Sur'kesh. Macierzysta planeta Salarian, jednej z najinteligentniejszych ras, której przedstawiciele nie zawsze dożywali czterdziestki.
Siedząc w promie należącym do jakiejś firmy przewozowej, Konrada zastanawiała pewna rzecz. Skoro odkrycia naukowe salarian pozwalały im niejako wyznaczać kierunek rozwoju technologii i nauki, to dlaczego nie pracowali nad metodami wydłużenia życia swoich obywateli?
U ludzi coś takiego było czymś naturalnym. Na początek zawsze brano pod uwagę zdrowe odżywianie się, potem walkę z chorobami, a w dalszej kolejności zabiegi medyczne i terapie mające sprawić, że przeciętna dożywalność przekroczyła setkę. Dlaczego więc płazy nie pracowały nad czymś takim? A może robiły to, ale bez zadowalających rezultatów? Tak wiele niewiadomych i... w zasadzie to go tak bardzo nie interesowało. Po prostu ta myśl pojawiła się podczas czekania, aż prom przejdzie przez odprawę celną. Biologia nie była jego ulubioną dziedziną, a raczej maszyny, komputery, programy i oprogramowanie. No i z racji zawodu, również broń, ale to nie aż tak bardzo jak poprzednie tematy.
Siedząc sobie wygodnie w fotelu i rozglądając się po bokach, zastanawiał się, co to tak długo trwa ta odprawa. Pozostałe istoty w jego przedziale wyglądały tak, jakby myślały podobnie o tej niedogodności. Chyba jednak trzeba się było tego spodziewać, w końcu nie co dzień odbywa się Konwencja naukowa i to w miasteczku naukowców, na planecie naukowców.
Ubrany był w swoje cywilne rzeczy, by nie zwracać na siebie za bardzo uwagi, ale w swoich bagażach miał mundur Przymierza, oraz broń. Jego Huragan, oraz Predator nie miały być jego głównym argumentem, a raczej straszakiem, mającym trzymać kłopoty z dala od niego. W końcu gdyby musiał brać udział w jakiejś walce, to korzystałby ze swojego omni-klucza. Co prawda miał też w luku bagażowym swój pancerz, ale raczej nie było sensu w nim chodzić.
Mimo jednak cywilnego ubioru, to nie przybył na Sur'kesh w ramach rozrywki. Co to, to nie. Rozrywkę miał kilka dni wcześniej i do tej pory czuł gorące usta Pixie na swoim...
Aż pokręcił głową, by odpędzić od siebie te wspomnienia. Jeszcze tego by mu brakowało, by stanął mu, podczas podróży "PKSem".
Wracając do tematu, miał zamiar udać się do kilku miejsc w Equilor, by poddać analizie kilka ciekawych rzeczy na jakie trafił podczas swoich eskapad.
Były to między innymi rzeczy przechwycone od agentów Cerberusa, ale też była tam jedna technologia, z którą był związany emocjonalnie. Przez miesiące nie chciał tego dać nikomu do zbadania i utrzymywał to w tajemnicy. Uważał, że galaktyka nie jest gotowa na coś tak niebezpiecznego i powinno to być zniszczone. Jednak w egoistycznym odruchu zachował dla siebie jedno z ostatnich, jeżeli nie ostatnie, nagranie pomocy wysłane z zapomnianej przez wszystkich planety. Co było w tym tak niezwykłego? Otóż nie zawierało ono ścieżki dźwiękowej, a jednak każdy słyszał głos ważnej dla niego osoby, która wołała go o pomoc. Przeważnie ta osoba była martwa. Niesamowita technologia, od której wszystkich mogłyby przejść ciarki. A on, Konrad Strauss był jedyną osobą, która widziała niesamowite, niebojowe zastosowania dla tego. Trzeba wpierw było to rozgryźć, a on sam by czemuś takiemu nie podołał i stąd była ta wizyta. Kto wie, może ten Konwent zapisze się w historii, jako wydarzenie, które nada nowy kierunek nauce? Pokazanie czegoś takiego salariańskim naukowcom, mogło być rubikonem dla historii galaktyki, a on musiał zadbać o to, by ci pragmatycy nie zrobili z tego potwornej broni. Tylko dlaczego nie poszedł z tym do Przymierza? Przecież mają własnych naukowców i jemu było tam bliżej z tym, jak do salarian. Dlaczego więc miał lądować z tym na Sur'Kesh, zamiast na Ziemi? Nie wiedział, albo nie chciał tego przed sobą przyznać.
Spojrzał na swój omni-klucz i westchnął tylko. Nie miał już szans, by zdążyć na prezentację o nanotechnologii, ale trudno. Najpewniej mnóstwo osób robiło nagrania i streamy, które pojawią się w lokalnym extranecie i będzie mógł obejrzeć wieczorem.
Chcąc zebrać swoje myśli, poszukał w plikach muzycznych swojego ulubionego starego kawałka i by nie chcąc przeszkadzać innym, odsłuchiwał go w słuchawce.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
* Pierwszym co miał w planach po wylądowaniu, to znalezienie jakiegoś hotelu, gdzie mógłby nocować i składować swój cały majdan. Prawdopodobnie mogło być to trudniejsze niż na rozpoczęciu, ale musiał przynajmniej spróbować. Gdyby coś takiego nie wyszło, to po prostu przyszłaby kolej na improwizowanie, czego chciał uniknąć.
* Druga rzecz, jaką miał się zająć w następnej kolejności, to poszukiwanie osób zajmujących się etyką naukową. Może niektórzy będą prowadzili wykłady w kolejnych dniach i mógłby zadać im kilka pytań odnośnie swoich wątpliwości. Ewentualnie poprosiłby o kontakty do innych specjalistów, zajmujących się tymi zagadnieniami.
Jeżeli miał podjąć decyzję, która niewątpliwie zmieni wszystko, to musiał się upewnić, że to będą zmiany na lepsze, a nie niekończący się koszmar dla każdej żyjącej istoty.
* Jeżeli uporałby się z tym wszystkim i starczyłoby mu czasu, mógłby zdążyć na prezentację przedstawicieli HK. Broń kinetyczna... hmm... w zasadzie dlaczego ona, a nie broń laserowa? System GARDIAN jest powszechnie używany przez okręty, dlaczego więc nie można by pomyśleć o ręcznej broni laserowej dla piechoty, do użytku w warunkach planetarnych, lub choćby do walki w przestrzeni kosmicznej? Na pewno są ku temu przeciwwskazania, ale historia ludzkiej myśli technicznej, to pokonywanie przeszkód. W końcu pierwsza broń palna była tak niepraktyczna i zawodna, że bardziej się opłacało walczyć na miecze i szpady, a teraz? Teraz widać jak jest.
-
Yeah uh I am a scientist. - powtórzył cicho słowa refrenu i uśmiechnął się drapieżnie. Tak, z pewnością przez cały miesiąc będzie miał co robić. Nuda nie mogła stanowić dla niego zagrożenia.
-
Witam, mówi kapitan. Dostaliśmy pozwolenie na lądowanie i za kilka minut znajdziemy się w Equilor. Dziękuję za skorzystanie z naszych usług. - odezwał się kobiecy głos w intercomie, który trzeba przyznać, że był seksowny. Tak bardzo inżynier się na nim skupił, że aż zastanawiał się nad wyglądem pani kapitan i tym, co mógłby z nią robić po lądowaniu. Humor stracił, kiedy przypomniał sobie o tym, że musi najpierw załatwić sobie lokum i niestety przygoda z pilotem promu odpada.
Kiedy więc wylądował, to na szybkiego poszukał w extranecie nagrania z pokazu nanotechnologii. Obecnie traktował to jako ciekawostkę i rozrywkę w czasie wykonywania punktów swojego planu, ale gdy znajdzie sobie wolny czas, to z pewnością zainteresuje się bardziej nad tym. Na pewno kwestie zasilania i rozwiązań odnośnie programowania nanobotów, będą posiadały jakieś informacje od których sierżant uchyliłby usta z wrażenia.
Priorytetem jednak, mimo wszystko było znalezienie sobie pokoju do wynajęcia. Jak będzie musiał, to nawet zadekuje się w jakimś akademiku, lub statku. Na pewno ktoś już pomyślał o tym, że można wynajmować przestrzeń dla odwiedzających.
Błagam, oby to była gorąca laska. Błagam, oby to była gorąca laska. powtarzał sobie w myślach, jak mantrę, przeglądając extranet w poszukiwaniu potrzebnych mu informacji.
Tłumy jakie widział i przez które musiał się przeciskać, sprawiały wrażenie, jakby populacja planety powiększyła się dwukrotnie i nawet jeżeli tak nie było w skali całego Sur'kesh, to na pewno odnosiło się to do samego Equilor. Załatwianie tego jednak w środku portu, nie sprzyjało dobrej koncentracji, dlatego udał się do pobliskiego baru, lub kawiarni, by na spokojnie, przy stoliku lub ławeczce móc zając się znalezieniem hotelu.
Hotel, hotel, hotel. Tylko to się obecnie liczyło i tym musiał się zająć, oraz przypominać sobie o tym co chwila, bo niektóre z kobiet jakie widział, to odrywały jego uwagę od tego zadania. O tyle, jak u asari kolorek i te dziwne rzeczy na głowie mu przeszkadzały, tak przedstawicielki jego gatunku miały wszystko na swoim miejscu. I to właśnie mu przeszkadzało.
-
Skup się. Hotel. - powiedział cicho i wrócił do przeglądania extranetu na omni-kluczu.