Gryz poprowadził całą ekipę piętro niżej. Korytarze w tej części Omegi nie wzbudzały żadnych pozytywnych odczuć. Były to głównie wąskie, naruszone zębem czasu i pozbawione wszelkich ozdób hole, wychodzące na mieszkania biedniejszej części mieszkańców stacji.
Przez jedne z mijanych przez grupę drzwi wychylało się batariańskie dziecko, wielkimi oczami przyglądając się pistoletom i innym broniom noszonym przez przechodzących najemników.
- Wow...- wymamrotało zachwycone widokiem, kiedy zza jego pleców wyłoniła się matka.
- Artemis, do środka. Nie wolno wychodzić teraz.- zarządziła, zatrzaskując za malcem drzwi.
Po krótkim spacerze grupa Gringo dotarła do pierwszego i najważniejszego miejsca ich misji. Przed nimi pojawił się oświetlony czerwonym światłem korytarz, w którym gdzieniegdzie postawione były skrzynie z niezidentyfikowanymi ładunkami, należące najprawdopodobniej do mieszkańców. Na podłodze widniały podłużne, metalowe kratki dla służb hydraulicznych na wypadek awarii przewodów. Ze ścian wystawały gdzieniegdzie filary albo tak brudne szyby apartamentów, jakby od nowości nie były czyszczone. Nad nimi widniały wiatraki przewodów wentylacyjnych. Takie wiatraki odnaleźć można było na całej powierzchni tego piętra. Doprowadzały one zapasy tlenu i służyły jako wietrzenie, mające na celu zapobieganie gromadzenia się w jednym miejscu zbyt dużej ilości wirusów i bakterii, które mogłyby wywołać epidemię. Na suficie znajdowały się tylko lampy i zwisające kable o niezidentyfikowanym zastosowaniu.
Przed zamkniętymi drzwiami po drugiej stronie korytarza zbudowano coś na kształt przedsionka, który w razie konieczności miał zastosowanie pomocnicze, to znaczy jeśli stacja uległaby uszkodzeniu, zamknąłby się, żeby zabezpieczyć stworzenia wewnątrz.
Drużyna Gringo stała około sto metrów od drzwi i mogła z daleka przyjrzeć się wszystkiemu.
- To te drzwi, które musimy przeforsować... czy tam po prostu musimy przez nie przejść- oświadczył Gryz, zakasując rękawy do pracy.
Wyświetl wiadomość pozafabularną