W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

[Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

1 kwie 2014, o 20:47

Dopiero po chwili drellka zdała sobie sprawę z oczekującego połączenia. Cała twarz swędziała ją jak wszyscy diabli, a rana na głowie za żadne skarby nie chciała się przestać sączyć. Choć już nie tak intensywnie, to po jej twarzy nadal ściekały stróżki krwi... a przynajmniej takie miała wrażenie. Jednak cokolwiek by to nie było, skapywało na jej kolana i podłogę, utrudniając sterowanie. Otarłszy oczy, pośpiesznie musnęła dłonią jedną ikonek na panelu sterowania. Widząc własne palce, zostawiające niezbyt piękny ślad, skrzywiła się odruchowo, serwując sobie kolejną dawkę bólu. Oczekując na nawiązanie połączenia, zaczęła delikatnie obniżać lot. Skrzywiła się jeszcze bardziej, gdy usłyszała głos Widma.
- Nache do Aephaxa. Jak będziecie lądować z powrotem na placu to bądźcie gotowi na nieprzewidzianą wizytę. Tutejsi są bardzo chyba zdenerwowani oraz spanikowani i pragną natychmiastowej ewakuacji. Zatem lepiej uważajcie na swoje tyłki.
Westchnąwszy lekko, odpowiedziała spokojnym, radiowym głosem profesjonalnego pilota:
Ajia Paran do porucznik Nache. Niedługo podchodzimy do lądowania, na pokładzie mamy quariankę. Przyjmiemy kogo się da, ale najpierw chcielibyśmy wiedzieć o co tu chodzi. Dziękujemy za ostrzeżenie. Bez odbioru
Wyłączywszy nadawanie, drellka zacisnęła zęby i ponownie skupiła się na locie. Jeszcze nie wylądowała, a nazbyt wczesna ulga mogła ich wszystkich niepotrzebnie narazić. Odcinając się chwilowo od sygnałów, jakie wysyłało jej ciało znowu stała się prawie jednym z systemami statku i otoczeniem.
Aephax
Awatar użytkownika
Posty: 106
Rejestracja: 5 sie 2013, o 15:50
Miano: Aephaxos Kytham
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Koroner, technik, obibok.
Lokalizacja: kubeł
Kredyty: 14.770

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

1 kwie 2014, o 21:16

- Tas!- Chwytając się poręczy turianin pospieszył na spotkanie świeżo wyciągniętej z toni quariance depolaryzując zasłonę hełmu i ściągając go z głowy. - Myśleliśmy, że już po tobie.- Pytanie Asai o stan kombinezonu powstrzymało go od powitania bardziej wylewnego niż położenie dłoni na jej ramieniu i nieznaczne przyciągnięcie kobiety do siebie. - Introdukcję z Asaią macie już za sobą. A pierwszym pilotem promu jest Ajia, to moja znajoma ze Służb, bardzo nam pomogła, nie wiem czy bez niej udałoby się nam dotrzeć tak szybko.- Wyjaśnił głośno jak gdyby przekrzykując wiatr choć klapa wyjściowa była już dawno zamknięta.

- Grunt, że jesteś cała i zdrowa, wbrew pozorom z was włóczęgów ciężko wydusić życie. Z ręką wszystko gra?- Zapytał niemal gwałotwnie ujmując protezę quarianki badając miejsce po uszkodzonej płytce. - Zawieszenie trzpienia osteoligamentu w porządku? A łączenia i elementy przegubowe? Możesz ją zginać? To proteza transumeralna, tak? Czujesz sztywnienie albo ból w barku? Cackanie się koronera nad protezą Tas przerwało nagłe pojawienie się Aji i komunikatu od Widma.

- Jasna i pieprzona cholera!- Turianin puścił syntetyczną dłoń przypadając do drellki. - Coś ty u diabła starego ze sobą zrobiła? Wyżej głowę! Asaia, mamy tu gdzieś mediżel albo semijedwabny opatrunek? Chwila, dokąd to?- Klnąc się i chwiejąc podążył za drellką, która niepomna jego słów wróciła za stery odbierając sygnał od Widma.

- Mogłaś pozwolić mi z nią porozmawiać.- Stwierdził w złości ładując się na stanowisko obok. - Suce nie drgnęła powieka kiedy pobiegliśmy pomagać Tas.- Zgrzytnąwszy kończystymi kłami obrócił się na fotelu obmacując wszystkie schowki po kolei. - I pomyśleć, że jej zaufałem. Puściłem przodem, uwierzyłem, że zabezpieczy nam tyły. Pluć mi na Widma i ich racje.- Cedził przez zęby uzbrajając znalezioną w kieszeni kombinezonu podręczny rozpylacz w mieszankę dezynfekującą i hemokolagulant.

- Możesz zwolnić i nie ruszać się przez moment? Musimy to wyczyścić bo inaczej będzie się paprać.- Zasugerował zniecierpliwiony rozrywając opakowanie z jałową szmatką do konserwacji i podnosząc się z siedzenia. - Może trochę piec ale znieś to dzielnie i bez ruchu, jakbyś była moim zwyczajowym pacjentem.
ObrazekObrazek Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

2 kwie 2014, o 17:46

Faerie

Mimo nieprzychylnej pogody, przekaz był w miarę czytelny i na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Musiało to być zasługą tego, że aż tak często nie uderzały pioruny ze strony w jaką polecieli. Więcej uderzeń asari mogła naliczyć od strony przeciwnej, kilometry za budynkiem przy którym stała i miała zamiar sprawdzić, co się za nim kryło. Deszcz przeszkadzał i irytował swoją nieustępliwością, zagłuszał niektóre z dźwięków, oraz utrudniał widoczność w ciemności. Najgorsze było jednak to, że uniemożliwiał korzystanie z generatorów tarcz. Cud techniki zachwalany przez sprzedawców, pokonany i kompletnie bezużyteczny w deszczu.
Zachowując dużą ostrożność, Nache przylgnęła do ściany budynku i nieznacznie się wychyliła, chcąc spojrzeć co było dalej. Pomiędzy budynkiem a górą było kilka drzew, ale tuż przy zabudowie była udeptana ścieżka ze żwirowym podłożem. Podążając wzrokiem za nią można było dostrzec oświetloną barykadę, podobną do poprzednich. Z miejsca, gdzie stała porucznik, trudno było mieć pełen obraz, ale w świetle widać było znajomego sierżanta, który rozmawiał o czymś z drugim ochroniarzem i kimś, kto choć miał w ręku karabin, to ubrany był w zwykły kombinezon. Treść rozmowy była kompletnie nie do usłyszenia, ale widać było kilka gestów jakie podczas niej wykonywali, jak uspokojenie ich przez sierżanta, oraz wskazanie na budynek i wzruszenie ramionami. Trudno powiedzieć co z tego można było wyciągnąć bez kontekstu.

Pozostali

Akcję ratunkową można uznać za zakończoną sukcesem. Tas była względnie cała, choć zdawała się być w szoku po wypadku w jakim brała udział. Problem był tylko z panią pilot, która prócz rozcięcia mogła mieć wstrząśnienie mózgu i aktualnie trzymała za stery. Co prawda leciała nisko i z małą prędkością, ale mimo wszystko wciąż ona kierowała promem, a nie było komu przejąć kontroli nad pojazdem, gdy ona miała być opatrywana. Podsumowując, nie było dobrze.
Wielkim cudem można określić to, że udało się im wrócić do stacji i nie rozbić w drodze powrotnej. Tak czy siak trzeba było zająć się drellką, zanim coś sobie zrobi, lub innym gdy będzie pilotowała znowu, bo aż tak wielkiego zapasu szczęścia to oni nie mogli mieć.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

2 kwie 2014, o 20:00

- Ajia...? Cholera. Siadaj - warknęła do Aephaxa, który miotał się po promie, wykrzykując jakieś bzdury. Kiedy zajął fotel, złapała go za ramię i przytrzymała w miejscu. - Nic jej nie będzie, a dwie minuty nic nie zmienią. Póki staramy się nie zająć miejsca na dnie jeziora obok statku quarianki, bądź tak miły i nie grzeb pilotowi przy twarzy. Zajmę się nią jak wylądujemy, nic jej nie będzie. Przypnij się, proszę. Zwyczajowym pacjentem - dodała cicho. - Wiesz, jak uspokoić rannych, panie koronerze.
Puściła go, mając nadzieję, że faktycznie zostanie w miejscu.
- Naprawdę Ci się wydaje, że najlepszym momentem opatrywania pilota jest chwila taka, jak ta? - syknęła jeszcze. - Ajia się ledwo trzyma, a Tobie nie dam już siąść za te stery, bez obrazy.
Z tego, co widziała, na czole drellki uszkodzeniu uległa jedna z łuskowych płytek. Odpowiednie przymocowanie jej powinno zatrzymać obfite krwawienie i nawet nie zostawić śladu. Już sobie wyobrażam, jak wyglądałaby Ajia po leczeniu Aephaxa, dla którego ważniejsze jest odpowiednie rozcięcie, niż zszycie.

Jeszcze zanim prom osiadł na lądowisku, Asaia w zaciśniętej dłoni miała gotowy płyn odkażający i opatrunek. Jak tylko drellka puściła stery, asari dopadła do niej. Stanęła nad nią w rozkroku i zdjęła rękawice, odkłądając je Ajii na kolana.
- Nic Ci nie będzie. Zamknij oczy i nie ruszaj się - poleciła. - Może trochę piec.
Lekko odchyliła uszkodzoną płytkę i psiknęła pod nią płynem dezynfekującym, po czym przyłożyła ją równo we właściwe miejsce, zwracając uwagę na odpowiednie złączenie rozerwanych tkanek. Domyślała się, że tak bezceremonialne manipulowanie przy skórze może boleć, ale nie było teraz czasu na czekanie, aż jakiekolwiek leki zaczną działać. Poza tym mogłyby one odurzyć Ajię i nie nadawałaby się wtedy do niczego.
- Będzie dobrze. Jeszcze chwila - mówiła cicho, uspokajająco, kiedy przykładała opatrunek. Przymocowała go mocno bandażem owiniętym wokół głowy, upewniając się, że nie zjedzie na dół przy szybszych ruchach. Płytka powinna wystarczająco przyrosnąć z powrotem w przeciągu godziny. Drugą gazą, zmoczoną w płynie, oczyściła twarz drellki z krwi.
Schowała całą resztę do apteczki i zamknęła ją, po czym nałożyła rękawice. Przełożywszy nogę na drugą stronę fotela pilota, z powrotem stanęła obok i oparła dłoń na ramieniu Ajii.
- Już. Nie będzie nawet śladu. Tylko bądź bardziej ostrożna, błagam, czemu się nie przypięłaś? - jęknęła, nie mogąc się powstrzymać, choć bardzo nie chciała czynić jej wyrzutów. To było jednak silniejsze od niej.

Była gotowa do wyjścia. Tas najwyraźniej nie potrzebowała pomocy medycznej, ale i tak spodziewała się, że prędzej przyjdzie jej leczyć quariankę, niż jedno z ich trójki. Na protezach się jednak nie znała, a kombinezon był cały. Westchnęła i obróciła się.
- Tas'Neda, przepraszam, ale trochę się działo... jacy ludzie w piorunach?
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Tas’Neda nar Rayya
Posty: 186
Rejestracja: 22 sie 2013, o 13:50
Miano: Tas'Neda nar Rayya
Wiek: 35
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Podróżnik
Status: Łażenie po Żniwiarzu.
Kredyty: 5.500

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

2 kwie 2014, o 20:37

Quarianka czuła się w miarę dobrze, choć coraz bardziej myślała o tym, czym mogły być te sylwetki... Jedyna sensowna opcja mówiła, że trafiła na grupę bardzo pechowych ludzi, ale przeczył temu brak widocznych ciał. Takie rozmyślanie przerwała kiedy zobaczyła, co się stało drellce.
- Ajia... Chyba coś jej się stało - powiedziała niezbyt wyraźnie tuż przed tym, jak Aephax wyskoczył by pomóc pilotce. Po chwili opatrywania usłyszała wiadomość widma, a także komentarz nie tak starego znajomego.
- Spokojnie, Aephax... kto wie co nią kieruje? Z tego, że poszła przodem mogą wyjść pożyteczne informacje, prawda?
RK-01: Nie sądzę.
- Cicho! - powiedziała, kierując wzrok ku ręce.
Po chwili wreszcie lądowali. Asaia zabrała się za Ajię, a tym czasem Tas'neda przygotowała się do opuszczenia promu... Wtedy usłyszała słowa Asaji.
- Sama nie wiem... były widoczne jakieś sylwetki. Przypominały ludzi. Teraz przepraszam, ale jak mamy dostać trochę informacji, to... pójdę przodem. Może się uda?

Włączyła omni-klucz na tryb przesyłania - dźwięki wędrowały do omni-klucza Aephaxa, by inni też je mogli słyszeć. Wyszła z promu, i niemal od razu zobaczyła kogoś przy ścianie...
- Keelah... - powiedziała całkiem głośno, widząc atrakcyjną asari. A więc to była ta cała Faerie? No cóż...

Zbliżyła się do potencjalnego widma. Powoli, lekko po łuku - nie chciała nikogo zachodzić od tyłu. Jednocześnie podziwiała figurę asari... Do pewnego momentu, w którym ta mogła zobaczyć quariankę. Wtedy przeszła ostatnie kilka brakujących kroków i powiedziała:
- Faerie Nache? Widmo? Miło mi panią poznać... - było słychać w jej głosie ślady ekscytacji, powoli zanikające.
- Czy wiadomo już coś o tym, co się tu dzieje? Zjawiska elektryczne przybierają tu niezbyt typowe formy, nawet biorąc pod uwagę znaną normę... Głowy nie daję, ale sądzę że to coś związanego z nią... O, to Szarańcza? - dodała zaskoczona. Wolała nie dodawać, że spodziewała się lepszego uzbrojenia po widmie...
ObrazekObrazek
Bonusy:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWyświetl wiadomość pozafabularną

Statystyki broni własnej roboty:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

3 kwie 2014, o 15:56

Ajia prawie nie straciła panowania nad promem, gdy doskoczył do niej Aephax. Bogowie... tylko nie teraz. wymamrotała po czym skuliła się odrobinę bardziej, by nie mógł jej przeszkadzać w pilotowaniu. Bogowie... co ja zrobiłam? pomyślała, gdy do jej prawie głuchego umysłu dotarło coś na kształt:
-Mogłaś mi... Su...ka... pomyśleć... że... zaufałem. Będzi...esz moim... pacjentem...
Na szczęście jednak resztę jego wypowiedzi zagłuszył huk wyładowań elektrycznych. Próbując nie myśleć nawet o tym, w jaki sposób skrzywdziła Aephaxa, że musiał użyć podobnych słów pod jej kątem, skupiła się na locie. Naprawdę nie chciała nikogo ranić, czy krzywdzić. Mimo to najwidoczniej jej działania w jakiś sposób zrobiła coś złego turianinowi, lub jego przyjaciółce, choć nie potrafiła nawet zrozumieć jak. Od początku starała się im pomóc... najlepiej jak umiała, a teraz grożono jej śmiercią... Chwilowo jednak miała odrobinę bardziej naglące problemy na zranionej głowie. Choć liczba wyładowań odczuwalnie się zmniejszyła, to teraz większość z nich uderzała niepokojąco blisko nich i to w momencie gdy Ajia nie mogła nawet odrobinę przyspieszyć. Tylko jakimś chorym cudem nie zahaczyła o żaden z nich, nie mówiąc już o instalacjach samej stacji. Jedyne co lekko ją pocieszało to chwilowy brak mdłości, czy innych nieprzyjemnych odczuć, świadczących o wstrząśnieniu mózgu. Z drugiej jednak strony ilość adrenaliny jaka chwilowo krążyła w jej krwi, mogła skutecznie zagłuszyć podobne ostrzeżenia. Odetchnąwszy lekko, gdy tylko znaleźli się nad płytą lotniska, zaczęła obniżać lot, włączając i dezaktywując określone systemy. Bajzel jaki pozostawił po sobie Aephax, oraz ślady krwi jej własnej krwi nijak jej w tym nie pomagały, ale chwilowo nic nie mogła na to poradzić. Pomimo swojego nie najlepszego stanu, bez większego problemu posadziła prom na ziemi. Zamarłszy na chwilę w bezruchu, opuściła głowę, z której znowu zaczęła skapywać krew. Bogowie... nigdy więcej... nigdy więcej podobnych lotów. Nie mam zamiaru nikogo narażać... Arashu, co ja zrobiłam Aephaxowi?. Po chwili z jej dłoni wyślizgnęły się oblepione odrobiną zasychającej krwi wolanty. Wtem poczuła jak ktoś staje nad nią i odchyla jej głowę. Tylko szybko... pomyślała, zanim jej oczy rozpoznały stojącą nad nią osobę. Choć głuchota przechodziła jej dosyć powoli, to drellce udało się rozpoznać ton i barwę głosu. Asaia? Ale dlaczego... czy z quarianką wszystko w porządku? Zostaw... to tylko tak źle wygląda. chciała powiedzieć, ale przez zaciśnięte gardło wydostało się tylko ostatnie zdanie i to mocno przytłumione. Gdy ta jednak nie ustąpiła i powtórzyła swoje słowa, Ajia po prostu zamknęła oczy i poddała się zabiegom lekarki. Choć bardzo starała się nie okazywać tego po sobie, to każde, nawet najdelikatniejsze dotknięcie uszkodzonej płytki sprawiało jej paskudny, tępy ból, jakby ktoś próbował ja oskalpować w tym miejscu. Jednak gdy pod płytkę dostał się płyn dezynfekujący, drellka nie wytrzymała i jęknęła cichutko. Mimo że mniej więcej wiedziała co chce zrobić asari, musiała mocno chwycić poręcze fotela, by nie szarpać się pod dotykiem Asai. Pod warstwą krwi i osocza, pokrywającą jej twarz mocno pobladła, a po chwili z jej zaciśniętych kurczowo oczu spłynęła parę kropelek, żłobiąc wyraźne ślady. Mimo to gdy usłyszała spokojny i kojący ton towarzyszki kapkę się rozluźniła, a nawet blado uśmiechnęła. Czując jak powoli rwący ból, ustępuje miejsca chłodnemu, rytmicznemu pulsowaniu otworzyła oczy. Asaia w tym momencie zaczynała owijać wokół jej głowy bandaż, blokując płytkę. Choć sam materiał nie był najprzyjemniejszy w dotyku, a rana bolała przy dotknięciu to Ajia czuła się znacznie lepiej... a w każdym razie takie miała wrażenie. Zerkając dosyć nerwowo na asari i w bok na Aephaxa, cierpliwie czekała aż zabieg dobiegnie końca. Lekko niepewnym ruchem uniosła dłoń, by pomóc Asai, jednak rozmyśliła się i pozwoliła jej skończyć. Gdy ta w końcu skończyła, Ajia pospiesznie naciągnęła na głowę kaptur, by zasłonić zranione miejsce. Nigdy nie lubiła gdy ktoś widział ją w podobnym stanie, a w szczególności gdy były to istoty na których jej zależało. Już miała zacząć przepraszać turianina, gdy usłyszała pytanie asari. Spojrzawszy na nią przepraszająco i z wzrokiem pełnym rozbrajającej wdzięczności powiedziała cicho, lekko schrypniętym i zmartwionym głosem:
-Będę... naprawdę przepraszam, nie powinnam was narażać na podobne rzeczy... po prostu nie mogłam sięgnąć do części przełączników, które wyłączył niechcący Aephax... wiesz te promy nie koniecznie są przystosowane do pilotów mojego gabarytu...-westchnęła-Nie powinnam korygować drugiego pilota... ale nie chciałam żebyśmy się rozbili, tuż po tym jak wyłączyłoby się chłodzenie na reaktorze... Przepraszam Aephax.
Drellka zerknęła jeszcze przepraszająco na turianina, oczekując kolejnych wyzwisk pod swoim kątem, po czym podniosła się z miejsca i zaczęła szukać swojego hełmu. Zlokalizowawszy go w końcu, wbitego gdzieś między siedzenia, ściągnęła na chwilę kaptur, po czym z lekkim stęknięciem wyciągnęła element pancerza. Poza niewielką rysą na lakierze, na szczęście nic mu się nie stało, co stwierdziła z ulgą. Otrzepawszy go lekko, wsadziła go na głowę uważając na ranę i nasunęła ponownie kaptur. Czuła się podle, a do tego cały czas bolały ją rany, choć już nie tak mocno. Przysporzyła tylko kłopotów Asai i Aephaxowi, a dodatkowo nie potrafiła rozgryźć, dlaczego turianin się na nią wściekł. Wyraźnie zmartwiona stanęła przy wyjściu z promu, czekając na swoich towarzyszy. Gdy już wszystko się wyjaśni, bądź nie na statku, miała zamiar odnaleźć Nache i wypytać ją o co jej dokładnie chodziło, a także samemu rozmówić się z miejscowymi, jeśli to będzie konieczne. Miała tylko nikłą nadzieję, że ten dzień nie zaserwuje już wiele gorszych zagrożeń dla jej towarzyszy.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

3 kwie 2014, o 19:54

Strumienie deszczu spływały po jej pancerzu, który był w tej chwili jej jedyną osłoną gdy brakło tarcz. Bez nich straciła sporo ze swojej przeżywalności w razie ewentualnej walki, z drugiej strony to działało w obie strony i jej zdolności mogły sprawić naprawdę porządne zamieszanie. Zwłaszcza że walka mogła wisieć w powietrzu w obliczu tej "paniki" tutejszych i nieznanego wroga.
Gdzieś z tyłu słyszała przed chwilą na nowo lądującego kodiaka - znak że udało im się wrócić bez przeszkód. Za to widok za rogiem rozwiał jej podejrzenia co do niespodzianek, przynajmniej chwilowo. Dwóch ochroniarzy i najprawdopodobnie cywil, który dostał broń do ręki rozmawiali zbyt daleko od Faerie i asari postanowiła podejść do nich i dowiedzieć się o co chodzi w końcu. Słysząc podchodzącą postać, usłyszała też przy okazji jej głos.

- Faerie Nache? Widmo? Miło mi panią poznać... - było słychać w głosie quarianki ślady ekscytacji, powoli zanikające.
- Czy wiadomo już coś o tym, co się tu dzieje? Zjawiska elektryczne przybierają tu niezbyt typowe formy, nawet biorąc pod uwagę znaną normę... Głowy nie daję, ale sądzę że to coś związanego z nią... O, to Szarańcza?

Faerie obróciła głowę w kierunku przybyłej w połowie jej monologu. Broń odruchowo uniosła się ku mówiącej dziewczynie, do wysokości brzucha w pozycji "strzał z biodra", lecz równie powoli opadła w dół. Wyuczonych odruchów najwidoczniej nie dało się wyzbyć od tak.

- Nie było potrzeby brania czegoś lepszego na byle ewakuację. Poza tym od czego ma się głowę i umiejętności, gdy braknie nagle broni pod ręką? - skomentowała Faerie zaskoczenie w słowach quarianki odnośnie swojego uzbrojenia. - Właśnie miałam wyciągnąć coś więcej od tutejszych za rogiem. Zatem jeśli chcesz możesz iść ze mną. Przy okazji nie powiedziałaś jak poszła akcja ratownicza, ani jak się nazywasz. - dodała na koniec i ruszyła niespiesznie ku osobnikom przy barykadzie, przy okazji chcąc z bliska ocenić jej stan, a może nawet ujrzeć jakieś ślady walki i jakieś ciała atakujących ten kompleks.

- Gdzie reszta ocalałych? - odezwała się z pytaniem do rozmawiających, zbliżywszy się bliżej.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Aephax
Awatar użytkownika
Posty: 106
Rejestracja: 5 sie 2013, o 15:50
Miano: Aephaxos Kytham
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Koroner, technik, obibok.
Lokalizacja: kubeł
Kredyty: 14.770

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

3 kwie 2014, o 20:25

- Nie dotykaj mnie!- Koroner nigdy nie przypuszczał, że kiedykolwiek powie to jakiejkolwiek kobiecie niebędącą kroganką ani elkorką. Targnąwszy karkiem jak spłoszone zwierzę zerwał się z miejsca wykręcając się z uścisku przy wtórze urwanego syku i obnażanych kłów. - Mógłbym ci wyciąć jajowody a potem zaszyć tak, że nie zorientowałabyś się do momentu w którym spóźniłby ci się okres.- Minęło kilka dobrych sekund zanim z głośnym świstem wypuścił powietrze przez nozdrza jednocześnie cofając wyciągniętą rękę z palcem chwilę wcześniej wycelowanym w Asaię. Uwagi o kiepskim pilotowaniu udało mu się znosić ale supozycja lekarki o tym, że przez nieudolność lub niewiedzę mógłby skrzywdzić pacjenta była dla niego zniewagą porównywalną z sugestią, że można go uznać za ucieleśnienie ideałów jego rasy. Zabierając hełm bez słowa przeszedł na tył statku by w milczeniu przeczekać resztę podróży. Słyszał, że rozmawiali, kilka razy nawet swoje własne imię, mimo to odezwał się dopiero na lądowisku. Do quarianki.

- Tak to właśnie wygląda. Kompletny bajzel i nieustające pasmo nieporozumień. Neocortex wprawdzie ochoczy, ale amygdala słaba. Nie zwracaj na mnie uwagi, od teraz tylko tu sprzątam.- Niewiele robiąc sobie z faktu, że zeskakuje prosto w kałużę wyszedł Widmu na spotkanie. - O tutaj.- Oznajmił tuż po tym jak asari pozwoliła zadać sobie pytanie o resztę "ocalałych". Tym razem nie polaryzował zasłony hełmu, chciał żeby widziano jego oczy.


- Dziękujemy za pomoc.- Uśmiech, który zagościł na jego twarzy przez półprzejrzystą zasłonę był równie naturalny co pośmiertny wyszczerz zastygłej w agonii trupiej maski. - Udzieloną pospiesznie i bez namysłu. Gdyby nie pani spostrzeżenie na temat zaistniałej tu sytuacji zapewne dalej błądzilibyśmy w burzy nie wiedząc co uczynić.- Cofając się o krok koroner zgiął plecy w małpiej parodii ukłonu po czym odwrócił się do quarianki. - Ani mi się waż.- Warknął półgłosem z hełmem tuż przy jej hełmie. - Nie możesz z nią iść. Jej nie można ufać.- Pod pretekstem czekania na lekarkę postanowił zaczekać przy promie spoglądając na oddalające się Widmo. Powinienem brać z niej przykład- pomyślał- z mądrej Pani Nache, która wie jak obchodzić się z kompanami i nie stara się niepotrzebnie brać na siebie odpowiedzialności. Tas ma rację, diasek wie co nią kieruje. Ale na pewno jest to lepszy kierunek niż ten w którym zmierza nasza hałastra.
Gdyby nie hełm Aephax splunąłby w kałużę.
ObrazekObrazek Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

7 kwie 2014, o 22:00

Nastroje w promie były dalekie od nazwania ich podłymi, ale do dobrych też się nie zaliczały. Udało się uratować strąconą z nieba quariankę i wylądować bezpiecznie, ale w międzyczasie doszło do sprzeczki na tle zawodowym, która tak szybko jak się pojawiła, tak szybko zniknęła lub przynajmniej tak mogło się wydawać.
Asaia opatrzyła drellkę i postarała się, by rana na głowie nie dokuczała jej przez najbliższy czas. Nie pojawiły się żadne z innych objawów wstrząsu mózgu, więc to dobrze rokowało i dawało nadzieję, że podczas misji będzie pożytek z kobiety.

Tymczasem w deszczu doszło do spotkania zarówno Widma jak i Tas, które ta druga mogłaby przypłacić dziurą w bebechach, gdyby Nache miała ciut większe parcie na spust.

Faerie

Zostawiając za sobą rozmawiających koronera i byłą ofiarę wypadku, podeszła bliżej do barykady. Nie było w niej nic zachwycającego, ot półtorej metrowa ściana wszystkiego co wpadło w ręce. Skrzynie, beczki i metalowe płyty ścienne stosowane w tutejszej zabudowie. Pod barykadą siedział jeden z ochroniarzy, trzymając się za ramię i przyglądając się wszystkiemu spod łba, a drugi ochroniarz odciągał na bok technika, który musiał raczej nie przeżyć walki i dołączał do jakiejś naukowiec, leżącej pod drzewem. Sądząc po ich wyglądzie, to strefa nie była do końca bezpieczna przed piorunami. Odnośnie pozostałych śladów walki, to nie było widać nic prócz parujących od gorąca pochłaniaczach ciepła na błotnistej ziemi i osmaleniom na barykadzie.
Na pytanie Faerie mężczyźni spojrzeli na nią, a znany jej już sierżant, odwrócił się do niej.
- Pod górą. Na razie bezpieczni, a kilku innych w punkcie opatrunkowym pod strażą. - odpowiedział i zaraz potem dodał - Mam im powiedzieć, żeby się pakowali bo SOC ich zabierze? Czy jednak nie?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

7 kwie 2014, o 22:37

Asaia upewniła się jeszcze, czy drellka nie ma zaburzeń równowagi ani oddechu, ale wydawało się, że wszystko jest w porządku. Kiedy wychodząc z promu zauważyła stojącego przy nim Aephaxa, skrzywiła się i wydała cichy pomruk niezadowolenia. Quarianka z Widmem chyba już gdzieś odchodziły, ale wyglądało na to, że turianin czekał na nią i Ajię. Nie miała ochoty z nim rozmawiać, ale narastająca w niej złość nie pozwoliła jej milczeć.
- Chcesz się tym zająć? - wyciągnęła apteczkę w jego kierunku, patrząc na niego wściekle. - Od wylotu jestem dla ciebie tylko żartem, może mi więc powiesz, po co mnie ze sobą wziąłeś? Próbowałam okazywać ci chociaż minimum szacunku, ale ja, jak widzę, nie zasługuję nawet na tyle. Co powiedziałam takiego, że prawie wydrapałeś mi oczy? Chcesz się zacząć kłócić teraz o to, kto ma większą wprawę w fachu? Daj mi wykonywać moją pracę i wsadź sobie tę nieposkromioną dumę w swój dekstro-tyłek - warknęła. - Czy tylko ja tu staram się zachować jakiekolwiek pozory współpracy? - spytała, nie oczekując właściwie odpowiedzi.
Parsknęła jeszcze ze złością i odwróciła się, żeby pomóc Ajii wysiąść z promu.

Przez dłuższą chwilę nie odzywała się, nie planując się już wykłócać o swoje, nawet, jeśli koroner jej odpowiedział. To nie był ani właściwy czas, ani właściwe miejsce, żeby ciągnąć tę dyskusję. Zapatrzyła się w pioruny rozświetlające gdzieś nieopodal burzowe niebo i powoli liczyła do dziesięciu.
- Może zorganizujemy ewakuację, tak, jak jest od nas oczekiwane? - rzuciła w powietrze, nie kierując pytania bezpośrednio do nikogo. Nie chciała wtrącać się w rozkazy, ale bezcelowe czekanie też nie miało sensu. Miała nadzieję, że to dla odmiany nikogo nie urazi i nie spowoduje kolejnego wybuchu. Banda paranoików. - Mam zrobić więcej miejsca w promie? Czy chcecie sprawdzić, co się dzieje tam? - machnęła ręką w stronę, w którą ruszyła wcześniej Widmo.
Nie patrzyła ani na Ajię, ani na Aephaxa. Na szczęście hełm ukrywał wściekłość wymalowaną na jej twarzy. Marzyła o tym, żeby w miarę szybko udało im się zrobić, co trzeba i wrócić na Cytadelę. Nie podobał się jej ten przydział, we Flocie wszystko było ustalone i mimo dość niskiego stopnia Asaia zawsze była darzona szacunkiem. Teraz gnoi mnie góra trzydziestoletni turianin z kompleksem boga.
Zacisnęła zęby i czekała na podjęcie decyzji.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

8 kwie 2014, o 07:26

Przystanąwszy na chwilę, Asaia mogła ją przebadać, drellka spoglądała dosyć zaniepokojonym wzorkiem na asari. Jeśli nie ja... to kto ją tak wkurzył?. Nie miała jednak sposobności by cokolwiek powiedzieć, gdyż w tym momencie kobieta wyszła z promu. Podążywszy za nią, starała się iść w miarę ostrożnie i powoli, by o nic się nie potknąć. Przystanąwszy tuż obok wyjścia zatarasowanego teraz zarówno przez turianina jak i lekarkę, rozejrzała się spokojnie wokół, krzywiąc się lekko gdy skóra na jej twarzy naciągnęła się poruszając uszkodzoną płytką. Nigdzie nie mogła dostrzec quarianki. Uniósłszy dłoń, aktywowała proces uszczelniania w hełmie i skoncentrowała się na swoich towarzyszach. Ton głosu asari spowodował u niej odruchową chęć cofnięcia się o krok, jednak gdy umysł drellki pojął, że nie jest on wymierzony przeciwko niej uspokoiła się trochę. O co im chodzi? Arashu... jęknęła cicho A więc to ją, nie mnie obraził Aephax... co za dupek. myśląc o tym pokręciła lekko głową Nie mogę pozwolić, by dalej to tak wyglądało. Mamy zadanie, a tak oni mogą się zaraz pozabijać. Nim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, zobaczyła wyciągnięta w swoją stronę dłoń Asai. Chwyciwszy ja niepewnie, podeszła do krawędzi promu i zgrabnie zeskoczyła, wyjątkowo nie wpadając w żadną kałużę. Stanąwszy odrobinę pewniej na śliskim podłożu, powiedziała cicho i spokojnie:
-Przestańcie, proszę. To nie ma chwilowo sensu, w szczególności ze oboje jesteście na siebie chwilowo skazani, a ja nie pozwolę się wam pozabijać.-po chwili spojrzała na Aephaxa i powiedziała odrobinę chłodniejszym tonem- I nie życzę sobie wyzwisk, ani nieuzasadnionej krytyki pod kątem reszty załogi, czy to jasne? Każdy umie co innego i od tej pory nie wchodzicie sobie w kompetencje.
Pokręciwszy lekko głową, stanęła pomiędzy nimi, by żadne nie miało głupich pomysłów. Bogowie... nie nadaję się do tego. Nienawidzę rozkazywać innym, to jakbym odbierała im wolność i nawet nie oferowała nic w zamian. I ta cholerna odpowiedzialność. Arashu, daj mi siłę. sytuacji dodatkowo nie poprawiał ton Asai. Ajia nic nie mogła poradzić na to, że odruchowo czuła się winna. Inny przywódca, bardziej charyzmatyczny i stanowczy mógłby zdusić problem w zalążku, a ona tylko błądziła. Nie trzeba było widzieć jej twarzy, by odczytać z postawy ciała jak bezsilna i osamotniona się chwilowo czuje. Po dłuższej chwili, gdy monotonne błyski i szum deszczu trochę ją uspokoił powiedziała swoim normalnym tonem, w którym pobrzmiewały echa ostatnich emocji:
-Tak, musimy pomóc tym ludziom, w końcu po to tu jesteśmy. -po chwili przerwy dodała- Nie musisz. W tych promach praktycznie nie da się zrobić wiele więcej miejsca, a przy takich warunkach nie podejmę się pilotażu gdy choć jeden pasażer będzie nieprzypięty. Sądzę, że powinniśmy sprawdzić co się tam dzieje.
Mówiąc to ruszyła spokojnym krokiem w stronę budynku, za którym zniknęło Widmo. Mogła tylko cieszyć się, ze wizjer zakrywał jej twarz. W tym momencie jej mimika i wyraz oczu tylko by zaszkodziły. Atmosfera i niesnaski między jej towarzyszami, wręcz dosłownie ją zatruwały co odbijało się teraz na niej. Jej zdaniem każdy zasługiwał na elementarny szacunek, nawet jeśli nie darzyło się go szczególnym poważaniem. Szkoda tylko że wszyscy tak szybko o tym zapominali. Obejrzawszy się za siebie, bez cienia satysfakcji stwierdziła że asari i turianin za nią podążają. Nie mogła określić ich nastroju, choć miała nadzieję, że chwilowo powstrzymają się od dalszych kłótni. Zszedłszy z cichym pluskiem, na żwirową ścieżkę Ajia rozglądała się wokół uważnie. Parę drzew nie przykuło specjalnie jej uwagi, jednak barykada i mężczyzna odciągający na bok trupa. Cóż mogła się tego spodziewać. Zbliżając się, dostrzegała coraz więcej szczegółów. Osmalona barykada, parujące pochłaniacze ciepła, wszystko to razem jednoznacznie świadczyło o niedawnym boju. Przystanąwszy w końcu, powiedziała odrobinę głośniej niż normalnie, by strażnik mógł ja dosłyszeć:
-Jestem Ajia Paran, sierżant SOC. Chcecie stąd ewakuować swoich ludzi, zgadza się? Muszę wiedzieć ilu ich jest, w jakim są stanie oraz co was atakuje. Ostrzegam że nie będę w stanie zabrać zbyt wiele osób jednym rzutem, przy tych warunkach atmosferycznych i nie mam zamiaru narażać moich ludzi, nie znając sytuacji.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

8 kwie 2014, o 17:13

Teren pola bitwy w samym środku burzy, uroczy widok i jakże znany Faerie. Nie była tutaj jednak po to, by oceniać widoczki lecz zdobyć informacje a przy okazji też wyciągnąć z tarapatów tutejszych. Zwłaszcza że turianin zdawał się mieć jakiś problem do asari i całego otoczenia, przez co nie kwapił się do zrobienia czegokolwiek. I jeszcze te słowa o braku zaufania do niej. Na boginię, czy on myślał że wszystko pójdzie wedle jego myśli i pragnień? Przez chwilę miała ochotę przejechać się po nim ostro i przetrzeć jego gębą podłoże z błota, ale powstrzymała się. Nie zamierzała dać się sprowokować do ewentualnej bójki przez byle dupka z SOC.
Teraz spojrzała na sierżanta, który wyczekiwał jej odpowiedzi. Ewakuacja przy takich warunkach była zbyt ryzykowna i to właśnie miała zamiar powiedzieć, gdy uprzedziła ją drellka, która podeszła do nich spokojnie. Wydawała się spokojniejsza niż ten cały Aephax i bardziej rzeczowa.

- W pierwszym rzucie zapewne polecieli by ranni. Ale moim zdaniem z ewakuacją lepiej trochę się wstrzymać, o ile nie jest to kwestia minut i stawiania wszystkiego na jedną kartę. Pogoda nie sprzyja lotom promem, błyskawice uderzają zbyt często i zbyt blisko przez co moglibyście nie dolecieć do fregaty. -[ odezwała się Faerie gdy Ajia skończyła mówić. Sama też z chęcią by się w końcu dowiedziała co takiego atakuje tutejszy kompleks. Jeśli jednak tutejsi uprą się pierw ewakuować... hej, nie zamierzała im tego utrudniać i zabraniać. - Przydałyby się też informacje o napastnikach, jak dawno był ostatni atak i czy nacierają tylko z jednego kierunku. Można by wtedy pomyśleć o tymczasowym wsparciu obrony lub innym rozwiązaniu, które by wam pomogło.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Tas’Neda nar Rayya
Posty: 186
Rejestracja: 22 sie 2013, o 13:50
Miano: Tas'Neda nar Rayya
Wiek: 35
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Podróżnik
Status: Łażenie po Żniwiarzu.
Kredyty: 5.500

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

10 kwie 2014, o 13:15

No i świetnie. Kwestia ewakuacji przypomniała Quariance o jej statku. Jak nie da rady sam wypłynąć, po wszystkim będzie trzeba poprosić personel stacji o pomoc... I ewentualną naprawę. Słuchała całej dyskusji z rosnącym niedowierzaniem...
- W obecnych warunkach atmosferycznych ewakuacja promem to większe zagrożenie życia niż ewentualni napastnicy... - powiedziała więc poprzez omni-klucz - Rannych nie powinno się narażać na dodatkowe ryzyko, tylko odseparować w pomieszczeniu jak najłatwiejszym do obrony, i zająć się nimi na miejscu. Do tego zestawić wszystko, co wiemy o przeciwnikach i zaminować trasy którymi prawdopodobnie będą się poruszać ładunkami o mocy, która nie uszkodzi struktury budynków... - urwała, po czym nieco zawstydzonym głosem dodała:
- Jeśli za bardzo się rządzę, dajcie znać, dobrze? Kiedyś pracowałam w zgranej ekipie.
Jednocześnie postanowiła coś sprawdzić. Wzięła oszczep, po czym rozejrzała się po okolicy używając celownika termicznego... może w ten sposób czegoś się dowie?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Bonusy:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWyświetl wiadomość pozafabularną

Statystyki broni własnej roboty:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Aephax
Awatar użytkownika
Posty: 106
Rejestracja: 5 sie 2013, o 15:50
Miano: Aephaxos Kytham
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Koroner, technik, obibok.
Lokalizacja: kubeł
Kredyty: 14.770

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

10 kwie 2014, o 22:35

Dupek z SOC wysłuchał uwag Ajii i lekarki bez słowa zażalenia czy protestu. Odwrócony półprofilem dawał znać o tym, że przyjmuje polecenia do wiadomości urwanym parsknięciem lub nieznacznym skinieniem głowy. W pewnym sensie wziął sobie nawet ich słowa do serca, dał temu świadectwo nie zagłuszając ich pierdzącymi odgłosami w połowie zdania choć ochotę miał wielką. Powściągliwość w tym względzie uznał za niezły początek dalszej współpracy. Wojsko zupełnie wbrew swoim pierwotnym założeniom uodporniło go na krytykę i oduczyło subordynacji a bardziej niż reszta jego załogi obchodziła go teraz Nache. Przyglądając się jej zmrużonymi oczami z daleka taksował ją podczas rozmowy z sierżantem. Wciąż nieufny i zdystansowany zdecydował się podejść dopiero w momencie w którym dostrzegł wleczonego trupa.

- Wieje tu po jajach. Nie wychylaj się za bardzo.- Rzucił do Tas ruszając w kierunku drzewa i ułożonych pod nim ciał. Przez chwilę zastanawiał się czy zapytać o samych napastników ale podchodząc bliżej usłyszał, że Widmo go uprzedziło. Zdecydował się przystąpić do wstępnych oględzin wychodząc z założenia, że rany powiedzą mu więcej. Położenie ciał zostało bezpowrotnie zburzone podobnie jak ślady z miejsca zdarzenia. Skoncentrował się więc na obrażeniach zewnętrznych i śladach na odzieży, póki co "na sucho" to jest bez cyfrowej symulacji zwłok.
ObrazekObrazek Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

12 kwie 2014, o 14:54

Asaia

Po kilku ostrych wypowiedziach jakie każde z trójki wypowiedziało, Aephax i Ajia wyszli z promu idąc tam, gdzie udało się Widmo. Może asari chciała iść z nimi, a może potrzebowała chwili by ochłonąć lub zrobić porządek, ale tak czy siak wciąż znajdowała się w pobliżu promu, na środku placu. Ogień wydobywający się z wraku Kodiaka powoli przygasał pod naporem nieustającego deszczu. Grób żołnierzy Przymierza, którzy lecieli z pomocą i mieli więcej niż twarde lądowanie.
Coś jednak zwróciło w nim uwagę Asaii. Może to było tylko falowanie powietrza wywołane przez różnicę temperatur, lub jakiś cień, ale zdawać by się mogło, że lekarka dostrzegła jakiś ruch w pobliżu wraku.

Aephax

Jeżeli chodzi o ułożenie ciał, to prawdopodobnie obecni tam ludzie nie brali pod uwagę tego, że ktoś będzie próbował wyciągać jakieś poszlaki z tego. Kiedy turianin podszedł bliżej do ciał, mógł się przyjrzeć widocznym obrażeniom. Twarz kobiety była praktycznie nie do zidentyfikowania z powodu doznanych oparzeń i zwęglenia się tkanki. Prawdopodobnie bezpośrednie trafienie piorunem było przyczyną zgonu z braku innych widocznych miejsc, gdzie mogłaby doznać dodatkowych obrażeń zewnętrznych. Nie miała szans. Problem polegał na tym, że góra głowy i włosy się nie stopiły, więc piorun musiał ją trafić prosto w twarz.
Mężczyzna dostał trafienie w klatkę piersiową i jak w poprzednim przypadku, wszystko wskazywało na piorun. Śmierć musiała nastąpić z powodu zatrzymania akcji serca. W tym przypadku można było dywagować nad tym, czy reanimacja na coś by się zdała. Najwidoczniej walka była tak zacięta, że nie zwracali uwagi na to, czy ktoś padł, czy też nie.

Tas’Neda, Faerie, Aji, Aephax

Słysząc wszystko co mówiły do niego trzy stojące przed nim kobiety, sierżant odezwał się przez ramię do stojących za nim mężczyzn.
- Nigel, ty i Jorge weźcie Lee do ambulatorium i odpocznijcie trochę. Mam przed sobą wprowadzenie dla tych pań. - najwyraźniej spodziewał się, że będzie to długa rozmowa, a jego ludziom przyda się wolne. Tak więc obaj ludzie z którymi rozmawiał podeszli do siedzącego pod barykadą, chwycili go i zaczęli z nim iść, prowadząc rannego do zabudowań.
Stojący w deszczu ochroniarz z Elanusa spojrzał na swojego człowieka, który obserwował teren za barykadą, a potem na leżące na ziemi ciała, którym przyglądał się turianin.
- Po śmierci tej dwójki to na terenie stacji jest dwudziestu trzech pracowników z czego trzynastu rannych. - odwrócił wzrok od poległych i skierował go na asari - Nie wiem kto nas atakuje, nie wymyśliliśmy dla nich jakiejś nazwy, może będzie się chciało. - wolną ręką przejechał po swoich mokrych włosach i najwyraźniej zastanawiał się, co jeszcze powiedzieć, lub może jak coś powiedzieć - Te istoty... one waliły do nas błyskawicami. Pioruny w nie uderzały, a one potem nas atakowały tym.
Na wypowiedź quarianki James niedbale machnął ręką - Jeżeli masz jakieś miny to zakładaj je. My nie potrzebowaliśmy wybuchów, by odstraszać lokalne zwierzęta, więc nic takiego tutaj nie znajdziesz.

Tas


Termowizja nie pomagała wcale w próbie znalezienia kogokolwiek innego prócz obecnych na miejscu osób. Chyba, że liczyć można było małe rozbiegane stworzenia, które widać było w lesie. Tutejsza fauna.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

12 kwie 2014, o 18:00

Po krótkiej reprymendzie udzielonej przez Ajię, asari westchnęła po raz kolejny i automatycznie przetarła wizjer w hełmie, mimo świadomości, że nic jej to nie da. Aephax nie odpowiedział na jej wyrzuty, nawet na nią nie spojrzał. Przewiesiła więc torbę przez ramię i skinieniem głowy odpowiedziała na decyzję drellki. Nie chciało się jej już dłużej tego roztrząsać. Może problem rozwiąże się sam. Z czasem.

Przez dłuższą chwilę jeszcze wpatrywała się w burzowe niebo. Obserwowanie pojawiających się rysunków błyskawic zaabsorbowało ją na tyle, że otrząsnęła się dopiero w momencie, kiedy jej towarzysze byli w połowie drogi do budynku. Widząc, że zaczynają rozmowę z pozostałymi obecnymi, ruszyła w ich stronę, przeczesując wzrokiem plac. W połowie drogi zwolniła jednak i w końcu zatrzymała się, mrużąc oczy.
- Co jest? - mruknęła, czując dreszcz przebiegający po plecach.

Kodiak płonął nadal, płonął już najwyraźniej dość długo, więc czy było możliwe, żeby ktoś przeżył...? Jeśli nie, to czym było coś, co mignęło jej między płomieniami? Rzuciła okiem w stronę pozostałych. Nikt nawet nie zwracał na nią uwagi. Po Aephaxie nie spodziewała się zresztą zainteresowania, widząc, jak już pochyla się nad jakimiś zwłokami. Cała reszta zajęła się rozmową z sierżantem. Zaklęła cicho pod nosem i wyjęła pistolet. Okrążając powoli palący się wrak, nałożyła na siebie barierę i odbezpieczyła Falangę.
Intensywnie wpatrywała się w punkt, w którym przed chwilą spostrzegła coś niepokojącego. Była chętna na wzięcie udziału w ewakuacji, ale może niekoniecznie jako kolejna ranna. W jednej ręce trzymała broń, a wokół drugiej pojawiła się pulsująca błękitna poświata. Asaia była gotowa w każdej chwili wyprowadzić szybki biotyczny atak i zatrzymać wroga w zastoju, jeśli tylko doszła do wniosku, że stanowi on dla niej zagrożenie. Miała jednak cichą nadzieję, że tak nie będzie.

Robiąc szerokie półkole, zbliżała się do kodiaka, coraz lepiej widząc przestrzeń za nim. Może się jej przywidziało, ale w miejscu takim, jak to, ostrożności nie mogło być zbyt wiele. W pełni skupiona, robiła krok za krokiem, wypatrując kolejnego poruszenia.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Aephax
Awatar użytkownika
Posty: 106
Rejestracja: 5 sie 2013, o 15:50
Miano: Aephaxos Kytham
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Koroner, technik, obibok.
Lokalizacja: kubeł
Kredyty: 14.770

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

12 kwie 2014, o 21:03

Bezpośrednie trafienie przez piorun ze skutkiem śmiertelnym na otwartej powierzchni było równie prawdopodobne jak to, że Hierarchia Turian zastosuje się do tegorocznego limitu produkcji pancerników, a on właśnie miał przed sobą dwa takie przypadki spowodowane w przypuszczalnie w niezbyt odległym od siebie czasie. Kręcąc z niedowierzaniem głową podniósł się znad ciał nawet ich nie dotykając pomimo początkowego zamysłu rozcięcia odzieży w poszukiwaniu ewentualnych znamion porażenia.

- Waliły piorunami.- Powtórzył za sierżantem odchodząc od drzewa i podchodząc bliżej barykady. - Cokolwiek się tutaj wydarzyło nie mam prawie żadnych wątpliwości co do tego, że tamta dwójka dostała takim wyładowaniem. U niego zfibrylowana pikawa, u niej przywęgliły się nawet zęby, tfu.- Skrzywił się na samo wspomnienie smrodu który doleciał go nawet pomimo deszczu i hełmu. - Dwudziestu trzech.- Zacukał się szukając rozbieganym spojrzeniem wzroku Ajii. - Dla naszego promu to dwa kursy. Dwa minimum jeśli muszą być przypięci, martwych nie wliczamy, oni nie muszą.- Dodał skinąwszy w kierunku drzewa. Nie uśmiechało mu się zostawać tu ani chwili dłużej i gdyby nie warunki i niedawne problemy w kierowaniu promem wyniósłby się stąd jak najszybciej. Ciszę rozmyślania przerwało echo gromu.

- To o czym mówicie...- Powiedział po chwili zamyślenia patrząc na błyskające niebo. - Jak w zasadzie wyglądają? Czym właściwie są? Tkankowce? Plazmowce? Krzemowce? Zarejestrowaliście je na czymkolwiek?- Zastanawiał się nagabując sierżanta równie zaintrygowany co zaniepokojony.

- Póki co możemy sami rozejrzeć się po ambulatorium. Przygotować rannych na podróż, szczęśliwie mamy ze sobą lekarkę, wprawioną zarówno w...- Turianin urwał w połowie zdania orientując się, że cały przekąs trafił szlag. Asai nie było w pobliżu.
ObrazekObrazek Obrazek
Tas’Neda nar Rayya
Posty: 186
Rejestracja: 22 sie 2013, o 13:50
Miano: Tas'Neda nar Rayya
Wiek: 35
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Podróżnik
Status: Łażenie po Żniwiarzu.
Kredyty: 5.500

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

14 kwie 2014, o 00:14

Niedawno po prostu pokręciłaby głową, słysząc to. Stworzenia, które atakują piorunami? Absurd jak z tandetnych vidów, które oglądała dwa... nie, dziesięć lat temu, z innymi... A teraz? Widziała coś takiego w lesie. To, co mówił ochroniarz tylko potwierdzało już wcześniejszą teorię... Pokręciła głową na myśl o zakładaniu min przeciw czemuś takiemu. Wybuch tylko by je wzmocnił...

Słuchała też wypowiedzi Aephaxa.
- Dwa kursy to ryzyko, ale jak sytuacja jest zgodna z opisem, konieczne...
Zerknęła mimowolnie w stronę jeziora, jakby oczekiwała że jej pojazd magicznie się pojawi. Pewnie i tak by go stąd nie widziała, głupia...
- Aephax, pamiętasz? Tam w lesie widziałam jakąś postać w błyskawicy...
Zmroziło ją momentalnie. Czy znaczyło to, że tylko uśmiechowi losu zawdzięczała życie? Jednocześnie jakaś część jej umysłu próbowała przypisać tamtą sylwetkę do jakiegoś znanego sobie gatunku, inteligentnego czy nie... No i jeszcze jedno.
- W każdym razie, pomijając ludzi w budynku oraz nas nie ma tu żadnych istot przypominających to, co widziałam. Żadnych. Albo to coś nie wydziela ciepła przy poruszaniu się, a przecież to opiera się o błyskawice, albo... sama nie wiem, to ciało nie istnieje i jest złudzeniem? Keelah, to nie ma sensu! - złapała się za głowę, próbując wymyślić jeszcze coś. W końcu wiedziała co powiedzieć.
- Przepraszam, podejmowaliście jakieś akcje przeciw tym stworzeniom? Podniesione głosy, wystrzały z broni, kierowanie na nie latarek, cokolwiek co mogło sprowokować atak?
Dowiedzieć się jak najwięcej. Jak najszybciej zakończyć ten nowy koszmar, który niszczył odpoczynek po niedawnym koszmarze. Wydobyć statek. Wynieść się stąd... Ponoć Salarianie mają ładną planetę. I przede wszystkim, zabezpieczyć się by dożyć tego... - tu przygotowała kamuflaż taktyczny, by odpalić go po rozmowie.
Ostatnio zmieniony 14 kwie 2014, o 10:29 przez Tas’Neda nar Rayya, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
Bonusy:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWyświetl wiadomość pozafabularną

Statystyki broni własnej roboty:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

14 kwie 2014, o 07:26

Ajia ze spokojem wysłuchała uwag widma i quarianki. Obie kobiety miały rację, jednakże sądząc po sytuacji panującej wokół ani personel stacji, ani ekipa ratunkowa nie mogły sobie pozwolić na zbyt długie zwlekanie. Nawet jeśli pozornie warunki pogodowe chwilowo odrobinę złagodniały, to szanse na znacznie lepszą pogodę do lotów w najbliższym czasie były raczej znikome. Z drugiej strony wątpiła też, by generatory tarcz promu przetrwały więcej niż tuzin przeciążeń, jakie wytwarzały wyładowania atmosferyczne. W końcu nikt nie projektował ich do podobnych celów. Przeniósłszy ciężar ciała na drugą nogę, założyła ręce na piersiach. Musiała się zastanowić, co teraz stanowiło większy priorytet i mogło stwarzać większe zagrożenie dla obydwu grup. Drellka wierzyła w swoje zdolności pilota, jednak nadal była lekko ogłuszona po wypadku, a nikt nie byłby w stanie jej zastąpić. Prom zresztą też posiadali tylko jeden. Paradoksalnie, w tym momencie wydawało się, iż dużo lepszą opcją była tymczasowa odmowa współpracy z Widmem i wylądowanie fregatą na powierzchni planety. Nie było jednak sensu płakać nad rozlaną wodą, w szczególności że jak sama mówiła mają tu misję do wykonania. Arashu... jeśli uda mi się to przeżyć, to na miłość boską biorę półroczne zwolnienie od psychiatry... mogą mi nawet wystawić żółte papiery, mam to w dupie. Z zamyślenia wyrwały ją słowa mężczyzny. Trzynastu rannych... jeśli żaden z nich nie może siedzieć, a muszę to założyć, to an pokład zmieści się góra siedmiu, plus Aephax jako drugi pilot i Asaia jako opieka medyczna... to daje jakieś dwa kursy, oraz kolejne dwa na zdrowych, o ile wszystko pójdzie gładko. Dużo jednak ważniejsze i szokujące wydały się jej informacje o przeciwnikach. Choć trudno jej było w nie uwierzyć, to niestety obok i przed sobą miała namacalny dowód tych słów. Amonkiro, coś co jest w stanie przekierować taki ładunek... nie chcę nawet myśleć z czego to musi być zbudowane. Jeśli jest to istota organiczna, to musi to być jakiś łuk nadprzewodnikowy... coś o praktycznie zerowym oporze, inaczej ich układ nerwowy usmażył by się w ciągu paru sekund. Bogowie, w co myśmy się wpakowali?. Pokręciwszy lekko głową, westchnęła ciężko i powiedziała swoim normalnym cichym i spokojnym głosem:
-Nie dwa tylko cztery, jeśli część rannych może siedzieć to trzy. Przy czym i tak musimy poczekać chwilę, jeśli w połowie lotu nie chcemy obudzić się ze stopionym generatorem tarcz. Czy te istoty tylko przekierowywały błyskawice, czy też "magazynowąły" je w sobie na jakiś czas?-wtem dosyć nerwowo rozejrzała się wokół. Nigdzie nie mogła dostrzec Asai. Bogowie... oby nic jej nie było. Cholera jasna... jęknęła ostatnie dwa słowa i poprawiwszy chwyt na Motyce, powiedziała:
-Aephax zostań tu chwilowo i dowiedz się do końca, co jest grane. Ja idę poszukać Asai.
Po tych słowach obróciła się wokół własnej osi i półbiegiem ruszyła w stronę lotniska. Po chwili dostrzegła asari, jednak coś było zdecydowanie nie tak. Oprócz błyskającej lekko w deszczu tarczy, otaczała ja również fioletowawa biotyczna Bariera, czy jak tam nazywała się ta zdolność. Sama nigdy nie była biotykiem i nie interesowała się zbytnio samym zagadnieniem. Niebieskoskóra kobieta trzymała w dłoniach pistolet, bo nic innego nie wyjaśniałoby podobnego ułożenia rąk i dłoni. Musiała coś tam dostrzec, sądząc po powolnym kroku, w jakim okrążała płonący wrak. Bogowie, co tam przewozili?Instalacja elektryczna i reaktor wypalają się raczej szybko, jeśli nie dojdzie najpierw do wybuchu... przemknęło jej przez głowę. Drellka była jednak daleko bardziej skupiona na dotarciu do asari. Po ostatnich wiadomościach... cóż, wolała nikogo nie narażać na podobne ryzyko, nawet wrogów. A Asaię lubiła, co dodatkowo pogłębiało w niej chęć pomocy. Włączywszy w hełmie przekaz głosowy, powiedziała dosyć podenerwowanym i zaniepokojonym tonem, nie przestając biec:
-Asaia uważaj. Miejscowi twierdzą, że są tu jakieś istoty, potrafiące kontrolować wyładowania atmosferyczne. To one zabiły tych ludzi.
Gdy zbliżyła się już na odległość pozwalającą na skuteczny ostrzał, uniosła broń i zwolniła kroku, przechodząc w szybki chód. Nie mogła sobie teraz pozwolić na nadmiar emocji, czy uczuć, jeśli chciała skutecznie pomóc medyczce. Przyspieszony oddech Aji i ćmienie w głowie nijak nie pomagały jej w tym zadaniu. Mimo to drellka próbowała się skupić i cały czas mieć na oku wrak Kodiaka. Jeśli tylko coś niepokojącego pojawi się w jej celowniku i spróbuje zaatakować Asaię, drellka zacznie strzelać, wykorzystując specyficzny mechanizm spustowy karabinu, wymuszający ręczne "potwierdzenie" każdego kolejnego strzału z serii. Nie mogła ryzykować użycia Min Zbliżeniowych, w szczególności w pobliżu ognia, ponieważ mogłaby wtedy trafić również asari. Bogowie, błagam... niech to będzie tylko cień, poblask, jakiś cholerny varren, ale nie jedna z tych maszkar.... Myśląc o tym zbliżała się coraz bliżej, będąc w pełnej gotowości do obrony towarzyszki.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: [Pogranicze Keplera > System Newton > Ontarom]

14 kwie 2014, o 12:50

Pioruny uderzające w istoty, które potem tą energię wyzwalały w ataku. Wydawało się mało prawdopodobne aby takie stworzenia istniały. Faerie już wolała być bliższa teorii, że to może jakaś eksperymentalna technologia ściągająca błyskawice do kombinezonu, by potem użyć go przeciw oponentom. Nie mając jednak póki co żadnych dowodów na poparcie tej, teorii asari wolała zostawić ją dla siebie. Ci z SOC zaczęli zabierać się za swoją robotę czyli pomoc rannym, więc Faerie równie dobrze mogła dowiedzieć się więcej odnośnie tego co się tutaj dzieje.

- Kiedy zaczęły się te ataki? Wydarzyło się może coś w tym czasie, co można powiązać z tym problemem? - odezwała z kolejnymi pytaniami, obserwując reakcje odpowiadających. Wolała zakładać pesymistyczną wersję, że ten cały burdel na jaki się natknęli jest spowodowany eksperymentem naukowców z tej placówki, a który wymknął się z pod kontroli.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice

Wróć do „Galaktyka”