Zazwyczaj puste, długie korytarze, które pamiętaliście z drogi na most, tym razem wypełnione były przez istoty ras wszelkich. Przy ścianach siedzieli i leżeli ranni najemnicy. Pomiędzy nimi krzątał się personel medyczny, zajmując się w pierwszej kolejności najbardziej potrzebującymi pomocy. Większość rozłożonych na ziemi mat było zakrwawionych. Należało także ostrożnie stawiać kroki, aby przypadkiem nie wdepnąć w jakieś skrzynie lub rozłożony sprzęt medyczny.
Eskortujący was oddział w większości rozproszył się. Kilku tylko pozostało przy drzwiach, aby sprawdzić co się dzieje na odcinku punkt medyczny - most. Na bieżąco składali raporty przez podłączony do hełmu komunikator. Można było się spodziewać, że są odpowiedzialni za przyjmowanie rannych. Naprzeciwko nich znajdowały się drugie, solidne drzwi. Tym razem zabezpieczone, do środka wpuszczani byli wyłącznie lekarze i nieprzytomni. Być może odbywały się tam jakieś polowe operacje ratujące życie.
Godzina, która minęła, była chyba najdłuższą w całym dotychczasowym życiu. Kazano wam przycupnąć pod ścianą, zaaplikowano medi-żel i zawołano dwóch, salariańskich lekarzy. Nie ukrywano, iż obecność rannych quarian to tylko większy problem niż mogliby sobie życzyć. Zaraz znalazło się przy was dwóch salarian w zakrwawionych, brudnych nie tylko od krwi lekkich pancerzach. W oczy rzucał się wielki, czerwony znak medyczny na wysokości lewego ramienia. Wymienili między sobą uwagi tak szybko, że nie byliście w stanie zarejestrować czym tak naprawdę dyskutują.
Zarówno Lag, jak i Ananthe nie mogli liczyć na sterylne opatrzenie ich ran, aczkolwiek udało się zatamować krwawienie, zespolić przeciętą skórę oraz mięśnie. Nie posiadali antybiotyków, które mogliby podać quarianom po zakończonym, prostym zabiegu chirurgicznym, aczkolwiek posmarowali to miejsce obfitą ilością medi-żelu co musiało być tymczasowym rozwiązaniem. W tym samym czasie Wyyrlock przechodził mało delikatny zabieg oczyszczania rozerwanej części ciała. Niedaleko turianina stała Pestka, o ile skupił na niej swoją uwagę, uroczy uśmiech rudzielca mógł podnieść na duchu. Salarianin musiał nastawić pogruchotane kości a także zespolić rozerwane kawałki skóry, mięśni. Czucie w tym miejscu wróci dopiero w ciągu dwóch, trzech dni, należało więc uważać na nadwyrężenia. Końcem końców dwóch salarian spojrzało na nieszczęsny oddział dość oceniająco.
-Nadają się do dalszej akcji?
- Nadawać nadają, aczkolwiek niższa efektywność w akcjach.
- I ich odpowiedzialność za ewentualne powikłania, nowe rany postrzałowe, niezadowolenie dowódców...
- Możecie wracać na most. Zapas medi-żel, który możemy wam dać, leży w skrzynce obok.
Słowa salarian padały z prędkością wystrzału z karabinu maszynowego. Wskazał dość znacząco na leżącą pod waszym nosem skrzynie, w których znajdowała się podwójna dawka medi-żelu dla każdego oraz zapas pochłaniaczy ciepła. Medycy wycofali się, aby zająć innymi, rannymi najemnikami. Ciężko było ignorować jęki tych, którzy stracili rękę bądź nogę albo leżeli podziurawieni, mając tyle szczęścia, że ktoś ich tutaj przytargał.
Wszechobecny harmider przerwał komunikat nadawany przez Krwawą Hordę na wszystkich kanałach komunikatorów.
- Uwaga! Uwaga! W wasza stronę kieruje się grupa dezerterów! Krwawa Horda płaci kredytami za głowę tych, którzy strzelali im w plecy! Czwórka ludzi, trzy kobiety i mężczyzna, z czego zarówno jeden samiec jak i samica mają na sobie pancerze Błękitnych Słońc. Towarzyszy im asari. Zabić skurwieli!
Wyświetl wiadomość pozafabularną
edit
Wyświetl wiadomość pozafabularną