Jej wzrok mimowolnie prześlizgnął się po obcej sylwetce gdy holograficzna postać oglądała postać korytarza. Kestrel wyglądała dość zwyczajnie. Poza cybernetyczną ręką, która nawet w Terminusie bywała rzadkością, kobieta z łatwością zniknęłaby dla Hawkins w tłumie, co prawdopodobnie uznawała za zaletę - choć nie podejrzewałaby jej o opuszczanie dziury, w której się zaszyła. Nie była ani obraźliwa dla oka, ani nie przykuwała jej wzroku, co jedynie ułatwiło decyzję Hawkins o wpakowaniu jej drona do szczelnej skrzynki tak, jak sama zasugerowała.
Wrath w tej chwili nie rekrutował i pasażerowie Quebui wcale nie byli wyjątkiem.
Ani Sojusz Systemów Terminusa.
Patrząc po zainteresowaniu Handlarza Cieni, nie wykluczała idei, według której Kestrel była niezależnym kontaktorem. Co prawda wspomniała o zdobywaniu informacji i kontaktów ludziom w Terminusie i Trawersie, ale przy intensywności rozwijającej się sytuacji na froncie oznaczać to mogło po prostu najlepszy możliwy zarobek. Poniekąd Hawkins żałowała, że spytała. Nieświadomość tego, po której stronie konfliktu stała Kestrel otwierała jej pewne okienko, które kiedyś mogła wykorzystać. Dylemat co do tego, czy wojna była dla nich dobrą, czy złą wiadomością nadal tkwił zakorzeniony w jej głowie, nie doczekując się jasnego rozwiązania.
- A jaka w tym jest nasza rola? - spytała wprost, choć słyszała już echo kroków nadciągającej techniczki. Dostrzegając ją wychylającą się zza rogu, machnęła ręką, nie chcąc kontynuować tej rozmowy w ten sposób. - Po wszystkim, chętnie usłyszę odpowiedź.
Saya nie była specjalistką od splotów kwantowych, ale niewielu innym osobom powierzyłaby kawałek delikatnej technologii na tym pokładzie. Nie podzielała sceptycyzmu Kestrel i nie planowała przedłużać, poprzez obronę D Hawan, która mogła zrobić to samo.
- Widzimy się za piętnaście minut, Kestrel - odrzekła, słysząc jej poganianie. Quebui nadal było kąskiem, który planowali spieniężyć i w tej kwestii Hawkins również posiadała mało cierpliwości - nie musiała mówić jej dwa razy. - Zrób sobie kawę.
Uśmiechnęła się do holograficznej postaci i kiwnięciem głowy poprosiła Sayę, by wyłączyła urządzenie. Dopiero gdy dron został dezaktywowany, odezwała się ponownie.
- Przenieś tego drona do sali przesłuchań jak skończysz. Zdejmę pancerz w tym czasie - westchnęła, sięgając już do niektórych zaczepów swojej ładownicy. - Sprawdź oględnie, czy nie ma jak zinfiltrować naszej sieci czy wysadzić się ze mną w pokoju. Ufam ci.
Pożegnała kobietę i jej nową zabawkę, ruszając do swojej kajuty by - tak jak obiecała - zdjąć z siebie niepotrzebnie założone warstwy pancerza. Wewnątrz swojej kajuty znów zgrabnie zignorowała czekający na nią problem, lecz w obliczu kredytów i sprzętu, które udało im się zdobyć, potargana pościel na łóżku mniej jej doskwierała.
Zdejmując z siebie pośpiesznie opancerzenie połączyła się z Nephiettem i, z wygody, z Adamsem.
- Red i Ryana przenieśli do magazynu sprzęt z Anathemy. Czy Fred dostarczył specyfikacje Quebui do Kestrel? - rzuciła pośpiesznie, ufając, że Scott domyśli się, by przekazać jej pierwszą informację dalej - do Q i techników. - Kestrel jest umoczona w Sojuszu. Za piętnaście minut będę z nią rozmawiać na temat tego, co jeszcze dla nas ma, w sali przesłuchań. Chcę, żebyście przysłuchiwali się naszej rozmowie.
Westchnęła ciężko, niedbale odkładając napierśnik na biurko i chwytając za zapięcia kombinezonu by pośpiesznie się przebrać.
- Coś czuję, że zaoferuje nam szaloną ofertę wpierdolenia się w jakieś gówno z tym chipem - mruknęła. - Adams, zgaduję, że w to pół godziny niczego nie znaleźliście? - uśmiechnęła się pod nosem, wymacując drobny łańcuszek naszyjnika, nadal nietknięty i cmoknęła ostentacyjnie, spodziewając się niemożliwego więcej.