W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

12 mar 2014, o 23:37

Obrazek Ontarom jest światem o zróżnicowanym ekosystemie, który stał się obiektem badań i ochrony naukowców z prawie całej galaktyki. Mimo wszystko tylko Przymierze zainteresowało się tym światem na tyle, by zbudować na nim budynki o przeznaczeniu wojskowym i jedno z większych centrów komunikacyjnych, które stale się rozwija. Jednak nie tylko naukowcy i żołnierze przebywają na tej planecie, bo mimo ciężkiego klimatu, Ontaromem zainteresowali się ludzcy koloniści, zakładając swoje osiedla. Co prawda przyszłość koloni jest niepewna, ale mimo wszystko osadnicy posiadają niezwykły optymizm i uważają, że mieszkańcy planety mogą tylko zyskać, jeżeli będą sobie wzajemnie pomagać.

Planeta posiada azotowo-tlenową atmosferę, a doba trwa na niej 39 godzin i 6 minut. Najwyższa zanotowana temperatura, to 58 °C w strefie równikowej. Im jednak dalej w kierunku biegunów, tym bliżej do stref o łagodniejszym klimacie. Zaleca się pamiętać o nawadnianiu organizmu i zadbanie o osobistą ochronę przed upałem. Przeważnie na powierzchni występują zarówno prerie, lasy liściaste, oraz lasy tropikalne.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

14 mar 2014, o 15:56

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Statki na których dowodzą: Rhea Marissa Tirial, Aephax, Faerie Nache

Załogi każdej z trzech jednostek, jakie pojawiły się w systemie Newton, znalazły się tam z jakiegoś powodu. Osoby przebywające na nich, miały ważne dla siebie zadania i chciały je wykonać. To co połączyło statki Lekarki, Koronera i Widma, to fakt, że prawie jeden po drugim wleciały do systemu i w takiej kolejności odebrały dwa sygnały SOS, pochodzące z nocnej strony, północnej półkuli Ontaroma. Były to jednak automatyczne wiadomości z prośbą o udzielenie pomocy, więc nie można było zdobyć jakiś konkretniejszych informacji i przyczyny, dla której nadawano wiadomości. To, czego można się było dowiedzieć, to miejsca i nadawców tychże próśb o ratunek. Jeden sygnał był nadawany z placówki naukowej ExoGeni i była to stacja 29, a drugi sygnał, korzystający ze starego kodowania, nadawany był przez statek Unii Europejskiej. Identyfikator jednostki nie widniał w znanych rejestrach, więc niewykonalnym było ustalenie jego nazwy i przeznaczenia. Wiadomo jednak było, że źródła tych sygnałów oddalone były od siebie o mniej więcej trzy kilometry i w tym rejonie szalała burza, co dla tej planety nie było czymś dziwnym, a wręcz naturalnym.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Osoby, które zaczynają jako pierwsze: Rhea Marissa Tirial, Aephax, Asaia Cassi, Ajia Paran, Faerie Nache Brak kolejności.
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

14 mar 2014, o 18:18

- Mnie? - asari była szczerze zdziwiona. - Nie planowałam...
W tym momencie zapikał i jej omni-klucz. Włączyła go i szybko przebiegła wzrokiem po informacji. Uśmiech zniknął z jej ust dosłownie w ułamek sekundy. Patrzyła w urządzenie z czystą konsternacją. Niemożliwe, dlaczego ja? Dlaczego teraz?
- Miałam nie wracać na statek - powiedziała bardzo cicho, a w jej głosie pojawiła się nuta bólu. - Miałam stacjonować na Cytadeli i nie wylatywać z niej przez pięć lat. Dlaczego ja?
Przez dobre dwie minuty nie odrywała wzroku od informacji na omni-kluczu, próbując poradzić sobie z natłokiem myśli. W końcu otrząsnęła się. Duszkiem wypiła całe wino z trzymanego kieliszka i bez ceregieli dolała sobie go z powrotem. Wyraźnie trzęsły się jej ręce. W końcu wstała, podeszła do przesuwnych drzwi wmontowanych w ścianę i otworzyła szafę wnękową. Spomiędzy ręczników wyciągnęła paczkę papierosów i trzymając ją w jednej ręce, a w drugiej kieliszek, ruszyła w stronę schodów.
- Chodź, Ajia - powiedziała. - Pójdźmy na ten balkon. Nastrój się zepsuł, to prawda. Ale przynajmniej wypijmy to wino, skoro już je otworzyłam. Wylatujemy dopiero jutro - spuściła głowę i patrząc na swoje drżące dłonie, dodała cicho: - a ja po tych informacjach... nie chciałabym zostać teraz sama. Zostań, proszę, chociaż godzinę.

W nocy prawie nie mogła zasnąć, mimo, że rozmowa z Ajią trochę pomogła jej wyrzucić z głowy nieprzyjemne myśli. Wstała zdecydowanie zbyt wcześnie i nie mając, co ze sobą zrobić, zaczęła się pakować. Wczorajsze przerażenie już minęło, ale to nie znaczyło, że była zadowolona z rozwoju wypadków. Wyczyściła pancerz i broń, przygotowała apteczkę i, poza ubraniami na zmianę, wrzuciła do torby jeszcze datapad z niedokończoną książką. Przez chwilę jeszcze siedziała na balkonie, patrząc na Prezydium budzące się do życia, ale w końcu zebrała się i z całym bagażem wyszła z domu. Miała dwie godziny do otwarcia sklepów, więc przesiedziała je w parku, przekonując samą siebie, że jest spokojna i zrelaksowana. W końcu wstała i poszła do kliniki.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Po wyjściu ze sklepu Asaia ruszyła do doków. Tam znalazła fregatę SOC-u, na którą miała się zgłosić. Na sam jej widok poczuła się nieswojo. Nie spodziewała się, że będzie odczuwać taki niepokój na myśl o wejściu na pokład. Przemogła jednak stare lęki i zdecydowanym krokiem weszła do śluzy. W środku przywitał ją niewysoki turianin, przedstawili się sobie nawzajem i wskazał jej drogę do stacji medycznej, o którą spytała niemal natychmiast. To było jedyne miejsce, w którym miała szansę czuć się w miarę bezpiecznie, jednak okazało się, że w niewielkim stopniu przypomina ona jej miejsce pracy sprzed miesiąca. Wcale jej to nie pomagało. Postawiła swoją apteczkę na blacie i dla uspokojenia zaczęła przepakowywać jej zawartość. W czasie podróży zrobiła to co najmniej sześć razy. Gdyby to chociaż była fregata asari, myślała, obracając się na fotelu. Gdybym chociaż potrafiła się tu odnaleźć...

Poczuła się trochę lepiej, kiedy na statku pojawiła się Ajia. Generalnie starała się sprawiać wrażenie spokojnej i nawet jej się to udawało, gorzej było z utrzymywaniem uśmiechu na twarzy. Tego nie była w stanie upilnować. Kiedy wychodziła ze stacji medycznej, praktycznie cały czas plątała się za drellką. Ta przestała już przejmować się jej groźnym wyrazem twarzy, a przynajmniej taką Asaia miała nadzieję, zwłaszcza po wielokrotnych tłumaczeniach, że "taką ma twarz". Turianin z kolei niepokoił ją nieco, a konkretnie spojrzenia, które rzucał wokół siebie. Czuła się permanentnie obserwowana.
- Rozumiem, że czuje się odpowiedzialny za ten statek - powiedziała raz do Ajii. - Ale czy musi patrzeć na mnie, jakbym miała zaraz wyjąć laser do zabiegów i wypalić swój podpis na jednej ze ścian?

Właśnie w trakcie tej rozmowy usłyszała informację o zmianie kursu i sygnale SOS. Uniosła głowę, po czym poderwała się z krzesła i pobiegła w stronę mostku. Dopadła do Aephaxa i zatrzymała się obok, czekając aż rzuci na nią jedno ze swoich nerwowych spojrzeń.
- Co się dzieje? - spytała. - Gdzie lecimy?
Nie lubiła niespodzianek. Nie chciała ich, nie teraz. Nie tutaj.
Ostatnio zmieniony 15 mar 2014, o 12:44 przez Asaia Cassi, łącznie zmieniany 1 raz.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Aephax
Awatar użytkownika
Posty: 106
Rejestracja: 5 sie 2013, o 15:50
Miano: Aephaxos Kytham
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Koroner, technik, obibok.
Lokalizacja: kubeł
Kredyty: 14.770

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

14 mar 2014, o 19:49

- Wychodzi na to, że do dupy.- Aephaxos Kytham koroner o uprawnieniach młodszego sekcyjnego i obecny główny komenderujący na fregacie rekonesansowej SOC Vulture wyplątał się z pasów fotela pilota bluźniąc na czym wszechświat stoi. Zegary głównego radia i ekrany pulpitu migotały jak hanar w przedśmiertnej fazie klonicznej. Od samego początku wyprawy koroner był zły jak chrzan i nawet towarzystwo przydzielonej mu na czas misji lekarki nie potrafiło zmienić tego stanu rzeczy.
W normalnych warunkach zapewne wyłaziłby ze skóry żeby przypodobać się atrakcyjnej asari nie zostając jednocześnie oskarżonym o molestowanie. Fakt, że przez większość podróży okazywał jej tyle koleżeństwa i uwagi co własnym pacjentom dowodził, że przydzielona mu misja miała charakter mocno osobisty i emocjonalny. Bo i tak było w istocie, kiedy tydzień temu przyszedł do Chellika z informacjami na temat doktora Saleona i poprosił o przydział do grupy rekonesansowej nie znalazł się nikt kto zechciał zaprotestować. Riegefield, zasrany żartowniś twierdził, że to na skutek szoku wywołanego dobrowolnym podjęciem przez Aephaxa dodatkowych obowiązków. Cokolwiek by o nim nie mówić, miał poniekąd rację, nigdy w całej swojej karierze w Służbach Ochrony Cytadeli koroner nie był bardziej zdeterminowany i przekonany niż w tamtej chwili. Z miejsca rozpatrzyli jego wniosek i przydzieli odpowiednią brygadę. Nie było na całej Cytadeli nikogo kto nadawałby się do tego zadania lepiej niż on, nawet cudem zmartwychwstały Komandor Shepard.

-Gangrena, syf, kadaweryna, łuskoświąd.- Cedził przez zęby kręcąc się wokół i odczytując wykazy a anten i radarów antykolizyjnych. Saleon. Minął eon odkąd ostatnio cię widziałem. A teraz umykasz mi po raz drugi, nawet będąc już martwym. - Nie możemy zignorować tego sygnału. Raz, że jesteśmy zobligowani z racji służby. Dwa, wyszlibyśmy na strasznych kutasów. Albo suki, z przeproszeniem szanownych pań.- Pań bo oprócz Asai na pokładzie znajdowała się także Ajia Paran, pani sierżant mająca w zamierzeniu nadzorować działania turianina podczas misji. Aephax nie mógł dostać lepszego przydziału, młoda drellka wciąż nie pozbyła się balastu idealistki ale koroner lubił jej obecność. Szczególnie w chwilach w których nie znajdowała się w pobliżu swojej siostry Akii, której starał się unikać jak morowej zarazy. Niewiele było w miejscu pracy kobiet, które nie musiały znosić towarzystwa wyszczerzonego ordynarnego bawidamka pokroju koronera ale Akia zdecydowanie otwierała tę listę. Jakie zdanie o nim samym miała Ajia było dla niego zagadką. Fakt, że znali się z pracy wynikał głównie z tego, że pośród faworyzowanych pracowników z dobrych rodzin ras Rady uchodzili za pariasów i drobną skazę na wizerunku. Jako dezerter na umowie lojalnościowej koroner mógł liczyć na podobne traktowanie co przedstawicielka szlachetnej rasy drelli, naści tu biurko w kącie, jak ktoś przechodzi to starajcie się pod nie schować. Łączyło ich jeszcze jedno- w swoim fachu byli naprawdę dobrzy i na przekór proweniencji nikt nie mógł im tego odmówić.

- Dwa sygnały.- Zafrasował się turianin blokując manetkę sterowniczą. Skierował kurs prostopadle do przedłużonej osi obrotu planety wodząc spojrzeniem żółtych tęczówek od wykazu częstotliwości jednego sygnału do drugiego. - Kiedy podejdziemy bliżej walimy skanem orbitalnym, dopiero potem zdecydujemy się lądować.-

Koroner pociągnął za wajchę przy burcie odsłaniając częściowo klapy. Spojrzał w próżnię, rozległą i niezbadaną niczym powierzchnia bezdennej toni czarnego jeziora.

- Statyczny korekcyjny, reflektory na dwieście, podkręć transponder na wszystkie częstotliwości otwarte, kiedy natrafisz na czytelny, werbalny komunikat rzucaj na głośnik.- Zwrócił się do pokładowej WI na bazie licencji standardowej Aviny odchodząc od sterów. "Vulture" nie potrzebował pilota. Aephax był niezłym nawigatorem, mogli przebyć całą podróż bez konieczności wychodzenia z kajuty sypialnej. Potrafił ustawić algorytmy kursowe tak by automatyka odwaliła całą robotę za niego. W normalnych warunkach pewnie by tak postąpił ale przebywanie tutaj dawało mu świetny pretekst do unikania towarzyszek podróży. Chciał być sam, żadna z kobiet nie mogła wiedzieć jak bardzo przejmuje się tą misją. Jestem jedynym mężczyzną na tym pokładzie a to moje pierwsze samodzielne rozpoznanie poza przestrzenią gromady Cytadeli . Lepiej wyjść na nieprzystępnego dupka i socjopatę niż pokazać, że ma się uczucia. Być dokładnie takim jak mój plutonowy zanim uciekłem z woja. Albo zginąć próbując. Aephax wyminął Asaię kierując się w stronę map, nie odmawiając sobie przy tym przelotnego prześlizgnięcia wzrokiem po jej udach. I tak wiedziała, że się na nią gapi kiedy myślał, że nie patrzy.


Doktor Saleon alias Heart. Salariański przestępca poszukiwany we wszystkich układach listem gończym SOC. Stary sfiksowany odszczepieniec i chory umysłowo rzeźnik. Mój jedyny prawdziwy mentor i przewodnik. Nie możesz odejść, nie teraz.


Pamiętał ich pierwsze spotkanie, jego słowa. Nawet nie myśl o tym żeby tu zemdleć, kiedy skończymy będziesz musiał wyjść stąd o własnych siłach. Podły skurwysyn, wyszedłem przytrzymując flaki. Wróciłem dzień później i zostałem na dobre. Do czasu fiaska i kotła zastawionego przez SOC. Wpadliśmy ale wpaść u Archanioła to żadna ujma. Mimo to Saleon się wyślizgał, stary przebiegły bydlak. Zawsze miał w sobie więcej z gada niż z płaza.

Turianin zatrzymał się przy terminalu map wyrywany z zamyślenia.

- Wykazy ze skanów.- Zmitygował się natychmiast przybierając odpowiednią, pełną godności postawę otwierając konsolę i holograficzny model orbity. - Informacje o burzy, optymalny punkt do lądowania.
Ostatnio zmieniony 15 mar 2014, o 00:54 przez Aephax, łącznie zmieniany 2 razy.
ObrazekObrazek Obrazek
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

15 mar 2014, o 00:30

Dotarcie do Mgławicy Węża przebiegło spokojnie, wręcz nudnie niemal. Niemal, bowiem Faerie część czasu podczas tego lotu spędziła na studiowaniu paru informacji, dotyczących niejakiej doktor Palmiry Nache, naukowca i biotyka z pewnym dorobkiem. Zdobycie tych danych nie stanowiło dla niej większego problemu, zwłaszcza że nie były też zbytnio utajnione. Plany jednak jej odnalezienia znów musiała odłożyć na czas późniejszy za sprawą prośby jej pilota...

- Pani porucznik jeśli można. - odezwał się salarianin do Faerie uprzednio zapukawszy. - Niedawno rozmawialiśmy o ewentualnych zadaniach i przyszła mi do głowy jedna sprawa, o ile oczywiście mogę prosić o przysługę.
- O co chodzi Firasie? Mów co ci przyszło do głowy. - asari uniosła wzrok na swojego pilota znad datapadu. Nie znali się jeszcze dość długo, ale dał się już poznać jako solidny osobnik, jak zresztą każdy salarianin w swoim fachu. Ten zaś skinął głową i znów sie odezwał.
- Mam brata, który uczestniczy w ekspedycji botanicznej na planecie Ontarom, w systemie Newton. Ostatnio jednak urwał się nagle z nim kontakt i obawiam się o jego zdrowie i życie. - próby wyczytania czegoś z jego twarzy zawsze były problematyczne, choć mogła wyczuć pewne emocje przebijające się przez tą zasłonę. I tym razem zdawała się "widzieć" u niego pewną troskę? - Nie mając chwilowo innych przydziałów, chciałbym zaproponować przelot na Ontarom i sprawdzenie jak się mają sprawy.
Asari przyglądała mu się przez dłuższą chwilę, oparłszy się wygodnie na krześle w swojej kabinie. Faktem było, że na chwilę obecną nie mieli nic innego do roboty. Mogła zignorować prośbę salarianina, ale z drugiej strony siedzieć na Cytadeli w oczekiwaniu na przydział nie było zbyt ciekawą perspektywą.
- Weź zatem kurs na Ontarom. Zobaczymy tam znajdziemy. - odpowiedziała w końcu zgadzając się na tą prośbę salarianina i mogło jej się wydawać że mrugnął powiekami, zadowolony z takiego obrotu sprawy. W sumie zawsze to jakaś odmiana od nudy i może coś ciekawego się wydarzyć może na miejscu.
- Dziękuje pani porucznik. - rzekł i ruszył na swoje miejsce w kokpicie, zaś Faerie uśmiechnęła się pod nosem i wstawszy podeszła do barku i nalała sobie drinka. Skoro nie ona, to niech jej pilot w najbliższym czasie spotka się z rodziną. Przynajmniej zdawał się o nią dbać.

===
Skok przez przekaźnik masy jak zwykle zmienił trochę widoki, jakie mieli w zasięgu skanerów i radarów. Sam sytem Newton, do którego trafili po niedługim przelocie, nie stanowił na pierwszy rzut oka czegoś godnego uwagi. Cztery planety okrążające słońce po w miarę regularnych orbitach, spokojna okolica.
- Skanery wykryły dwie jednostki w odległości kilku jednostek na kursie przed nami pani porucznik. Obie mają identyfikatory jednostek należących do Cytadeli. - odezwał się salarianin informacyjnie do siedzącej w fotelu obok Faerie. Po chwili jednak skupił się na panelach, przebiegając palcami po systemach by w końcu odezwać sie zmienionym już głosem. - Odbieram dwa sygnały automatycznych wiadomości wezwania pomocy dobiegające z planety. Dwa osobne źródła, z placówki Exogeni oraz statku bez znanej przynależności, będącego w niedużej odległości od stacji.
Asari zmarszczyła brwi spoglądając na odczyty. Jedna miała sygnaturę fregaty, drugą trudno było zakwalifikować do jakieś szczególnej klasy. Ich kurs pokrywał się z tym, którym podążał "Crimson Sky" i prowadził prawdopodobnie również na Ontarom.
- Wygląda na to, że będziemy mieli towarzystwo w drodze na planetę. I cała misja rodzinna nagle nabrała rozmiary większych problemów. - mruknęła Faerie i przeciągnęła się leniwie. Pora było zarobić na kolejną wypłatę. - Leć niespiesznie za tą fregatą, nie rzucajmy się na razie w oczy. W pobliżu planety zeskanujemy teren stacji oraz statek w poszukiwaniu żywych istot, nadawanych sygnałów na różnych częstotliwościach. Sprawdź też ewentualne prognozy odnośnie burzy i znajdź dobre miejsce do lądowania. Gdy będziemy na orbicie zdecyduję od którego sygnału zaczniemy naszą misję. - przekazała polecenia salarianinowi, który z miejsca zabrał się za ich wykonywanie, zaś Faerie skierowała się do kabiny by przygotować się do misji. Po drodze uśmiechnęła się znów do siebie - nie rzucanie się w oczy lecąc jachtem, który należał do klasy luksusowych było raczej trudną rzeczą, ale też nie pokazywało całego oblicza obrazu, czyli tego kto tym statkiem leci. A dezinformacja to zawsze była dobra broń w walce z nieznanym.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

15 mar 2014, o 14:08

Pozorne opanowanie Aji było tylko cienką fasadą, za którą czaiła się histeria. Z jej twarzy zniknął uśmiech, a w wesołych do tej pory oczach pojawiło się przerażenie i smutek. Mogła się tego spodziewać... oczywistym było, że skoro poprzednią misję zrealizowała tak dobrze, to jej kolejne przydziały również zostaną wydane przez Wydział Operacji Poza Cytadelą. Dlaczego więc się bała? Nie potrafiła na to odpowiedzieć, jednak gdy myślała o kolejnej misji... kolejnych walkach znowu widziała Jamesa i Kate. Dlaczego do cholery mnie nawiedzacie? Arashu... czy to się nigdy nie skończy? Nawet was nie znałam... zostawcie mnie do cholery... Jednym haustem wypiła cały kieliszek, a potem kolejne dwa, nawet nie pytając Asai. Patrząc na swoje dłonie, znowu widziała krew i odłamki kości z głowy kobiety... znów widziała skrawki materiału i płynów ustrojowych jakie wyrwał z mężczyzny strzał strzelby... Otrząsnąwszy się podniosła wzrok na Asaię, która stanęła przy szafie wnękowej. Asari była w niewiele lepszym stanie niż ona... Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja nie jestem zachwycona... patrząc na jej twarz, westchnęła i skarciła się w myślach Nawet tak nie myśl... ją to naprawdę boli, a ty... ty tylko przesadzasz.... Mimo to nie potrafiła się uśmiechnąć... miała problem by zrobić cokolwiek. Strach zacisnął lodowate palce na jej umyśle i nie miał najmniejszego zamiaru puścić. Jednak zmusiła się by wstać z kanapy i podążyć za nią na balkon. W drodze chwyciła tylko butelkę wina i kapkę sztywnym krokiem ruszyła za Asaią. Idąc za nią na górę powiedziała cicho:
-Nie musisz prosić... z chęcią zostanę... sama chyba bym się spiła, albo zrobiła sobie coś gorszego... tak przynajmniej ktoś będzie mnie pilnował.
Choć widok z balkonu rzeczywiście był piękny, dziewczyna nie zwracała nawet na to uwagi. Kolejnych parę godzin spędziła na rozmowach z asari, na mniej lub bardziej poważne tematy. Wszystko było już lepsze, niż myślenie o nadciągającej misji. Nastrój jednak faktycznie się zepsuł, a żadna z kobiet nie potrafiła się już rozluźnić.

Noc była jeszcze gorsza. Gdy Ajia wróciła do domu, mocno już wstawiona, jej humor tylko się pogorszył. Choć mieszkanie nosiło ślady, świadczące o bytności jej siostry, to drellce nie udało się jej zastać. Choć miała nadzieję, że alkohol przyniesie ze sobą puste sny, pozbawione obrazów i dźwięków stało się wręcz odwrotnie. Znów znalazła się na Old Lady. Wszystkie korytarze były pogrążone w mroku, który zdawał się dławić wszelkie światło. Poruszając się po omacku próbowała wydostać się z tego grobowca zawieszonego w pustce. Martwe, nieruchome powietrze niosło w sobie metaliczny posmak... upadając i kalecząc się boleśnie o wystającą instalację dotarła w końcu do ładowni, rozświetlonej bladym, czerwonawym światłem. Nie chciała patrzyć na to co leży na podłodze, jednak coś zmuszało ja do tego. Jej wzrok padał na kolejne zwłoki... Kate, z rozerwaną twarzą, zastygłą w wyrazie zaskoczenia... James, z rozerwaną klatką piersiową... kroganin rozerwany minami zbliżeniowymi... Akia... przecież ona nie zginęła. Ajia upadła na kolana, patrząc na zastygłą w wyrazie cierpienia twarz siostry. Jej dłoń wędrowała po ciele bliźniaczki, szukając ran, jednak nie mogła żadnej znaleźć. Nie rozumiała tego... wiedziała jednak ze obok leży jeszcze jedno ciało... obróciwszy głowę na bok, spojrzała we własne oczy, pokryte pośmiertnym bielmem. Nie mogła wydać dźwięku z zaciśniętego kurczowo gardła; wyciągnęła tylko dłoń, w próbie zaprzeczenia realności tego obrazu. Wtem coś zacisnęło się na jej gardle, dusząc ją. Kurczowo chwyciwszy za lodowato zimne dłonie, rozpaczliwie starała się złapać oddech. Wtem usłyszała i poczuła cuchnący rozkładem oddech, tuż przy swoim policzku. Jej płuca trawił ogień, jednak umysł z chorą dokładnością odbierał wszystkie bodźce. Wtem usłyszała zniekształcony ranami, męski szept, tuż przy sowim uchu:
-To było coś niesamowitego, naprawdę... Nieczęsto miewa się takie odloty... Zaraz zrobimy to jeszcze raz, mała kurwo...
Z jej ust nie dobywało się już nic... rozwarte w nieudolnej próbie pochwycenia powietrza, wydały tylko cichy zgrzyt, który miał być krzykiem. Wtem coś w jej karku trzasnęło...

Obudziwszy się, skuliła się w za dużym dla niej łóżku. Cała była pokryta lodowatym potem, a gardło bolało ją od krzyków, jakie musiała z siebie wydać przez sen. To nie było realne... Ajia... spokojnie... to tylko sen... to tylko sen... mamrotała do siebie, niczym mantrę. Po jej policzkach spływały kolejne łzy, choć nie otworzyła oczu. Otaczała ja tylko ciemność. Już nigdzie nie czuła się bezpiecznie. Po chwili jednak spięte mięśnie rozluźniły się, a słowa dotarły do otępiałego przerażeniem umysłu. Otarłszy twarz, kawałkiem zmiętego prześcieradła, usiadła, opierając się nagimi plecami o lodowatą ścianę. Nadal była w swoim mieszkaniu, w sypialni. Przez szerokie okno wpadało nocne światło, rozświetlając część pomieszczenia. Przełknąwszy gorzką flegmę, jaka nagromadziła się w jej ustach, wstała z łóżka i podeszła do szklanej tafli, za którą rozciągał się jej balkon. Otuliwszy się kocem, którym przed chwilą była przykryta, wyszła na zewnątrz. Chłodny powiew, osuszył jej skórę, przyprawiając ją o drżenie. Czując pod stopami lodowaty kamień, oparła się o barierkę i spojrzała ulice. Była to ta krótka godzina, gdy wszystko na chwilę zamierało... gdy na ulicach nie było prawie nikogo. Ostatnie tchnienie nocy, w którym wszyscy spali, czekając na świt. Westchnąwszy spojrzała na powoli różowiejące niebo. W cichym zachwycie, obserwowała początek dnia na stacji, którego nie potrafiła porównać do czegokolwiek. Z zamyślenia wyrwało ją drżenie, które narastając przypominało jej o chłodzie, emanującym z otoczenia. Podciągnąwszy koc, który zsunął się z niej odrobinę weszła do mieszkania i zamknąwszy za sobą szklane drzwi, ruszyła do łazienki. Ciepła woda zadziałała niczym wrzątek, padając na jej wychłodzone ciało. Mimo to drellka uśmiechnęła się, czując jej strumienie na sobie. Wszystko to świadczyło że nadal żyje... Wytarłszy się, weszła z powrotem do sypialni. Ogarnąwszy wszystko, by pozostawić za sobą chociaż minimalny porządek, otworzyła dosyć sporą wnękę w ścianie. W środku znajdował się jej pancerz, wraz z hełmem i pasami magnetycznymi. Wyciągnąwszy cały zestaw, położyła go na łóżku. Nie miała zamiaru zakładać go na gołą skórę, jednak z jakiejś przyczyny musiała na niego spojrzeć. Skrzywiwszy się lekko, odwróciła się i wyciągnęła z swojej szafeczki zestaw ubrań, jaki przeważnie zakładała pod ten kombinezon. Wciągnąwszy na siebie ubranie, zabrała się za zapinanie kolejnych zamków w zbroi. Ajia uspokoiła się trochę, słysząc cichy szczęk mechanizmów, i zaczepów gdy mocowała kolejne elementy. Po chwili była już gotowa, a na łóżku pozostał tylko hełm, którego nie zamontowała do całości. Nienawidziła cholerstwa... zawsze bała się że przytrzaśnie jej kołnierz, a do tego było masakryczne niewygodne i ograniczało pole widzenia. Mimo to musiała go zabrać ze sobą. Westchnąwszy, z wyraźnym niezadowoleniem przymocowała go zbroi, po czym narzuciła na głowę kaptur. Przynajmniej chwilowo nie musiała go włączać. Po chwili namysłu przygotowała również niewielki plecak podróżny, do którego zapakowała dodatkowy zestaw ubrań i parę niezbędnych w parodniowej podróży rzeczy. Zarzuciwszy go na ramie, ostatni raz spojrzała smutnym wzrokiem na swoje mieszkanko i wyszła zamykając drzwi. W drodze do doków, wstąpiła do niewielkiego baru, którego właściciel znany był z przyzwoitego traktowania funkcjonariuszy. Zresztą była to jedyna jadłodajnia na jej trasie. Pośpiesznie zjadłszy ciepły posiłek, zapłaciła i ruszyła w dalszą drogę. Odbiła tylko na chwilę, by odebrać ze skrytki magnetycznej swoją broń. M-96 Motyka, którą kupiła od nieznanego użytkownika Omnillegro wyglądała prawie jak nowa. Obok niej leżał również datadysk, z gotowymi dokumentami rejestracyjnymi. Skrzywiwszy się lekko, wyciągnęła oba przedmioty i ruszyła w swoją drogę. Poddenerwowanie i niepokój zmusiły ją do przyspieszenia kroku, przez co ostatni odcinek pokonała pół biegnąc. Nie przeszkodziło jej to jednak w wypełnieniu formularza na omnikluczu i dokładnemu przebadaniu broni, która teraz wisiała przy jej lewym udzie. Karabin był lżejszy niż starsze modele, z których strzelała na strzelnicy jednak nie powinno to jej przeszkadzać. Poza tym tak jak się spodziewała był w idealnym stanie. Przystanąwszy na chwilę przed dokiem, domontowała do niego Celownik Optyczny, który do tej pory znajdował się w jej kieszeni. Mając nadzieję, ze nie kazała nikomu na siebie czekać weszła do środka. Fregata Vulture nie różniła się niczym od standardowej, adekwatnej, turiańskiej jednostki ostatniego dziesięciolecia, nie licząc barw SOC i niewielkich modyfikacji w uzbrojeniu. Ot nic specjalnego. Poprawiwszy ramię plecaka, weszła na pokład, uprzednio wpisawszy kod dostępowy, który otrzymała wraz z danymi misji. Na pokładzie czekała na nią już reszta nielicznej załogi, w składzie Asai i pilota-koronera, zwanego Aephaxem. Turianina znała zarówno z biura, jak i paru spraw, przy których służył jej pomocną ręką. Choć zawsze wydawał się jej lekko mroczną i tajemniczą osobistością, przez ciemnozielone tatuaże i dziwne, wręcz chorobliwie żółte oczy, to czuła do niego sympatię. Tak jak drellki, traktowany był niczym nieprzyjemny dodatek przy innych agentach... wykazywał również niesamowity profesjonalizm, jako koroner, a choć uchodziła za bawidamka to Ajia sądziła, że w stosunkach do niej zawsze był po prostu uprzejmy. Kapkę bawił ją jego strach przed Akią, choć potrafiła go zrozumieć. Każdy kto potrafił przeczuć co kryła jej siostra miał czego się obawiać. W sumie, nawet dobrze to o nim świadczyło. Lubiła jego towarzystwo, choć jej zdaniem był kapkę nazbyt cyniczny i bezwzględny w swoich opiniach. Egoizm i beznamiętność, nie były według drellki najlepszymi cechami u policjanta. Szkoda tylko że zaszył się na mostku, odcinając od kobiet. Nie żeby miała ochotę z nim rozmawiać, ale lubiła popatrzeć na błyski przy przeskokach przez przekaźniki masy. Przynajmniej Asaia nie starała się jej unikać. Asari wyglądała na mocno przybitą i podenerwowaną, co nie umknęło drellce. Choć przyzwyczaiła się do pozornie groźnego wyrazu jej twarzy, to nadal współczuła kobiecie. Problem w tym że za słabo ją znała, by móc jej pomóc. Mimo to cieszyło ją jej towarzystwo, nawet jeśli przez długie minuty się do siebie nie odzywały. Start obył się bez problemów, a maszynownia, do której w pierwszej kolejności udała się Ajia, była daleko nowocześniejsza niż ostatnie miejsce jej pracy. Bez trudu ustawiła wszystkie parametry na optymalne wartości, dodatkowo usprawniając niektóre z nich. Wolała nie ryzykować, a zresztą była to również jej praca. Teraz przynajmniej mogła skupić się tylko na tym. Grzebanie w parametrach i urządzeniach uspokajało ja i nie pozwalało myśleć o zadaniu... o misji... i o czymkolwiek. Niecałą godzinę po starcie, wyszły stamtąd i usiadły razem w ambulatorium. Jej towarzyszka wydawała się w tym pomieszczeniu odrobinę spokojniejsza, a Ajia i tak nie miała już co robić. Kapkę rozbawiona komentarzem, jaki ta rzuciła po tym jak parę razy napotkał je Aephax, powiedziała, lekko poddenerwowanym głosem:
-Nie przejmuj się. Może jest... dziwny, ale raczej obserwuje Ciebie z innych powodów. Wiesz... on jest znany z dużej atencji dla płci przeciwnej. Poza tym jednak chyba jest niegroźny, znam go trochę z biura i raczej ma wyczucie... -wtem usłyszała komunikat o zmianie kursu. Ajia zmarszczyła brwi, nie wiedząc co mogło być tego powodem, po czym w ślad za Asaią zerwała się z krzesła i pół biegiem ruszyła w stronę terminalu map. Zająwszy miejsce pozwalające na obserwację dosyć sporego obrazu planety, zapytała krótko, dosyć rzeczowym i spokojnym tonem:
-Co się dzieje?
Aephax
Awatar użytkownika
Posty: 106
Rejestracja: 5 sie 2013, o 15:50
Miano: Aephaxos Kytham
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Koroner, technik, obibok.
Lokalizacja: kubeł
Kredyty: 14.770

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

15 mar 2014, o 23:33

- Odebraliśmy SOS, zmieniamy kurs.- Rzucił znad panelu kontroli i nawigacji uzbrajając rakietę nośną z próbnikiem i określając jej radius na dziesięć kilometrów. - Poślij sondę w okolice nadajnika, prześwietl mi okolicę na wszystkich profilach ze szczególnym uwzględnieniem prędkości wiatru w dolnej troposferze i magnetometryki.- Koroner wyprostował się znad map dopiero teraz zaszczycając drellkę przelotnym spojrzeniem. Próbował zachować powagę ale zdradziło go mimowolne zmrużenie oczu i stłumione parsknięcie.

- Byłaś w maszynowni.- Stwierdził nie zapytał przywołując wspomnienia z młodości spędzonej pod pokładami rozmaitych jednostek. - Jeszcze bije od ciebie ciepłem i azotem. Poprzednia załoga zostawiła tam straszny bajzel, przegrzane kalkulatory, trzy pompy magnetyczne do kasacji. Czuć to nawet na wyższych pokładach, zwłaszcza w mesie, tfu swołocz.- Turianin pokręcił głową rozdrażniony. Oprócz zabawy w pilota awaria na dolnych pokładach była jego drugą wymówką do unikania wspólnych posiłków z resztą załogi.

- Wiadomości przyszły z dwóch nadajników, dokładnie tutaj z tej zacienionej strefy.- Koroner odkaszlnął w zwinięty kułak wracając do priorytetów. - Gdyby przyszło pod słońce gówno byśmy usłyszeli przez jonizację, sama burza nie była na tyle mocna żeby zakłócić sygnał. Systemy rozbiły go cyfrowo ale to sam format pozbawiony treści.- Szerokim ruchem trójpalczastej dłoni powiększył holograficzny model astrograficzny planety prezentując go swoim dwóm towarzyszkom.

- To tutaj to habitat, według dostępnych informacji należący do korporacji ExoGeni. Zakładam, że znaleźli złoża zdatne do eksploatacji bo terraformowanie w takim miejscu to mało przyszłościowa inwestycja.- Stwierdził w zamyśleniu jeszcze bardziej powiększając obraz powierzchni i nieznacznie go obracając.
- Ale sygnał numer dwa to już o wiele ciekawsza historia. Widzicie? Nic, żadnej specyfikacji ani numeru. Poza tym czy ktoś może mi powiedzieć czym do cholery jest Unia Europejska? A tak, dziękuję.- Ostatnie słowa skierował do WI automatycznie otwierającą przed nim extranetową kartę ze stosownym artykułem. - Ludzka wspólnota interesów polityczno-gospodarczych, zdążyłem się domyślić.- Stwierdził odpędzając się od karty jak od natrętnego insekta nie zadając sobie trudu by przebrnąć przez chociażby pierwszą linijkę jej tekstu. - Wydawało mi się, że homidy zdążyły powołać u siebie rząd światowy, czemu to coś nie identyfikuje się rejestrem Przymierza?- Pytanie zawisło w powietrzu a koroner ponownie nad pulpitem.

- Poczekamy na zwrotkę z sondy a w międzyczasie spróbujemy ich wywołać.- Zadecydował po krótkiej chwili zastanowienia dźgając palcem wskazującym w migający punkt na mapie. Jego druga, wolna dłoń powędrowała do klawiatury kilkoma szybkimi ruchami wprowadzając instrukcję nakazującą nadawanie sygnału zwrotnego w kilkusekundowych odstępach czasowych.- Nie robiłbym sobie jednak zbyt wielkich nadziei moje panie.- Wzrok koronera przeniósł się z wyświetlanych schematów na znajdujące się w pobliżu kobiety. - Myślę, że znaleźliśmy trupa. I niezależnie od tego czy nam się to podoba czy nie odnalezienie go i przebadanie to mój niezbywalny obowiązek.- Niewiele osób we wszechświecie miało okazję zobaczyć uśmiechającego się turianina a jeszcze mniej stwierdzić czy był to szczery uśmiech. Twarz Aephaxosa Kythama, koronera od osiemnastego roku życia nie pozostawiała co do tego żadnych wątpliwości.
ObrazekObrazek Obrazek
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

16 mar 2014, o 00:24

Asaia przysłuchiwała się temu, co mówił Aephax, co chwilę rzucając okiem na wyświetlane mapy. Zaczęła zastanawiać się, czy o samej planecie coś kiedyś słyszała, ale doszła do wniosku, że nie. Z Flotą nigdy nie zapuszczała się na te tereny.
Kiedy wyświetliła się notka o Unii Europejskiej, na komentarz turianina parsknęła cicho śmiechem.
- Może jakiś relikt przeszłości - mruknęła.
Szybko przeczytała informację, zanim koroner ją zamknął. Nie rozumiała, po co ludzie utrzymywali organizację międzynarodową, skoro ich kraje i tak zrzeszało Przymierze. Dodatkowo, z tego, co wyczytała, zdawała jej się ona bezsensowna. Uroczy pomysł, ale bez przyszłości. Uśmiechnęła się na myśl, że w sumie ludzka cywilizacja jest młoda i ma prawo popełniać tego rodzaju błędy, a obserwowanie ich konsekwencji może być całkiem zabawne. Nie powiedziała jednak tego na głos.
- Nie spisywałabym ich od razu na straty - pochyliła się nad mapą. - Czy ich silniki są włączone? - spytała, nie potrafiąc wyczytać z mapy w jakim tempie porusza się jednostka. - Może to ja będę potrzebna, a nie Pan. Chociaż jestem przekonana, że Pana niezwykle uszczęśliwiłby statek pełen trupów. - skrzyżowała ręce na piersi. - Ale chyba faktycznie nie powinniśmy tego zignorować. Nie to, żebym miała coś do powiedzenia w tym temacie.
Oparła się biodrem o blat i, z lekkim uśmiechem, z powrotem zaczęła przyglądać hologramowi planety.
- Mogłabym prosić o wyświetlenie informacji o warunkach panujących na... Ontaromie? Domyślam się, że są w miarę optymalne, skoro znajduje się tam placówka naukowa. O, dziękuję - zagłębiła się w nie, kiedy pojawiły się przed nią. - Hm, przynajmniej one nie będą problemem, jeśli będziemy w ogóle lądować. Będziemy?
Przez chwilę jeszcze przyglądała się danym, aż w końcu westchnęła i uniosła wzrok. Czuła się tu nieswojo, zwykle będąc na fregacie nie odwiedzała nic, poza dolnymi pokładami. Z przyjemnością przyglądała się Aephaxowi operującemu panelem kontroli, lubiła widzieć, że ktoś wie, co robi. Mimo wszystko jednak miała ochotę już wrócić na dół, do ambulatorium, a najlepiej wylądować. I to na Cytadeli.
Odrzuciła te myśli i skupiła się na chwili obecnej. Odwróciła się do Ajii.
- Nie tę misję miałaś nadzorować, jak się na to zapatrujesz? - spytała, po czym na wszelki wypadek z prośbą w głosie dodała jeszcze: - Tam mogą być ranni.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

16 mar 2014, o 01:13

Ajia spokojnie spoglądała na mapę globu, niezbyt zwracając w tym momencie uwagę na mimikę Aephaxa. Mimo to z uwagą słuchała tego co mówi. Sam pomysł, by kogoś nadzorowała był z deka anormalny, biorąc pod uwagę jej umiejętności. Ktoś na górze i to niekoniecznie wśród bogów, miał dziwne poczucie humoru, wysyłając ją w miejsca gdzie mogła wykazać się tylko swoją niekompetencją. Mimo to miała zamiar sprostać tej próbie, jak i poprzedniej... przy czym tym razem nie będzie ryzykować. Żadnych przebieranek, czy walk... zasada minimalnego ryzyka na każdym kroku. Westchnąwszy, ponownie skupiła się na planecie. Ontarom... Ontarom...smakowała w myślach to słowo. Nie słyszała wcześniej o tej planecie, albo po prostu o niej zapomniała. W końcu nawet pamięć drelli nie była idealna. Włączywszy omniklucz, podłączyła się łączem niskiego priorytetu do sieci ekstranetowej i zaczęła przeglądać dane o Unii Europejskiej i ExoGeni.
O ile drugie wyrażenie przyniosło dosyć obfity zasób informacji o firmie, włącznie z teoriami spiskowymi na temat miejsca zwanego Nadzieją Zhu, o tyle tag UE okazał się dosyć zagmatwaną drogą po meandrach ludzkiej historii dwudziestego pierwszego wieku. Jak każda podobna organizacja, również ta unia kontynentalna okazała się biurokratycznym niewypałem, który niczym rak rozrósł się do absurdalnych rozmiarów. Słysząc słowa Asai, uśmiechnęła się blado i powiedziała:
-Raczej tak... nie wydaje się nawet by tą Unię, było stać na własny program kosmiczny o porządnej skali... ehh, a jednak się tu znaleźli. -po chwili namysłu powiedziała do Aephaxa- Tak, faktycznie nie było tam... najczyściej. Mam nadzieję, że nie przeszkadzały Ci moje korekty w czasie lotu, w szczególności ze odprowadziłam ten zapach i oczyściłam powietrze na dolnych pokładach. Jakiś geniusz zostawił tam podwyższone stężenie dwutlenku węgla, nie mówiąc o nieszczelnościach w systemie chłodzenia. -westchnęła, przypominając sobie mozolną grzebaninę w podsystemach statku i bez efektywne zmiany programów niskiego rzędu- A co do ludzi... cóż, możliwe że ich rząd pozwala na trwanie podobnych organizacji, by zapobiec eskalacji konfliktów wewnętrznych.
Westchnąwszy, wróciła do lektury, co chwila zerkając na holograficzną mapę globu. Pomysł organizacji jak i jej koncept miał w sobie dużo idealizmu i jak na jej gust mógłby wypalić... tylko że w innych czasach. Zawsze czuła lekki niesmak, spoglądając na większość znanych polityków. Niezależnie od swojej pozornej szczerości i dobrotliwości, mieli jeden niepowtarzalny talent: potrafili idealnie kłamać i manipulować wszystkim co wpadło im w ręce. Cóż widać władza skłaniała do podobnej prywaty, co dobitnie ukazała historia jej ludu. Nadmierna eksploatacja, ciągłe wojny z abstrakcyjnych powodów i powolna degradacja środowiska. A wszystko przez brak umiaru... z drugiej strony, czy sama nie była tego najlepszym przykładem? Wartości moralne, które sama gwałciła, ideały które powoli zabijała gorycz i małomówność połączona z ekscytacją i nadpobudliwością ruchową. Piękny komplet sprzeczności... Skrzywiwszy się, przerwała ten tok myśli. Nigdy nie lubiła przeprowadzać autoanalizy... za dobrze siebie znała by móc mieć o sobie pozytywne zdanie. Słysząc słowa Asai, skupiła się ponownie na wydarzeniach wokół siebie. Zakrywszy na chwilę dłonią usta, zamyśliła się. Zdecydowanie ważniejsze dla niej było życie istot, a w tym wypadku ludzi, od pościgu za jakimś przestępcą... nie mogła jednak lądować w dwóch miejscach na raz, musiała wybrać. Nienawidziła takich momentów. Większe i mniejsze zło... co za bzdury... jakby nie można było wysłać wystarczającej drużyny by móc reagować na podobne wypadki.... Opuściwszy dłoń powiedziała cicho:
-Tak będziemy. Ważniejsza dla mnie jest pomoc ewentualnym rannym, czy mieszkańcom, niż aktualna misja, z całym szacunkiem dla dowództwa. O ile to możliwe, tak jak mówi Aephax, musimy nawiązać kontakt z obydwoma źródłami sygnału SOS, lub ewentualne przeprowadzić rozeznanie sytuacji, pod kątem ewentualnego zagrożenia dla życia mieszkańców.
Wypowiedziawszy tych parę słów, drellka ponownie zamilkła. Czuła się absolutnie nie na miejscu, w roli dowódcy, jakby cały świat postawiono na głowie. Sama przeważnie słuchała i wykonywała rozkazy, a nie na odwrót. Do tego cały ten lot... choć fregata była nowoczesnym i raczej przestronnym statkiem to Ajia nie potrafiła pozbyć się podenerwowania jakie na nim odczuwała. W każdej chwili zdawało się jej, że wyczuwa analogię do ostatniej misji, jakby los chciał powtórzyć jej katorgę. Najchętniej wróciłaby na Cytadelę i zamknęła się w swoim mieszkaniu na cztery spusty nie wychodząc z łóżka przez tydzień. Otrząsnęła się jednak z tej myśli. Miała zadanie do wykonania i musiała zrobić to jak najlepiej. Podłączywszy się z pułapu omniklucza do komputera statku, skorygowała kurs lotu sond, oraz ich kont wejścia w atmosferę. Dzięki temu powinni uzyskać odrobinę większy zasięg badawczy i zminimalizować ryzyko uszkodzeń. Gdy uniosła wzrok spojrzała prosto w oczy koronera, który uśmiechał się teraz do nich. Nie wiedząc za bardzo czemu, poczuła że ta mina mogłaby w innych okolicznościach zmrozić jej krew w żyłach. Mimo to nie czuła teraz przerażenia, a raczej dyskomfort wywołany tą myślą. On jest profesjonalistą i agentem SOC... Ajia nie przesadzaj znowu. Westchnąwszy, odwzajemniła jego uśmiech w kapkę bladej wersji po czym wróciła do pracy.
Aephax
Awatar użytkownika
Posty: 106
Rejestracja: 5 sie 2013, o 15:50
Miano: Aephaxos Kytham
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Koroner, technik, obibok.
Lokalizacja: kubeł
Kredyty: 14.770

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

16 mar 2014, o 11:49

- Włączone? Nie sądzę, opóźnienia w sygnale nie mogą być aż tak duże. Moim zdaniem leżą jak ta nie przymierzając kurwa w barłogu. Albo quarianin po rynkolu. Nie przemieszczają się.- Odpowiedział Asai rozbrojony nieco tym "Panem", widać na Huercie nie zdążyli jej o nim powiedzieć. Turianin nie bez zadowolenia skonstatował fakt, że przynajmniej u jednej asari ze szpitala ma czyste konto. Ciekawe czy na dłużej niż ostatnio, dotychczasowy rekord wynosił trzy dni. -Chyba, że to mniejsza jednostka atmosferyczna. Ale to po raz drugi stawia przed nami pytanie jak się tu znalazła i co tutaj robi. A statek pełen trupów nie urządza mnie w żadnym razie. Nie lubię brać na siebie dodatkowej pracy, Ajia może potwierdzić.- Poza tym wcale nie tak dawno trafiłem spędziłem kilka godzin na takim statku w towarzystwie nieboszczyków. I prawie sam skończyłem jako jeden. Turianin wzdrygnął się zauważalnie wracając myślami do ciemnych korytarzy zasłanych szczątkami i snujących się po nich wynaturzeniach.

- Będziemy lądować. Statek sprawdzimy w pierwszej kolejności, to mogła być ewakuacja albo wypadek podczas lądowania.- Odpowiedział w końcu lekarce odchodząc od stanowiska nawigacyjnego. - Zanim jednak to zrobimy poczekamy na więcej informacji, nie możemy ryzykować uszkodzenia emiterów, przed podejściem trzeba będzie skonfigurować bariery.- Odwracając wzrok od urządzeń rzeszedł się w kółko szukając czegoś w kieszeniach pozbawionej rękawów czarnej kamizelki z grubego tworzywa, która na czas podróży i pilotowania zastępowała jego ulubiony monokombinezon z kapturem. W tych warunkach była o wiele praktyczniejsza , w międzyczasie samemu zdarzało mu się dokonywać drobnych napraw, Ajia nie była tutaj jedynym wyjątkiem.

- Nie kręć się tutaj. Ciągnie tu od wentylacji, jeszcze dostaniesz keplera.- Ofuknął drellkę swoim standardowym stwierdzeniem widząc jak majstruje przy sondach. Nie lubił być poprawiany i niewiele robił sobie z tego, że jego koleżanka była od niego wyższa rangą. Tutaj w próżni z dala od czujnego oka przełożonych czuł się naprawdę wolny i nieskrępowany rekompensując sobie każdą przewagę jaką mieli jego bardziej uprzywilejowani koledzy na Cytadeli. Nagła zmiana priorytetu misji powinna wywołać w nim niepokój i niezdecydowanie ale nie bez zdziwienia turianin skonstatował jak szybko przeszedł do porządku nad tą nieprzewidzianą okolicznością. Sprawa wzbudziła jego szczere zainteresowanie a poza tym- choć nie przyznałby się do tego nawet przed samym sobą, nie był jeszcze gotowy na spotkanie z przeszłością i rozliczenie się z Saleonem.- Sprawdźcie czy nie potrzebujecie czegoś zabrać. Zapasy z ambulatorium, broń obligatoryjnie. Za góra kwadrans widzimy się przy wyjściu. Pora nakarmić Sępa.
ObrazekObrazek Obrazek
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

16 mar 2014, o 15:18

Skinęła głową i odwróciła się, żeby zgodnie z poleceniem wrócić do ambulatorium i przygotować się do wyjścia. Z lekką ulgą opuściła pomieszczenie, w którym połowa sprzętów była jej kompletnie nieznajoma. Ajia i koroner najwyraźniej mieli wspólne tematy, a ich umiejętności nawigacji i efektywnego grzebania w tych wszystkich... urządzeniach... sprawiały, że Asaia wyraźnie odczuwała swoją przynależność do zupełnie innego świata. Nie chciała im przeszkadzać, najważniejsze, że dowiedziała się, co się dzieje.

Weszła do ambulatorium i wydobyła z szafki swój pancerz. Tak dawno nie miała go na sobie... Przesunęła palcami po brzegu hełmu i zamyśliła się. Nie miała okazji używać go zbyt często, ale zawsze dbała o niego, jak zresztą o wszystko wokół siebie. Po wydarzeniach nad Nevos zyskał jednak wiele drobnych rys, mocno widocznych na gładkiej powierzchni. Nawet nie wiedziała, kiedy i w jaki sposób. Chciała go wymienić, bo miał już swoje lata, ale uznała, że chwilowo nie będzie jej potrzebny. Myliła się... Teraz był, lśnił szaro w sztucznym świetle ambulatorium i budził wspomnienia.

Zakładając poszczególne elementy, asari przypominała sobie lata spędzone we Flocie. Jakkolwiek by się ich współpraca nie skończyła, to z ostatnimi dwudziestoma trzema laty wiązały się miłe chwile. I gdyby nie fakt, że sporym przerażeniem napełniały ją myśli o powrocie do pracy dla wojska, a w szczególności o stałym stacjonowaniu na statku, to zapinając napierśnik czuła się jak kiedyś. Czuła się dobrze.

Doczepiła pistolet do pasa po prawej stronie i przewiesiła swoją apteczkę przez ramię tak, aby opierała się o drugie biodro. Chwyciła hełm pod pachę i wyszła ze stacji medycznej, kierując się w stronę śluzy. Miała nadzieję, że z pracownikami SOC będzie w stanie się dogadać. O Ajię się nie bała, ale Aephax był dla niej kimś kompletnie obcym i z jego twarzy nie była w stanie wyczytać prawie nic. Nie wiedziała, czego się po nim spodziewać. Zamieniła z nim raptem kilka zdań i chociaż sposób mówienia koronera bawił ją, to nadal w jego towarzystwie odczuwała lekki niepokój. Pewnie to kwestia rasy, stwierdziła w myślach. Nigdy nie miała zbyt dużej styczności z turianami. Znała ich raptem kilku, a jej średnio udana próba związku z turianką skończyła się szybciej, niż się zaczęła, i to dość dramatycznie. Może tu nie będzie tak źle. W końcu nikt nam się nie każe zaprzyjaźniać. Byle tylko na przykład nie dobijał mi rannych, czy coś.

Zatrzymała się przy wyjściu ze statku i oparłszy się o ścianę, czekała.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

16 mar 2014, o 15:33

Ajia uśmiechnęła się, słysząc słowa turianina. A kto lubi, panie Aephaxie? Chociaż tu masz rację... wszyscy znają Ciebie jako pierwszorzędnego obiboka. Pytanie tylko czy jest to przejawem sprytu i inteligencji, czy też zwykłego lenistwa?. Jej uśmiech kapkę się poszerzył. Przecież znała odpowiedź na to pytanie. Nikt kto był tak wysoko wykwalifikowanym specjalistą, nie mógł być leniwym idiotą. Mimo to jego słownictwo było jak na jej gust odrobinę nazbyt obrazowe. Szybko jednak spoważniała. Sama myśl o statku wypełnionym trupami napawał ja grozą; stanowił wręcz namacalne urzeczywistnienie jej ostatnich koszmarów. Ajia zdecydowanie wolałaby gdyby pozostały one w sferze majaków sennych, jej umysłu. Już dosyć miała makabry i strachu na co dzień, by wzbogacać go jeszcze o takie wspomnienia. Westchnąwszy, skupiła się na zaproponowanych przez turianina zmianach. W takiej odległości dowództwo mogło sobie co najwyżej po marudzić. Drellce zdecydowanie pasowało wykonywanie zadań, niż ich zlecanie, a jeśli Aephax okaże się równie taktowny jak się wydaje, oboje nie powinni mieć z tego powodu problemów. W sumie nie musiała jeszcze re konfigurować barier, ale i tak miała aż nadmiar czasu na myślenie. Jej palce śmigały tylko po omnikluczu, wprowadzając odpowiednie modyfikacje w systemach, zarówno barier jak i sond. Oczywiście mogłaby zlecić to automatom, ale wykonanie tego własnymi rękami było daleko bardziej satysfakcjonujące. Słysząc uwagę o przeciągu, uśmiechnęła się nie odrywając wzroku od urządzenia i cicho powiedziała:
-Mnie to raczej nie grozi... wiesz, badałam się jakiś miesiąc temu i choć regularnie przebywam w pobliżu wody od lat mi nic nie jest. Zero zmian, ale dzięki za troskę...-przerwała by kichnąć- I w sumie się odsunę. Kapkę niesie tu kurzem...
Wprowadziwszy ostatnie linie kodu, wysłała już gotowy program do komputera pokładowego i wygasiła interfejs omniklucza. Ajia lubiła swoją pracę, choć ostatnio dawała jej mocno w kość. W końcu nie zaciągnęła się do SOC dla prestiżu, czy pieniędzy, ale by pomagać innym istotom. Przeciągnąwszy się, gdy sądziła że nikt nie patrzy, ruszyła do niewielkiej pokładowej zbrojowni po swoją broń i zapasy. Wszystko leżało tak jak to zostawiła, dzięki czemu wizyta tam zajęła jej jedynie parę sekund, ot tyle by przyczepić wszystko w określonych miejscach pancerza i zapiąć napierśnik, który ściągnęła na czas lotu. Choć nie miała czasu na wspominanie, z lekką nostalgią przejechała dłonią po "łatach", jakie sama naniosła w miejsca postrzałów. Ten kawałek włókna ablacyjnego już nie raz ocalił jej życie. Westchnęła cicho, po czym założyła go na siebie, wyczuwając niewielkie zgrubienia w miejscach napraw. Po chwili namysłu, zostawiła w spokoju kaptur. Będzie miała jeszcze czas by go założyć, a chwilowo mógł sobie po prostu opaść na jej plecy. Bez problemu odnalazła śluzę, prowadzącą na zewnątrz statku. Widząc asari opierającą się o jedną ze ścian, drellka uśmiechnęła się odruchowo. Jej towarzyszka miała na sobie lekki pancerz, dosyć podobny do tego jaki miała na sobie. Tyle że gładkiego splotu włókien nie mąciły żadne wlewy świadczące o naprawach, a stalowy kolor był równomiernie rozłożony na całej jego powierzchni. Co najciekawsze, zestaw nie wyglądała na specjalnie nowy, a sama Asaia zdawała się być przyzwyczajoną do jego ciężaru. Oparłszy się naprzeciwko niej, Ajia powiedziała przyjaźnie, jakby próbując przekonać zarówno siebie jak i asari:
-Nie powinno być tak źle... najchętniej dowiedziałabym się że jakiś niedojda przypadkiem włączył ten sygnał zalewając kawą któryś z podzespołów. -westchnęła- Znając jednak życie nie będzie tak przyjemne...
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

16 mar 2014, o 15:44

Aephax, Ajia, Asaia

Dane dostarczone przez wystrzeloną sondę, oraz skany z orbity, były niezbyt zachwycające. Pogoda w rejonie była paskudna, oględnie mówiąc. Burza w rejonie dochodzących sygnałów, mogła potrwać przynajmniej dni. Wedle tutejszych standardów, nie było w tym nic dziwnego. Ta planeta słynęła tego, że przez jej niebo przewalały się burze. Inna rzecz, że według meteorologów ta konkretna powinna ledwie zahaczyć o stację ExoGeni i minąć ją z południa, a tymczasem wyglądało na to, że była blisko środka nawałnicy.
Co do danych o obiektach z jakich dochodziły sygnały, to cały teren był mniej lub bardziej zalesiony. Zdjęcia były niedokładne przez burzę, ale widać było jak jednostka Unii ciut przerzedziła las, urywając drzewa i zostawiając za sobą bruzdę w ziemi, długą na ćwierć kilometra. Świadczyło to o małej drodze, jaką pokonał statek, który gabarytami przypominał fregatę. Lądowanie w tamtym terenie byłoby trudne. Lepszym kandydatem do lądowania była stacja 29, bo miała spory plac do lądowania. Przeznaczony był on raczej dla lądowników, niż dużych jednostek, choćby nawet fregat. Nie mniej była tam możliwość lądowania, znacznie lepsza od tej przy prawdopodobnym "wraku pełnym trupów". Dokładniejsze dane nie były dostępne, bo sonda została w końcu strącona przez piorun, jaki w nią uderzył.
Krótko mówiąc, pogoda nie była tam najlepsza do lądowania i zapowiadało się na to, że długo dobrej nie będzie. Próba wejścia w burzę mogła się skończyć jakąś awarią, ale raczej nie czymś zagrażającym bezpieczeństwu statku i załogi. Odpowiednie skalibrowanie barier, powinno zmniejszyć szanse na spalenie emiterów, lub coś poważniejszego.
Jeżeli chodziło o próbę nawiązania kontaktu, to na razie nie przynosiła ona rezultatu, ale coś innego było interesującego w przestrzeni. Jedna jednostka, która jakby podążała śladem fregaty SOC.

Faerie

Próba wychwycenia sygnatur żywych istot, w rejonie skąd nadawane były wołania o pomoc, nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Problem tkwił w tym, że teren ten miał bogatą faunę, jaka miała schronienie w okolicznych lasach, a na dodatek silna burza uniemożliwiała dokładny pomiar. Te dwa czynniki razem ogłupiały sensory, na przemian pokazując brak życia i jego multum. Co do sygnałów z planety, to też był to kiepski pomysł, bo planeta była usiana polami antenowymi. Na dodatek szyfry Przymierza nie były znane Widmu, więc transmisje pochodzące z ich baz, były nieodgadnione dla asari i jej załogi. Przechwycono za to odpowiedź z fregaty SOC, skierowaną do źródeł obu sygnałów. Załoga statku na orbicie, próbowała wywołać nadawców wiadomości, ale chyba bezskutecznie, bo nie przerywali wywoływania. Co do miejsca lądowania, to też jego wyznaczenie było kłopotliwe. Jednostka Unii była gdzieś głęboko w lesie, więc raczej odpadała. Stacja ExoGeni z kolei mogła mieć lądowisko, ale naiwnym byłoby myślenie, że będzie przystosowane do gabarytów dużych jednostek. Co do samej burzy, to trwać mogła ona z dni, a sądząc po intensywności wyładowań, nie była to najlepsza wiadomość.

Tas

Kilka minut później, w systemie pojawiła się kolejna jednostka, należąca do quarianki. Tak jak pozostałe statki, tak i jej odebrał dwa sygnały SOS, dochodzące z Ontaroma. Kula wyskoczyła na obrzeżach systemu, ale jej skanery odebrały próbę wywołania osób, które szukały pomocy. Na wysokiej orbicie planety znajdowały się dwie jednostki, które zainteresowały się sygnałami.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Aephax
Awatar użytkownika
Posty: 106
Rejestracja: 5 sie 2013, o 15:50
Miano: Aephaxos Kytham
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Koroner, technik, obibok.
Lokalizacja: kubeł
Kredyty: 14.770

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

16 mar 2014, o 17:10

- Zmiana planów. Duje jakby powywieszali wszystkich turiańskich dezerterów na Placu Zwycięstwa.- Turianin mocując się z pasem kombinezonu próżniowego odczytał świeżo pozyskane informacje. - Statek Unii rozpieprzył pod laskiem, trudno powiedzieć czy z powodu burzy czy nie, nie będziemy ryzykowali pójścią w jego ślady dlatego wylądujemy na placyku niedaleko stacji, która nadała drugi sygnał!- Krzyknął do swoich towarzyszek wracając z kabiny pilota trzymając w rękach znaleziony tam dopasowany hełm. Przecierając jego wizjer przedramieniem okrytym w materiał skafandra położył go na pulpicie niedaleko klawiatury.

- Tylko ciekawe jak mam to zrobić.- Mruknął do siebie oglądając zdjęcia placu nadesłane przez sondę. Z ciężkim westchnieniem wprowadził instrukcje dla automatycznej nawigacji. - Widywałem postoje dla cabów większe niż to.- Wycedził zabierając hełm i odchodząc od stanowiska.

- Schodzimy. Osłony na mać, skoryguj kurs na współrzędne lądowiska, niewykluczone, że będziemy musieli lądować na granicy pasa.- Wydawał kolejne polecenia milczącej WI okazjonalnie zerkając na wykazy z holopaneli i monitorów. - Pod koniec pójdziemy na ślizgu. Na mój sygnał włączysz ciąg wsteczny i impulsowe hamowanie do oporu. Zaraz, co to takiego?- Turianin wytężył wzrok natrafiając na jedną z priorytetowych informacji, która umknęła mu podczas ustalania procedury lądowania.

- A żeby to zaraza... Mamy towarzystwo!- Szybkim krokiem przemieścił się znad interfejsu nawigacji do panelu diagnostyki i komunikacji. Nerwowym ruchem, kilkukrotnie uderzając o konsolę nadał wezwania radiowe na bliskiej częstotliwości. - Tu SOC Vulture, weszliście w nasz cień radarowy bez jakiejkolwiek sygnalizacji. Identyfikujcie się albo uznamy to za próbę ataku.- Turianin sprawdzał wykazy jak w gorączce. Zupełnie jak w tym kawale o turiańskim statku turystycznym który odpowiedział ogniem. Jest nas tutaj trójka, całą resztą zajmuje się WI. Już i bez tego pakujemy się w niemały bajzel a tamtym zebrało się na firleje. Matko, niech to będzie pomyłka, może szlag trafił im komunikację albo sami nas nie zauważyli?
ObrazekObrazek Obrazek
Tas’Neda nar Rayya
Posty: 186
Rejestracja: 22 sie 2013, o 13:50
Miano: Tas'Neda nar Rayya
Wiek: 35
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Podróżnik
Status: Łażenie po Żniwiarzu.
Kredyty: 5.500

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

16 mar 2014, o 17:49

Z: http://cytadela.eu/posting.php?mode=edi ... 99&p=21359

Zanim jednak quarianka udała się na swój statek, skierowała się do strzelnicy. Co prawda w ciągu najbliższych kilku dni... nie, tygodni, nie zamierzała używać tego typu sprzętu, ale jednak...

Była zachwycona. Broń zdawała się być dopasowana do niej idealnie - jeszcze nigdy nie czuła, że coś tak dobrze leżało jej w dłoni, a za dawnych lat zdarzyło jej się chwycić Wdowę należącą do jednego z współpracowników. Oddała kolejny strzał, po czym uzupełniła pochłaniacz z zasobów tego miejsca. Na szczęście zyski w sklepach były na tyle duże, by zapewnić ich zapas... Quarianka wiedziała, że raczej nie rozstanie się z Oszczepem.

Udała się na statek, po czym upewniła że wszystko jest w porządku - w końcu udało jej się znaleźć wadliwy moduł powodujący odskakiwanie elementów na zastępczej kończynie. Zdjęła mod przeciwpancerny z Modliszki, po czym zamontowała go, a także celownik znaleziony wśród jej rzeczy na Curse, na świeżym nabytku. Co ciekawe, nawet bez niego broń dysponowała widokiem termowizyjnym - gethy niewątpliwie były najwybitniejszym dziełem quarian, a ich dzieła zasługiwały na jedno określenie - majstersztyk. Tak jak ulepszyły starą quariańską broń przeciwpancerną, znacznie zwiększając jej celność, tak tworząc coś od zera wykazały się umiejętnościami przekraczającymi te, które miała quarianka. Po chwili odleciała... Ku Ontaromowi.


Chwilę po przybyciu na miejsce quariankę, jak zawsze śpiącą podczas lotu - był to najlepszy czas na tego typu akcje, w końcu i tak nic nie miała do roboty - obudził alarm.
- Piękny początek urlopu... Co ten Bosh'tet ma do pokazania? - powiedziała, mając na mysli statek. Po chwili zaklęła na tyle ostro, że lepiej to pominąć.
- Dwa sygnały SOS? I co dalej, może jeszcze jakiś statek się rozbił?
Jak na komendę, na wyświetlaczu pojawił się widok na obszary, z których nadawano prośbę o pomoc. Quarianka nie cierpiała mieć racji. Szybko sporządziła sobie większy obszar działań.
- Dobra... Dwa statki. Pewnie też pomogą tym na dole...
Ale się ten odpoczynek zapowiadał! Do szczęścia brakowało jej tylko by ją ktoś wywołał. Dobrze, że tak się nie stało... Wyglądało na to, że nikt jej nie wykrył. Upewniła się że zbiorniki które mają być pełne, są pełne, te które miały być puste, są puste... Nie chciała nosić zbędnego bagażu w postaci płynów fizjologicznych.

Założyła na plecy Oszczep - nie sądziła, by inna broń była lepsza. Jakakolwiek.

Wywołała odpowiedni interfejs, po czym wybrała odpowiedni kurs, jednocześnie ze zdumieniem odkrywając kilka archaicznych zwrotów, których w quariańskiej kulturze używało się w nieco innej formie.
*Powoli podążaj za innymi jednostkami.
*Znajdź bezpieczne miejsce do lądowania - tu zaznaczyła odpowiedni obszar dookoła widocznego lądowiska.
*W razie braku bezpiecznych miejsc do lądowania zostań w powietrzu do otrzymania dalszych poleceń.
*Tryb ostrożności w ciężkich warunkach atmosferycznych
*Nie koliduj z innymi jednostkami - najwyraźniej statek ten był przystosowany także do ucieczki po nieudanym zwiadzie... Na wszelki wypadek to też zaznaczyła.
Po chwili zastanowienia wybrała jeszcze jedną opcję.
*Automatycznie przyjmuj przychodzące połączenia.
Miała nadzieję coś jeszcze zrobić, w końcu zanim podejdą do lądowania będzie miała wystarczająco dużo czasu. A jeśli spróbują ją wywołać... cóż, lepiej by odebrała.

Mając ustalone wszystkie niezbędne elementy zajęła się tym, nad czym myślała już jakiś czas. Rozłożyła na kawałki swoją starą Modliszkę, a następnie złożyła ponownie... Ciekawa co jej wyjdzie. Im więcej wprawy, tym lepiej... A taka czynność pomoże jej uspokoić się po tej niemiłej niespodziance.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 16 mar 2014, o 19:16 przez Tas’Neda nar Rayya, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
Bonusy:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWyświetl wiadomość pozafabularną

Statystyki broni własnej roboty:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

16 mar 2014, o 18:56

Wyposażenie się nie zajęło jej dużo czasu, można by rzec, że był to kwadrans. Gdy wróciła do kokpitu siadła przy interfejsie i spróbowała złamać zabezpieczenia, jakich używało Przymierze. Wiedziała, że było to spore wyzwanie, ale przecież wiedza na temat ich rozmów na kanałach komunikacyjnych zawsze mogła im się przydać. Kilka zapór początkowych było łatwych do pokonania, ale złamanie całego kodu okazało się chwilowo ponad jej możliwości. Faerie westchnęła z rezygnacją, cóż obejdzie się zatem bez takich ułatwień tym razem ale przynajmniej udało jej się złapać sygnały fregaty SOC.
Wskaźniki sensorów wcale nie poprawiały jej humoru, przez co wybór miejsca pierwszego lądowania zdawał się być oczywisty i bardziej brała zatem pod uwagę rejon stacji niż dżunglę koło wraku.

- Przygotujmy się do podejścia w rejonie stacji. Po moim desancie staraj się utrzymywać o ile to możliwe kontakt radiowy i unikaj tej burzy. Wolałabym nie narażać nas na zbyt długie przebywanie w jej polu rażenia. Dołączenie do wraku tego statku nie było by ciekawym zakończeniem dnia. - odezwała się do salarianina przeglądając odbierane sygnały i wyniki wyświetlane na interfejsie. Ten skinął głową skupiony na pilotażu. Do niego należała cała działka dotycząca kierowania statkiem, nawigacją, kontrolowaniem tarcz ochronnych, napędu, uzbrojenia i tak dalej. Ona wspierała go tylko gdy była taka potrzeba i to głównie w strefie informatycznej.
- Fregata nas wywołuje. Chyba nie są zadowoleni z naszego towarzystwa. - odezwał Firas po niedługiej chwili i przełączył na głośnik nadawany sygnał.

"- Tu SOC Vulture, weszliście w nasz cień radarowy bez jakiejkolwiek sygnalizacji. Identyfikujcie się albo uznamy to za próbę ataku."

- Jak miło z ich strony, że nas witają z otwartymi ramionami. - parsknęła kpiąco asari i rzekła do salarianina - Nie dajmy im zatem długo czekać na odpowiedź, skoro tak ładnie o nią proszą. Odpowiedz im.
- Tu "Crimson Sky". Mam na pokładzie Widmo Rady w misji na Ontarom. - odpowiedział salarianin na wezwanie identyfikacji ze strony fregaty. I Faerie mogła wyczuć, że wypowiedzenie tych słów sprawiło mu satysfakcję i przyjemność. Zapowiadała się jednak dobra współpraca między nimi.
- Trzymaj stałą odległość od nich i na wszelki wypadek uważaj na ich ruchy. Nigdy nie wiadomo co może komuś do głowy strzelić.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Aephax
Awatar użytkownika
Posty: 106
Rejestracja: 5 sie 2013, o 15:50
Miano: Aephaxos Kytham
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Koroner, technik, obibok.
Lokalizacja: kubeł
Kredyty: 14.770

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

16 mar 2014, o 21:11

- Widmo?- Turianin nawet nie starał się kryć przeciągłego jęku, który wydobył się z jego gardła. W obecnej sytuacji gorszy mógłby być tylko ambasador vorchy. Jedno krótkie zdanie z ust radiowca "Crimson Sky" pogorszyło mu nastrój na równi z wiadomością o natężeniu burzy. - Czy wasza misja ma coś wspólnego z nadchodzącym stamtąd sygnałem ratunkowym? Bo tak się składa, że właśnie zamierzaliśmy go zweryfikować.- Zrezygnowany koroner odstawił na bok proceduralny język i czynności przechodząc do bezpośredniej rozmowy. W przypadku Widm i ich specjalnych uprawnień zwyczajowe protokoły i zalecenia operacyjne i tak można było wsadzić varrenowi w dupę.

- Wolałbym znać typ waszej jednostki.- Odezwał się po chwili starając się uzyskać więcej informacji o obcym statku. - Zamierzamy właśnie zejść na lądowisko, nie wiem czy pomieścimy się tam mając was na ogonie.- Cała ta sytuacja była modelowym wręcz przykładem zwyczajowych relacji występujących pomiędzy Służbami Ochrony a agentami Wywiadu i Działań Militarno-Obronnych. Wpadamy na coś pierwsi a oni depczą nam po piętach tylko po to żeby nabruździć i zostawić nam gówno do posprzątania. Banda bezkarnych wszarzy, też bym tak chciał.
ObrazekObrazek Obrazek
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

16 mar 2014, o 21:20

- Nigdy nie jest - uśmiechnęła się do Ajii. - Poza tym mało prawdopodobne jest, żeby oba sygnały były skutkiem rozlanej kawy.
Słysząc okrzyki koronera dochodzące zza ściany statku, Asaia ruszyła w jego stronę. Wtedy usłyszała o niezidentyfikowanej jednostce, podążającej ich śladem. Cały stres, którego przez czas podróży zdążyła się pozbyć, w ułamek sekundy wrócił z powrotem. Podbiegła i położyła swój hełm obok jednego z paneli, po czym oparła się o blat i intensywnie wpatrywała się w Aephaxa, czekając na rozwój wypadków. Wyglądała na spokojną, jej ruchy były opanowane i jej twarz nie ukazywała zbyt wielu emocji, ale serce waliło jej jak oszalałe. Czuła się, jakby powtarzały się wydarzenia sprzed miesiąca. Spojrzała na panel komunikacyjny, ale przed oczami miała dziób batariańskiego statku, wbijający się w ścianę. To wszystko wydarzyło się zbyt niedawno, za mało minęło czasu... Nie po to odmówiła transferu na inny statek Drugiej Floty, żeby teraz stać i czekać, aż rozniesie ich coś, czego Aephax dotąd nie zauważył. Pomyślała, że jeśli statek nie odpowie na zawołanie koronera w przeciągu dziesięciu sekund, to trafi ją szlag. Jednostki pojawiające się na radarze znienacka nigdy nie prowadziły do niczego dobrego. Błagam, odpowiedzcie, mówiła w myślach do głośnika. Błagam... Zauważyła błękitną poświatę, która zaczęła pojawiać się wokół jej tułowia, z całej siły spróbowała się więc uspokoić, ale każda kolejna sekunda oczekiwania doprowadzała ją niemal do szaleństwa.

- Tu "Crimson Sky". Mam na pokładzie Widmo Rady w misji na Ontarom - odezwał się w końcu głośnik.
Westchnęła. Emocje opadły, biotyczna poświata zniknęła. Uniosła wzrok z powrotem na koronera. Nawet jeśli zauważył cokolwiek, asari to zignorowała. Za to jej zachrypnięty głos zabrzmiał ostro w ciszy pomieszczenia.
- Dobrze, że raczył Pan ich zauważyć. Ciekawe jak długo lecieli za nami, zanim w ogóle zwrócił Pan uwagę na komunikat - chwyciła swój hełm i ruszyła z powrotem w stronę śluzy, a na jej twarzy tym razem wyraźnie malowała się złość.

Od początku podróży nie było chwili, żeby pragnęła opuścić ten statek bardziej, niż teraz. Nie patrzyła na Ajię, bo nie chciała stresować jej swoim wyrazem twarzy, a naprawdę nie miała w tym momencie siły się uśmiechać. Wiedziała, jak drellka reaguje na ostrzejsze spojrzenia. Oparła się więc o ścianę i sprawiając wrażenie całkowicie opanowanej, zaczęła przyglądać rysom na hełmie. SOS, nie SOS, teraz było jej wszystko jedno. Była zła na szpital, że to akurat ją wydelegowali do misji. Zdawała sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie przesadza, ale nie mogła wyprzeć z głowy ciągle świeżych wspomnień.

Słuchała, jak Aephax porozumiewa się ze statkiem Widma i czekała na lądowanie.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

16 mar 2014, o 22:29

Fearie słyszała ten jęk jaki wydobył ich rozmówca po przeciwnej stronie. Z pewnością nie był zadowolony z obecności Widma w tym rejonie. Ale czy miał do tego niezadowolenia powody? Wątpliwe, sądziła że to ogólna niechęć do jej organizacji stanowiła źródło tych odczuć.

- "Crimson Sky" należy do klasy małych, luksusowych jachtów jeśli koniecznie chcesz wiedzieć. - odezwała się Faerie w odpowiedzi na kolejne pytanie ze strony fregaty. Mogła sobie pozwolić na trochę uprzejmości ze swojej strony podczas pierwszego poznania. - A co do misji, to jest ona powiązana z wysyłanymi stąd sygnałami ratunkowymi. A skoro jak sam wspomniałeś wy również zamierzacie go zbadać, to nie widzę przeszkód aby zrobić to wspólnie.
Asari oceniła wielkość fregaty i miejsce, które służyło za lądowisko. Była większa szansa, że zmieści się tam jej skiff niż jednostka SOC. Zatem nie było też możliwe, by oba statki się tam pomieściły.

- To że obie nasze jednostki się tam nie zmieszczą jest oczywiste. Nawet wasza fregata wydaje się za duża na lądowisko. Moja propozycja to dokonać desantu, a statki trzymać poza zasięgiem burzy. Jestem jednak otwarta na inne pomysły z waszej strony, w miarę rozsądne. - oczywistym było, że nie miała zamiaru pozwolić aby oni sobie "wygodnie" wylądowali, gdy tymczasem ona sama miała tkwić skiffem w powietrzu. Poza tym miała tutaj pierwszeństwo i tak właśnie miała zamiar je wykorzystać. Gotowa była jednak pójść na ustepstwa, dla porozumienia obu stron, ale bez strat dla niej samej.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Aephax
Awatar użytkownika
Posty: 106
Rejestracja: 5 sie 2013, o 15:50
Miano: Aephaxos Kytham
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Koroner, technik, obibok.
Lokalizacja: kubeł
Kredyty: 14.770

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

17 mar 2014, o 11:53

- Okres ma czy co?- Zastanowił się półgłosem spoglądając za oddalającą się Asaią. Prawdopodobieństwo na to, że w miliardach kilometrów próżni dojdzie do takiego zbliżenia dwóch statków poruszających się na losowych krzywych kursowych było niemal astronomicznie małe. Szczególnie biorąc poprawkę na ten odludny wygwizd. Sama informacja o nagłym pojawieniu się obcej jednostki została zarejestrowana przez ich systemy zdecydowanie zbyt późno nawet jak na ograniczone możliwości ich laserunku kolizyjnego. W przypadku tak zwrotnego statku jak fregata nie był on równie potrzebny co na jednostkach większego typu.

- Statek-Widmo. Wypisz wymaluj.- Mruknął poruszając zesztywniałymi szczękami wsłuchując się w kobiecy głos włączający się do rozmowy. Pięknie, kolejna asari bo któż by inny?

- Nasza fregata.- Przerwał jej starając się nadać swojemu głosowi możliwie spokojny ton. - Przeszłaby bez problemu. "Pochodzę z gatunku, który posiada też męskie osobniki więc śmiem twierdzić, że na parkowaniu znam się dostatecznie dobrze." Dodał w myślach z trudem powstrzymując się od wypowiedzenia tego na głos. - Ale w ramach porozumienia i dla wspólnego dobra zdecydujemy się polecieć promem. W zamian wzajemności dla okazanej przez nas dobrej woli twoja załoga będzie miała oko na nasz zawieszony statek bo tak się składa, że oprócz WI i paru automatów nie mamy tu nikogo kto mógłby tu zostać.

- Zmiana planów.- Koroner skinął na Asaię i Ajię ruchem głowy wskazując im otwarte połączenie audio w centrum dowodzenia demonstrując przy tym wulgarny gest naśladujący ruchy dłoni podczas masturbacji. W jego języku migowym oznaczało to nieprzewidzianie okoliczności zmuszające do zmiany wstępnych planów i założeń. I choć znak ten nie występował w oficjalnym spisie niewerbalnych sygnałów taktycznych turianin korzystał z niego nad wyraz często, głównie podczas demonstrowania swojej dezaprobaty. - Słyszałyście zresztą, do hangaru a potem na prom.
Ostatnio zmieniony 17 mar 2014, o 17:58 przez Aephax, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek Obrazek

Wróć do „Galaktyka”