierając się o ścianę za łóżkiem. Potem przez omni-klucz znalazła extranetową stronę miesięcznika Haven i zajęła się czytaniem na szybko wywiadów z bogatymi, pięknymi i sławnymi. Przejrzała i zapamiętała informacje dotyczące redakcji, typowy układ gazety, nazwiska, tematykę ostatnich numerów... Jaką wiedzę mieć musiała, nie mogła całkiem zdać się na szczęście i nieświadomość rozmówcy.
W końcu jednak westchnęła i podniosła się, postanawiając odwiedzić turianina. Nie dała mu w sumie odpowiedzi, czy chce ruszyć natychmiast, czy jutro wchodzi w grę. No i po czasie, jaki miała do namysłu, w jej głowie pojawiły się nowe pytania. Chwilę później już stała pod jego drzwiami, czekając, aż odpowie na pukanie. Weszłaby bez pytania, skoro dał jej wcześniej to nie do końca jasne zaproszenie, ale minęło jakieś pół godziny, a z tego co zdążyła się zorientować równie dobrze mogłaby wtedy stać się przypadkowym świadkiem sytuacji, którą oglądać niekoniecznie chciała. Miała nadzieję, że żadne fanki nie przyleciały za nimi z Zaświatów. Oparła się ramieniem o ścianę obok, skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i czekała.