Nieświadomi obecności Widma w okolicy, Daniel i Dalia szybkim krokiem wciąż podążali w kierunku odprawy celnej, a w konsekwencji w stronę doków, gdzie czekał na nich należący do mężczyzny prom. Zostawiwszy za sobą osobnika, w którym uprzednio upatrywali agenta, wymijali kolejnych przechodniów, nie chcąc i nie mogąc marnować ani sekundy. Rudowłosa kobieta z wyższego chodnika rozpłynęła się między jednym spojrzeniem przez ramię a drugim. Już raz dali się zafiksować widokowi w ich mniemaniu agenta, a że dzieliło ich od palaczki co najmniej kilka minut spaceru, mogli tylko liczyć, że miała z Cerberusem nie więcej wspólnego, niż zaczepiony przed momentem mężczyzna.
Nie minęła minuta, a dwójka znalazła się w krótkim ogonku czekających na swoją kolei przy odprawie. Po niespodziewanym ataku gethów pod przywództwem zbuntowanego Widma, jaki miał miejsce przed dwoma laty, SOC podjęło stanowcze kroki, by zapewnić Cytadeli bezpieczeństwo. I choć nie potrafiono odpowiedzieć na pytanie jak dodatkowa kontrola personalna w porcie kosmicznym miałaby przeszkodzić syntetykom we frontalnym ataku, jakiego dokonały niedawno, nie można też było zaprzeczyć, że następne zagrożenie mogłoby spróbować niepostrzeżenie wypełnić stację.
W atmosferze poddenerwowania, Dalia i Daniel czekali na swoją kolei, mając przed sobą dwójkę ludzi, asari i salarianina. Niecierpliwe pchanie się do przejścia zwróciłoby tylko niepotrzebną uwagę, a i tak nie zyskaliby na czasie, pozostało więc tylko wystawić cierpliwość na próbę. Osobom przed nimi obyło się jednak bez większych problemów.
Podeszli do lady, za którą stała ludzka funkcjonariuszka służb ochrony, nosząca na głowie dodatkowy wizjer, zapewne pomocny w pracy celnika.
- Proszę chwilkę zaczekać. - rzuciła bezpłciowo, odwracając się do stojącego za nią biurka. Pokusa przebiegnięcia przez bramkę w tym momencie była silna, ale chyba tylko samobójca by jej nie zwalczył - robiąc to, ściągnęliby sobie na plecy cały oddział uzbrojonych funkcjonariuszy. Wolną chwilę Daniel wykorzystał, by jeszcze raz rozejrzeć się wokół. I wtedy go zobaczył. Mężczyzna - ten sam, o krótkich brąz włosach i koziej bródce, stał kilkanaście metrów dalej, przy skraju promenady. Dokładnie tak jak wtedy przez kilka sekund wpatrywali się w siebie, po czym tamten uniósł dłoń do ucha i wypowiedział kilka słów.
- Proszę państwa? - zwróciła się do nich kobieta z SOC. Kilka razy przyglądała się, to terminalowi stojącemu przed nią, to najemnikowi, to znów Dalii.
- Obawiam się, że muszę państwa zatrzymać. Mamy zgłoszenie w sprawie którego prawdopodobnie jesteście państwo poszukiwani. W takiej sytuacji nie pozwolimy wam opuścić stacji. - wyrzuciła z siebie, bez większych emocji - prawdopodobnie była to formułka, którą szlifowała kilkanaście razy dziennie.
- Pozwolą państwo tędy. - było to stwierdzenie, nie pytanie. Ręką wskazała wąski korytarz na prawo, na końcu którego znajdowały się zamknięte drzwi.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDalia > Daniel