Wyświetl wiadomość pozafabularną
Klub Fenix ciągle był zamknięty dla postronnych gości. Przy wejściu Garfield dał znak swoim ludziom i odłączył ich, każąc im odejść na drugą stronę ulicy i stamtąd do kawałek dalej oddalonego baru, gdzie mieli siedzieć i czekać na cynk. Sasha nieznacznie wycofała się, nagle przerażona pomimo umowy, jaką zawarł Artur junior. On sam również miał marsową minę, nie chcąc się konfrontować z surowym rodzicem. Andy ściągając hełm, wkroczył pierwszy wyjątkowo pewnym siebie krokiem, kiwając ochroniarzowi na wejściu i prowadząc wszystkich za nim.
Nie zmieniło się prawie nic – salarianin nadal serwował jednemu cepowi, dwóch ciągle czatowało przy loży Foxleya, a jeden z nich stał na przejściu. Chyba jedynie była rotacja, aby nikt nie sczezł z nudów.
Tak czy siak, gdy tylko młoda para podeszła niepewnie do stolika, Garfield odchrząknął. Biznesmen uniósł wzrok nad pada, spoglądając najpierw na Andy'ego, potem na Sashę, a dopiero na końcu na Artura, który zakładając ręce za plecami, ściskał dłonie w pięści, aby choć odrobinę powstrzymać ich drżenie. Po krótkiej chwili ciszy, ignorując na razie najemników, nawet jeśli któryś chciał coś przebąkiwać, mężczyzna odezwał się:
—
Wyglądasz jak bezdomny.
—
To twoje pierwsze słowa? Porwano mnie, chcieli sprzedać na czarnym rynku, a ty jedyne, co potrafisz robić, to krytykować? — wycedził chłopak, prostując się. Twarz mu nieco pochmurniała i większość wahania, jakie objawiał, zniknęła wraz z pierwszymi słowami ojca.
—
Sam sobie na to zasłużyłeś, szukając taniej rozrywki u kurew — odpowiedział starszy Artur, kompletnie bez emocji.
—
Nie jestem kur...
—
Więc zanim doprowadzisz siebie do porządku i przestaniesz przynosić mi wstyd i ból głowy od tuszowania sprawy, będziesz musiał zmężnieć — wtrącając się bezceremonialnie w pół słowa Sashy, Foxley skinął na jednego z ochroniarzy, który najwyraźniej wiedział, co ma zrobić. Wyciągając pistolet z kabury, chwycił ramię juniora i wcisnął mu w dłoń broń, podczas gdy zaskoczony chłopak stał sparaliżowany. —
Skoro tak łatwo dałeś się oszukać, musisz to teraz naprawić. Oko za oko. Strzelaj.
—
C-c-o? Nie... nie zrobię tego — powiedział tylko, już słabszym głosem i z wyraźną konsternacją na twarzy, dopiero po chwili zmuszając się do ruchu, którym było odrzucenie pistoletu. Po raz pierwszy przy tym na twarz seniora wyślizgnął się grymas, emocja zwana niezadowoleniem.
—
W takim razie niech któreś z was zabije łaskawie dziewczynę. Może nawet wpadnie za to za chwilę bonus — oczy Foxleya skierowały się w tym momencie na wszystkich — Ericha, Alanę, Carlosa, Crassusa i Fulvinię, wyraźnie ich prosząc o tę przysługę. Sasha w tym czasie wzburzyła się, parskając i sama wyciągając swoją broń, której nikt jej wcześniej nie zabrał.
—
Chyba ocipiałeś, że będę stać i patrzeć, jak handlujesz moim życiem, staruchu — rzuciła, drżącą dłonią celując w Foxleya. Andy nie ruszył się z miejsca, obserwując całą sytuację z rozbawieniem na twarzy, ochroniarze natychmiast wstali, ale największym zaskoczeniem był młodszy Artur, który chwycił za rękę dziewczyny, próbując ją opuścić.
—
Nie komplikuj, Sashka — rzucił znacznie przyciszonym tonem, by po chwili głośniej rzucić w stronę najemników z naciskiem na ostatnie słowa: —
Nie zgadzajcie się. Po prostu sobie już idźcie.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDedlajn 30 sierpnia wstępnie EOD
Fulvinia afk, nie liczymy jej do postów