Ktoś musiał i ktoś wreszcie zaczął działać. Stark i Bruce nie pojawili się na Omedze, żeby teraz czekać jak na zbawienie, kiedy na górze dzieje się cholera jedna wie co. Musieli więc postawić wszystko na jedną kartę, decydując się na szturm w kierunku schodów. Connor biegnąc tuż za swoją partnerką o dziwo nie miał problemu ze zlokalizowaniem jej osoby. Nawet pod osłoną kamuflażu taktycznego, z uwagi na wszechobecny dym i jego smugi, które szczelnie otaczały kobietę. Z łatwością dało się dostrzec sylwetkę szpiega. Żadnych szczegółów, ale wciąż nie ulegało wątpliwości, że przynajmniej nie musiał obawiać się o przypadkowe wbiegnięcie w jej plecy. Niestety granaty nadal dawały o sobie znać. Ciemno-szary obłok nawet na stacji kosmicznej działał w charakterystyczny dla siebie sposób i kierował się ku górze. Sytuacja na wyższej kondygnacji nie odbiegała więc od tego co można było zastać na dole. W gruncie rzeczy była nawet gorsza. Pozostali mogli z łatwością stwierdzić, że widoczność była nieco lepsza, choć od idealnej dzieliło ją jeszcze wiele. Niestety dym w cudowny sposób nie znikał, a po prostu wędrował ku górze, stając się przeszkodą właśnie dla Stark i Connora. Widmo nie zrażając się kontynuowało rozpoznanie. Znajdując się na szczycie schodów po swojej lewej stronie zauważyła otwarte drzwi, po prawej dłuższy korytarz i szereg szafek rozstawionych wzdłuż ściany. Przynajmniej tyle mogła dostrzec biorąc poprawkę na ten pieprzony dym.
Początkowo nieco się zdziwiła, próżno było szukać jakiegokolwiek przeciwnika. Kto wie, może dawno już zniknęli z pola walki, a oni marnowali czas próbując połapać się w sytuacji. Szybko zainteresowała się więc pokojem po swojej lewej. Bruce próbując dotrzymać kroku partnerce wspinał się natomiast na ostatnie schody, kiedy zupełnie znikąd pojawił się osobnik w czarno-białym pancerzu.
- Amatorzy - wykorzystując dym i jedną z szafek do osłony postanowił zaatakować w momencie kiedy Connor znalazł się w jego polu widzenia. Stark nie miała pewności czy w ogóle ją zauważył, ale nim mogła w jakikolwiek sposób to wykorzystać, nieznajomy wykonał ruch, którego średnio się spodziewała. Całe jego ciało rozbłysło biotycznym błękitem, by chwilę później przeistoczyć poświatę w oślepiającą eksplozję. Bariera mężczyzny wybuchła i choć nie okazała się zbyt dotkliwa dla tarcz chroniących parę, niosła ze sobą jeszcze jeden problem. Zarówno Stark jak i Bruce niczym szmaciane lalki zostali odrzuceni w przeciwnych kierunkach. Żołnierz ku swemu nieszczęściu wrócił tą samą drogą którą przyszedł - lądując boleśnie u podstawy schodów. Kobieta wpadła natomiast do wnętrza pokoju, który planowała zbadać, odbijając się od jednej ze ścian. Tylko po to by zauważyć, że w jego wnętrzu znajduje się rząd biurek, który kolejny obrońca postanowił wykorzystać do osłony i sądząc po karabinie wymierzonym w jej kierunku, nie miał ochoty na rozmowę.
Tymczasem na dole znowu dochodziło to niewielkich roszad. Xirys postanowił zadziałać nieco bardziej agresywnie i zajął pozycję w środku pola natomiast Sepia dołączyła do Nexarona, widocznie zainteresowana wystrzałem.
- Co to do cholery było? Dostałeś? - Nie żeby wyglądała na zatroskaną, widać bardziej martwiło ją to w jaki sposób oberwał pomimo wszechobecnego dymu, szczególnie znajdując się na tak osłoniętej pozycji.
Jej słowa zbiegły się niemal idealnie z odgłosami wystrzałów, dobiegających jak mogli przypuszczać z balkonu zajmowanego przez Archanioła. Brakowało im pewności, ale sądząc po fakcie, że sam odgłos wskazywał na dwie sztuki broni, mieli mocne podstawy przypuszczać, że główny gracz postanowił włączyć się do zabawy. Pytanie tylko czy dysponował sposobem na zlokalizowanie swoich przeciwników w tych warunkach? Czy też może strzelał na ślepo, chcąc zapewnić dywersję i odwrócić uwagę od towarzyszy, którzy zajęli się Stark i Connorem?
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną