Najemnik spojrzał na Connora jakby ten był zwykłym, pospolitym idiotą. Dźgnął go mało delikatnie w kark końcem karabinu, jakby tym gestem chciał wymownie przekazać polecenie leżeć.
- Wy ludzie tylko udajecie upośledzonych umysłowo czy rzeczywiście wasze mózgi się jeszcze nie wykształciły w pełni? Wbiegliście tutaj, alarmując cały posterunek, z bronią w ręku i co? Mieliśmy wam pomachać, przepuszczając na NASZ TEREN uzbrojonych, nieznajomych? Nie jestem idiotą jak Ty.
Splunął z pogardą dla całego, ludzkiego gatunku. Może i nie był rasistą, aczkolwiek Bruce w jego oczach kompromitował cała ludzkość. Łaskawie zwrócił się do Lag'Tasi, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z jego obecności. Najwidoczniej nie uznał quarianina za zagrożenie.
- Śmiesz się wtrącać w nieswoje sprawy, zakuty łbie? Dyktujesz warunki, jakbyś był na swoim... Ach! Przepraszam. Wy NIE MACIE swoich ziem. To smutne. Jesteś na moim terytorium, na moim posterunku więc stul pysk. Też wtargnąłeś z bronią, więc dziękuj lepiej, iż Ciebie jeszcze nie zastrzeliliśmy.
Żywo gestykulował z każdym słowem, najwyraźniej wszelkie groźby, prośby i racjonalne argumenty spływały po osobniku niezwykle pewnym swego.
- Więc niech ta ta bardzo grzecznie i równie bogato zapłaci za pokrycie szkód jakie ten embrion spowodował wraz ze swoim wtargnięciem, rekompensatę dla rodzin zastrzelonych strażników i należne za znalezienie jej śmiecia. Wtedy łaskawie pozwolimy wam obojgu stąd wyjść i swoje sprawy załatwić za drzwiami. Ale Aria mi świadkiem - pokażecie się tutaj ponownie i odstrzelę wam łby w progu.
Zawyrokował, a ton jego głosu już z góry sugerował, iż nie zamierza się targować.
Snajper ciężko dyszała. Jej świszczący oddech nie ułatwiał jakiejkolwiek konwersacji. Spojrzała zamglonymi, nieobecnymi oczyma na Stark. Chciała się poruszyć, ale nie dała rady. Zabrakło jej sił. Dopiero kapsułka z medi-żelem, którą podała jej quarianka, pozwoliła kobiecie zaczerpnąć głębszego oddechu. Zaraz też zaniosła się kaszlem.
- Sierżant Margaret DeMulien. Nie celowałam w Porucznika Przymierza, zasłaniał mi widok toteż nie wystrzeliłam. Moim... Moim celem jest Oczko. Na... Najemnik, dowódca posterunku...
Krucho było z jej staniem, właściwie bez fachowej pomocy nierealne stało się kontynuowanie misji. Kobieta jak tylko mogła tamowała dość obfite krwawienie.