Miano: David Wright
Wiek: 2156, 30 lat
Rasa: Człowiek
Płeć: Mężczyzna
Specjalizacja: Inżynier
Przynależność: Przymierze
Zawód: Oficer Marynarki Przymierza w stopniu kapitana
Aparycja: David jest dość dobrze zbudowanym mężczyzną, ale nie tak bardzo jak koledzy z piechoty . Mierzy metr osiemdziesiąt i waży 86 kilo. Jego nos jest mały, a kości policzkowe niewyraźne. Ma krótkie, brązowe włosy i oczy tego samego koloru. Najczęściej można go zobaczyć w mundurze, ale nawet po służbie ubiera się dosyć elegancko - to znaczy w marynarki, garnitury, ewentualnie koszule.
Osobowość: Przy przełożonych stara się być poważny, a dla swojej załogi jest jak brat. Tak naprawdę gdyby nie mundur nie wiedzieli by, że to ich dowódca. Dużo czasu spędza ze swoimi ludźmi dlatego często przesiaduje w mesie słuchając ich odkryć, taktycznych manewrów wartych wypróbowania jak i tego kto z kim i w jaki sposób, ale tych ostatnich stara się unikać. Czasami ciężko spojrzeć z tego powodu innym w oczy bez przypominania sobie co usłyszał i nie śmiania się co zepsułoby cała poważną atmosferę, szczególnie kiedy to ktoś z dowództwa. Jednak kiedy jest sam czuje się on przygnębiony. Od jego decyzji zależy życie wielu osób. Martwi się co będzie kiedy tylko on przetrwa, a reszta zginie. Śmierć jednego człowieka go dobija, a co dopiero paru setek? Koniec końców te pesymistyczne myśli pchają go aby być jak najlepszym i się nie poddawać.
Historia: David urodził się w Kanadzie. Jego ojciec był inżynierem który pomagał w budowaniu pierwszych okrętów powstającej Floty Przymierza, a mama szanowanym prawnikiem. Od dzieciństwa podziwiał ojca, a dokładniej to czym się zajmował. Nie mu o budowanie tych okrętów, ale dowodzenie, chciał zostać kapitanem jednego z nich. Ojciec zabierał go do pracy, a on go obserwował z daleka. Chodził po stoczni i poznawał przyszłych kapitanów tych jednostek i ich załogi. W szkole pojawiał się tylko po to aby zaliczyć sprawdziany. Już w bardzo młodym wieku wiedział wiele o okrętach. Kiedy osiągnął odpowiedni wiek wstąpił do szkoły oficerskiej Przymierza. Jego wiedza o okrętach przydała mu się. Osiągał lepsze wyniki niż swoi koledzy/koleżanki. Jednak za same oceny nie dadzą ci okrętu, każdy mu coś umieć. David postanowił się kształcić jako ekspert od uzbrojenia okrętowego. Po ukończeniu szkoły zostaje przydzielony na krążownik SSV Londyn jako oficer bojowy. Służba przebiegała spokojnie - patrole, kontrole, od czasu do czasu jacyś przemytnicy bądź piraci, ale nie byli żadnym wyzwaniem. Wszystko miało się zmienić...
-
Kapitanie, zostaliśmy trafieni! - Cisze na mostku przerwało uderzenie które poruszyło całym okrętem, a następnie krzyk oficera.-
Melduj mnie o uszkodzeniach, czerwony alarm, na stanowiska bojowe! - Kapitan starał się zachować spokój, ale widać było że nie był na to przygotowany. Przez ostatnie potyczki z mały przemytnikami zapomniał o wojennym rzemiośle i o tym, że nie jest ono proste. -
Dajcie mi na ekran to co nas atakuje. -
-
Daj zbliżenie na te logo... Tak, to Cerberus. - Przez mostek przeszła fala szeptów. -
Wright, czy możemy strzelać? -
Kapitanie, melduje że działa są sprawne, ale ich salwa unieruchomiła nas. Mechanicy nad tym pracują, ale nieprędko się stąd ruszymy. - Kapitan stał wpatrzony w ziemie palcami uderzając o jedną z konsol. -
Kapitanie! Ustawiają się w naszą stronę dziobem, chyba będą strzelać z dział głównych! -
Jak nasze tarcze? - Jeden z oficerów przecząco potrząsł głową. -
Oby Bóg miał nas w opiece... - Następna salwa uderzyła w mostek i jego okolice, wybuch zabił kapitana i tych stojących obok niego. Pole siłowe szybko zasklepiło dziurę po uderzeniu. W tym przypadku pół mostka i pół załogi wyparowała -
Tutaj maszynownia, czy ktoś tam jest? -
Tutaj Wright, kapitan i pierwszy oficer nie żyją, reszta załogi wyparowała, przejmuje dowodzenie. -
Cholera jasna, jakie rozkazy kap.. kapitanie? -
Czy nasz napęd FTL działa? -
Działa, ale długotrwałe użycie nas wysadzi. -
To żaden problem, posłuchaj, oblicz odległość od tego krążownika i wyślij ją do komputera. To nasz cel. Kiedy będziemy tuż obok tego sukinsyna strzelamy wszystkim co mamy, zrozumiałeś? -
Ale w ten sposób usmażysz reaktor i tu utkniemy! -
Możemy też zostać bohatersko wystrzelani, co wybierasz? - Odpowiedzi nie było, co David uznał za "tak". -
Tutaj Wright do centrali artyleryjskiej. Czy jesteście gotowi? -
Tak kapitanie, możemy oddać pełną salwę. -
Czekajcie na mój sygnał. - Krążownik Cerberusa znowu wystrzelił, niestety jego cel znikł i sekunde później pojawił się obok niego. Wroga załoga był tym manewrem zaskoczona, ale nie mieli czasu, aby o tym pomyśleć. -
Wszystkie baterie ognia, ognia! - Pełna salwa burtowa krążownika Przymierza robi duże wrażenie, a jeszcze większy kiedy każdy jej strzał trafia w swój cel. Okręt wroga przestał istnieć tak szybko jak się pojawił. Wszyscy świętowali, ale tylko przez chwile. Potem był czas na coś czego nikt nie lubił - grzebanie zmarłych. Wielu ciał nie udało się odzyskać więc trumny który wypuszczono w kosmos były symboliczne.
-
Więc mówi pan kapitanie, że okręt Cerberusa czekał tam na was? - Admirał Hackett trzymał się za brodę starając się zebrać wszystko do kupy. -
Tak admirale. -
Może pan opowiedzieć jak to się stało? -
No cóż, analiza komputera sugeruje że byliśmy zagłuszani od wejścia do systemu. Dopóki nas nie zaatakowali nie mogliśmy ich namierzyć. -
Rozumiem, ma pan jakieś teorie czemu tam czekal? -
Sądzę że ktoś dał im znać że tam będziemy, okręt miał za sobą dużo spokojnych misji więc trafili na załogę nie przygotowaną do jakiejkolwiek walki. Strzelanie w asteroidy naprawdę nudzi. A co się tyczy tego drugiego pytania: w Cerberusie pracują najwięksi psychopaci. Chcieli się z nami pobawić, ale nie wiedzieli że potrafimy się odgryźć. -
Dobrze, proszę kontynuować misje SSV Londyn jako jego kapitan, bez odbioru.
Ekwipunek: Na start przysługuje Standardowy generator tarcz, omni-klucz "Primo", oraz 20 tysięcy kredytów. Żadnej broni - tą trzeba dopiero nabyć w sklepie.
Środek transportu: Krążownik Przymierza SSV "Londyn"
Dodatkowe informacje:
- jest leworęczny
- lubi wino