W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

1 kwie 2024, o 16:08


Atmosfera na mostku rozluźniła się nieco, gdy przekroczyli próg tunelu Przekaźnika. Obciążenie personelu mostka zmalało, gdy większość z nich nie musiała już martwić się parametrami spływającymi na ich stanowiska, monitorowaniem danych, ani parowaniem informacji z innymi sekcjami okrętu; nie licząc paru techników, których zadaniem było czuwanie nad stabilnością lotu w efekcie masy, większość z nich teraz odwróciła się w swoich fotelach, patrząc na nią z ciekawością lub po prostu wsłuchując się w informacje, które im przekazywała, gdy zaczęła przemawiać. Wiedziała, że jeżeli nie powie inaczej, to wieści na ten temat szybko rozniosą się na resztę okrętu, ale była to naturalna kolej rzeczy - Wraith mógł być dawna jednostką Przymierza, ale chociaż u części załogi wciąż można było dostrzec zakorzenione podstawy wpajanej dyscypliny, tak pirackie macki już zbyt głęboko zapuściły się w ich charaktery, by mogły łatwo puścić. Niewielu na okręcie było takich, którzy z łatwością zaakceptowaliby lecenie na misję w pełnej niewiedzy, ale większości od dawna wystarczały nawet szczątkowe informacje - i teraz nie było inaczej. Chociaż mogła być pewna, że wszyscy na statku wiedzą już, że wykonują zlecenia dla Kestrel, to mogła być również pewna, że dla części z nich kobieta była po prostu kolejnym zleceniodawcą. Niewiadomą było jednak jak duża była to część. Nawet przed pojawieniem się informacji o tym, że Kestrel przyczyniła się do upadku Wraitha, Sojusz Systemów Terminusa stanowił punkt zwrotny w pirackiej obojętności półświatka zamieszkującego wnętrze fregaty oraz generalnie tą część galaktyki. Niektórzy wciąż postrzegali go jako ciekawostkę, która pojawiła się i zaraz miała zniknąć albo dołączyć do barwnego tła Terminusa jak reszta gangów i podejrzanych organizacji mających leża pośród okolicznych systemów, ale niektórzy mieli na ten temat inne zdanie.
Przez następne szesnaście godzin, które Hawk poświęciła na odpoczynek i sen, w chwilach w których przechadzała się po swoim okręcie, potrafiła dostrzec ten cień, który położył się na mieszkańcach Terminusa - oraz co ważniejsze, jej załodze. Było to jednak coś o wiele bardziej ulotnego niż jawne zamyślenie na twarzach załogi czy otwarte, filozoficzne dyskusje - pod tym względem Wraith nic się nie zmienił. Po pokładzie wciąż co jakiś czas niosły się wybuchy śmiechu lub przekleństwa, gdy akurat ktoś opowiadał jakiś dowcip lub przegrywał w karty rozłożone na stole mesy, podłodze korytarza czy skrzyni w maszynowni; w zakamarkach statku nadal dochodziło do sekretnych popijaw w trakcie swoich zmian, ludzie nadal wymykali się ze swoich stanowisk żeby zapalić fajka, zdrzemnąć się w lukach technicznych czy spotkać z kimś z innego działu; okazjonalnie wciąż dochodziło do bójek, podbitych oczu i rozciętych warg, które kończyły się wizytą w skrzydle medycznym u Vinnet. Ale rozważanie nad ich obecną sytuacją też czaiło się w tych codziennych sytuacjach, które miały miejsce więcej niż raz w trakcie tych szesnastu godzin: czy to pod postacią niewinnego, rzuconego pytania w trakcie karcianej rozgrywki, alkoholowych dywagacji bełkotliwym głosem kogoś kto stracił kogoś na Mindoir, a komu promile tymczasowo podniosły mentalną tamę, czy też zwykłych plotek pod adresem towarzyszącego im, drugiego okrętu, których rozstrzał znajdował się gdzieś między bitewnym wsparciem, a poszerzaniem pirackiej floty Wraitha.
Sayia wzięła od Hawk chip z planami Anathemy, rzucając się na niego od razu jak tylko wszyscy rozeszli się, by cieszyć się swoim czasem wolnym, ale po pięciu godzinach wysłała jej informację, że wciąga do tematu Freda, bo nie rozumie części z nich, po kolejnych trzech dorzuciła do ich grona Sykesa, bo architektura drugiego okrętu najwyraźniej nie należała do standardowych, a po następnych czterech Nephiett poinformował ją, że zabronił techniczce pracować przez następne kilka godzin, bo znalazł ją śpiącą na siedząco przy mikrofalówce w mesie, z omni-kluczem wciąż wyświetlającym dookoła elektroniczne schematy, zimnym posiłkiem wewnątrz urządzenia oraz wyschniętą, Bóg wie którą yerbą, a chce ją mieć sprawną na moment konfrontacji w docelowym układzie.
Dron Kestrel milczał przez cały ten czas, tkwiąc w posłusznym bezruchu tam gdzie zostawiła. Rhys również nie kontaktował się z nią przez całą podróż, najwyraźniej wybierając swój własny, prywatny bąbelek rzeczywistości, by przygotować się do nieznanego.
Aż nieznane w końcu nadeszło.
Pół godziny przed opuszczeniem tunelu Przekaźnika, Centrum Informacji Bojowych ponownie wypełniło się ludźmi. Systemy odżyły, procedury powrotu w galaktyczne objęcia zostały rozpoczęte, podobnie jak weryfikacja uśpionych systemów, które pracowały na najniższych obrotach w trakcie spokojnego lotu. Gdy Hawk wróciła na swoje stanowisko, Nephiett już na nią czekał. Jak tylko kobieta przekroczyła próg, poczuła znajome, rosnące napięcie we wnętrzu pomieszczenia, chociaż z pozoru nic się nie zmieniło - w powietrzu dalej przemykały komendy wymieniane między różnymi stanowiskami, terminale popiskiwały cicho, gdy nowe testy operacyjne dobiegały końca, a wszyscy zajmowali się swoimi zadaniami.
- Sykes przygotował drona. Jest gotowy do wystrzelenia od razu jak wyjdziemy z Przekaźnika - poinformował ją Scott, jednym ruchem dłoni po swoim terminalu oddając jej kontrolę nad głównymi systemami Wraitha. - Wszystkie stanowiska bojowe są już obstawione.
- Wraith też jest gotowy żeby przywdziać nowe ciuszki. - Sayia uniosła kciuk do góry ze swojego fotela, obracając na chwilę głowę. Jeżeli wciąż była zmęczona, to nie było tego po niej widać - adrenalina, która powolutku wypełniała żyły wszystkich obecnych, musiała wypłukać całą resztę.
- Trzymamy się planu? - Scott spojrzał na Hawk, dzieląc uwagę między swoją kapitan, a odliczanie na monitorze. Gdy czerwonowłosa potwierdziła, skinął tylko głową i stuknął coś na swoim terminalu, rozsyłając potwierdzenie do pozostałych stanowisk. - Przygotować się do wyjścia z tunelu Przekaźnika.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wraz z jego słowami, pulpity odżyły na nowo, a przez okręt przemknęło znajome drżenie. Kilkadziesiąt sekund później odliczanie dobiegło końca i statek gwałtownie wrócił w objęcia galaktyki; błękitne lśnienie promieniowania Czernkova ścisnęło się i zniknęło, zastąpione czernią kosmosu oraz widokiem siostrzanego Przekaźnika Masy, który niemal od razu zostawili za rufą. Przez CIB natychmiast przetoczyła się fala komunikatów z różnych stanowisk - w tym tych znajdujących się poza ścianami pomieszczenia.
- Poziom mocy napędów w normie. Przekierowanie do systemów symulacji sygnatury cieplnej rozpoczęte.
- Poziom tarcz kinetycznych w normie. Przekierowanie do systemów symulacji sygnatury cieplnej rozpoczęte.
- Poziom zasilania akceleratorów masy optymalny. Przekierowanie do systemów symulacji sygnatury cieplnej rozpoczęte.
- Praca generatora optymalna. Zwiększanie obrotów do poziomów maksymalnych rozpoczęte.
- System Rozpraszania Cieplnego aktywny. Symulacja sygnatury cieplnej Quebui rozpoczęta.
- Dok Roju #T3-7 otwarty. Wyrzut drona rozpoczęty.
Wraz z każdą kolejną wiadomością, Hawk mogła obserwować na swoim wyświetlaczu przebiegający, zgłoszony proces. Udawanie ogromnego frachtowca wymagało ogromnej ilości energii - wskaźniki pokazujące poziom mocy większości systemów zaczęły drastycznie spadać, gdy całe to zasilanie zostało przekierowane na stworzenie iluzji wielkiego statku. Hawk nie mogła tego widzieć, ale wiedziała, że wymienniki ciepła na zewnątrz fregaty lśnią teraz niczym miniaturowe słońca, rozgrzane do białości.
Nie wszystkie systemy jednak były częścią tej procedury. Sensory Wraitha wciąż pracowały w pełni obrotów, wypatrując czujnie zagrożenia. Linia radaru przesuwała się systematycznie, gdy piracka fregata drobiazgowo badała swoje otoczenie, przyglądając się każdemu metrowi sześciennemu w zasięgu najbliższych minut świetlnych, gdy wiązki czujników mknęły przez przestrzeń kosmiczną niczym stado wypuszczonych psów gończych.
Przestrzeń dookoła Przekaźnika Masy była pusta. Nie czekał na nich żaden okręt ani mała armia, nie pojawiła się salwa torped dysrupcyjnych ani zbliżających się smug wystrzelonej z akceleratorów masy materii. Upływały kolejne długie sekundy, odsłaniając coraz to większy obszar, ale ten pozostawał ciemny i pozbawiony wrogiej obecności. Pierwsze piknięcie, które ujawniło najbliższy obiekt, należało do jednej z wielu boi komunikacyjnych, ale potem na długi okres nastała cisza.
A przynajmniej do czasu.
- Okręt na radarze. - Nephiett przerwał milczenie w tej samej chwili, w której również i Hawk dostrzegła na wyświetlaczu nową kropkę - oddaloną od nich o kilkanaście minut świetlnych, w połowie drogi między Przekaźnikiem Masy, a najdalszym od gwiazdy stanowiącej centrum Maskim Xul, gazowym gigantem. Sensory Wraitha niemal natychmiast zaczęły badać to co napotkały, aktualizując spływające na bieżąco dane obiektu: rozmiar, poziomy cieplne, sygnaturę radiową. - Klasa... krążownik.
Sygnał z transponderów obydwu okręt wymienił się informacjami i na radarze obok kropki pojawiła się również i jej nazwa.
Shield of Valor.
- Przymierze.
Okręt tkwił w bezruchu, ale jego systemy wyglądały na aktywne. Kolejny impuls radaru ujawnił następne sylwetki obiektów, które znajdowały się w otoczeniu statku, ale te, chociaż z pozoru odpowiadały rozmiarem i masą dwóm mniejszym okrętom, to były zimne i nieaktywne, a ich sygnatura radarowa rozproszona, ujawniając brzydką prawdę. Krążownik stał pomiędzy dwoma wrakami fregat.
Następne piknięcie radaru poinformowało Hawk, że za ich plecami z Przekaźnika wyleciała Anathema.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

1 kwie 2024, o 23:24

Zawsze uważała tunele Przekaźników Masy za swoje błogosławieństwo. Tymczasowe odcięcie od reszty świata, od komunikacji, od zagrożeń pochodzących od innych jednostek wymuszało na człowieku relaks i jednocześnie gwarantowało mu spokój. Nigdy nie była osobą, która potrafiła odpoczywać. Świadomość połączenia ze światem wiązała się dla niej z nieustannym poczuciem, że powinna robić coś, w tej chwili - szukać nowego zlecenia, drążyć za informacjami o poprzednim, sprawdzać stan okrętu jak i stan załogi. W swym skrzywionym spojrzeniu na świat niekiedy nawet wyjście na drinka z ludźmi pod swoją komendą traktowała jako element swojej pracy, który miał utrzymać ich więzi mocne, a ich zaufanie względem niej na wysokim poziomie.
Poniekąd, obecność drona Kestrel ją mierziła. Psuła jej tę iluzję bycia w ciemności, niemożności zrobienia czegokolwiek poza siedzeniem i patrzeniem w ścianę. Z przestrachem zerkała, czy przypadkiem się nie uaktywnił i sama świadomość tego, że mógł to zrobić, wprowadziła nitkę napięcia do jej podświadomości.
Istniała ograniczona ilość rzeczy, którą mogła robić w tunelu Przekaźnika i te zwykle kończyły jej się w przeciągu pierwszej godziny. Długie podróże wiązały się z rytuałami, które wykonywała na autopilocie. W mesie wybierała dla siebie posiłek, zawsze sięgając na sam dół lub sam tył półki i ignorując najlepsze smakołyki, które rozchodziły się najszybciej. Jej młodość miała nijaki posmak sojowych substytutów mięsa i proteinowych napojów. Wojsko otworzyło jej oczy na to, co utraciła - różnorodne, kolorowe posiłki, które były zwyczajnie pyszne. W pierwszych latach służby kantyna była jej ulubionym i zarazem stałym miejscem na każdym przydziale, niezależnie czy był on na planecie, stacji kosmicznej czy starym okręcie.
Nie pamiętała dokładnie ile lat temu spostrzegła, że paliwo, które dla siebie wybiera, przestało mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie. Wizyty w knajpach Omegi przestały ją interesować, regionalne przysmaki zgarniane przez załogę na każdej, nowej planecie zaczęła pozostawiać innym. Z wolna jej kubki smakowe przekształciły wrażenia towarzyszące jedzeniu w jeden, mdły posmak, który nie generował w niej endorfin ani nie zachęcał do jedzenia. Może zwyczajnie wypaliła je tanim alkoholem lub tymi cholernymi fajkami.
Gdyby nie odstawało to od norm społecznych obowiązujących nawet w miejscu takim jak to, całość wymaganych kalorii wlewałaby w siebie w postaci proteinowych szejków raz dziennie, żeby mieć to z głowy.
Spędziła w mesie godzinę, pochłaniając posiłek jak gdyby towarzyszył jej wilczy apetyt, a nie wyłącznie chciała pozbyć się tego sprzed siebie szybko. Mała szklanka sur'ketu była dla niej nagrodą, którą sączyła w towarzystwie innych nim jej społeczna bateryjka nie została naładowana na nowo, a napięcie w jej klatce piersiowej nieco zelżało.
Przespała część podróży. Resztę przeznaczyła na przygotowanie się. Krótki, chłodny prysznic z rodzaju tych, które budzą lepiej niż kawa. Sprawdzenie sprzętu, przeczyszczenie zabrudzeń na płatach pancerza, przygotowanie do wyjścia broni, wyciągnięcie świeżego, wypranego kombinezonu z szafy. Zanim skończyła, jej włosy były już suche i splątane, a rozczesanie ich zabrało jej dodatkowe pięć minut. Lubiła być gotowa. Z idealnie wyłożonym sprzętem na biurku, częściami położonymi w odpowiedniej kolejności wkładania. Lubiła mieć świadomość, że wszystko na nią czekało.
Na wszelki wypadek.
Z kubkiem parującej, czarnej kawy wsunęła się do Centrum Informacji Bojowych i zajęła swoje miejsce. Pod odzież nasunęła na siebie kombinezon, nie chcąc marnować dodatkowej minuty na ubieranie się, jeśli sytuacja będzie wymagała od niej wyjścia ze statku. Narzuciła na niego spodnie, a na swoje ramiona krótką, czarną kurtkę przetartą w tak wielu miejscach, że przestawała spełniać swoją rolę. Miała czerwoną podszewkę i zawsze jej się to podobało.
- Trzymamy się planu - powtórzyła, w napięciu obserwując ekrany gdy Wraith wyskoczył z tunelu Przekaźnika Masy. Bezwiednie zacisnęła dłoń na kubku z kawą, choć nic nie mogło wytrącić jej go z rąk. Nie było fal, o które statek miałby się obić przybywając do swojego portu.
Cisza na radarach zawsze była złudna. Gdy pierwsze ikony błysnęły na ekranie, zaklęła w myślach. Pieprzony Krążownik.
- Łącz z Anathemą - westchnęła, czując mrowienie pod skórą. Gdy tylko obraz kapitana statku wyświetlił się przed nią, odwzajemniła jego spojrzenie. - To co, Rhys? My zajmiemy się elektroniką, a ty strzelasz? - uśmiechnęła się pod nosem, doskonale świadoma, że porywanie się na krążownik, który prawdopodobnie zmiótł z planszy dwie łajby i nawet się przy tym nie spocił, było absurdalnym wyborem.
Zerknęła na obraz radaru.
- Trzymaj się poza jego zasięgiem strzału - mruknęła do Deuce'a. Wiedziała, że wie. Ale i tak zawsze to mówiła. - Brakuje trzeciego okrętu. Udało im się uciec? Gdyby uciekli do Przekaźnika, daliby znać Kestrel po drugiej stronie, więc być może są gdzieś w układzie. Czy jest w tym miejscu sensowna kryjówka? - dodała, mając na łączu Anathemę, choć pytanie kierowała do swojej załogi. Wyświetliła obraz układu, analizując pozycję trzech planet.

@Mistrz Gry
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

2 kwie 2024, o 19:39

Skan Wraitha
A < 30 < B < 80 < C
Rzut kością 1d100:
69


nice.

Skan Anathemy
A < 10 < B < 60 < C
Rzut kością 1d100:
47
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

2 kwie 2024, o 20:45

Milczący krążownik tkwił w bezruchu, stanowiąc wyłącznie pojedynczą, czerwoną kropkę w otoczeniu szarych symboli na radarze, ale wyobraźnia potrafiła dopowiedzieć to, czego oczy nie widziały. Sądząc po danych spływających na terminal Hawk, okręt był niemal dwa razy większy od Wraitha i o wiele bardziej uzbrojony; wpatrując się w ekran mogła się tylko domyślać, że kilkanaście minut świetlnych dalej to samo robi jego załoga, gdy systemy statku poinformowały ją o pojawieniu się dwóch nowych obiektów w przestrzeni Maskim Xul. Valor tkwił pośród zgliszczy, które unosiły się dookoła niego niczym pole asteroid, ale przód skierowany miał w stronę Przekaźnika, chociaż po pojawieniu się małej fregaty udającej wielki frachtowiec, nie wykonał żadnego ruchu.
- W takim razie łącze komunikacji gotowe jest do nadawania - poinformował ją Nephiett, przełączając coś na swojej konsoli. Jego twarz dalej pozostała nieprzenikniona, z pozoru pozwalając sądzić, że obecność wojskowego okrętu nie zrobiła na nim żadnego wrażenia, ale Hawk znała go wystarczająco, by dostrzegać w jego tęczówkach cień zamyślenia. - Do wysłania wołania o pomoc.
Poza ich trzema okrętami, w systemie nie było żadnego innego aktywnego obiektu. Planety otaczające gwiazdę Maskim Xul nie niosły ze sobą żadnych odpowiedzi, podobnie jak automatyczna stacja tankowania paliwa, która obecnie znajdowała się w punkcie orbity po przeciwnej stronie układu, wolno płynąc przez zimną pustkę. Ogólny radar Wraitha badał okolicę, nie znajdując niczego ciekawego, ale główna uwaga kierunkowych anten skupiała się na ciężkim okręcie, przyglądając mu się uważnie.
Hologram Rhysa pojawił się niemal od razu po pierwszej próbie nawiązania z nią połączenia. Twarz mężczyzny była ponura, a brwi ściągnięte w zamyśleniu - najwyraźniej skanery Anathemy również wykryły już niespodziewany okręt oraz towarzyszące mu zgliszcza. Okręt brata Kestrel skierował się ku Wraithowi, odgrywając swoją rolę, ale mężczyzna nie odezwał się od razu, wpatrując we własne monitory.
- Jest uszkodzony - odezwała się niespodziewanie Sayia, dokładnie w tym samym momencie, w którym na terminalu Hawk pojawiły się nowe dane wyłapane przez piracką łajbę. WI fregaty porównywała echo cieplne i radiowe krążownika z informacjami, które znalazła w swojej bazie danych, wyłapując wszelkie rozbieżności między Valorem, a oficjalnymi parametrami dla tego typu okrętów. Skaner obdzierał krążownik powoli z sekretów, ale nowe sygnały wciąż były niekompletne. - Coś jest z nim nie tak, poziom sygnatury kinetycznej nie jest taki jak być powinien.
- Też do widzimy. Jak bardzo? - Rhys wciął się w rozmowę nim Hawk zdążyła odpowiedzieć, najwyraźniej słysząc techniczkę, chociaż ta znajdowała się poza zasięgiem kamery.
- Nie jestem pewna. Siedemdziesiąt proc... - zaczęła odruchowo odpowiadzać dziewczyna, ale zająknęła się, gdy zorientowała się, że może nie powinna tego robić. Zerknęła przez ramię na czerwonowłosą, po czym dokończyła niezdarnie. - ...ent?
Szczęka kapitana Anathemy zacisnęła się nieco, a jego wzrok spochmurniał, ale Hawk mogła dostrzec w jego jasnych tęczówkach trwającą kalkulację.
- Skanowanie systemu nie pokazuje żadnych, większych pól asteroid, które mogłyby służyć za kryjówkę dla okrętu wielkości fregaty - odpowiedział zamiast tego Nephiett, gdy czerwonowłosa zadała swoje pytanie. - Być może udało im się wylądować na Suen albo na Kashshaptu, ale nie dowiemy się tego z tej odległości. Musielibyśmy przeskanować oba światy z bliska, żeby mieć pewność.
Poza gazowym gigantem, w Maskim Xul znajdowały się jeszcze dwie planety - obie jednak krążyły po orbitach oddalonych od Wraitha, znajdując się za stojącym im na drodze krążownikiem. Pierwsza z nich, poszarpana kanionami i wzniesieniami, rokowała jakieś szanse znośną atmosferą i temperaturą umożliwiającą przeżycie, ale druga stanowiła wyrok śmierci dla każdego kto postawiłby na niej stopę - temperatury rzędu 500 stopni Celsjusza wypalały jej powierzchnię, pozostawiając wyłącznie spieczone pustkowia.
- Conflagration też miał drona komunikacyjnego - odezwał się cicho Rhys, przerywając swoje milczenie. - Nasze skanery nie potrafią rozpoznać wraków, ale jeżeli udało mu się uciec, to odezwałby się w Przekaźniku. Albo tam gdzie się akurat ukrył.
Mężczyzna podniósł wzrok na czerwonowłosą, milknąc na chwilę i zbierając myśli w słowa. Przyglądał się jej w ciszy przez kilka sekund, ale po jego kpiącym uśmiechu albo prowokacyjnym spojrzeniu nie było tym razem śladu, a jego wzrok był skupiony. Ukierunkowany.
- Damy mu radę - powiedział powoli.
Sądząc po jego nieprzeniknionym wyrazie twarzy, w przeciwieństwie do Hawk - nie żartował.

@Hawk
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

2 kwie 2024, o 21:11

Skanowała wzrokiem ekran radaru jakby jej zielone tęczówki potrafiły dostrzec coś, co umykało zaawansowanym sensorom. Nie dostrzegała w Maskim Xul żadnych innych kropek, które mogłyby być podszywającym się pod kosmiczne śmieci Conflagrationem. Żadnych kryjówek, które zauważyłaby z autopsji - bo sama skorzystałaby z nich na miejscu uciekającego okrętu. Krążownik Przymierza nie był tym, czego spodziewała się po przybyciu na miejsce. Zmrużyła oczy, przyglądając się czerwonej kropce i wyświetlającymi się obok informacjami.
Upiła mały łyk kawy. Smakowała mniej gorzko niż wcześniej gdy jej kubki smakowe opanowała ta sama drętwota, która chwytała w okowy jej ciało. Słuchała krótkiej wymiany zdań, która pośrednio połączyła się z Anathemą z pomocą jej komunikatora. Skinieniem głowy dała przyzwolenie D Hawan na dzielenie się informacjami - przynajmniej na razie. Póki byli na tej samej stronie i nie zapowiadało się, by Rhys planował przejść na stronę wroga, musieli sobie wspólnie zaufać w kwestii wywiadu. Szczególnie, jeśli mieli na sobie w jakiś sposób polegać.
Co nadal nie do końca jej się podobało.
- Kashshaptu nie wygląda na międzygwiezdny kurort - mruknęła, wywołując obie planety na swoim ekranie by zerknąć na panujące na nich warunki. Wygodnym było założyć, że jeśli statek się rozbił, zrobił to na Suenie. Nie wiedziała, czy pięćset stopni Celsjusza pozostawi cokolwiek z poszukiwanej przez nich części innego niż zgliszcza.
Propozycja kapitana Anathemy przerwała ciąg myśli, w który wpadła po wyjściu z Przekaźnika. Jej wzrok przemknął przez twarz mężczyzny w cichej nadziei na to, że jego słowa były wyłącznie kolejnym, ironicznym żarcikiem i dopiero gdy zauważyła na jego obliczu powagę, westchnęła ciężko.
Mały, szybki plan uformował się w jej głowie i nie zamierzała przerywać by podjąć temat tego absurdu, który zaproponował.
- Nephiett, wypuść wołanie o pomoc i sprawdźmy, czy męscy bohaterowie Przymierza odbiorą telefon. Deuce, skieruj nas prosto na krążownik. Na tyle wolno, by kupić nam trochę czasu ale wystarczająco szybko, by nie wyglądało to podejrzanie. Jeśli nie odbiorą wołania i nie ruszą się, leć tak przez najbliższe pięć minut - zadecydowała, przekazując uwagi swojej załodze. - Jeśli odpowiedzą na nasze wezwanie, czegoś się dowiemy i wsuniemy się do ich systemów. Do tego czasu odgrywajmy przekonujący pościg.
Zbliżenie się pod przykrywką dawało im też przewagę zmniejszenia odległości - jeśli ostatecznie mieliby atakować krążownik, lub dostać się w kierunku planet, byliby bliżej, niż dalej. Jeśli jednak mieli skanować dwa potencjalne światy, planowała okrążyć statek jak tylko się dało i nie wchodzić w zasięg ich dział ani na moment. Byli szybsi, musieli to wykorzystać.
Z niechęcią powróciła wzrokiem do mężczyzny.
- Załóżmy, że interesuje nas statek, który uciekł, a reszta poległa skupiając na sobie ogień krążownika i kupując mu potrzebny czas. Widzisz, że go tam nie ma. Czy sugerujesz, że krążownik połknął go w całości i cel naszej misji znajduje się na pokładzie? - spytała krótko, przyglądając się mężczyźnie znad krawędzi kubka z kawą. - Bo jeśli nie, podaj mi jeden racjonalny argument, dla którego powinniśmy wjebać się w pole rażenia krążownika, który załatwił dwie z trzech fregat nim tamtym udało się zdjąć mu tarcze. Jesteśmy szybsi. Możemy go ominąć.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

2 kwie 2024, o 21:30

Reakcja Shield of Valor
<30
Rzut kością 1d100:
22
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

4 kwie 2024, o 16:45

Nephiett skinął głową, bez słowa potwierdzając przyjęcie jej polecenia i sięgając do swojego terminala. Aktywował część konsoli odpowiedzialnej za nadanie przygotowanego sygnału i kilka sekund później po systemie zaczęła rozchodzić się transmisja S.O.S., którą Wraith wyrzucał z siebie we wszystkich kierunkach, szukając kogoś kto na nią odpowie; Scott nie skończył jednak na tym, włączając u siebie mikrofon i pochylając się lekko ku swojemu stanowisku.
- Do wszystkich okrętów znajdujących się w Maskim Xul: jesteśmy atakowani przez nieznany, piracki okręt i prosimy o wsparcie. Przewozimy na swoim pokładzie wielu pasażerów i pilnie potrzebujemy pomocy. Powtarzam, do wszystkich okrętów znajdujących się w Maskim Xul... - Głos jej zastępcy płynął z jego ust, dołączając do transmisji, gdy mężczyzna powtarzał powoli wiadomość.
Shield of Valor tkwił w bezruchu pośród wraków, nie dając żadnego wyjaśnienia skąd się tam znalazł i dlaczego. Wraith leciał w jego stronę z maksymalną prędkością, na którą pozwalał mu jego kamuflaż, wciąż udając ciężki, nieruchawy frachtowiec, co i tak stanowiło ułamek osiągów, na które Wraith mógł sobie pozwolić, gdyby nie musiał trzymać pozorów, a Anathema nadal trzymała się za nimi. Rhys pokręcił lekko głową po jej słowach.
- Podam ci nawet więcej niż jeden - odpowiedział od razu, wytrzymując jej wzrok i odpowiadając własnym. - Po pierwsze informacje. Nie wiemy co się stało, ale na którymś z tych statków na pewno będą zapisy ostatnich kilku godzin przed ich zniszczeniem. Jeżeli Conflagration uciekł, to istnieje szansa, że dowiemy się z nich dokąd poleciał albo co się z nim stało. A jeżeli jest jednym spośród wraków, to i tak musimy go przeszukać, żeby znaleźć nasz moduł, bo nie wierzę, żeby Yao powierzył tą przesyłkę komukolwiek innemu. Nie wiemy też dlaczego Valor wciąż tkwi w tym systemie - oba wraki są już zimne, a do walki doszło ponad dwadzieścia cztery godziny temu, więc po jaką cholerę nadal tu jest?
Ciche piknięcie z konsoli Sayi wtrąciło się nieśmiało w rozmowę między kapitanem Anathemy, a Hawk. Dziewczyna przesuwała palcami po ekranie, coś ustawiając, ale zabrała głos.
- Valor odebrał transmisję, ale nie odpowiedział własną - powiedziała głośniej, biorąc wcześniejsze przyzwolenie czerwonowłosej piratki za potwierdzenie tymczasowej otwartości między obydwoma okrętami. - Mam informację o ich portach dostępowych, więc mogę zacząć pracować nad dostaniem się do ich systemów, ale jak tylko zacznę to robić, to istnieje szansa, że to wykryją - dodała, nie podnosząc wzroku znad swojej konsoli, ale czekając na potwierdzenie od Hawk, że mają zacząć to robić. Podobnie jak reszta załogi Wraitha, napięcie w CIB zaczęło się krystalizować, przekuwane w skupienie napędzane pierwszymi ukłuciami adrenaliny.
Tkwiący w bezruchu Valor był okrętem zupełnie innej klasy niż stary Quebui lub tanie myśliwce Noży Garlacka. Krążownik Przymierza nie należał już do najnowszych statków i okręty jego typu służyły już w Przymierzu niemal tyle co żyła Hawk, ale był jednak jednostką wojskową, a nie cywilną. Nie dysponowali jego dokładnymi planami jak w przypadku frachtowca, nie mieli też czasu, żeby przygotować spersonalizowane natarcie elektroniczne pokroju Mandarynki, która pożarła ich poprzedniego przeciwnika bez oddania pojedynczego strzału.
Ale Wraith został stworzony do takiej walki. Czasami wystarczyło mu tylko otwarcie jednych drzwi - nawet jeżeli nie do zabicia, to do okaleczenia.
I odrobina czasu.
- A po drugie element zaskoczenia - dokończył Rhys, gdy upewnił się, że techniczka przestała mówić. - Jeżeli zaczniemy krążyć dookoła nich i skanować planety, to nasza przykrywka transportowca i pościgu zniknie. Co zrobimy, gdy okaże się, że na żadnej z nich nie ma brakującego statku? Albo jest, ale nie ten co potrzeba? Mając ele-
-Transmisja przychodząca, kapitanie.
Rhys przerwał w połowie i zmrużył lekko oczy, spoglądając w bok, poza granicę własnej kamery. Przesunął spojrzeniem po jakimś tekście, po czym parsknął nieprzyjemnie pod nosem.
- Wygląda na to, że z wami nie chcą gadać, ale z nami już też - rzucił, po czym skinął głową komuś przy innym stanowisku. - Zobaczmy co mają nam do powiedzenia. Wrzuć ich na głośnik, Val.
Głos, który odezwał się na mostku Anathemy i pośrednio na mostku Wraitha, należał do nieznanego mężczyzny, ale nawet nie widząc jego twarzy, Hawk potrafiła poznać po nim wojskowego. Wystarczająco wiele lat spędziła w szeregach okrętów Przymierza, by niemal podświadomie rozpoznawać nie tylko chód czy manieryzm w sylwetkach innych żołnierzy, ale również te drobne podpowiedzi w ich głosie czy stylu mówienia - wyrobioną sztywność, naturalny, pozbawiony zbędnej modulacji ton, profesjonalność ale też i bezkompromisowość wypowiedzi przywykłych do posłuchu. Ten posiadał wszystkie te cechy.
- Do zbliżającego się, niezidentyfikowanego okrętu: tu kapitan Rafael D'Angelo, dowodzący okrętem Shield of Valor, stanowiącym część Floty Cytadeli z ramienia Przymierza Układów. Natychmiast wstrzymaj wszystkie swoje działania ofensywne wobec okrętu Quebui, albo będziemy zmuszeni odpowiedzieć ogniem.
Rhys wysłuchał treści komunikatu w milczeniu, po czym skrzyżował ramiona i spojrzał na Hawk, przekrzywiając lekko głowę.
- Czekają na odpowiedź - poinformował ją neutralnym, niemal uprzejmym tonem.

@Jaszczembus Piratus
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

4 kwie 2024, o 17:58

Zerknęła na Nephietta gdy zaczął nadawać swoją wiadomość. Jeszcze nie tak dawno oboje znajdowali się w tym samym Centrum Informacji Bojowych, ale pod niebieską banderą. Dawno już nie natykała się na jednostki Przymierza. Wojskowe okręty z reguły wymagały większych trudności w przejęciu, nie oferując przy tym żadnego wartościowego towaru, który mogliby ukraść. Piraci nie operowali ambicjonalnie i Hawkins również przyjęła ten nawyk. Po co miałaby sięgać do najwyższych gałęzi po młode, kwaśne owoce, kiedy te dojrzałe leżały na ziemi, gotowe do zabrania?
Obróciła argumenty Rhysa w głowie. Wbrew swojej pierwotnej chęci posiadania głupiego piona, któremu mogłaby wydawać rozkazy, w sytuacji, w której się znaleźli, wolała by ktoś z Anathemy miał łeb na karku. Nie musiała długo zastanawiać się nad tym, że miały sens, choć rzucanie się twarzą prosto na Shield of Valor nie wchodziło w grę.
Nie, póki to oni byli twarzą.
- Wstrzymaj się jeszcze, ale bądź w gotowości - odpowiedziała Sayi, jednocześnie nie przestając słuchać mężczyzny.
Była skłonna zaatakować krążownik, ale wyłącznie jeśli sytuacja okaże się dla nich sprzyjająca. Gdy oni wciąż będą daleko, a Valor zacznie nagrzewać działa celując je prosto we Wraitha, nie zamierzała czekać do końca i sprawdzać, jak to miało się dla nich skończyć.
Odpowiedź Valor ją zaskoczyła, choć jej treść była zdecydowanie na plus. Najwyraźniej uwierzyli w część tej historii, ale nie na tyle, by odpowiadać im osobiście. O to musieli już zatroszczyć się sami.
- Są podejrzliwi, skoro odzywają się do was - odrzuciła w zamyśleniu. Sztuczka na sygnał SOS była często wykorzystywana przez piratów, ale rzadko kiedy to statki Przymierza padały jej celem. Chyba, że akurat znalazły się w dziwnym miejscu i o dziwnym czasie - potencjalnie posiadając coś wartościowego. Nigdy jednak w tych sztuczkach osobiście nie widziała strony goniącej. - Więc im odpowiedz.
Przeniosła nogę na nogę, podnosząc wzrok na holograficzną podobiznę kapitana Anathemy. Uśmiechnęła się pod nosem.
- To twoja rola życia, Rhys. Wciel się w aroganckiego, chamskiego dupka z Terminusa - urwała, nim zdążyła dodać z pewnością nie będziesz miał z tym problemu. - Każ Przymierzu wypierdalać i nie wtrącać się do twojej sprawy. Im bardziej przekonująco wypadniesz, tym bardziej uwierzą w naszą niewinność. A jeśli chcemy ich zaatakować, musimy maksymalnie uśpić ich czujność i kupić sobie jak najwięcej czasu. Póki nie odpowiedzą na nasze wezwanie, włamanie się do ich systemów bez zwracania uwagi będzie trudne.
Przekrzywiła głowę, zerkając na to, ile mieli czasu i odchrząknęła. Nie potrafiła płakać na zawołanie. Smutek chwytał ją w objęcia silnego odrętwienia, które skrzętnie zalewała alkoholem i nie potrafiła przywołać gestów, które uważała za zapomniane. Ale potrafiła nadać swojemu głosu barwę desperacji i rozpaczy, którą prześmierdła w pierwszym tygodniu życia w Terminusie.
- Shield of Valor, proszę... Błagam was, musicie nam pomóc. - zaczęła drżącym głosem, wcinając się w nawoływanie Nephietta i samej tworząc wiadomość. - Jesteśmy statkiem pasażerskim transportu publicznego. Byliśmy w drodze do naszego portu docelowego kiedy zostaliśmy napadnięci przez jednostkę Sojuszu - kontynuowała błagalnym tonem osoby, która nie wiedziała, czy to, co mówi, miało w ogóle sens, czy ktokolwiek słuchał. - Nie mamy nic wartościowego na naszym pokładzie. Próbowaliśmy pertraktować. Próbowaliśmy uciekać. Błagamwas , nie mamy żadnego uzbrojenia, nie mamy czym się bronić. Nasza staruszka ledwo zipie, nie wiem, ile będziemy w stanie tak lecieć. Nie wiem, gdzie jest teraz bezpiecznie - urwała, głośno wciągając powietrze. - Przewozimy cywili. Cholera, tu są dzieci! Proszę, nie stójcie tak, odnajdźcie w sobie człowieczeństwo!
Urwała, wyciszając swoje radio ponownie. Łykiem kawy zmyła z ust posmak żałości, którą napełniła swój przekaz.
- Powinniśmy zatrudnić kogoś od płakania - zadecydowała pół żartem, pół serio, zerkając na Scotta. - Za mało żałośnie brzmisz, Scott. Nawet ja bym ci nie pomogła.
Odwróciła się do Sayi.
- Wiesz co robić jeśli odpowiedzą - skinęła głową. - Czekamy trzydzieści sekund. jeśli tego nie zrobią, zacznij działać.


@Mistrz Gry
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

4 kwie 2024, o 18:40

Reakcja Shield of Valor
A < 60 [30 + 15 so sad much cry + 15 anathema stuff] < B < 90 < C
Rzut kością 1d100:
46


tajny, bardzo ważny rzut
<50
Rzut kością 1d100:
56
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

4 kwie 2024, o 19:54

Przez usta kapitana Anathemy przemknął drwiący uśmiech, gdy najwyraźniej jej niewypowiedziany, ukryty między wierszami komentarz nie umknął jego uwadze, ale w jego spojrzeniu błysnęło coś na kształt rozbawienia. Przełączył coś na swoim terminalu, wstukując jakąś komendę, nim ponownie skrzyżował ramiona na piersi.
- Z przyjemnością. Myślę, że mam dla nich doskonałą odpowiedź - odrzucił zdawkowo, po czym machnął nieznacznie dłonią, wyciszając ich konwersację; wciąż pozostał na wizji, ale najwyraźniej dał zarówno sobie, jak i Hawkins chwilę prywatności, pozwalając skupić się na pojedynczym zadaniu.
Punkt na radarze oznaczający krążownika zbliżał się nieubłaganie, gdy obydwa okręty przemieszczały się w jego stronę. Z siedmiu minut zrobiło się pięć, a potem cztery, ale wielki statek pozostawał niewzruszony. Gdy Hawk sięgnęła do przycisku nadawania, przejmując transmisję wysyłaną w stronę Valora, Nephiett uśmiechnął się oszczędnie i zaplótł dłonie za plecami, słuchając w milczeniu. Desperacka wiadomość popłynęła przez eter, niosąc za sobą rozpacz załogi Quebui ściganej bezlitośnie przez nieznanych piratów, tworząc o wiele bardziej emocjonalną prośbę dołączoną do sygnału S.O.S., który ich okręt tak prosząco rozsyłał. W Systemach Terminusa nawet i takie błaganie mogłoby nie spotkać się z odzewem albo wręcz skusić przeciwną reakcję - układy pełne piratów oraz łowców niewolników nie były skore do niesienia pomocy bliźniemu. Rozpacz i prośby oznaczały słabość i bezbronność, niczym plama krwi rozprzestrzeniająca się w wodzie. A krew przyciągała rekiny.
Ale Shield of Valor nie był okrętem Terminusa. Na jego pokładzie nie było chciwych, brutalnych przestępców, a zdyscyplinowani żołnierze, których wartości moralne wciąż trzymały się tego, co uczyło ich Przymierze - tak jak kiedyś na pokładzie Neptuna.
- Czuję się urażony. Grałem rolę pozbawionego nadziei kapitana, który pogodził się ze swoim losem - odezwał się Nephiett neutralnym tonem, również śledząc wzrokiem sylwetkę krążownika na radarze. - Myślę, że po prostu mogłaś przeoczyć niuanse mojej subtelnej gry aktorskiej.
- Na pewno odebrali ten komunikat - wtrąciła się Sayia, wpatrując się w odczyty na swoim własnym komputerze. - Rośnie ich sygnatura energetyczna. Chyba odpalają silniki i-
Dziewczyna nie zdążyła dokończyć zdania, bo Wraithem niespodziewanie wstrząsnęło. Cały pokład zadrżał pod ich butami, a kawa Hawk, stojąca na krawędzi konsoli zadrżała i niemal przewróciła się na bok; tylko cud i szybki refleks piratki sprawił, że udało jej się odruchowo pochwycić kubek, ale jego ciemna zawartość rozlała się częściowo na blat oraz podłogę. Scott złapał się jedną dłonią terminala, a Sayia podskoczyła przestraszona w fotelu.
- Otrzymaliśmy bezpośrednie trafienie! Tarcze kinetyczne na poziomie 53%! - krzyknął któryś z pozostałych techników.
- Kurwa mać, Anathema otworzyła do nas ogień! - Wściekły głos Adamsa niemal od razu dobiegł z głośników. Parametry, które zaczęły spływać na ekran Hawk, potwierdzał słowa pilota - fregata za nimi aktywowała wszystkie działa i jej sygnatura cieplna oraz energetyczna świeciły się teraz jak mała choinka. Wyglądało jednak na to, że większość pocisków przemknęła dookoła Wraitha, a tylko jeden z nich trafił w osłabione kamuflażem pirackiej fregaty tarcze kinetyczne, nie przebijając ich, ale odgryzając ich solidny kawałek.
Pośród morza ostrzegawczych komunikatów, błysnął jeden zielony - prośba o nawiązanie łączności.
Shield of Valor odpowiedział na wezwanie.
- Do Quebui: tu kapitan Rafael D'Angelo, dowodzący okrętem Shield of Valor, stanowiącym część Floty Cytadeli z ramienia Przymierza Układów. - Znajomy głos kapitana krążownika popłynął po wnętrzu Centrum Informacji Bojowych Wraitha, gdy Sayia otrząsnęła się z pierwszego szoku i włączyła transmisję, ale tym razem przez jego tony przebijały się nuty irytacji oraz napięcia, chociaż to pierwsze nie wydawało się być skierowane ku pirackiej łajbie Hawk. - Lecimy w waszą stronę, kierujcie się ku wskazanym przez koordynatom. Jeżeli wasz okręt posiada jakiekolwiek generatory tarcz, postarajcie się przekierować je na rufę. Potwierdźcie otrzymanie wiadomości.
- I co, udało się? - Pozornie obojętny, niewinny głos Rhysa ponownie dobył się od strony hologramu, gdy mężczyzna wznowił połączenie.

@Hawg
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

4 kwie 2024, o 20:46

W Przymierzu otrzymywanie tego typu komunikatów zawsze budziło pewne moralne konflikty. Z jednej strony, naturalnym była chęć pomocy niewinnym, szczególnie, jeśli było się w stanie tego dokonać. Z drugiej, Shield of Valor z pewnością nie był tutaj by ratować damy z opresji i pojawienie się Quebui było im wysoce nie na rękę. Niemal wyobrażała sobie konflikt, jaki zrobiło to w ich Centrum Informacji Bojowych. Podejrzliwość niektórych oficerów, załamywanie rąk innych. Służyła na takich dużych jednostkach, choć nigdy na długo. Wyobrażała sobie chaos, który oni mogli skondensować do krótkiej wymiany zdań na Wraithcie.
Parsknęła śmiechem, tylko w ten sposób kwitując odpowiedź Nephietta. Nigdy nie musieli się bardzo starać w wysyłaniu komunikatów SOS - nikt nie spodziewał się płaczących przyszłych-wdów i wyjących przyszłych-sierot. Ale obecnej sytuacji daleko było do standardowej.
Odczuła ulgę słysząc potwierdzenie Sayi. To, że ta sztuczka zadziałała, że pociągnęła za struny w sercu odpowiedniej ilości osób, było wyłącznie łutem ich szczęścia nawet, jeśli kiedyś, opowiadając o tym, zrzuci to na karb niesamowitych umiejętności aktorskich po swojej stronie. Otworzyła usta by zapytać o czas, który im pozostał, kiedy ziemia zatrzęsła się pod jej stopami.
Tylko nie to.
Zaschło jej w gardle pomimo kawy, którą nieustannie popijała. Zacisnęła dłoń na kubku, drugą natychmiast przysuwając sobie ekrany statusu do siebie. Rozbawienie i beztroska, którą była w stanie wcześniej czuć pomimo towarzyszącego im napięcia, pękły niczym mydlana bańka. Czy wcale im się nie udało? Czy krążownik otworzył ogień? Oni byliby jego pierwszym celem. Oni, na przedzie, piraci szarżujący prosto na przeraźliwego wroga z niezachwianą pewnością tego, że zdołają zagrać rolę ofiary.
- Status - warknęła, sprawdzając poziom tarcz kinetycznych. Serce podeszło jej do gardła, kubek z kawą spoczął na uchwycie koło jej oparcia, dłonie skostniały, gdy sprawnie przesuwała nimi po klawiaturze ekranowej.
Czerwień sączyła się z ekranów, zalała jej pole widzenia gdy świadomość tego kto w nich strzelił wreszcie dotarła do niej wraz z komunikatami jej załogantów. Na kilka, krótkich sekund, wściekłość odebrała jej mowę.
Nie chciała współpracować z Anathemą. Mówiła Kestrel, że nie wyniknie z tego nic innego. A jednak zadecydowała, by wbrew swoim uprzedzeniom zaufać mężczyźnie w kwestii ich współpracy. Zaufała mu do tego stopnia, że posłała Wraitha przodem wiedząc, że ta strategia może im się opłacić przy najmniejszych kosztach. Poświęciła bezpieczeństwo swojego okrętu licząc na to, że skoro umówili się na współpracę, będzie zdolny z nią współpracować.
Wybaczyłaby wiele. Ale Wraith był jej domem. Był sednem jej pieprzonego istnienia. Każdego dnia gdy budziła się, wdychając czyste, przefiltrowane powietrze i kierując po tanią, gównianej jakości kawę, była szczęśliwa z tego, co ją otaczało. Każda rysa na jego kadłubie była dla niej warta całej, pieprzonej Anathemy bo Wraith nie tylko był jej statkiem, ale też jedynym sposobem, by ktoś mógł ją kiedykolwiek skrzywdzić. Bo choć ona mogła ewakuować się z połamanymi żebrami, lądować w stacji medycznej na długie dni i rozrywać sobie szwy w walce, na którą nie była gotowa, tak długo, jak jej statek był bezpieczny, i ona czuła bezpieczeństwo. Nawet, jeśli złudne.
Odpowiedź Shield of Valor niemal przemknęła jej koło ucha.
- Tak według ciebie wygląda współpraca? - spytała, głosem drżącym od gniewu. Idea współpracy z tym mężczyzną nagle wydała jej się głupia, dziecinna. Skazana na porażkę. - Ja poświęcam swój statek, pchając go przodem na krążownik, a ty strzelasz mi w plecy bo nie potrafisz zrobić użytku ze swojej niewyparzonej gęby?
Musnęła klawiaturę ekranową, wysyłając wiadomość do Sayi. Nie chciała, by Rhys ją usłyszał, a nie zamierzała specjalnie do tego zamykać między nimi połączenia.
Wślizgnij się do ich systemów gdy uznasz za stosowne. Pokaż mi kciuk w górę, jak ci się uda i kciuk w dół, jeśli mamy spierdalać.
Przełknęła ślinę. Przeszło jej przez myśl, że powinna złapać rezon, ale nie musiała. Uaktywniła swoje łączę z Shield of Valor, nie przerywając nadawania do kapitana Anathemy by i on mógł ją usłyszeć.
- Bogu wam dzięki, Shield of Valor - odrzuciła, pozwalając, by chwilowy strach o statek napełnił również jej głos. - Oberwaliśmy. Spróbujemy zrobić, co możemy, ale jeszcze jeden taki strzał i już po nas. Przenieśliśmy pasażerów z dala od rufy. Nie wiem, czy to coś pomoże. Niektórzy zaczęli się modlić. Może też powinnam.
Sztywna jak struna, zmusiła się do oparcia z powrotem o fotel. Wskazała Nephiettowi skinieniem głowy potwierdzenie tego, co zamierzała zwerbalizować.
- Kierujemy się do koordynatów. Dziękuję, och tak cholernie wam dziękuję. Ratujecie nam życie - dodała, wlewając tyle rozpaczy w swoje słowa ile była w stanie. - Powiedzcie, co możemy zrobić. Odsłonimy wam pole do strzału - poprosiła. Przeniosła spojrzenie na holograficzny obraz mężczyzny zawieszony przed nią. Z uporem wpatrując się w jego tęczówki, dodała: - Zniszczcie tego skurwysyna.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

7 kwie 2024, o 14:11

Wykrycie ataku elektronicznego Wraitha
<70 - 20 [otwarte łącze] = 50
Rzut kością 1d100:
38


Odkrycie prawdziwej natury Wraitha [-10 za bycie wykrytym, +10 za Anathemę]
A < 30 < B < 70 < C
Rzut kością 1d100:
9


A - Wraith może podlecieć niezauważony na odległość 100j od Valora

Tura 1 (300j) Shield of Valor [2 x Akcelerator Masy Wysokiego Zasięgu] w Anathema
<70%
Rzut kością 2d100:
71, 91


Wraith [hakowanie]
Liczba systemów:
Rzut kością 1d3:
1

1 - Sensory (Obniżona celność)
2 - Broń wysokiego zasięgu (Obniżone obrażenia)
3 - Broń wysokiego zasięgu (Zablokowanie części dział)
4 - Napędy manewrowe (Zwiększona szansa na bycie trafionym)
5 - Generatory tarcz (Osłabiona efektywność)

Shakowane systemy:
Rzut kością 1d5:
3

Tura 2 (200j) Shield of Valor [1 x Akcelerator Masy Wysokiego Zasięgu] w Anathema
<70%
Rzut kością 1d100:
35


Uszkodzenia
Niskie (1) < 20 < Średnie (2) < 50 < Wysokie (3) < 80 < Bardzo wysokie (4)
Rzut kością 1d100:
96


Anathema
Tarcze: 100% - 40% = 60%
Moduł Vengeance: +4

Shield of Valor: próba zneutralizowania efektu hakowania
<50%
Rzut kością 1d100:
43


Wraith [hakowanie]
Liczba systemów:
Rzut kością 1d3:
3

1 - Sensory (Obniżona celność)
2 - Broń średniego zasięgu (Obniżone obrażenia)
3 - Broń średniego zasięgu (Zablokowanie części dział)
4 - Napędy manewrowe (Zwiększona szansa na bycie trafionym)
5 - Generatory tarcz (Osłabiona efektywność)

Shakowane systemy:
Rzut kością 3d5:
4, 1, 1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

7 kwie 2024, o 16:34

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyraz twarzy Rhysa pozostał niewzruszony, ale jego tęczówki błądziły gdzieś obok wyświetlacza, który po stronie Anathemy musiał pokazywać Hawk. Chociaż wznowił połączenie, część jego uwagi była poświęcona wskazaniom radarów oraz systemów jego własnego okrętu.
- Nie przesadzaj, Hawkins. Zrobiłem to tylko dlatego, żeby podtrzymać naszą przykrywkę - odrzucił zdawkowo. - Wykonałem to co powiedziałaś i kazałem kapitanowi Valora spierdalać, ale uznałem, że potrzebuje jeszcze dodatkowej motywacji. I najwyraźniej miałem rację.
Sygnatura krążownika powoli rosła, aż w końcu czerwona kropka przedstawiająca na ekranach jego miejsce w przestrzeni, zaczęła się ruszać powoli w ich stronę. Anathema przesunęła się również - ustawiając za Wraithem, kryjąc w cieniu ich własnego okrętu i nie przestając strzelać; żaden kolejny pocisk nie doścignął jednak pirackiej fregaty udającej frachtowca, mijając ją w bezpiecznej odległości. Smugi energetyczne, która pojawiały się i znikały na radarze, zostawiając po sobie pół sekundowe powidoki, otaczały Wraitha niczym rój małych świetlików.
Wiadomość, którą Hawk wysłała do Sayi, wyświetliła się dziewczynie na jednym z bocznych monitorów. Techniczka zerknęła tylko przelotnie w tamtą stronę, po czym w milczeniu wyciągnęła dłoń za siebie i uniosła kciuk do góry. Jej palce ślizgały się po holograficznej klawiaturze w zastraszającym tempie, gdy jej cała uwaga była skupiona na próbach przegryzienia się przez elektroniczne bariery Valora, ale parę sekund później na terminalu pirackiej kapitan pojawiła się od niej krótka odpowiedź.

N3tsplit pisze:Zrobiłam to od razu po wylocie z Przekaźnika.

Sądząc po szybkości jej reakcji, nie miała na myśli Valora. Hawk nie dane było jednak zbyt wiele czasu na roztrząsanie tej myśli, bo na łączu z krążownikiem rozległo się ciche, niezadowolone mruknięcie.
- Nie możemy oddać strzału, bo trzymają się zbyt blisko was. Po prostu utrzymujcie stały kurs, postaramy się przechwycić was tak szybko, jak to możliwe - odpowiedział oschle kapitan Przymierza. Coś jednak w jej głosie musiało go tknąć, bo po krótkiej chwili milczenia dodał, już nieco łagodniej: - Wyciągniemy was z tego, Quebui. Miejcie wiarę.
Rhys podniósł wzrok na ekran po jej ostatnich słowach, podłapując jej twarde spojrzenie akurat, gdy kończyła swoją wypowiedź. Nie odpowiedział, ale lekkie zmrużenie oczu podpowiedziało jej, że domyślił się prawdziwego znaczenia jej prośby, a także tego, że kapitan Valora nie miał być głównym jej odbiorcą. Przez chwilę wyglądało jakby chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył, bo przerwała im Sayia.
- Zostałam wykryta. Valor wie, że ktoś próbuje dostać się do ich systemów - powiedziała głośno tonem pozbawionym emocji, tak odmiennym od swojej zwykłej ekspresyjności. Jej dłonie nie przestawały poruszać się po klawiaturze, gdy pomimo swoich słów, wciąż walczyła na niewidzialnym dla pozostałych froncie.
- Kupimy wam trochę czasu.
Brat Kestrel wyprostował się i skinął głową gdzieś w bok, a jego spojrzenie stwardniało. Na ekranach Wraitha, tych poświęconych monitorowaniu okrętu Rhysa, pojawił się szereg nowych komunikatów oraz informacji odnośnie jego napędu - Anathema przestała strzelać i zaczęła przyspieszać, przekierowując część swojej mocy. Niebieska kropka na radarze, oznaczająca ich sojuszniczy okręt, zaczęła się gwałtownie zbliżać do tej przedstawiającej statek Hawk, po czym przemknęła obok niej, wysuwając się na prowadzenie. Holograficzna wizualizacja kapitana Anathemy zminimalizowała się do niewielkiego okienka u dołu ich transmisji, gdy mężczyzna najwyraźniej zrobił to samo u siebie, żeby się nie rozpraszać.
- Quebui, poczekajcie chwilę... - zaczął mówić mężczyzna z Przymierza, najwyraźniej słuchając jakiegoś raportu, po czym wydał z siebie zdziwione mruknięcie. Po drugiej stronie komunikatora dało się słyszeć niewyraźny pomruk prowadzonej w tle rozmowy między kimś z jego załogi.- Co oni robią...? Quebui, musimy tymczasowo zawiesić połączenie. Postępujcie zgodnie z planem, bez odbioru.
Transmisja została przerwana, ale tylko ta część, która rozgrywała się między kapitanem Valora, a Hawk. Na ekranach radaru Anathema wysforowała się przed Wraitha, mknąc prosto na obracający się w ich stronę krążownik, który teraz skupił całą swoją uwagę na pirackiej załodze, która zmieniła swój cel ataku z uciekającego frachtowca na atakujący statek Przymierza. Odległość między trzema okrętami zaczęła maleć.
- Anathema weszła w zasięg dział Valora - powiedział zdawkowo Nephiett, obserwując sytuację na swoim terminalu. - Chyba nie zorientowali się jeszcze, że atak elektroniczny poszedł z naszej strony.
Rozbłysk energetyczny na wyświetlaczu Hawk poinformował, że krążownik oddał pierwszą salwę. Dwa pociski wystrzelone z potężnych akceleratorów masy wysokiego zasięgu przemknęły przez pustkę, po czym minęły Anathemę dosłownie o włos. Fregata mknęła z pełną prędkością, kierując się prosto na swojego przeciwnika.
- Udało mi się zablokować część ich uzbrojenia, ale ze mną walczą - rzuciła Sayia napiętym głosem.
- Wchodzimy w zasięg dział Valora.
Wyglądało na to, że chociaż ingerencja Wraitha została wykryta, to sama przykrywka okrętu wciąż pozostawała aktywna. Cała uwaga krążownika skupiła się teraz na nadciągającej w ich kierunku fregacie, chwilowo ignorując wskazania sensorów, które w takiej odległości z pewnością musiały już zacząć wykrywać nieścisłości związane z sygnaturą radarową frachtowca. Kolejny rozbłysk energetyczny - tym razem pojedynczy, gdy jedno z dział Valora odmówiło współpracy - przemknął przez pustkę w stronę Anathemy.
Ale tym razem trafił w cel.
- Anathema otrzymała bezpośrednie trafienie.
Sygnatura okrętu brata Kestrel rozżarzyła się czerwienią, gdy ich tarcze przyjęły na siebie całe uderzenie, tracąc niemal połowę swojej mocy. Energia trafienia nie rozpierzchła się jednak od razu po uderzeniu, a kilka odczytów statku poinformowało śledzącego potyczkę Wraitha, że sygnatura cieplna Anathemy gwałtownie wzrosła. Obraz połączenia z Rhysem zamigotał i zgasł na krótką chwilę; gdy komunikacja wróciła, tło mostka Anathemy było spowite krwistoczerwonym światłem lamp awaryjnych, ale twarz mężczyzny wciąż była skupiona.
- Spróbujcie poradzić sobie z tym, gnoje - wymruczała pod nosem Sayia, pochylając się lekko ku swojemu terminalowi. Jeden z ekranów Hawk pokazywał postępy wirtualnych ataków, ale niemal żaden z nich nic Hawk nie mówił. Dopiero komunikaty innego z techników pozwalały przetłumaczyć efekty ich pracy, na zrozumiałe komendy.
[VALOR] Uzbrojenie wysokiego zasięgu - ponownie aktywne.
[VALOR] Moduły celowania uzbrojenia średniego zasięgu - zakłócone.
[VALOR] Moduły korelacji paralaksy uzbrojenia średniego zasięgu - zakłócone.
[VALOR] Napęd antyprotonowy - zakłócony.
- Anathema przeszła przez strefę uzbrojenia wysokiego zasięgu Valora - poinformował ją Nephiett. - Wygląda jednak na to, że w końcu się zorientowali, że walczą z dwoma przeciwnikami, a nie z jednym. Zmienili kurs, część uzbrojenia zaczyna kierować się w naszą stronę. Rozkazy?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Gromada Ninmah -> Maskim Xul] Przestrzeń kosmiczna

26 kwie 2024, o 23:17

Gdyby tylko poinformował ją o tym, co planuje, rezultat z perspektywy systemowej byłby dokładnie taki sam.
Wraith wciąż oberwałby na tyle, by zbić jego bariery kinetyczne, a zarazem nie uszkodzić niczego permanentnie. Shield of Valor nadal dostrzegłoby, że Quebui było zagrożone, atakowane przez ścigających je piratów. Nie było żadnego, pieprzonego argumentu za tym, by zrobić to znienacka - wyłącznie czysta złośliwość, którą mężczyzna nieudolnie maskował pod zasłoną racjonalności i pragmatyzmu.
Wiele słów cisnęło jej się na usta. Mogłeś mi powiedzieć, gdyby chciała zbudować pomiędzy nimi namiastkę dobrowolnej, udanej współpracy. Pierdol się, gdyby chciała wyrazić swoją irytację. Ale w jej sercu furia zagościła w tak głęboko zaszytym miejscu, że jej usta pozostały zaciśnięte w wąską linię.
Sprawił, że przeraziła się losem swojego statku. W stworzonej przez nich iluzji, w morzu wypowiadanych przez nią kłamstw, jej strach był prawdziwy, nawet jeśli potrwał zaledwie sekundę. I ten strach stał się paliwem do nienawiści, której chłodne szpony zaciskały się na jej klatce piersiowej, której lód pompowało serce prosto do jej żył.
Jej wzrok oderwał się od aparycji mężczyzny by przenieść na ekrany obok. Śledziła je w skupieniu, choć jakaś jej część była zbyt trawiona wściekłością by reagować na wiadomość Sayi czy słowa, które wypowiadał w radiu Shield of Valor. Patrzyła, jak Anathema zbliżała się do posuwającego się do przodu pancernika. Obserwowała skoki energetyczne gdy rozpoczęli ostrzał.
W ogniu walki rzeczy potrafiły zmieniać się tak nagle, tak nieprzewidywalnie. Jeden zły ruch, jeden łut szczęścia lub pecha mógł zdeterminować o tym, co stanie się nawet z najlepszą, uzbrojoną po zęby fregatą. Przez jedną, nieskończenie długą sekundę, zapragnęła by Shield of Valor zmiótł statek z powierzchni ziemi. Zupełnie jakby naprawdę była zdesperowanym kapitanem Quebui, chcącym pozbyć się swojego oprawcy. Chciała dostrzec, jak światła Centrum Informacji Bojowych Anathemy zmieniają barwę na czerwoną. Chciała widzieć, jak pociski dalekiego zasięgu rozrywają ją na strzępy. Chciała patrzeć na jego wyraz twarzy, na znikające z jego spojrzenia skupienie, na ten jeden, subtelny szok, gdy zrozumie, że jego okręt właśnie tonie, a on podzieli los swojej załogi.
Trafienie Anathemy wyrwało ją z zamyślenia. Dopiero teraz zorientowała się, że jej dłonie zacisnęły się na krawędziach podłokietników fotela gdy obserwowała to, co się działo.
Chciała widzieć opcję, w której nie potrzebowała Anathemy. Chciała dostrzec wyjście, w którym mogła pozwolić Valorowi na roztrzaskanie jej w drobny mak. Ale Wraith stracił swoją przykrywkę. Emocje mogły karmić ją fantazjami bo mózg wiedział, że serce nigdy nie dojdzie do głosu.
- Wypuść drony. Formacja trzy sześć jeden - wypowiedziała, przełączając jeden ekran na drugi. Zawsze byli gotowi na formację trzysta sześćdziesiąt jeden. Dwie trzecie dronów wyposażona była w systemy uzbrojenia, pozostała jedna trzecia w mocniejsze pancerze. Nieuzbrojone drony symulowały zachowanie dronów atakujących, lecąc prosto na przeciwnika z ogromną prędkością - tak, jakby dokonywały szarży. Atakujące drony w tym czasie zbliżały się do przeciwnika ruchem chaotycznym, zmieniając swój kierunek co sekundę w losowym kierunku. Manewr ten kosztował paliwo i czas, przez co nie sprawdzał się w długich lub rozległych bitwach, ale większość przeciwników brała drony obronne za atakujące, a drony atakujące za odwracacze uwagi mające utrudnić celowanie.
- Schowaj nas zanim dorwą nam się do dupy, Saya. Przyśpieszamy, połowa prędkości Anathemy - dodała.
Zawahała się. Próba schowania Anathemy była możliwa. Mogła nie zadziałać, ale mogli spróbować schować nie tylko siebie. Ale nie chciała tego robić.
Chciała, by Anathemę rozpierdoliło w drobny mak.
- Zmień kierunek naszego drona podającego się za Wraitha. Przyśpiesz do maksymalnej prędkości, zsynchronizuj kierunek z Anathemą. Symuluj formację bojową i podejście do ataku - dodała, nie odrywając wzroku od systemów. Przygryzła policzki od środka. - Spróbuj schować Anathemę jeśli skierują na nią swoje działa.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Galaktyka”