18 lut 2023, o 03:01
Zasadniczo, podchodziła do tej konwersacji troszeczkę jak do miksu wyzwania i bojowej przeszkody. Zamiast jednak obalić przeciwnika i pozbawić go oddechu, jej celem było przesunąć rozmówczynię i nakłonić ją do wejścia tu, lub udzielenia jakichś informacji na temat speluny, do której zmierzała. Był to też jakiś sort biegu treningowego czy ćwiczenia - nie zakładała, że ta kobieta będzie największym wyzwaniem jej życia, dlatego mógł to być dobry sort do szpiegowskiego rozprostowania nóg. Dawno nie wcielała się w role (nie licząc Jennifer, ale ona nie wymagała jakiejś bardzo zaawansowanej gry aktorskiej, poza lekką zmianą w słowniku), więc dobrze było dokonać takiej "przebieżki", kontynuując przenośnię fizyczno-sportowo-bojową.
- Hm...nie będę kłamała, wygląda pozytywnie retro. Jak coś z Ziemi w XXI wieku, absolutnie... - uśmiechnęła się do niej delikatnie, zerkając za ramię kobiety. - Jakby wyciąć kawałek historii i wkleić w Thessię. Studiowałam historię, wiesz? Ah, zresztą, nieistotne, co ja będę gadać o takich pierdołach - jak wyszło w praniu, Jessica była kiedyś studentką historii, oraz pasjonatką rzeczy obiektywnie chujowych i nieinteresujących. Wymyśliła to trochę na poczekaniu, może jakoś przypominając sobie podświadomie hiposowstwo jej partnera. - Jeżeli znasz coś jednak bardziej, hm, klimatycznego, go zamieniam się w słuch..
Zaczęła się zastanawiać, jaki był problem tej tu kobiety. To jest, ewidentnie miała jakiś problem. O tyle, o ile Östberg bardzo chętnie uwierzyłaby w rzeczywistość, w której gorące Asari uderzają do niej drzwiami i oknami, tak żyła w prawdziwym świecie, a nie w fikcji - nawet, jeżeli była ładna (a nie oszukujmy się, była), to jej powodzenie nigdy nie było aż tak duże. Takie sceny, jak te, które miały miejsce teraz, działy się tylko w filmach, lub gdy ktoś miał jakiś inny motyw. Teraz, w tym momencie, motywem Lori na sześćdziesiąt procent było odwiedzenie jej od tego lokalu ze względu na potencjalne obawy Kartelu. To byłoby jednak dosyć dziwne, bo jeszcze nie mieli skąd wiedzieć, że Östberg tu jest. A może to była jakaś akcja typu handel ludźmi, i została właśnie wybrana na ofiarę? Na to szanse wynosiły jakieś trzydzieści procent. Pozostałe dziesięć zostawiła na czysty przypadek, czyli, że Lori po prostu uznała, że Emilia jest gorąca. A co, zostawi sobie te parę punktów od próżności. Kiedyś pewnie obstawiłaby więcej, ale teraz była w swojej erze pokory.
- Jessica. Chciałabyś może przygarnąć nieobeznaną w Thessii dziewczynę i pokazać jej trochę fajnych miejsc? - uśmiechnęła się do niej - ..skoro twoja dziura nie domaga. - zaśmiała się cicho, kobieco i przede wszystkim, siląc się na pewien urok.
"Niech mnie zaskoczy", pomyślała Jessica. Jej planem nie było co prawda iść póki co z nią gdziekolwiek, co chwilę tu pogadać, a później, może, podczas spaceru. Nie zakładała, że do czegokolwiek dojdzie - ani do żadnych narkotyków, ani do alkoholu, ani do seksu, ani do niczego więcej. Nie miałaby jednak nic przeciwko, nawet, jeżeli miała w głowie, że jest to po prostu nieprofesjonalne. Narkotyków na pewno nie weźmie, ale jakieś lekkie piwo i próba wyciągnięcia informacji? Czemu by nie?
Zanim jednak mogło dojść do czegokolwiek, co rzeczywiście byłoby nieprofesjonalne, w jej życiu po raz kolejny pojawił się Derius Kryik i jego piwo.
- Oj, nic się nie stało.. - machnęła ręką do Kryika, obracając się do niego i szybko oglądając swój płaszcz i ciuchy Lori, by upewnić się, że nie zostały oblane piwem. - Zdarza się - dodała jeszcze dosyć krótko. - O czym to my mówiłyśmy? Aa, że gdzieś indziej? Można. Można. - powtórzyła się, decydując się na nieco ryzykowną strategię - ona odwiedzie stąd "strażniczkę" i może coś z niej wyłudzi, a Kryik zbada środek. Najwyżej potem się "przegrupują".
Wtem naszła ją refleksja, która uderzyła w nią jak piorun. Nie odegrała tego jednak w żaden sposób ciałem, które pozostawało dalej przyjazne i zapraszające. Co, jeżeli Lori miała instrukcje, by uważać na ludzi, bo obawiali się agentów Cerberusa? Kartel musiał chronić przecież Friede, ale nie przed Widmem, bo o nich jeszcze nie wiedzieli (a przynajmniej - nie powinni), a przed Cerberusem. To wyjaśniałoby też czemu Kryik mógł wejść na luzie - bo był Turianinem. Oczywiście Cerberus mógł używać także i agentów-kosmitów, ale gangsterzy raczej nie pomyśleliby aż tak głęboko. To oczywiście była tylko teoria, ale uznała ją za wielce prawdopodobną. To po prostu się kleiło.
Albo to faktycznie była próba uprowadzenia jej w ramach handlu ludźmi. Jeśli tak, to szykowali się na niezłe zaskoczenie. Jej próżna część chciała jednak myśleć, że to po prostu kwestia jej magnetyzmu, i że jednak jest to (nie)szczęśliwy traf. Cała ta sytuacja zaczęła jej coś przypominać...
Niezbyt chętnie myślała w tym momencie o czasach, kiedy była na szczycie swojej kariery Widma. Oprócz agresji, dumy i uczucia samorealizacji, pozostawała jeszcze jedna rzecz - definitywna i ostra potrzeba aprobaty, czy uczucia bycia specjalną. Nigdy nie była sortem, który potrzebował głaskania po głowie i pochwał, ale jednocześnie, gdy była tą "najlepszą wersją siebie", brakowało jej...czegoś. Bywały noce, gdy nie zaspokajała swoich własnych oczekiwań, gdy nawet jej arogancja nie wystarczała. To były dnie, gdy czuła się najgorzej i gdy bywała atakowana przez poczucie winy za różne rzeczy, które robiła. I wtedy też odczuwała emocjonalne braki, które za wszelką cenę starała się zaspokoić.
Wtedy chyba też odkryła, że rzadko jest z siebie w pełni zadowolona. Rzeczy materialne już przestały jej wystarczać. Pieniądze czyniły ją istotne dla innych, ale tylko chwilowo, a status dawał jej istotność, lecz w skali światowej, ale niekoniecznie jednostkowej (przynajmniej wtedy tak się czuła, nawet jeśli obiektywnie było inaczej). I wtedy zaczął się prawdziwy problem. Odczuwała emocjonalne braki, ale jednocześnie sama, celowo i praktycznie świadomie zamrażała większość swoich zdolności budowania długotrwałych relacji. Ta realizacja, częściowo świadoma, a częściowo nie, prowadziła do początku jej dosyć specyficznej relacji z seksem.
Nie było ciężko doprowadzić do tego, by szła z kimś do łóżka. Była szpiegiem oraz dyplomatą, to naprawdę nie był dla niej problem, zwłaszcza, gdy mogła podkręcić czynnik sekretnej tożsamości (była w końcu Widmem) oraz jeszcze pochwalić się kasą - na każdy z tych czynników lecieli i faceci, i kobiety. Gdy chciała być urocza i miła, to była urocza i miła. Jej charyzma, pieniądze, władza, czy atrakcyjność czyniły ją specjalną dla innych, a jej bardzo tymczasowi partnerzy, dla niej samej. Przez jakąś chwilę. Potem wracała do smutnej rzeczywistości, w której czuła się osamotniona z własnej winy, ale jednocześnie była zbyt dumna, stała i skamieniała, by pozwolić sobie na odmrożenie tej prywatnej strefy swojego życia. Z drugiej strony, miała pewne przeczucie, że gdyby to zrobiła, to doszłoby do czegoś głupiego. Zakochałaby się w kimś, w kim nie powinna. Albo stałaby się mniej...skuteczna. Może takie było po prostu przeznaczenie dobrego Widma, pozostać robotem. Może jej czarna, metalowa ręka, była też symbolem tego, czym się stała.
- To ten, idziemy..? - wyrywając się z pół-świadomych przemyśleń, zerknęła w stronę Lori, posyłając jej lekko pożądliwe spojrzenie. A mogła urodzić się aseksualna. Byłoby łatwiej być Emilią Östberg.