Korlus, znany jako cmentarzysko statków kosmicznych jest obecnie siedzibą wielu grup najemników, między innymi Błękitnych Słońc, którzy ponoć wykorzystują wraki statków do badań nad nowoczesnym uzbrojeniem. Planeta nie posiada biosfery (efekt cieplarniany trwa od dawna przez aktywność wulkanów).
LOKALIZACJA: [Mgławica Orła > Imir]

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Hirano Tower

7 kwie 2024, o 00:48

Miejsce, w którym poczuła się dziwne znajomo i bezpiecznie, a uczucie to nie powróciło oraz nie zbliżyła się do niego nawet o krok wraz z obudzeniem się na Cytadeli, a także później, kiedy znalazła się w ośrodku i zaczynała oswajać z nową rutyną, codziennością, leżało teraz w gruzach.
Ciężko było jej patrzeć na korytarze, których rozkład bezbłędnie odtwarzała z pamięci. Na ubrudzone krwią ściany, zawalone sufity, ciała porzucone gdzieś w drodze, najprawdopodobniej w panicznej ucieczce. Nogi się pod nią ugięły, kiedy zdała sobie sprawę, że patrzy się na martwą twarz pielęgniarki, a kawałek dalej leży także zabity asystent. Przymierze, Sojusz - teraz to nie miało najmniejszego znaczenia. Pozbierała się szybko, poczucia, że musi niezwłocznie znaleźć się w sali chorych, nie pozwalało się jej oglądać za siebie. Zabrała ze sobą cały ten żal, później będzie ich opłakiwać. Teraz musiała działać, nie pozwolić, aby inni dołączyli do korowodu bezsensownego dance macabre.
Pchnęła ciężkie drzwi, a jej oczy od razu zatrzymały się na małym, nakrytym w pośpiechu materiałem, ciele. Domyślała się, że działo się przy operacyjnym stole i w jakim momencie musiał nastąpić atak na Hirano Tower. Z zaciśniętymi ustami, drżącą ręką, chwyciła skrawek płachty i pociągnęła lekko. Tylko tyle, aby spojrzeć na twarz. Aby upewnić się, że nikt żywy nie schował się w tej makabrycznej scenerii, pewny, że zostanie pominięty.
Zamaszystym ruchem, rozścieliła materiał na nowo, strącając kilka narzędzi na ziemię z głuchym brzdękiem. Automatycznie, obejrzała się na drzwi, lecz żadne kroki nie nadbiegały. Gestem, wskazała Septimusowi i Shany kolejne pomieszczenie, łączone z salą. Odruchowo, ruszyła przodem, ale zatrzymała się w połowie kroku nad progiem. W ostatniej chwili spojrzała pod nogi, widząc dopiero z góry, pod tym kątem, cienką linie. Coś jej tu nie pasowało. Mrużąc oczy, wycofała się i dokładnie przyjrzała zamontowanej minie, wskazując komandosce, a także Septimusowi, plaster, który trzymał ją przymocowaną do ściany. W ich spojrzeniu, szukała zrozumienia. Który żołnierz, zastawia pułapkę mocowaną na opatrunki?
- Aileena? - rzuciła w eter, na tyle głośno, aby jej głos przebił się przez bębniący deszcz i wpadł do środka. Nie krzyczała jednak, nie chcąc, aby ktoś usłyszał ich z korytarza.
- Finneas? Kelly? Jesteście tam? - zawołała imieniem dzieci, które przeżyły, nasłuchując reakcji. W duchu prosząc o cud.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

7 kwie 2024, o 00:51

intuicja
Iris, Shana, Septimus
50%
Rzut kością 3d100:
57, 98, 40
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

7 kwie 2024, o 00:59

Podchodząc do stołu tkwiącego na środku pomieszczenia, dostrzegała coraz więcej szczegółów wydarzeń, które musiały rozegrać się w tym miejscu. Opatrunki wysypywały się spod płachty sugerując, że ktoś usiłował zatamować jakiś krwotok. Skalpel i nożyczki ze zgrzytem odsunęły się po ziemi gdy trąciła je czubkiem buta. Nić do zszywania ran plątała jej się pod nogami, zaczepiając o krawędzie ceramicznych płytek.
Ciało skryte pod przykryciem było małe. Wiedziała na pewno, że nie należało do żołnierza, którego lekarz usiłował ratować po rozpoczęciu bitwy. Musiało należeć do dziecka. Wyciągnęła ku niemu rękę, chcąc poznać odpowiedź na to, kim było - czy był to Finneas? Kelly? Czy może jakaś inna, bogu ducha winna ofiara, która znalazła się w złym miejscu, o złym czasie?
- Stój - warknął Septimus, może nieco zbyt agresywnie. Uniósł dłoń, nakazując Fel zatrzymanie się w miejscu. - To wygląda podejrzanie. Nie dotykaj tego ciała, pani.
- Nic nie widzę, ale Septimus może mieć rację.
Z początku nie wiedziała o co mu chodzi. Sala zabiegowa zwykle wyglądała w ten sposób gdy operacja skręcała w bardzo złym kierunku, a rozpaczliwe działania lekarzy skupiały się na przeżyciu pacjenta, a nie utrzymywaniu czystości. Ale gdy tylko przyjrzała się temu, co wskazywał, powoli zaczęła dostrzegać nieprawidłowości. Przedmioty lekarskie, które nie były potrzebne na stoliku przy stole operacyjnym. Krew, która wyglądała na rozlaną na podłodze, pojawiała się w jednym miejscu i znikała w drugim. Wszystko to wyglądało na ułożone, jak zainscenizowana scena.
Nie wiedziała, co chowało się pod plandeką. Ale i tego nie mieli się dzisiaj dowiedzieć.
Wkroczyli do pomieszczenia łączącego się z salą zabiegową. Było to miejsce, do którego Maketari nie lubiła wchodzić. Pancerze otaczające ich ciała chroniły ich przed chłodem tego miejsca, ale Fel i tak odczuła go w swoich żyłach.
Kostnica.
Hirano Tower nie miało zbyt wiele miejsca dla trupów. Dziewięć wysuwanych komór zajmowało całość naprzeciwległej od drzwi ściany. Idealnie gładkie, hermetyczne i metalowe, mieściły ciała tych, których nie udało się uratować - przynajmniej do czasu, gdy ogarnął je rozkład. Pytanie Fel poniosło się echem, odbijając od metalowego wnętrza.
Z początku, nic się nie stało. Shana przestąpiła z nogi na nogę, nerwowo rozglądając się dookoła. Po kilku sekundach, gdy Septimus skierował się już do wyjścia by poszukać dalej, Iris zauważyła szczelinę w jednej z komór, która zaczęła się powiększać. Rosła i rosła, w miarę gdy komora, powoli, ostrożnie, wysuwała się ze ściany.
- Iris? - cichy, słaby głos wydobył się ze środka.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

7 kwie 2024, o 01:19

Uniosła brew, nie dostrzegła tu nic, co mogłoby stanowić zagrożenie, nikt nie mógł czyhać na nich pod stołem, materiałem, czy wśród rozrzuconych, zakrwawionych bandaży. Cofnęła jednak rękę, posłuchała ostrzeżenia Septimusa i spojrzała na przerwaną operację przez pryzmat sugestii turianina. W całkiem nowy i inny sposób. Przesunęła oczyma po ułożonych elementach, odnotowując w myślach co niepotrzebnego leżało wśród instrumentarium, wędrując wzrokiem za krwią, której plamy, ułożyły się teraz w sposób nieregularny. Wybiórczy. Nikt nie krwawił tak precyzyjnie.
- Dziwne - mruknęła pod nosem. Skinięciem głowy podziękowała inżynierowi, wolała nie myśleć, jak skończyłoby się pociągnięcie za plandekę. Czy tam również chowała się mina, inny ładunek wybuchowy? Porzuciła rozważania kto i dlaczego upozorował tak sale operacyjną, od czego chciał odwrócić uwagę, mając świadomość upływającego, cennego czasu. Walka w Hirano tower wciąż trwała, nawet tutaj, w progu kostnicy, dochodziły do jej uszu odgłosy wystrzałów. Nie wiedziała, ile mieli minut, jak długo mogli pozostać w środku, kiedy zacznie zbliżać się deadline albo miażdżącego zwycięstwa jednej ze strony lub - co byłoby chyba bardziej prawdopodobne - zawalenia się konstrukcji.
Dreszcz, który wstrząsnął jej ciałem, nie dało się wytłumaczyć miejsce, do którego właśnie weszli. Nie czuła chłodu, wyłącznie ten, który towarzyszył jej nieustannie, odkąd furia rozgościła się w jej biotycznych mocach. Poświeciła na każdą lodówkę, lecz żadne z drzwi do komór nie były opisane.
Zacisnęła usta. Odpowiedziała jej cisza, a Iris nerwowo przestąpiła z nogi na nogę. Była gotowa zajrzeć do każdej, odsunąć każdą jedną komorę, byleby tylko mieć pewność, choć widząc minę Shany, a także gotowego do wyjścia Septimusa, podejrzewała, że nie pozwolą jej na to. Kto, o zdrowych zmysłach, chowałby się do chłodni?
Ktoś bardzo zdesperowany.
Westchnęła w duchu, gabinet doktor Maketarii był kolejnym, do którego musieli bezwzględnie wejść. Zbyt oczywisty? Być może, lecz najciemniej bywało pod latarnią. Jeżeli w środku nie znajdą lekarki oraz dzieci, istniała niewielka szansa, że Aileena zostawiła jakąś wskazówkę. Podpowiedź, gdzie się schowali, gdyby wiadomość ta trafiła w ręce przyjaciół.
Obróciła się napięcie i właśnie wtedy zobaczyła, jak jedna komora porusza się bezszelestnie. Zatrzymała się, gestem zatrzymując także pozostałych. Coś bez dwóch zdań w niej pękło. Podobnie jak wtedy, gdy usłyszała od doktor Maketarii jak wiele zmieniło się na Korlusie i jaką cenę za jej wolność płacił Daharis. Zrobiła krok w stronę wysuwającej się ze ściany komory, jakby chciała ją chwycić i pociągnąć, byleby tylko przyspieszyć boleśnie długi proces.
- Tak. To ja. Możecie wyjść, nikogo tutaj nie ma poza mną i dwójką osób, które są ze mną - głos się jej łamał, z czym nie walczyła.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

16 kwie 2024, o 23:56

Chłód kostnicy niemal przedzierał się przez grube, izolujące warstwy pancerza wprost do jej ciała, wypełniając żyły i kości czystym lodem. To jedno miejsce wydawało się najmniej tknięte chaosem targającym Hirano niczym płomienie - nie napotkali tu poprzewracanych szafek, kropli krwi na podłodze czy zużytych pochłaniaczy ciepła.
Nikt nie szukał niczego w miejscu przeznaczonym dla trupów.
Cichy głos wydobywający się z wnętrza komory postawił Shanę w gotowości. Drgnęła, przenosząc lufę swojego karabinu w pobliże miejsca, z którego się wydobył - ale nie celując z niej bezpośrednio w tamtą stronę. Przeniosła swój wzrok na Fel, oczekując od niej potwierdzenia, że rozpoznała osobę, która wypowiedziała jej imię. Dopiero wtedy przytaknęła, relaksując się nieco.
Komora zatrzymała się gdy osoba schowana wewnątrz niej czekała na odpowiedź. Cisza obkleiła ściany kostnicy jak gęsta smoła i dopiero głos Fel był na tyle ostry by móc ją przeciąć. Komora drgnęła, z wnętrza wydobył się cichy szloch, a mechanizm ruszył szybciej.

Atrius podskoczyła na widok lufy, która jako pierwsza znalazła się w otworze w ścianie. Dopiero gdy komora wysunęła się dalej, na tyle, by schowana w środku osoba mogła ich dojrzeć, broń osunęła się, nie stwarzając dla nich zagrożenia. Coś poruszyło się w środku - jedna noga, druga...
- Byłam pewna, że nikt nie przyjdzie. - głos Maketari zadrżał, gdy wygramoliła się z wnętrza komory.
Dopiero gdy ta wysunęła się ze ściany całkowicie, Fel dostrzegła, że asari ramiona oplecione miała wokół małego dziecka. Dziewczynka trzęsła się z zimna. Miała na sobie ten sam uniform, który nosili wszyscy, znajomi Iris pacjenci. Jej mysie włosy związane były w jeden, splątany teraz warkocz. Trzymana przez doktor Maketari, spojrzała spode łba na ich pancerze i uzbrojenie.
Maketari zaszlochała nagle, ostrożnie, choć szybko, sadzając na łóżku przeznaczonym dla denata dziewczynkę. Niedbale odłożyła obok broń, jak to cywil niezaznajomiony z procedurami bezpieczeństwa. Nie zważając na ich obecność, wyprostowała się, rozpaczliwie podbiegając do innej z komór.
Gdy się wyprostowała, Iris mogła jej się przyjrzeć. Jej kitel ubrudzony był krwią, skóra szara, twarz napięta ze strachu. Jej policzki były mokre od łez gdy rzuciła się do zamka innej komory, odblokowując go drżącymi rękoma.
- Nie mogłam... nie zmieściłam... ta komora była za mała... - jęknęła, szarpnięciem otwierając komorę. Z jej wnętrza wydobył się mały obłok pary. - Przepraszam... przepraszam...
Komora z jazgotem wyjechała z wnętrza ściany, ujawniając im pobladłą, znajomą Fel twarz chłopca. Finn obejmował się rękami, starając zachować ciepło, którego nie dawał mu jego strój pacjenta. Otworzył szeroko oczy, przerażony nagłym otwarciem komory ale gdy dostrzegł doktor Maketari, natychmiast rzucił się w stronę lekarki, wpadając w jej ramiona.
Aleena westchnęła, jednocześnie z ulgą widząc, że chłopcu nic nie jest, a jednocześnie z poczuciem winy, że musiała zamknąć go w innej komorze, bo nie zmieściła się z nimi we trójkę.
- Tak bardzo cię przepraszam - szepnęła, ściskając chłopca do siebie, na moment zapominając o obecności innych obok.


@Iris Fel
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2024, o 19:49 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

17 kwie 2024, o 06:46

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Chciało jej się śmiać i płakać jednocześnie. Targały nią ambiwalentne emocje, jednoczesne pragnęła znaleźć się w bezpiecznych, znajomych murach Cytadeli, co własnoręcznie rozłożyć tę Wieżę do pojedynczych elementów, byleby tylko znaleźć ich. Jego.
Pozornie trzymała się dzielnie. Musiała. Najmniejsza rysa na pewnym siebie obliczu, potknięcie, zawahanie, dopuszczenie o jednej myśli za dużo spowodowałoby, że rozsypały się na tysiące kawałków i już nie byłaby w stanie się podnieść, pozbierać, pójść dalej. Nie mogła się tu zatrzymać. Odwróciła się od tak wielu osób, porzuciła tak liczne zobowiązania, iż nie mogła tak po prostu odpuścić. Aeris wyciągało z niej wszystko to, co najgorsze. Nie mogła się oprzeć wrażeniu, iż Korlus pretendował ze stacją do podium w trudnych wyborach rysując przed nią manacalny dance macabre.
Nie była żołnierzem. Nie obcowała ze śmiercią na co dzień, choć ta w związku z ostatnimi wydarzeniami wydawało się, że otacza ja specjalnymi względami. Po trupach do celu miało dla niej zawsze metaforyczny wydźwięk. Aż do teraz. Czuła, jak wywraca się jej żołądek na myśl, jak bardzo zdesperowana musiała być doktor Maketarii szukając schronienia w lodówkach magazynujących zwłoki. I jak bardzo oni kluczyli oraz błądzili we mgle, skoro końcem dotarli właśnie do kostnicy.
Wpatrywała się w komorę pełna napięcia. Zrobiła krok do przodu, łudząc się, że może pierwsze, co zobaczą, to nie będzie mierząca do nich z broni komandoska, tylko ona. Przytaknęła Shani. Głos należał do doktor Maketarii, nie miała co do tego najmniejszych wątpliwości. Zaskoczyła ją lufa, która celowa do nich i wysunęła się ze środka razem z asari, ale nie skomentowała tego. Chcieli przeżyć, tak samo jak oni.
- To Ty przymocowałaś miny na plaster? - chwyciła Aleenę za ramię i pomogła jej oraz dziewczynce wyjść ze schronienia. Widok przerażonego dziecka oraz bladej jak trup ściana doktor Maketarii uderzył w nią dogłębnie. Zdjęła hełm, bez słowa odkładając go tam, gdzie asari położyła swoją broń. Przykucnęła obok łóżka, na którym siedziała kilkulatka tak, aby zrównać się z nią mniej więcej wzrostem i jeżeli jej na to pozwoliła, potarła jej chude ramiona oraz nogi, aby choć trochę ją rozgrzać. Domyślała się, gdzie ucieka jej wzrok i choć zagryzała zęby, aby samej tam nie spojrzeć, słysząc kolejny szloch - nie była pewna, czy z ulgi, czy był to tylko wyrzut oskarżeń sumienia - po woli obejrzała się za plecy, po raz pierwszy odkąd odezwała się doktor Maketarii przestała zagryzać zęby i ranić trzonowcami poliki od środka.
Żyli. Cała trójka.
- Zabierzemy Wam stąd. Nie możecie zostać w Wieży, Przymierze zmierza ją zawalić i zrównać z ziemią - wyciągnęła do Kelly rękę, oferując pomoc z zeskoczenia na ziemię oraz podprowadzenie do doktor Maketarii, aby ją też mogła razem z Isaackiem zamknąć w bezpiecznych objęciach.
- To Shany - wskazała na komandoskę. - A To Septimus - przedstawiła turianina, aby zarówno jedna, jak i druga osoba nie była dla dzieci obcym, nieprzyjaznym elementem w pancerzu. Dała dzieciom chwilę na wyściskanie doktor Maketarii, uspokojenie własnych nerwów i walącego serca. Przyglądała się temu z dystansu, mnąc palcami materiał, który zsunął się z łóżka.
- Kiedy powiedziałaś mi, co się co się tutaj dzieje... Nie mogłam lecieć na Cytadelę wiedząc to, co wiem i co jeszcze powiedziałaś Ty - zaczęła łagodnie. Gonił ich czas, naprawdę chciała podarować im cenne minuty na dojście do siebie, niestety, rzeczywistość nie sprzyjała obłudzie, iż wszystko będzie dobrze. Po staremu.
- Przyleciałam po Ciebie i Daharisa. Spodziewałam się, że będzie zamknięty w jakimś... więzieniu? Odosobnionym piętrze? kiedy jednak szukaliśmy Was w klinice, trafiliśmy na trójkę żołnierzy Sojuszu. Jeden krzyczał do drugiego szukajcie dwójki dzieci. Daharis chce ich żywych. Nie wydaje mi się, aby więzień mógł wydawać komukolwiek rozkazy. Uwolnili go jego ludzie? Możemy im ufać? - wbiła spojrzenie w przerażoną twarz Aleeny. To mogło być za wiele dla nie jednego cywila, lecz ona udowodniła już swoją siłę, ratując dwójkę swoich pacjentów. Spojrzała uważnie na asari, potrzebowała odpowiedzi, aby mogli ustalić co dalej.
Przynajmniej ty przeżyjesz. Ciepły oddech owiał jej szyję oraz płatek ucha.
Nie. Nie zgadzała się na taki scenariusz.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

19 kwie 2024, o 14:42

Nie wyglądało na to, by poza wychłodzeniem coś stało się dwójce dzieci. Kelly drgnęła, widząc jak nagle Fel podchodzi do komory. Z jej perspektywy była kolejnym, opancerzonym i uzbrojonym żołnierzem - dla dziecka nie było różnicy między oznaczeniami Sojuszu na ceramice czy ich brakiem. Dopiero gdy Fel podważyła zaczepy hełmu i zdjęła osłonę, dziewczynka rozpoznała w niej znajomą postać i pozwoliła jej się zbliżyć.
Zimno uderzyło w jej policzki, szczypiąc. W powietrzu unosił się charakterystyczny zapach środków do dezynfekcji i płynu chłodniczego. Rzadko kiedy musiała chodzić do kostnicy razem z doktor Maketari ale teraz, gdy wszystkie jej zmysły zostały wystawione na działanie Hirano, mocniej odczuła wrażenie znalezienia się w miejscu, które na krótki czas stało się jej przymusowym domem.
- Jestem Kelly - uśmiechnęła się dziewczynka, jakby zakładając, że Fel jej nie pamiętała. Była jednym z dzieci, które przyjęła w swoich pierwszych dniach - jej wyniki nie były bardzo niepokojące więc lekarki zajęły się bardziej pilnymi przypadkami. - Zimno mi.
Rozgrzanie dziewczynki nie było łatwe, ale chłód w kostnicy był tymczasowy - a także ich najmniejszym zmartwieniem. Maketari, roztrzęsiona, z trudem odnajdywała swój rezon. Wyglądało na to, że konieczność wciśnięcia chłopca do innej komory bardziej odbiła się na niej, niż na nim - Finn był przestraszony, ale w pewnym momencie zaczął on, nieśmiało, poklepywać lekarkę po ramieniu, jakby chciał przekazać jej, że nic się nie stało.
- Tak. Tak, to ja zrobiłam - wydukała, zmuszając się do uspokojenia. Wzięła kilka, głębszych oddechów i wreszcie wypuściła Finna ze swoich ramion.
Shana przestąpiła z nogi na nogę. Skinieniem głowy i ona, i Septimus przywitali się z kobietą.
- Nie wiedziałam... nie sądziłam... Myślałam, że może wyśle pani kogoś z Przymierza... - odetchnęła. Splotła palce z palcami Finna i podeszła chwytając Kelly za rękę w ten sam sposób. - Dziękuję. Nie wiem, co by się z nami stało gdyby się pani nie pojawiła.
Wspomnienie Daharisa rzuciło cień na jej spojrzenie. Ostrożnie, z wahaniem przytaknęła, ale Fel dostrzegła, że chwilowa nadzieja, która rozbłysła na twarzy Maketari, przygasła gdy Iris poruszyła ten temat.
- Daharis sobie poradzi. Powinniśmy uratować dzieci w pierwszej kolejności. One nie przeżyją, jeśli trafią w ogień krzyżowy - powiedziała cicho, mocniej zaciskając dłonie na dłoniach podopiecznych. - A później możemy po niego wrócić.
Shana cofnęła się, wyglądając za drzwi. Zmarszczyła brwi i cofnęła się do środka, odnajdując spojrzeniem Fel.
- Musimy ruszać.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

19 kwie 2024, o 17:13

Późne popołudnie. Pliki wgrywały się leniwie na datapad, wystawiając jej cierpliwość na nie małą próbę. Bębniła palcami o blat biurka, na którym leżał też porzucony kubek po kawie. Zaczynało brakować im czasu. Dzieciaki toczyły nierówną walkę, a ich kolejne wyniki nie wyglądały optymistycznie. Chciała porozmawiać o swoich obawach z Daharisem, lecz jak dowiedziała się od doktor Maketarii i innych specjalistów w klinice, opuścił Hirano Towe z małym oddziałem. Nie wiedziała dokąd, mogła się wyłącznie domyślać, podobnie jak rozwiązań bieżących problemów. Żadna, standardowa procedura nie dawała pożądanych rozwiązań. Mnożące się więzy piezo nie dawały się okiełznać, ani podporządkować znanym im schematom. Gwar pracujących maszyn zagłuszał kroki na korytarzu, przez uchylone drzwi wpadały do niej echa rozmów, słyszała nienaoliwione kółka jadącego wózka, czyjś pospieszny krok, aparaturę monitorującą oddech w sali po drugiej stronie korytarza. Mio zgiełku pracy, było tak cicho. Spokojnie. Sennie.
Zamrugała. Znowu patrzyła na kostnicę i ściskającą dzieci asari. Huki wystrzałów wydawały się omijać to miejsce szerokim łukiem, mogło być to jednak równie dobrze wyłącznie złudzenie. Poprawiła zaczepy na rękawicy, nie miała nic, co mogłaby zarzucić na wątłe ramiona Kelly, bądź czym otulić Finna. Wyłapała spojrzenie doktor Maketarii, wsuwając broń, którą zostawiła, poprawnie już zabezpieczoną do kieszeni jej kitla.
- Przymierze jest zbyt zajęte próbami zrównania Hirano Tower z ziemią, aby było łaskawe wysłuchiwać mojej prośby. To był ten moment, kiedy sam musisz coś zrobić i wziąć za to odpowiedzialność - pozwoliła sobie na lekki, blady uśmiech, który bez przekonania pociągnął jej kąciki ust do góry. Nie dbała o siebie i swoje samopoczucie, nie ona była tu najważniejsza, a mimo to wystarczyła chwila przerwy w tych gorączkowych poszukiwaniach, aby znów uderzał w nią chłód, serce trzepotało w piersi, a czarne iskry łaskotały w kostki zaciśniętych palców,
- Obawiam się, że możemy nie mieć żadnego później, Aleeno. Daharis jest mi winny odpowiedzi na co najmniej kilka pytań, nie zostawię go tu, aby los pogrzebał go pod gruzami i zabrał mi szansę na... - urwała, cicho odchrząkając, gdy emocje doszły do głosu i same pchnęły pewne słowa do gardła. Potrząsnęła głową, dusząc głos serca i dopuszczając wyłącznie ten rozsądku do tego, aby kontynuował.
- Cassian może być nam potrzeby, aby się stąd wydostać. Wciąż trwa walka, nie możemy tak po prostu wyjść głównym wejściem... Nawet nie wiem, gdzie jest. Odpada też lądowisko na dachu. Potrzebujemy go, zna najlepiej Hirano Tower. To jego terytorium. Może przyjdzie Ci do głowy jakiś pomysł po drodze, jak się z nim skontaktować? - spojrzała uważnie na doktor Maketarii. Rozumiała je priorytety, podzielała je, lecz jakieś uczepione jej ale nie dawało Iris spokoju. Skinęła komandosce, ale nim ustawili się w szyk i wytłumaczyła dzieciom oraz lekarce, aby szli za nią, a przed Septimusem, złapała jeszcze doktor Maketarii za ramię.
- Istnieje jakiś powód, przez który boisz się konfrontacji z Daharisem? - zapytała wprost.
Bez względu na odpowiedź, dała Shanie znak wymarszu.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

25 kwie 2024, o 20:36

tajny rzut mg
50%
Rzut kością 1d100:
54
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

25 kwie 2024, o 20:52

Słowa Fel jedynie wzmogły strach na twarzy lekarki. Choć pracowała dla Sojuszu Systemów Terminusa, wieść o tym, że i Przymierze nie liczyło się z tym, kogo pogrzebie w Hirano Tower w trakcie swoich działań wojennych, nie napawała optymizmem. Znaleźli się w środku ognia krzyżowego między dwoma, napędzanymi nienawiścią względem siebie frakcjami. Dobrze wiedziała, że każdy z wysłanych tutaj żołnierzy miał przed oczami Mindoir gdy mordował terrorystów z Sojuszu, a z kolei każdy z ich przeciwników widział w obrońcach Ziemi swoich ciemiężycieli. Wiedziała w końcu, że w Hirano nie było Maelstromu. Choć Sojusz ogłosił się jako jedna siła, jeden, wspólny front i tak był traktowany przez Przymierze, nie był jednorodny.
Dziś wszyscy mieli odpowiedzieć za grzechy Nyxeris.
Aleena mocniej ścisnęła dzieci za ręce. Zawahała się, nie wiedząc z początku co odpowiedzieć. Jej wzrok błądził po ich małych twarzach podczas gdy Fel tłumaczyła, dlaczego spotkanie z Daharisem jest dla niej istotne. Nie widziała w niej zrozumienia - nie w pełni. Maketari spędziła ostatnie minuty, może godziny w piekle powoli tracąc resztki nadziei na to, że przetrwanie ona i dzieci, które miała pod opieką. Jej skupienie koncentrowało się wokół nich i nie chciała ryzykować, nawet dla odpowiedzi, których potrzebowała Iris.
- Będzie u góry - odpowiedziała krótko, przysuwając dzieci do siebie gdy Fel chwyciła ją za ramię. - Nie wiem, skąd możemy odlecieć. Ale Daharis pewnie będzie u góry.
Shana zerknęła na lekarkę, a potem powiodła wzrokiem po pozostałych. Napotykając nim spojrzenie Iris, przytaknęła na jej polecenie wymarszu. Asari znów ruszyła jako pierwsza, ostrożnie wyglądając zza drzwi i wychodząc dopiero, gdy nie dostrzegła ani nie usłyszała niczego niepokojącego.
- Porozmawiamy gdy będziemy już bezpieczne, dobrze? - odrzuciła wymijająco, ruszając skrzętnie za Atrius i mijając Septimusa, który czekał, by zabezpieczyć ich tyły.
Czekając na nich, Atrius połączyła się z ich pilotem. Mruknęła pod nosem kilka komunikatów, a jej urządzenie zaświeciło się na pomarańczowo. Gdy Fel podeszła, zdążyła usłyszeć jej przekleństwo.
- Na dole jest pogrom. Nie ma jak przecisnąć promu, spotka nas to samo, co poprzednio - mruknęła asari, wyraźnie niezadowolona i zerknęła na Aleenę. - Gdzie znajdują się drogi ewakuacyjne z tego budynku?
Maketari przygryzła wargę.
- Nie wiem o niczym takim.
Asari westchnęła przeciągle, jakby jej odpowiedź jej nie zaskakiwała, ale też nie satysfakcjonowała.
- Pieprzony Terminus. Jak zwierzęta - warknęła, czym sprawiła, że Maketari zmarszczyła brwi, ale puściła tę uwagę mimo uszu. - Dwa poziomy wyżej znajdują się balkony, które moglibyśmy wykorzystać. Proponuję, żeby zabrała pani lekarkę i dzieci, radno Fel, a my poszukamy Daharisa. Lepiej nie ryzykować, że stracimy wszystkich.
Fel wiedziała, że dwa poziomy wyżej znajdowało się jej mieszkanie. Septimus odchrząknął dyplomatycznie.
- Lub ja, albo Shana, zabierzemy doktor Maketari do bezpieczeństwa razem z dziećmi, a drugie z nas uda się z panią. Widzę, że jest to dla pani istotne - zaproponował. - Ale będziemy wtedy zdani na łaskę Przymierza, albo Sojuszu, jeśli nie uda nam się zabezpieczyć innego promu, a doktor Maketari zabierze nasz.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

25 kwie 2024, o 21:35

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Potrafiła to zrozumieć. Ją także przeraziło to, co została na Korlusie. Jak bardzo Hirano Tower nie przypominało samej siebie przez walczące zaciekle siły Sojuszu oraz Przymierza. Teoretycznie, miała czas, aby się na to przygotować. Przerobić w głowie najczarniejsze scenariusze. W praktyce, nic i nikt nie mógł sprawić, że nie poczuła strachu po znalezieniu się na orbicie planety.
Była Radną. Politykiem, dyplomatą, przywódcą. Widziała wojnę na własne oczy, śmierć i zniszczenie. Była na Mindorze, na Cytadeli, kiedy doszło do ataku hackera na stacje. Podróżowała skrajem granicy Przestrzeni Rady, wcześniej doświadczyła zamachu na kolonii oraz ataku zbuntowanej SI w sąsiedztwie Palavenu. Nie uciekała i nie chowała się przed Śmiercią. Czuła jej oddech na Aeris, niemalże tak samo namacalnie jak teraz. A mimo to, nadal - podobnie jak Maketarii - była cywilem. Odbyte lata temu nauki w Akademii Przymierza sprawiły, że co prawda umiała obchodzić się z bronią, a biotyczny program i ćwiczenia z Ashfordem dały jej pewność siebie w obcowaniu ze zmienioną przez czarną materię biotykę, nie znaczyło to jednak, że podobnie jak żołnierze, którzy świadomie wybrali swój fach, straciła wrażliwość oraz empatię. Ciężko przychodziło jej odwrócić wzrok od ciał, którymi usłane były korytarze poziomów wieży, przejść obojętnie obok zmasakrowanych zwłok w lekarskich kitlach, czy laboratoryjnych fartuchach, których prawdopodobnie znała z imienia i nazwiska.
Rozumiała doktor Maketarii, jej priorytety, konieczność, aby zapewnić lekarce oraz jej dwójce podopiecznych bezpieczeństwo z uwagi na fakt, iż niczym nie byli winni tej jatce, poniekąd także z uwagi na ich wyjątkowe zdolności i bycie kluczem do dalszych procesów oswajania furii. Nie po to zwracała im życie, siłą wydzierając z Cicero potrzebne danę, aby teraz patrzeć, jak giną pod gruzami. Miała jednak także inne cele. Swoje własne, prywatne. Po tylu latach, odważyła się po raz pierwszy wyjść z cienia Rady i zrobić coś na własną rękę. Może nie slusznie, być może naiwnie, była jednak zdeterminowana i gotowa zapłacić cenę za swoje decyzje.
Nie miała już nic nie stracenia. Odkąd jej życie zyskało termin ważności, dawne ograniczenia przestały mieć znaczenie.
Nie oznaczało to jednak, że podobną gotowość oczekiwała od innych.
- W porządku. Kiedy będziemy bezpieczni - powtórzyła za doktor Maketarii siląc się na blady, mający ją podnieść na duchu uśmiech. Jeszcze do niej nie docierało, iż udało się jej znaleźć ją oraz dzieci. Nie traciła czujności, była w stałej gotowości. Czekała na cenę ratunku lekarki oraz dwójki nieletnich biotyków. Korlus nigdy nie dawał nic za darmo. Szczęśliwy traf, bądź jak kto wolał moneta, to tylko pozór. Mydlenie oczu przed bolesną prawdą.
- Idźcie za mną. Co by się nie działo, jesteście tutaj najważniejsi. Ratuj ich wszelkimi sposobami, Aleeno - z naciskiem na kluczowe słowa, szukała w spojrzeniu lekarki zrozumienia. Jeżeli wpadną w pułapkę, jeżeli będzie naprawdę źle - ma ratować siebie, Kelly oraz Isaaca. Nie oglądać się na nich, nie wahać się.
Chociaż Ty przeżyjesz. Nie ona. Doktor Maketarii i dzieci.
Podświadomie, wstrzymała oddech, kiedy jej stopa stanęła na korytarzu. Wyczekiwała strzału, jakiegoś szmeru, zagrożenia i walki. Przywitała ich pozorna cisza, przypominającą tę przed burzą. Była jeszcze gorsza, niż wycelowana w jej ciało lufa. Idąc za komandoską, od czasu do czasu oglądała się na doktor Maketarii. Pilnowała ją oraz dzieci, choć miała świadomość, że Septimus nie pozwoli im się zgubić, czy potknąć.
Niewiele zrozumiała ze szmerów omni-klucza Atrius, ale ton jej głosu był odpowiedzią samą w sobie. Westchnęła ciężko, pierwsza przeszkoda. Początek równi pochyłej w dół.
- Zgaduje, że drogi ewakuacyjne są też na wyższych poziomach - wtrąciła. Nie znała wieży, wyłącznie jej wybiórczy fragment. Kilka pięter - klinika, mieszkanie, kwatera Daharisa. Skoro jednak Sojusz bronił się na górze, musiał istnieć ku temu powód inni, niż duma, upór, żądza krwi.
Spojrzała na Shanę, następnie na Septimusa. Wahała się wyłącznie przez ułamek sekundy.
- Nie zgadzam się, abyście oboje dla mnie ryzykowali. Septimusie, zabierz proszę stąd doktor Maketarii i dzieci - nie pozwoliła sobie przerwać, gdyby komandoska automatycznie zaprotestowała, wyliczając sensowne powody, dla których Fel powinna także znaleźć się na promie.
To nie ona była najważniejsza. Nigdy nie była. Udowodniła to już na Aeris, teraz nic się nie zmieniło od tamtego momentu.
- Zdani na łaskę to dobre określenie. Nie jestem już kartą przetargową. Gdybyśmy nie wróciły, skontaktuj się z doktor Adrianne Shaw i powołaj na mnie. Jeżeli ktokolwiek ma pomóc doktor Maketarii, to właśnie ona. Po powrocie na Cytadelę nie pozwólcie sobie wmówić moich win i przewinień. I nawet, jeżeli brzmi to teraz jak pożegnanie... - obróciła się po woli ku Maketarii oraz dzieciom, a także turianinowi. Na moment przed oczyma stanął jej Ashford oraz ich ostatni, wspólny moment w ośrodku. Idealnie leżący na mężczyźnie mundur, troska w spojrzeniu, smak tęsknoty na ustach...
Kolejna obietnica, której najprawdopodobniej nie zdoła dotrzymać. Choćby nie wiadomo jak bardzo by tego nie chciała.
- ... Wierzę, że tak się nie stanie. Mam także do Ciebie pytania, na które chciałabym poznać odpowiedź, podobnie jak Ty do mnie. Nie zwlekajmy, cokolwiek nie jest dwa piętra wyżej, musicie stąd się niezwłocznie ewakuować - podkreśliła, kończąc ewentualne spory oraz protesty.
W pierwszej kolejności wraca Aleena i dzieci z Septimusem. Ona i Shana mają jeszcze jedną, zagubioną duszyke do odnalezienia i żadne Przymierze, bądź Sojusz jej w tym nie przeszkodzi.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

26 kwie 2024, o 19:40

Wyświetl wiadomość pozafabularną Korlus nigdy nie dawał nic za darmo.
Ich grupa ewakuacyjna podzieliła się na tych, którzy to rozumieli oraz tych, którzy nie mieli okazji jeszcze poznać tego gorzkiego smaku. Cień zasnuł spojrzenie Aleeny, świadomej tego, że nic w Hirano nie było łatwe - ani teraz, ani wtedy, gdy Fel sprowadzono by pomogła Aleenie uratować garstkę niewinnych dzieci.
To w ich oczach malował się brak zrozumienia. Owszem, widziała w nich strach, widziała czyste przerażenie tym, co działo się wokół nich, miejsca, w którym się znaleźli. Ale wraz z pojawieniem się Iris, zagościła w nich również nadzieja. Dostrzegała jej wątły płomyk, majaczący w głębi tęczówek.
Wiedziała, jak niewiele potrzeba było by zdmuchnąć go już na zawsze.
Odpowiedź Iris wywołała grymas na twarzy Atrius, choć zdecydowanie mniejszy niż byłby gdyby wysłała z dziećmi nią zamiast Septimusa. Asari chętnie ruszała do walki i choć nie znały się długo, wiedziała, że protestowałaby gwałtownie gdyby Fel spróbowała wysłać ją do bezpieczeństwa podczas gdy ona miała zostać tutaj.
- Skoro tak sobie pani życzy - westchnęła. Septimus przytaknął, nie próbując wyperswadować jej tego pomysłu - wszak sam go zaproponował. - Wyżej i tak musimy dostać się razem...
Ziemia zadrżała, gdy z głębi korytarza dobiegła ich eksplozja. Wybuch nie był wielki, a jednak zatrząsł potężną strukturą Hirano jakby była niczym innym, jak domkiem z kart, który w każdej chwili mógł porwać wiatr. Dzieci pisnęły, lgnąc do ciała lekarki. Nawet zgrywający dzielnego Finn zacisnął dłonie na materiale jej kitla, szukając w nim bezpieczeństwa.
- Za nami - zakomunikował turianin, zwrócony w stronę, z której przyszli. - Ruszajmy. Możliwe, że nie tylko my wpadliśmy na taki pomysł.
Nie wiedzieli, co działo się u góry tak samo, jak nie wiedzieli co działo się na dole. Wiedzieli jedynie, że wyżej znajdą szansę na ucieczkę, nawet jeśli będzie cholernie ryzykowna.
Shana ruszyła w stronę klatki schodowej. Gdy szli korytarzem, Fel dostrzegała coraz więcej rozrzuconych wokół ciał - część z nich przykryta była kitlami, część opancerzona. Rzeź dotarła do kliniki i gdyby nie schowanie w kostnicy, być może ten sam los spotkałby Maketari.
- Dlaczego nie jest pani już kartą przetargową? - spytała cicho, przyciskając głowę Kelly do siebie by nie widziała krwi wokół. Gdy zbliżały się do klatki schodowej, ciszę znów wypełnił odległy terkot karabinów. - Czy coś się stało?
Atrius jako pierwsza, z bronią gotową do strzału, uchyliła drzwi na schody i zerknęła do środka. Choć wcześniej słyszały odgłosy walki, teraz zabrzmiała cisza - z rodzaju tych, które zamiast napawać poczuciem bezpieczeństwa, szeptały do niej z pomocą intuicji - każąc jej odwrócić się, uciec.
Atrius przestąpiła nad ciałem żołnierza Sojuszu, wspinając się ostrożnie, powoli po schodach. Dotarli na półpiętro, gdy huk wystrzału z karabinu snajperskiego przeszył powietrze niczym grom z jasnego nieba. Asari opadła na ziemię, Maketari pociągnęła dzieci w dół, idąc jej śladem.
Jeden strzał zapoczątkował lawinę. Odgłosy wystrzałów znów wypełniły ciszę, w powietrzu uniósł się smród spalenizny. Odległe krzyki wskazywały na toczącą się na tym piętrze walkę. Gdy Iris wychyliła się nieco zza rogu klatki schodowej, dostrzegła, że drzwi prowadzące na piętro były zniszczone. Przez nie, dostrzegała błysk z luf.
- Przymierze - sapnęła Atrius, pośpiesznie wyściubiając zza rogu nosa. - Walczą z kimś. Pójdę pierwsza. Mamy element zaskoczenia po swojej stronie, zapewnię wam osłonę.
- Możemy wszyscy spróbować się przekraść na poziom wyżej - zasugerował Septimus w kontrargumencie do walecznej postawy Shany. - Drzwi są zdemolowane i zostawimy ich wtedy na ogonie, ale jeśli będziemy szybcy, może zdążymy przemknąć.
Maketari musnęła ramieniem Fel, zwracając na siebie jej uwagę.
- Nie może pani z nimi porozmawiać? - spytała cicho, patrząc na Fel z przestrachem. Najwyraźniej ani walka, ani próba przekradnięcia się nie napawała jej pewnością siebie.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

26 kwie 2024, o 20:11

Odwróciła wzrok, widząc w oczach Maketarii oraz dzieci, które obejmowała nadzieję. Tak bardzo chciała położyć dłoń na ramieniu asari oraz zapewnić ją, że wszystko się w końcu poukłada. Że będzie dobrze, nikt z nich nie zginie pod gruzami Hirano Tower. Nie umiała jednak kłamać w żywe oczy komuś, kto pokładał w niej tak wiele szczerej wiary. Kto był zdesperowany i widział w niej swoją ostatnią deskę ratunku.
Przyspieszyła kroku, wdzięczna Shanie, że ta nie zaprotestowała i nie upierała się, aby ją także wsadzić na prom. Nie pozwoliłaby na to, a ostatnie, co potrzebowali, to niepotrzebne słowne przepychanki na balkonie, gdzie otwarta przestrzeń wystawiała ich na ostrzał zarówno Sojuszu, jak i Przymierza. Już dawno przestała się łudzić, iż Przymierze zawaha się wiedząc, kim jest. Udowodnił jej to okręt na orbicie, nie potrzebowała kolejnego dowodu i następnego zawodu.
Starała się nie patrzeć pod nogi, momentami jednak pokusa była silniejsza. Jakby niewidoczna siła ciągnęła jej podbródek w dół i kazała zatrzymać oczy na martwych, pokiereszowanych ciałach. Wspinała się po kolejnych stopniach z duszą na ramieniu, od czasu do czasu zatrzymując się i wyciągając rękę do Kelly, bądź Finna, aby chwycić ich dłonie i pomóc pokonać większą przeszkodę, ale także odciągnąć ich wzrok od ciał, po których siłą rzeczy musieli przejść.
- Okłamałam Radę, aby tu przylecieć - odparła po dłuższej chwili, kiedy wydawałoby się, że puściła pytane doktor Maketarii mimo uszu i nie wydawała się skłonna w jakikolwiek sposób go komentować.
- Wybrałam Was, zamiast swoich obowiązków. Nie wiem, czy mam do czego wracać - dodała, kiedy jej spojrzenie w przelocie zetknęło się z wzrokiem lekarki. Nie było jednak w Fel żalu; ani w słowach, ani w postawie. Dokonała słusznego wyboru, co do tego nie miała żadnych wątpliwości.
Podobnie jak nie wahała się z tym, aby zapewnić im bezpieczeństwo i czym prędzej wsadzić na prom.
Aby znaleźć w zgliszczach żywego Daharisa.
Zareagowała instynktownie, kiedy huk wystrzału przeszył gęste, pełne napięcia powietrze. Rzuciła się na ziemię, ciągnąc za sobą, w dół tego, kogo chwyciła pierwszego - przycisnęła do siebie Kelly, bądź Finna, dopiero po chwili, kiedy nabrała pewności, że nikt już do nich nie strzela, ostrożnie podniosła głowę, aby rozejrzeć się i rozeznać w sytuacji.
Bezgłośnie nakazała doktor Maketari oraz dzieciom pozostać tam, gdzie byli. Sama, otulona biotyczną barierą, której delikatne, czarne iskry muskały jej pancerz, zakradła się do framugi, o którą opierała się komandoska i za jej zgodą, wychyliła się minimalnie, aby spojrzeć na drogę w górę. Tylko jedną. Pilnowaną przez snajpera.
- Nie jestem przekonana, czy zdołamy się wystarczająco szybko przekraść. Jest nas szóstka, to już ryzykowane - odparła półszeptem w odpowiedzi na propozycję Septimusa. Było to wygodne rozwiązanie, gdyby byli w trójkę, nie wahałaby się i wybrała tę najmniej ingerująca drogę. To, co chciała zrobić Shana, także spotkało się z jej wewnętrznym protestem.
- Do kogo chcesz strzelać? Przymierza? Sojuszu? Obu na raz? - spojrzała na komandoskę, ufając, że nie musiała mówić na głos, jak bardzo chciałaby uniknąć walki z Przymierzem, którego przecież reprezentowała. Radna strzelająca do swoich żołnierzy.
Tyle że już nie była formalinie Radną. Nie obowiązywała ją hierarchia, nie powinna patrzeć się na dawne przyzwyczajenie kiedy na szali stawiane było przeżycie jej oraz pozostałych. Zagryzła zęby, słysząc nieśmiała sugestię lekarki. Gdyby to tylko było takie proste i oczywiste, jak wydawało się być to Aleenie.
- Mogę spróbować. Poprosić, aby nas przepuścił. Jeżeli tego nie zrobi... Cóż. Obezwładnię go biotyką i wtedy wykorzystajmy Twój element zaskoczenia, Shano - to tylko sugestia. Dowodziła komandoska, jeżeli uparła się, iż woli atakować i nikogo nie narażać, Fel pozostało zostawić dawne uprzedzenia z doktor Maketarii oraz uderzyć z nią i Septimusem.
W kogokolwiek, kto był na piętrze powyżej.
Wdech. Zdjęła w pośpiechu hełm i wcisnęła go w ręce doktor Maketarii. Nie miała żadnych oznaczeń na pancerzach, ale jaj twarz była przecież rozpoznawalna. Odbezpieczyła pistolet, robiąc pierwszy krok w górę. Wbiegła po schodach, idąc za ciosem i na skrzydłach pewności siebie, którą zdołała wykrzesać świadoma, jak dużo od niej teraz zależało. Ile żyć musiała chronić.
Zatrzymała się na szycie, uformowaną biotyką ciskając w tego żołnierza Sojuszu, do kogo właśnie strzelało Przymierze. Następnie obróciła się w stronę ukrytych w oddali żołnierzy w znajomych pancerzach i podniosła do góry ręce na znak, iż nie ma wobec nich wrogich zamiarów.
Wydech.
- Nie strzelać. Iris Fel, z moim już tylko dwuosobowym oddziałem eskortuję trójkę cywilów z kliniki. Jednego lekarza i dwójkę dzieci. Na tym piętrze oczekiwać ma na nas na balkonie prom transportujący. Chcemy tylko przejść, żołnierzu, przepuść nas proszę - w formalnym tonie ukryła to, jak mocno emocje zaciskają się wokół jej gardła oraz serca.
Gdyby dostrzegła zza ich pleców Sojusz, który przymierza się do ataku, ostrzegłaby ich. Gdyby faktycznie zaatakowali, zostałaby i dała znak Shanie, aby pomóc oddziałowi Przymierza, podczas kiedy Septimus i reszta mogliby przejść dalej.

@Mistrz Gry
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2024, o 20:45 przez Iris Fel, łącznie zmieniany 1 raz.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

26 kwie 2024, o 20:29

Iris - perswazja
50% - 30% [trudny rzut] + 20% [ok argument] = 40%
Rzut kością 1d100:
19


zagrożenie
A<33<B<66<C
Rzut kością 1d100:
35


tajny rzut mg
Rzut kością 2d3:
1, 1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

26 kwie 2024, o 20:49

Maketari wciągnęła powietrze do płuc na dźwięk jej odpowiedzi, choć Septimus i Shana nie dali po sobie poznać, że wywarła na nich jakiekolwiek wrażenie. Mieli, do pewnego stopnia, świadomość tego, co zrobiła Fel. Wiedzieli, że nie przylecieli tutaj zgodnie z wolą Rady. Ale to Aleena wydawała się najbardziej tym zszokowana, choć decyzja Iris zadziałała na jej korzyść. Puściła dłoń Finna tylko na chwilę - by chwycić tą należącą do blondynki.
- Wierzę, że pani to zrobiła. Nie znam osoby o większym sercu niż pani. - szepnęła, ściskając jej palce we własnych. - Będę chronić te dzieci. Ale opuścimy to miejsce razem.
Nie widziała kamer dookoła. Może nie było ich w tej części Hirano Tower, a może Przymierze, posuwając się do przodu, wyeliminowało wszystkie na swojej drodze. Nikt nie nagrałby tego, czego musiałaby dokonać gdyby żołnierze jej nie posłuchali.
Pozostałaby tylko kolejna, mała blizna na jej sercu.
- Proszę uważać - zarządziła ostro Atrius i choć Fel postanowiła, że wyjdzie sama, czuła za swoimi plecami podążającą blisko niej asari.
Gdy wspinała się po schodach, powoli jej oczom ukazał się widok zdewastowanego piętra.
Bezpośrednio od zniszczonych drzwi na wskroś prowadził długi, szeroki korytarz. Jego ściany niegdyś były przeszklone - jakby na bokach znajdowały się jakieś miejsca spotkań czy gabinety, w których priorytetem nie była prywatność. Teraz, zniszczone szkło leżało w odłamkach na ziemi, pozostawiając po sobie puste skorupy ścian, dające tym samym wrażenie rozległego, otwartego pola walki pełnego rusztowania i porozrzucanych w różnych miejscach mebli.
Sporadycznie, z podłogi wyrastały kolumny nośne - grube, twarde i metalowe, za którymi skrywały się sylwetki żołnierzy. Dostrzegła cztery, znajomo wyglądające, niebieskie pancerze - każdy z nich chował się za inną kolumną, jeden klęczał. Ktokolwiek do nich strzelał, znajdował się gdzieś poza zasięgiem jej wzroku.
Stojący najbliżej żołnierz dostrzegł ją gdy tylko pojawiła się w wejściu. Jego karabin natychmiast pokierował się w jej stronę i dopiero, gdy krzyknęła, unosząc ręce, zawahał się z palcem na spuście, gotowym do strzału. Nie widziała jego oznaczeń - nie widziała nawet jego twarzy za wizjerem hełmu. Przez ułamek sekundy podejmował decyzję i wychylił się, zerkając za kolumnę, po czym rzucił się skokiem w stronę wyjścia.
Dostrzegła mknące w powietrzu kule podążające za mężczyzną, którego tarcze zalśniły. Wpadł na klatkę schodową, wciągając Fel wgłąb. Dopiero teraz dostrzegła, że schody prowadzące na poziom wyżej były zniszczone, zawalone pod wpływem eksplozji tak, jak widzieli to wcześniej.
- Radno Fel, znalazła się pani w bardzo złym miejscu i złym czasie - sapnął mężczyzna, łypiąc wzrokiem na Atrius, która wsunęła się w zakamarek klatki razem z nimi. - Przejście tutaj jest niemożliwe. Nasi ludzie są na dole. Proszę udać się do nich, odeskortują panią oraz dzieci na zewnątrz.
Shana odwróciła się w stronę zawalonej klatki schodowej. Powoli, ostrożnie, Septimus wysunął się zza rogu korytarza wraz z doktor Maketari, jednak wciąż trzymali się z dala od wyjścia na poziom.
- Wasi ludzie nie żyją - odpowiedziała asari, studiując zawalone przejście. - Nie ma innej drogi, panie...
Żołnierz zamarł. Fel wyrwała go z serca walki o życie i podczas gdy oni teraz rozmawiali, jego towarzysze nadal prowadzili bój na zewnątrz.
- Porucznik Jenner - wyprostował się, salutując - w sposób, który zdradził Fel, że mężczyzna był zmęczony.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

26 kwie 2024, o 21:09

Drgnęła, kiedy palce doktor Maketarii zahaczyły o jej. Jej słowa oraz ten prosty, wymowny gest sprawił, że Fel musiała zamrugać, aby nie dopuścić wzruszenia do siebie. Jej wybór był słuszny, a decyzję nie zmieniłaby nawet, gdyby w chwili jej podejmowania mogła wiedzieć to, co wiedziała teraz.
Powtarzała sobie to, jak mantrę, kiedy pokonywała kolejne stopnie, uważając, aby przypadkiem nie poślizgnąć się na ciałachtych, którzy zostaną w Hirano Tower na zawsze. Szeptała gorączkowo w myślach ich imiona - Shana, Septimus, Aleena, Kelly, Finn. Cassian. Zapłaciłaby każdą cenę, byleby tylko zapewnić tej szóstce bezpieczne wydostanie się z Wieży.
Każda. Jakakolwiek by ona nie była.
Czując na sobie celownik, spodziewała się poczuć znajome muśnięcie lodowatych pazurów na policzku. Nic jednak takiego nie nastąpiło. Jej słowa jakimś cudem powstrzymały strzelca przed pociągnięciem za spust. Wciąż trzymała dłonie w górze, mierząc niewyraźny kształt na horyzoncie. Cofnęła się o krok, przenosząc ciężar ciała na wysuniętą za siebie nogę, kiedy zorientowała się, że żołnierz Przymierza rzucił się ku niej, ale nie zaprotestowała, gdy pociągnął ją zdecydowanie za siebie za winkiel. Z cichym syknięciem wpadła na ścianę, pancerz przyjął jednak na siebie impet, a Fel mogła wypuścić przetrzymane w płucach powietrze.
Spodziewała się wszystkiego, ale nie życzliwości ze strony żołnierza Przymierza. Wstyd jej było za myśli, iż nie mogła polegać na ludziach, którzy z założenia byli przecież jej ludźmi.
Być może to nie tyle Korlus, czy Aeris wyciągał z niej to, co najgorsze, a zwyczajnie wojna. Jakakolwiek by ona nie była i nie ważne pomiędzy kim.
- Bardzo nie chciałam być w tym miejscu, ale decyzja admiralicji nie pozostawiła mi wyboru - odparła, lustrując uważnym spojrzeniem sylwetkę żołnierza. Szukała pęknięć w jego pancerzu i śladów po zeschniętej, czy też wciąż sączącej się krwi. - Jest Pan ranny? - z jego opowieści, bronili się tu od dłuższego czasu i nic nie wskazywało na przerwanie impasu. Nie mogła zrobić wiele, nie bez odpowiedniego sprzęty, ale jeden medi lub omni-żel, czy opaskę uciskową mogła oddać z nadzieją, iż ocali ona choć jedno życie w tej krwawej zawierusze.
Choć Shana wyręczyła ją w przekazaniu porucznikowi złych wieści, nie poczuła się z tego powodu lżej. Oddała salut żołnierza, dusząc w sobie potrzebę zapytania o Ashforda.
Obiecał jej, że przeżyje. A przecież nie rzucał słów na wiatr.
- Ilu ich tam jest? Jaka jest sytuacjach na wyższych piętrach? Jakie ma Pan rozkazy? - zapytała, podnosząc wzrok ponad głowę porucznika na Shanę, zastanawiając się, czy komandoska podobnie do niej szacowała szansę na zwycięstwo oddziału Przymierza, gdyby we dwie wsparły Jennera i tych ludzi, których jeszcze tu miał.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

26 kwie 2024, o 21:26

Impakt toczonej zaledwie kilka metrów od nich walki był niemożliwy do zignorowania. Pociski mknęły w obu kierunkach w powietrzu, zarówno posyłane przez żołnierzy Przymierza jak i ich przeciwników. Sporadycznie, kule wędrowały w ich kierunku - uderzały o naprzeciwległą ścianę przy wejściu do klatki schodowej. Kąt nie pozwalał im zaatakować wgłąb klatki ani tam, gdzie stała ich trójka, ale uderzenia kul rysowały metalową ścianę i rozrzucały iskry dookoła, wzbudzając strach stojących kilka stopni niżej dzieci oraz lekarki.
Jeśli mężczyzna wiedział, o co chodziło jej gdy mówiła o decyzji admiralicji, nie dał tego po sobie poznać. Był porucznikiem. Wiedziała, że ludzie odpowiedzialni za to wszystko znajdowali się znacznie wyżej w hierarchii. Nie miał tej krwi na rękach, nawet jeśli w jego dłoniach spoczywał karabin.
- Przeżyję, ale moi ludzie potrzebują mojego wsparcia. Nie mogę tu zostać - odpowiedział. W jego głosie brakowało uprzejmości, brzmiał szorstko, stanowczo, ale nie znajdowali się na korytarzach Prezydium. Wojna odciskała największe piętno na tych, z pomocą których była prowadzona. - Naliczyłem sześciu, ale może ich tam być więcej. Jesteśmy w gównianej pozycji do obrony. Nikt nie został na dole?
Shana powiedziała mu już to, co stało się z jego ludźmi. Mimo tego, pozwolił sobie na nadzieję zawartą w tym kolejnym, zbędnym pytaniu. Złudną, ale najtrudniejszą do zabicia. Asari pokręciła głową.
- Przykro mi, poruczniku. Jedyna droga prowadzi w górę - westchnęła, omiatając spojrzeniem zawaloną klatkę schodową. Przejścia dalej nie było - przynajmniej nie tutaj.
Mężczyzna zaklął tak siarczyście, że nie przystałoby mu to w towarzystwie radnej - w okolicznościach innych niż obecne.
- Druga klatka schodowa znajduje się po drugiej stronie tego poziomu - zakomunikował, dłonią wskazując jej wyjście prosto na pole walki. Umilkł na chwilę, obracając głowę w kierunku dzieci. Maketari trzymała je blisko siebie, ale nawet gdy schowane były na schodach, Fel dostrzegła wpatrzone w nią, wielkie oczy Kelly. - Będzie ciężko.
Atrius poprawiła chwyt na swojej broni.
- Widzę dwie opcje. Pan, poruczniku i mój towarzysz Septimus bierzecie dzieci, ja biorę lekarkę i wszyscy lecimy na drugą stronę w nadziei na to, że żaden skurwiel nas nie draśnie. Jesteście wielcy, osłonicie dzieciaki. Lekarka i radna będą bardziej narażone. Jeden bieg, albo przeżyjemy, albo nie - zaproponowała, choć mężczyzna zmarszczył brwi pod wizjerem, jakby wizja samobójczego biegu przez poziom wcale mu się nie uśmiechała - albo porzucenie swoich na rzecz ewakuacji radnej, której nie powinno tu być. - Albo dołączymy do was. Lekarka z dziećmi zaczekają w klatce schodowej a my wykończymy tych skurwieli. Ryzykujemy, że stracimy czas i ci, którzy są nam na plecach, nas dogonią, albo tamci przyślą posiłki z góry i niczego nie osiągniemy. Ale jest to jakaś opcja.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

26 kwie 2024, o 21:55

Świst kul nad głowami nie był czymś, wobec czego Fel nie umiała zachować się obojętnie. Czuła na sobie jednak wzrok doktor Maketarii oraz pozostałych, tylko dlatego trzymała się dzielnie i nie kuliła się, ilekroć jakiś zabłąkany pocisk, ocierał się o róg klatki schodowej.
Widząc zrozumienie w spojrzeniu porucznika, posłała mu blady, nie mniej zmęczony od niego uśmiech. Był żołnierzem, wykonywał tylko swoje rozkazy. Szanowała to i absolutnie nie obwiniała o decyzje, jaką podjęła admiralicja i w konsekwencji której oboje teraz walczyli o życie na tym poziomie Hirano Tower.
Zerknęła na Shanę, po czym jej wzrok zatrzymał spojrzenie mężczyzny.
- Niestety nie. Przekradliśmy się obok kilku żołnierzy Sojuszu, nie wykluczone, że prędzej czy później wpadną na ten poziom... - urwała. Wspomnienie walki, której stoczyli kilka poziom niżej oraz ukrycia się na sali zabiegowej w klinice, pchnęło ku Iris pewną myśl. Obejrzała się na dzieci, które obejmowała doktor Maketarii. Nie chciała im tego zrobić. Z drugiej strony, nie mogła oczekiwac, iż porucznik porzuci swoich ludzi, aby pomóc im dostać się na drugi koniec korytarza, bądź zostawią tu Aleene i dwójkę dzieci z nadzieją, że w trakcie walki nikt się tu nie zbliży, zagrażając schowanej doktor Maketarii i jej podopiecznym.
- Albo... - wtrąciła chwilę po tym, jak Shana przedstawiła dwa rozwiązania, które komandoska dostrzegła w tej beznadziejnej sytuacji.
- Sojusz ma rozkaz znalezienia doktor Maketarii i tej dwójki dzieci. Sprawmy, aby uwierzyli, że wpadli w Wasze ręce, poruczniku. Jeżeli się nie mylę, choć część rzuci się tu im na ratunek, a wtedy my i Twoi ludzie będziemy mogli ich zdjąć - skrzywiła się, gdyż to metaforyczne określenie nie oznaczało nic ponad rozstrzelaniem. Zabiciem.
- Nic nie ryzykujemy z próbą wpędzenia ich w pułapkę. Jeżeli się nie uda, pomożemy Wam. Uważam jednak, że warto spróbować - spojrzała po nich, szukając aprobaty, bądź jej braku po propozycje zszytego na miejscu, w pośpiechu planu działania. Posłała pokrzepiający uśmiech dziewczynce, która nieustannie wlepiała w nią swoje duże, przerażone oczy, po czym kontynuowała świadoma cennych, uciekających im sprzed nosa sekund.
- Dzieci musiałaby głośno krzyknąć, doktor Maketarii błagać o litość... Wasi ludzie, poruczniku, są na tyle blisko, aby Sojusz usłyszał, jak padną komendy, że to dzieci. Wstrzymać ogień? - była cywilem. Chcącym przeżyć i wydostać się z tej beznadziejnej pozycji. Nadal jednak cywilem. Jej propozycja zapewne wymagała przemodelowania, nie mniej każda przewaga mogła być teraz na miarę złota.
Jednocześnie, żywiła też cichą nadzieję, iż ludzie Sojuszu powiadomą górę o tym, co tutaj się stało i prędzej czy później, informacje dotrą do Cassiana. Wiele ułatwiłoby jej, gdyby tak po prostu mogła podejść do zabarykadowanej na górze szóstce i kazać sie do niej zaprowadzic, jednakże tu już nie łudziła się co do szans na współprace.
Była ludzką Radną. Wrogiem.

@Mistrz Gry
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2024, o 22:04 przez Iris Fel, łącznie zmieniany 2 razy.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

26 kwie 2024, o 21:57

powodzenie dywersji
20% [okoliczności fabularne] + 1% [za ładne kombinowanie] = 21.37%
Rzut kością 1d100:
18


Rzuty na Inicjatywę pomiędzy jednostkami. Kolejność: Przymierze > Sojusz

tajny rzut mg
50%
Rzut kością 1d100:
9
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

26 kwie 2024, o 22:18

Zarówno porucznik Jenner, jak i komandoska asari zamarli w tej samej chwili na dźwięk krótkiego albo wypowiedzianego przez Fel. Propozycja blondwłosej pojawiła się nieoczekiwanie, lecz w obojgu wzbudziła podobne emocje. Shana przekrzywiła lekko głowę, jak ktoś, kto usiłował znaleźć dziurę w proponowanym planie dla własnego bezpieczeństwa. Jenner poprawił uchwyt na broni i zerknął na dwójkę dzieci, kulących się pod ramionami Maketari.
- Ci skurwiele raczej nie mają serc, ale warto spróbować - stwierdził po chwili zastanowienia, analizując możliwości, które mieli. Od razu poznała, że podobało mu się to bardziej niż samobójczy bieg przez korytarz. - W najlepszym wypadku zyskamy przewagę. W najgorszym nie zareagują.
Shana przysunęła się bliżej wyjścia zerkając na zewnątrz. Dobiegł ich damski krzyk, choć nie wiedzieli czy był okrzykiem bojowym czy wrzaskiem bólu, ani nawet do jakiej strony należał.
- O ile w ogóle to oni usłyszą dzieci, a nie ci, którzy mogą być na dole - mruknęła pod nosem Adriatus, wymownie zerkając na Maketari.
Aleena, przez krótką chwilę, nie reagowała. Wpatrywała się w Iris w szoku, jakby nie wiedząc, czy plan, o którym mówili, został w końcu postanowiony czy jeszcze obradowali. Gdy Fel odwzajemniła jej spojrzenie i ponagliła kobietę, lekarka odchrząknęła, teraz z kolei nie wiedząc jak się do tego zabrać.
Przykucnęła, zrównując się w poziomie z Kelly, choć Finn sięgał jej już do ramion. Potarła ramiona najpierw jednego, najpierw drugiego, jakby ich ciała nadal były chłodne od przebywania w kostnicy.
- Kelly, Finn, obiecuję, że nic wam nie jest i nic wam nie będzie - zaczęła, powoli, ostrożnie, a jej głos drżał. - Ale potrzebuję, żebyście...
- POOMOOOOOOCY!!!!!!! - wrzask Kelly odbił się od ścian korytarza, tak donośny i nagły, że Maketari podskoczyła na równe nogi. - POMOOOOOCY!!!! CHCĘ DO MAMY!
Finn, blady jak ściana, splótł palce z Maketari. Nie odezwał się ani słowem, ale mała dziewczynka o mysich włosach i wielkich oczach nie potrzebowała zachęty.
- Mamy tu dzieci. Krzyknijcie do tych gnojków - warknął mężczyzna pod nosem, kierując słowa do swojego komunikatora.
Część wystrzałów ustała. Fel dostrzegła, że to żołnierze Przymierza spojrzeli po sobie, nim pierwszy z nich wychylił się, machając ręką. Krzykiem sygnalizował coś żołnierzom Sojuszu pośród ostrzału, który z wolna niszczył jego tarcze.
A wtedy, coś niespodziewanego się stało.
Ledwo wyłowiła ten krzyk pośród wrzasków Kelly i komunikatów żołnierzy Przymierza. Ktoś krzyczał, ale po stronie Sojuszu. Z wolna, jeden po drugim karabiny milkły, aż wreszcie w pomieszczeniu zaległa gęsta, oblepiająca ściany cisza.
Usłyszała kroki. Szczęk szkła pod butami.
- Przekażcie nam dzieci, a puścimy was wolno - zarządził mocny, męski głos. - Same dzieci. Wy ani kroku dalej.

@Iris Fel

Wróć do „Korlus”