Tu trafiają rzeczy zapomniane i nieaktualne, jak dawne ogłoszenia czy zasady, które już dawno przestały obowiązywać.

Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

[PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

2 paź 2014, o 15:40

Udało się! Powodzenie w opanowaniu wszczepki dało jej tak potężnego, pozytywnego kopa, że z łóżka niemal sfrunęła na anielskich skrzydełkach i gotowa była wyściskać salarianina, obcałować go ze wszystkich stron gdyby nie to, że najpewniej nie zniósłby tego najlepiej. Oszczędzając mu więc podobnie traumatycznego przeżycia, z szerokim uśmiechem satysfakcji zakręciła się jeszcze po laboratorium, by w kolejnej chwili ruszyć do centrum medycznego. Zawahała się wprawdzie przy wyborze drogi, zwalczając jednak swoje obawy (powiedzmy, że pobyt na Endeavourze mógł być dla niej swoistą terapią) postanowiła przedefilować przez salę operacyjną. To pomieszczenie musiało być ciekawszym niż zwykły korytarz i Jaana nie mogła opędzić się od myśli, że chyba faktycznie liczy na jakieś interesujące odkrycie. Nie musiało być wielkie, mogło nawet nie mieć żadnego znaczenia, ale... Ritavuori lubiła odkrywać. Lubiła się uczyć, stykać z nowościami (choć wolała jednak, by nowości te były mniej inwazyjne niż posiadana teraz wszczepka). W sali zamarudziła więc może nieco dłużej, niż powinna i dopiero, gdy rozejrzała się po pomieszczeniu z ciekawością, przekroczyła próg drzwi wiodących do centrum medycznego.
Za wyborem tego a nie innego zadania stały przy tym dość proste motywy, którymi w kolejnej chwili podzieliła się z Calderą. Ten najwyraźniej nie spodziewał się jej tutaj - cóż, nie dziwiła się; po tym cyrku, jaki odstawiała w siedzibie Holtza czy później, już na pokładzie, też byłaby zaskoczona swoim widokiem w sektorze medycznym, gdyby tylko tak dobrze się nie znała - ale powody naprawdę były jasne.
- Powiedzmy, że wolę trzymać się dobrze znanych rejonów. - Wzruszyła lekko ramionami. Wiadomo, że nie chodziło jej o te konkretne sale, ale bardziej o jako taki typ otoczenia. Lata spędzone w takim środowisku sprawiły, że jakkolwiek by się bała, i tak była najbardziej efektywną właśnie w takich miejscach. Choć dotychczas stała po drugiej stronie barykady - jako nie mający nic do powiedzenia pacjent, inwestycja - nie przeszkodziło jej to w nabywaniu nietypowej dla dziecka wiedzy o lekach czy generalnym wyposażeniu podobnych placówek. Skoro więc miała na pokładzie rzeczywiście się przydać - a faktycznie nie chciała być piątym kołem u wozu - to jasnym było, że jej wybór musiał paść na miejsce, które teoretycznie nieznane, wcale nie było jej obce.
Po instruktażach Caldery, bez wahania zabrała się do pracy. Wybierając sobie jeden ze stosów, sprawnie przebierała w pudełkach, starając się nic nie pomylić i odkładać tam gdzie trzeba. Z ciekawością przyglądała się nazwom leków, poświęcając każdemu opakowaniu krótką chwilę na zapoznanie. Dobrze wiedzieć, czym tu dysponują, nie?
Przez cały czas nie mogła się jednak opędzić od myśli, że czegoś tu brakuje. Zaopatrzenie było przyzwoite, ale jakby... niepełne.
- A skalpele? Chusty, fartuchy? Cokolwiek? - Uniosła lekko brwi, gdy dotarło do niej, czego tu nie ma. Sprzęt chirurgiczny. Przywieźli im to wcześniej i w lepszym stanie? Wszystko było już pochowane, usunięte z widoku? To było możliwe, ale mimo wszystko... dziwne, przynajmniej dla delikatnie paranoicznego umysłu Marjaany. Jasne, z ostrymi przedmiotami każdy zazwyczaj obchodzi się uważniej, ale skoro w medykamentach mieli taki pierdolnik, prawdopodobieństwo, że paczka z poważniejszym sprzętem była wzorem porządku było, zdaniem Ritavuori, i tak dość małe. - Operujecie tu w ogóle? Gdyby komuś coś urwało, albo gdyby ktoś miał jakiś napad... - Odruchowo spojrzała przez salę, przez którą niedawno przeszła. Skoro ją mieli, to chyba musieli wykorzystywać, nie?
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

4 paź 2014, o 13:38

Pyrak Lien nie wyglądał na zbytnio przejętego sposobem, w jaki reagował na jego słowa Pyrak. Oczywiście, jego twarz już na początku nie wyrażała zbyt wielkiego szczęścia, ale też obecność vorcha jakoś drastycznie tego stanu nie zmieniła.
- Wolałbym nie. Po wyrzuceniu was sami będziemy czekać, kto wie czy nie na powierzchni tej piekielnej planety. Chodząca puszka konserwowa mi się nie przyda w takich warunkach - wzruszył ramionami, dezaktywując na moment omni-klucz i wkładając ręce do kieszeni spodni. Po podjęciu przez Pyraka decyzji, skinął jedynie, dość obojętnie, głową. - Prześlę ci lokalizacje pomieszczeń serwisowych i punktów dostępu, z których możesz ogarnąć resztę systemów. W razie czego wiesz, z kim masz się komunikować.
Niespełna pół minuty później, na omni-kluczu vorcha wylądował rozkład pomieszczeń, wzbogacony o kilka pozycji, które wcześniej nie były na nim zaznaczone. Wszystkie warte uwagi miejsca zostały mu wyróżnione przez podkreślenie ich nazw.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Peter Każdy technik byłby w stanie docenić grację i sprawność, z jaką syntetyk pokroju Dione wykonywał swoją pracę w środowisku komputerowym. Jej imitujące ludzkie ciało trzymało dłonie oparte o panel, lecz kobieta, ów rąk posiadaczka, nie trudziła się próbami ich wykorzystywania i wyglądania w nieco mniej ekscentryczny sposób. Zamiast tego zamarła w takiej pozycji, ze wzrokiem wbitym w przestrzeń. Jasne, pałające niezdrowym blaskiem oczy wyróżniały się nawet w dobrze oświetlonym pomieszczeniu, jakie stanowiło Centrum Informacji Bojowych.
Dione z pewnością musiała być świadoma działań, jakie rozpoczął Peter. Mimo wszystko nic nie wskazywało na to, by miała coś przeciwko temu. King bez problemu obserwował jej działania, nie dostrzegając, by syntetyczka wyszła choćby o cal poza wyznaczony jej teren działania - trzymała się tego, czego nie zabrały jej sprzed pola widzenia zabezpieczenia statku. Jednocześnie wykonując swoją pracę, znalazła czas na niemal pedantyczne posortowanie plików znajdujących się w jej przestrzeni roboczej.
King miał teraz czas na dokładniejsze przyjrzenie się systemom statku. Widział w logach pojawiające się nieustannie nazwiska kapitana, nawigatora oraz Liena, każde jednak takie zachowanie otrzymało autoryzację. Szybkie przejrzenie wykonywanych działań utwierdziło Petera w przekonaniu, że może spać nieco spokojniej - najbardziej inwazyjną dotąd rzeczą robioną na jakimkolwiek z organów statku była praca Dione w tej właśnie chwili, skutecznie przez niego monitorowana.
Dione nawet nie drgnęła, gdy na jej przestrzeni roboczej pojawiło się okienko z prowadzoną wirtualnie konwersacją. Nie odpowiedziała mu słownie, przyjmując taki sposób rozmowy za zasugerowany przez niego. Przystała na to, a pół sekundy później King otrzymał odpowiedź:
  • Profile załogi zostały rozesłane członkom projektu przed odlotem.
Mogła to być jedna z ewentualności, jakich King się pewnie spodziewał. Dione zrozumiała jego wiadomość odczytując ją najbardziej dosłownie jak tylko mogła - i owszem, dane znajdujące się na omni-kluczu Petera były opisane jako profile załogi. Chcąc dowiedzieć się nieco więcej, musiał inaczej zadawać swoje pytania, pamiętając o zasadzie działania syntetyka.
Jaana Caldera również wrócił do zadania przeglądania i sortowania rzeczy wchodzących w skład rozwalonych po łóżkach stosów. Uśmiechnął się na słowa Jaany, najwyraźniej domyślając, że jednymi z tych znanych jej rejonów są miejsca, w których przebywa i on. Nie wyglądało na to, by miał coś przeciwko jej obecności.
- Je już wypakowałem - odrzucił jedynie dość obojętnym tonem na pytanie Jaany. Wyraźnie nie była to na tyle paląca go kwestia, by chciał poświęcić jej nieco więcej słów. - Ja tu jestem pierwszy raz. Pamiętając gdzie lecimy mogę na ślepo ci powiedzieć, że będziemy tu operować - westchnął cicho, lecz nie udało mu się pozbyć z tonu głosu odrobiny rozbawienia. Faktycznie, po odprawie mogli się spodziewać potworów rodem z koszmarów, szybkich i rządnych ich krwi. Dziwne byłoby, gdyby nikt nie zakładał w ogóle możliwości odniesienia poważniejszych ran. - Tak czy siak, ktoś u góry wziął też pod uwagę, że Vashe może mieć pacjentów. Dlatego sala operacyjna jest wspólna dla stacji medycznej i laboratorium. Ostatecznie lepiej będzie, żeby twórca implantu wam w nim grzebał gdyby zaszła taka potrzeba.
Praca szła zdecydowanie szybciej, sprawniej i przede wszystkim milej gdy przy okazji można było o czymś porozmawiać. Marjaana już wręcz mechanicznie sortowała przedmioty. W pewnym momencie jednakże, otwierając ręcznie jedno z pudeł i chwytając dziwne, nieznane jej urządzenie do rąk, zorientowała się, że przez przypadek dorwała się do rzeczy prywatnych Caldery.
- Nie szkodzi - zaśmiał się niemal od razu, jak gdyby bojąc, że dziewczyna się speszy po zorientowaniu, że grzebie w jego rzeczach. - Już myślałem, że zostawiłem tę skrzynię w dokach. Ktoś ją walnął razem z wyposażeniem medycznym. - dodał ze spokojem, następnie przenosząc wzrok na nieznaną Ritavuori technologię.
- Dobrze, że się znalazła. To akurat jest wartościowe - skinął głową, wskazując na część swojego dobytku. - To mikroskaner, umieszcza się go w pancerzu. Sam mam jeden wmontowany, został mi ten. Zastanawiałem się, komu go przydzielić.
Urwał na moment, przerywając sortowanie i sięgając po kolejnego już batona energetycznego - choć to niemalże wieczne nienasycenie było cechą przypisywaną biotykom, wyraźnie i Caldera się bez tego nie obszedł. - Na takiej misji jak nasza będzie nieoceniony. Jestem jedynym medykiem na was wszystkich. Każdy pancerz ma swój interfejs medyczny, mikroskaner polepsza jego działanie, i to cholernie. Twoje szanse na przeżycie bez lekarza obok w warunkach polowych wzrastają. - zaczął, siadając na łóżku w miejscu, gdzie jeszcze pół godziny temu znajdował się stos uporządkowanych już leków. - Minus tego jest taki, że jeżeli więcej osób będzie ode mnie potrzebowało pomocy, to osobę z tym małym ustrojstwem zostawię na koniec, jeśli jej stan nie będzie gorszy od reszty. Dlatego nie wiem, komu to cholerstwo mam wmontować. Zemke i Vashe na pewno odpadają. Pyrak sam w sobie może być dziesięć razy trudniejszy do zabicia, więc się nie opłaca. Zostaje Cayne, King i ty. - przeniósł na nią spojrzenie tęczówek koloru niezwykle intensywnego błękitu, unosząc przy tym lekko brwi. - Jakieś pomysły?


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pyrak
Awatar użytkownika
Posty: 331
Rejestracja: 7 gru 2012, o 21:15
Miano: Pyrak
Wiek: 7
Klasa: Inżynier
Rasa: Vorch
Zawód: Szabrownik/Konstruktor
Lokalizacja: Fadeless
Kredyty: 6.875

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

4 paź 2014, o 19:18

- Ene due rabe. - Wyliczył sobie wesoło Pyrak, kiwając łepetyną na lewo i prawo, przeglądając sobie w swoim nowiuteńkim Omni Kluczu na dostępny wybór ciekawych lokacji, gdzie mógłby sobie poudawać, że robi coś ważnego. Pierwsze co rzuciło się vorchowi w oczy był system kontroli życia. Kojarzył mu się on bardzo miło z tymi na Cytadeli, gdzie Pyrak z wielkim entuzjazmem eksperymentował z różnymi obiektami tam umieszczanymi. Jednak takie zabawy, zważywszy na brak Opiekunów na tej jednostce, mogły by się skończyć nie wesoło dla reszty załogi i pośrednio też dla vorcha. Nie żeby brak tlenu, grawitacji czy czegokolwiek za co ów systemy mogły by odpowiadać mogły mu poważnie zagrozić, ale kula między oczy przez zdesperowanych i wkurwionych ocalałych już na pewno. Kokpit nie bardzo go ciągnął - musiałby się użerać z resztą głupich ludzików na tym stateczku, a gdzie miało by ich być więcej niż właśnie w kokpicie? Ostatecznie padł wybór na centrum komunikacyjne. Nie żeby interesowały go jakieś konkretne informacje, plotki czy ploteczki na różne gówniane tematy, ale potencjalna możliwość skontaktowania się z Cytadelą, a bardziej konkretnie ze swoim małym protegowanym - Srakiem. - Ciekawe jak mocny mają tu sprzęt. - Mruknął chytrze pod nosem ruszając ku swojemu nowemu celowi.
ObrazekObrazek Battle Theme - Bloodlust Theme I wish I could invoke some better part of me. I know I'm s'posed to be all "the one", but I have too much fun killing everyone! Obrazek
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

4 paź 2014, o 19:22

Zmarszczyła nos, ewidentnie zawiedziona taką odpowiedzią. Wypakował już? I to tyle? Chyba... Wyraz rozczarowania i niedowierzania sugerował, że liczyła na coś więcej. Intrygę, tajemnicę, garść sekretów, których nie powinna poznać - ale na pewno nie na to, że podobny sprzęt po prostu znalazł się już na miejscu. Och, jasne, jakieś grzeszki i niedopowiedzenia wciąż mogły się w wypowiedzi lekarza kryć i może gdyby się postarała, to udałoby się jej te ewentualne sekreciki odkryć, ale... Jaana nie była (jeszcze) tym typem człowieka, który ładuje się z buciorami tam, gdzie nie trzeba. No, przynajmniej nie robiła tego zawsze i nie wobec każdego. Darowała więc sobie drążenie kwestii, poprzestając na wyrazie nieusatysfakcjonowania i wracając do pracy, której nie przerywała aż do momentu, gdy w jej rękach znalazło się coś, co chyba nie powinno.
To nie był lek, tylko jakieś... Coś. Jaana nie widziała przedtem nic podobnego, ale podstawowa wiedza o pancerzach i broni kazała jej domyślać się, że może mieć do czynienia z jakiegoś rodzaju modyfikacją, ulepszeniem. Nie zmieniało to jednak faktu, że najpewniej nie powinna się na to natknąć, odwracała się więc już ku Calderze, już szykowała do przeprosin za to, że sięgnęła po element jego prywatnego ekwipunku (podejrzewała, że drobne urządzenie musiało być własnością lekarza, albo może elementem paczki, która powinna trafić do tutejszych techników), gdy mężczyzna sam zauważył, co się stało i... najwyraźniej nie miał nic przeciwko takiemu biegowi zdarzeń.
Gdy przystąpił do wyjaśnień, Ritavuori zdecydowała się nie wracać jeszcze do sortowania. Przysiadając na brzegu łóżka, z zafascynowaniem przyglądała się znalezisku. Słowa mężczyzny potwierdziły jej domysły - to rzeczywiście była modyfikacja możliwa do zainstalowania w pancerzu. Mikroskaner... Fajne! Użyteczne!
Mniej fajnie zrobiło się dopiero wtedy, gdy przyszło do decydowania. W Jaanie nie przebudził się dotąd żaden ukryty pierwiastek lidera i być może nigdy nic podobnego nie miało się wydarzyć. Och, jasne, teraz ostatnie słowo miało należeć do Garreta, ale ten pytał ją o zdanie, więc... Zmarszczyła czoło, intensywnie się zastanawiając, a gdy wreszcie udzieliła odpowiedzi, wcale nie była pewna, czy nie popełnia błędu.
- Jeśli... To znaczy, jeśli mogę, to... To ja bym go wzięła. Przydziel go mnie. - Z wahaniem przyjrzała się jeszcze urządzeniu, dopiero po chwili spoglądając na lekarza.
To nie tak, że chciała sobie wszystko zawłaszczyć. Tok jej myślenia daleki był teraz od egoizmu i czystej zachłanności. Przecież dobrze rozważyła minus posiadania podobnego cacka, przecież przeanalizowała wszystkie za i przeciw...
Przede wszystkim, nie chciała doprowadzić do tego, by w chwili zagrożenia ktoś jej znany - ot, przykładowo King, do którego zaczęła się już przywiązywać - miał być zdany na pastwę losu tylko dlatego, że w pancerzu miał mikroskaner. Nie chciała być w sytuacji, gdy gdzieś obok ktoś by wył z bólu i musiałby po prostu... Czekać. Ok, wedle tego, co mówił Garret, podobna rzecz mogłaby mieć miejsce tylko w sytuacji, gdyby ona sama była ranna bardziej, ale... Była jeszcze zbyt dobra, by umieć od tak, surowo spojrzeć na rzeczywistość. Osiem lat w Cerberusie obudziło w niej strach, prymitywne przerażenie budzące się zdecydowanie zbyt często, ale nie złamało w niej dziecięcego wciąż ducha i raczkującego, w gruncie rzeczy zdanego na eksterminację idealizmu. Tak, umiała zabijać, tak, była gotowa to robić, ale w chwili, gdy przychodziło do takich decyzji, jaką stawiał teraz przed nią Caldera, wciąż była gotowa w jakiś tam sposób się poświęcić. Myśl o tym, że chcąc mikroskaner dla siebie może sama stawiać się w sytuacji, w której zdana będzie tylko na siebie była bolesna, pulsowała wśród jej myśli, zapierała dech, ale Jaana była gotowa się na to zdecydować.
Bądźmy jednak szczerzy, argumenty egoistyczne też były. Na przykład to, że była szturmowcem i z oczywistych względów miała pchać się na pierwszą linię. King? Cayne? Może zbyt szybko ich oceniała, zbyt szybko szufladkowała ich w określonej kategorii wojskowej, wychodziło jej jednak, że będą narażeni mniej. Przynajmniej trochę. Że może... Że mogą walczyć z daleka, a ona przecież najbardziej efektywna była w zwarciu, w samym środku walk. Wmawiano jej to w Cerberusie. Stawiano przed szeregiem podkreślających to testów. Kazano walczyć na trzeźwo i na farmakologicznym haju, gdy nie miała pojęcia kim jest, skąd pochodzi, jak się nazywa. Biorąc to pod uwagę, posiadanie mikroskanera mogło... Nie, nie łudziła się, że da jej poczucie bezpieczeństwa. Ale lepsze monitorowanie jej stanu być może da Calderze okazję jej pomagać - niekoniecznie fizycznie, ale choćby samą radą. Zwolnij. Przyspiesz. Wyrównaj oddech. Uciekaj, bo zaraz padniesz. Takie szczegóły, których teoretycznie sama powinna być świadoma, ale w walce z pewnością o nich zapomni, nie będzie zwracała na nie uwagi. Jeśli więc mogła sprawić, by ktoś... No, miał na nią oko, mógł pomóc jej bardziej to tak, chciała mieć tę możliwość. Przy całym poświęceniu, chciała też czegoś dla siebie.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

5 paź 2014, o 19:46

Nieco zdezorientowany przejrzał raz jeszcze logi utworzone przez systemy komputerowe okrętu w odpowiedzi na jego zapytania wysyłane wprost do głównego procesora. Nic. Powtórzył raz jeszcze całą operację i wynik był dokładnie ten sam. Wiekszość osób pewnie byłaby tym usatysfakcjonowana, ale nie King. Miał uwierzyć, że Dione lata po okręcie spędzając większość, jeśli nie cały swój czas w systemach Endeavour, jednocześnie nic nie robiąc?
Do tego jeszcze ta odpowiedź. Jeśli dobrze rozumiał wyjaśnienia Holtza to mózg syntetyczki działał na zasadzie pytań i odpowiedzi, bez samoświadomości, bez kontekstu. Tylko w tym przypadku dlaczego odpowiedziała mu właśnie świadomie i uwzględniając kontekst? Jest maszyną, on wprowadzam pytanie, ona odpowiada. To czy ma pliki właśnie przed nosem w ogóle nie powinno jej obchodzić. Naprawdę nie miał pojęcia czy to on wpada właśnie w paranoje, czy też może naprawdę coś tu mocno śmierdzi. Woląc zrobić cokolwiek, zamiast zwyczajnie zadręczać, wysłał kolejną komendę - Dione - historia modyfukacji systemów Endeavour.
Śmieszna sprawa w przypadku syntetycznych form życia. Mogą być najbardziej genialnymi hakerami jakich widział wszechświat, ale koncept kłamstwa jest dla nich tak daleki jak jasna cholera. Nawet jeśli Dione wszystko elegancko zakamuflowała, podszywając się pod kogokolwiek z załogi i odwalając wzorową robotę przypisując gdzie trzeba odpowiednie pozwolenia, bezpośrednio spytana nie miała innego wyjścia.
Nie żeby SI, WI, albo czymkolwiek właściwie była nie miały kilku asów w rękawie, ale Peter był zbyt zdeterminowany, by od tak odpuścić. Dziewczyna będzie musiała się dobrze postarać, żeby zniechęcić go do dalszego drążenia.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

6 paź 2014, o 12:15

Pyrak Jak się miało szybko okazać, centrum komunikacyjne było już zajmowane przez kogoś innego. Stosunkowo małe pomieszczenie kryło w sobie sporo sprzętu ukrytego panelach w ścianach, lecz z zewnątrz wyglądało bardzo niepozorne. Obszerny hologram, obecnie nieaktywny, zdawał się być jedynym obiektem wartym jako takiej vorchowej uwagi. Oraz, oczywiście, stojąca przy jednym z terminali Vilmaya, której Pyrak wcześniej nie miał okazji spotkać. Centrum połączone było z kokpitem tak samo jak z korytarzem przy CIB, co tłumaczyło jej obecność. Sama Mikheva stała zwrócona do wejścia tyłem, więc dostrzeżenie przez nią nowoprzybyłego było niemożliwe. Wyglądała na zajętą, lecz po upływie kilku sekund zdała sobie sprawę z obecności kogoś innego. - Cześć - mruknęła, tylko na moment odrywając wzrok od panelu. Jej brwi były zmarszczone, a oczy kobiety pogrążone w zamyśleniu. - Mówiłam Kenethowi, że sama się tym zajmę, jeśli to on cię przysłał. - dodała jeszcze zanim vorch poruszył ten temat samemu. Wciąż przy tym pracowała przy panelu, umiejscowionym z prawej strony pomieszczenia, jeśli uznać, że hologram znajduje się na jego przodzie, wyjście do kokpitu tyle a wejście, którym wszedł tu Pyrak, po stronie prawej. - Masz coś w ogóle do roboty tutaj czy po prostu patrolujesz statek?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pyrak
Awatar użytkownika
Posty: 331
Rejestracja: 7 gru 2012, o 21:15
Miano: Pyrak
Wiek: 7
Klasa: Inżynier
Rasa: Vorch
Zawód: Szabrownik/Konstruktor
Lokalizacja: Fadeless
Kredyty: 6.875

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

6 paź 2014, o 19:11

Z łapami w kieszniach Pyrak wkroczył niczym panisko na swoich włościach z nie krytym zainteresowaniem oglądając wszystkie soczyste cudeńka kryjące się w ów pomieszczonku. "Heh ile Pyrak dać by móc się tu trochę pobawić." Pyrak zachichotał parszywie omiatając ściany spojrzeniem.

Bo dokładnym, w miarę możliwości, obaczeniu wszystkiego co można było powierzchownie obaczyć zwrócił w końcu uwagę na kobietę, która jak każdy przedstawiciel swojego gatunku, zajmował się czym nudnym i wielce nieinteresującym.
- Cześć. - Odpowiedział machając sympatycznie rąsią. Może i ów persona nie była szczególnie towarzyska, ale chociaż nie został przywitany tekstem w stylu "Hej. Jesteś vorchem.", na co w danej sytuacji mógłby odpowiedzi do takiego człowiek "Hej. Jesteś dupkiem."

- Mmm, szkoda. Pyrak bardzo chcieć w końcu w czymś pogrzebać. Pyrak się tu marnować. - Vorch westchnął przyjmując niezwykle dramatyczną pozę, kompletnie nieadekwatną do sytuacji. Tak dla picu. - No ale nic. Pyrak chyba pójść sobie dalej udawać, że coś robić. - Zmieniając swoją postawę z przesadnie dramatycznej do standardowej vorchowo luzackiej vorch zarechotał parszywie patrząc kobiecie przez ramię.

- W zasadzie Pyrak robić teraz eee... - Vorch nieco się skupił, zbierając myśli na tyle, by nie pomylić się w tym co właśnie miał powiedzieć. - Rutynowy... objazd... statek. Tak, coś takiego. Ale Pyrak mieć nawet trochę nadzieje, że móc się podpiąć pod wasza sprzęt by skontaktować się z ktoś na Cytadela. - Rzekł z uroczym uśmieszkiem na ustach, niczym małe dziecko.

Jednak jeżeli nic ciekawego do roboty tu nie będzie miał to Pyrak leniwym susem ruszył w poszukiwaniu kolejnych skarbów, które leżąc sobie tu i ówdzie poza spojrzeniami ciekawskich i zainteresowanych tylko czekały aż zostaną przechwycone przez konstruktora.
ObrazekObrazek Battle Theme - Bloodlust Theme I wish I could invoke some better part of me. I know I'm s'posed to be all "the one", but I have too much fun killing everyone! Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

7 paź 2014, o 21:37

Peter W przypadku syntetyków problemem był zawsze fakt ich nieposiadania jakichkolwiek uczuć. Brak świadczącego o czymkolwiek wyrazu twarzy, przynajmniej w większości przypadków. Najważniejsze jednak było zachowanie - tak pozbawione ludzkiej logiki i człowieczych odruchów. Wszystko z czym dotychczas miałeś do czynienia funkcjonowało w znany ci sposób - chociażby kiedy kobieta udaje, że jest w porządku, kiedy tak naprawdę nie jest. Ty przymykasz oko, bo wiesz, że rozmowa na ten temat skończy się dla ciebie źle. W przypadku rozmowy z SI trudno jest się nie doszukiwać tego, co w teorii tak łatwo zauważyć u ludzi, choć nie ma to sensu z logicznego punktu widzenia. Nawet w przypadku Kinga, stopniowo pogrążającego się w paranoi względem Dione, syntetyczka wydawała się zbyt prosta. Zbyt pięknie i ładnie to wyglądało, by mógł nie czuć się nieswojo
Jego sieciowe stanowisko robocze zalały informacje. Przetaczające się w niemożliwym do przeczytania przez człowieka listy i kody. Szybko jednak Dione uporała się i z tym zadaniem, formułując nieco łatwiejszą w odbiorze przez Petera wersję, nie przesuwającą się po jego polu widzenia, póki sam tego nie zachciał. Plik ważył dość sporo, a tekst w nim podzielony był na pięć kolumn - datę modyfikacji, godzinę, system jej podlegający, kod autoryzacji oraz kod użytkownika. Pozycje sięgały daleko wstecz, po stworzeniu prototypu statku oraz zmianom wprowadzonym przez jego pierwszych kapitanów, wyznaczonych do innych misji. Jak się łatwo było zorientować, Sanghi nie był pierwszym, a Endeavour nie został stworzony bezpośrednio do tej misji. Jedynie zmodyfikowany.
Modyfikacje były potężne, Dione brała również w nich udział jeszcze zanim członkowie projektu Kestrel postawili stopę na pokładzie statku. Po rozpoczęciu misji jednakże zmian tych wprowadzała niewiele, King wyodrębnił więc cztery punkty z listy. Szybko zorientował się, że syntetyk podesłał mu kompletny dziennik nawet najdrobniejszych zmian - dwie pozycje dotyczyły sortowania wiadomości, które odebrał Endeavour, oraz rozesłania ich do ich odbiorców na ich omni-klucze. Kolejną ingerencją było zaimplementowanie upgrade'u systemu radaru, które najwyraźniej już zakończyła, a przynajmniej dodała do raportu. Interesująca jednak była pozycja dotycząca systemów monitoringu, do których Dione uzyskała dostęp dzięki kodowi autoryzacji przyznanemu przez kapitana. King jednakże nie był w stanie teraz poznać co dokładnie syntetyczka robiła z tymi systemami, gdyż zabrakło mu czasu. Stworzone przez niego programy kontrolujące pracę syntetyka w sieci zakomunikowały mu o procedurach kończących i finalizacji całego przedsięwzięcia. Jednakże, jeśli tylko miał na to ochotę, mógł spróbować zgrać cały plik lub jego część w czasie na swój omni-klucz, póki jeszcze miał upoważnienia do zrobienia tego.
Tak też zrobił - spróbował ściągnąć cały, sporej wagi plik nim Dione zakończy pracę i zakomunikuje o tym kapitanowi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Niemal w ostatniej chwili, ale udało mu się. Plik wylądował na jego omni-kluczu, zabierając sporo wolnego miejsca. Mimo wszystko, King mógł być z siebie choćby połowicznie zadowolony - z czymś w końcu wyszedł z tego prostego zadania. Wychodząc z CIB pożegnało go skinienie głową kapitana, przeświadczonego o tym, że wykonał on dobrą robotę. Jednocześnie Peter mógł być pewien, że, jeśli nie tego samego dnia to w bliskiej przyszłości odwiedzi go właśnie pan Sanghi, w pytaniu o rezultaty.
Jaana Garret nie zareagował na jej słowa w sposób, jaki dziewczyna mogłaby przewidzieć. Zmarszczył brwi niemalże niedostrzegalnie dla dziewczyny, jak gdyby w jakiś sposób równoważąc to uśmiechem na ustach.
- Tak myślałem - odrzucił rozbawiony, na moment odbierając jej urządzonko i samemu obracając je w dłoni. W drugiej trzymał co jakiś czas nadgryzanego proteinowego batona. - Możesz je dostać. Pod jednym warunkiem - jego ton niemalże natychmiast spoważniał. Jaana zauważyła to natychmiast.
Przestał obracać skaner w dłoni, wyciągnął zamiast tego rękę dzierżącą go w jej stronę, jednocześnie zaciskając pięść by nie była w stanie go zabrać póki nie wysłucha go do końca. Niemalże niczym rodzic dyktujący warunki dostania cukierka dziecku, jednakże tego typu analogia mogła być dla niej nie aż tak oczywista jak każdemu innemu, z oczywistych względów.
- Musisz mi coś obiecać - zaczął, przerywając urywaną konsumpcję i przenosząc wzrok na Marjaanę. - Ta zabawka pomaga ci tylko w kryzysowych sytuacjach. Nie czyni cię w żaden sposób mniej podatną na uszkodzenia, urazy czy cokolwiek innego - kontynuował, dopiero teraz lekko luzując uścisk, w jakim trzymał urządzenie. - Wiem, że sobie poradzisz. Ale wolę mieć pewność, że nie będziesz szarżowała jeszcze ostrzej myśląc, że mając to... - rozwarł dłoń, prezentując wspomniany przedmiot. - masz większą przewagę. Jasne? - intensywne spojrzenie jasnych tęczówek błękitnego koloru nie ustawało, póki Ritavuori nie pokazała w jakikolwiek sposób, że dotarły do niej słowa Caldery. Wtedy to otrzymała małe, lecz, czego się domyślała, wartościowe urządzenie, które mogła sobie schować. Nie wypuszczono jej jednakże od razu - Caldera zarządził chwilę przerwy na dokończenie przepełnionego proteinami jedzenia i kończenie ich pracy, która w efekcie zajęła im co najmniej godzinę. Dopiero potem Jaana została odesłana, najpewniej do mesy, po coś lepszego do jedzenia (może pozostałości z poprzedniego dnia? Lecza zostało aż za dużo), a później w swoją stronę.
Pyrak Mikheva wydawała się zbyt pochłonięta swoją pracą, by zwrócić uwagę na wyraźnie szukającego czegoś w pomieszczeniu Pyraka. Ostatecznie, vorch nie znalazł sobie zajęcia w centrum komunikacyjnym, jako, że nie był skłonny do rozmowy z Vilmayą, a i ona do tego nie garnęła. Innych źródeł jakiejkolwiek rozrywki bądź pracy w pokoju nie znalazł, zostawił więc mamroczącą do siebie kobietę samą sobie, wyruszając w poszukiwaniu "skarbów".
Przejście niemal całego pokładu na niewiele mu się zdało. W trakcie drugiego dnia sporo rzeczy zostało już uporządkowane, stąd na statku nie panował tak wielki chaos i nieporządek jak dnia poprzedniego. Po zejściu niżej ostatecznie zawędrował do hangaru. Skryty za pojazdem, przy którym pracował, Scofield nie zadał sobie trudu by sprawdzić, czy ktoś nowy nie zszedł do niego na dół. Nie zdawał sobie więc sprawy z obecności vorcha stosunkowo niedaleko. Pyrak natomiast dostrzegł kilka skrzyń, wciąż pozostawionych pod ścianą i czekającą na odbiór przez możliwych właścicieli. Tylko jedna z nich była otwarta. Pozornie niepodejrzanie się zachowując, vorcha mógł do niej więc zerknąć. Ku swemu zawodowi, zawartość okazała się być przedmiotami codziennego użytku - a już z pewnością rzeczami osobistymi jakiejś kobiety. Nie znalazł tu nic wartościowego, przynajmniej na pozór. Lusterko ze wzmocnioną ramą, kilka ubrań, oraz spakowane do plastikowych torebek środki. Jednym, co wpadło w jego oko, był flakonik perfum. Intuicja podpowiadała Pyrakowi, że mogą one być drogie - w końcu na takie wyglądały. Ba! Reklamę ich mógł niegdyś nawet zobaczyć na którymś hologramie na Cytadeli. W razie, gdyby chciał je ze sobą zabrać, nic mu w tym nie przeszkodziło - ostatecznie w hangarze był tylko Scofield, niezbyt zainteresowany czym tam Pyrak się zajmuje. Koniec końców, ze zdobyczą lub bez niej, vorcha mógł uznać, że jego "robota" jest skończona - żadnych innych łupów niestety nie znalazł.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Faza lotu
Dzień 3
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

8 paź 2014, o 09:36

Kolejny poranek wiązał się z dalszą niepewnością wobec ostatniej podjętej decyzji. Mikroskaner był niewątpliwie nabytkiem wartym uwagi, ale czy rzeczywiście powinna go brać? Była zbyt dobroduszna - jeszcze - by się nad tym nie zastanawiać. Podobne myśli były nachalne, nie na tyle jednak silne, by uniemożliwić jej dalsze działania - a przecież było co robić.
Po szybkim posiłku w mesie - tym razem wstała odpowiednio wcześnie, by przygotować porcję jajecznicy wystarczającą do nakarmienia pułku wojska - podczas którego ledwo chwilę poświęciła na nakarmienie Zemke (nie dosłownie, wszystko sprowadziło się do postawienia przed nosem Lillian sporego talerza z sowitą porcją śniadaniowego dania) oraz zapakowanie w małe pudełko do transportu pożywienia kolejnej porcji śniadania, znów ruszyła do pracy i... Nie. Tym razem nie w laboratorium.
Jasne, współpraca z Beldiasem mogłaby być ciekawym doświadczeniem, ale Jaana czuła pewne opory przy zestawieniu słów niebezpieczne i salarianin. To nie tak, że mu nie ufała - w razie wypadku na pewno jakoś by jej pomógł. Chodziło tylko o to, że... Cóż, w przypadku Vashe niebezpieczne mogło nie oznaczać tego samego, co dla niej. Mógł mieć na myśli coś wybuchającego w dłoniach przy najlżejszym dotknięciu lub jakieś dziwne gazy ulatniające się przy delikatnym choćby rozszczelnieniu pojemnika czy ciągu. Ritavuori nie była pewna, czy chce sprawdzać, o co chodzi.
A skoro nie była pewna, to postanowiła udać się gdzie indziej, poznać więcej ludzi i spożytkować kolejny sektor swej wiedzy, który zawdzięczała Cerberusowi. Bo w końcu czegoś ją nauczyli, nie? Była inwestycją, mieli jakieś plany wobec niej, więc poza eksperymentami, jakim ją poddawano, poduczono ją także kilku przydatnych rzeczy. Na przykład konserwacji sprzętu zbrojeniowego w pojazdach bojowych.
Do maszynowni udała się drogą okrężną. Wszystko przez to, że... Tak. Czuła tremę. Caldera był w porządku, Cayne również, Beldias to Beldias, ale... Co z innymi? Jaana dobrze wiedziała, że środowisko techników jest enklawą specyficzną. Nie miała pojęcia, jak ją tam przyjmą, gdy przyjdzie i zaoferuje się do pomocy przy kalibracji broni. Ostatecznie była dzieckiem, a po dziecku nie oczekuje się szczególnej wiedzy nawet wtedy, gdy twój przełożony twierdzi co innego.
Zmierzając więc do punktu docelowego, zahaczyła jeszcze o hangar i zbrojownię, w tej ostatniej zatrzymując się na nieco dłużej.
- Nie powinno pracować się na głodniaka. Cześć, Dione. - rzuciła z nieznacznym uśmiechem i wyciągnęła w kierunku Rosette pudełko z porcją jajecznicy i widelec, który również uprowadziła chwilowo z mesy. Dla syntetycznej kobiety nic nie miała, ale nie sądziła, by tej to szczególnie przeszkadzało.
I choć wciąż zamierzała udać się do maszynowni, to nie mogła oprzeć się pokusie rozejrzenia się po zbrojowni. Nie, żeby zamierzała coś stąd podprowadzać, ale... To po prostu było interesujące. Co ciekawego mogło się tutaj kryć? Jaana zawsze była ciekawska, pozostawało jej więc tylko liczyć na to, że przynajmniej tutaj, na Endeavourze nie ściągnie jej to na głowę problemów.
Niezależnie od efektów wycieczki krajoznawczej po zbrojowni, jeśli tylko podczas niej nie wydarzyło się nic nieoczekiwanego, po dłuższym zamarudzeniu tutaj ruszyłaby wreszcie tam, gdzie zmierzała, by pomóc przy dostosowywaniu pojazdu do użytku.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

8 paź 2014, o 19:54

Po krótkim namyśle wczorajszego wieczora Peter uznał, że kolejny dzień idealnie nada się na odespanie zarwanej niedawno nocki, a potem kto wie, może krótkie poleniuchowanie? Lista zadań do wykonania była zadziwiająco krótka i nic zbytnio do niego nie przemawiało. Nie żeby nie wiedział kilku rzeczy o uzbrojeniu, w sumie wnioskując z akt, znał się na nim lepiej niż ktokolwiek na pokładzie. Po prostu trochę nie odpowiadała mu rola gościa, który lata z jęzorem na wierzchu, jeszcze dziękując za to, że mógł posprzątać czyjś burdel. Przy tym stężeniu patałachów na pokładzie musiał być wypoczęty i skoncentrowany. Prędzej czy później coś zacznie płonąć, wtedy nikt inny tylko właśnie on zostanie szefem remizy.
Po tym jak ostatecznie wylazł z wyra, wziął prysznic i coś na siebie włożył, powędrował ku mesie, myśląc jak to zwykle o dupie maryny.
- Dzień dobry - przywitał siedzącą nad swoim posiłkiem Zemke i zajął miejsce w bezpiecznej odległości od jajogłowej.
Następnie stoczył małą walkę ze swoim lenistwem, by po odniesieniu triumfalnego zwycięstwa, włączyć swój omni-klucz w celu sprawdzenia pobranego wczoraj pliku. Nie miał pojęcia co znajdzie, ale sprawa z monitoringiem zwróciła jego uwagę, równie dobrze mógł więc dokładniej ją zbadać. Szczególnie, że miał na to calutki dzień.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pyrak
Awatar użytkownika
Posty: 331
Rejestracja: 7 gru 2012, o 21:15
Miano: Pyrak
Wiek: 7
Klasa: Inżynier
Rasa: Vorch
Zawód: Szabrownik/Konstruktor
Lokalizacja: Fadeless
Kredyty: 6.875

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

8 paź 2014, o 20:44

Kolejny świt i kolejny kac moralny po kolejnej, jak się okazała, gównianym zajęciu. Z wielkim niesmaku wgramolił się na wyro, drapiąc leniwie po tyłku. Nic ciekawego nie miał do roboty. Nic też ciekawego nie znalazł w czasie swoich wojaży, prócz buteleczki jakiegoś dziwnego, śmiesznie pachnącego płynu. Jednakże nigdy nie zajmował on się handlem czymś takim i nie miał doświadczenia w tym ile takie coś może być wartę. Więc kiedy okazało się, że nie jest też w stanie określić ile to coś jest wartę to zostawił to sobie w spokoju. Leżąc tak sobie na łóżku i patrząc przed siebie na sufit czy cokolwiek innego co znajdywało mu się przed oczyma vorch zaczął powoli roztrząsać pewną niepokojącą sprawę, która dopiero teraz w niego uderzyła.
- Wszyscy ludź tutaj być strasznie nudni. - Mruknął sobie pod nosem, prawie szeptem. W normalnych okolicznościach nie było by to nic nadzwyczajnego, nigdy nie uważał ludzi za szczególnie rozrywkowych. Ale ci tutaj... Porównując ich do ów cudownej maszyny zwanej Dione mieli oni niezwykle miałkie charaktery.
- Czy to możliwe, żeby ludź być bardziej bezosobowy od maszyna? - Z tym pytaniem Pyrak pogrążył się w objęciach Morfeusza.

Następnego dnia najnormalniej w świecie Pyrak wstał sobie z łóżeczka. Tym razem nawet nie szczególnie interesował się procedurami samo ochrony. Może nie uważał nikogo z tej załogi z jakiekolwiek zagrożenie. Może po prostu przygnębiająca atmosfera sprawiła, że nie bardzo go już to interesowało czy ktoś spróbuje poderżnąć mu gardło we śnie? Jak każdego poprzedniego dnia na tym statku vorch sprawdził co ów "czcigodny" i "godny szacunku" kapitan ma do roboty dla kogoś takiego jak Pyrak. Ziewając przeciągle, niczym kot eksponując srogo swoje kły. spojrzał na ów listę potencjalnych zadań.
- No Pyrak nie móc już. - Zarechotał vorch spoglądając na te same ogłoszenie tkwiące na liście już trzeci raz w rzędu. - Ten salarian to nieustępliwa dziadyga. - Mruknął z lekką nutą podziwu. Po raz kolejny ignorując to zlecenie, z wiadomych względów, Pyrakową uwagę przykuła niezwykle interesująca robota.
- No i na to Pyrak czekać. - Zabawa z cud maszyną. Widać jakaś głupia człeczyna nie dała sobie rady z dopieszczaniem tej ślicznotki stojącej sobie w hangarze, czekając na faceta który będzie w stanie się nią zając w odpowiedni sposób. - Chuj, dupa. Ta robota być Pyrak!

- Hej! Załoga! - Wrzasnął vorch stojąc u progu wejścia do mesy. Podczas swojego marszu Pyrak doszedł do wniosku, że może te wszystkie nudne ludzki po prostu są nieśmiałe i trzeba okazać im nieco więcej bezpośredniości. - Co dziś na śniadanko mieć?

Z pełnym brzuszkiem wypełnionym lokalnym kałem, z niezwykłym entuzjazmem vorch ruszył do hangaru ku zadaniu, które może okazać się naprawdę konstruktywne.

- Ahoy Tobias! - Zarzucił po raz pierwszy chyba w życiu do człowieka po imieniu. Machając do niego łapą próbował zwrócić jego uwagę. - Podobno potrzebować ktoś kto zmusić ta ślicznotka do posłuchu. - Rzucił delikatnie smyrając ów pojazd.
ObrazekObrazek Battle Theme - Bloodlust Theme I wish I could invoke some better part of me. I know I'm s'posed to be all "the one", but I have too much fun killing everyone! Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

9 paź 2014, o 18:15

Jaana i Pyrak Po przyjściu do mesy, Jaana spotkała się jedynie z skąpym przywitaniem pochłoniętej w lekturze Lillian. Kobieta wzrok utkwiony miała w trzymanym w jej dłoni datapadzie, lecz tekst na nim widoczny pozostawał w miejscu, nie przesuwając się niżej.
Mimo wszystko, podziękowała za zrobioną przez Ritavuori jajecznicę i natychmiast zabrała się do jedzenia. Marjaana mogła wyruszyć dalej, taszcząc ze sobą jedzenie aż do zbrojowni, w której to zastała rozmowę. Dione i Rosette wyraźnie dyskutowały na jakiś temat (o ile tak można było to nazwać. W praktyce Dione po prostu odpowiadała na kwestie wypowiadane przez Cayne), lecz aktualnie wypowiadająca się blondynka przerwała, gdy otworzyły się drzwi w pomieszczeniu. Uśmiechnęła się na widok Jaany - lub też tego, co niosła właśnie dziewczyna.
- Dobrze, że nie zdążyłam się napchać samymi proteinami - zażartowała, przyjmując z wdzięcznością śniadanie.
Dione oczywiście nie wyglądała na zbyt poruszoną, mimo tego zaczęła odpowiadać. Jaana nie wyłowiła z ich rozmowy żadnego, istotnego tematu - Cayne zadawała pytania traktując syntetyczkę kompletnie na równi. Marjaanie obiła się o uszy kwestia imienia, jakie syntetyczka sobie nadała, więc mogła poukładać sobie fakty i ruszyć dalej.

Pyrak natomiast, również zaczynając dzień od mesy, również spotkał zamyśloną Zemke. Widząc go, kobieta przywitała się, lecz jednocześnie nie spuszczała z jego twarzy wzroku przez następne kilka sekund. Vorcha nagle naszła podejrzliwość - czemu się tak wpatruje? Może go przejrzała? Może nie? Ma coś na twarzy, poza... twarzą?
Podejrzliwość zniknęła jednak jak ręką odjął gdy tylko Pyrak opuścił mesę. Przez myśl przeszła mu jakby cicha sugestia - może to uczucie nie było do końca jego? Może narodziło się i opętało umysł Lillian, a jej mózg po prostu podesłał odpowiednie bodźce do vorcha, przez co i jemu się udzieliło?

Z takimi, bądź innymi pomysłami w głowie, Pyrak ostatecznie trafił w to samo miejsce co będąca tu w podobnej sprawie Jaana. Spotkawszy wreszcie Tobiasa niegrzebiącego w swoim pojeździe, a przy maszynerii, dwójka w nieco odmienny sposób zameldowała o swojej gotowości do pracy.
- Aż dwoje? No, przynajmniej większa szansa, że to zostanie zrobione! - odrzucił natychmiast, prowadząc ich za sobą w oczywiste miejsce.
Hangar, tym razem pusty, prezentował się identycznie. Tym razem jednak dwójka miała okazję na lepsze zapoznanie się z pojazdem naziemnym, który ma robić za ich środek transportu na powierzchni planety.
- To T-2831 Badger - oświadczył im z dumą Scofield, jak gdyby ostentacyjnie przy tym prężąc pierś do przodu. Nic jednak nie wskazywało na to, by mężczyzna robił to świadomie. - Moja jedyna kobieta. W pełni opancerzona, z rozsianymi wszędzie czujnikami namierzania laserowego i, oczywiście, tarczami kinetycznymi. Uzbrojenie to głównie działo 130mm akceleratora masy, i sześć mniejszych, wspieranych przez systemy komputerowe. Ostrzał manualny przez członków załogi bądź full automat, wystarczy określić cel jako wrogi. - szybkość, z jaką Tobias wypluwał z siebie zdania na temat pojazdu, niemalże czyniła go niezrozumiałym. Mimo wszystko, Pyrak i Jaana powinni poradzić sobie z tym jakże skomplikowanym zadaniem. - Problem leży w głównym dziale. Ktoś konkretnie spieprzył robotę, więc jesli na to spojrzycie to będzie... te! Vorcha! - jakby dopiero uświadamiając sobie obecność Pyraka, Scofield wyszczerzył zęby. - Nie mów, że konstruktora mamy na pokładzie. Żebym was z dziesiątki miał wcześniej, z każdego złomu zrobicie coś przydatnego, słowo daję. Tylko dogadać się z wami nie można. - pokręcił głową, niby zrezygnowany, ignorując jaśniejący na jego ręce omni-klucz, zwiastujący aktywność komunikatora, na który przyszła wiadomość. - Lien ma od cholery syfu w tej maszynowni, nic tylko brać i ogarnąć dziecinkę. Wpadnij potem! - dorzucił na pożegnanie, by, nie mogąc już znieść nieustannego pikania urządzenia, ruszyć w drogę powrotną do windy, zostawiając ich z pojazdem sam na sam.
Peter Miejsce, które obrał Peter, szybko okazało się być nieco oblegane. Był już poranek, co prawda część osób już rozpoczęła swą pracę, mimo tego przez mesę przewinęło się ich kilka. Lekko rozpraszały go emanujące z umysłu siedzącej obok Zemke uczucia - jej głowa wręcz huczała od myśli, lecz jedyne, co King mógł odebrać, to podejrzliwość i złość. Nie umiał jednak sprecyzować na kogo dokładnie. Nieco większych bodźców doświadczył gdy w mesie z wrzaskiem pojawił się Pyrak, lecz i to minęło, a mężczyzna mógł wrócić do pracy.
Kopiując ile tylko mógł w czasie, gdy nadano mu do tego odpowiednie uprawnienia, King miał obecnie przy sobie sporawą bibliotekę. Odnalezienie odpowiednich wersetów nie przysporzyło mu trudności - szybko też zaczął drążyć temat.
Pierwszym jego odkryciem był jeden, podstawowy fakt - wszystkie kamery monitoringu były aktywne, lecz jednocześnie materiały z części były zapisywane do innych plików Nie mogło to wielce zdziwić Petera, ostatecznie manipulacja takimi systemami nie dawała wiele pola do manewru, więc możliwości były ograniczone. Mimo wszystko, następne znalezione przez niego informacje były nieco bardziej interesujące - otóż sprawką Dione było nie tyle wyłączenie poszczególnych kamer, a podtrzymanie działania kilku konkretnych, które zmieniały się w różnych czasach. Działało to na takiej zasadzie, że, standardowo, zapisy z kamer pojawiały się w bazie danych, lecz w różnych czasach nagrania z różnych kamer były dodatkowo przechowywane w osobnych plikach, do których dostęp miała Dione i która zajmowała się ich analizą. Tak, jakby interesowały ją tylko niektóre nagrania i te przechowywała, by wyciągać z nich informacje, przy tym mając dostęp do całego systemu by móc wybierać, które jej się przydadzą, a które nie.
Rzecz była w tym, że na pierwszy rzut oka wybór był przypadkowy. Niemal każda kamera przez jakiś swój czas była aktywna, lecz nie istniał żaden wzór, pozwalający Kingowi wyłowić kryteria, na podstawie których syntetyk wybierałby i analizował nagrania. Nie pozostawało mu nic innego jak tylko spróbować zobaczyć co na tych zapisach się znajdowało. Nie okazało się to jednakże zbyt łatwe - co prawda Dione nie zabezpieczyła plików w sposób niemożliwy ludzkiej istocie do złamania, lecz i tak, nawet standardowe procedury bywały podstępne i trudne do pokonania. Swoją drogą, intrygował fakt, iż syntetyk nie postarał się, by nikt nigdy nie mógł mieć dostępu do tych zapisów. Peter szczerze wątpił, by znajdowało się to poza możliwościami niebieskowłosej.
Wyświetl wiadomość pozafabularną


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

10 paź 2014, o 20:39

Och, czyli nie ona jedna zamierzała spędzić dzień w maszynowni? No... Tak, właściwie powinna się tego spodziewać, nie? Mieli vorcha. Co innego miałby robić, jak nie zajmować się sprzętem? Zakładając, że nie widział się (przynajmniej na razie) jako obiekt kolejnego eksperymentu Beldiasa, musiał przyjść właśnie tu, to oczywiste.
Czy jej to przeszkadzało? Może na początku. Potem jednak doszła do wniosku, że praca razem może być... kształcąca. Tak, Jaana naprawdę dopuszczała do siebie myśl, że vorch może ją czegoś nauczyć. To, że nigdy przedtem nie spotkała żadnego przedstawiciela jego rasy nie równało się temu, że nic o nich nie wiedziała. Tak jak salarian od razu kojarzyła z nauką, tak pobratymców Pyraka musiała łączyć z myślą techniczną. Czegokolwiek by o nich nie mówił, na tym akurat się znali.
- Więc, eee... - Zaczęła niepewnie, gdy już przebrnęli przez monolog Scofielda i mogli przejść do rzeczy. Badger na Ritavuori robił wystarczająco duże wrażenie, by nie mogła się doczekać zajrzenia w jego systemy, tym niemniej dobre wychowania wymagało jakiegoś dogadania się, prawda? Byli we dwójkę, fajnie, ale jeśli mieli być efektywni, dobrze by było, by oboje pracowali, nie przeszkadzając sobie jednak. Jakiekolwiek walki pod tytułem daj spokój, ja to zrobię byłby, zdaniem Marjaany, głupie i bezzasadne. Oboje znali się na rzeczy - vorch na pewno lepiej, ona trochę mniej, ale skoro każde z nich przyszło tu, żeby przez parę chwil być przydatnym, to czemu mieliby to sobie utrudniać?
Zbliżając się do pojazdu, uważniej przyjrzała się głównemu działu, które to podobno było szczególnie problematyczne. Oglądając się na Pyraka zamierzała chyba powiedzieć coś ambitnego, ostatecznie jednak dała sobie spokój, wzruszyła ramionami i roześmiała się cicho.
- To co, zobaczymy, jak to wygląda, nie?
Ładując się do środka, przez krótką chwilę zaspokajała tylko swą ciekawość, by wreszcie przysiąść do systemu kontrolującego uzbrojenie. Automat lub sterowanie manualne, tak? W porządku, elegancko, tylko żadne nic nie zdziała, jeśli strzelać będzie na oślep i w zupełnie drugą stronę, niż trzeba, więc...
Zamierzała pogrzebać nieco w systemach i przeprowadzić wstępny rekonesans, ewentualną dokładniejszą diagnostykę pozostawiając jednak Pyrakowi. Z ich dwójki jasnym było, że to on lepiej się do tego zadania nadaje, a ona... Cóż, mechanika. Brudna robota. Mając nieco więcej siły, niż na to wyglądało, nadal mogła być przydatną, gdyby trzeba było jednocześnie podziałać i ze środka, sprzed komputera, i z zewnątrz, manipulując bezpośrednio przy mechanizmach działa.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pyrak
Awatar użytkownika
Posty: 331
Rejestracja: 7 gru 2012, o 21:15
Miano: Pyrak
Wiek: 7
Klasa: Inżynier
Rasa: Vorch
Zawód: Szabrownik/Konstruktor
Lokalizacja: Fadeless
Kredyty: 6.875

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

11 paź 2014, o 18:55

Pyrak, uśmiechając się jak dzieciak w sklepie z zabawkami, wsłuchiwał się w monolog Tobiasa z trudem powstrzymując ślinotok. Perspektywa grzebania w czymś takim była tak podniecająca, że vorch z trudem również był w stanie pohamować dreszcze.
- Piękna bestia. - Rzucił z zachwytem vorch w przerwie między kolejnymi zdaniami gościa od tego czołgu. - Znaczy trochę za ciężka i pewnie nie za szybka - my woleć lekkie, szybkie i ciche pojazd. Ale i tak...Łał. - Pyrak rzucił maślanym wzrokiem ponownie na pojazd.

Tempo w jakim Tobias wyrzucał z siebie słowa nie robiły większego wrażenia na vorchu. Pyrak na jego miejscu pewnie nawet nie robiłby przerw na wdech jeżeli miałby gadać o jakimś swoim wynalazku.

Kiedy jednak ów człek zauważył Pyraka jako konstruktora, vorch poczuł dość mieszane uczucia, podnosząc nieco brew ku górze. Z jednej strony miło, kiedy jakiś ktoś poznaje się na kunsztu jakim mogą poszczycić się technicy jego rasy, jednak z drugiej strony nie mógł się pochwalić szerszą wiedzą o współpracy między konstruktorami.
- Z tyle konstruktor to pewnie mogli zrobić z tego czołg rakieta... która tańczyć, a potem pewnie wszystko wybuchnąć, bo konstruktory nie lubić współpraca. Woleć rywalizacja. - Stwierdził poważnie drapiąc się po brodzie. - No mniejsza. Pyrak zrobić tak, że człowiek móc potem trafić z to działo z dowolna odległość w lewe jajko turiana. - Vorch zaśmiał się z, niemalże, szaleńczą pasją. Wrażenia umiarkowanego obłąkania nie poprawiła możliwość zabawy po robocie z walającym się, jak to ów persona ujęła, syfem. Chichocząc sobie w najlepsze ruszył w stronę wejścia do czołgu.
- Pyrak wejść do środek i zobaczyć jak bardzo głupia ludź spieprzyć kalibracja.
ObrazekObrazek Battle Theme - Bloodlust Theme I wish I could invoke some better part of me. I know I'm s'posed to be all "the one", but I have too much fun killing everyone! Obrazek
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

12 paź 2014, o 11:16

Zdecydowanie poirytowany, choć nie niepowodzeniem, Peter ostatecznie zrezygnował z dalszych prób dobrania do pliku. Miał świadomość, że traci tu czas. Łamie zabezpieczenia tylko po to, żeby sprawdzić kogo śledzi Dione, no bo przecież, że to robi, nie było żadną wielką tajemnicą. Kto wie, może nawet prowadzi swój mały projekt badawczy dotyczący ludzkich zachowań. Gdyby faktycznie kogoś o coś podejrzewała, to raczej dysponowała lepszymi narzędziami do prowadzenia jakiejkolwiek inwigilacji. Z drugiej strony biorąc pod uwagę fakt, że majstrowała przy okręcie od dawien dawna, gdyby w wyniku jakiegoś zwarcia pod tą swoją blaszaną kopułą, miała w planach ich wszystkich wymordować, już i tak było za późno, by mógł coś na to poradzić. Na chwilę obecną miał jednak dość. Sprawa nie była dla niego równie ciekawa jak można było przypuszczać. Bardziej jak krzyżówka do rozwiązania w wolnym czasie. Najlepiej kiedy nikt w pobliżu nie będzie go rozpraszał, a w mesie bywało o to ciężko.
- Zdajesz sobie sprawę, że nasze mózgi są połączone, prawda? - Niby odcięcie się od Zemke nie stanowiło już dla niego wielkiego wyzwania, ale kobietę wyraźnie coś wytrąciło na tyle mocno z równowagi, że ledwo mogła nad sobą zapanować. - Ponieważ już i tak ja oraz dobra połowa załogi wie, że pałasz dzisiaj niechęcią do całego wszechświata, może odpuścimy sobie tą całą zabawę w bycie tajemniczo skrytym? Podobno wyrzucenie z siebie tego i owego często pomaga.
O ile normalnie problemy emocjonalne nieznanej mu kobiety średnio go interesowały, o tyle w tych okolicznościach po części dręczyły również jego samego. Siłą rzeczy wolał więc coś zrobić. Nie chodziło nawet o implant. Jeśli jesteś z kimś zamknięty wewnątrz latającej puszki, to wolisz, żeby miał odpowiednio poukładane w głowie.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

13 paź 2014, o 20:52

Peter Po zadaniu przez Petera pytania, umysł Zemke nie zmienił się w odczuwalny przez niego sposób - podejrzliwości nie zastąpiła ciekawość bądź strach przed wykryciem, który mógłby pojawić się w chwili, w której to ona mogłaby coś broić. Lillian nie dezaktywowała też wszczepki, dzieląc się swoimi odczuciami z mężczyzną siedzącym obok - a uczucia te były przez moment bardzo sprzeczne. Wyraźnie siłowała się sama ze sobą, czy powiedzieć mu co ją gnębi, czy też zbyć i odciąć się od jego mózgu, jak i ciała. Mimo wszystko, po kilku sekundach tej mentalnej walki, wreszcie któraś strona wygrała, a King mógł dowiedzieć się, która dokładnie.
- W zasadzie to sama nie wiem, co się dzieje - westchnęła, drapiąc się po głowie jak gdyby w okaz tego, co mówi. - Przed wyjazdem, żeby jakoś się przygotować, a nie liczyć na Holtza, kupiłam sobie kilka rzeczy. A teraz ich nie ma - w jej głosie niemal natychmiast pojawiła się zwracająca na siebie uwagę irytacja. - Przed wejściem na pokład sprawdzałam skrzynie, zanim wrzucali je do hangaru, a potem dalej. Wszystko było na miejscu. A teraz? Wypakowuję rzeczy i najdroższa modyfikacja znika od tak.
Kobieta pokręciła gwałtownie głową, ignorując już całkowicie leżący przed nią datapad. Przetarła twarz, wyraźnie zrezygnowana, co dało się odczuć nawet przez Petera i jego wzmocnione wszczepką możliwości na tym polu.
- Przerzuciłam już połowę kajuty, idę zrobić to jeszcze raz. - burknęła, nagle zrywając się z miejsca i chwytając urządzenie, nieustannie wyświetlające tekst, który najwyraźniej nie zaspokoił jej ciekawości wcześniej. - Ostatecznie nie będę robić burdy na pół statku, bo któryś z wynajętych przez Holtza tragarzy ma lepkie łapy. - King w tej samej chwili poczuł własną frustrację. Ale czy aby na pewno pochodziła ona od niego? Szybko zdał sobie sprawę, że nie - nie było to jednak aż tak oczywiste. Ostatecznie ze wszczepkami nie pracowali zbyt długo, wciąż było to coś nowego, do czego nie zdołali się w stu procentach przyzwyczaić. Przynajmniej na razie. - Powodzenia nad tym, nad czym pracowałeś - rzekła na sam koniec, wskazując ruchem podbródka na jego rękę, na której normalnie uaktywniał się omni-klucz. Mówiąc to jednak odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie, wychodząc z mesy i wchodząc na korytarz, którym z kolei skierowała się do kwatery z jej łóżkiem.
Pyrak i Jaana Dwójka szybko mogła pożałować, że nie zatrzymała Tobiasa, domagając się nieco większej ilości informacji niż zwykłe ogólniki. Zarówno z wewnątrz, przez systemy, jak i elementy mechaniczne, Badger był konstrukcją nieco inną od tych im znanych, lepiej lub gorzej. By przejść do sedna problemu, najpierw musieli przebrnąć przez czyste podstawy, czyli dowiedzieć się jak to wszystko działa. Ostatecznie bycie technikiem nie sprawia, że wiesz jak zbudowany jest każdy system i każda maszyneria. Projekty są równe, chodzi o to, by dowiedzieć się co je wyróżnia i jak do nich podejść.
Na pierwszy rzut poszły oczywiście systemy. Były one stosunkowo złożone, więc poznanie struktur ich działania było nieco czasochłonnym zajęciem, lecz nie aż tak skomplikowanym. Ostatecznie dwójka wylądowała przed jednym, podstawowym problemem - dostępem do systemów celowania. To nie było już takie proste, jako, że stanęli przed swoistym murem. Nie był on zabezpieczeniami - bardziej niezręcznie zablokowanym urządzeniem, którego, nie mając zbyt wielkiej wiedzy na temat jego budowy, nie mogli włączyć w prosty sposób bez obaw o działanie akceleratorów. W końcu stanęli przed możliwością manualnego, nieco bardziej inwazyjnego pogrzebania w tej piaskownicy. Przed oczami pojawił im się układ - prostej budowy schemat, składający się z punktów odpowiadających za różne elementy systemów i połączeń między nimi. Obrazek Kłopot polegał na tym, że, by uruchomić system manualnie, należało uaktywnić wszystkie punkty. Byłoby to zadanie proste gdyby nie fakt, że uruchamiać należało je po kolei, zaczynając od punktu startowego. Przykładowo, punktu C nie da się uaktywnić bez uaktywnienia punktu B lub G. Dodatkowo, połączenia działały tylko w jedną stronę - przykładowo po połączeniu punktu START z punktem B, jedynymi opcjami było połączenie B z A lub C, nie można było zawrócić już aktywną linią z powrotem do punktu START.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pyrak
Awatar użytkownika
Posty: 331
Rejestracja: 7 gru 2012, o 21:15
Miano: Pyrak
Wiek: 7
Klasa: Inżynier
Rasa: Vorch
Zawód: Szabrownik/Konstruktor
Lokalizacja: Fadeless
Kredyty: 6.875

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

14 paź 2014, o 17:29

- Śliczna bestia, ludź nie uważać? - Pyrak zagadał do Jaany, wciąż nie tracą poczucia zachwytu i radości z możliwości pracowania przy czymś takim. - Gdyby Pyrak mieć taką własną to czego Pyrak by nie zrobić. - Zacierając entuzjastycznie ręce spojrzał w trzewia ów potwora.

Konstrukcja różniła się nieco od wszystkiego co vorch widział do tej pory, choć nie było to nic wyjątkowego. Istotą jego egzystencji było, jest i będzie grzebanie w co raz to różniejszych mechanizmach. Z racji, że nad zabawy w teorie zawsze przedkładał praktykę, to dojście do jako takiego pojęcia co może jak i do czego działać nie zajęło mu za dużo czasu. "Co ostatecznie może Pyrak popsuć?" Grzebiąc w kolejnych mechanizmach zachichotał sobie parszywie pod nosem.

- No dobra, maleńka. Koniec zabawy. - Rzekł czule do maszyny, spoglądając wprost na panel, z którego bezpośrednio mógłby się zająć kalibracją. Bez żadnych gównianych pośredników - po prostu łapa w maszynie, tak jak to lubił najbardziej. Układ, który trzeba było ominąć, był niezwykle prosty. Osobiście vorch liczył na jakieś większe wyzwanie, nawet już zaczął rozkminiać parę pomysłów jak by mógł on usprawnić ów wehikuł, ale co poradzić.
- Niech ludź siedzieć i patrzeć jak to się robić. - Vorch butnie zarzucił wysuwając dłonie w kierunku ów układziku. Bez zawahania, niemalże naturalnie zaczął łączyć punkciki ze sobą w sposób w który uważał, że ów maszyneria ugnie się jego woli... a przynajmniej nie urwie mu rąk. - No to jedzim.

Start > G > C > B > Start > Stop > F > B > A > D > F > E > A > Stop
ObrazekObrazek Battle Theme - Bloodlust Theme I wish I could invoke some better part of me. I know I'm s'posed to be all "the one", but I have too much fun killing everyone! Obrazek
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

14 paź 2014, o 18:16

Spędzenie blisko połowy swojego życia w przestrzeni uczy patrzenia na pewne sprawy z nieco innej perspektywy. Jeśli ktoś myśli, że to dokładnie to samo co egzystowanie na jakiejś tam planecie, albo nawet większej stacji, to równie dobrze może przestać pieprzyć o rzeczach, o jakich nie ma zielonego pojęcia. Okręt to zamknięty ekosystem. Grupa ludzi oddzielona od śmiertelnej próżni ledwie kilkoma warstwami poszycia. Wchodząc na pokład masz dwa zadania - dbać o maszynę, od której zależy Twoje życie i dbać o resztę załogi, a ta wcale nie jest mniej ważna. Tu nie ma miejsca na dobre chęci, liczy się wiedza, umiejętności, a przede wszystkim zaufanie. Musisz być w stanie powierzyć ludziom zadania i nie bać, że przez ich niekompetencje skończysz jako dryfująca w przestrzeni padlina.
To nie jest rodzaj równania, w którym można umieścić złodzieja. Dlatego wstał, odruchowo i bez zastanowienia, po czym ruszył za Zemkę doganiając ją w korytarzu.
- Zaczekaj - położył rękę na jej ramieniu, ale ani myślał szarpnąć, wolał żeby sama odwróciła się w jego stronę. - Posłuchaj, jesteśmy częścią tej samej załogi. Twoje problemy, to moje problemy. No i już na pewno nie chcę spędzić kolejnych kilku miesięcy zamknięty w środku tego statku z jakimś kleptomanem.
Oczywiście w swoim stylu, King najpierw oferował pomoc, dopiero po fakcie w ogóle myśląc o tym co może wiązać się z zadaniem. Na szczęście był na tyle rozgarnięty, by równie szybko wiązać fakty, co pozwoliło mu od razu przywołać wspomnienie ogłoszenia Zemke dotyczącego pomocy przy jej sprzęcie, umieszczone zaraz po wylocie.
- Po prostu powiedz kto pomagał ci przy tych skrzyniach. Resztą już się zajmę - dorzucił nawet skromny uśmiech, chcąc zapewnić Lillian, że może zostawić sprawę w rękach Kinga.
Jakby nie patrzeć znalezienie złodzieja nie stanowiło większego problemu. Załoga nie była zbyt wielka, a skoro Zemke widziała sprzęt tuż przed wejściem na pokład to nie widział większej szansy na to, że wspomniane lepkie ręce należały do kogoś z obsługi naziemnej. Trochę mało prawdopodobne, żeby mając masę skrzyń wypchanych bronią i resztą drogiego sprzętu zabrali mod z kontenerów naukowca, u którego nawet by tego nie szukali. Słowem bardzo mała grupa podejrzanych i wszczepka do pomocy w razie gdyby złodziej poddenerwowany stracił kontrolę, wysyłając odpowiednie sygnały wprost do mózgu pilota. Wszystko wyglądało na to, że na zajutrz będzie już mógł przetestować działanie śluzy powietrznej.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

14 paź 2014, o 20:05

- Ludź zdecydowanie uważać - parsknęła cichym śmiechem, nie drwiącym jednak, a całkiem sympatycznym. Posłusznie robiąc vorchowi miejsce przy konsoli - jego butny ton naprawdę jej nie przeszkadzał, przynajmniej teraz, gdy faktycznie to Pyrak mógł popisać się większym zmysłem inżynierskim - przez kilka chwil spoglądała mu przez ramię, śledząc łączenie punktów. Sama zrobiłaby to wprawdzie nieco inaczej (Start > G > C > B > A > D > F > E > A > Stop), ale to chyba nie robiło większej różnicy. Chyba oba sposoby były dobre, nie? Albo oba były tak samo złe, pewnie zaraz się przekonają.
Po chwili obserwacji postanowiła się przemieścić. Pozostawiając Pyraka przy systemach działa, sama zapuściła się w inne rejony maszyny, szukając dalszych niedomagań. Uzbrojenie mogło być głównym problemem, ale Scofield mówił, że Badger wymaga ogólnej uwagi, może więc coś jeszcze wymagało wsparcia w postaci ludzkich rąk?
Eksplorując pojazd, oglądała się co i raz przez ramię, ciekawa, jak idzie vorchowi, sama konsekwentnie szukając tajemnic. No, w porządku, nie tajemnic, ale ewidentnych niedomagań. Małą przebieżkę traktowała też jako okazję do zapoznania się z maszyną, poznania jej rozkładu i, co równie ważne, wszystkich potencjalnych dróg ewakuacyjnych. Wszystkie włazy, mniej lub bardziej ukryte, były interesujące i warte odnalezienia.
- I jak ci idzie? - zawołała wesoło po chwili, rozglądając się przy tym dookoła. Cóż, maszyna faktycznie była imponująca. Dla niej - istny majstersztyk. I moloch. Ostatecznie nie spotkała się przecież ze szczególnie dużymi pojazdami czy okrętami.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [PRZESTRZEŃ KOSMICZNA] Endeavour

15 paź 2014, o 22:11

Peter Zatrzymanie Zemke nie było trudnym zadaniem. Kobieta niemal automatycznie stanęła w miejscu, gdy usłyszała głos proszacego ją o to mężczyzny. Odwróciła się twarzą w stronę Petera, wyraźnie zainteresowana tym, co miałby jej do przekazania.
Jej uczucia niemal idealnie komponowały się z wyrazem jej twarzy. Brwi zmarszczyły się w chwili, w której do Kinga dotarła jej zaduma. Chwila myślenia nad poprawna odpowiedzią na zadane przez niego pytanie.
- Wiele osób pomagało, brało po skrzyni niosąc jeszcze swoje rzeczy... - zaczęła zdawkowo, wyraźnie bacząc na własne słowa. Nie chciała rzucać oskarżeniami na lewo i prawo i nie potrzeba było Kestrela by dojść do takiego wniosku. - Ale ostatni był Pyrak. Wzięliśmy dwie skrzynie i wrócił po następną. W pierwszych dniach. Był miły, jak na vorcha. - z jakiegoś powodu dodanie ostatniej wzmianki wydawało się być istotne w tym wypadku. Lillian przystąpiła z nogi na nogę, niepewna całej tej sytuacji, której czuła się winowajcą. A współodczuwający to Peter również. - Dziękuję za chęci. Ale pamiętaj, że to nie jest aż tak pilne. Nie chcę stwarzać problemów. - dodała na koniec, lekko zestresowana. Zabawnie jak Kestrel ułatwiał sprawę w kontaktach międzyludzkich. Nie trzeba było wsłuchiwać się w ton głosu, mimikę lub gestię. Wystarczyło otworzyć się na drugiego człowieka. Zemke również zdawała sobie sprawę z tego, jak wiele mówi Peterowi jednocześnie nie wypowiadając przy tym ani słowa. Po chwili milczenia, jak gdyby niezdecydowana czy dodać coś do tej dyskusji, czy też nie, skinęła mężczyźnie głową na pożegnanie i ruszyła do swojej kabiny. Pyrak i Jaana Rozgryzienie metody działania systemu okazało się dość prostym zadaniem, zarówno dla Pyraka, operującego przy maszynerii, jak i sprawdzającej go w myślach Jaany. Vorcha zatriumfował po pewnym czasie użerania się z niereagującymi na jego polecenia punktami. Zadanie okazało się łatwe, lecz czasochłonne i upierdliwe. Mimo wszystko, nie mogło stanowić wyzwania. Żadne z dwójki jednakże nie mogło zakładać, że to wszystko, z czym będą musieli się pobawić we wnętrzu pojazdu.
Następna godzina upłynęła im na kontroli. Kalibracja systemu miała zabrać sporo czasu, warto było więc najpierw sprawdzić, czy to wszystko i zająć się możliwymi, drobniejszymi naprawami. Jaana dostrzegła szybko kilka błędów mechanicznych, pozornie niegroźnych, w czasie gdy Pyrak widział już swymi oczami pojazd Tobiasa po wprowadzeniu kilku modyfikacji. Wiedział już jak zmodyfikować elementy, by zaoszczędzić na tonie, spalonego przez to ogniwo pośrednie między autem a czołgiem, paliwa. Przegląd jednakże potrwał długo, na tyle, by obu im zdążyło zacząć burczeć w brzuchu. Początkowa, możliwa chęć pójścia do mesy w celu kradzieży kilku proteinowych bloków skończyła się na usilnym trzymaniu wszystkich w pomieszczeniu przez Rosette i jej przemawiającego nawet do vorcha obiadu w trakcie realizacji.
Kilka następnych kwestii sprawiło, że czas przeznaczony na zajęcie się pojazdem zniknął, a dzień upłynął szybko. Jedyne na co można było liczyć to coś, co przyniesie im następny.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Faza lotu
Dzień 4
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Archiwum”